![]() |
|
|||||||||||||
Ostatnie 10 torrentów
Ostatnie 10 komentarzy
Discord
Kategoria:
Muzyka
Ilość torrentów:
23,769
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Najdłuższa podróż, jaką można sobie wyobrazić, trwa ponad 47 lat. Od momentu startu 5 września 1977 r. Voyager One przebył już 15 570 216 669 mil (25 057 834 774,96 km) od Ziemi w chwili pisania tego tekstu, a odległość ta nadal rośnie! Za 300 lat Voyager One dotrze do Obłoku Oorta, którego przekroczenie zajmie 30 000 lat. Jeśli sonda pozostanie nienaruszona, za około 18 000 lat będzie oddalona od Słońca o rok świetlny. Łączność z sondą jest utrzymywana za pośrednictwem Deep Space Network (DSN), przy użyciu anten o średnicy 34 i 70 metrów, zlokalizowanych w trzech kompleksach: w pobliżu Madrytu w Hiszpanii, Canberry w Australii i Goldstone (w pobliżu Barstow) w Kalifornii. Do kadłuba każdej sondy Voyager przymocowana jest 12-calowa, pozłacana miedziana płyta gramofonowa. Zawiera ona pozdrowienia wypowiadane w 55 językach, a także muzykę, dźwięki i obrazy przedstawiające różnorodność życia i kultury na Ziemi. Voyager widział już rzeczy tak niewyobrażalne dla nas, jak ogromne odległości, które pokonał. Ten album opowiada o jego marzeniach - jeśli jakieś ma. Audio Cave The longest journey one can imagine has lasted over 47 years. Since its launch on September 5, 1977, Voyager One has already traveled 15,570,216,669 miles (25,057,834,774.96 km) from Earth as of this writing and the distance continues to grow! In 300 years, Voyager One will reach the Oort Cloud, which will take 30,000 years to cross. If the probe remains intact, in about 18,000 years, it will be one light-year away from the Sun. Communication with the probe is maintained through the Deep Space Network (DSN), using antennas 34 and 70 meters in diameter, located in three complexes: near Madrid in Spain, Canberra in Australia, and Goldstone (near Barstow) in California. Attached to the hull of each Voyager probe is a 12-inch, gold-plated copper phonograph record. It contains greetings spoken in 55 languages, as well as music, sounds, and images representing the diversity of life and culture on Earth. Voyager has already seen things as unimaginable to us as the vast distances it has traveled. This album is about its dreams—if it has any. Audio Cave To, co na początku mogło wydawać się ekstrawagancją i chwilowym kaprysem muzyka jazzowego, w ciągu kolejnych miesięcy, począwszy od jesieni ubiegłego roku, nabrało rumieńców. Drumbientone by Bartłomiej Oleś przekształcił się bowiem w pełnoprawny projekt artystyczny, którego dyskografia wzbogaciła się właśnie o album numer cztery: „Voyager Dreams”. Od jesieni ubiegłego roku Bartłomiej Oleś nie spuszcza z elektroniczno-ambientowego tonu. W ciągu dziesięciu miesięcy pod szyldem Drumbientone opublikował już cztery pełnowymiarowe albumy, na których znalazła się muzyka inspirowana twórczością mistrzów rocka elektronicznego (spod znaku „szkoły berlińskiej”) oraz ambientu. Zaczął od „Songs of Planets and Moons” (2024), później dorzucił „Seaish Dreams of Electric Waves” (2025) i „Storm of Light” (2025), a po trzech miesiącach jeszcze „Voyager Dreams”, która tematycznie nawiązuje do debiutanckiego krążka. Co je łączy? Po pierwsze: fakt, że oba wydawnictwa ukazały się nakładem VinylON Records w wersjach winylowej i kompaktowej. Po drugie: poświęcone są one eksploracji Wszechświata przez sondy kosmiczne NASA. Choć w przypadku najnowszego albumu artysta skupił się tylko na jednej z nich – tej, która rozpoczęła swoją misję najwcześniej. To wystrzelona z przylądka Canaveral na Florydzie 5 września 1977 roku Voyager 1. Od tamtej pory minęło już prawie czterdzieści lat, a wykonana ludzką ręką sonda wciąż przemierza bezkresy Kosmosu. Jej celem pierwotnym było badanie Jowisza i Saturna oraz ich księżyców. Obecnie, jak się szacuje, znajduje się już mniej więcej 24 miliardy kilometrów od Ziemi i mknie w kierunku gwiazdozbiory Wężownika. Ale „Voyager Dreams” ma też coś wspólnego z baśnią. Oleś bowiem antropomorfizuje swoją bohaterkę, obdarzając ją… marzeniami. Tym samym przemierzająca Wszechświat sonda przestaje być jedynie martwym przedmiotem, wysłanym w odległe zakątki „okiem” człowieka, zyskuje uczucia, kontempluje obrazy, które do niej docierają. A artysta przekłada to na język muzyki. W efekcie powstał kolejny concept-album, nad którym muzyk pracował tym razem zaskakująco długo, bo od grudnia 2024 do lutego 2025 roku. Owocem stało się ponad czterdziestopięciominutowe dzieło podzielone na siedem rozdziałów. Ma ono oczywiście wiele wspólnego z poprzednimi płytami opublikowanymi pod szyldem Drumbientone. Choć mam wrażenie, że jeszcze więcej jest w nim klasycznego ambientu. Na początek odsłuchu wykonajmy proste ćwiczenie. Wystarczy, „odpalając” krążek, zamknąć oczy i wyobrazić sobie, że patrzymy w przestrzeń kosmiczną. Dominuje w niej próżnia, lecz nawet gołym okiem dostrzeżemy wypełniającą ją materię (pojedyncze gwiazdy, ich konstelacje, komety i tym podobne). Ogrom tej pustki będzie zapewne z jednej strony przerażający, ale z drugiej – również fascynujący. I tak odbiera ją Oleś. Choć Voyager 1 przemieszcza się z olbrzymią, niewyobrażalną jak na warunki ziemskie prędkością, patrząc na niego z boku (co jest oczywiście nierealne), odnosilibyśmy jednak wrażenie, że tkwi w miejscu, ewentualnie przechadza się leniwie. Nie dziwi więc, że w kolejnych utworach – od otwierającego album „Dream number 969”, poprzez „Dream number 100,029” i „Dream number 300,058” – mamy do czynienia przede wszystkim z powłóczystą elektroniką, snującymi się monotonnie dźwiękami. Tak płyną kolejne minuty. Ale to wcale nie znaczy, że nic się nie dzieje. Muzyka Olesia ewoluuje, dochodzą do niej wciąż nowe elementy: pozorna senność (jak w „Dream number 969”) przekształca się w idealnie oddający głębię Kosmosu majestat („Dream number 100,029”), by wkrótce zmrozić krew mroczno-niepokojącymi barwami („Dream number 300,058”). Dopiero w czwartym w kolejności „Dream number 6,000,051” nastrój nieco się rozjaśnia, a „Dream number 9” zaskakuje bogactwem tonów, które jednoznacznie kojarzą się z japońską muzyką etniczną (można nawet odnieść wrażenie – i jest to tylko wrażenie! – że Bartłomiej gra na biwie bądź koto). Jest to o tyle zrozumiałe, że kompozycję tę Polak zadedykował Hiroshiemu Yoshimurze (1940-2003), pionierowi ambientu w Kraju Kwitnącej Wiśni. W „Dream number 6,200” powraca obecny na innych płytach Drumbientone duch ambientowych dzieł takich klasyków, jak Klaus Schulze czy Tangerine Dream. Elektroniczna pulsacja jest jednak tylko krótkim przerywnikiem, albowiem w finałowym „Dream number Don’t Remember” artysta powraca do stonowanych pasaży, w których pozornej martwocie tkwi jednak życie. A raczej „życie”, bo rozumiane czysto symbolicznie. W oddali przepływa pył międzygwiazdowy, przez sondę przenikają cząstki kosmiczne, fale grawitacyjne odkształcają czasoprzestrzeń. A Voyager 1, dopóki starczy mu energii (szacuje się, że powinno ona wyczerpać się w tym roku), „płynie” dalej i dalej od Ziemi i istot, które go stworzyły. Sebastian Chosiński ..::TRACK-LIST::.. 1. Dream number 969 07:13 2. Dream number 100,029 05:29 3. Dream number 300,058 05:09 4. Dream number 6,000,051 04:45 5. Dream number 9 08:42 6. Dream number 6,200 03:45 7. Dream number Don't remember 10:20 ..::OBSADA::.. Bartłomiej Oleś - muzyka, komputer, symulatory software’owe, nagranie, miks https://www.youtube.com/watch?v=AYHZTJgvROY SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-06-30 19:36:08
Rozmiar: 106.32 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Najdłuższa podróż, jaką można sobie wyobrazić, trwa ponad 47 lat. Od momentu startu 5 września 1977 r. Voyager One przebył już 15 570 216 669 mil (25 057 834 774,96 km) od Ziemi w chwili pisania tego tekstu, a odległość ta nadal rośnie! Za 300 lat Voyager One dotrze do Obłoku Oorta, którego przekroczenie zajmie 30 000 lat. Jeśli sonda pozostanie nienaruszona, za około 18 000 lat będzie oddalona od Słońca o rok świetlny. Łączność z sondą jest utrzymywana za pośrednictwem Deep Space Network (DSN), przy użyciu anten o średnicy 34 i 70 metrów, zlokalizowanych w trzech kompleksach: w pobliżu Madrytu w Hiszpanii, Canberry w Australii i Goldstone (w pobliżu Barstow) w Kalifornii. Do kadłuba każdej sondy Voyager przymocowana jest 12-calowa, pozłacana miedziana płyta gramofonowa. Zawiera ona pozdrowienia wypowiadane w 55 językach, a także muzykę, dźwięki i obrazy przedstawiające różnorodność życia i kultury na Ziemi. Voyager widział już rzeczy tak niewyobrażalne dla nas, jak ogromne odległości, które pokonał. Ten album opowiada o jego marzeniach - jeśli jakieś ma. Audio Cave The longest journey one can imagine has lasted over 47 years. Since its launch on September 5, 1977, Voyager One has already traveled 15,570,216,669 miles (25,057,834,774.96 km) from Earth as of this writing and the distance continues to grow! In 300 years, Voyager One will reach the Oort Cloud, which will take 30,000 years to cross. If the probe remains intact, in about 18,000 years, it will be one light-year away from the Sun. Communication with the probe is maintained through the Deep Space Network (DSN), using antennas 34 and 70 meters in diameter, located in three complexes: near Madrid in Spain, Canberra in Australia, and Goldstone (near Barstow) in California. Attached to the hull of each Voyager probe is a 12-inch, gold-plated copper phonograph record. It contains greetings spoken in 55 languages, as well as music, sounds, and images representing the diversity of life and culture on Earth. Voyager has already seen things as unimaginable to us as the vast distances it has traveled. This album is about its dreams—if it has any. Audio Cave To, co na początku mogło wydawać się ekstrawagancją i chwilowym kaprysem muzyka jazzowego, w ciągu kolejnych miesięcy, począwszy od jesieni ubiegłego roku, nabrało rumieńców. Drumbientone by Bartłomiej Oleś przekształcił się bowiem w pełnoprawny projekt artystyczny, którego dyskografia wzbogaciła się właśnie o album numer cztery: „Voyager Dreams”. Od jesieni ubiegłego roku Bartłomiej Oleś nie spuszcza z elektroniczno-ambientowego tonu. W ciągu dziesięciu miesięcy pod szyldem Drumbientone opublikował już cztery pełnowymiarowe albumy, na których znalazła się muzyka inspirowana twórczością mistrzów rocka elektronicznego (spod znaku „szkoły berlińskiej”) oraz ambientu. Zaczął od „Songs of Planets and Moons” (2024), później dorzucił „Seaish Dreams of Electric Waves” (2025) i „Storm of Light” (2025), a po trzech miesiącach jeszcze „Voyager Dreams”, która tematycznie nawiązuje do debiutanckiego krążka. Co je łączy? Po pierwsze: fakt, że oba wydawnictwa ukazały się nakładem VinylON Records w wersjach winylowej i kompaktowej. Po drugie: poświęcone są one eksploracji Wszechświata przez sondy kosmiczne NASA. Choć w przypadku najnowszego albumu artysta skupił się tylko na jednej z nich – tej, która rozpoczęła swoją misję najwcześniej. To wystrzelona z przylądka Canaveral na Florydzie 5 września 1977 roku Voyager 1. Od tamtej pory minęło już prawie czterdzieści lat, a wykonana ludzką ręką sonda wciąż przemierza bezkresy Kosmosu. Jej celem pierwotnym było badanie Jowisza i Saturna oraz ich księżyców. Obecnie, jak się szacuje, znajduje się już mniej więcej 24 miliardy kilometrów od Ziemi i mknie w kierunku gwiazdozbiory Wężownika. Ale „Voyager Dreams” ma też coś wspólnego z baśnią. Oleś bowiem antropomorfizuje swoją bohaterkę, obdarzając ją… marzeniami. Tym samym przemierzająca Wszechświat sonda przestaje być jedynie martwym przedmiotem, wysłanym w odległe zakątki „okiem” człowieka, zyskuje uczucia, kontempluje obrazy, które do niej docierają. A artysta przekłada to na język muzyki. W efekcie powstał kolejny concept-album, nad którym muzyk pracował tym razem zaskakująco długo, bo od grudnia 2024 do lutego 2025 roku. Owocem stało się ponad czterdziestopięciominutowe dzieło podzielone na siedem rozdziałów. Ma ono oczywiście wiele wspólnego z poprzednimi płytami opublikowanymi pod szyldem Drumbientone. Choć mam wrażenie, że jeszcze więcej jest w nim klasycznego ambientu. Na początek odsłuchu wykonajmy proste ćwiczenie. Wystarczy, „odpalając” krążek, zamknąć oczy i wyobrazić sobie, że patrzymy w przestrzeń kosmiczną. Dominuje w niej próżnia, lecz nawet gołym okiem dostrzeżemy wypełniającą ją materię (pojedyncze gwiazdy, ich konstelacje, komety i tym podobne). Ogrom tej pustki będzie zapewne z jednej strony przerażający, ale z drugiej – również fascynujący. I tak odbiera ją Oleś. Choć Voyager 1 przemieszcza się z olbrzymią, niewyobrażalną jak na warunki ziemskie prędkością, patrząc na niego z boku (co jest oczywiście nierealne), odnosilibyśmy jednak wrażenie, że tkwi w miejscu, ewentualnie przechadza się leniwie. Nie dziwi więc, że w kolejnych utworach – od otwierającego album „Dream number 969”, poprzez „Dream number 100,029” i „Dream number 300,058” – mamy do czynienia przede wszystkim z powłóczystą elektroniką, snującymi się monotonnie dźwiękami. Tak płyną kolejne minuty. Ale to wcale nie znaczy, że nic się nie dzieje. Muzyka Olesia ewoluuje, dochodzą do niej wciąż nowe elementy: pozorna senność (jak w „Dream number 969”) przekształca się w idealnie oddający głębię Kosmosu majestat („Dream number 100,029”), by wkrótce zmrozić krew mroczno-niepokojącymi barwami („Dream number 300,058”). Dopiero w czwartym w kolejności „Dream number 6,000,051” nastrój nieco się rozjaśnia, a „Dream number 9” zaskakuje bogactwem tonów, które jednoznacznie kojarzą się z japońską muzyką etniczną (można nawet odnieść wrażenie – i jest to tylko wrażenie! – że Bartłomiej gra na biwie bądź koto). Jest to o tyle zrozumiałe, że kompozycję tę Polak zadedykował Hiroshiemu Yoshimurze (1940-2003), pionierowi ambientu w Kraju Kwitnącej Wiśni. W „Dream number 6,200” powraca obecny na innych płytach Drumbientone duch ambientowych dzieł takich klasyków, jak Klaus Schulze czy Tangerine Dream. Elektroniczna pulsacja jest jednak tylko krótkim przerywnikiem, albowiem w finałowym „Dream number Don’t Remember” artysta powraca do stonowanych pasaży, w których pozornej martwocie tkwi jednak życie. A raczej „życie”, bo rozumiane czysto symbolicznie. W oddali przepływa pył międzygwiazdowy, przez sondę przenikają cząstki kosmiczne, fale grawitacyjne odkształcają czasoprzestrzeń. A Voyager 1, dopóki starczy mu energii (szacuje się, że powinno ona wyczerpać się w tym roku), „płynie” dalej i dalej od Ziemi i istot, które go stworzyły. Sebastian Chosiński ..::TRACK-LIST::.. 1. Dream number 969 07:13 2. Dream number 100,029 05:29 3. Dream number 300,058 05:09 4. Dream number 6,000,051 04:45 5. Dream number 9 08:42 6. Dream number 6,200 03:45 7. Dream number Don't remember 10:20 ..::OBSADA::.. Bartłomiej Oleś - muzyka, komputer, symulatory software’owe, nagranie, miks https://www.youtube.com/watch?v=AYHZTJgvROY SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-06-30 19:28:27
Rozmiar: 246.76 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
..::INFO::..
--------------------------------------------------------------------- Electric Light Orchestra - The Essential (2 CD) --------------------------------------------------------------------- Artist...............: Electric Light Orchestra Album................: The Essential Genre................: Rock Source...............: CD Year.................: 2011 Ripper...............: EAC (Secure mode) & Lite-On iHAS124 Codec................: Free Lossless Audio Codec (FLAC) Version..............: reference libFLAC 1.2.1 20070917 Quality..............: Lossless, (avg. compression: 63-67 %) Channels.............: Stereo / 44100 HZ / 16 Bit Tags.................: VorbisComment Information..........: Epic Included.............: NFO, M3U, CUE Covers...............: Front Back CD --------------------------------------------------------------------- Tracklisting CD 1 --------------------------------------------------------------------- 1. Electric Light Orchestra - 10538 Overture [04:05] 2. Electric Light Orchestra - Roll Over Beethoven [04:33] 3. Electric Light Orchestra - Showdown [04:10] 4. Electric Light Orchestra - Ma-Ma-Ma Belle [03:38] 5. Electric Light Orchestra - Can't Get It Out Of My Head [03:08] 6. Electric Light Orchestra - Evil Woman [04:13] 7. Electric Light Orchestra - Nightrider [03:42] 8. Electric Light Orchestra - Strange Magic [04:08] 9. Electric Light Orchestra - Livin' Thing [03:33] 10. Electric Light Orchestra - Do Ya [03:46] 11. Electric Light Orchestra - Rockaria! [03:13] 12. Electric Light Orchestra - Telephone Line [04:41] 13. Electric Light Orchestra - Turn To Stone [03:50] 14. Electric Light Orchestra - Mr. Blue Sky [05:04] 15. Electric Light Orchestra - Sweet Takin' Woman [03:49] 16. Electric Light Orchestra - Wild West Hero [04:42] 17. Electric Light Orchestra - It's Over [04:10] 18. Electric Light Orchestra - Shine A Little Love [04:11] Playing Time.........: 01:12:45 Total Size...........: 464,21 MB --------------------------------------------------------------------- Tracklisting CD 2 --------------------------------------------------------------------- 1. Electric Light Orchestra - Don't Bring Me Down [04:04] 2. Electric Light Orchestra - The Dairy Of Horace Wimp [04:17] 3. Electric Light Orchestra - Confusion [03:40] 4. Electric Light Orchestra - Last Train To London [04:32] 5. Electric Light Orchestra - I'm Alive [03:44] 6. Electric Light Orchestra - Xanadu [03:22] 7. Electric Light Orchestra - All Over The World [04:03] 8. Electric Light Orchestra - Don't Walk Away [04:47] 9. Electric Light Orchestra - Hold On Tight [03:08] 10. Electric Light Orchestra - Twilight [03:45] 11. Electric Light Orchestra - Ticket To The Moon [04:08] 12. Electric Light Orchestra - The Way Life's Meant To Be [04:40] 13. Electric Light Orchestra - Rock And Roll Is King [03:08] 14. Electric Light Orchestra - Secret Messagers [04:45] 15. Electric Light Orchestra - Four Little Diamonds [04:07] 16. Electric Light Orchestra - Calling America [03:30] 17. Electric Light Orchestra - So Serious [02:44] 18. Electric Light Orchestra - Surrender [02:33] 19. Electric Light Orchestra - Latitude 88 North [03:23] Playing Time.........: 01:12:30 Total Size...........: 505,65 MB ![]()
Seedów: 3
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-06-30 17:51:33
Rozmiar: 1.03 GB
Peerów: 7
Dodał: rajkad
Opis
..::INFO::..
Vangelis (gr. Βαγγέλης), właśc. Ewangelos Odiseas Papatanasiu (gr. Ευάγγελος Οδυσσέας Παπαθανασίου; ur. 29 marca 1943 w Agrii koło Wolos, zm. 17 maja 2022 w Paryżu - grecki kompozytor muzyki elektronicznej i filmowej. Vangelis urodził się 29 marca 1943 roku w Agrii koło Wolos, w Grecji. Edukację muzyczną rozpoczął w wieku 4 lat, a już w wieku 6 lat miał swój pierwszy publiczny występ, na którym prezentował własne kompozycje. Vangelis był w dużej części samoukiem - odmawiał pobierania lekcji gry na pianinie, a w ciągu swojej kariery nie zdobył formalnej wiedzy na temat notacji muzycznej. Uczył się muzyki poważnej, malarstwa i reżyserii filmowej na Akademii Sztuk Pięknych w Atenach. Zyskał światową sławę dzięki swoim wyjątkowym, często epickim kompozycjom, które łączyły elementy muzyki elektronicznej, symfonicznej i rockowej. Wstawka zawiera drugi oficjalny album solowy Vangelisa - ścieżkę dźwiękową do filmu Frederica Rossifa. Title: L'apocalypse Des Animaux Artist: Vangelis Country: Grecja Year: 1973 Genre: Soundtrack Format / Codec: MP3 Audio bitrate: 320 Kbps ...( Track list )... Apocalypse des animaux - genérique La petite fille de la mer Le singe bleu La mort du loup L’ours musicien Creation du monde La mer recommencee ![]()
Seedów: 46
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-06-29 22:16:36
Rozmiar: 81.81 MB
Peerów: 43
Dodał: Uploader
Opis
..::INFO::..
Trzeci album niemieckiego zespołu grającego ska. Artist: Babayaga Title: Night Owl Country: Niemcy Year: 2018 Genre: Ska Format / Codec: MP3 Audio bitrate: 320 Kbps ..::TRACK-LIST::.. 1.Night Owl 2.Being A Bum 3.Mad Man 4.Fools Gold 5.Do It Again 6.Trouble 7.Two Two Tango 8.Batman 9.Reggae Got Soul 10.Red Headed Woman 11.High And Low ![]()
Seedów: 13
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-06-29 22:16:27
Rozmiar: 102.40 MB
Peerów: 21
Dodał: Uploader
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Hellbastard powstał w 1984 roku w Wielkiej Brytanii. Historia tego zespołu jest w chuj długa i pogmatwana. Wystarczy tylko wspomnieć, że członkowie zespołu w wyniku różnych kłótni i różnicy zdań odchodzili i zakładali własne zespoły o podobnych nazwach, wydawali płyty i ponownie się godzili. To tak w dużym skrócie. W 1988 ukazał się debiutancki album Heading for Internal Darkness, który uznawany jest za jeden z kamieni milowych crust punka. Album ten poprzedziły dwie taśmy demo, z których ta pierwsza Ripper Crust uznawana jest za matkę gatunku Crust, od której zaczerpnięto nazwę. W 1989 roku zespół podpisał papiery z Earache, która to wytwórnia w 1990 roku wydaje nieziemski Natural Order, który mimo, że nie jest tak wściekły jak debiut to zwrócił uwagę sceny zajebistym wykorzystaniem gitary rytmicznej. Płyta to jak i debiut to absolutny mus dla fanów Amebix, Discharge, Sacrilege. Od tego momentu w Hellbastard następuje rozłam i zespół się rozpada na kilka innych grup. Powrócili w 2007 roku by dwa lata później nasza Selfmadegod wypuściła trzeci album, który już znacznie odbiegał od dwóch poprzednich a muzyka to bardziej taki thrash metal albo crossover. W 2015 wyszedł czwarty i jak na razie ostatni album Feral, który mimo zajebistej okładki muzycznie prezentował się średnio dalej będąc gatunkowo w muzyce thrash. Hajasz ..::TRACK-LIST::.. CD 1: Ripper Crust (Demo 1986) 1. Intro... 2. Nazis Killed 3. Massacre 4. Deceiver 5. Insanity 6. Death From Above 7. Life For Who? 8. Kill Or Be Killed 9. Outside Claustrophobia 10. Skag. K.D.P. 11. And Nowwwww (Performer [Appear On] Ali Lee, Brian Newton) Hate Militia (Demo 1987) 12. Hammer Head 13. Conditioned 14. Nazis Killed 15. Civilised 16. Hate Militia 17. Death Camp 18. Dark Side 19. Ok... Go... Napalm Death (And Now..Pt2) https://www.youtube.com/watch?v=YrUM3jnrHRE SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-06-29 19:48:53
Rozmiar: 162.51 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Hellbastard powstał w 1984 roku w Wielkiej Brytanii. Historia tego zespołu jest w chuj długa i pogmatwana. Wystarczy tylko wspomnieć, że członkowie zespołu w wyniku różnych kłótni i różnicy zdań odchodzili i zakładali własne zespoły o podobnych nazwach, wydawali płyty i ponownie się godzili. To tak w dużym skrócie. W 1988 ukazał się debiutancki album Heading for Internal Darkness, który uznawany jest za jeden z kamieni milowych crust punka. Album ten poprzedziły dwie taśmy demo, z których ta pierwsza Ripper Crust uznawana jest za matkę gatunku Crust, od której zaczerpnięto nazwę. W 1989 roku zespół podpisał papiery z Earache, która to wytwórnia w 1990 roku wydaje nieziemski Natural Order, który mimo, że nie jest tak wściekły jak debiut to zwrócił uwagę sceny zajebistym wykorzystaniem gitary rytmicznej. Płyta to jak i debiut to absolutny mus dla fanów Amebix, Discharge, Sacrilege. Od tego momentu w Hellbastard następuje rozłam i zespół się rozpada na kilka innych grup. Powrócili w 2007 roku by dwa lata później nasza Selfmadegod wypuściła trzeci album, który już znacznie odbiegał od dwóch poprzednich a muzyka to bardziej taki thrash metal albo crossover. W 2015 wyszedł czwarty i jak na razie ostatni album Feral, który mimo zajebistej okładki muzycznie prezentował się średnio dalej będąc gatunkowo w muzyce thrash. Hajasz ..::TRACK-LIST::.. CD 1: Ripper Crust (Demo 1986) 1. Intro... 2. Nazis Killed 3. Massacre 4. Deceiver 5. Insanity 6. Death From Above 7. Life For Who? 8. Kill Or Be Killed 9. Outside Claustrophobia 10. Skag. K.D.P. 11. And Nowwwww (Performer [Appear On] Ali Lee, Brian Newton) Hate Militia (Demo 1987) 12. Hammer Head 13. Conditioned 14. Nazis Killed 15. Civilised 16. Hate Militia 17. Death Camp 18. Dark Side 19. Ok... Go... Napalm Death (And Now..Pt2) https://www.youtube.com/watch?v=YrUM3jnrHRE SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-06-29 19:44:08
Rozmiar: 486.38 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Pięciokrotnie platynowy album „Load” w nowej zremasterowanej wersji. Wydawnictwo ukaże się 13 czerwca. Wyprodukowany przez Boba Rocka krążek jest następcą słynnego „Czarnego albumu”, czyli krążka zatytułowanego po prostu „Metallica” – najlepiej sprzedającego się wydawnictwa w karierze grupy. Na płycie znajdą się uwielbiane przez fanów „Until It Sleeps”, „Hero of the Day” czy „King Nothing”, a także oryginalna, wydłużona wersja „The Outlaw Torn”. Dotychczasowe wydania winylowe zawierały skróconą wersję tego utworu, co było podyktowane ograniczeniami produkcyjnymi. Materiał został zremasterowany przez Reubena Cohena w Lurssen Mastering pod nadzorem producenta wykonawczego Grega Fidelmana. Limitowana, numerowana edycja zawiera w sumie 301 utworów (w tym 245 wcześniej niepublikowanych) i waży ponad 4,5 kg. W zestawie znajdują się: zremasterowana wersja albumu „Load” na podwójnym winylu 180g i CD, picture disc „Mama Said”, trzy koncertowe winyle, 15 płyt CD oraz 4 DVD z niepublikowanymi materiałami (koncerty, demówki, alternatywne miksy itp.), karta z kodem do pobrania MP3 ze wszystkimi nagraniami, dwa zalaminowane identyfikatory z tras koncertowych, plakat z Lollapaloozy, naszywka, grafika z „Rolling Stone’a”, kostki gitarowe i basowe, 14 psychologicznego testu Rorschacha, teczka i arkusze z tekstami oraz 128-stronicowa książka w twardej oprawie, zawierająca niepublikowane wcześniej zdjęcia i wspomnienia z czasów nagrywania i promocji albumu. ..::TRACK-LIST::.. DVD 1 - Studio Shit + U.K. Shenanigans Studio Shit: November 1995 1. Rehearsals At The Plant Pt. 1 2. Writing In Lars' Dungeon Pt. 1 A Week And A Half In The Life Of Metallica Pt. 1 - London 3. A Week And A Half In The Life Of Metallica: Pt. 1 - London 4. Soundcheck (Live In London, England) 5. 2 X 4 (Live In London, England) 6. Devil's Dance (Live In London, England) A Week And A Half In The Life Of Metallica Pt. 2 - Castle Donington 7. A Week and a Half in the Life of Metallica: Pt. 2 - Castle Donington 8. 2 X 4 (Live In Castle Donington, England) 9. Kill/Ride Medley (Live in Castle Donington, England) 10. Devil's Dance (Live in Castle Donington, England) DVD 2 - Polar Beach Party Live In A Tent, Tuktoyaktuk, Canada - September 3rd, 1995 1. Soundcheck 2. Backstage 3. The Ecstasy Of Gold 4. Creeping Death 5. Master Of Puppets 6. Wherever I May Roam 7. Harvester Of Sorrow 8. Fade To Black 9. 2 X 4 10. Bass Doodle 11. For Whom The Bell Tolls 12. Devil's Dance 13. Seek & Destroy 14. Guitar Doodle 15. Nothing Else Matters 16. Sad But True 17. One 18. Enter Sandman 19. So What A Year And A Half In The Life Of Metallica: Pt. 3 - Tuk 20 A Week And A Half In The Life Of Metallica: Pt. 3 - Tuk DVD 3 - Poor Swedish Me '96 Live At Globen, Stockholm, Sweden - November 16th, 1996 1. Intro Jam 2. Last Caress 3. Creeping Death 4. Sad But True 5. Ain't My Bitch 6. Whiplash 7. Bleeding Me 8. King Nothing 9. One 10. Devil's Dance 11. Bass/Guitar Doodle 12. Nothing Else Matters 13. Until It Sleeps 14. For Whom The Bell Tolls 15. Wherever I May Roam 16. Fade To Black 17. Kill/Ride Medley 18. Encore Jam 19. So What 20. Master Of Puppets 21. Enter Sandman 22. Encore Jam #2 23. Breadfan 24. Overkill DVD 4 - On the Air: Music Videos + TV Appearances Music Videos 1. Until It Sleeps (Official Music Video) 2. Hero Of The Day (Director's Cut) 3. Mama Said (Official Music Video) 4. King Nothing (Official Music Video) 5. Hero Of The Day (U.S. Version) 6. Hero Of The Day (U.K. Version) 7. Hero Of The Day (Cowboy Footage) MTV Motherload (U.S. Version) 8. MTV Motherload (U.S. Version) 9. MTV Motherload (Euro Version) TV Appearances 10. Until It Sleeps (Live On The MTV Video Music Awards) 11. Hero Of The Day (Live On Top Of The Pops) 12. Wasting My Hate (Live On Later... With Jools Holland) 13. Mama Said (Live On Later... With Jools Holland) 14. King Nothing (Live On Later... With Jools Holland) 15. Last Caress/So What (Live On The MTV Europe Music Awards) 16. Mama Said (Live On Sverige-Sovjet) 17. King Nothing (Live On The American Music Awards) https://www.youtube.com/watch?v=43WhgGyH_Zc SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-06-29 17:15:25
Rozmiar: 29.44 GB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
DVD 5 NTSC 4:3 DD 2.0 DD 5.1 (Main Feature only) ..::TRACK-LIST::.. 1. Hex 2. Immolate The Pope 3. The Shroud 4. The Scrolls 5. Anti-God Extremity 6. Demigod 7. Close To The Nephilim 8. The Sin Becomes 9. The Kill (Napalm Death cover) 10. Postmortem (Slayer cover) 11. Awakening Of The Liar 12. Spirit Of Gospa 13. Flagellation 14. No Life After Death 15. Sectarian Murder Live DVD recorded at Krzemionki TV Studio, Krakow, February 2004 in Dolby Digital 5.1 Surround Sound. Also includes an interview with Adam The First Sinner, band biography, discography, photo gallery, weblinks. ..::OBSADA::.. Adam the First Sinner - Vocals, Guitars Cyprian - Bass Hellrizer - Drums Kaos - Guitars (lead) https://www.youtube.com/watch?v=3HJsgP-tBOk SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-06-29 15:39:21
Rozmiar: 3.29 GB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::TRACK-LIST::.. Live At The Berkeley Square February 3, 1997: 1. Perverse Suffering 2. Stripped, Raped And Strangled 3. Covered With Sores 4. Monolith 5. Addicted To Vaginal Skin 6. Force Fed Broken Glass 7. Fucked With A Knife 8. Gutted 9. Bloodlands 10. Shredded Humans 11. Staring Through The Eyes Of The Dead 12. A Skull Full Of Maggots 13. Devoured By Vermin 14. Hammer Smashed Face Live At The Berkeley Square February 4, 1997: 15. Pulverized 16. Puncture Wound Massacre 17. Mummified In Barbed Wire 18. Orgasm Through Torture ..::OBSADA::.. Bass - Alex Webster Drums - Paul Mazurkiewicz Guitar - Jack Owen, Rob Barrett Vocals - George 'Corpsegrinder' Fisher https://www.youtube.com/watch?v=5GjgV07dXLY SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-06-29 15:19:31
Rozmiar: 4.33 GB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Każda minuta spędzona z tym albumem w ciągu ostatnich kilku tygodni była dla mnie przyjemnością: zawsze jest świeży, pełen życia i... nigdy nie jest taki, jakiego oczekuje nasza pamięć. FA Muzyka Himmellegeme inspirowana jest prog rockiem chłodnym jak skandynawska natura i klimatycznym jak surowe krajobrazy z fiordami w tle. Zawiera się w magicznych, przecudownych dźwiękach, które razem tworzą nieziemskie i ponadczasowe brzmienia. Są tu też cięższe riffy (jak w utworze „Blowing Raspberries”), chłodne melodie (jak w „Shaping Mirrors Like Smoke”) i melancholijne nastroje (jak w urzekającym nagraniu „Brother”). Himmellegeme tworzy muzykę, która potrafi zachwycić, zainspirować i oczarować. Prawdziwa moc zespołu polega na niesamowitej synergii generowanej z jednej strony przez muzyków odpowiedzialnych za warstwę instrumentalną, a z drugiej – przez wokalistę (a zarazem gitarzystę) Aleksandra Vormestranda. Dysponuje on wysokim, krystalicznie czystym głosem, pełnym niespełnionej tęsknoty, trochę podobnym do Thoma Yorke'a i Jonsiego. Aleksander śpiewa przeważnie po angielsku, norweszczyzny jest zdecydowanie mniej niż na debiucie (właściwie to ojczysty język Norwegów udało mi się wychwycić jedynie w przedostatnim, zresztą bardzo dobrym, nagraniu zatytułowanym „Agafia”. Podoba mi się w nim sposób, w jaki używany jest gitarowy pogłos, a klawisze budują tak gęstą atmosferę, że znajduje ona ujście dopiero w strzelistym, podnoszącym na duchu outro), ale teksty, choć ważne, nie są w tym przypadku najważniejsze. Najważniejsza jest fenomenalna, hipnotyzująca wręcz muzyka. Tym bardziej, że Himmellegeme potrafi bezbłędnie poruszyć czułą strunę i zbudować niesamowity nastrój nawet bez użycia słów. Najlepszym na to dowodem jest zamykająca tę płytę instrumentalna, niemalże akustyczna, kompozycja tytułowa. Stanowi ona niepozorny, acz w połączeniu z niepokojącymi syntezatorowymi dźwiękami w tle, bardzo poruszający finał, który we wspaniały sposób rozładowuje emocje nagromadzone podczas słuchania tego albumu. Przewodnim tematem albumu „Variola Vera” jest wpływ, jaki my, ludzie, wywieramy na Matkę Ziemię, oraz zniszczenia, jakie niesiemy za sobą, gdziekolwiek się pojawimy. Nie tylko w odniesieniu do samej planety, ale także do zamieszkujących ją ludzi. Nie jest to album koncepcyjny, teksty są fikcyjne, o charakterze dość uniwersalnym i zakorzenione są w rzeczywistości, oparte na nowszych i starszych wydarzeniach postrzeganych z różnych punktów widzenia. Niemniej jednak zawierają w sobie mocny czynnik ekologiczny i humanitarny. A więc wartości bliskie sercu każdego Norwega. Program płyty „Variola Vera” wypełnia 8 kompozycji trwających łącznie niespełna 40 minut. Niektóre z nich „wchodzą” od razu, inne zaczynają dobrze brzmieć dopiero po kilku przesłuchaniach, są też takie, które pomimo wielu danych im szans jakoś nie pasują do reszty (mam spory problem z singlowym nagraniem „Blowing Raspberries” – najchętniej wciskam przy nim klawisz NEXT). Całość urzeka pierwszorzędną produkcją, a materiał wypełniający ten album – choć dynamicznie mocno zróżnicowany – jest bardzo spójny i przystępny. Idealnie wszystko to wpisuje się w kategorię „atmosferyczny prog rock”, lecz nie zapominajmy, że przez cały czas panuje tu mroczny i klimatyczny nastrój zabarwiony wcale niemałą nutką rockowej psychodelii (słychać ją szczególnie w utworach „Heart Listening” i „Caligula”). Coś w sam raz dla sympatyków dokonań Sigur Rós, Seigmen, Jeffa Buckleya, Radiohead czy Queens of the Stone Age. Pomimo lepszych (jest ich sporo!), jak i trochę słabszych (niewiele!) momentów, nie jest to płyta zła. Jest bardzo dobra. Ale z drugiej strony, jakoś wcale nie mam pewności, że gdyby to ona, a nie „Myth Of Earth” ukazała się jako debiut, to czy w mediach byłoby tyle ochów i achów... Artur Chachlowski Himmellegeme is a Psychedelic Rock band with Progressive influences, originally from Norway, characterized by Heavy riffs and melancholy melodies. On October 1, 2021 “Variola Vera” was released via Karisma Records containing 8 tracks of average length. The characteristic atmospheres of Nordic Prog with that melancholic touch mix with Space Rock, creating a sound with personal traits. An album in which the band mixes with precision all the influences contained in their sound, showing us a mature sound and respecting expectations. We move from the opener “Shaping Mirrors Like Smoke” where we find a mix of melancholy and sharp riffs with an emotional vocal to a more delicate song like “Heart Listening.” References to the ’70s are present, but they have been interpreted with a fresh and modern personal touch as in “Blowing Raspberries” where the combination of retro and modern sounds is successful, with engaging features. “Brother” is instead a decidedly modern version of the genre, in the form of a ‘song’ with more delicate and dreamy atmospheres but with refined textures. “Let the Mother Burn” is a Psychedelic journey, dilated sounds and effects taken almost to the extreme, showing their more acid side, with guitar weaves and a vocal that envelop and rock you for almost 5 minutes. More biting in the riffs and with a powerful rhythmic session “Caligula” has references of Psychedelic Blues of the late 60s brought into the modern world with a truly personal technique and sound research. The final instrumental section of the piece is very pleasant, where at times an effected vocal is inserted. While the hypnotic “Agafia” kidnaps you in the meanders of the guitar riffs and in its dilated and repeated sounds, between accelerated and softer parts where the band guides us in a lysergic journey in crescendo. The very dark and introspective title track “Variola Vera” concludes, with dark atmospheres and a minimal but deep rhythmic session between guitar and piano intertwining and spatial effects. An album recommended for the freshness of the sounds, original and at the same time full of references to the great groups of the Psychdelico and Space genre, with modern and retro Prog and Rock features at the same time. A satisfaction to be able to listen to artists like this with clear ideas, technique and refined plots. Those who love classic Psychedelic sounds will be amazed at how they manage to bring the sound of the golden times to the present day with a fresh, modern and personal work. A recommended listening and a band to consider both today and in the future, it will be interesting to listen to these musicians in a live performance. Jacopo Vigezzi ..::TRACK-LIST::.. 1. Shaping Mirrors like Smoke 05:47 2. Heart Listening 05:21 3. Blowing Raspberries 03:43 4. Brother 05:02 5. Let the Mother Burn 04:56 6. Caligula 04:16 7. Agafia 05:55 8. Variola Vera 03:53 ..::OBSADA::.. Vocals, Guitar - Aleksander Vormestrand Keyboards - Lauritz Isaksen Lead Guitar, Slide Guitar - Hein Alexander Olson Drums - Hein Alexander Olson (tracks: 4), Leiv Martin Green Bass, Backing Vocals, Instruments [Miscellaneous] - Erik Alfredsen Backing Vocals - Leiv Martin Green (tracks: 7) https://www.youtube.com/watch?v=KGa6TqOkG5k SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-06-29 14:57:46
Rozmiar: 92.80 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Każda minuta spędzona z tym albumem w ciągu ostatnich kilku tygodni była dla mnie przyjemnością: zawsze jest świeży, pełen życia i... nigdy nie jest taki, jakiego oczekuje nasza pamięć. FA Muzyka Himmellegeme inspirowana jest prog rockiem chłodnym jak skandynawska natura i klimatycznym jak surowe krajobrazy z fiordami w tle. Zawiera się w magicznych, przecudownych dźwiękach, które razem tworzą nieziemskie i ponadczasowe brzmienia. Są tu też cięższe riffy (jak w utworze „Blowing Raspberries”), chłodne melodie (jak w „Shaping Mirrors Like Smoke”) i melancholijne nastroje (jak w urzekającym nagraniu „Brother”). Himmellegeme tworzy muzykę, która potrafi zachwycić, zainspirować i oczarować. Prawdziwa moc zespołu polega na niesamowitej synergii generowanej z jednej strony przez muzyków odpowiedzialnych za warstwę instrumentalną, a z drugiej – przez wokalistę (a zarazem gitarzystę) Aleksandra Vormestranda. Dysponuje on wysokim, krystalicznie czystym głosem, pełnym niespełnionej tęsknoty, trochę podobnym do Thoma Yorke'a i Jonsiego. Aleksander śpiewa przeważnie po angielsku, norweszczyzny jest zdecydowanie mniej niż na debiucie (właściwie to ojczysty język Norwegów udało mi się wychwycić jedynie w przedostatnim, zresztą bardzo dobrym, nagraniu zatytułowanym „Agafia”. Podoba mi się w nim sposób, w jaki używany jest gitarowy pogłos, a klawisze budują tak gęstą atmosferę, że znajduje ona ujście dopiero w strzelistym, podnoszącym na duchu outro), ale teksty, choć ważne, nie są w tym przypadku najważniejsze. Najważniejsza jest fenomenalna, hipnotyzująca wręcz muzyka. Tym bardziej, że Himmellegeme potrafi bezbłędnie poruszyć czułą strunę i zbudować niesamowity nastrój nawet bez użycia słów. Najlepszym na to dowodem jest zamykająca tę płytę instrumentalna, niemalże akustyczna, kompozycja tytułowa. Stanowi ona niepozorny, acz w połączeniu z niepokojącymi syntezatorowymi dźwiękami w tle, bardzo poruszający finał, który we wspaniały sposób rozładowuje emocje nagromadzone podczas słuchania tego albumu. Przewodnim tematem albumu „Variola Vera” jest wpływ, jaki my, ludzie, wywieramy na Matkę Ziemię, oraz zniszczenia, jakie niesiemy za sobą, gdziekolwiek się pojawimy. Nie tylko w odniesieniu do samej planety, ale także do zamieszkujących ją ludzi. Nie jest to album koncepcyjny, teksty są fikcyjne, o charakterze dość uniwersalnym i zakorzenione są w rzeczywistości, oparte na nowszych i starszych wydarzeniach postrzeganych z różnych punktów widzenia. Niemniej jednak zawierają w sobie mocny czynnik ekologiczny i humanitarny. A więc wartości bliskie sercu każdego Norwega. Program płyty „Variola Vera” wypełnia 8 kompozycji trwających łącznie niespełna 40 minut. Niektóre z nich „wchodzą” od razu, inne zaczynają dobrze brzmieć dopiero po kilku przesłuchaniach, są też takie, które pomimo wielu danych im szans jakoś nie pasują do reszty (mam spory problem z singlowym nagraniem „Blowing Raspberries” – najchętniej wciskam przy nim klawisz NEXT). Całość urzeka pierwszorzędną produkcją, a materiał wypełniający ten album – choć dynamicznie mocno zróżnicowany – jest bardzo spójny i przystępny. Idealnie wszystko to wpisuje się w kategorię „atmosferyczny prog rock”, lecz nie zapominajmy, że przez cały czas panuje tu mroczny i klimatyczny nastrój zabarwiony wcale niemałą nutką rockowej psychodelii (słychać ją szczególnie w utworach „Heart Listening” i „Caligula”). Coś w sam raz dla sympatyków dokonań Sigur Rós, Seigmen, Jeffa Buckleya, Radiohead czy Queens of the Stone Age. Pomimo lepszych (jest ich sporo!), jak i trochę słabszych (niewiele!) momentów, nie jest to płyta zła. Jest bardzo dobra. Ale z drugiej strony, jakoś wcale nie mam pewności, że gdyby to ona, a nie „Myth Of Earth” ukazała się jako debiut, to czy w mediach byłoby tyle ochów i achów... Artur Chachlowski Himmellegeme is a Psychedelic Rock band with Progressive influences, originally from Norway, characterized by Heavy riffs and melancholy melodies. On October 1, 2021 “Variola Vera” was released via Karisma Records containing 8 tracks of average length. The characteristic atmospheres of Nordic Prog with that melancholic touch mix with Space Rock, creating a sound with personal traits. An album in which the band mixes with precision all the influences contained in their sound, showing us a mature sound and respecting expectations. We move from the opener “Shaping Mirrors Like Smoke” where we find a mix of melancholy and sharp riffs with an emotional vocal to a more delicate song like “Heart Listening.” References to the ’70s are present, but they have been interpreted with a fresh and modern personal touch as in “Blowing Raspberries” where the combination of retro and modern sounds is successful, with engaging features. “Brother” is instead a decidedly modern version of the genre, in the form of a ‘song’ with more delicate and dreamy atmospheres but with refined textures. “Let the Mother Burn” is a Psychedelic journey, dilated sounds and effects taken almost to the extreme, showing their more acid side, with guitar weaves and a vocal that envelop and rock you for almost 5 minutes. More biting in the riffs and with a powerful rhythmic session “Caligula” has references of Psychedelic Blues of the late 60s brought into the modern world with a truly personal technique and sound research. The final instrumental section of the piece is very pleasant, where at times an effected vocal is inserted. While the hypnotic “Agafia” kidnaps you in the meanders of the guitar riffs and in its dilated and repeated sounds, between accelerated and softer parts where the band guides us in a lysergic journey in crescendo. The very dark and introspective title track “Variola Vera” concludes, with dark atmospheres and a minimal but deep rhythmic session between guitar and piano intertwining and spatial effects. An album recommended for the freshness of the sounds, original and at the same time full of references to the great groups of the Psychdelico and Space genre, with modern and retro Prog and Rock features at the same time. A satisfaction to be able to listen to artists like this with clear ideas, technique and refined plots. Those who love classic Psychedelic sounds will be amazed at how they manage to bring the sound of the golden times to the present day with a fresh, modern and personal work. A recommended listening and a band to consider both today and in the future, it will be interesting to listen to these musicians in a live performance. Jacopo Vigezzi ..::TRACK-LIST::.. 1. Shaping Mirrors like Smoke 05:47 2. Heart Listening 05:21 3. Blowing Raspberries 03:43 4. Brother 05:02 5. Let the Mother Burn 04:56 6. Caligula 04:16 7. Agafia 05:55 8. Variola Vera 03:53 ..::OBSADA::.. Vocals, Guitar - Aleksander Vormestrand Keyboards - Lauritz Isaksen Lead Guitar, Slide Guitar - Hein Alexander Olson Drums - Hein Alexander Olson (tracks: 4), Leiv Martin Green Bass, Backing Vocals, Instruments [Miscellaneous] - Erik Alfredsen Backing Vocals - Leiv Martin Green (tracks: 7) https://www.youtube.com/watch?v=KGa6TqOkG5k SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-06-29 14:53:09
Rozmiar: 262.89 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
..::INFO::..
--------------------------------------------------------------------- Michael Jackson - Bad 25 (3 CD) Deluxe Limited Edition --------------------------------------------------------------------- Artist...............: Michael Jackson Album................: Bad 25 Genre................: Pop Source...............: CD Year.................: 1987 - 2012 Ripper...............: EAC (Secure mode) & Lite-On iHAS124 Codec................: Free Lossless Audio Codec (FLAC) Version..............: reference libFLAC 1.5.0 20250211 Quality..............: Lossless, (avg. compression: 70-73 %) Channels.............: Stereo / 44100 HZ / 16 Bit Tags.................: VorbisComment Information..........: EICP - Japan Included.............: NFO, M3U, CUE Covers...............: Front Back CD --------------------------------------------------------------------- Tracklisting - Bad 25 CD 1 --------------------------------------------------------------------- 1. Michael Jackson - Bad [04:07] 2. Michael Jackson - The Way You Make Me Feel [04:59] 3. Michael Jackson - Speed Demon [04:04] 4. Michael Jackson - Liberian Girl [03:49] 5. Michael Jackson - Just Good Friends [04:07] 6. Michael Jackson - Another Part Of Me [03:55] 7. Michael Jackson - Man In The Mirror [05:18] 8. Michael Jackson - I Just Can't Stop Loving You [04:11] 9. Michael Jackson - Dirty Diana [04:42] 10. Michael Jackson - Smooth Criminal [04:18] 11. Michael Jackson - Leave Me Alone [04:40] Playing Time.........: 48:14 Total Size...........: 356,15 MB --------------------------------------------------------------------- Tracklisting - Bad 25 CD 2 (Bonus Material) --------------------------------------------------------------------- 1. Michael Jackson - Don't Be Messin' Around [04:20] 2. Michael Jackson - I'm So Blue [04:09] 3. Michael Jackson - Song Groove (A/K/A Abortion Papers) [04:28] 4. Michael Jackson - Free [04:27] 5. Michael Jackson - Price Of Fame [04:35] 6. Michael Jackson - Al Capone [03:36] 7. Michael Jackson - Streetwalker [05:55] 8. Michael Jackson - Fly Away [03:28] 9. Michael Jackson - Todo Mi Amor Eres Tu (I Just Can't Stop Loving You / Spanish Version)[04:11] 10. Michael Jackson - Je Ne Veux Pas La Fin De Nous (I Just Can't Stop Loving You / French Version)[04:07] 11. Michael Jackson - Bad (Remix by Afrojack feat. Pitbull / DJ Buddah Edit)[04:30] 12. Michael Jackson - Speed Demon (Remix By Nero) [04:13] 13. Michael Jackson - Bad (Remix By Afrojack / Club Mix) [07:37] 14. Michael Jackson - Bad (Live At Yokohama Stadium September 1987)[04:41] Playing Time.........: 01:04:24 Total Size...........: 460,97 MB --------------------------------------------------------------------- Tracklisting - Bad 25 CD 3 (Live Wembley) --------------------------------------------------------------------- 1. Michael Jackson - Wanna Be Startin' Somethin' [05:18] 2. Michael Jackson - This Place Hotel [04:55] 3. Michael Jackson - Another Part Of Me [04:02] 4. Michael Jackson - I Just Can't Stop Lovin' You [04:22] 5. Michael Jackson - She's Out Of My Life [03:16] 6. Michael Jackson - I Want You Back / The Love You Save / I'll Be There[05:06] 7. Michael Jackson - Rock With You [04:04] 8. Michael Jackson - Human Nature [04:29] 9. Michael Jackson - Smooth Criminal [04:41] 10. Michael Jackson - Dirty Diana [05:00] 11. Michael Jackson - Thriller [04:28] 12. Michael Jackson - Working Day And Night [05:55] 13. Michael Jackson - Beat It [05:44] 14. Michael Jackson - Billie Jean [05:39] 15. Michael Jackson - Bad [04:28] 16. Michael Jackson - Man In The Mirror [06:22] Playing Time.........: 01:17:56 Total Size...........: 555,20 MB ![]()
Seedów: 349
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-06-29 14:41:13
Rozmiar: 1.66 GB
Peerów: 263
Dodał: rajkad
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
Bardzo podobnie jak w przypadku 'Reign in Blood'. Dostajesz w ryj, zbierasz zęby i... ..::TRACK-LIST::.. 1. Attrition 01:36 2. Bound By Misery 01:32 3. Congregation 01:55 4. Circuition 00:49 5. Godlust 02:15 6. Rebirth 02:40 7. Calloused Mind 01:41 8. Circle of Shit 04:21 9. Wordless 01:00 10. Endless Nothing 00:48 11. ALEL 01:01 12. All We Have 00:33 13. Unspoken 01:53 https://www.youtube.com/watch?v=YgsfMmFGX2o SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-06-29 10:47:04
Rozmiar: 52.57 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
Bardzo podobnie jak w przypadku 'Reign in Blood'. Dostajesz w ryj, zbierasz zęby i... ..::TRACK-LIST::.. 1. Attrition 01:36 2. Bound By Misery 01:32 3. Congregation 01:55 4. Circuition 00:49 5. Godlust 02:15 6. Rebirth 02:40 7. Calloused Mind 01:41 8. Circle of Shit 04:21 9. Wordless 01:00 10. Endless Nothing 00:48 11. ALEL 01:01 12. All We Have 00:33 13. Unspoken 01:53 https://www.youtube.com/watch?v=YgsfMmFGX2o SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-06-29 10:43:43
Rozmiar: 168.02 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...( Info )...
Artist...............: Captain Quentin Album................: Quattro Genre................: Pop Year.................: 2025 Codec................: Reference libFLAC 1.5 ...( TrackList )... 001. Captain Quentin Feat. Brunori Sas - Niente Di Più 002. Captain Quentin - Shirime 003. Captain Quentin Feat. Max Collini - Il Fantasma 004. Captain Quentin - Quattro 005. Captain Quentin Feat. AMAURY CAMBUSAT - Kaleidoscopic Dream 006. Captain Quentin - Matematica Takeaway 007. Captain Quentin Feat. FRANCESCO VILLARI & YOSONU - Brillano Di Rosso 008. Captain Quentin - E Tutto Questo Ci Incanta ![]()
Seedów: 57
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-06-29 10:42:04
Rozmiar: 378.99 MB
Peerów: 12
Dodał: Uploader
Opis
...( Info )...
Artist...............: Niccolò Fabi Album................: Tradizione E Tradimento Year.................: 2019 Genre................: Pop Codec................: Free Lossless Audio Codec (FLAC) ...( TrackList )... 1. Niccolò Fabi - Scotta 2. Niccolò Fabi - A Prescindere Da Me 3. Niccolò Fabi - Amori Con Le Ali 4. Niccolò Fabi - Io Sono L'Altro 5. Niccolò Fabi - I Giorni Dello Smarrimento 6. Niccolò Fabi - Nel Blu 7. Niccolò Fabi - Prima Della Tempesta 8. Niccolò Fabi - Migrazioni 9. Niccolò Fabi - Tradizione E Tradimento ![]()
Seedów: 42
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-06-29 10:40:37
Rozmiar: 222.21 MB
Peerów: 7
Dodał: Uploader
Opis
..::INFO::..
52nd Street to szósty album studyjny amerykańskiego piosenkarza i autora tekstów Billy'ego Joela, wydany 11 października 1978 roku przez Columbia Records. Billy Joel, właśc. William Martin Joel (ur. 9 maja 1949 w Nowym Jorku to amerykański piosenkarz, muzyk rockowy i kompozytor muzyki popularnej i poważnej. Jest synem żydowskiego emigranta z Niemiec Helmuta (vel Howarda) Joela i żydowskiej emigrantki z Anglii, Rosalind Nyman. Od dziecka był związany z muzyką. Zadebiutował na rynku fonograficznym w 1971 albumem pt. Cold Spring Harbor. W 1973 wylansował swój pierwszy przebój - balladę „Piano Man”. Następnie nagrał także hity: „Just The Way You Are” (1978), „Uptown Girl” (1983), „A Matter of Trust” (1986), „Leningrad” (1989), „We Didn’t Start The Fire” (1989) „River of Dreams” (1993) i „All About Soul” (1993). Title: 52nd Street Artist: Billy Joel Country: USA Year: 1978 Genre: Rock Format / Codec: MP3 Audio bitrate: 320 Kbps ..::TRACK-LIST::.. 1..Big Shot 2..Honesty 3..My Life 4..Zanzibar 5..Stiletto 6..Rosalinda's Eyes 7..Half a Mile Away 8..Until the Night 9..52nd Street ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-06-29 10:31:38
Rozmiar: 90.84 MB
Peerów: 34
Dodał: Uploader
Opis
..::INFO::..
Big D and the Kids Table to zespół ska punkowy założony w październiku 1995 roku w Bostonie w stanie Massachusetts, składający się z kolegów ze studiów. Ich pierwsze wydawnictwo ukazało się w ich własnej wytwórni Fork in Hand Records, ale od tego czasu współpracowali ze Springman Records i SideOneDummy. Wydali 11 albumów studyjnych, pięć EPek i kilka splitów z innymi wykonawcami. Wstawka zawiera split z Brain Failure. Title: Beijing To Boston Artist: Big D and the Kids Table & Brain Failure Country: USA Year: 2007 Genre: Ska-Punk Format / Codec: MP3 Audio bitrate: 224 Kbps ..::TRACK-LIST::.. A1.Brain Failure - Coming Down To Beijing A2.Brain Failure - Living In The City A3.Brain Failure - Time To Go A4.Brain Failure - Fall In Love 2008 A5.Brain Failure - City Junk A6.Brain Failure - You're Gonna Die B1.Big D And The Kids Table - Faded B2.Big D And The Kids Table - Taking Back The Rhythm B3.Big D And The Kids Table - I'm Yours Boston B4.Big D And The Kids Table - Running Young B5.Big D And The Kids Table - Digging In Your Nails B6.Big D And The Kids Table - Ruin You ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-06-29 10:31:29
Rozmiar: 56.27 MB
Peerów: 1
Dodał: Uploader
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Muzyczny wir późnych lat 60-tch i wczesnych 70-tych był wielką loterią dla wielu zespołów. Przy odrobinie szczęścia, lub dobrych kontaktach mogły one w pełni rozkwitnąć i zdobyć sławę podczas gdy innym, równie utalentowanym, zabrakło albo wytrzymałości by walczyć z przeciwnościami, albo spasowały gdy oczekiwany sukces nie nadchodził. HARD MEAT z pewnością należał do tej drugiej kategorii, choć jeśli posłuchać ich płyt dojdziemy do wniosku, że nie musieli obawiać się konkurencji, a niezrozumiały brak sukcesu jest jednym z największych rozczarowań tamtych lat. Przynajmniej dla mnie. Zespół powstał pod koniec 1968 roku w Birmingham z inicjatywy braci Dolan: gitarzysty i wokalisty Michaela i młodszego o rok Steve’a grającego na basie. Obaj byli już doświadczonymi muzykami udzielając się wcześniej w różnych miejscowych kapelach takich jak The Ebony Combo, Jimmy Powell And The Fifth Dimension, czy Cock-a-Hoops. W końcu doszli do wniosku, że czas zrobić coś na własny rachunek. Kiedy dołączył do nich perkusista Mick Carless stało się jasne, że to jest ten moment. Chwilę później muzycy przenieśli się do Kornwalii i szybko przekształcili się w niezwykle mocne acid rockowe trio Hard Meat. Wybór nazwy był dość dziwny i… problematyczny, o czym mogli się przekonać na starcie swej kariery. Chcąc się wypromować muzycy wysłali do różnych stacji radiowych swoje demo dołączając do nich… kawałki świeżego mięsa mające (w domyśle) nawiązywać do nazwy zespołu. Taki żart. Nie wiadomo kto wpadł na ten pomysł. Pomysł, przyznam dość szalony, który pewnie by wypalił, gdyby nie pech, a raczej niefortunny zbieg okoliczności. Pomysłodawcy nie przewidzieli bowiem… strajku pocztowców, który opóźnił dostawy przesyłek o dobre kilkanaście dni. Proszę sobie teraz wyobrazić miny adresatów, którzy w środku paczki znajdowali cuchnące na kilometr kawałki zepsutego mięsa i kasetę demo z Bogu ducha niewinnym napisem Hard Meat… Szlifując repertuar w angielskich klubach trio szybko stało się znane dzięki występom otwierającym koncerty znanym w kraju artystom i zespołom takim jak Chuck Berry, Jimi Hendrix, Cream, Jethro Tull… Podczas jednego z takich wieczorów wpadli w oko producentowi muzycznemu, Sandy’emu Robertonowi, który został ich mentorem. On też przedstawił zespół Chrisowi Blackwellowi, z wytwórni Island Records. Panowie od razu załapali nić porozumienia, a jego efekt to szybko wydany singiel „Rain”/ „Burning Up Years”. Strona „A” to wczesny, psychodeliczny klasyk The Beatles (jeden z najbardziej niedocenianych utworów Wielkiej Czwórki) w wersji Hard Meat bardzo spowolniony, choć równie lizergiczny jak oryginał. Z kolei Burnig Up…” to zespołowa kompozycja z fajnym basowym intro, wybuchową gitarą prowadzącą i smyczkami z charakterystycznymi dla zespołu zmianami tempa i głośności. Mała płytka miała być zapowiedzią albumu. Niestety, z niewiadomych do dziś powodów longplay nigdy nie ujrzał światła dziennego. Zawiedzeni muzycy poszli do konkurencji podpisując kontrakt z wytwórnią Warner Brothers, która na przestrzeni jednego roku, wydał im dwa albumy. Pierwszy z nich, „Hard Meat”, trafił do sklepów wczesną wiosną 1970 roku. Debiut to proto-heavy rock dryfujący w kierunku Grand Funk (na przykład) wzmocniony długimi, porywającymi solówkami ze skłonnościami do improwizowania, z posmakiem wczesnej psychodelii z bogatą orkiestracją, doskonałymi harmoniami, niemal akustycznymi folk rockowymi balladami. Jego złożoność i subtelność zostałyby zapewne później uznane za rock progresywny. Mimo dość zróżnicowanego brzmienia każda z zamieszczonych tu kompozycji napędzana jest miłym glosem Michaela Dolana, a jego zaskakująco doskonała gra na gitarze wspomagana perkusją Micka Carlessa w stylu Keitha Moona bardzo, ale to bardzo mi się podoba. To dojrzała płyta, której być może pomogły doświadczenia wyniesione z Island sprzed kilku miesięcy. Wśród siedmiu zamieszczonych tu utworów dwa to covery z czego szalony „Most Likely You Go Your Way (And I’ll Go Mine)” Dylana z zabójczą melodią i jednym z najlepszych wokali Michaela niezbyt daleko odbiega od oryginału. O wiele bardziej interesującą bestią jest „Run, Shaker Life” Issachara Batesa. Żyjący na przełomie XVIII i XIX wieku jeden z najbardziej płodnych amerykańskich poetów należał do chrześcijańskiej sekty Shakers, stąd ten nieco dziwny tytuł. Być może ktoś kojarzy tę piosenkę z wykonania Richie Havensa, która znalazła się na jego płycie „Something Else Again” z 1968 roku tyle, że wersja Hard Meat jest kompletnie inna. Trio przekształciło ją w niezwykle porywającą, psychodeliczną, dziesięciominutową epopeję wspartą rodzajem szybkiego funkowego rytmu, który Deep Purple skutecznie wykorzystał kilka lat później w „You Fool No One”… Z autorskich kompozycji jedynie „Universal Joint” utknął w psychodelii poprzedniej dekady i na tle pozostałych utworów brzmi nieco przestarzale (mnie to nie przeszkadza, bo jestem fanem takich klimatów), za to pozostałe to już zupełnie inna bajka. Te cztery numery są na różne sposoby proto-progowe. Być może zaskakujące jest to, że sporo tu gitar akustycznych, a sposób w jaki Michael Dolan sprytnie przeplata je z gitarami elektrycznymi jest jednym ze znaków rozpoznawczych brzmienia grupy. Otwierający się ładną akustyczną gitarą „Through A Window” szybko przechodzi w atrakcyjną melodię przypominającą mieszankę angielskiego folk rocka z najbardziej progresywnym Hendrixem. Dużo się tu dzieje (uwielbiam tę wiolonczelę wydobywającą się spod spodu) tym bardziej, że wszystko to napędzane jest szaleńczym bębnieniem, gitarą i słodkim wokalem. Nawiasem mówiąc zawsze byłem ciekawy, dlaczego zespół użył tej piosenki jako tytułu swojego drugiego albumu… Jedyną piosenką, która zbliża się do tego, co dziś nazwalibyśmy riffem jest „Space Between” zbudowana na czymś, co brzmi jak rytm rdzennych Amerykanów z domieszką lizergicznych wpływów, choć całość utrzymana w stonowanym stylu oparta jest na basie i brzmi prawie jak proto-Hawkwind. Powolny „Yesterday, Today And Tomorrow” to jeden z najważniejszych elementów tego setu będący wspaniałą mieszanką psychodelicznych gitar z powściągliwą solówką z użyciem wah wah, melodyjnych, balladowych wokali przypominających „Legend Of A Mind” The Moody Blues, oraz fajnymi zmianami tempa. Utwór pojawił się później jako strona „B” drugiego singla grupy. Kolejna atrakcja to wspaniała ballada „Time Shows No Face” mająca w sobie coś z klimatu piosenki „Cymbaline” Pink Floyd, z gościnnym udziałem Iana Whitemana z Mighty Baby wykonującym piękne jazzowe solo na flecie. Niezwykle nośny, bardzo komercyjny (w dobrym tego słowa znaczeniu) numer i być może stracona szansa na singiel. Niezwykłą rzeczą w tych nagraniach jest to, że się one nie zestarzały – płyta jako całość brzmi świeżo i fascynująco, czego nie zawsze można powiedzieć o wielu klasykach wydanych w 1970 roku. Druga płyta, „Through A Window”, wyprodukowana tak jak i debiut przez Sandy Robertona, ukazała się w październiku tego samego roku. Tym razem materiał nie był aż tak ciężki, ale zespół nadrobił to bardziej zróżnicowanym brzmieniem zapraszając do studia dodatkowych muzyków: Petera Westbrooka (flet) i Phila Jumpa (instrumenty klawiszowe). Michael Dolan rozszerzył swoją ofertę o 6-cio i 12-to strunowe gitary akustyczne, oraz harmonijkę, zaś w perkusyjnym zestawie Micka Carlessa pojawiły się kastaniety, konga i inne „przeszkadzajki”. I żaden z nagranych tu utworów nie ma ani jednej zbędnej, czy zmarnowanej nutki. Podobnie jak poprzednik tak i ten album obok własnych kompozycji zawierał trzy covery, z których „Love” Boba Whale’a dzięki wesołym harmoniom, chwytliwemu gitarowemu refrenowi i szerokiemu wykorzystaniu organów przypominających wczesny Uriah Heep wydaje się być najbardziej interesujący. Nie mniej moje serce skradł numer Grahama Bonda, „I Want You”, będący tak naprawdę blues rockowym jamem, w którym cała trójka prezentuje fenomenalną formę. I o ile Michael zagrał tu jedną z najbardziej imponujących swoich solówek, to cichym bohaterem w tym kawałku jest Steve i jego melodyjna linia basu. Być może na tle tej dwójki akustyczna ballada „From The Prison” Jerry’ego Merricka (tak, tak – to jest ta piosenka, którą Richie Havens otworzył festiwal w Woodstock 15 sierpnia 1969 roku) pozornie wydawać się może nudna, ale ja zawsze mam ciarki gdy jej słucham. Niesamowita melodia pozwala odkryć wspaniały głos Michael i nie muszę chyba dodawać, że ta wersją podoba mi się bardziej niż wykonanie Havensa. Płyta zaczyna się od zaraźliwego, niemal progresywnego utworu „On The Road”, który jest doskonałym przykładem talentów muzyków pokazując jednocześnie ruch w kierunku bardziej standardowego brzmienia napędzanego gitarą elektryczną, chociaż jak się przekonamy pozostałe kompozycje kontynuują akustyczny trend znany z debiutu. Zbudowany na ładnej gitarowej figurze numer wbija się w głowę, a nieco jazzowa sekcja ciągnąca w stronę zespołowej improwizacji jest na tyle interesująca, że chce się tego słuchać dłużej… Powolny „New Day” z nutkami fletu tworzy senną atmosferę i jest jednym z najważniejszych utworów na płycie. Początek brzmi niemal jak wstęp do „Dogs” Pink Floyd, za to w środku mamy świetną jazzową część z kapitalną solówką na gitarze akustycznej… „Smile As You Go Under” i „A Song Of Summer” to nieco bardziej optymistyczne i radosne utwory, z których pierwszy był urokliwą rockową balladą , zaś drugi folk-progresywnym numerem. Oba nagrania ozdobione zostały (po raz kolejny) fajną elektryczną gitarą. Instrumentalny „Freewheel” w zasadzie jest efektowną solówką zagraną na gitarze akustycznej wspomaganą przez chwytliwą partię basu polany sekretnym sosem w postaci finezyjnej gry na bębnach. Album zamyka „The Ballad Of Marmalade Emma And Teddy Grimes”, w której zespół zmierzył się z prawdziwą legendą – dwojgiem znanych włóczęgów z Colchester (miejscowy browar poświęcił nawet piwo Emmi), których historią przez jakiś czas żyła cała Anglia. Szczerze powiedziawszy melodia bardziej pasuje mi do repertuaru grupy The Band, ale była na tyle komercyjna, że została wydana na singlu (ostatnim) w Wielkiej Brytanii i Niemczech. Cóż, widać, że zespół usilnie potrzebował przeboju, który pozwoliłby mu dalej funkcjonować na rynku. Stało się inaczej i trio rozwiązało się kilka miesięcy później. Z perspektywy czasu patrząc na okładkę tego albumu chciałoby się rzec, że na osłodę zespół zostawił nam wysokie okno, z którego z pewną nutką nostalgii możemy w każdej chwili podziwiać jego muzykę. I na tym powinienem zakończyć tę historię, gdyby nie to, że w 2022 roku wytwórnia Esoteric wypuściła box „The Space Between The Recordings 1969-1970” zawierający oczyszczone, doskonale brzmiące trzy płyty CD zawierające, obok wymienionych dwóch tytułów, dodatkowy dysk z niewydanym albumem dla Island. Na początek mamy nagrania singlowe z „Rain „ i „Run, Shaker Life” (skróconym do czterech minut) na czele, oraz rarytas w postaci „czarnego” protest songu „Strange Fruit” rozsławionego przez nieodżałowaną Billie Holiday. Wersja przyzwoita, ale Michael nie ma głosu Billie… Oryginalny materiał brzmi trochę szorstko. Na przykład „Walking Down Up Street” rozwija się w ciekawy sposób, ale aranżacja dętych moim zdaniem jest zbyt wysunięta na pierwszy plan. Sześciominutowy „Burning Up The Years” (strona „B” singla „Rain”) to najciekawszy kawałek z silnym proto-progresywnym klimatem, a prowadzona przez pianino ballada „Don’t Chase Your Tail” z piękną melodią, jest najbardziej dojrzałym utworem i być może kolejną niewykorzystaną szansą na singiel. Ogólnie rzecz biorąc, ta płyta jest intrygującym wglądem w genezę pierwotnego materiału zespołu, nawet jeśli decyzja o jego niewydaniu w 1969 roku była słuszna. Do boxu dołączono 20-stronicową książeczkę z wieloma archiwalnymi zdjęciami i obszernym esejem Steve’a Pilkingtona, który przedstawia historię członków zespołu przed, w trakcie i po Hard Meat. To z niego dowiedziałem się, że cała trójka od dobrych kilku lat gra swoje niesamowite koncerty hen wysoko, w Największej Orkiestrze Świata… To wydawnictwo jest też w dużej mierze świadectwem różnorodności i wielkości wczesnego, brytyjskiego rocka progresywnego. Warto ją mieć na półce! Zibi ..::TRACK-LIST::.. CD 1 - Hard Meat (1970): 1. Through A Window 2. Yesterday. Today. Tomorrow 3. Space Between 4. Time Shows No Face 5. Run Shaker Life 6. Universal Joint 7. Most Likely You Go Your Way I'Ll Go Mine (Bob Dylan cover) ..::OBSADA::.. Drums, Congas, Percussion - Mick Carless Electric Bass, Double Bass [String Bass] - Steve Dolan Electric Guitar, Acoustic Guitar, Lead Vocals - Mick Dolan Piano - Bruce Howard (tracks: 7) Piano, Flute - Ian Whiteman (tracks: 4) https://www.youtube.com/watch?v=8E2WhhoCINk SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-06-29 10:14:34
Rozmiar: 86.51 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Muzyczny wir późnych lat 60-tch i wczesnych 70-tych był wielką loterią dla wielu zespołów. Przy odrobinie szczęścia, lub dobrych kontaktach mogły one w pełni rozkwitnąć i zdobyć sławę podczas gdy innym, równie utalentowanym, zabrakło albo wytrzymałości by walczyć z przeciwnościami, albo spasowały gdy oczekiwany sukces nie nadchodził. HARD MEAT z pewnością należał do tej drugiej kategorii, choć jeśli posłuchać ich płyt dojdziemy do wniosku, że nie musieli obawiać się konkurencji, a niezrozumiały brak sukcesu jest jednym z największych rozczarowań tamtych lat. Przynajmniej dla mnie. Zespół powstał pod koniec 1968 roku w Birmingham z inicjatywy braci Dolan: gitarzysty i wokalisty Michaela i młodszego o rok Steve’a grającego na basie. Obaj byli już doświadczonymi muzykami udzielając się wcześniej w różnych miejscowych kapelach takich jak The Ebony Combo, Jimmy Powell And The Fifth Dimension, czy Cock-a-Hoops. W końcu doszli do wniosku, że czas zrobić coś na własny rachunek. Kiedy dołączył do nich perkusista Mick Carless stało się jasne, że to jest ten moment. Chwilę później muzycy przenieśli się do Kornwalii i szybko przekształcili się w niezwykle mocne acid rockowe trio Hard Meat. Wybór nazwy był dość dziwny i… problematyczny, o czym mogli się przekonać na starcie swej kariery. Chcąc się wypromować muzycy wysłali do różnych stacji radiowych swoje demo dołączając do nich… kawałki świeżego mięsa mające (w domyśle) nawiązywać do nazwy zespołu. Taki żart. Nie wiadomo kto wpadł na ten pomysł. Pomysł, przyznam dość szalony, który pewnie by wypalił, gdyby nie pech, a raczej niefortunny zbieg okoliczności. Pomysłodawcy nie przewidzieli bowiem… strajku pocztowców, który opóźnił dostawy przesyłek o dobre kilkanaście dni. Proszę sobie teraz wyobrazić miny adresatów, którzy w środku paczki znajdowali cuchnące na kilometr kawałki zepsutego mięsa i kasetę demo z Bogu ducha niewinnym napisem Hard Meat… Szlifując repertuar w angielskich klubach trio szybko stało się znane dzięki występom otwierającym koncerty znanym w kraju artystom i zespołom takim jak Chuck Berry, Jimi Hendrix, Cream, Jethro Tull… Podczas jednego z takich wieczorów wpadli w oko producentowi muzycznemu, Sandy’emu Robertonowi, który został ich mentorem. On też przedstawił zespół Chrisowi Blackwellowi, z wytwórni Island Records. Panowie od razu załapali nić porozumienia, a jego efekt to szybko wydany singiel „Rain”/ „Burning Up Years”. Strona „A” to wczesny, psychodeliczny klasyk The Beatles (jeden z najbardziej niedocenianych utworów Wielkiej Czwórki) w wersji Hard Meat bardzo spowolniony, choć równie lizergiczny jak oryginał. Z kolei Burnig Up…” to zespołowa kompozycja z fajnym basowym intro, wybuchową gitarą prowadzącą i smyczkami z charakterystycznymi dla zespołu zmianami tempa i głośności. Mała płytka miała być zapowiedzią albumu. Niestety, z niewiadomych do dziś powodów longplay nigdy nie ujrzał światła dziennego. Zawiedzeni muzycy poszli do konkurencji podpisując kontrakt z wytwórnią Warner Brothers, która na przestrzeni jednego roku, wydał im dwa albumy. Pierwszy z nich, „Hard Meat”, trafił do sklepów wczesną wiosną 1970 roku. Debiut to proto-heavy rock dryfujący w kierunku Grand Funk (na przykład) wzmocniony długimi, porywającymi solówkami ze skłonnościami do improwizowania, z posmakiem wczesnej psychodelii z bogatą orkiestracją, doskonałymi harmoniami, niemal akustycznymi folk rockowymi balladami. Jego złożoność i subtelność zostałyby zapewne później uznane za rock progresywny. Mimo dość zróżnicowanego brzmienia każda z zamieszczonych tu kompozycji napędzana jest miłym glosem Michaela Dolana, a jego zaskakująco doskonała gra na gitarze wspomagana perkusją Micka Carlessa w stylu Keitha Moona bardzo, ale to bardzo mi się podoba. To dojrzała płyta, której być może pomogły doświadczenia wyniesione z Island sprzed kilku miesięcy. Wśród siedmiu zamieszczonych tu utworów dwa to covery z czego szalony „Most Likely You Go Your Way (And I’ll Go Mine)” Dylana z zabójczą melodią i jednym z najlepszych wokali Michaela niezbyt daleko odbiega od oryginału. O wiele bardziej interesującą bestią jest „Run, Shaker Life” Issachara Batesa. Żyjący na przełomie XVIII i XIX wieku jeden z najbardziej płodnych amerykańskich poetów należał do chrześcijańskiej sekty Shakers, stąd ten nieco dziwny tytuł. Być może ktoś kojarzy tę piosenkę z wykonania Richie Havensa, która znalazła się na jego płycie „Something Else Again” z 1968 roku tyle, że wersja Hard Meat jest kompletnie inna. Trio przekształciło ją w niezwykle porywającą, psychodeliczną, dziesięciominutową epopeję wspartą rodzajem szybkiego funkowego rytmu, który Deep Purple skutecznie wykorzystał kilka lat później w „You Fool No One”… Z autorskich kompozycji jedynie „Universal Joint” utknął w psychodelii poprzedniej dekady i na tle pozostałych utworów brzmi nieco przestarzale (mnie to nie przeszkadza, bo jestem fanem takich klimatów), za to pozostałe to już zupełnie inna bajka. Te cztery numery są na różne sposoby proto-progowe. Być może zaskakujące jest to, że sporo tu gitar akustycznych, a sposób w jaki Michael Dolan sprytnie przeplata je z gitarami elektrycznymi jest jednym ze znaków rozpoznawczych brzmienia grupy. Otwierający się ładną akustyczną gitarą „Through A Window” szybko przechodzi w atrakcyjną melodię przypominającą mieszankę angielskiego folk rocka z najbardziej progresywnym Hendrixem. Dużo się tu dzieje (uwielbiam tę wiolonczelę wydobywającą się spod spodu) tym bardziej, że wszystko to napędzane jest szaleńczym bębnieniem, gitarą i słodkim wokalem. Nawiasem mówiąc zawsze byłem ciekawy, dlaczego zespół użył tej piosenki jako tytułu swojego drugiego albumu… Jedyną piosenką, która zbliża się do tego, co dziś nazwalibyśmy riffem jest „Space Between” zbudowana na czymś, co brzmi jak rytm rdzennych Amerykanów z domieszką lizergicznych wpływów, choć całość utrzymana w stonowanym stylu oparta jest na basie i brzmi prawie jak proto-Hawkwind. Powolny „Yesterday, Today And Tomorrow” to jeden z najważniejszych elementów tego setu będący wspaniałą mieszanką psychodelicznych gitar z powściągliwą solówką z użyciem wah wah, melodyjnych, balladowych wokali przypominających „Legend Of A Mind” The Moody Blues, oraz fajnymi zmianami tempa. Utwór pojawił się później jako strona „B” drugiego singla grupy. Kolejna atrakcja to wspaniała ballada „Time Shows No Face” mająca w sobie coś z klimatu piosenki „Cymbaline” Pink Floyd, z gościnnym udziałem Iana Whitemana z Mighty Baby wykonującym piękne jazzowe solo na flecie. Niezwykle nośny, bardzo komercyjny (w dobrym tego słowa znaczeniu) numer i być może stracona szansa na singiel. Niezwykłą rzeczą w tych nagraniach jest to, że się one nie zestarzały – płyta jako całość brzmi świeżo i fascynująco, czego nie zawsze można powiedzieć o wielu klasykach wydanych w 1970 roku. Druga płyta, „Through A Window”, wyprodukowana tak jak i debiut przez Sandy Robertona, ukazała się w październiku tego samego roku. Tym razem materiał nie był aż tak ciężki, ale zespół nadrobił to bardziej zróżnicowanym brzmieniem zapraszając do studia dodatkowych muzyków: Petera Westbrooka (flet) i Phila Jumpa (instrumenty klawiszowe). Michael Dolan rozszerzył swoją ofertę o 6-cio i 12-to strunowe gitary akustyczne, oraz harmonijkę, zaś w perkusyjnym zestawie Micka Carlessa pojawiły się kastaniety, konga i inne „przeszkadzajki”. I żaden z nagranych tu utworów nie ma ani jednej zbędnej, czy zmarnowanej nutki. Podobnie jak poprzednik tak i ten album obok własnych kompozycji zawierał trzy covery, z których „Love” Boba Whale’a dzięki wesołym harmoniom, chwytliwemu gitarowemu refrenowi i szerokiemu wykorzystaniu organów przypominających wczesny Uriah Heep wydaje się być najbardziej interesujący. Nie mniej moje serce skradł numer Grahama Bonda, „I Want You”, będący tak naprawdę blues rockowym jamem, w którym cała trójka prezentuje fenomenalną formę. I o ile Michael zagrał tu jedną z najbardziej imponujących swoich solówek, to cichym bohaterem w tym kawałku jest Steve i jego melodyjna linia basu. Być może na tle tej dwójki akustyczna ballada „From The Prison” Jerry’ego Merricka (tak, tak – to jest ta piosenka, którą Richie Havens otworzył festiwal w Woodstock 15 sierpnia 1969 roku) pozornie wydawać się może nudna, ale ja zawsze mam ciarki gdy jej słucham. Niesamowita melodia pozwala odkryć wspaniały głos Michael i nie muszę chyba dodawać, że ta wersją podoba mi się bardziej niż wykonanie Havensa. Płyta zaczyna się od zaraźliwego, niemal progresywnego utworu „On The Road”, który jest doskonałym przykładem talentów muzyków pokazując jednocześnie ruch w kierunku bardziej standardowego brzmienia napędzanego gitarą elektryczną, chociaż jak się przekonamy pozostałe kompozycje kontynuują akustyczny trend znany z debiutu. Zbudowany na ładnej gitarowej figurze numer wbija się w głowę, a nieco jazzowa sekcja ciągnąca w stronę zespołowej improwizacji jest na tyle interesująca, że chce się tego słuchać dłużej… Powolny „New Day” z nutkami fletu tworzy senną atmosferę i jest jednym z najważniejszych utworów na płycie. Początek brzmi niemal jak wstęp do „Dogs” Pink Floyd, za to w środku mamy świetną jazzową część z kapitalną solówką na gitarze akustycznej… „Smile As You Go Under” i „A Song Of Summer” to nieco bardziej optymistyczne i radosne utwory, z których pierwszy był urokliwą rockową balladą , zaś drugi folk-progresywnym numerem. Oba nagrania ozdobione zostały (po raz kolejny) fajną elektryczną gitarą. Instrumentalny „Freewheel” w zasadzie jest efektowną solówką zagraną na gitarze akustycznej wspomaganą przez chwytliwą partię basu polany sekretnym sosem w postaci finezyjnej gry na bębnach. Album zamyka „The Ballad Of Marmalade Emma And Teddy Grimes”, w której zespół zmierzył się z prawdziwą legendą – dwojgiem znanych włóczęgów z Colchester (miejscowy browar poświęcił nawet piwo Emmi), których historią przez jakiś czas żyła cała Anglia. Szczerze powiedziawszy melodia bardziej pasuje mi do repertuaru grupy The Band, ale była na tyle komercyjna, że została wydana na singlu (ostatnim) w Wielkiej Brytanii i Niemczech. Cóż, widać, że zespół usilnie potrzebował przeboju, który pozwoliłby mu dalej funkcjonować na rynku. Stało się inaczej i trio rozwiązało się kilka miesięcy później. Z perspektywy czasu patrząc na okładkę tego albumu chciałoby się rzec, że na osłodę zespół zostawił nam wysokie okno, z którego z pewną nutką nostalgii możemy w każdej chwili podziwiać jego muzykę. I na tym powinienem zakończyć tę historię, gdyby nie to, że w 2022 roku wytwórnia Esoteric wypuściła box „The Space Between The Recordings 1969-1970” zawierający oczyszczone, doskonale brzmiące trzy płyty CD zawierające, obok wymienionych dwóch tytułów, dodatkowy dysk z niewydanym albumem dla Island. Na początek mamy nagrania singlowe z „Rain „ i „Run, Shaker Life” (skróconym do czterech minut) na czele, oraz rarytas w postaci „czarnego” protest songu „Strange Fruit” rozsławionego przez nieodżałowaną Billie Holiday. Wersja przyzwoita, ale Michael nie ma głosu Billie… Oryginalny materiał brzmi trochę szorstko. Na przykład „Walking Down Up Street” rozwija się w ciekawy sposób, ale aranżacja dętych moim zdaniem jest zbyt wysunięta na pierwszy plan. Sześciominutowy „Burning Up The Years” (strona „B” singla „Rain”) to najciekawszy kawałek z silnym proto-progresywnym klimatem, a prowadzona przez pianino ballada „Don’t Chase Your Tail” z piękną melodią, jest najbardziej dojrzałym utworem i być może kolejną niewykorzystaną szansą na singiel. Ogólnie rzecz biorąc, ta płyta jest intrygującym wglądem w genezę pierwotnego materiału zespołu, nawet jeśli decyzja o jego niewydaniu w 1969 roku była słuszna. Do boxu dołączono 20-stronicową książeczkę z wieloma archiwalnymi zdjęciami i obszernym esejem Steve’a Pilkingtona, który przedstawia historię członków zespołu przed, w trakcie i po Hard Meat. To z niego dowiedziałem się, że cała trójka od dobrych kilku lat gra swoje niesamowite koncerty hen wysoko, w Największej Orkiestrze Świata… To wydawnictwo jest też w dużej mierze świadectwem różnorodności i wielkości wczesnego, brytyjskiego rocka progresywnego. Warto ją mieć na półce! Zibi ..::TRACK-LIST::.. CD 1 - Hard Meat (1970): 1. Through A Window 2. Yesterday. Today. Tomorrow 3. Space Between 4. Time Shows No Face 5. Run Shaker Life 6. Universal Joint 7. Most Likely You Go Your Way I'Ll Go Mine (Bob Dylan cover) ..::OBSADA::.. Drums, Congas, Percussion - Mick Carless Electric Bass, Double Bass [String Bass] - Steve Dolan Electric Guitar, Acoustic Guitar, Lead Vocals - Mick Dolan Piano - Bruce Howard (tracks: 7) Piano, Flute - Ian Whiteman (tracks: 4) https://www.youtube.com/watch?v=8E2WhhoCINk SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-06-29 10:10:58
Rozmiar: 230.06 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
..::INFO::..
--------------------------------------------------------------------- Depeche Mode - Remixes 2. 81-11 (3 CD) --------------------------------------------------------------------- Artist...............: Depeche Mode Album................: Remixes 2. 81-11 Genre................: Synthpop Source...............: CD Year.................: 2011 Ripper...............: EAC (Secure mode) & Lite-On iHAS124 Codec................: Free Lossless Audio Codec (FLAC) Version..............: reference libFLAC 1.5.0 20250211 Quality..............: Lossless, (avg. compression: 67-69 %) Channels.............: Stereo / 44100 HZ / 16 Bit Tags.................: VorbisComment Information..........: Mute – xlcdmutel18 Included.............: NFO, M3U, CUE Covers...............: Front Back CD --------------------------------------------------------------------- Tracklisting CD 1 --------------------------------------------------------------------- 1. Depeche Mode - Dream On [Bushwacka Tough Guy Mix] [06:08] 2. Depeche Mode - Suffer Well [M83 Remix] [04:31] 3. Depeche Mode - John The Revelator [Unkle Reconstruction][04:59] 4. Depeche Mode - In Chains [Tigerskin's No Sleep Remix] [07:45] 5. Depeche Mode - Peace [SixToes Remix] [05:13] 6. Depeche Mode - Lilian [Chab Vocal Remix Edit] [06:14] 7. Depeche Mode - Never Let Me Down Again [Digitalism Remix][04:37] 8. Depeche Mode - Corrupt [Efdemin Remix] [06:29] 9. Depeche Mode - Everything Counts [Oliver Huntemann + Stephen Bodzin Dub][06:53] 10. Depeche Mode - Happiest Girl [The Pulsating Orbital Vocal Mix][07:57] 11. Depeche Mode - Walking In My Shoes [Anandamidic Mix] [06:11] 12. Depeche Mode - Personal Jesus [The Stargate Mix] [03:58] 13. Depeche Mode - Slowblow [Darren Price Mix] [06:27] Playing Time.........: 01:17:26 Total Size...........: 520,33 MB --------------------------------------------------------------------- Tracklisting CD 2 --------------------------------------------------------------------- 1. Depeche Mode - Wrong [Trentemoller Club Remix] [06:55] 2. Depeche Mode - World In My Eyes [Dub In My Eyes] [06:56] 3. Depeche Mode - Fragile Tension [Peter Bjorn + John Remix][03:44] 4. Depeche Mode - Strangelove [Tim Simenon & Mark Saunders Remix][06:31] 5. Depeche Mode - A Pain That I'm Used To [Jacques Lu Cont Remix][07:49] 6. Depeche Mode - The Darkest Star [Monolake Remix] [05:43] 7. Depeche Mode - I Feel You [Helmet At The Helm Mix] [06:39] 8. Depeche Mode - Higher Love [Adrenaline Mix Edit] [04:47] 9. Depeche Mode - Fly On The Windscreen [Death Mix] [05:09] 10. Depeche Mode - Barrel Of A Gun [United Mix] [06:36] 11. Depeche Mode - Only When I Lose Myself [Dan The Automator Mix][04:57] 12. Depeche Mode - Ghost [Le Weekend Remix] [08:21] Playing Time.........: 01:14:13 Total Size...........: 516,98 MB --------------------------------------------------------------------- Tracklisting CD 3 --------------------------------------------------------------------- 1. Depeche Mode - Personal Jesus [Alex Metric Remix Edit] [03:27] 2. Depeche Mode - Never Let Me Down Again [Eric Prydz Remix][07:00] 3. Depeche Mode - Behind The Wheel [Vince Clarke Remix] [06:42] 4. Depeche Mode - Leave In Silence [Claro Intelecto 'the Last Time' Remix][04:56] 5. Depeche Mode - In Chains [Alan Wilder Remix] [07:17] 6. Depeche Mode - When The Body Speaks [Karlsson + Winnberg Remix][06:55] 7. Depeche Mode - Puppets [Royksopp Remix] [04:40] 8. Depeche Mode - Tora! Tora! Tora! [Karlsson + Winnberg [From Miike Snow] Remix][07:38] 9. Depeche Mode - Freestate [Clark Remix] [04:49] 10. Depeche Mode - I Want It All [Roland M. Dill Remix] [06:42] 11. Depeche Mode - A Question Of Time [Joebot Presents 'radio Face' Remix][05:32] 12. Depeche Mode - Personal Jesus [Sie Medway-Smith Remix] [06:25] Playing Time.........: 01:12:10 Total Size...........: 487,26 MB ![]()
Seedów: 390
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-06-29 09:41:42
Rozmiar: 1.58 GB
Peerów: 149
Dodał: rajkad
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. 'Degenerations' wymaga cierpliwości i wielokrotnego słuchania, aby odkryć jego urok i zawiłości. Eccentric Norwegian death metal band Diskord have made quite a reputation for themselves over the years for playing some twisted, unhinged death metal that takes the best elements of old school death metal, dissonant death metal, technical death metal, even progressive and jazz music, and then some. Their death metal is wonderfully concocted, full of unpredictable twists and turns, while retaining ample causticity and drive throughout. There's just so much happening at all times, it's both mind-boggling and exhilarating as one attempts to decipher it all over the course of several listens - it's impossible to fully wrap your head around this fascinating beast of an album at one go. Mixed and mastered by Colin Marston of Gorguts fame, the clarity of the myriad instrumentation that includes electric upright bass, theremin, cello among the regular ones is highlighted, with the album once again receiving a gloriously abstract painting by Sindre Foss Skancke. Seven years in the making, 'Degenerations', in addition to being a virtually perfect death metal album, is also one of the most exciting albums to come out in recent times, one that doesn't conform to the standard template of death metal music and strives to create something altogether refreshing and unrestrained. For fans of - Demilich, Carcass, Morbus Chron, VoidCeremony, early Cadaver, Atheist, Cynic, Atrocity, Phlebetomized, Cryptic Shift, Defect Designer ..::TRACK-LIST::.. 1. Loitering in the Portal 02:48 2. Bionic Tomb Eternal 02:51 3. Abnegations 04:39 4. The Endless Spiral 03:56 5. Dirigiste Radio Hit 03:54 6. Lone Survivor 01:31 7. Dragged for Coronation 02:59 8. Clawing at the Fabric of Space 04:01 9. Atoms Decay 02:19 10. Raging Berzerker in the Universe Rigid 03:22 11. Gnashing 04:31 12. Beyond the Grime 04:15 ..::OBSADA::.. Hans Jørgen - Drums and vocals Dmitry (Defect Designer) - Guitars and vocals Eyvind (Defect Designer) - Bass guitar, electric upright bass, cello, theremin, synth, vocals https://www.youtube.com/watch?v=iYGiboGghqA SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-06-29 08:42:10
Rozmiar: 102.54 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. 'Degenerations' wymaga cierpliwości i wielokrotnego słuchania, aby odkryć jego urok i zawiłości. Eccentric Norwegian death metal band Diskord have made quite a reputation for themselves over the years for playing some twisted, unhinged death metal that takes the best elements of old school death metal, dissonant death metal, technical death metal, even progressive and jazz music, and then some. Their death metal is wonderfully concocted, full of unpredictable twists and turns, while retaining ample causticity and drive throughout. There's just so much happening at all times, it's both mind-boggling and exhilarating as one attempts to decipher it all over the course of several listens - it's impossible to fully wrap your head around this fascinating beast of an album at one go. Mixed and mastered by Colin Marston of Gorguts fame, the clarity of the myriad instrumentation that includes electric upright bass, theremin, cello among the regular ones is highlighted, with the album once again receiving a gloriously abstract painting by Sindre Foss Skancke. Seven years in the making, 'Degenerations', in addition to being a virtually perfect death metal album, is also one of the most exciting albums to come out in recent times, one that doesn't conform to the standard template of death metal music and strives to create something altogether refreshing and unrestrained. For fans of - Demilich, Carcass, Morbus Chron, VoidCeremony, early Cadaver, Atheist, Cynic, Atrocity, Phlebetomized, Cryptic Shift, Defect Designer ..::TRACK-LIST::.. 1. Loitering in the Portal 02:48 2. Bionic Tomb Eternal 02:51 3. Abnegations 04:39 4. The Endless Spiral 03:56 5. Dirigiste Radio Hit 03:54 6. Lone Survivor 01:31 7. Dragged for Coronation 02:59 8. Clawing at the Fabric of Space 04:01 9. Atoms Decay 02:19 10. Raging Berzerker in the Universe Rigid 03:22 11. Gnashing 04:31 12. Beyond the Grime 04:15 ..::OBSADA::.. Hans Jørgen - Drums and vocals Dmitry (Defect Designer) - Guitars and vocals Eyvind (Defect Designer) - Bass guitar, electric upright bass, cello, theremin, synth, vocals https://www.youtube.com/watch?v=iYGiboGghqA SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-06-29 08:37:19
Rozmiar: 298.96 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
..::INFO::..
--------------------------------------------------------------------- Depeche Mode - Remixes 81...04 (3 CD) --------------------------------------------------------------------- Artist...............: Depeche Mode Album................: Remixes 81...04 Genre................: Synthpop Source...............: CD Year.................: 2004 Ripper...............: EAC (Secure mode) & Lite-On iHAS124 Codec................: Free Lossless Audio Codec (FLAC) Version..............: reference libFLAC 1.5.0 20250211 Quality..............: Lossless, (avg. compression: 66-69 %) Channels.............: Stereo / 44100 HZ / 16 Bit Tags.................: VorbisComment Information..........: Mute – XLCDMUTEL8 Included.............: NFO, M3U, CUE Covers...............: Front Back CD --------------------------------------------------------------------- Tracklisting CD 1 --------------------------------------------------------------------- 1. Depeche Mode - Never Let Me Down Again (Split Mix) [09:31] 2. Depeche Mode - Policy Of Truth (Capitol Mix) [08:00] 3. Depeche Mode - Shout (Rio Remix) [07:31] 4. Depeche Mode - Home (Air 'Around The Golf' Remix) [03:55] 5. Depeche Mode - Strangelove (Blind Mix) [06:33] 6. Depeche Mode - Rush (Spiritual Guidance Mix) [05:26] 7. Depeche Mode - I Feel You (Renegade Soundwave Afghan Surgery Mix)[04:57] 8. Depeche Mode - Barrel Of A Gun (Underworld Hard Mix) [09:36] 9. Depeche Mode - Route 66 (Beatmasters Mix) [06:18] 10. Depeche Mode - Freelove (DJ Muggs Remix) [04:23] 11. Depeche Mode - I Feel Loved (Chamber's Remix) [06:16] 12. Depeche Mode - Just Can't Get Enough (Schizo Mix) [06:46] Playing Time.........: 01:19:16 Total Size...........: 551,78 MB --------------------------------------------------------------------- Tracklisting CD 2 --------------------------------------------------------------------- 1. Depeche Mode - Personal Jesus (Pump Mix) [07:47] 2. Depeche Mode - World In My Eyes (Mode To Joy) [06:28] 3. Depeche Mode - Get The Balance Right! (Combination Mix) [07:55] 4. Depeche Mode - Everything Counts (Absolut Mix) [06:02] 5. Depeche Mode - Breathing In Fumes [06:05] 6. Depeche Mode - Painkiller (Kill The Pain DJ Shadow vs. Depeche Mode)[06:29] 7. Depeche Mode - Useless (The Kruder + Dorfmeister Session)[09:05] 8. Depeche Mode - In Your Room (The Jeep Rock Mix) [06:19] 9. Depeche Mode - Dream On (Dave Clarke Acoustic Version) [04:24] 10. Depeche Mode - It's No Good (Speedy J Mix) [05:01] 11. Depeche Mode - Master And Servant (An ON-USound Science Fiction Dance Hall Classic)[04:35] 12. Depeche Mode - Enjoy The Silence (Timo Maas Extended Mix)[08:43] Playing Time.........: 01:19:00 Total Size...........: 526,72 MB --------------------------------------------------------------------- Tracklisting CD 3 --------------------------------------------------------------------- 1. Depeche Mode - A Question Of Lust (Remix) [05:09] 2. Depeche Mode - Walking In My Shoes (Random Carpet Mix Full Length)[08:36] 3. Depeche Mode - Are People People [04:28] 4. Depeche Mode - World In My Eyes (Daniel Miller Mix) [04:37] 5. Depeche Mode - I Feel Loved (Danny Tenaglia's Labor Of Love Dub Edit)[11:22] 6. Depeche Mode - It's No Good (Club 69 Future Mix) [08:50] 7. Depeche Mode - Photographic (Rex The Dog Dubb Mix) [06:20] 8. Depeche Mode - Little 15 (Ulrich Schnauss Remix) [04:51] 9. Depeche Mode - Nothing (Headcleanr Rock Mix) [03:30] 10. Depeche Mode - Lie To Me (The Pleasure Of Her Private Shame Remix By LFO)[06:35] 11. Depeche Mode - Clean (Colder Version) [07:11] 12. Depeche Mode - Halo (Goldfrapp Remix) [04:23] 13. Depeche Mode - Enjoy The Silence (Reinterpreted) [03:33] Playing Time.........: 01:19:32 Total Size...........: 551,18 MB ![]()
Seedów: 393
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-06-28 19:11:53
Rozmiar: 1.65 GB
Peerów: 127
Dodał: rajkad
Opis
..::INFO::..
--------------------------------------------------------------------- Depeche Mode - The Best Of Depeche Mode (Volume 1) (Remastered) --------------------------------------------------------------------- Artist...............: Depeche Mode Album................: The Best Of Depeche Mode (Volume 1) Genre................: Synthpop Source...............: CD Year.................: 2006 Ripper...............: EAC (Secure mode) & Lite-On iHAS124 Codec................: Free Lossless Audio Codec (FLAC) Version..............: reference libFLAC 1.5.0 20250211 Quality..............: Lossless, (avg. compression: 68 %) Channels.............: Stereo / 44100 HZ / 16 Bit Tags.................: VorbisComment Information..........: Mute – cdmutel15 Included.............: NFO, M3U, CUE Covers...............: Front Back CD --------------------------------------------------------------------- Tracklisting --------------------------------------------------------------------- 1. Depeche Mode - Personal Jesus [03:47] 2. Depeche Mode - Just Can't Get Enough [03:43] 3. Depeche Mode - Everything Counts [04:01] 4. Depeche Mode - Enjoy The Silence [04:14] 5. Depeche Mode - Shake The Disease [04:51] 6. Depeche Mode - See You [03:57] 7. Depeche Mode - It's No Good [05:58] 8. Depeche Mode - Strangelove [03:46] 9. Depeche Mode - Suffer Well [03:52] 10. Depeche Mode - Dream On [03:41] 11. Depeche Mode - People Are People [03:46] 12. Depeche Mode - Martyr [03:25] 13. Depeche Mode - Walking In My Shoes [05:00] 14. Depeche Mode - I Feel You [04:35] 15. Depeche Mode - Precious [04:09] 16. Depeche Mode - Master And Servant [03:49] 17. Depeche Mode - New Life [03:46] 18. Depeche Mode - Never Let Me Down Again [04:18] Playing Time.........: 01:14:46 Total Size...........: 512,70 MB ![]()
Seedów: 186
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-06-28 16:28:19
Rozmiar: 713.25 MB
Peerów: 98
Dodał: rajkad
Opis
..::INFO::..
--------------------------------------------------------------------- Wishbone Ash - The Essential Collection (2 CD) --------------------------------------------------------------------- Artist...............: Wishbone Ash Album................: The Essential Collection Genre................: Rock Source...............: CD Year.................: 2013 Ripper...............: EAC (Secure mode) & Lite-On iHAS124 Codec................: Free Lossless Audio Codec (FLAC) Version..............: reference libFLAC 1.5.0 20250211 Quality..............: Lossless, (avg. compression: 59-60 %) Channels.............: Stereo / 44100 HZ / 16 Bit Tags.................: VorbisComment Information..........: Spectrum Music Included.............: NFO, M3U, CUE Covers...............: Front Back CD --------------------------------------------------------------------- Tracklisting CD 1 --------------------------------------------------------------------- 1. Wishbone Ash - Blind Eye [03:41] 2. Wishbone Ash - Jail Bait [04:40] 3. Wishbone Ash - The King Will Come [06:59] 4. Wishbone Ash - Blowin' Free [05:17] 5. Wishbone Ash - Ballad Of The Beacon [05:00] 6. Wishbone Ash - Warrior (Live) [05:40] 7. Wishbone Ash - Silver Shoes [06:36] 8. Wishbone Ash - Say Goodbye [04:55] 9. Wishbone Ash - When You Know Love [05:42] 10. Wishbone Ash - Front Page News [05:07] 11. Wishbone Ash - You See Red [05:57] 12. Wishbone Ash - Master Of Disguise [04:25] 13. Wishbone Ash - Living Proof (Live) [05:58] 14. Wishbone Ash - Loaded [04:14] Playing Time.........: 01:14:17 Total Size...........: 449,75 MB --------------------------------------------------------------------- Tracklisting CD 2 --------------------------------------------------------------------- 1. Wishbone Ash - Lady Whiskey [06:12] 2. Wishbone Ash - Valediction [06:14] 3. Wishbone Ash - Throw Down The Sword [05:54] 4. Wishbone Ash - Everybody Needs A Friend [08:13] 5. Wishbone Ash - No Easy Road [03:32] 6. Wishbone Ash - Rock 'N' Roll Widow (Live) [06:09] 7. Wishbone Ash - Lady Jay [05:49] 8. Wishbone Ash - Runaway [03:18] 9. Wishbone Ash - Right Or Wrong [02:52] 10. Wishbone Ash - Stand And Deliver [07:17] 11. Wishbone Ash - Haunting Me [04:33] 12. Wishbone Ash - Persephone [07:00] 13. Wishbone Ash - Underground [04:19] Playing Time.........: 01:11:28 Total Size...........: 423,85 MB ![]()
Seedów: 219
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-06-28 10:06:27
Rozmiar: 893.08 MB
Peerów: 182
Dodał: rajkad
Opis
...( Info )...
Artist...............: Peter Gabriel Album................: In The Big Room (Live) Genre................: Rock Year.................: 2025 Codec................: Reference libFLAC 1.5 ...( TrackList )... 001. Peter Gabriel - Burn You Up, Burn You Down (Live) 002. Peter Gabriel - More Than This (Live) 003. Peter Gabriel - Games Without Frontiers (Live) 004. Peter Gabriel - Downside Up (Live) 005. Peter Gabriel - Mercy Street (Live) 006. Peter Gabriel - Darkness (Live) 007. Peter Gabriel - Digging in the Dirt (Live) 008. Peter Gabriel - The Tower that Ate People (Live) 009. Peter Gabriel - San Jacinto (Live) 010. Peter Gabriel - Shock the Monkey (Live) 011. Peter Gabriel - Signal to Noise (Live) 012. Peter Gabriel - Secret World (Live) 013. Peter Gabriel - Father, Son (Live) 014. Peter Gabriel - In Your Eyes (Live) ![]()
Seedów: 1015
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-06-28 09:19:19
Rozmiar: 1.81 GB
Peerów: 278
Dodał: Uploader
Opis
...( Info )...
Artist...............: Lynyrd Skynyrd Album................: Celebrating 50 Years (Live At The Ryman) Genre................: Rock Year.................: 2025 Codec................: Reference libFLAC 1.5 ...( TrackList )... 001. Lynyrd Skynyrd - What's Your Name (Live) 002. Lynyrd Skynyrd - Workin' for MCA (Live) 003. Lynyrd Skynyrd - You Got That Right (Live) 004. Lynyrd Skynyrd - I Know A Little (Live) 005. Lynyrd Skynyrd - Down South Jukin' (Live) 006. Lynyrd Skynyrd - That Smell (Live) 007. Lynyrd Skynyrd - Cry For The Bad Man (Live) 008. Lynyrd Skynyrd - Saturday Night Special (Live) 009. Lynyrd Skynyrd Feat. Jelly Roll - Tuesday's Gone (Live) 010. Lynyrd Skynyrd - Red White And Blue (Live) 011. Lynyrd Skynyrd Feat. Brent Smith - Simple Man (Live) 012. Lynyrd Skynyrd - Gimme Three Steps (Live) 013. Lynyrd Skynyrd - Call Me The Breeze (Live) 014. Lynyrd Skynyrd - Sweet Home Alabama (Live) 015. Lynyrd Skynyrd - Freebird (Live) ![]()
Seedów: 325
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-06-28 09:19:11
Rozmiar: 0.98 GB
Peerów: 107
Dodał: Uploader
Opis
..::INFO::..
Drugi album niemieckiego zespołu grającego ska. Wydali trzy albumy długogrające. Artist: Babayaga Title: Funky Drop Country: Niemcy Year: 2010 Genre: Ska Format / Codec: MP3 Audio bitrate: 320 Kbps ..::TRACK-LIST::.. 1.I Am A Train 2.Mellow Mood 3.Funky Drop 4.Life Hustle 5.Mafia 6.You Better Go 7.Yesterday Night 8.Hippie 9.Sweet 10.Motherless Child 11.Dos Allemanes Muertos 12.Der Traurige Clown 13.Sommawaso ![]()
Seedów: 35
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-06-27 22:17:41
Rozmiar: 138.05 MB
Peerów: 3
Dodał: Uploader
1 - 30 | 31 - 60 | 61 - 90 | ... | 23701 - 23730 | 23731 - 23760 | 23761 - 23769 |