|
|
|||||||||||||
Ostatnie 10 torrentów
Ostatnie 10 komentarzy
Discord
Kategoria:
Muzyka
Ilość torrentów:
21,399
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Zremasterowana edycja jednego z najlepszych gitarowych albumów w historii rocka i zarazem pierwsza piątka rockowych płyt z Australii! Porywające kompozycje, fantastyczne gitarowe solówki oraz mnóstwo zmiennych, ale zawsze 'wpadających w ucho' nastrojów! Dwa utwory po osiem minut, jeden czternastominutowy oraz trzy wcale nie gorsze, za to krótsze fragmenty. Warto wiedzieć, że gościnnie na instrumentach perkusyjnych zagrał tutaj młody Bon Scott - trzy lata potem wokalista AC/DC! Twierdzenie, że w Australii przed AC/DC nie wiedzieli, co to rock n roll jest zdecydowanie mylne. Ta odległa kraina ukrywa wiele fantastycznych zespołów w większości dziś już zapomnianych. Jedną z takich pereł jest wspaniały debiut Blackfeather. Jego dodatkowym atutem jest fakt, że w nagraniu tego albumu uczestniczył 25-letni wówczas Bon Scott. Z dzisiejszej perspektywy może być to chwyt marketingowy, ale jednocześnie byłoby szkoda, gdyby "At The Mountains of Madness" wpisało się w historię rocka tylko jako ekskrążek lidera AC/DC. We wczesnych latach 70. Blackfeather był bardzo popularnym zespołem w swoich rodzinnych stronach. Świadczą o tym między innymi pierwsze miejsce utworu “Boppin' the Blues" w październiku 1972 roku na Australian Singles Chart oraz fakt, że debiutujące "At The Mountains of Madness" doszło do siódmego miejsca w krajowym rankingu płyt, co jak na tego typu muzykę było nie lada osiągnięciem. Muzykę Blackfeather można określić jako heavy-rock o charakterystycznym dla tamtych czasów psychodelicznym zabarwieniu. Na płycie znajduje się pełna gama aranży i odjazdów. Poprzez ostre gitarowe riffy, balladę, orientalny (zainspirowany zresztą dolarową trylogią Leone) "Mangos Theme Part 2", folkowo wyniosły "Seasons Of Change", aż do pełnej zagadek i obfitą w zabawną historię suitę "The Rat". Koniecznie trzeba pochwalić całą sekcję muzyczną, z wyróżnieniem Neale’a Johnsa - 18-latka, który nagrał niesamowicie silne, przejmujące i różnorodne wokale (niczym Dr Jeckyll i Mr. Hyde!), oraz gitarzystę Johna Robinsona, którego zaliczano do czołówki gitarowych herosów obok Lobby Loyda oraz Kevina Borichema. Niestety, po wydaniu debiutu szyki Blackfeather zostały mocno pokrzyżowane. Skład notorycznie ulegał zmianom (przez zespół przewinęło się około 50 nazwisk!), a dalsze ich wydawnictwa sporo odbiegały poziomem od rewelacyjnej “jedynki". Oryginalny krążek CD został wprowadzony na rynek przez Infinity Records, ale w Polsce łatwiej dostępne jest wznowienie Akarmy. Tak, jak popularne są dziś sprane ramoneski czy babcine flanele, tak równie dobrze można powiedzieć, że album "At the Mountains of Madness" jest krążkiem wyciągniętym ze starej szafy. Podobnie jak stare-nowe ciuchy, płyta Blackfeather idealnie odnajduje się w naszych czasach - prawie 40 lat po swojej premierze. Szymon Berliński ..::TRACK-LIST::.. 1. At The Mountains Of Madness 3:30 2. On This Day That I Die 3:57 3. Seasons Of Change Part 1 3:50 4. Mangos Theme Part 2 8:05 5. Long Legged Lovely 7:30 The Rat (Suite) (13:53) a-Main Title (The Rat) b-The Trap c-Spanish Blues d-Blazwaorden (Land Of Dreams) e-Finale (The Rat) ..::OBSADA::.. Timbales, Tambourine - R.B. Scott Vocals - Neal Johns Bass Guitar - Robert Fortescue Drums, Other [Footsteps] - Alexander Kasn Electric Guitar, Acoustic Guitar, Effects - John Robinson Electric Piano - John Bisset (tracks: 6) https://www.youtube.com/watch?v=eKIwx42uRAk SEED 15:00-22:00. POLECAM!!!
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-01-02 16:54:28
Rozmiar: 94.56 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Zremasterowana edycja jednego z najlepszych gitarowych albumów w historii rocka i zarazem pierwsza piątka rockowych płyt z Australii! Porywające kompozycje, fantastyczne gitarowe solówki oraz mnóstwo zmiennych, ale zawsze 'wpadających w ucho' nastrojów! Dwa utwory po osiem minut, jeden czternastominutowy oraz trzy wcale nie gorsze, za to krótsze fragmenty. Warto wiedzieć, że gościnnie na instrumentach perkusyjnych zagrał tutaj młody Bon Scott - trzy lata potem wokalista AC/DC! Twierdzenie, że w Australii przed AC/DC nie wiedzieli, co to rock n roll jest zdecydowanie mylne. Ta odległa kraina ukrywa wiele fantastycznych zespołów w większości dziś już zapomnianych. Jedną z takich pereł jest wspaniały debiut Blackfeather. Jego dodatkowym atutem jest fakt, że w nagraniu tego albumu uczestniczył 25-letni wówczas Bon Scott. Z dzisiejszej perspektywy może być to chwyt marketingowy, ale jednocześnie byłoby szkoda, gdyby "At The Mountains of Madness" wpisało się w historię rocka tylko jako ekskrążek lidera AC/DC. We wczesnych latach 70. Blackfeather był bardzo popularnym zespołem w swoich rodzinnych stronach. Świadczą o tym między innymi pierwsze miejsce utworu “Boppin' the Blues" w październiku 1972 roku na Australian Singles Chart oraz fakt, że debiutujące "At The Mountains of Madness" doszło do siódmego miejsca w krajowym rankingu płyt, co jak na tego typu muzykę było nie lada osiągnięciem. Muzykę Blackfeather można określić jako heavy-rock o charakterystycznym dla tamtych czasów psychodelicznym zabarwieniu. Na płycie znajduje się pełna gama aranży i odjazdów. Poprzez ostre gitarowe riffy, balladę, orientalny (zainspirowany zresztą dolarową trylogią Leone) "Mangos Theme Part 2", folkowo wyniosły "Seasons Of Change", aż do pełnej zagadek i obfitą w zabawną historię suitę "The Rat". Koniecznie trzeba pochwalić całą sekcję muzyczną, z wyróżnieniem Neale’a Johnsa - 18-latka, który nagrał niesamowicie silne, przejmujące i różnorodne wokale (niczym Dr Jeckyll i Mr. Hyde!), oraz gitarzystę Johna Robinsona, którego zaliczano do czołówki gitarowych herosów obok Lobby Loyda oraz Kevina Borichema. Niestety, po wydaniu debiutu szyki Blackfeather zostały mocno pokrzyżowane. Skład notorycznie ulegał zmianom (przez zespół przewinęło się około 50 nazwisk!), a dalsze ich wydawnictwa sporo odbiegały poziomem od rewelacyjnej “jedynki". Oryginalny krążek CD został wprowadzony na rynek przez Infinity Records, ale w Polsce łatwiej dostępne jest wznowienie Akarmy. Tak, jak popularne są dziś sprane ramoneski czy babcine flanele, tak równie dobrze można powiedzieć, że album "At the Mountains of Madness" jest krążkiem wyciągniętym ze starej szafy. Podobnie jak stare-nowe ciuchy, płyta Blackfeather idealnie odnajduje się w naszych czasach - prawie 40 lat po swojej premierze. Szymon Berliński ..::TRACK-LIST::.. 1. At The Mountains Of Madness 3:30 2. On This Day That I Die 3:57 3. Seasons Of Change Part 1 3:50 4. Mangos Theme Part 2 8:05 5. Long Legged Lovely 7:30 The Rat (Suite) (13:53) a-Main Title (The Rat) b-The Trap c-Spanish Blues d-Blazwaorden (Land Of Dreams) e-Finale (The Rat) ..::OBSADA::.. Timbales, Tambourine - R.B. Scott Vocals - Neal Johns Bass Guitar - Robert Fortescue Drums, Other [Footsteps] - Alexander Kasn Electric Guitar, Acoustic Guitar, Effects - John Robinson Electric Piano - John Bisset (tracks: 6) https://www.youtube.com/watch?v=eKIwx42uRAk SEED 15:00-22:00. POLECAM!!!
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-01-02 16:51:04
Rozmiar: 275.24 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Uważam, że 'Pleased to Meet Me' to najlepszy album, jaki kiedykolwiek wydali Replacements. W istocie, rutynowo odnoszę się do niego jako do jednego z czterech lub pięciu najlepszych albumów rock 'n' rollowych wszechczasów. Za ten afront, samozwańczy strażnicy dziedzictwa zespołu kazali mi w sieci odejść od fajki crackowej. Akceptuję to. To po prostu część toczenia się z kultem przyodzianym w podarte trampki i flanelę, który znajduje być może odrobinę zbyt wiele egzystencjalnej prawdy w tekście 'Jedna stopa w drzwiach/Druga stopa w rynsztoku' z 'I Don't Know' Jednak dla mnie 'Pleased to Meet Me' jest najwyraźniejszym, najostrzejszym, najbardziej oczywistym wyrazem znacznego talentu Westerberga w pisaniu piosenek, zrealizowanym przez zespół, który stał się cholernie dobry w graniu rock 'n' rolla, niemal wbrew sobie. Poprzednie albumy Replacements zazwyczaj zawierały piosenki, które były czystymi odrzutami, sygnałami dla słuchacza, że pomimo narastającej sztuki w ich rzemiośle i poruszającej emocjonalnej głębi często obecnej w tekstach, tak naprawdę nie traktują tego gówna poważnie... ..::TRACK-LIST::.. 1. I.O.U. 2:57 2. Alex Chilton 3:12 3. I Don't Know 3:19 Baritone Saxophone - Steve Douglas 4. Nightclub Jitters 2:44 Saxophone - Prince Gabe 5. The Ledge 4:04 Bass Flute - Steve Douglas 6. Never Mind 2:47 7. Valentine 3:31 8. Shooting Dirty Pool 2:20 Guitar - Luther Dickinson 9. Red Red Wine 2:59 10. Skyway 2:04 11. Can't Hardly Wait 3:02 Baritone Saxophone - Steve Douglas Guitar - Alex Chilton Strings - Max Huls Tenor Saxophone - Andrew Love Trumpet - Ben Jr. ..::OBSADA::.. Vocals, Guitar, Bass, Piano, Written By - Paul Westerberg Percussion, Vocals - Chris Mars Bass, Vocals - Tommy Stinson Keyboards - East Memphis Slim (tracks: 1, 5, 7, 10, 11) https://www.youtube.com/watch?v=Qp2qA-ijXJ8 SEED 15:00-22:00. POLECAM!!!
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-01-02 16:27:21
Rozmiar: 78.15 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Uważam, że 'Pleased to Meet Me' to najlepszy album, jaki kiedykolwiek wydali Replacements. W istocie, rutynowo odnoszę się do niego jako do jednego z czterech lub pięciu najlepszych albumów rock 'n' rollowych wszechczasów. Za ten afront, samozwańczy strażnicy dziedzictwa zespołu kazali mi w sieci odejść od fajki crackowej. Akceptuję to. To po prostu część toczenia się z kultem przyodzianym w podarte trampki i flanelę, który znajduje być może odrobinę zbyt wiele egzystencjalnej prawdy w tekście 'Jedna stopa w drzwiach/Druga stopa w rynsztoku' z 'I Don't Know' Jednak dla mnie 'Pleased to Meet Me' jest najwyraźniejszym, najostrzejszym, najbardziej oczywistym wyrazem znacznego talentu Westerberga w pisaniu piosenek, zrealizowanym przez zespół, który stał się cholernie dobry w graniu rock 'n' rolla, niemal wbrew sobie. Poprzednie albumy Replacements zazwyczaj zawierały piosenki, które były czystymi odrzutami, sygnałami dla słuchacza, że pomimo narastającej sztuki w ich rzemiośle i poruszającej emocjonalnej głębi często obecnej w tekstach, tak naprawdę nie traktują tego gówna poważnie... ..::TRACK-LIST::.. 1. I.O.U. 2:57 2. Alex Chilton 3:12 3. I Don't Know 3:19 Baritone Saxophone - Steve Douglas 4. Nightclub Jitters 2:44 Saxophone - Prince Gabe 5. The Ledge 4:04 Bass Flute - Steve Douglas 6. Never Mind 2:47 7. Valentine 3:31 8. Shooting Dirty Pool 2:20 Guitar - Luther Dickinson 9. Red Red Wine 2:59 10. Skyway 2:04 11. Can't Hardly Wait 3:02 Baritone Saxophone - Steve Douglas Guitar - Alex Chilton Strings - Max Huls Tenor Saxophone - Andrew Love Trumpet - Ben Jr. ..::OBSADA::.. Vocals, Guitar, Bass, Piano, Written By - Paul Westerberg Percussion, Vocals - Chris Mars Bass, Vocals - Tommy Stinson Keyboards - East Memphis Slim (tracks: 1, 5, 7, 10, 11) https://www.youtube.com/watch?v=Qp2qA-ijXJ8 SEED 15:00-22:00. POLECAM!!!
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-01-02 16:23:55
Rozmiar: 209.77 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::TRACK-LIST::.. 1. You Want To 2. Get What's Coming 3. Wild Animal 4. Gypsy Heart 5. Torture 6. Memphis Sun 7. All The Way 8. Until the Sun Comes 9. Jordan 10. Manifest Destiny, Part 1 11. Keep On Swinging 12. Pressure and Time 13. Sacred Tongue / Face of Light 14. Burn Down Los Angeles 15. Soul ..::OBSADA::.. Jay Buchannan - vocals Scott Holiday - guitar, backing vocals Robin Everhart - bass, backing vocals Michael Miley - drums, backing vocal https://www.youtube.com/watch?v=nad1EeZ7vKM SEED 15:00-22:00. POLECAM!!!
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-01-02 15:54:09
Rozmiar: 5.71 GB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Wiem, wiem. Zaraz ktoś zakrzyknie: no ileż można?? Cóż, faktycznie trochę tych koncertówek panowie natrzaskali. Zaczęli na początku wieku od Live in America z samą li tylko muzyką a potem były już wydawnictwa także z obrazkami: Live in Europe, Whirld Tour 2010 - Live From Shepherd's Bush Empire i More Never Is Enough. Niemalże każde wypasione, z dyskami audio i DVD. KaLIVEoscope w recenzowanej edycji też ma charakter wydawniczego kolosa, bo to trzy płyty CD i jedna DVD. Czy warto zatem sięgać po kolejny album z oklaskami tej supergrupy? Tak i to z kilku powodów, choć umówmy się, że to rzecz dla najwierniejszych z wiernych. Zbieraczy, którzy „lubią mieć wszystko”. Osobiście dla mnie KaLIVEoscope ma wyjątkowy, na swój sposób, pamiątkowy charakter. Promując tegoroczny album Kaleidoscope muzycy nie dotarli niestety do Polski. Najbliżej naszego kraju byli w Berlinie, gdzie dali koncert 8 marca. Występ, który dane mi było zobaczyć na żywo. Dokładnie dzień później artyści zagrali w Kolonii i to właśnie ten spektakl widzimy na dysku DVD. Ten berliński gig był zatem próbą generalną przed rejestracją, niemalże identyczną z zaprezentowanym tu materiałem. No ale to nie najważniejszy, wszak mocno prywatny, argument podkreślający wartościowość tego boksu. Bo po pierwsze, muzycy prezentują tu na żywo w całości ostatni, bardzo udany zresztą, studyjny krążek Kaleidoscope. Nie można zatem im zarzucić, że odgrzewają stare kotlety. To że czynią to fajnie, z luzem i wigorem, nie muszę nikogo przekonywać, wszak mamy w Transatlantic do czynienia z samymi osobowościami. Po drugie, w takim składzie prezentują się na płycie po raz pierwszy. Przypomnę, że gościnnie udzielającego się w grupie, Daniela Gildenlowa, zastąpił wtedy znany z Enchant i Spock’s Beard Ted Leonard. Jego charakterystyczny, „wyskoki” wokal, choćby w pięknej balladzie We All Need Some Light, jest wart posłuchania. Po trzecie, muzycy nie poszli na łatwiznę i nie dali na trzech płytach CD dokładnie tego samego materiału, który znalazł się na dysku DVD. Słuchacz otrzymuje bowiem na nich nagrania z dwóch występów z holenderskiego Tilburga, w którym muzycy zagrali trzy utwory więcej – covery, które znalazły się na bonusowym dysku albumu studyjnego. Jest zatem Moodybluesowy Nights In White Satin ale też i dwa klasyki Focus – Silvia i Hocus Pocus. Smaczkiem tych koncertowych wykonań jest udział w nich samego Thijsa van Leera! Sam materiał ogląda się dobrze. Zmontowany został dynamicznie, z solidnej jakości dźwiękiem. Sprzyjają temu okoliczności - pełna sala i gorące przyjęcie zebranych. Mike Portnoy nie jest może tak szalony, jak w Berlinie (prawie demolował zestaw!), z drugiej strony Morse, we wspomnianym Berlinie nadziębiony, ocierający nos chusteczką i przez to lekko się męczący, tu wypada przekonująco (no… wiadomo, współczesna technika). Warto wspomnieć o polskim wątku. Koncert kończy ładnie zinstrumentalizowane Outro przygotowane przez Michała Mierzejewskiego. Do tego całość jest naprawdę zgrabnie wydana, w sam raz do postawienia na półkę. A i przystępna cena tej kilkupłytowej wersji nie powinna odstraszyć. Mariusz Danielak A live release from Transatlantic is always something special. Because it represents this remarkable group of musicians in their pomp. This is certainly true of 'KaLIVEdoscope', the band's fifth such presentation. “We tend to put out something live for every tour,” says vocalist/keyboard player Neal Morse. “That's important for us, because not everyone who likes the band can make it along in person, to one of our gigs, so this is a way of ensuring they get to see the show as well.” The other important reason for capturing the essence of any tour is that it allows the band to display to the world how they have expanded on what's been done in the studio. It gives them the chance to explore fresh dimensions to the original compositions. “When you take songs out on the road, you always find different ways to express what you've recorded on an album. We certainly do that a lot, which is why every time we play a song live it sounds like no other time we've done it before, or will do it again.” For Transatlantic – who also feature guitarist/vocalist Roine Stolt, bassist/vocalist Pete Trewavas and drummer/vocalist Mike Portnoy – it's always a challenge to put together a set list for any sequence of dates. Their recording heritage is rich and deep. “Yeah, it's very tough for us to do that. Mike is the king of the set list, but even so we are always changing things around once we get on the road. You'll find that a song you thought would be good in one part of the set actually works better elsewhere, so the situation is entirely fluid.” The release here is a recording from a show in Tilburg at the esteemed 013 venue. “Mike came offstage in Tilburg, and said, 'Man, we played so much better tonight than we did on some of the dates'. So, we decided to use the audio from here, which actually means fans are getting a wider variety on the release. Because they are getting the Cologne show on DVD and the Tilburg one on this live audio release.” The reason Tilburg was recorded at all is down to the venue. “They have the facility to record all gigs there, and do it automatically. That was great from our point of view.” Actually, the band played two nights in the Dutch location, and most of the CD comes from the second performance, although there are parts of the previous night from the the encore. And one of the undoubted highlights are covers of Focus classics 'Sylvia' and 'Hocus Pocus'. “We were joined onstage by (Focus mainman) Thijs Van Leer, which was very special for us. At heart, of course we're still very much fans. So to have anyone of this stature playing with the band means a lot.” Their high standard of recording and performing is a firm fundamental expose of why Transatlantic are among the best bands in the world, whether in the studio or live. While their musicianship and sophistication endow all their studio recordings with unblemished creativity, the atmosphere of a live show is unquestioned and unquenchable. This is obvious on 'KaLIVEdoscope', and gives added value to what this band has always stood for. “We have been given a gift, and feel very honored to be able to play together, and to attract so many devoted fans. And what you see and hear on this release is unique. No other gigs on this tour came out exactly like these did. That alone makes them special.” ..::TRACK-LIST::.. Live In Cologne 1. Into The Blue 2. My New World 3. Shine 4. The Whirlwind Medley 5. Beyond The Sun 6. Kaleidoscope 7. Neal & Roine Duet 8. We All Need Some Light 9. Black As The Sky Encore: 10. Medley: All Of The Above / Stranger In Your Soul Extra Features: 11. Into The Kaleidoscope 12. Band Interview 13. Name That Beatles Tune Bonus Live Performance: - Nights In White Satin - Sylvia (Featuring Thijs Van Leer) - Hocus Pocus (Featuring Thijs Van Leer) ..::OBSADA::.. Drums, Vocals - Mike Portnoy Electric Guitar, Vocals - Roine Stolt Keyboards, Acoustic Guitar, Vocals - Neal Morse Keyboards, Guitar, Vocals, Percussion - Ted Leonard Bass, Vocals - Pete Trewavas https://www.youtube.com/watch?v=Q8XDdPJtuTM SEED 15:00-22:00. POLECAM!!!
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-01-02 15:38:09
Rozmiar: 45.70 GB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
...( Opis )... Jeśli ktoś wyczekiwał, że w 2020 roku na rynku reedycji pojawi się jakiś prawdziwy ‘killer’ to bez wątpienia wiadomość, która dotarła do nas już jakiś czas temu spełniła te oczekiwania w co najmniej 200 %. No ale nie może być inaczej, jeśli jedna z najwybitniejszych płyt w historii muzyki zostaje wydana w wersji 26 (!!!) dyskowej. Album In The Court Of The Crimson King o którym już pisałem na naszym blogu nie wymaga żadnej rekomendacji. Powiedziano o nim chyba wszystko i nie sądzę, aby ktokolwiek, kto zagląda na Rockową płytotekę mógł go nie znać na pamięć. Dlatego zamiast filozofować od razu skupimy się na zawartości najnowszego wydawnictwa legendarnych – King Crimson. Właściwie box nazywać się będzie The Complete 1969 Recordings, ale ponieważ w tym roku zespół nagrał tylko jeden (debiutancki) album i tak wszystko w tym pudełku kręcić się będzie wokół jego zawartości. Oczywiście opisanie i przeanalizowanie całej zawartości boxu wymagało by co najmniej habilitacji, dlatego zerkniemy na wszystko w nieco bardziej powierzchowny i przystępny sposób. Zaznaczmy jednak od razu, że w zestawie mają się znaleźć WSZYSTKIE nagrania sesyjne oraz mixy (o jakich wiadomo że istnieją), komplet zachowanych rejestracji koncertowych i radiowych z 1969 roku oraz wybór nagrań z okresu przed wydaniem legendarnego debiutu. Wydawnictwo rozpoczynają albumy live. Na siedmiu dyskach zamieszczono wydawane już wcześniej w różnych seriach i konfiguracjach legendarne występy zespołu m.in. w Hyde Parku czy Fillmore West i East. Ponoć specjalnie dla tej edycji wykonano nowe masteringi i zgranie materiałów z nośników źródłowych, co zauważalnie poprawiło ich jakość. Kolejne pięć kompaktów do wszelkie warianty zasadniczego albumu. A więc zremasterowana wersja z 1969 roku, remixy z lat 2009 i 2019 oraz masa dodatków, zawartych w poprzednich edycjach. Wreszcie to co chyba najciekawsze, czyli ostatnie 7 dysków. Zawierają one na nowo zmiksowane do stereo wszystkie istniejące zapisy z sesji nagraniowej. Z jednej strony słuchanie np. 11 podejść do i Epitaph może być nieco nużące, ale z drugiej przecież wszyscy od zawsze marzymy, aby poznać jak najwięcej zachowanych outtake’ów naszych ukochanych zespołów. Dodatkowe dwie płyty audio to wybór na nowo zgranych i zremasterowanych nagrań zespołu Giles, Giles & Fripp z 1968 roku oraz CD z kapitalnymi rejestracjami dla Radia BBC (szkoda, że zachowało się ich tylko pięć). W pudełku znajdziemy jeszcze dwa DVD i cztery Blu-Raye – z masą nagrań zamieszczonych już na opisywanych kompaktach z tym, że podanych w innych formatach dźwiękowych (pliki stereo w wysokiej rozdzielczości, miksy przestrzenne w wielu wariantach, itp). Prawdziwą ucztą może okazać się nowy mix Stevena Wilsona wykonany w technologii Dolby Atmos (podobno solówki i mellotrony „krążą tam nad głową”, a instrumentalna sekcja w Moonchild, otrzymuje całkiem nową jakość). Posłuchamy – ocenimy. Całość zapakowano w pudło wielkości winylu, obok płyt zawierające oczywiście gruba 40-stronicowa książkę z wszelkimi informacjami i notkami o zamieszczonych w boxie nagraniach. Moją pierwszą reakcją na wieść o przygotowywanym zestawie była myśl: super, ale na pewno nie kupię, bo i tak nigdy nie będę słuchał. Ale że wydawnictwo dotyczy, kto wie czy nie najważniejszej płyty w historii rocka progresywnego powoli zaczynam się przełamywać. Paweł Nawara The complete audio history of one of the most important debut albums of all time is presented across 26 discs in this boxed set. Featuring a new Dolby Atmos mix by Steven Wilson, 6 CDs' worth of session material on CD & Blu-Ray for the first time (fully mixed by David Singleton), a further disc of newly compiled studio material, the box also includes the original studio album, every alternate take known to exist, every mix known to exist, all live recordings known to exist & a selection of pre/Crimson 1968 recordings. As with the previous seven boxed sets in the series, The Complete 1969 Recordings is housed in a vinyl sized box complete with a booklet featuring an introduction by Robert Fripp, notes about the source tapes from David Singleton, sleeve-notes by King Crimson biographer Sid Smith, previously unseen photos from the recordings sessions, additional memorabilia and a protective outer sleeve. Having done 5.1 Surround Sound mixes for both the 40th & 50th-anniversary editions of the album, Steven Wilson was able to take full advantage of the opportunities offered by Atmos mixing, allowing for far greater movement within the mix itself. As he put it: "I've definitely had a bit more fun with the Atmos mix, watch out for solos and mellotrons circling overhead!" While the improv section of 'Moonchild' is a particular beneficiary of this approach, the mix is very active, with plenty of ear-catching moments to offer to listeners. Likewise, significant work on the multi-track tapes was undertaken by David Singleton - who mixed all of the existing multi-track sessions recordings to stereo as well as running the single track CD length 'Let's Make a Hit Waxing' - from those same tapes. "Listening to the original recording sessions was astonishing. Time collapses and you are suddenly there in the studio with a young band, just starting out, as they experiment with recording their first album. It is not so much listening to a slick product, more witnessing a process. You are present at the birth.” ...( TrackList )... CD 1 - Live At Hyde Park, July 5, 1969: 1. 21st Century Schizoid Man 6:37 2. The Court Of The Crimson King 6:31 3. Get Thy Bearings 8:59 4. Announcement (Incomplete) 0:43 5. Epitaph 4:20 6. Mantra 3:12 7. Travel Weary Capricorn 5:38 8. Mars 3:34 9. Band Reunion Meeting 14:52 https://www.youtube.com/watch?v=0EslOt4njQc SEED 15:00-22:00. POLECAM!!!
Seedów: 1
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-01-01 19:58:28
Rozmiar: 293.24 MB
Peerów: 51
Dodał: Uploader
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Jeśli ktoś wyczekiwał, że w 2020 roku na rynku reedycji pojawi się jakiś prawdziwy ‘killer’ to bez wątpienia wiadomość, która dotarła do nas już jakiś czas temu spełniła te oczekiwania w co najmniej 200 %. No ale nie może być inaczej, jeśli jedna z najwybitniejszych płyt w historii muzyki zostaje wydana w wersji 26 (!!!) dyskowej. Album In The Court Of The Crimson King o którym już pisałem na naszym blogu nie wymaga żadnej rekomendacji. Powiedziano o nim chyba wszystko i nie sądzę, aby ktokolwiek, kto zagląda na Rockową płytotekę mógł go nie znać na pamięć. Dlatego zamiast filozofować od razu skupimy się na zawartości najnowszego wydawnictwa legendarnych – King Crimson. Właściwie box nazywać się będzie The Complete 1969 Recordings, ale ponieważ w tym roku zespół nagrał tylko jeden (debiutancki) album i tak wszystko w tym pudełku kręcić się będzie wokół jego zawartości. Oczywiście opisanie i przeanalizowanie całej zawartości boxu wymagało by co najmniej habilitacji, dlatego zerkniemy na wszystko w nieco bardziej powierzchowny i przystępny sposób. Zaznaczmy jednak od razu, że w zestawie mają się znaleźć WSZYSTKIE nagrania sesyjne oraz mixy (o jakich wiadomo że istnieją), komplet zachowanych rejestracji koncertowych i radiowych z 1969 roku oraz wybór nagrań z okresu przed wydaniem legendarnego debiutu. Wydawnictwo rozpoczynają albumy live. Na siedmiu dyskach zamieszczono wydawane już wcześniej w różnych seriach i konfiguracjach legendarne występy zespołu m.in. w Hyde Parku czy Fillmore West i East. Ponoć specjalnie dla tej edycji wykonano nowe masteringi i zgranie materiałów z nośników źródłowych, co zauważalnie poprawiło ich jakość. Kolejne pięć kompaktów do wszelkie warianty zasadniczego albumu. A więc zremasterowana wersja z 1969 roku, remixy z lat 2009 i 2019 oraz masa dodatków, zawartych w poprzednich edycjach. Wreszcie to co chyba najciekawsze, czyli ostatnie 7 dysków. Zawierają one na nowo zmiksowane do stereo wszystkie istniejące zapisy z sesji nagraniowej. Z jednej strony słuchanie np. 11 podejść do i Epitaph może być nieco nużące, ale z drugiej przecież wszyscy od zawsze marzymy, aby poznać jak najwięcej zachowanych outtake’ów naszych ukochanych zespołów. Dodatkowe dwie płyty audio to wybór na nowo zgranych i zremasterowanych nagrań zespołu Giles, Giles & Fripp z 1968 roku oraz CD z kapitalnymi rejestracjami dla Radia BBC (szkoda, że zachowało się ich tylko pięć). W pudełku znajdziemy jeszcze dwa DVD i cztery Blu-Raye – z masą nagrań zamieszczonych już na opisywanych kompaktach z tym, że podanych w innych formatach dźwiękowych (pliki stereo w wysokiej rozdzielczości, miksy przestrzenne w wielu wariantach, itp). Prawdziwą ucztą może okazać się nowy mix Stevena Wilsona wykonany w technologii Dolby Atmos (podobno solówki i mellotrony „krążą tam nad głową”, a instrumentalna sekcja w Moonchild, otrzymuje całkiem nową jakość). Posłuchamy – ocenimy. Całość zapakowano w pudło wielkości winylu, obok płyt zawierające oczywiście gruba 40-stronicowa książkę z wszelkimi informacjami i notkami o zamieszczonych w boxie nagraniach. Moją pierwszą reakcją na wieść o przygotowywanym zestawie była myśl: super, ale na pewno nie kupię, bo i tak nigdy nie będę słuchał. Ale że wydawnictwo dotyczy, kto wie czy nie najważniejszej płyty w historii rocka progresywnego powoli zaczynam się przełamywać. Paweł Nawara The complete audio history of one of the most important debut albums of all time is presented across 26 discs in this boxed set. Featuring a new Dolby Atmos mix by Steven Wilson, 6 CDs' worth of session material on CD & Blu-Ray for the first time (fully mixed by David Singleton), a further disc of newly compiled studio material, the box also includes the original studio album, every alternate take known to exist, every mix known to exist, all live recordings known to exist & a selection of pre/Crimson 1968 recordings. As with the previous seven boxed sets in the series, The Complete 1969 Recordings is housed in a vinyl sized box complete with a booklet featuring an introduction by Robert Fripp, notes about the source tapes from David Singleton, sleeve-notes by King Crimson biographer Sid Smith, previously unseen photos from the recordings sessions, additional memorabilia and a protective outer sleeve. Having done 5.1 Surround Sound mixes for both the 40th & 50th-anniversary editions of the album, Steven Wilson was able to take full advantage of the opportunities offered by Atmos mixing, allowing for far greater movement within the mix itself. As he put it: "I've definitely had a bit more fun with the Atmos mix, watch out for solos and mellotrons circling overhead!" While the improv section of 'Moonchild' is a particular beneficiary of this approach, the mix is very active, with plenty of ear-catching moments to offer to listeners. Likewise, significant work on the multi-track tapes was undertaken by David Singleton - who mixed all of the existing multi-track sessions recordings to stereo as well as running the single track CD length 'Let's Make a Hit Waxing' - from those same tapes. "Listening to the original recording sessions was astonishing. Time collapses and you are suddenly there in the studio with a young band, just starting out, as they experiment with recording their first album. It is not so much listening to a slick product, more witnessing a process. You are present at the birth.” ..::TRACK-LIST::.. CD 1 - Live At Hyde Park, July 5, 1969: 1. 21st Century Schizoid Man 6:37 2. The Court Of The Crimson King 6:31 3. Get Thy Bearings 8:59 4. Announcement (Incomplete) 0:43 5. Epitaph 4:20 6. Mantra 3:12 7. Travel Weary Capricorn 5:38 8. Mars 3:34 9. Band Reunion Meeting 14:52 https://www.youtube.com/watch?v=0EslOt4njQc SEED 15:00-22:00. POLECAM!!!
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-01-01 19:07:55
Rozmiar: 126.27 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Jeśli ktoś wyczekiwał, że w 2020 roku na rynku reedycji pojawi się jakiś prawdziwy ‘killer’ to bez wątpienia wiadomość, która dotarła do nas już jakiś czas temu spełniła te oczekiwania w co najmniej 200 %. No ale nie może być inaczej, jeśli jedna z najwybitniejszych płyt w historii muzyki zostaje wydana w wersji 26 (!!!) dyskowej. Album In The Court Of The Crimson King o którym już pisałem na naszym blogu nie wymaga żadnej rekomendacji. Powiedziano o nim chyba wszystko i nie sądzę, aby ktokolwiek, kto zagląda na Rockową płytotekę mógł go nie znać na pamięć. Dlatego zamiast filozofować od razu skupimy się na zawartości najnowszego wydawnictwa legendarnych – King Crimson. Właściwie box nazywać się będzie The Complete 1969 Recordings, ale ponieważ w tym roku zespół nagrał tylko jeden (debiutancki) album i tak wszystko w tym pudełku kręcić się będzie wokół jego zawartości. Oczywiście opisanie i przeanalizowanie całej zawartości boxu wymagało by co najmniej habilitacji, dlatego zerkniemy na wszystko w nieco bardziej powierzchowny i przystępny sposób. Zaznaczmy jednak od razu, że w zestawie mają się znaleźć WSZYSTKIE nagrania sesyjne oraz mixy (o jakich wiadomo że istnieją), komplet zachowanych rejestracji koncertowych i radiowych z 1969 roku oraz wybór nagrań z okresu przed wydaniem legendarnego debiutu. Wydawnictwo rozpoczynają albumy live. Na siedmiu dyskach zamieszczono wydawane już wcześniej w różnych seriach i konfiguracjach legendarne występy zespołu m.in. w Hyde Parku czy Fillmore West i East. Ponoć specjalnie dla tej edycji wykonano nowe masteringi i zgranie materiałów z nośników źródłowych, co zauważalnie poprawiło ich jakość. Kolejne pięć kompaktów do wszelkie warianty zasadniczego albumu. A więc zremasterowana wersja z 1969 roku, remixy z lat 2009 i 2019 oraz masa dodatków, zawartych w poprzednich edycjach. Wreszcie to co chyba najciekawsze, czyli ostatnie 7 dysków. Zawierają one na nowo zmiksowane do stereo wszystkie istniejące zapisy z sesji nagraniowej. Z jednej strony słuchanie np. 11 podejść do i Epitaph może być nieco nużące, ale z drugiej przecież wszyscy od zawsze marzymy, aby poznać jak najwięcej zachowanych outtake’ów naszych ukochanych zespołów. Dodatkowe dwie płyty audio to wybór na nowo zgranych i zremasterowanych nagrań zespołu Giles, Giles & Fripp z 1968 roku oraz CD z kapitalnymi rejestracjami dla Radia BBC (szkoda, że zachowało się ich tylko pięć). W pudełku znajdziemy jeszcze dwa DVD i cztery Blu-Raye – z masą nagrań zamieszczonych już na opisywanych kompaktach z tym, że podanych w innych formatach dźwiękowych (pliki stereo w wysokiej rozdzielczości, miksy przestrzenne w wielu wariantach, itp). Prawdziwą ucztą może okazać się nowy mix Stevena Wilsona wykonany w technologii Dolby Atmos (podobno solówki i mellotrony „krążą tam nad głową”, a instrumentalna sekcja w Moonchild, otrzymuje całkiem nową jakość). Posłuchamy – ocenimy. Całość zapakowano w pudło wielkości winylu, obok płyt zawierające oczywiście gruba 40-stronicowa książkę z wszelkimi informacjami i notkami o zamieszczonych w boxie nagraniach. Moją pierwszą reakcją na wieść o przygotowywanym zestawie była myśl: super, ale na pewno nie kupię, bo i tak nigdy nie będę słuchał. Ale że wydawnictwo dotyczy, kto wie czy nie najważniejszej płyty w historii rocka progresywnego powoli zaczynam się przełamywać. Paweł Nawara The complete audio history of one of the most important debut albums of all time is presented across 26 discs in this boxed set. Featuring a new Dolby Atmos mix by Steven Wilson, 6 CDs' worth of session material on CD & Blu-Ray for the first time (fully mixed by David Singleton), a further disc of newly compiled studio material, the box also includes the original studio album, every alternate take known to exist, every mix known to exist, all live recordings known to exist & a selection of pre/Crimson 1968 recordings. As with the previous seven boxed sets in the series, The Complete 1969 Recordings is housed in a vinyl sized box complete with a booklet featuring an introduction by Robert Fripp, notes about the source tapes from David Singleton, sleeve-notes by King Crimson biographer Sid Smith, previously unseen photos from the recordings sessions, additional memorabilia and a protective outer sleeve. Having done 5.1 Surround Sound mixes for both the 40th & 50th-anniversary editions of the album, Steven Wilson was able to take full advantage of the opportunities offered by Atmos mixing, allowing for far greater movement within the mix itself. As he put it: "I've definitely had a bit more fun with the Atmos mix, watch out for solos and mellotrons circling overhead!" While the improv section of 'Moonchild' is a particular beneficiary of this approach, the mix is very active, with plenty of ear-catching moments to offer to listeners. Likewise, significant work on the multi-track tapes was undertaken by David Singleton - who mixed all of the existing multi-track sessions recordings to stereo as well as running the single track CD length 'Let's Make a Hit Waxing' - from those same tapes. "Listening to the original recording sessions was astonishing. Time collapses and you are suddenly there in the studio with a young band, just starting out, as they experiment with recording their first album. It is not so much listening to a slick product, more witnessing a process. You are present at the birth.” ..::TRACK-LIST::.. CD 1 - Live At Hyde Park, July 5, 1969: 1. 21st Century Schizoid Man 6:37 2. The Court Of The Crimson King 6:31 3. Get Thy Bearings 8:59 4. Announcement (Incomplete) 0:43 5. Epitaph 4:20 6. Mantra 3:12 7. Travel Weary Capricorn 5:38 8. Mars 3:34 9. Band Reunion Meeting 14:52 https://www.youtube.com/watch?v=0EslOt4njQc SEED 15:00-22:00. POLECAM!!!
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-01-01 19:04:37
Rozmiar: 293.24 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Czytając w sieci komentarze dotyczące zespołu Halny, spotkałem się głównie z prymitywnymi i nie do końca zabawnymi śmieszkami z nazwy kapeli, między którymi dało się wyłapać pojedyncze dobre opinie o tym, co powinno być najważniejsze, czyli muzyce. Nie dajcie się zwieść neandertalom – ten złożony z szerzej nieznanych członków zespół wysmażył debiut tak znakomity, że niejedna bardziej doświadczona i uznana formacja mogłaby spoglądać na wydany przez Via Nocturna Zawrat z zazdrością. Halny powiewa w klimatach, które w krajowym black metalu są doskonale znane. Jest tu sporo melodii kojarzących się z trendami zapoczątkowanymi lata temu przez Mgłę i troszkę progresywnego zacięcia prezentowanego przez Furię w początkowym okresie jej działalności. Są też utrzymane w górskiej tematyce polskie teksty (w tym wiersze Franciszka Nowickiego i Kazimierza Przerwy-Tetmajera), wykrzyczane na tyle czytelnie, aby nie było większych kłopotów ze zrozumieniem. Przyczepić nie mogę się również do produkcji, która jest bardzo klarowna i doskonale słychać każdy z instrumentów (nagrania miały miejsce w Turnia Studio, więc również i tutaj wszystko się zgadza). Szkoda jedynie, że tych dobroci panowie nie umieścili na krążku zbyt wiele, bo jedynie „chrystusową” liczbę minut rozłożoną na sześć kompozycji. Na szczęście w tym niestety dość krótkim metrażu nie ma miejsca dla żadnego zjazdu poniżej bardzo dobrego poziomu. Mało tego, udało się zespołowi wysmażyć trzy absolutne bangery, czy jak kto woli petardy – otwierający płytę tytułowy Zawrat, jego muzyczną kontynuację w postaci Limby oraz najmocniej kojarzący mi się z Nihilem i spółką Faust, które to na koncertach formacji powinny bezproblemowo porywać publikę do ruchu. Dzięki umiejscowieniu dwóch z nich na początku tracklisty, debiut Halnego siadł mi już od pierwszych kilkunastu sekund pierwszego odsłuchu, bezproblemowo stając się z miejsca jedną z lepszych premier w polskim blacku, jakie dane mi było słyszeć w ostatnich miesiącach. Przyczepić mogę się jedynie do jednej kwestii – braku książeczki z tekstami w przygotowanym przez Via Nocturna wydaniu fizycznym. To jednak szczegół, z którym nietrudno sobie poradzić po prostu przysłuchując się wokalom. Cała reszta, zarówno wydania, jak i oczywiście ta muzyczna, jest tip-top. Szczerze myślę, że Halny ma w swoim ręku wszystkie atuty potrzebne do tego, aby dołączyć do grona tych poważniejszych graczy na polskiej scenie. Czekam na jakiś koncert w pobliżu oraz już teraz na kolejne wieści ze studia, a Wam wszystkim gorąco polecam ten materiał. Łukasz W. https://www.youtube.com/watch?v=pNWVf6oHj2Q https://metalmundus.pl/wywiady/halny-z-sentymentu-do-gor.html ..::TRACK-LIST::.. 1. Zawrat 06:12 2. Limba 03:12 3. Wiecznie 07:15 4. Faust 05:00 5. Maj 05:18 6. Turnia 06:15 ..::OBSADA::.. Paweł Patyniak - g, v Wojciech Fikus - g Mieszko Smoliński - b, v Władysław Robert Pastuszenko - d https://www.youtube.com/watch?v=aQMonZwrbes SEED 15:00-22:00. POLECAM!!!
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-01-01 17:12:16
Rozmiar: 78.09 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Czytając w sieci komentarze dotyczące zespołu Halny, spotkałem się głównie z prymitywnymi i nie do końca zabawnymi śmieszkami z nazwy kapeli, między którymi dało się wyłapać pojedyncze dobre opinie o tym, co powinno być najważniejsze, czyli muzyce. Nie dajcie się zwieść neandertalom – ten złożony z szerzej nieznanych członków zespół wysmażył debiut tak znakomity, że niejedna bardziej doświadczona i uznana formacja mogłaby spoglądać na wydany przez Via Nocturna Zawrat z zazdrością. Halny powiewa w klimatach, które w krajowym black metalu są doskonale znane. Jest tu sporo melodii kojarzących się z trendami zapoczątkowanymi lata temu przez Mgłę i troszkę progresywnego zacięcia prezentowanego przez Furię w początkowym okresie jej działalności. Są też utrzymane w górskiej tematyce polskie teksty (w tym wiersze Franciszka Nowickiego i Kazimierza Przerwy-Tetmajera), wykrzyczane na tyle czytelnie, aby nie było większych kłopotów ze zrozumieniem. Przyczepić nie mogę się również do produkcji, która jest bardzo klarowna i doskonale słychać każdy z instrumentów (nagrania miały miejsce w Turnia Studio, więc również i tutaj wszystko się zgadza). Szkoda jedynie, że tych dobroci panowie nie umieścili na krążku zbyt wiele, bo jedynie „chrystusową” liczbę minut rozłożoną na sześć kompozycji. Na szczęście w tym niestety dość krótkim metrażu nie ma miejsca dla żadnego zjazdu poniżej bardzo dobrego poziomu. Mało tego, udało się zespołowi wysmażyć trzy absolutne bangery, czy jak kto woli petardy – otwierający płytę tytułowy Zawrat, jego muzyczną kontynuację w postaci Limby oraz najmocniej kojarzący mi się z Nihilem i spółką Faust, które to na koncertach formacji powinny bezproblemowo porywać publikę do ruchu. Dzięki umiejscowieniu dwóch z nich na początku tracklisty, debiut Halnego siadł mi już od pierwszych kilkunastu sekund pierwszego odsłuchu, bezproblemowo stając się z miejsca jedną z lepszych premier w polskim blacku, jakie dane mi było słyszeć w ostatnich miesiącach. Przyczepić mogę się jedynie do jednej kwestii – braku książeczki z tekstami w przygotowanym przez Via Nocturna wydaniu fizycznym. To jednak szczegół, z którym nietrudno sobie poradzić po prostu przysłuchując się wokalom. Cała reszta, zarówno wydania, jak i oczywiście ta muzyczna, jest tip-top. Szczerze myślę, że Halny ma w swoim ręku wszystkie atuty potrzebne do tego, aby dołączyć do grona tych poważniejszych graczy na polskiej scenie. Czekam na jakiś koncert w pobliżu oraz już teraz na kolejne wieści ze studia, a Wam wszystkim gorąco polecam ten materiał. Łukasz W. https://www.youtube.com/watch?v=pNWVf6oHj2Q https://metalmundus.pl/wywiady/halny-z-sentymentu-do-gor.html ..::TRACK-LIST::.. 1. Zawrat 06:12 2. Limba 03:12 3. Wiecznie 07:15 4. Faust 05:00 5. Maj 05:18 6. Turnia 06:15 ..::OBSADA::.. Paweł Patyniak - g, v Wojciech Fikus - g Mieszko Smoliński - b, v Władysław Robert Pastuszenko - d https://www.youtube.com/watch?v=aQMonZwrbes SEED 15:00-22:00. POLECAM!!!
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-01-01 17:08:51
Rozmiar: 249.59 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Debiutancki album niemieckiej formacji nawiązującej do dokonań Amon Dull II i wczesnych Pink Floyd - ale bardziej jazzująca. Płyta oryginalnie wydana została przez Ohr Records i moim zdaniem jest znacznie lepsza i bardziej rockowa (przystępniejsza) niż awangardowa 'dwójka'. Zremasterowana reedycja z 2023 roku. Starting out as early as 67 under the name of Ambition Of Music, AQ is one of those early 70's wonder in Krautrock, all the more legendary for having their two albums released on the famous Ohr label, even if both are fairly different from each other. On this debut album, AQ is a septet with most of the members being multi-instrumentalists, and their debut contained four unnamed tracks (two short and two long ones), the whole thing packaged in a many foldout artwork sleeve making this album rather expensive in its vinyl form. Not everything is perfect on this album, especially in the numerous fade-outs (some in-built in the tracks), but overall the album is a pure joy to have. The music presented on this album is strange form of psychedelic jazz-rock (a bit like if Nucleus met the Saucerful-era Floyd), which reminds me a bit of Missus Beastly's early albums. The first two tracks are the short ones but not necessarily the easiest to cope with, far from it, really!! The first is a very-slow track that is unbelievable heavy which freaks out completely into heavy spacy-echoed sounds. Grandiose. The second track is a much faster three-minute affair, which stands a bit alone out of line with the rest of the album's style, but it is absolutely nothing shocking. This is the rockiest and least jazzy track on the album and the weakest. The first of the long tracks (rounding up side one) is an altogether different affair with its almost 11-mins and its Nucleus-styled brass section cross with an organ that you'd swear is played by a certain Mr Wright, while the wordless vocalizings is reminiscent of a raunchier Wyatt on Third. This is, along with the leadoff track, Osmose's apex. The second side is taken up by the sidelong 18-min+ track, which bases its sound on the previous tracks but it has some lengths, especially in the percussion passage about two thirds of the way into the track and losses itself. As their following album will follow two years later, under a fairly different line-up, being much more improvised free jazz, Osmose is from far AQ's best works and very much essential to early Krautrock history. All I have seen so far is a Spalax label reissue of this album (which I heard is OOP), but hopefully this will be reissued with the Kollodium bonus track on the Ohrenschmaus sampler album. Much worth the eavesdropping even if it is flawed. Sean Trane 'Annexus Quam', a German band released in 1970 their first record 'Osmose', a mixture of Psychedelic Rock, Blues and Jazz improvisation, similar to early 'Pink Floyd' and 'Grateful Dead' with a jazzier side like 'Embryo'. 'Osmose' presents four improvisational exerpts, the shortest being only 3 minutes the longest clocking in about 18.The overall athmosphere is laid back and spacy (mainly due to the slow rhythms and heavy use of Echo) giving the whole record a psychedelic feeling ( early Pink floyd) with a Jazz touch (large use of woowdwinds and brass). 'Osmose I', the first track establishes a psychedelic athmosphere with a short intro for guitar and & sax and evolving into a slow organ blues, a dreamy trombone solo and some space guitar. 'Osmose II' the shortest track, developes a bouncing uptempo rhythm between the bass an drums over which Uwe Bick places his spacy vocalizes reminding Roger Waters ( the whole track reminds Floyd's 'Careful With That Axe Eugene'). 'Osmose III' the last and longer part on side one, presents a heavy slow blues, with great guitar work -a repeated arpeggio motive-, followed by a jazzy trombone solo, a jazzy guitar solo and organ washes. About half of the track the rhythm changes and developes a more psychdelic athmosphere with a spacy flute solo. 'Osmose IV', the longest and stylistically most interesting track, mixing Jazz, Psychedelic and Spanish music, starts with an acoustic piano intro, evolving into a jazz groove with drums and bass , followed by jazz guitar, a trombone solo and again some spacy vocalizes. After 5 minutes the rhythm slows down giving space to a heavy echo-slide- guitar section over cymbal strokes ( quite similar to 'Set the Controls' ). A bass line establishes a rhythm change, followed by another slide-echo-guitar section leaving place to a percussion-only passage, that evolvess into a spanish flavored rubato section for acoustic classical guitar and trumpet with reminiscences to the 'Concertio De Aranjuez' followed by a jazz groove and ending with a psychedelic organ and drumlroll section. A highly interesting record that combines jazz improvisation with Psychedelic, Blues and World elements. Alucard ..::TRACK-LIST::.. 1. A 4:10 2. B 3:07 3. C 10:30 4. D 18:14 ..::OBSADA::.. Peter Werner - guitar, vocals, percussion Hans Kämper - Spanish guitar, trombone, vocals, percussion Werner Hostermann - clarinet, organ, vocals, percussion Ove Volquartz - saxophone Harald Klemm - flute, vocals, percussion Jürgen Jonuschies - bass, vocals, percussion Uwe Bick - drums, vocals, percussion https://www.youtube.com/watch?v=o8GkVISV7w4 SEED 15:00-22:00. POLECAM!!!
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-01-01 11:18:13
Rozmiar: 83.72 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...( Info )...
Artist: Various Artists Album: Country Party Year: 2024 Genre: Country Format: mp3 320 kbps ...( TrackList )... 01. Jelly Roll - Dead End Road 02. Lainey Wilson - Country's Cool Again 03. Post Malone - Finer Things 04. Thomas Rhett - Boots 05. Shania Twain - Boots Don't 06. Luke Combs - Ain't No Love In Oklahoma (From Twisters_ The Album) 07. Luke Bryan - Mind Of A Country Boy 08. Shaboozey - A Bar Song (Tipsy) 09. Falling in Reverse - All My Life 10. Luke Combs - Runnin' Down A Dream 11. Jelly Roll - Get By 12. Midland - Longneck Way To Go 13. Kane Brown - Like I Love Country Music 14. Adam Doleac - Drinkin' It Wrong 15. Florida Georgia Line - Here's To The Good Times 16. Ian Munsick - Cowboy Killer 17. Sam Hunt - Water Under The Bridge 18. Reyna Roberts - After Party 19. Dustin Lynch - Party Mode 20. Seaforth - Good Beer 21. Kip Moore - Fire On Wheels 22. Seaforth - Queen of Daytona Beach 23. Dolly Parton - Run 24. Priscilla Block - Ever Since You Left 25. Florida Georgia Line - I Love My Country 26. Travis Denning - Call It Country 27. Riley Green - Different 'Round Here 28. The Cadillac Three - The Jam (+ FUZZ) 29. Hootie & The Blowfish - Turn It Up (Walshy Fire Of Major Lazer Remix) 30. Darius Rucker - Beers And Sunshine (Summer Mix) 31. Willie Jones - Soul Food 32. Cheat Codes - Never Love You Again 33. Brothers Osborne - All Night 34. Eric Church - Bunch Of Nothing 35. Chris Young - One of Them Nights 36. Jon Pardi - Heartache Medication 37. Alan Jackson - Back 38. Jackson Dean - Don't Come Lookin' 39. Zac Brown Band - Out in the Middle 40. Maddie & Tae - Woman You Got 41. Riley Green - If It Wasn’t For Trucks 42. The Cadillac Three - Hard Out Here For A Country Boy 43. Toby Keith - Old School 44. Priscilla Block - Thick Thighs 45. Trea Landon - Dirt Road Dancin' 46. Bexar - Again 47. Trace Adkins - Where the Country Girls At 48. Kip Moore - Fire And Flame 49. Tyler Rich - Feels Like Home 50. Midland - Mr. Lonely 51. Rascal Flatts - Sip Away 52. Chris Janson - Waitin' on 5 (Summer Jam Mix) 53. Dierks Bentley - Black (Dave Audé Remix) 54. Lauren Alaina - Getting Over Him 55. Brett Eldredge - Good Day 56. Ray Wylie Hubbard - Drink Till I See Double 57. The Cadillac Three - Crackin’ Cold Ones With The Boys 58. Sykamore - Record High 59. Diplo - Do Si Do 60. Justin Moore - Why We Drink
Seedów: 240
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-01-01 11:17:50
Rozmiar: 448.62 MB
Peerów: 268
Dodał: Uploader
Opis
...( Info )...
Artist: Various Artists Album: K-Pop House Party Year: 2024 Format: mp3 320 kbps ...( TrackList )... 01. IVE - After LIKE 02. aespa - Spicy 03. ITZY - Cheshire 04. NewJeans - OMG 05. JEON SOMI - Fast Forward 06. (G)I-DLE - Nxde 07. BLACKPINK - Shut Down 08. LE SSERAFIM - ANTIFRAGILE 09. NewJeans - Ditto 10. Kara - WHEN I MOVE 11. Jessi - ZOOM 12. B.I - BTBT 13. TOMORROW X TOGETHER - Good Boy Gone Bad 14. Red Velvet - Feel My Rhythm 15. BLACKPINK - Pink Venom 16. (G)I-DLE - TOMBOY 17. NCT 127 - 2 Baddies 18. SEVENTEEN - HOT 19. IVE - LOVE DIVE 20. Got7 - NANANA 21. NCT DREAM - Beatbox 22. Psy - That That (prod. & feat. SUGA of BTS) (prod. SUGA) 23. NCT DREAM - 버퍼링 Glitch Mode 24. Stray Kids - MANIAC 25. STAYC - RUN2U 26. BTOB - The Song 27. Jay Park - GANADARA (Feat. IU) 28. Solar - HONEY 29. TAEYEON - Can't Control Myself 30. Dreamcatcher - MAISON 31. Bigbang - Still Life 32. TAEYONG - Love Theory 33. BTS - Dynamite 34. TWICE - MORE & MORE 35. Eric Nam - Paradise 36. Alesso - Going Dumb (with Stray Kids) 37. Stray Kids - God’s Menu 38. SUPER JUNIOR - 2YA2YAO! 39. WINNER - Hold 40. JENNIE - SOLO 41. BTS - Boy With Luv (feat. Halsey) 42. ZICO - Any song 43. DPR LIVE - OUT OF CONTROL 44. Stray Kids - MIROH 45. SUNMI - LALALAY 46. IZ_ONE - DAYDREAM 47. ATEEZ - Horizon 48. Red Velvet - 짐살라빔 Zimzalabim 49. SEVENTEEN - HIT 50. MONSTA X - Play It Cool 51. momoland - Thumbs Up 52. TOMORROW X TOGETHER - PUMA 53. JEON SOMI - What You Waiting For 54. TAEYEON - 사계 Four Seasons 55. HyunA - FLOWER SHOWER 56. Got7 - Lullaby 57. ATEEZ - ILLUSION 58. Wjsn - As You Wish 59. CLC - Devil 60. Bigbang - BANG BANG BANG 61. NCT 127 - 소방차 Fire Truck 62. Red Velvet - 피카부 Peek-A-Boo 63. MAMAMOO - HIP 64. K_DA - THE BADDEST 65. SuperM - Jopping
Seedów: 192
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-01-01 11:17:01
Rozmiar: 492.64 MB
Peerów: 268
Dodał: Uploader
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Debiutancki album niemieckiej formacji nawiązującej do dokonań Amon Dull II i wczesnych Pink Floyd - ale bardziej jazzująca. Płyta oryginalnie wydana została przez Ohr Records i moim zdaniem jest znacznie lepsza i bardziej rockowa (przystępniejsza) niż awangardowa 'dwójka'. Zremasterowana reedycja z 2023 roku. Starting out as early as 67 under the name of Ambition Of Music, AQ is one of those early 70's wonder in Krautrock, all the more legendary for having their two albums released on the famous Ohr label, even if both are fairly different from each other. On this debut album, AQ is a septet with most of the members being multi-instrumentalists, and their debut contained four unnamed tracks (two short and two long ones), the whole thing packaged in a many foldout artwork sleeve making this album rather expensive in its vinyl form. Not everything is perfect on this album, especially in the numerous fade-outs (some in-built in the tracks), but overall the album is a pure joy to have. The music presented on this album is strange form of psychedelic jazz-rock (a bit like if Nucleus met the Saucerful-era Floyd), which reminds me a bit of Missus Beastly's early albums. The first two tracks are the short ones but not necessarily the easiest to cope with, far from it, really!! The first is a very-slow track that is unbelievable heavy which freaks out completely into heavy spacy-echoed sounds. Grandiose. The second track is a much faster three-minute affair, which stands a bit alone out of line with the rest of the album's style, but it is absolutely nothing shocking. This is the rockiest and least jazzy track on the album and the weakest. The first of the long tracks (rounding up side one) is an altogether different affair with its almost 11-mins and its Nucleus-styled brass section cross with an organ that you'd swear is played by a certain Mr Wright, while the wordless vocalizings is reminiscent of a raunchier Wyatt on Third. This is, along with the leadoff track, Osmose's apex. The second side is taken up by the sidelong 18-min+ track, which bases its sound on the previous tracks but it has some lengths, especially in the percussion passage about two thirds of the way into the track and losses itself. As their following album will follow two years later, under a fairly different line-up, being much more improvised free jazz, Osmose is from far AQ's best works and very much essential to early Krautrock history. All I have seen so far is a Spalax label reissue of this album (which I heard is OOP), but hopefully this will be reissued with the Kollodium bonus track on the Ohrenschmaus sampler album. Much worth the eavesdropping even if it is flawed. Sean Trane 'Annexus Quam', a German band released in 1970 their first record 'Osmose', a mixture of Psychedelic Rock, Blues and Jazz improvisation, similar to early 'Pink Floyd' and 'Grateful Dead' with a jazzier side like 'Embryo'. 'Osmose' presents four improvisational exerpts, the shortest being only 3 minutes the longest clocking in about 18.The overall athmosphere is laid back and spacy (mainly due to the slow rhythms and heavy use of Echo) giving the whole record a psychedelic feeling ( early Pink floyd) with a Jazz touch (large use of woowdwinds and brass). 'Osmose I', the first track establishes a psychedelic athmosphere with a short intro for guitar and & sax and evolving into a slow organ blues, a dreamy trombone solo and some space guitar. 'Osmose II' the shortest track, developes a bouncing uptempo rhythm between the bass an drums over which Uwe Bick places his spacy vocalizes reminding Roger Waters ( the whole track reminds Floyd's 'Careful With That Axe Eugene'). 'Osmose III' the last and longer part on side one, presents a heavy slow blues, with great guitar work -a repeated arpeggio motive-, followed by a jazzy trombone solo, a jazzy guitar solo and organ washes. About half of the track the rhythm changes and developes a more psychdelic athmosphere with a spacy flute solo. 'Osmose IV', the longest and stylistically most interesting track, mixing Jazz, Psychedelic and Spanish music, starts with an acoustic piano intro, evolving into a jazz groove with drums and bass , followed by jazz guitar, a trombone solo and again some spacy vocalizes. After 5 minutes the rhythm slows down giving space to a heavy echo-slide- guitar section over cymbal strokes ( quite similar to 'Set the Controls' ). A bass line establishes a rhythm change, followed by another slide-echo-guitar section leaving place to a percussion-only passage, that evolvess into a spanish flavored rubato section for acoustic classical guitar and trumpet with reminiscences to the 'Concertio De Aranjuez' followed by a jazz groove and ending with a psychedelic organ and drumlroll section. A highly interesting record that combines jazz improvisation with Psychedelic, Blues and World elements. Alucard ..::TRACK-LIST::.. 1. A 4:10 2. B 3:07 3. C 10:30 4. D 18:14 ..::OBSADA::.. Peter Werner - guitar, vocals, percussion Hans Kämper - Spanish guitar, trombone, vocals, percussion Werner Hostermann - clarinet, organ, vocals, percussion Ove Volquartz - saxophone Harald Klemm - flute, vocals, percussion Jürgen Jonuschies - bass, vocals, percussion Uwe Bick - drums, vocals, percussion https://www.youtube.com/watch?v=o8GkVISV7w4 SEED 15:00-22:00. POLECAM!!!
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-01-01 11:13:15
Rozmiar: 225.97 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Wpływ legendy szwajcarskiej ekstremy, zespołu Hellhammer, jest nadal wyraźny w świecie metalu. Ich muzyka była inspiracją dla wczesnego okresu gatunków death i black. Przez 40 lat, które minęło od ich debiutu, który miał miejsce w Nurensdorf (Szwajcaria) w maju 1982 roku, zespół zyskał statut niemal mitycznej legendy, pomimo tego że istniał na scenie przez zaledwie dwa lata. Ten krótki czas swojego istnienia Hellhammer wykorzystał do maksimum, tworząc trzy demówki: „Death Fiend„, „Satanic Rites” i „Triumph Of Death” (wszystkie doczekały się reedycji w 2008 roku w postaci retrospektywnej kompilacji „Demon Entrails„), EPkę „Apocalyptic Raids” (reedycji doczekała się dzięki BMG w 2020 roku na winylu i CD) oraz dwa utwory, zamieszczone na legendarnej składance Death Metal. W świetle swojego legendarnego statusu aż niepojęte jest jak doszło do tego, że Hellhammer nigdy nie wystąpił na żywo. Następca tej legendy, czyli nie mniej legendarny Celtic Frost, stworzony został przez członków Hellhammer: założyciela grupy Toma Gabriela Warriora i basistę Martina Erica Aina, grał na koncertach czasami jeden lub dwa utwory z repertuaru Hellhammer. Podobnie i kolejny zespół Toma – Triptykon, włączał do swojej listy koncertowej czasami utwory Hellhammer. Jednak większość twórczości pierwszego zespołu Warriora nigdy nie była wykonywana na żywo. Było tak aż do powołania, znów przez lidera Hellhammer, zespołu Triumph of Death. W 2019 roku Tom Gabriel Warrior stwierdził: „Hellhammer nigdy nie zostanie zreaktywowany i nigdy nie powróci. Nie jest możliwe powrót zespołu tak mocno związanego ze specyficznymi czasami w których powstał i działał. Jednak muzyka Hellhammer istnieje i stanowi bardzo ważną część mojego życia. I chciałbym móc grać tę muzykę na żywo zanim odejdę.” Wskrzeszenie muzyki Hellhammer było pomysłem, o którym Tom Gabriel Warrior i Martin Eric Ain dyskutowali przez wiele lat. Idea pojawiła się dzięki odnowieniu współpracy obydwu muzyków przy odnowionym składzie Celtic Frost na początku lat dwutysięcznych. Pierwsze kroki do realizacji Triumph Of Death, którego nazwa zaczerpnięta została z jednej z najbardziej niesławnych utworów Hellhammer, zostały podjęte w 2014 roku, a zespół został ostatecznie powołany do życia na jesieni 2018 roku. Triumph Of Death składa się z wybitnych indywidualności muzycznych, które nie tylko kochają tę muzykę, ale i dobrze ją rozumieją. Skład naśladuje ostatnie wcielenie Hellhammer z przełomu kwietnia i maja 1984 roku, kiedy to do zespołu dołączył dodatkowy gitarzysta. Do dziś Triumph Of Death zagrał liczne i znaczące koncerty na całym świecie prezentując muzykę Hellhammer fanom zarówno starym jak i nowym. Wielu z nich myślało do tej pory że nigdy nie usłyszy tego na żywo. Debiutancki album Triumph Of Death „Resurrection Of The Flesh” jest zwieńczeniem trzech koncertów. Nagrany wiosną 2023 roku na festiwalach Hell’s Heroes w Houston (USA), Dark Easter Metal Meeting w Monachium (Niemcy) oraz na SWR Barroselas Metal Fest (Portugalia), album został wyprodukowany przez Toma Gabriela Warriora i V. Santurę z Triptykon. Nagrania oddają prymitywne, surowe i ciężkie brzmienie zespołu w najlepszej formie. Mimo, że te utwory powstały cztery dekady temu, te wykonania przekonują, że muzyka Hellhammer potrafi poruszyć i jest tak samo mocna jak wtedy, gdy została napisana w małej wiosce Birchwil w Szwajcarii na początku lat ‘80tych. Od pierwszych akordów utworu „Third Of The Storms (Evoked Damnation)” do wrogich, chorobliwych dźwięków kończących „Triumph Of Death„, ten album przez całe swoje 60 minut trwania uchwycił ducha i intensywność wykonywanej muzyki na koncertach Triumph Of Death, stając się dokumentem obezwładniającej mocy koncertów tego składu. Muzyki, która miała być zapomniana, a która przetrwała dziesięciolecia, stając się ponadczasową i legendarną. Tom Gabriel Warrior komentuje: „Ten album jest przede wszystkim świadectwem niezwykłej więzi pomiędzy słuchaczem a zespołem. Muzyka Hellhammer należała do podziemia między 1982 a 1984 rokiem, wtedy często wyśmiewana i odrzucona, dziś zawdzięczamy jej że możemy grać na żywo na całym świecie, prezentując ją ludziom otwartym, pełnym entuzjazmu i którzy umożliwiają to, że te koncerty są możliwe. Dajemy im tak samo dużo jak oni dają nam, a nasza wdzięczność dla nich nie ma granic.” Czwarkiel/BMG Z czym nam kojarzy się Szwajcaria? Jedni powiedzą zegarki, drudzy banki, a inni czekolada, ale dla sporej grupy fanów muzyki metalowej pierwsze skojarzenie związane z tym niewielkim górskim krajem będzie Tom Warrior i szereg zespołów, które stworzył i grał w nich przez ostatnie cztery dekady. Thomas Gabriel Fischer, bo tak brzmi jego prawdziwe imię i nazwisko, to dla metalowego świata człowiek legenda. Celtic Frost, jego okręt flagowy, dzięki któremu zyskał uznanie publiczności , odcisnął piętno na twórczości całej rzeszy kapel, stając się jednym z bardziej wpływowych zespołów ekstremalnego grania lat 80-tych. Aby jednak w pełni zrozumieć fenomen Toma Warriora, musimy cofnąć się o kilka lat wcześniej od wydania legendarnego „To Mega Therion”. Celtic Frost powstało bowiem na zgliszczach wcześniejszego projektu Warriora o nazwie Hellhammer, zespołu który przez lata pozostawał w cieniu jego kolejnych wcieleń. I chociaż dziś wśród wielu fanów ciężkiego grania Hellhammer posiada status kultowego i uważany jest jako jeden z punktów wyjściowych dla black metalu, w dwóch krótkich latach działalności spotkał się z falą krytyki i mało pochlebnych opinii. Tom Warrior postanowił przywrócić pamięć o swoich korzeniach i wskrzesić ducha i muzykę formacji, czego efektem jest album „Resurrection of the Flesh”, który właśnie trafił w ręce słuchaczy. Tom Warrior od razu jasno określił swoje intencje. Nie było mowy o żadnej reaktywacji po latach czy nowych utworach studyjnych. Projekt o nazwie Triumph of Death powstał, by pokazać starym fanom twórczość Hellhammer w wersji na żywo i przy odrobinie szczęścia trafić też do nowych odbiorców. Nazwa grupy została zaczerpnięta z utworu o takim samym tytule. W wersji live z 2023 zamykającej „Resurrection of the Flesh”, został on rozbudowany do monumentalnej 13 minutowej kompozycji, która od samego początku miażdży słuchaczy powolnym riffem i stanowi idealny pomost z twórczością Celtic Frost. W czasie działalności Hellhammer w lata 1982 i 1983 , Tom Warrior wraz z kolegami byli bandą nastolatków z gitarami w rękach i masą pomysłów w głowie. Martin Eric Ain i Bruce Daynie (wspólnie z Warriorem tworzący ostatni skład przed rozwiązaniem) nie byli nawet pełnoletni. Tą młodzieńczą wściekłość i nieokrzesaną prymitywną energię, słychać niemal w każdym kawałku formacji. Tom Warrior podczas tworzenia oryginalnego materiału inspirował się crustem i punkiem spod szyldu Discharge, co wyraźnie przełożyło się na samą muzykę Hellhammer. W moim odczuciu największym atutem „Resurrection of the Flesh”, jest to, że pomimo upływu 4 dekad materiał został zagrany tak, że nie taci nic ze swojej młodzieńczej wściekłości. Wystarczy posłuchać kawałków takich, jak „Maniac” , „Decapitator”, czy „Messiah” by zdać sobie sprawę, że mimo 40 lat na karku, nadal mają ogromny potencjał, a ta autentyczna energia nie zestarzała się nawet o minutę. I w tym kontekście, fakt, że muzycznie wersje wykonane przez Triumph of Death są dużo bardziej dopracowane w stosunku do swoich pierwowzorów, można traktować wyłącznie jako atut. Słuchając płyty, przede wszystkim możemy poczuć, że nic tu nie jest zrobione na siłę. Tom chciał grać dla siebie i grupy zapaleńców i tak właśnie zrobił. „Resurrection of the flesh” jest wszystkim tym, czego fani Hellhammer potrzebowali, i nieważne czy podejdziemy do tego wydawnictwa, jak do klasycznej koncertówki, tribute albumu , czy nawet w pewnym sensie próby pokazania jak mógłby wyglądać pełnoprawny debiut Hellhammer, który nigdy nie miał okazji ujrzeć światła dziennego. Niezależnie do podejścia, przede wszystkim dostajemy płytę nagraną od serca i to co najważniejsze, zawierającą kluczowe utwory z dorobku formacji w naprawdę dobrej jakości , o której wcześniej można było tylko pomarzyć. Właściwa dyskografia formacji składa się z zaledwie trzech demówek i jednej EP. Część materiału do tej pory nigdy nie była grana na żywo. Ja osobiście traktuję „Resurrection of the Flesh” jak przysłowiowe wydanie drugie, poprawione dla materiału źródłowego powstałego na początku lat 80. Na krążku znajdziemy 12 kompozycji zarejestrowanych na trzech koncertach z połowy tego roku. Mowa tu o występach w Stanach Zjednoczonych, Niemczech i Portugalii. Ja miałem okazję usłyszeć Triumph of Death na Mystic Festival 2022 , gdzie Tom Warrior prezentował projekt obrazujący całe jego dziedzictwo od Hellhamer przez Celtic Frost na Triptikon skończywszy. Wydaje mi się, że dla mnie, ale też dla każdego kto miał okazję uczestniczyć w tym wydarzeniu, płyta będzie doskonałą pamiątką. Zestaw utworów tamtego czerwcowego wieczoru w Stoczni Gdańskiej, był niemal identyczny do tego z „Resurrection of the Flesh”. A kiedy uważnie przyjrzymy się załączonej książeczce ,zobaczymy że liczna część zdjęć pochodzi właśnie z gdańskiego występu, co na pewno stanowi jeszcze większą atrakcję nie tylko dla fanów dokonań Toma Warriora, ale też każdego bywalca tej imprezy. Grzegorz Bohosiewicz Szwajcaria to taki piękny kraj, który kojarzy nam się z zaśnieżonymi górami, czekoladą, bankami i dobrej jakości zegarkami. Ponadto znany jest ze swojej neutralności. Oprócz tych oczywistych oczywistości jest jeszcze Thomas Gabriel Fischer, również znany jako Tom Warrior. A tu już łańcuch skojarzeń: Triptykon - Celtic Frost - Hellhammer. Ten ostatni istniał tylko dwa lata, ale odcisnął przeogromne piętno. Chłopaki z tego składu byli wtedy nastolatkami, ale wizji i pomysłów nie sposób im odmówić. Dla wielu Hellhammer to czysty kult i wzór. Mnóstwo energii i zła siedzi w tej muzyce przecież. Tom Warrior wielokrotnie zapowiadał, że nie reaktywuje tego zespołu i słowa dotrzymał. Jednak pojawił się pomysł uhonorowania tej muzyki poprzez granie koncertów z materiałem tej formacji. I tak w 2018 roku objawił się światu Triumph of Death. Projekt, który wziął na warsztat trzy demówki i EP'kę wiadomego zespołu i pojechał w trasę. Mieliśmy polski przystanek podczas Mystic Festival 2022, a ja miałem okazję zobaczyć ich podczas festiwalu Wacken Open Air. Na srebrny krążek trafiło 12 kompozycji, które zarejestrowano podczas trzech koncertów (USA, Niemcy i Portugalia) wiosną 2023 roku. Dosyć ładnie wydany digipack w twardej oprawie przyozdobiono zdjęciami zespołu w pełnej akcji. Co ciekawe, mamy sporo zdjęć zaprzyjaźnionego z nami Henryka, więc duma na 100%. A muzycznie? Wiadomo - jeńców nikt tutaj nie bierze. Materiał brzmi naturalnie i słuchać, że to jest zrobione prosto z potrzeby serca. Nie ma wymuskanej produkcji i mega bogatego brzmienia. Jest brud, jest siarka, wściekłość. To jest po prostu zapis tego jak muzyka Hellhammer mogłaby i pewnie zabrzmiałaby dzisiaj. Biorąc pod uwagę, że materiał źródłowy ma cztery dyszki na karku i nigdy nie został odpowiednio nagrany (mówimy przecież o demówkach i EP'ce) jest to dosyć ciekawe doświadczenie. I na pewno piękna podróż sentymentalna dla samego Toma, jak i fanów jego twórczości. Słuchając tych nagrań ani przez moment nie mam poczucia, że to jest zrobione "na siłę", że Tom Warrior zrobił klasyczny "skok na kasę". Wręcz przeciwnie - bardzo mocno czuć, że to jest hołd dla tej (nie)pięknej muzyki. Oddanie jej cząstki przez twórcę dla fanów. Nie każdy przecież miał możliwość uczestniczyć w którymś z koncertów, więc pozostała namiastka w postaci tego wydawnictwa. Chyba nie ma co więcej tutaj się rozpisywać i przekonywać kogoś to tej płyty. Jak ktoś ma w sercu takie granie, to na pewno już posiada na swojej półce ten koncert. A z drugiej strony rzeki są inne wydawnictwa i tam można odszukać swoje brzmienia i dźwięki. Dla grupki tych pierwszych fanów Thomas Gabriel Fischer przyszykował "Resurrectionof the Flesh". Pięknie dziękujemy panie Tomku! UGH! Piotr 'gumbyy' Legieć ..::TRACK-LIST::.. The Third Of The Storms (Evoked Damnation) 3:55 Massacra 3:15 Maniac 4:46 Blood Insanity 5:32 Decapitator 2:14 Crucifixion 2:51 Reaper 2:50 Horus / Aggressor 3:59 Revelations Of Doom 3:00 Messiah 4:53 Visions Of Mortality 4:53 Triumph Of Death 13:02 ..::OBSADA::.. Bass - Jamie Lee Cussigh Drums - Tim Iso Wey Guitar, Vocals - André Mathieu Voice, Guitar - Tom Gabriel Warrior https://www.youtube.com/watch?v=cjLzXpMgDig SEED 15:00-22:00. POLECAM!!!
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-01-01 10:57:38
Rozmiar: 128.93 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Wpływ legendy szwajcarskiej ekstremy, zespołu Hellhammer, jest nadal wyraźny w świecie metalu. Ich muzyka była inspiracją dla wczesnego okresu gatunków death i black. Przez 40 lat, które minęło od ich debiutu, który miał miejsce w Nurensdorf (Szwajcaria) w maju 1982 roku, zespół zyskał statut niemal mitycznej legendy, pomimo tego że istniał na scenie przez zaledwie dwa lata. Ten krótki czas swojego istnienia Hellhammer wykorzystał do maksimum, tworząc trzy demówki: „Death Fiend„, „Satanic Rites” i „Triumph Of Death” (wszystkie doczekały się reedycji w 2008 roku w postaci retrospektywnej kompilacji „Demon Entrails„), EPkę „Apocalyptic Raids” (reedycji doczekała się dzięki BMG w 2020 roku na winylu i CD) oraz dwa utwory, zamieszczone na legendarnej składance Death Metal. W świetle swojego legendarnego statusu aż niepojęte jest jak doszło do tego, że Hellhammer nigdy nie wystąpił na żywo. Następca tej legendy, czyli nie mniej legendarny Celtic Frost, stworzony został przez członków Hellhammer: założyciela grupy Toma Gabriela Warriora i basistę Martina Erica Aina, grał na koncertach czasami jeden lub dwa utwory z repertuaru Hellhammer. Podobnie i kolejny zespół Toma – Triptykon, włączał do swojej listy koncertowej czasami utwory Hellhammer. Jednak większość twórczości pierwszego zespołu Warriora nigdy nie była wykonywana na żywo. Było tak aż do powołania, znów przez lidera Hellhammer, zespołu Triumph of Death. W 2019 roku Tom Gabriel Warrior stwierdził: „Hellhammer nigdy nie zostanie zreaktywowany i nigdy nie powróci. Nie jest możliwe powrót zespołu tak mocno związanego ze specyficznymi czasami w których powstał i działał. Jednak muzyka Hellhammer istnieje i stanowi bardzo ważną część mojego życia. I chciałbym móc grać tę muzykę na żywo zanim odejdę.” Wskrzeszenie muzyki Hellhammer było pomysłem, o którym Tom Gabriel Warrior i Martin Eric Ain dyskutowali przez wiele lat. Idea pojawiła się dzięki odnowieniu współpracy obydwu muzyków przy odnowionym składzie Celtic Frost na początku lat dwutysięcznych. Pierwsze kroki do realizacji Triumph Of Death, którego nazwa zaczerpnięta została z jednej z najbardziej niesławnych utworów Hellhammer, zostały podjęte w 2014 roku, a zespół został ostatecznie powołany do życia na jesieni 2018 roku. Triumph Of Death składa się z wybitnych indywidualności muzycznych, które nie tylko kochają tę muzykę, ale i dobrze ją rozumieją. Skład naśladuje ostatnie wcielenie Hellhammer z przełomu kwietnia i maja 1984 roku, kiedy to do zespołu dołączył dodatkowy gitarzysta. Do dziś Triumph Of Death zagrał liczne i znaczące koncerty na całym świecie prezentując muzykę Hellhammer fanom zarówno starym jak i nowym. Wielu z nich myślało do tej pory że nigdy nie usłyszy tego na żywo. Debiutancki album Triumph Of Death „Resurrection Of The Flesh” jest zwieńczeniem trzech koncertów. Nagrany wiosną 2023 roku na festiwalach Hell’s Heroes w Houston (USA), Dark Easter Metal Meeting w Monachium (Niemcy) oraz na SWR Barroselas Metal Fest (Portugalia), album został wyprodukowany przez Toma Gabriela Warriora i V. Santurę z Triptykon. Nagrania oddają prymitywne, surowe i ciężkie brzmienie zespołu w najlepszej formie. Mimo, że te utwory powstały cztery dekady temu, te wykonania przekonują, że muzyka Hellhammer potrafi poruszyć i jest tak samo mocna jak wtedy, gdy została napisana w małej wiosce Birchwil w Szwajcarii na początku lat ‘80tych. Od pierwszych akordów utworu „Third Of The Storms (Evoked Damnation)” do wrogich, chorobliwych dźwięków kończących „Triumph Of Death„, ten album przez całe swoje 60 minut trwania uchwycił ducha i intensywność wykonywanej muzyki na koncertach Triumph Of Death, stając się dokumentem obezwładniającej mocy koncertów tego składu. Muzyki, która miała być zapomniana, a która przetrwała dziesięciolecia, stając się ponadczasową i legendarną. Tom Gabriel Warrior komentuje: „Ten album jest przede wszystkim świadectwem niezwykłej więzi pomiędzy słuchaczem a zespołem. Muzyka Hellhammer należała do podziemia między 1982 a 1984 rokiem, wtedy często wyśmiewana i odrzucona, dziś zawdzięczamy jej że możemy grać na żywo na całym świecie, prezentując ją ludziom otwartym, pełnym entuzjazmu i którzy umożliwiają to, że te koncerty są możliwe. Dajemy im tak samo dużo jak oni dają nam, a nasza wdzięczność dla nich nie ma granic.” Czwarkiel/BMG Z czym nam kojarzy się Szwajcaria? Jedni powiedzą zegarki, drudzy banki, a inni czekolada, ale dla sporej grupy fanów muzyki metalowej pierwsze skojarzenie związane z tym niewielkim górskim krajem będzie Tom Warrior i szereg zespołów, które stworzył i grał w nich przez ostatnie cztery dekady. Thomas Gabriel Fischer, bo tak brzmi jego prawdziwe imię i nazwisko, to dla metalowego świata człowiek legenda. Celtic Frost, jego okręt flagowy, dzięki któremu zyskał uznanie publiczności , odcisnął piętno na twórczości całej rzeszy kapel, stając się jednym z bardziej wpływowych zespołów ekstremalnego grania lat 80-tych. Aby jednak w pełni zrozumieć fenomen Toma Warriora, musimy cofnąć się o kilka lat wcześniej od wydania legendarnego „To Mega Therion”. Celtic Frost powstało bowiem na zgliszczach wcześniejszego projektu Warriora o nazwie Hellhammer, zespołu który przez lata pozostawał w cieniu jego kolejnych wcieleń. I chociaż dziś wśród wielu fanów ciężkiego grania Hellhammer posiada status kultowego i uważany jest jako jeden z punktów wyjściowych dla black metalu, w dwóch krótkich latach działalności spotkał się z falą krytyki i mało pochlebnych opinii. Tom Warrior postanowił przywrócić pamięć o swoich korzeniach i wskrzesić ducha i muzykę formacji, czego efektem jest album „Resurrection of the Flesh”, który właśnie trafił w ręce słuchaczy. Tom Warrior od razu jasno określił swoje intencje. Nie było mowy o żadnej reaktywacji po latach czy nowych utworach studyjnych. Projekt o nazwie Triumph of Death powstał, by pokazać starym fanom twórczość Hellhammer w wersji na żywo i przy odrobinie szczęścia trafić też do nowych odbiorców. Nazwa grupy została zaczerpnięta z utworu o takim samym tytule. W wersji live z 2023 zamykającej „Resurrection of the Flesh”, został on rozbudowany do monumentalnej 13 minutowej kompozycji, która od samego początku miażdży słuchaczy powolnym riffem i stanowi idealny pomost z twórczością Celtic Frost. W czasie działalności Hellhammer w lata 1982 i 1983 , Tom Warrior wraz z kolegami byli bandą nastolatków z gitarami w rękach i masą pomysłów w głowie. Martin Eric Ain i Bruce Daynie (wspólnie z Warriorem tworzący ostatni skład przed rozwiązaniem) nie byli nawet pełnoletni. Tą młodzieńczą wściekłość i nieokrzesaną prymitywną energię, słychać niemal w każdym kawałku formacji. Tom Warrior podczas tworzenia oryginalnego materiału inspirował się crustem i punkiem spod szyldu Discharge, co wyraźnie przełożyło się na samą muzykę Hellhammer. W moim odczuciu największym atutem „Resurrection of the Flesh”, jest to, że pomimo upływu 4 dekad materiał został zagrany tak, że nie taci nic ze swojej młodzieńczej wściekłości. Wystarczy posłuchać kawałków takich, jak „Maniac” , „Decapitator”, czy „Messiah” by zdać sobie sprawę, że mimo 40 lat na karku, nadal mają ogromny potencjał, a ta autentyczna energia nie zestarzała się nawet o minutę. I w tym kontekście, fakt, że muzycznie wersje wykonane przez Triumph of Death są dużo bardziej dopracowane w stosunku do swoich pierwowzorów, można traktować wyłącznie jako atut. Słuchając płyty, przede wszystkim możemy poczuć, że nic tu nie jest zrobione na siłę. Tom chciał grać dla siebie i grupy zapaleńców i tak właśnie zrobił. „Resurrection of the flesh” jest wszystkim tym, czego fani Hellhammer potrzebowali, i nieważne czy podejdziemy do tego wydawnictwa, jak do klasycznej koncertówki, tribute albumu , czy nawet w pewnym sensie próby pokazania jak mógłby wyglądać pełnoprawny debiut Hellhammer, który nigdy nie miał okazji ujrzeć światła dziennego. Niezależnie do podejścia, przede wszystkim dostajemy płytę nagraną od serca i to co najważniejsze, zawierającą kluczowe utwory z dorobku formacji w naprawdę dobrej jakości , o której wcześniej można było tylko pomarzyć. Właściwa dyskografia formacji składa się z zaledwie trzech demówek i jednej EP. Część materiału do tej pory nigdy nie była grana na żywo. Ja osobiście traktuję „Resurrection of the Flesh” jak przysłowiowe wydanie drugie, poprawione dla materiału źródłowego powstałego na początku lat 80. Na krążku znajdziemy 12 kompozycji zarejestrowanych na trzech koncertach z połowy tego roku. Mowa tu o występach w Stanach Zjednoczonych, Niemczech i Portugalii. Ja miałem okazję usłyszeć Triumph of Death na Mystic Festival 2022 , gdzie Tom Warrior prezentował projekt obrazujący całe jego dziedzictwo od Hellhamer przez Celtic Frost na Triptikon skończywszy. Wydaje mi się, że dla mnie, ale też dla każdego kto miał okazję uczestniczyć w tym wydarzeniu, płyta będzie doskonałą pamiątką. Zestaw utworów tamtego czerwcowego wieczoru w Stoczni Gdańskiej, był niemal identyczny do tego z „Resurrection of the Flesh”. A kiedy uważnie przyjrzymy się załączonej książeczce ,zobaczymy że liczna część zdjęć pochodzi właśnie z gdańskiego występu, co na pewno stanowi jeszcze większą atrakcję nie tylko dla fanów dokonań Toma Warriora, ale też każdego bywalca tej imprezy. Grzegorz Bohosiewicz Szwajcaria to taki piękny kraj, który kojarzy nam się z zaśnieżonymi górami, czekoladą, bankami i dobrej jakości zegarkami. Ponadto znany jest ze swojej neutralności. Oprócz tych oczywistych oczywistości jest jeszcze Thomas Gabriel Fischer, również znany jako Tom Warrior. A tu już łańcuch skojarzeń: Triptykon - Celtic Frost - Hellhammer. Ten ostatni istniał tylko dwa lata, ale odcisnął przeogromne piętno. Chłopaki z tego składu byli wtedy nastolatkami, ale wizji i pomysłów nie sposób im odmówić. Dla wielu Hellhammer to czysty kult i wzór. Mnóstwo energii i zła siedzi w tej muzyce przecież. Tom Warrior wielokrotnie zapowiadał, że nie reaktywuje tego zespołu i słowa dotrzymał. Jednak pojawił się pomysł uhonorowania tej muzyki poprzez granie koncertów z materiałem tej formacji. I tak w 2018 roku objawił się światu Triumph of Death. Projekt, który wziął na warsztat trzy demówki i EP'kę wiadomego zespołu i pojechał w trasę. Mieliśmy polski przystanek podczas Mystic Festival 2022, a ja miałem okazję zobaczyć ich podczas festiwalu Wacken Open Air. Na srebrny krążek trafiło 12 kompozycji, które zarejestrowano podczas trzech koncertów (USA, Niemcy i Portugalia) wiosną 2023 roku. Dosyć ładnie wydany digipack w twardej oprawie przyozdobiono zdjęciami zespołu w pełnej akcji. Co ciekawe, mamy sporo zdjęć zaprzyjaźnionego z nami Henryka, więc duma na 100%. A muzycznie? Wiadomo - jeńców nikt tutaj nie bierze. Materiał brzmi naturalnie i słuchać, że to jest zrobione prosto z potrzeby serca. Nie ma wymuskanej produkcji i mega bogatego brzmienia. Jest brud, jest siarka, wściekłość. To jest po prostu zapis tego jak muzyka Hellhammer mogłaby i pewnie zabrzmiałaby dzisiaj. Biorąc pod uwagę, że materiał źródłowy ma cztery dyszki na karku i nigdy nie został odpowiednio nagrany (mówimy przecież o demówkach i EP'ce) jest to dosyć ciekawe doświadczenie. I na pewno piękna podróż sentymentalna dla samego Toma, jak i fanów jego twórczości. Słuchając tych nagrań ani przez moment nie mam poczucia, że to jest zrobione "na siłę", że Tom Warrior zrobił klasyczny "skok na kasę". Wręcz przeciwnie - bardzo mocno czuć, że to jest hołd dla tej (nie)pięknej muzyki. Oddanie jej cząstki przez twórcę dla fanów. Nie każdy przecież miał możliwość uczestniczyć w którymś z koncertów, więc pozostała namiastka w postaci tego wydawnictwa. Chyba nie ma co więcej tutaj się rozpisywać i przekonywać kogoś to tej płyty. Jak ktoś ma w sercu takie granie, to na pewno już posiada na swojej półce ten koncert. A z drugiej strony rzeki są inne wydawnictwa i tam można odszukać swoje brzmienia i dźwięki. Dla grupki tych pierwszych fanów Thomas Gabriel Fischer przyszykował "Resurrectionof the Flesh". Pięknie dziękujemy panie Tomku! UGH! Piotr 'gumbyy' Legieć ..::TRACK-LIST::.. The Third Of The Storms (Evoked Damnation) 3:55 Massacra 3:15 Maniac 4:46 Blood Insanity 5:32 Decapitator 2:14 Crucifixion 2:51 Reaper 2:50 Horus / Aggressor 3:59 Revelations Of Doom 3:00 Messiah 4:53 Visions Of Mortality 4:53 Triumph Of Death 13:02 ..::OBSADA::.. Bass - Jamie Lee Cussigh Drums - Tim Iso Wey Guitar, Vocals - André Mathieu Voice, Guitar - Tom Gabriel Warrior https://www.youtube.com/watch?v=cjLzXpMgDig SEED 15:00-22:00. POLECAM!!!
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-01-01 10:53:45
Rozmiar: 407.45 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. 18 lat od momentu swojego fonograficznego debiutu, Korn zdecydował się na wydanie swojego pełnego koncertu w formacie audio. Co więcej, zrobił to po premierze najbardziej kontrowersyjnego albumu, łączącego nu metalowe brzmienia z dubstepem "The Path Of Totality". Koncert z Hollywood Palladium otwierał trasę koncertową promującą ten krążek i choć setlista na dalszych koncertach nie ulegała znaczącym zmianom, właśnie w trakcie tego pierwszego występu towarzyszyli Kornowi na scenie wykonawcy, którzy pomagali w nagrywaniu ostatniej płyty. Wśród nich należy odnotować najważniejszą z postaci, czyli Skrillexa, choć jego pojawienie się, jak i innych reprezentantów nurtów elektronicznych, należy potraktować jako ciekawostkę, gdyż nie wprowadza niczego do show zgotowanego przez główną gwiazdę. Setlista koncertu została podzielona na kilka części. Po pierwszych 25 minutach, w których zaprezentowano "The Path Of Totality", Jonathan Davis dziękuje wszystkim przybyłym fanom metalu i elektroniki, po czym wybrzmiewają pierwsze dźwięki "Here To Stay", zwiastujące przekrojowy zestaw największych przebojów grupy. Średnio udane covery Metalliki i Pink Floyd to następny punkt programu, po którym pozostaje jeszcze czas na bisy: "Got The Life" i coś, czego nie mogło zabraknąć, czyli "Blind". Pomimo poprawnego miksu oraz wersji DVD/Blu-ray, koncertówka Korna wydana po latach największej świetności zespołu to pozycja obowiązkowa raczej tylko dla fanów zespołu. M. Kubicki ..::TRACK-LIST::.. 1. Get Up! Featuring, Guitar - Skrillex 2. Kill Mercy Within 3. Illuminati Featuring - Downlink, Excision 4. Chaos Lives In Everything 5. My Wall Featuring - Excision 6. Way Too Far Featuring - 12th Planet, Flinch 7. Narcissistic Cannibal Featuring - Kill The Noise Featuring, Guitar - Skrillex 8. Here To Stay 9. Freak On A Leash 10. Falling Away From Me 11. Predictable 12. Another Brick In The Wall (Pink Floyd cover) 13. Shoots And Ladders 14. One (Metallica cover) 15. Got The Life 16. Blind Recorded live at the release party for "The Path Of Totality" (Korn's 10th studio album) at the Hollywood Palladium in Hollywood, CA. on december 6, 2011. Some of the dj's Korn collaborated with on that album performed with Korn onstage. Blu-Ray includes bonus interviews with Jonathan Davis, James (Munky) Shaffer, Fieldy Arvizu, Ray Luzier, Zachary Baird and ROBOTO (album and Blu-Ray illustration). ..::OBSADA::.. Guitar - James (Munky) Shaffer, Wesley Geer Keyboards - Zachary Baird Lead Vocals - Jonathan Davis Bass - Fieldy Arvizu Drums - Ray Luzier Special Guest - 12th Planet, Datsik, Downlink, Excision, Flinch, Kill The Noise, Skrillex https://www.youtube.com/watch?v=OUoFbMWqx4M SEED 15:00-22:00. POLECAM!!!
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-01-01 10:31:57
Rozmiar: 19.87 GB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Całkiem niedawno, przy okazji recenzji albumu Eupnea, pisałem na naszych łamach o spektakularnym powrocie formacji Pure Reason Revolution. Okazuje się jednak, że 2020 rok przyniósł jeszcze jeden równie efektowny powrót. No bo jak nazwać pierwszą po 24 latach płytę kalifornijskiej legendy Psychotic Waltz? Przypomnę, że ten amerykański zespół powstał w 1986 roku, między 1990 a 1996 rokiem wydał cztery płyty (czyniące z nich na swój sposób jednego z klasyków progresywnego metalu) i w 1997 roku zakończył działalność. Po trzynastu latach grupa się reaktywowała i na przełomie 2011 i 2012 roku zagrała trochę koncertów. Wtedy też podjęto decyzję o nagraniu nowego albumu, na który – jak się okazało – przyszło czekać jeszcze osiem lat. Jak widać łatwo nie było. Najważniejsze jednak, że muzycy wracają i to z dużym przytupem. Bo piąty krążek zarejestrowano pod czujnym okiem inżyniera dźwięku Ulricha Wilda, zaś miksem i masteringiem zajął się w szwedzkim studiu Fascination Street sam Jens Bogren (Fates Warning, Katatonia, Opeth, Devin Townsend). Do tego okładkę zaprojektował słynny amerykański artysta (także pochodzący z Kalifornii) Travis Smith. No i co najważniejsze, nowy materiał powstał w oryginalnym składzie: Devon Graves (Buddy Lackey), Dan Rock, Ward Evans, Norman Leggio i Brian McAlpin. Czy na takich filarach mogło powstać coś przeciętnego? Nie. I faktycznie mamy do czynienia z iście królewskim wskrzeszeniem. Jedenaście kompozycji wpisanych w niespełna godzinę muzyki przywołuje stare dobre Psychotic Waltz, choć oczywiście to już inne, bardziej nowoczesne i przestrzenne brzmienie, inaczej też rozłożone są muzyczne akcenty. Mamy jedyny w swoim rodzaju, jakże charakterystyczny wokal (i przy okazji udane harmonie) Davona Gravesa i jego obowiązkowe partie fletu dodające całości pewnej zwiewności ale i tajemniczości. Są ciężkie progmetalowe riffy skontrastowane niekiedy z akustycznymi formami. No i jest wreszcie jakże specyficzny mrok, podszyty pewną złowieszczością i niepokojem, okraszony ponadto lekką muzyczną psychodelią. Wszystko dobrze współgra z posępną warstwą liryczną dotykającą zagłady, śmierci i zniszczenia. To już mocno wyświechtany recenzencki frazes, ale trudno tu cokolwiek wyróżniać. Album jest niezwykle spójną całością. I tak należy go słuchać. Kompozycje utrzymane w średnich tempach, mimo ciężaru gitar, nie epatują nadmierną agresją, przynoszą oddech choćby poprzez bardzo udane i melodyjne refreny. Przykładami niech będą otwierający płytę Devils and Angels, czy następujący po nim Stranded, nie wspominając już o balladowym The Fallen. Cóż, wyszedł Amerykanom prawdziwie progmetalowy klasyk, jedno z ich najbardziej udanych dokonań. Rzecz powinna przypaść do gustu miłośnikom równie wielkich składów z czasów kształtowania się progresywnego metalu, takich jak Fates Warning, czy Queensrÿche. Z drugiej strony równie ciepło powinni nań spojrzeć wielbiciele innego wcielenia Davona Gravesa, austriackiego Deadsoul Tribe. Bardzo dobra płyta. Mariusz Danielak Aż chciałoby się zacząć klasykiem spod znaku George'a Lucasa: „Dawno temu, w odległej galaktyce…”. Wszak w zamierzchłym 1997 roku o kalifornijskim zespole Psychotic Waltz słuch zaginął. Minęły przeszło dwie dekady, świat uległ drastycznym zmianom, powstało wiele znakomitych progmetalowych albumów i nagle z tego czasowego bezkresu muzycy Psychotic Waltz zdołali się wydostać. Co prawda w 2010 roku zagrali serię koncertów w Europie u boku Nevermore i Symphony X, ale ich prawdziwy powrót nastąpił właśnie teraz w 2020 roku, o czym najlepiej świadczy album zatytułowany „The God-Shaped Void”. Formalnie rzecz biorąc to piąty duży krążek w dyskografii kapeli, będący następcą wydanego w 1996 roku albumu „Bleeding”. Od tego materiału zmienił się skład Psychotic Waltz, bo na basie grał wówczas Phil Cuttino, a na „The God-Shaped Void” na tej pozycji usłyszymy już Warda Evansa. Powrót jest więc bardziej esencjonalny, niż się wydaje, bo nowy album Psychotic Waltz został nagrany w oryginalnym, pierwszym składzie. Skoro już więc powrót kapeli do samych korzeni stał się faktem, to wypadałoby postawić odpowiedź na pytanie, które niekiedy nie potrzebuje odpowiedzi: czy warto było? Warto. Nowy album formacji z pewnością zadowoli wszystkich fanów rocka i metalu progresywnego, którzy od czasu do czasu lubią nurkować do oceanu psychodelicznych muzycznych wizji. To powrót godny dziedzictwa zespołu. W świecie mrocznych symboli muzycy Psychotic Waltz nawołują do boskich praw natury, tych odwiecznych i niezniszczalnych, szczególnie gdy przychodzi im mierzyć się z destrukcyjnym człowiekiem. Tak oto kapela w tonie oskarżycielskim poddaje pod wątpliwość kondycję współczesnego człowieka – krytykuje fałsz i cynizm zarówno na poziomie mediów, jak również organizacji. Krytykuje człowieka odłączonego od relacji międzyludzkich, zniewolonego przez systemy (polityczne, religijne, społeczne) i obojętnego na wspomniane prawa natury, w zasadzie: na samego siebie. Przesłanie „The God-Shaped Void” jest smutne i ponure. Tytułowa pustka w kształcie Boga jest tym, co człowiek zrobił sam ze sobą, odrzucając boskość praw natury. Z przesłaniem koresponduje sama muzyka. Intensywna, gęsta, niekiedy przytłaczająca, wpisująca się w dobre standardy twórczości grupy. Instrumentaliści Psychotic Waltz nigdzie specjalnie się nie spieszą, celebrując akcenty na instrumentach i tworząc coś w rodzaju narkotycznego rytuału wokół wielobarwnych wokali Devona Gravesa. Muzyce, pomimo dużej gęstości na poziomie gitar i perkusji, nie brakuje przestrzeni, a także pięknych solówek („Devils and Angels”, „Back To Black”, „The Fallen”, „Sisters Of The Dawn”, „In The Silence”). Trzeba przyznać, że sekcja gitarowa w osobach Dana Rocka i Briana McAlpina zaprezentowała wszechstronny wachlarz możliwości. Równocześnie w utworach zawartych na „The God-Shaped Void” kapela często żongluje tempem, balansując na krawędziach hard rocka i metalu, a także dodając dużo nieoczywistości do swoich utworów („Stranded”, „All The Bad Men”, „Pull The String”). Muzycy Psychotic Waltz sięgają też do wspomnianego mrocznego, nieco przytłaczającego klimatu, który dobrze oddaje ducha lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku („Sisters Of The Dawn”). Na dystansie albumu do mocnego, intensywnego instrumentarium wkradają się również elementy psychodelii („Devils and Angels”, „While The Spiders Spin”). W ten sposób w objęciach pięknych partii gitarowych, w nieregularnym tempie i w żywiołowych zwrotach akcji, pod dyktando charyzmatycznego wokalisty, otrzymujemy sentymentalną podróż, w której przewodnikami są muzycy Psychotic Waltz. Oczywiście w zawartości „The God-Shaped Void” znalazło się także sporo konkretów. Album bywa drapieżny w heavymetalowym stylu („Back To Black”, „In The Silence”), bywa uwikłany w rockową melancholię, która w obecności słuchaczy przeistacza się w nieco histeryczny lament („The Fallen”) lub w mocny rockowy manifest („Demystified”). Całość dobrze świadczy o kondycji Psychotic Waltz. Album jest wielobarwny, ale oparty na charakterystycznym brzmieniu. Każdy utwór na „The God-Shaped Void” to fragment tożsamości Psychotic Waltz. Nie chodzi tu tylko sentymenty na temat twórczości kalifornijskiej kapeli, ale też o muzykę, która współcześnie znajdzie pokaźne grono odbiorców. To dobry powrót do świata muzyki. Konrad Sebastian Morawski In the last couple years, we have seen several progressive bands come surging back with wonderful results. It always feels satisfying when a band can do that. The latest classic band to return is Psychotic Waltz. Their new album “The God-Shaped Void” releases on February 14th through Inside Out music. The story of Psychotic Waltz is long and complex. In some ways, I feel like they would have become one of the biggest names in progressive metal if their path had been a bit easier. Originally called Aslan, they released their first album as Psychotic Waltz in 1990. They released four albums in the 1990s before becoming embroiled in a lawsuit and overall just losing steam. They did tour with Nevermore and Symphony X about 10 years ago, but this new album is their first actual studio album in over 20 years. The current lineup includes: Devon Graves on vocals and flute; Dan Rock on guitars and keys; Brian McAlpin on lead guitar; Ward Evans on bass; and Norman Leggio on drums. So far as I can tell, this is the complete original lineup from the late 80s. Psychotic Waltz plays progressive metal, and while it can be technical, it never feels as overtly complex as other bands of that era, like Dream Theater or Symphony X. No, Psychotic Waltz makes music that is more about evoking dark moods, eerie textures, and hushed emotions, much of which is created by harnessing Dan’s chilling keys and Devon’s darkly whimsical flute. Devon himself created the band Deadsoul Tribe in the 2000s, and you will hear some of the same haunting vocals, darkened thoughts, and abstract concepts here. In that way, Psychotic Waltz almost feels more ritualistic than bombastic. Being open and honest here, I am a huge fan of Devon Graves. His voice is unique, though I would point to Warrel Dane (RIP) of Nevermore as a possible touchstone for Devon’s style. Of course, Devon is able to alter his tone to match the emotions he is conveying, so his voice passes through various shades and styles. As a big fan of Devon’s voice, this album was always going to connect with me on some level. And he does not disappoint at all. His vocals are as powerful and unsettling as ever. I am very impressed with the overall performances on this album, too. While Devon’s voice is the highlight for me, Dan and Brian lay down some incredibly heavy riffs that stick in my memory. Dan’s keys might even be more striking, though, and I think one of the greatest parts of the album overall. His keys are haunting and surging, lingering on my mind even in the midst of a wall of riffs, and the way they interact with Devon’s flute is just so lush and life-giving. They add a character to the music that is vital. I should also mention, though, that Ward and Norman’s rhythm section is rock solid, and I especially love the sound of the drums as they feel imminent and immediate. With “The God-Shaped Void”, the band has created an album that emanates darkness and spine-tingling moments. The lyrics discuss the human condition, especially in relation to religion and progress. These concepts are conveyed through hair-raising atmospheres, hauntingly magnificent vocals, and hefty moments of metallic brilliance. The album really does possess a wonderful balance between disturbing auras and mechanical genius. Being open and honest once more, when I first heard the single “All the Bad Men”, I was instantly disappointed. The music sounded somewhat hammy, especially the lyrics. However, when I heard the second single “Devils and Angels”, I fell in love immediately. The former feels more like straightforward metal, and the phrase “bad men” is uttered incessantly. After listening to it a dozen times, though, I realized that I actually really like it, especially the pealing, gravy guitar work. Now, “Devils and Angels” is amazing from start to finish. It is evocative and dark, and the chorus has a keen melody that I love. I realized that my favorites on the album were all more like “Devils and Angels”, then. Songs like “Stranded” and “The Fallen” are more like “All the Bad Men” in their metallic glory, and they are great songs, for sure. But songs like “While the Spiders Spin” and “Sisters of the Dawn” are more abstract, poignant, and chilling, and I cannot get enough of them. “Sisters of the Dawn”, specifically, is my favorite song on the album. It feels massive in scale, but in an unnerving sense. The second half is quite atmospheric with piercing keys that churn and surge, pushing the song into a soaring climax. Psychotic Waltz are back, and let’s hope for good. They haven’t missed a step, and that is evident in the quality of their song-writing. “The God-Shaped Void” is ethereal and heavy, not to mention thoughtful, and Devon’s signature unnerving style is on full display. I really couldn’t ask for more than the band has given here. The Prog Mind ..::TRACK-LIST::.. 1. Devils And Angels 06:29 2. Stranded 04:49 3. Back To Black 03:52 4. All The Bad Men 03:58 5. The Fallen 05:49 6. While The Spiders Spin 05:49 7. Pull The String 04:54 8. Demystified 05:12 9. Season Of The Swarm 05:57 10. Sisters Of The Dawn 06:41 11. In The Silence 05:16 ..::OBSADA::.. Devon Graves - vocals Dan Rock - guitars & keys Brian McAlpin - guitars Ward Evans - bass Norman Leggio - drums https://www.youtube.com/watch?v=JqPQVz7FeMc SEED 15:00-22:00. POLECAM!!!
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-01-01 10:06:17
Rozmiar: 123.66 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Całkiem niedawno, przy okazji recenzji albumu Eupnea, pisałem na naszych łamach o spektakularnym powrocie formacji Pure Reason Revolution. Okazuje się jednak, że 2020 rok przyniósł jeszcze jeden równie efektowny powrót. No bo jak nazwać pierwszą po 24 latach płytę kalifornijskiej legendy Psychotic Waltz? Przypomnę, że ten amerykański zespół powstał w 1986 roku, między 1990 a 1996 rokiem wydał cztery płyty (czyniące z nich na swój sposób jednego z klasyków progresywnego metalu) i w 1997 roku zakończył działalność. Po trzynastu latach grupa się reaktywowała i na przełomie 2011 i 2012 roku zagrała trochę koncertów. Wtedy też podjęto decyzję o nagraniu nowego albumu, na który – jak się okazało – przyszło czekać jeszcze osiem lat. Jak widać łatwo nie było. Najważniejsze jednak, że muzycy wracają i to z dużym przytupem. Bo piąty krążek zarejestrowano pod czujnym okiem inżyniera dźwięku Ulricha Wilda, zaś miksem i masteringiem zajął się w szwedzkim studiu Fascination Street sam Jens Bogren (Fates Warning, Katatonia, Opeth, Devin Townsend). Do tego okładkę zaprojektował słynny amerykański artysta (także pochodzący z Kalifornii) Travis Smith. No i co najważniejsze, nowy materiał powstał w oryginalnym składzie: Devon Graves (Buddy Lackey), Dan Rock, Ward Evans, Norman Leggio i Brian McAlpin. Czy na takich filarach mogło powstać coś przeciętnego? Nie. I faktycznie mamy do czynienia z iście królewskim wskrzeszeniem. Jedenaście kompozycji wpisanych w niespełna godzinę muzyki przywołuje stare dobre Psychotic Waltz, choć oczywiście to już inne, bardziej nowoczesne i przestrzenne brzmienie, inaczej też rozłożone są muzyczne akcenty. Mamy jedyny w swoim rodzaju, jakże charakterystyczny wokal (i przy okazji udane harmonie) Davona Gravesa i jego obowiązkowe partie fletu dodające całości pewnej zwiewności ale i tajemniczości. Są ciężkie progmetalowe riffy skontrastowane niekiedy z akustycznymi formami. No i jest wreszcie jakże specyficzny mrok, podszyty pewną złowieszczością i niepokojem, okraszony ponadto lekką muzyczną psychodelią. Wszystko dobrze współgra z posępną warstwą liryczną dotykającą zagłady, śmierci i zniszczenia. To już mocno wyświechtany recenzencki frazes, ale trudno tu cokolwiek wyróżniać. Album jest niezwykle spójną całością. I tak należy go słuchać. Kompozycje utrzymane w średnich tempach, mimo ciężaru gitar, nie epatują nadmierną agresją, przynoszą oddech choćby poprzez bardzo udane i melodyjne refreny. Przykładami niech będą otwierający płytę Devils and Angels, czy następujący po nim Stranded, nie wspominając już o balladowym The Fallen. Cóż, wyszedł Amerykanom prawdziwie progmetalowy klasyk, jedno z ich najbardziej udanych dokonań. Rzecz powinna przypaść do gustu miłośnikom równie wielkich składów z czasów kształtowania się progresywnego metalu, takich jak Fates Warning, czy Queensrÿche. Z drugiej strony równie ciepło powinni nań spojrzeć wielbiciele innego wcielenia Davona Gravesa, austriackiego Deadsoul Tribe. Bardzo dobra płyta. Mariusz Danielak Aż chciałoby się zacząć klasykiem spod znaku George'a Lucasa: „Dawno temu, w odległej galaktyce…”. Wszak w zamierzchłym 1997 roku o kalifornijskim zespole Psychotic Waltz słuch zaginął. Minęły przeszło dwie dekady, świat uległ drastycznym zmianom, powstało wiele znakomitych progmetalowych albumów i nagle z tego czasowego bezkresu muzycy Psychotic Waltz zdołali się wydostać. Co prawda w 2010 roku zagrali serię koncertów w Europie u boku Nevermore i Symphony X, ale ich prawdziwy powrót nastąpił właśnie teraz w 2020 roku, o czym najlepiej świadczy album zatytułowany „The God-Shaped Void”. Formalnie rzecz biorąc to piąty duży krążek w dyskografii kapeli, będący następcą wydanego w 1996 roku albumu „Bleeding”. Od tego materiału zmienił się skład Psychotic Waltz, bo na basie grał wówczas Phil Cuttino, a na „The God-Shaped Void” na tej pozycji usłyszymy już Warda Evansa. Powrót jest więc bardziej esencjonalny, niż się wydaje, bo nowy album Psychotic Waltz został nagrany w oryginalnym, pierwszym składzie. Skoro już więc powrót kapeli do samych korzeni stał się faktem, to wypadałoby postawić odpowiedź na pytanie, które niekiedy nie potrzebuje odpowiedzi: czy warto było? Warto. Nowy album formacji z pewnością zadowoli wszystkich fanów rocka i metalu progresywnego, którzy od czasu do czasu lubią nurkować do oceanu psychodelicznych muzycznych wizji. To powrót godny dziedzictwa zespołu. W świecie mrocznych symboli muzycy Psychotic Waltz nawołują do boskich praw natury, tych odwiecznych i niezniszczalnych, szczególnie gdy przychodzi im mierzyć się z destrukcyjnym człowiekiem. Tak oto kapela w tonie oskarżycielskim poddaje pod wątpliwość kondycję współczesnego człowieka – krytykuje fałsz i cynizm zarówno na poziomie mediów, jak również organizacji. Krytykuje człowieka odłączonego od relacji międzyludzkich, zniewolonego przez systemy (polityczne, religijne, społeczne) i obojętnego na wspomniane prawa natury, w zasadzie: na samego siebie. Przesłanie „The God-Shaped Void” jest smutne i ponure. Tytułowa pustka w kształcie Boga jest tym, co człowiek zrobił sam ze sobą, odrzucając boskość praw natury. Z przesłaniem koresponduje sama muzyka. Intensywna, gęsta, niekiedy przytłaczająca, wpisująca się w dobre standardy twórczości grupy. Instrumentaliści Psychotic Waltz nigdzie specjalnie się nie spieszą, celebrując akcenty na instrumentach i tworząc coś w rodzaju narkotycznego rytuału wokół wielobarwnych wokali Devona Gravesa. Muzyce, pomimo dużej gęstości na poziomie gitar i perkusji, nie brakuje przestrzeni, a także pięknych solówek („Devils and Angels”, „Back To Black”, „The Fallen”, „Sisters Of The Dawn”, „In The Silence”). Trzeba przyznać, że sekcja gitarowa w osobach Dana Rocka i Briana McAlpina zaprezentowała wszechstronny wachlarz możliwości. Równocześnie w utworach zawartych na „The God-Shaped Void” kapela często żongluje tempem, balansując na krawędziach hard rocka i metalu, a także dodając dużo nieoczywistości do swoich utworów („Stranded”, „All The Bad Men”, „Pull The String”). Muzycy Psychotic Waltz sięgają też do wspomnianego mrocznego, nieco przytłaczającego klimatu, który dobrze oddaje ducha lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku („Sisters Of The Dawn”). Na dystansie albumu do mocnego, intensywnego instrumentarium wkradają się również elementy psychodelii („Devils and Angels”, „While The Spiders Spin”). W ten sposób w objęciach pięknych partii gitarowych, w nieregularnym tempie i w żywiołowych zwrotach akcji, pod dyktando charyzmatycznego wokalisty, otrzymujemy sentymentalną podróż, w której przewodnikami są muzycy Psychotic Waltz. Oczywiście w zawartości „The God-Shaped Void” znalazło się także sporo konkretów. Album bywa drapieżny w heavymetalowym stylu („Back To Black”, „In The Silence”), bywa uwikłany w rockową melancholię, która w obecności słuchaczy przeistacza się w nieco histeryczny lament („The Fallen”) lub w mocny rockowy manifest („Demystified”). Całość dobrze świadczy o kondycji Psychotic Waltz. Album jest wielobarwny, ale oparty na charakterystycznym brzmieniu. Każdy utwór na „The God-Shaped Void” to fragment tożsamości Psychotic Waltz. Nie chodzi tu tylko sentymenty na temat twórczości kalifornijskiej kapeli, ale też o muzykę, która współcześnie znajdzie pokaźne grono odbiorców. To dobry powrót do świata muzyki. Konrad Sebastian Morawski In the last couple years, we have seen several progressive bands come surging back with wonderful results. It always feels satisfying when a band can do that. The latest classic band to return is Psychotic Waltz. Their new album “The God-Shaped Void” releases on February 14th through Inside Out music. The story of Psychotic Waltz is long and complex. In some ways, I feel like they would have become one of the biggest names in progressive metal if their path had been a bit easier. Originally called Aslan, they released their first album as Psychotic Waltz in 1990. They released four albums in the 1990s before becoming embroiled in a lawsuit and overall just losing steam. They did tour with Nevermore and Symphony X about 10 years ago, but this new album is their first actual studio album in over 20 years. The current lineup includes: Devon Graves on vocals and flute; Dan Rock on guitars and keys; Brian McAlpin on lead guitar; Ward Evans on bass; and Norman Leggio on drums. So far as I can tell, this is the complete original lineup from the late 80s. Psychotic Waltz plays progressive metal, and while it can be technical, it never feels as overtly complex as other bands of that era, like Dream Theater or Symphony X. No, Psychotic Waltz makes music that is more about evoking dark moods, eerie textures, and hushed emotions, much of which is created by harnessing Dan’s chilling keys and Devon’s darkly whimsical flute. Devon himself created the band Deadsoul Tribe in the 2000s, and you will hear some of the same haunting vocals, darkened thoughts, and abstract concepts here. In that way, Psychotic Waltz almost feels more ritualistic than bombastic. Being open and honest here, I am a huge fan of Devon Graves. His voice is unique, though I would point to Warrel Dane (RIP) of Nevermore as a possible touchstone for Devon’s style. Of course, Devon is able to alter his tone to match the emotions he is conveying, so his voice passes through various shades and styles. As a big fan of Devon’s voice, this album was always going to connect with me on some level. And he does not disappoint at all. His vocals are as powerful and unsettling as ever. I am very impressed with the overall performances on this album, too. While Devon’s voice is the highlight for me, Dan and Brian lay down some incredibly heavy riffs that stick in my memory. Dan’s keys might even be more striking, though, and I think one of the greatest parts of the album overall. His keys are haunting and surging, lingering on my mind even in the midst of a wall of riffs, and the way they interact with Devon’s flute is just so lush and life-giving. They add a character to the music that is vital. I should also mention, though, that Ward and Norman’s rhythm section is rock solid, and I especially love the sound of the drums as they feel imminent and immediate. With “The God-Shaped Void”, the band has created an album that emanates darkness and spine-tingling moments. The lyrics discuss the human condition, especially in relation to religion and progress. These concepts are conveyed through hair-raising atmospheres, hauntingly magnificent vocals, and hefty moments of metallic brilliance. The album really does possess a wonderful balance between disturbing auras and mechanical genius. Being open and honest once more, when I first heard the single “All the Bad Men”, I was instantly disappointed. The music sounded somewhat hammy, especially the lyrics. However, when I heard the second single “Devils and Angels”, I fell in love immediately. The former feels more like straightforward metal, and the phrase “bad men” is uttered incessantly. After listening to it a dozen times, though, I realized that I actually really like it, especially the pealing, gravy guitar work. Now, “Devils and Angels” is amazing from start to finish. It is evocative and dark, and the chorus has a keen melody that I love. I realized that my favorites on the album were all more like “Devils and Angels”, then. Songs like “Stranded” and “The Fallen” are more like “All the Bad Men” in their metallic glory, and they are great songs, for sure. But songs like “While the Spiders Spin” and “Sisters of the Dawn” are more abstract, poignant, and chilling, and I cannot get enough of them. “Sisters of the Dawn”, specifically, is my favorite song on the album. It feels massive in scale, but in an unnerving sense. The second half is quite atmospheric with piercing keys that churn and surge, pushing the song into a soaring climax. Psychotic Waltz are back, and let’s hope for good. They haven’t missed a step, and that is evident in the quality of their song-writing. “The God-Shaped Void” is ethereal and heavy, not to mention thoughtful, and Devon’s signature unnerving style is on full display. I really couldn’t ask for more than the band has given here. The Prog Mind ..::TRACK-LIST::.. 1. Devils And Angels 06:29 2. Stranded 04:49 3. Back To Black 03:52 4. All The Bad Men 03:58 5. The Fallen 05:49 6. While The Spiders Spin 05:49 7. Pull The String 04:54 8. Demystified 05:12 9. Season Of The Swarm 05:57 10. Sisters Of The Dawn 06:41 11. In The Silence 05:16 ..::OBSADA::.. Devon Graves - vocals Dan Rock - guitars & keys Brian McAlpin - guitars Ward Evans - bass Norman Leggio - drums https://www.youtube.com/watch?v=JqPQVz7FeMc SEED 15:00-22:00. POLECAM!!!
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-01-01 10:02:45
Rozmiar: 393.74 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Zestaw składający się z 76 utworów i czterech płyt CD, podsumowujący dorobek Oi! legendy The 4 Skins nagrany w latach 1980-1984. - Płyta pierwsza zawiera wszystkie utwory nagrane przez pierwotnego wokalistę zespołu Gary’ego Hodgesa, w tym singiel „One Law For Them”, który zajął 4. miejsce na liście Independent Chart. - Zawiera także ich wkład w przełomowe składanki „Oi! „The Album”, „Strength Thru Oi!” i „Carry On Oi!”. - Druga płyta to debiutancki album zespołu, który w kwietniu 1982 roku znalazł się na pierwszym miejscu listy przebojów muzyki niezależnej. Zawiera wszystkie utwory nagrane z wokalistą Pantherem, w tym 10 najpopularniejszych singli indie „Yesterdays Heroes”. - Trzecia płyta to album „Fistful Of… 4 Skins”, który zajął 11. miejsce na liście przebojów indie, a zespołem kierował były wokalista Last Resort Roi Pearce. - Czwarta płyta to rzadki album koncertowy „From Chaos To 1984”. 76-track four CD clam shell box set rounding up all that Oi! legends The 4 Skins recorded between 1980 and 1984. - Disc One features all the tracks recorded by the band’s original vocalist Gary Hodges including the ‘One Law For Them’ single which hit No. 4 on the Independent Chart. - Also features their contributions to the seminal ‘Oi! The Album’, ‘Strength Thru Oi!’ and ‘Carry On Oi!’ compilations. - The second disc is the band’s debut LP which topped the Indie Chart in April 1982. This features all the songs recorded with vocalist Panther including the Indie Top 10 single ‘Yesterdays Heroes’. - Disc Three is the ‘Fistful Of… 4 Skins’ album which hit No.11 on the Indie Chart and saw the band led by ex-Last Resort vocalist Roi Pearce. - The fourth disc is the rare live ‘From Chaos To 1984’ LP. ..::TRACK-LIST::.. CD 1 - THE ORIGINAL 4 SKINS: 1. Wonderful World 2. Chaos 3. Clockwork Skinhead 4. Evil 5. A.C.A.B. 6. I Don’t Wanna Die 7. Yesterdays Heroes 8. 1984 9. Sorry 10. Clockwork Skinhead (Oi! The Album Outtake) 11. One Law For Them 12. Brave New World 13. Evil (Carry On Oi! Version) 14. Wonderful World (Radio Version) 15. Jealousy (Radio Version) 16. One Law For Them (Radio Version) 17. Evil (Radio Version) 18. Yesterday’s Heroes (Radio Version) 19. The Greatest 4 Skins Rip Off (Live) 20. Things Ain’t Gonna Change (Live) 21. Watcha Gonna Do About It? (Live) 22. Summer Holiday (Live) https://www.youtube.com/watch?v=ckv3hBPziRc SEED 15:00-22:00. POLECAM!!!
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-01-01 09:01:35
Rozmiar: 118.81 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Zestaw składający się z 76 utworów i czterech płyt CD, podsumowujący dorobek Oi! legendy The 4 Skins nagrany w latach 1980-1984. - Płyta pierwsza zawiera wszystkie utwory nagrane przez pierwotnego wokalistę zespołu Gary’ego Hodgesa, w tym singiel „One Law For Them”, który zajął 4. miejsce na liście Independent Chart. - Zawiera także ich wkład w przełomowe składanki „Oi! „The Album”, „Strength Thru Oi!” i „Carry On Oi!”. - Druga płyta to debiutancki album zespołu, który w kwietniu 1982 roku znalazł się na pierwszym miejscu listy przebojów muzyki niezależnej. Zawiera wszystkie utwory nagrane z wokalistą Pantherem, w tym 10 najpopularniejszych singli indie „Yesterdays Heroes”. - Trzecia płyta to album „Fistful Of… 4 Skins”, który zajął 11. miejsce na liście przebojów indie, a zespołem kierował były wokalista Last Resort Roi Pearce. - Czwarta płyta to rzadki album koncertowy „From Chaos To 1984”. 76-track four CD clam shell box set rounding up all that Oi! legends The 4 Skins recorded between 1980 and 1984. - Disc One features all the tracks recorded by the band’s original vocalist Gary Hodges including the ‘One Law For Them’ single which hit No. 4 on the Independent Chart. - Also features their contributions to the seminal ‘Oi! The Album’, ‘Strength Thru Oi!’ and ‘Carry On Oi!’ compilations. - The second disc is the band’s debut LP which topped the Indie Chart in April 1982. This features all the songs recorded with vocalist Panther including the Indie Top 10 single ‘Yesterdays Heroes’. - Disc Three is the ‘Fistful Of… 4 Skins’ album which hit No.11 on the Indie Chart and saw the band led by ex-Last Resort vocalist Roi Pearce. - The fourth disc is the rare live ‘From Chaos To 1984’ LP. ..::TRACK-LIST::.. CD 1 - THE ORIGINAL 4 SKINS: 1. Wonderful World 2. Chaos 3. Clockwork Skinhead 4. Evil 5. A.C.A.B. 6. I Don’t Wanna Die 7. Yesterdays Heroes 8. 1984 9. Sorry 10. Clockwork Skinhead (Oi! The Album Outtake) 11. One Law For Them 12. Brave New World 13. Evil (Carry On Oi! Version) 14. Wonderful World (Radio Version) 15. Jealousy (Radio Version) 16. One Law For Them (Radio Version) 17. Evil (Radio Version) 18. Yesterday’s Heroes (Radio Version) 19. The Greatest 4 Skins Rip Off (Live) 20. Things Ain’t Gonna Change (Live) 21. Watcha Gonna Do About It? (Live) 22. Summer Holiday (Live) https://www.youtube.com/watch?v=ckv3hBPziRc SEED 15:00-22:00. POLECAM!!!
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-01-01 08:58:12
Rozmiar: 363.96 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Legendarny amerykański zespół hardrockowy BLUE ÖYSTER CULT świętował swoje 50-lecie specjalnym zestawem 3 wyprzedanych koncertów z rzędu we wrześniu 2022 roku w Sony Hall w Nowym Jorku. Z okazji tego historycznego kamienia milowego w karierze, na każdym koncercie zespół grał w całości jeden ze swoich pierwszych trzech albumów (BLUE OYSTER CULT, TYRANNY AND MUTATION i SECRET TREATIES), a następnie zestaw najlepszych kawałków i klasyków z innych albumów. Członek-założyciel zespołu Albert Bouchard był gościem specjalnym podczas wszystkich trzech koncertów, dzięki czemu zespół wystąpił w składzie obejmującym trzech oryginalnych członków (Buck Dharma, Eric Bloom i Albert Bouchard), którzy byli dziś w centrum uwagi, wspierani przez Danny'ego Mirandę, Richiego Castellano i Julesa Radino. Zespół grał przez prawie 3 godziny i zapewnił niesamowity set, wykonując debiutancki album S/t jeden po drugim, a drugi set zawierał również ulubione kawałki fanów wraz z kilkoma najbardziej znanymi utworami. BLUE ÖYSTER CULT byli naprawdę w ogniu, a wiele utworów wykorzystywało pięć gitar rozciągniętych po całej scenie. W sumie grali przez prawie trzy godziny ku uciesze fanów, którzy wypełnili scenę. ..::TRACK-LIST::.. 1. Transmaniacon Mc 2. I'm On The Lamb But I Ain't No Sheep 3. Then Came The Last Days Of May 4. Stairway To The Stars 5. Before The Kiss, A Redcap 6. Screams 7. She's As Beautiful As A Foot 8. Cities On Flame With Rock And Roll 9. Workshop Of The Telescopes 10. Redeemed 11. Dr. Music 12. Burnin' For You 13. Train True (Lenny's Song) 14. Tainted Blood 15. Harvest Moon 16. Dancin' In The Ruins 17. The Vigil 18. Career Of Evil 19. Box In My Head 20. Godzilla 21. (Don't Fear) The Reaper 22. In Thee 23. That Was Me 24. Hot Rails To Hell https://www.youtube.com/watch?v=9lrErMx61SA SEED 15:00-22:00. POLECAM!!!
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-01-01 08:31:31
Rozmiar: 21.84 GB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...( Info )...
Artist: Oingo Boingo Album: Good For Your Soul Label: Rubellan Remasters – RUBY27CD Country: US Released: 1983/2021 Genre: New Wave, Alternative Rock, Synthpop Audio codec: Mp3 @320 kbps ...( TrackList )... 01. Who Do You Want To Be 3:31 02. Good For Your Soul 3:14 03. No Spill Blood 3:41 04. Cry Of The Vatos 2:21 05. Fill The Void 3:42 06. Sweat 4:48 07. Nothing Bad Ever Happens 3:41 08. Wake Up (It's 1984) 4:41 09. Dead Or Alive 4:04 10. Pictures Of You 4:02 11. Little Guns 3:42 Bonus Tracks: 12. Bachelor Party 3:49 13. Something Isn't Right 3:42 14. Wake Up (It's 1984) (Single Version) 3:00 American new wave band formed by songwriter Danny Elfman in 1979. The band emerged from a surrealist musical theatre troupe, The Mystic Knights of the Oingo Boingo, that Elfman had led since 1976 and written material for in the years previous. Oingo Boingo were known for their high energy live concerts and experimental music, which can be described as mixing rock, ska, pop, and world music. The band's body of work spanned 17 years, with various genre and line-up changes.
Seedów: 13
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-01-01 05:45:44
Rozmiar: 120.87 MB
Peerów: 6
Dodał: Uploader
Opis
..::INFO::..
London Calling to trzeci album studyjny brytyjskiego zespołu punkowego The Clash wydany 14 grudnia 1979 za pośrednictwem CBS Records w Wielkiej Brytanii oraz przez Epic Records w USA w styczniu 1980. Album zmienił styl prezentowany przez The Clash na poprzednich albumach i zawiera elementy takich stylów w muzyce jak ska, pop, soul, rockabilly i reggae. Album porusza problemy bezrobocia, rasizmu i konfliktów rasowych, zażywania narkotyków, a także odpowiedzialności za dorosłe życie. Album został doceniony przez krytyków oraz zebrał dobre oceny od magazynów muzycznych. Umieszczony został na 8. miejscu listy 500 albumów wszech czasów magazynu Rolling Stone w 2003. Album uplasował się w pierwszej dziesiątce list przebojów w Wielkiej Brytanii, zaś pierwszy utwór promujący album o tym samym tytule znalazł się w pierwszej dwudziestce notowań. London Calling sprzedał się na całym świecie w nakładzie 2 milionów kopii oraz zdobył status platynowej płyty w Stanach Zjednoczonych. Artist: The Clash Title: London Calling Country: Wielka Brytania Year: 1979 Genre: Punk Format / Codec: MP3 Audio bitrate: 320 Kbps ..::TRACK-LIST::.. 1.London Calling 2.Brand New Cadillac 3.Jimmy Jazz 4.Hateful 5.Rudie Can't Fail 6.Spanish Bombs 7.The Right Profile 8.Lost In The Supermarket 9.Clampdown 10.The Guns Of Brixton 11.Wrong 'Em Boyo 12.Death Or Glory 13.Koka Kola 14.The Card Cheat 15.Lover's Rock 16.Four Horsemen 17.I'm Not Down 18.Revolution Rock 19.Train In Vain
Seedów: 64
Komentarze: 0
Data dodania:
2024-12-31 16:06:54
Rozmiar: 150.63 MB
Peerów: 3
Dodał: Uploader
Opis
..::INFO::..
Debiutancki album studyjny brazylijskiego zespołu skapunkowego. Wydali trzy płyty. Title: Grandma Nancy´s Old School Garden Artist: Abraskadabra Country: Brazylia Year: 2012 Genre: Ska-Punk Format / Codec: MP3 Audio bitrate: 256 Kbps ..::TRACK-LIST::.. Let It Die Hey! A Far Broken Heart Sing 'til The End Carry On Tonight We're Cool Enough Destiny Rainbow Guacamole (Big) Crash
Seedów: 31
Komentarze: 0
Data dodania:
2024-12-31 16:06:45
Rozmiar: 82.14 MB
Peerów: 0
Dodał: Uploader
Opis
...( Info )...
Artists: Various Artists / Playlist Title: Psychedelic Trance 2025 100 Vibes (Compiled by DoctorSpook, Goa Doc) Type/Genre: Playlist / Psytrance, Progressive Psytrance, Goa Trance, Psychedelic Trance, Rave Trance Release date: 2024 Source: TIDAL Bit-depth / Sampling rate: 16-bit/44.1kHz Channels: 2.0 - Stereo Format: FLAC Size total: 5,04 GB Tracks total: 100 Duration total: [12:26:30] ...( Dane Techniczne )... Format : FLAC Format/Info : Free Lossless Audio Codec File size : 39.4 MiB Duration : 5 min 26 s Overall bit rate mode : Variable Overall bit rate : 1 013 kb/s Album : Psychedelic Trance 2025 100 Vibes Album/Performer : DoctorSpook / Goa Doc Part : 1 Part/Total : 1 Track name : Elements Track name/Position : 1 Track name/Total : 100 Performer : DoctorSpook / Mou5zyzz / OMANYT Recorded date : 2024 Copyright : 2024 Geomagnetic Label Group Cover : Yes Cover description : cover.jpg Cover type : Cover (front) Cover MIME : image/jpeg Audio Format : FLAC Format/Info : Free Lossless Audio Codec Duration : 5 min 26 s Bit rate mode : Variable Bit rate : 1 000 kb/s Channel(s) : 2 channels Channel layout : L R Sampling rate : 44.1 kHz Bit depth : 16 bits Compression mode : Lossless Stream size : 38.9 MiB (99%) ...( TrackList )... 1-100 DoctorSpook, Mou5zyzz, OMANYT - Elements Josh, Ovnimoon - Speak Yourself AmbrA, Sixsense - High Voltage (Zivo Remix) Nubigënus - Camino a Montemapu Acid Syndrome, Space Shock - Parallel Odyssey Barba Mutante - Antist Attik (Mexico) - Analyzer Fx A1ON - Angelic Revelation Mashrum - Cybernetic Adapa - Amadeus Poet - Flying Smoke Acid Syndrome, Space Shock - Gravitational Groove Aspect - Atomic Energy T3ssla - Divine Gadget HAVOK - Astral Vortex Bass Spirit - Neverending Zire - Chromatic A1ON - The Zohar Psynecdoche - Brahmi Logar Sonic - Microfreaks Ahman, Obzen - Family Day Alienoiz - Let's Imagine Astintroy - Voiceless Kujata - Universal Fire High Dimension - Psychedelic Monsters Mou5zyzz, OMANYT, Stefnoid - Total Energy Ovnimoon, Chemical Drive - Aural Birds (Chemical Drive Remix) Ynax - Foreign Lifeforms Optimus Prime - Lsd Aspect - Cosmic Impulses White Spoon - Expressway DJ Rumburak - Psychedelic Trance Rules BARBY - Psionic EYEawake - Jungle Run Aspect - Extraterrestrials Trance_Former - Wormageddon Thaihanu - Molecular Perceptiohm - No Name HAVOK - Stargate Cognitive Control - Symbiose Psymetrica - Kaleidoscope Mana Shield - Memories (2024 Mix) Blue Cod3 - Eternal Divinity Fairy Kingdoms, Target (DE) - Raritu Maxomiasma PsyShout - Quantum Paradox Optimus Prime - Soul Target (DE) - Seven Up Thaihanu - A Spirit Vvsq - Ozon DoctorSpook - Hunters Moon (Goa Moon Extended Mix) EmRysRa - Psychedelic Procession Galactic - Shankara AmbrA, Sixsense - Code 16 DJane Psy Gear, Infinite being - BoOm Cryptic Matrix - The Calling Sinebender - Nausealeebee DJ Rumburak - Nicole Cognitive Control - Honor Yourself DJ Rumburak - You Will Never Understand Me High Dimension - Alta Dimensao Space Shift - Imaginacion Artificial IZOLATOR - No Way High Dimension - Lightspeed Rescue Mashrum - Desolation Alienoiz - You Listen The Silence PsyShout - Intro Meditation IZOLATOR - Psychedelic Trap Attik (Mexico) - The Block Castle Dark Envelope - Darkness Optimus Prime - Drugs White Spoon - This Is Not a Tango NOTLIVE - Psychedelix PsyWhispering - Lucky Mushrooms Psynecdoche - Ralloken Vvsq - Flow Jan Tracer - The Milky Way Alienoiz - Everything Is Real Space Shift - Mexican Witch Mafia Psygravy - My First Seizure Cryptic Matrix - Cylon Uprising Arc Voyager 25 - Phoebe Psynecdoche - Restless Walker Caotik Syndrom - Tropical Vojage Chemical Drive - 200 Micros Aiwass, Neuroside - Digital Conclution Triscele - Animus Psymetrica - Hyades Alienoiz - Paradox Of The Universe Arc Voyager 25 - Precognition Dark Goblin - Strong Visionary Perceptiohm - Universe Data UltraMonk - Level Up Astral Frequency - Stardust UltraMonk - Bioreading Cognitive Control - Concentrated Acid Undermagoman - Massive Piloto Automatico UltraMonk - Biohazard Alienoiz - Acid Light Arc Voyager 25 - Sentient Creatures Arc Voyager 25 - Entanglement
Seedów: 43
Komentarze: 0
Data dodania:
2024-12-31 16:05:36
Rozmiar: 5.05 GB
Peerów: 123
Dodał: Uploader
Opis
...( Info )...
Artist: Various Artists Album: Top Christian Music Year: 2024 Format: mp3 320 kbps ...( TrackList )... 01. Lauren Daigle - Look Up Child 02. Blake Shelton - God’s Country 03. Marion Williams - My Sweet Lord 04. B.J. Thomas - Beautiful Music 05. Russ Taff - Love Is Not a Thing 06. Carlton Pearson - He Lifted Me 07. Bebe Winans - Love Is the Reason 08. Colton Dixon - Build a Boat (feat. Gabby Barrett) 09. John Michael Montgomery - Nothing Catches Jesus by Surprise 10. Mark Morrison - Lords Prayer, Pt. 1 11. B.J. Thomas - Jesus on My Mind 12. Carlton Pearson - Jesus Be a Fence Around Me 13. Lauren Daigle - Rescue 14. Michael Sweet - Lift My Head 15. First Call - Let the Healing Begin 16. Carlton Pearson - Hallelujah Is the Highest Praise 17. The Staple Singers - God Can 18. Edwin McCain - Wish in This World 19. Plus One - God Is in This Place 20. Jimmy Scott - He Looked Beyond My Faults (And Saw My Needs) 21. The Roches - The Hallelujah Chorus 22. Andraé Crouch - Until Jesus Comes (Bill Schnee Remix) 23. First Call - Breath of God 24. Sister Double Happiness - Exposed to You 25. Ron David Moore - Friend for Life 26. Ashley Cleveland - Precious Lord Take My Hand 27. Bebe Winans - All of Me 28. THE FORESTER SISTERS - Sweet Hour of Prayer 29. Sister Double Happiness - Sweet-Talker 30. B.J. Thomas - Amazing Grace 31. Ron David Moore - Secret Scars 32. Russ Taff - Once in a Lifetime 33. Della Reese - Jesus Will Answer Your Prayer 34. First Call - I Find You 35. Andraé Crouch - I Love Walking with You 36. Colton Dixon - My Light 37. LEDGER - Completely 38. Ashley Cleveland - Jesus 39. Lauren Daigle - Love like This 40. Ron David Moore - I Give You My Word 41. Russ Taff - Home to You 42. Lavern Baker - Didn't It Rain 43. Jimmy Scott - Heaven 44. Sister Double Happiness - Don't Worry
Seedów: 195
Komentarze: 0
Data dodania:
2024-12-31 16:05:16
Rozmiar: 399.74 MB
Peerów: 52
Dodał: Uploader
Opis
...( Info )...
Artist...............: Nada Album................: Nada Genre................: Pop Rock Year.................: 1969 Codec................: reference libFLAC 1.4.3 ...( TrackList )... 001. Nada - Senza te 002. Nada - Ma Che Freddo Fa 003. Nada - Dai vieni qui 004. Nada - Cuore stanco 005. Nada - Ritornerà vicino a me 006. Nada - Per te per me 007. Nada - Biancaneve 008. Nada - Se tu ragazzo mio 009. Nada - Una Rondine bianca 010. Nada - Una Donna Sola 011. Nada - Les bicyclettes de Belsize 012. Nada - Yellow Submarine
Seedów: 66
Komentarze: 0
Data dodania:
2024-12-31 16:05:07
Rozmiar: 209.65 MB
Peerów: 7
Dodał: Uploader
Opis
...( Info )...
Artist: Various Artists Album: Women Country Year: 2024 Genre: Country Format: mp3 320 kbps ...( TrackList )... 01. Gabby Barrett - Glory Days 02. Dasha - What Happens Now 03. Miranda Lambert - Ain’t in Kansas Anymore (From Twisters The Album) 04. Ashley McBryde - Bonfire at Tina's 05. The Castellows - Sober Sundays 06. Avery Anna - Make It Look Easy 07. The Highwomen - Highwomen 08. Willow Avalon - Homewrecker 09. Robyn Ottolini - Busy 10. Jana Kramer - I Got the Boy 11. RaeLynn - Lonely Call 12. Jessie James Decker - Should Have Known Better 13. The Wreckers - Leave the Pieces 14. Brandy Clark - Love Can Go to Hell 15. Jordyn Shellhart - Praise You 16. Meghan Patrick - The Bad Guy 17. Sheryl Crow - Easy 18. Walker County - Bits & Pieces 19. Ingrid Andress - Treated Me Good 20. Lanie Gardner - Chasing the Wind (From Twisters The Album) 21. Dolly Parton - Those Memories of You 22. Holly Williams - Settle Down (Southern Family Remix) 23. MADELINE EDWARDS - Mama, Dolly, Jesus 24. Faith Hill - It Matters to Me (2007 Remaster) 25. Tegan Marie - I Know How to Make a Boy Cry 26. Ilse DeLange - All the Answers 27. Aubrie Sellers - Light of Day 28. Brittney Spencer - Reaching Out 29. Joanna Cotten - High Maintenance 30. Lauren Lucas - The Carolina Kind
Seedów: 167
Komentarze: 0
Data dodania:
2024-12-31 16:05:00
Rozmiar: 234.64 MB
Peerów: 30
Dodał: Uploader
1 - 30 | 31 - 60 | 61 - 90 | ... | 151 - 180 | 181 - 210 | 211 - 240 | 241 - 270 | 271 - 300 | ... | 21331 - 21360 | 21361 - 21390 | 21391 - 21399 |