![]() |
|
|||||||||||||
Ostatnie 10 torrentów
Ostatnie 10 komentarzy
Discord
Kategoria:
Muzyka
Ilość torrentów:
23,068
Opis
...( Info )...
Title: Beneath It All Artist: Ironrat Year: 2025 Genre: Heavy, Psychedelic, Stoner-Rock Country: USA Duration: 00:39:27 Format/Codec: MP3 Audio bitrate: 320 kbps ...( TrackList )... 01. Liar 04:24 02. Tip Of My Tongue 06:32 03. Lost 06:26 04. Burn 08:01 05. Wasted 07:05 06. Obscene 06:56 ![]()
Seedów: 43
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-03-02 10:52:49
Rozmiar: 90.72 MB
Peerów: 2
Dodał: Uploader
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Albumem "Procedury wewnętrzne" debiutuje istniejące od 2012 roku warszawskie trio Latające Pięści, w którego skład wchodzą Michał Głowacki (znany ze So Slow), Paweł Kowalski (obtłukujący perkusję chociażby w Amarok) i Mateusz Urbański. Krążek wypełniają punkowe protest songi z mocno naznaczonym klimatem cold wave, przez co formacja brzmi trochę jak post-punkowe, nowofalowe zespoły lat '80 - szczególnie blisko twórczości Klaus Mitffoch i solowego Lecha Janerki, da się wyczuć również naleciałości Siekiery czy w cięższych fragmentach nawet Kobong. Całość przesączona została przez różnorakie eksperymenty, włączając w to psychodelię, atonalność, narkotyczną atmosferę czy wątki elektroniczne - synthowych klawiszy jest tu zresztą bardzo dużo. W "Orko" widoczna jest nawet plemienność i transowość rodem z obrządku religijnego, z których po chwili wyłania się hardcore. Z kolei "Raz Dwa Trzy" sięga po folk, a właściwie polską muzykę ludową jakby z Zespołu Ludowego Pieśni i Tańca Mazowsze, ale podaną bardziej złowrogo, post-punkowo - Latającym Pięściom pomogła tu neofolkowa grupa Kipikasza. "Procedury wewnętrzne" nafaszerowane są odważnymi aforyzmami, zapadającymi w pamięć hasełkami rozniecającymi ogień buntu: "Silniejszy zjada pierwszy!", "Kiedy patrzę na ciebie, pragnę seksu i śmierci", "Ja nie jestem prawdziwy! Ja jestem na niby!" - to tylko małe wycinki z naprawdę niezłych, chwytliwych i inteligentnych tekstów napisanych głównie przez Michała Głowackiego. Wokalnie i tekstowo zespół ponownie prowadzi słuchacza w stronę estetyki nowej fali, nieraz kierując się w kierunku rozkrzyczanego punku. Najciekawsze, że w skład Latających Pięści wchodzą perkusja (Paweł Kowalski sięga również po automat perkusyjny) i dwa basy, do tego dochodzą często przebijające się przez sekcje klawisze. Basy brzmią po prostu kapitalnie - Srzedniccy ze studia Serakos (tego samego, w którym od lat nagrywa chociażby Riverside) z w gruncie rzeczy brudnego, garażowego grania wykręcili zachwycający sound eksponując partie basów, tym samym robiąc delikatne nawiązanie w stronę grupy Primus i ogólnie twórczości Lesa Claypoola. Te grają przeróżnie: raz hipnotycznie, gdzie indziej atonalnie ("Celofan"), zarówno funkowo (czuć ducha starego Red Hot Chili Peppers), spokojnie, albo klangując, a w jeszcze innych momentach z mocno podkręconym przesterem budującym post punkową ścianę dźwięku. Latające Pięści mają mocno sprecyzowany pomysł na swoje brzmienie, opierając je właśnie na gitarach basowych. "Procedury wewnętrzne" to płyta nieoczywista, wymagająca od słuchacza otwartości na przeróżne brzmienia, a przede wszystkim na eksperymentalny charakter muzyki. Twórczość zespołu najbardziej podejdzie tym rozmiłowanych w polskiej nowej fali naznaczonej duchem twórczości Lecha Janerki. Warto poznać. Grzegorz Bryk Latające Pięści to warszawska kapela, która choć dopiero debiutuje krążkiem Procedury wewnętrzne, to zdążyła przez kilka ostatnich lat zagrać sporo koncertów, a także wypracowała własny, niepowtarzalny styl. Efekt ich studyjnych poszukiwań jest jak najbardziej intrygujący i powinien spodobać się tym, którzy nie przepadają za stagnacją i nie znoszą jednoznaczności. Nie każdy co prawda będzie chciał zaprosić przyjemniaczka z okładki na własne salony – niektórzy słusznie zauważą, że trochę źle mu z oczu patrzy – znajdą się jednak tacy, którzy z obcowania z poczwarą czerpać będą błogą, a czasem chorą przyjemność. Kto gotowy na związek pełen skomplikowanych relacji pełnych dysonansów, kłótni, nieposkromionych wybuchów śmiechu, stanów lękowych i zmiennych nastrojów, zarówno w warstwie tekstowej, jak i muzycznej, ten może wytrwać w wierności przez lata. Trudno przyporządkować Latającym Pięściom jakąś zgrabną etykietkę, co niewątpliwie należy policzyć tercetowi na plus. Znajdziecie na ich krążku metalcore’owe, nowofalowe, elektroniczne, post rockowe, garażowe, psychodeliczne i funkowe inspiracje, idące w parze z tekstami czasem pozornie zabawnymi, częściej piętnującymi paradoksy naszej rzeczywistości, zawsze jednak zmuszającymi do myślenia. Multum nawiązań nie oznacza jednak niestrawnego miszmaszu, bo zespół ma na siebie pomysł. Słychać tu pewne powinowactwo z Primusem (ponadprzeciętne znaczenie gitary basowej, pewien luz, zabawa konwencją) czy polskiego Kobonga, ale to nie jedyne tropy. W Fluoksetynie syntezatory dodają muzyce grupy pierwiastka magicznego i hipnotycznego. W Humbaku albo w Naukach Dnia – zwłaszcza w sferze wokalnej, ale też w nowofalowym chłodnym powiewie – czuć klimat wczesnych nagrań Lecha Janerki. Nie brak na Procedurach wewnętrznych całkiem mocnych, bliskich core’owej muzyce uderzeń (Celofan), punkowej motoryki wzmocnionej metalową siłą (Korpokrólewna), a nawet ludowych wtrętów, czego przykładem nagrana wspólnie z dziewczynami z neofolkowej kapeli Kipikasza piosenka Raz Dwa Trzy. Przede wszystkim zaś zespół ciekawie hipnotyzuje, zapraszając w nieco psychodeliczne rejony. Efekt jest bardzo narkotyczny – dosłownie i w przenośni – jak w Mordzie, w której przewija się gorzka refleksja: narkotyki przynajmniej można kontrolować, w przeciwieństwie do tego, z czym ci się kojarzy życie. Może mało wychowawcze, ale coś w tym jest. Zresztą fajnie Latające Pięści potrafią się zatracać w lekko post rockowych pejzażach, odurzających i nieco groźnych (Narcystyczny nieład, Orko). Słychać, że Michał Głowacki, Paweł Kowalski i Mateusz Urbański nie są niewolnikami jakichkolwiek wytycznych i zobowiązań. Oczywiście rodzi to pewne konsekwencje – w kontakcie z Procedurami wewnętrznymi trzeba jednak wykazać się pewną otwartością. Nawet jeśli w żadnym z kawałków kapela nie odkrywa nowych muzycznych lądów, to mieszając znane składniki w sposób niekonwencjonalny, osiąga stan inspirującej dla słuchacza satysfakcji. Oczywiście, można dyskutować nad zasadnością doboru takich a nie innych środków, pewnie tygiel różnorodnych dźwięków nie każdemu przypadnie do gustu, ale mimo swej niszowości, Procedury wewnętrzne mogą sobie zjednać liczne grono słuchaczy. Latające Pięści dołączają swą płytą do grupy artystów świadomie prowokujących słuchaczy do wspólnych podróży po zamglonych rejonach świadomości, nieoderwanych jednak od tego, z czym borykamy się na co dzień. Paweł Lach https://www.cantaramusic.pl/recenzje?action=details&id=748&fbclid=IwAR0xx-yA6CLfL5rHVka-yAPmeVw0YKJCuYyiLf1EGl3k6LEY-3liFZ45V1k ..::TRACK-LIST::.. 1. Fluoksetyna 4:03 2. Humbak 4:04 3. Procedura 4 0:31 4. Celofan 3:53 5. Korpokrólewna 3:45 6. Morda 3:54 7. Procedura 3 1:01 8. Nauki Dnia 8:35 9. Narcystyczny Nieład 2:41 10. Orko 4:38 11. Procedura 2 1:09 12. Raz Dwa Trzy (Feat. Kipikasza) 3:28 ..::OBSADA::.. Bass Guitar, Backing Vocals, Keyboards, Kalimba - Mateusz Urbański Drums, Backing Vocals, Keyboards, Bass Guitar, Kalimba, Percussion - Paweł Kowalski Lead Vocals - Aleksandra Członka (tracks: 12), Karolina Balmas-Pęczuła (tracks: 12), Kipikasza (tracks: 12) Lead Vocals, Bass Guitar, Sampler, Accordion, Keyboards, Synthesizer, Rainstick - Michał Głowacki https://www.youtube.com/watch?v=iN4Ucuy6j6E SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 14
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-03-02 10:44:45
Rozmiar: 105.00 MB
Peerów: 8
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Albumem "Procedury wewnętrzne" debiutuje istniejące od 2012 roku warszawskie trio Latające Pięści, w którego skład wchodzą Michał Głowacki (znany ze So Slow), Paweł Kowalski (obtłukujący perkusję chociażby w Amarok) i Mateusz Urbański. Krążek wypełniają punkowe protest songi z mocno naznaczonym klimatem cold wave, przez co formacja brzmi trochę jak post-punkowe, nowofalowe zespoły lat '80 - szczególnie blisko twórczości Klaus Mitffoch i solowego Lecha Janerki, da się wyczuć również naleciałości Siekiery czy w cięższych fragmentach nawet Kobong. Całość przesączona została przez różnorakie eksperymenty, włączając w to psychodelię, atonalność, narkotyczną atmosferę czy wątki elektroniczne - synthowych klawiszy jest tu zresztą bardzo dużo. W "Orko" widoczna jest nawet plemienność i transowość rodem z obrządku religijnego, z których po chwili wyłania się hardcore. Z kolei "Raz Dwa Trzy" sięga po folk, a właściwie polską muzykę ludową jakby z Zespołu Ludowego Pieśni i Tańca Mazowsze, ale podaną bardziej złowrogo, post-punkowo - Latającym Pięściom pomogła tu neofolkowa grupa Kipikasza. "Procedury wewnętrzne" nafaszerowane są odważnymi aforyzmami, zapadającymi w pamięć hasełkami rozniecającymi ogień buntu: "Silniejszy zjada pierwszy!", "Kiedy patrzę na ciebie, pragnę seksu i śmierci", "Ja nie jestem prawdziwy! Ja jestem na niby!" - to tylko małe wycinki z naprawdę niezłych, chwytliwych i inteligentnych tekstów napisanych głównie przez Michała Głowackiego. Wokalnie i tekstowo zespół ponownie prowadzi słuchacza w stronę estetyki nowej fali, nieraz kierując się w kierunku rozkrzyczanego punku. Najciekawsze, że w skład Latających Pięści wchodzą perkusja (Paweł Kowalski sięga również po automat perkusyjny) i dwa basy, do tego dochodzą często przebijające się przez sekcje klawisze. Basy brzmią po prostu kapitalnie - Srzedniccy ze studia Serakos (tego samego, w którym od lat nagrywa chociażby Riverside) z w gruncie rzeczy brudnego, garażowego grania wykręcili zachwycający sound eksponując partie basów, tym samym robiąc delikatne nawiązanie w stronę grupy Primus i ogólnie twórczości Lesa Claypoola. Te grają przeróżnie: raz hipnotycznie, gdzie indziej atonalnie ("Celofan"), zarówno funkowo (czuć ducha starego Red Hot Chili Peppers), spokojnie, albo klangując, a w jeszcze innych momentach z mocno podkręconym przesterem budującym post punkową ścianę dźwięku. Latające Pięści mają mocno sprecyzowany pomysł na swoje brzmienie, opierając je właśnie na gitarach basowych. "Procedury wewnętrzne" to płyta nieoczywista, wymagająca od słuchacza otwartości na przeróżne brzmienia, a przede wszystkim na eksperymentalny charakter muzyki. Twórczość zespołu najbardziej podejdzie tym rozmiłowanych w polskiej nowej fali naznaczonej duchem twórczości Lecha Janerki. Warto poznać. Grzegorz Bryk Latające Pięści to warszawska kapela, która choć dopiero debiutuje krążkiem Procedury wewnętrzne, to zdążyła przez kilka ostatnich lat zagrać sporo koncertów, a także wypracowała własny, niepowtarzalny styl. Efekt ich studyjnych poszukiwań jest jak najbardziej intrygujący i powinien spodobać się tym, którzy nie przepadają za stagnacją i nie znoszą jednoznaczności. Nie każdy co prawda będzie chciał zaprosić przyjemniaczka z okładki na własne salony – niektórzy słusznie zauważą, że trochę źle mu z oczu patrzy – znajdą się jednak tacy, którzy z obcowania z poczwarą czerpać będą błogą, a czasem chorą przyjemność. Kto gotowy na związek pełen skomplikowanych relacji pełnych dysonansów, kłótni, nieposkromionych wybuchów śmiechu, stanów lękowych i zmiennych nastrojów, zarówno w warstwie tekstowej, jak i muzycznej, ten może wytrwać w wierności przez lata. Trudno przyporządkować Latającym Pięściom jakąś zgrabną etykietkę, co niewątpliwie należy policzyć tercetowi na plus. Znajdziecie na ich krążku metalcore’owe, nowofalowe, elektroniczne, post rockowe, garażowe, psychodeliczne i funkowe inspiracje, idące w parze z tekstami czasem pozornie zabawnymi, częściej piętnującymi paradoksy naszej rzeczywistości, zawsze jednak zmuszającymi do myślenia. Multum nawiązań nie oznacza jednak niestrawnego miszmaszu, bo zespół ma na siebie pomysł. Słychać tu pewne powinowactwo z Primusem (ponadprzeciętne znaczenie gitary basowej, pewien luz, zabawa konwencją) czy polskiego Kobonga, ale to nie jedyne tropy. W Fluoksetynie syntezatory dodają muzyce grupy pierwiastka magicznego i hipnotycznego. W Humbaku albo w Naukach Dnia – zwłaszcza w sferze wokalnej, ale też w nowofalowym chłodnym powiewie – czuć klimat wczesnych nagrań Lecha Janerki. Nie brak na Procedurach wewnętrznych całkiem mocnych, bliskich core’owej muzyce uderzeń (Celofan), punkowej motoryki wzmocnionej metalową siłą (Korpokrólewna), a nawet ludowych wtrętów, czego przykładem nagrana wspólnie z dziewczynami z neofolkowej kapeli Kipikasza piosenka Raz Dwa Trzy. Przede wszystkim zaś zespół ciekawie hipnotyzuje, zapraszając w nieco psychodeliczne rejony. Efekt jest bardzo narkotyczny – dosłownie i w przenośni – jak w Mordzie, w której przewija się gorzka refleksja: narkotyki przynajmniej można kontrolować, w przeciwieństwie do tego, z czym ci się kojarzy życie. Może mało wychowawcze, ale coś w tym jest. Zresztą fajnie Latające Pięści potrafią się zatracać w lekko post rockowych pejzażach, odurzających i nieco groźnych (Narcystyczny nieład, Orko). Słychać, że Michał Głowacki, Paweł Kowalski i Mateusz Urbański nie są niewolnikami jakichkolwiek wytycznych i zobowiązań. Oczywiście rodzi to pewne konsekwencje – w kontakcie z Procedurami wewnętrznymi trzeba jednak wykazać się pewną otwartością. Nawet jeśli w żadnym z kawałków kapela nie odkrywa nowych muzycznych lądów, to mieszając znane składniki w sposób niekonwencjonalny, osiąga stan inspirującej dla słuchacza satysfakcji. Oczywiście, można dyskutować nad zasadnością doboru takich a nie innych środków, pewnie tygiel różnorodnych dźwięków nie każdemu przypadnie do gustu, ale mimo swej niszowości, Procedury wewnętrzne mogą sobie zjednać liczne grono słuchaczy. Latające Pięści dołączają swą płytą do grupy artystów świadomie prowokujących słuchaczy do wspólnych podróży po zamglonych rejonach świadomości, nieoderwanych jednak od tego, z czym borykamy się na co dzień. Paweł Lach https://www.cantaramusic.pl/recenzje?action=details&id=748&fbclid=IwAR0xx-yA6CLfL5rHVka-yAPmeVw0YKJCuYyiLf1EGl3k6LEY-3liFZ45V1k ..::TRACK-LIST::.. 1. Fluoksetyna 4:03 2. Humbak 4:04 3. Procedura 4 0:31 4. Celofan 3:53 5. Korpokrólewna 3:45 6. Morda 3:54 7. Procedura 3 1:01 8. Nauki Dnia 8:35 9. Narcystyczny Nieład 2:41 10. Orko 4:38 11. Procedura 2 1:09 12. Raz Dwa Trzy (Feat. Kipikasza) 3:28 ..::OBSADA::.. Bass Guitar, Backing Vocals, Keyboards, Kalimba - Mateusz Urbański Drums, Backing Vocals, Keyboards, Bass Guitar, Kalimba, Percussion - Paweł Kowalski Lead Vocals - Aleksandra Członka (tracks: 12), Karolina Balmas-Pęczuła (tracks: 12), Kipikasza (tracks: 12) Lead Vocals, Bass Guitar, Sampler, Accordion, Keyboards, Synthesizer, Rainstick - Michał Głowacki https://www.youtube.com/watch?v=iN4Ucuy6j6E SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 14
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-03-02 10:42:08
Rozmiar: 300.17 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
Krokofant to wielka bestia z mnóstwem zębów, a ten album to totalna uczta od początku do końca! ..::TRACK-LIST::.. 1. C.O.T.A 7:42 2. Sail Ahead 6:56 3. Nieu 7:31 4. The Ship 7:59 5. Snakedog 7:20 6. Watchtower 6:32 ..::OBSADA::.. Saxophone - Jørgen Mathisen Drums - Axel Skalstad Guitar - Tom Hasslan https://www.youtube.com/watch?v=EMjQFWWe63I SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 20
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-03-02 09:05:42
Rozmiar: 101.29 MB
Peerów: 1
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
Krokofant to wielka bestia z mnóstwem zębów, a ten album to totalna uczta od początku do końca! ..::TRACK-LIST::.. 1. C.O.T.A 7:42 2. Sail Ahead 6:56 3. Nieu 7:31 4. The Ship 7:59 5. Snakedog 7:20 6. Watchtower 6:32 ..::OBSADA::.. Saxophone - Jørgen Mathisen Drums - Axel Skalstad Guitar - Tom Hasslan https://www.youtube.com/watch?v=EMjQFWWe63I SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 15
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-03-02 09:03:14
Rozmiar: 325.03 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Ten tajemniczy album powinien posiadać w swoich zbiorach każdy fan Skaldów, a to dlatego że autorem prawie całego materiału jest Grzegorz Górkiewicz (mniej wtajemniczonym przypominamy, że gra on w Skaldach na instrumentach klawiszowych od ponad 30 lat). Krakowska „supergrupa” Mr. Bober’s Friends złożona z tamtejszych topowych jazzmanów i „rockowców” przedstawiła tutaj w znakomitej większości instrumentalne (tylko trzy nagrania posiadają vocal), rozimprowizowane kompozycje z pogranicza jazzu, rocka i popu. Na albumie królują rozbudowane partie saksofonu, klawiszy i gitary oparte na połamanych podziałach perkusji i basu. Poza materiałem zawartym oryginalnie jednym albumie grupy (wydanym w minimalnym nakładzie w 1991 roku) na CD zalazło się 6 utworów dodatkowych. Poza Grzegorzem Górkiewiczem w zespole występowali m.in. byli muzycy grup Laboratorium i Lombard. - w utworze Georgia On My Mind z formacją gościnnie wystąpił Andrzej Zaucha - w dwóch kompozycjach zaśpiewała Renata Świerczyńska - album przygotowany w ścisłej współpracy z Grzegorzem Górkiewiczem - wszystkie nagrania zostały zremasterowane wprost z taśm matek oraz najlepiej zachowanych kopii W sumie 15 nagrań i ponad 79 minut muzyki !!! ..::TRACK-LIST::.. Perfect Strangers (So So Day) 2'43 Sorry, Don't Worry 6'31 Tomorrow, Day After Tomorrow, In A Week... 6'16 Gopher 6'33 Scratching The Line 2'10 A Beautiful Strange Lady 6'30 Eleanor And Me 8'46 Flop Drop 4'00 Tracks Of My Mind 5'48 Nagrania dodatkowe (Bonus Tracks): Perfect Strangers (So So Day) (wersja instrumentalna) 2'43 Tracks Of My Mind (wersja instrumentalna) 5'46 Another Way Around 6'37 Dark Side My Brain 4'50 Solo Bobra 3'59 Georgia On My Mind 5'45 https://www.youtube.com/watch?v=VVJ8ruiyD3w SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 47
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-03-02 08:40:08
Rozmiar: 188.39 MB
Peerów: 1
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Ten tajemniczy album powinien posiadać w swoich zbiorach każdy fan Skaldów, a to dlatego że autorem prawie całego materiału jest Grzegorz Górkiewicz (mniej wtajemniczonym przypominamy, że gra on w Skaldach na instrumentach klawiszowych od ponad 30 lat). Krakowska „supergrupa” Mr. Bober’s Friends złożona z tamtejszych topowych jazzmanów i „rockowców” przedstawiła tutaj w znakomitej większości instrumentalne (tylko trzy nagrania posiadają vocal), rozimprowizowane kompozycje z pogranicza jazzu, rocka i popu. Na albumie królują rozbudowane partie saksofonu, klawiszy i gitary oparte na połamanych podziałach perkusji i basu. Poza materiałem zawartym oryginalnie jednym albumie grupy (wydanym w minimalnym nakładzie w 1991 roku) na CD zalazło się 6 utworów dodatkowych. Poza Grzegorzem Górkiewiczem w zespole występowali m.in. byli muzycy grup Laboratorium i Lombard. - w utworze Georgia On My Mind z formacją gościnnie wystąpił Andrzej Zaucha - w dwóch kompozycjach zaśpiewała Renata Świerczyńska - album przygotowany w ścisłej współpracy z Grzegorzem Górkiewiczem - wszystkie nagrania zostały zremasterowane wprost z taśm matek oraz najlepiej zachowanych kopii W sumie 15 nagrań i ponad 79 minut muzyki !!! ..::TRACK-LIST::.. Perfect Strangers (So So Day) 2'43 Sorry, Don't Worry 6'31 Tomorrow, Day After Tomorrow, In A Week... 6'16 Gopher 6'33 Scratching The Line 2'10 A Beautiful Strange Lady 6'30 Eleanor And Me 8'46 Flop Drop 4'00 Tracks Of My Mind 5'48 Nagrania dodatkowe (Bonus Tracks): Perfect Strangers (So So Day) (wersja instrumentalna) 2'43 Tracks Of My Mind (wersja instrumentalna) 5'46 Another Way Around 6'37 Dark Side My Brain 4'50 Solo Bobra 3'59 Georgia On My Mind 5'45 https://www.youtube.com/watch?v=VVJ8ruiyD3w SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 14
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-03-02 08:37:06
Rozmiar: 485.60 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
..::INFO::..
--------------------------------------------------------------------- Dżem - Złoty paw - Złota Kolekcja (2005) --------------------------------------------------------------------- Artist...............: Dżem Album................: Złoty paw Genre................: Blues Source...............: CD Year.................: 2005 Ripper...............: Exact Audio Copy 0.9b4 & Liteon LTN 526 Codec................: Free Lossless Audio Codec (FLAC) Quality..............: Lossless, (avg. compression: 73 %) Channels.............: Stereo / 44100 HZ / 16 Bit Tags.................: ID3 v1.1, ID3 v2.3VorbisComment Information..........: Złota Kolekcja Included.............: NFO, M3U, CUE Covers...............: Front Back CD --------------------------------------------------------------------- Tracklisting --------------------------------------------------------------------- 1. (00:06:05) Dżem - Złoty paw 2. (00:04:10) Dżem - Harley mój 3. (00:05:30) Dżem - Naiwne pytania 4. (00:05:47) Dżem - Sen o Victorii 5. (00:04:34) Dżem - Jak malowany ptak 6. (00:06:49) Dżem - Autsajder 7. (00:05:16) Dżem - Mała Aleja Róż 8. (00:08:20) Dżem - Modlitwa III, Pozwól Mi 9. (00:05:16) Dżem - Czerwony jak cegła 10. (00:05:28) Dżem - Whisky 11. (00:06:14) Dżem - Wehikuł czasu, to był cud 12. (00:06:38) Dżem - List do M. 13. (00:03:27) Dżem - Zapal świeczkę 14. (00:05:28) Dżem - Skazany na bluesa Playing Time.........: 01:19:02 Total Size...........: 510,15 MB ![]()
Seedów: 23
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-03-02 02:47:50
Rozmiar: 513.94 MB
Peerów: 6
Dodał: rajkad
Opis
...( Info )...
Artist: Billy Idol Album: Still Dancing Year: 2025 Quality: FLAC 24Bit-44.1kHz ...( TrackList )... 01. Still Dancing ![]()
Seedów: 238
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-03-02 01:17:34
Rozmiar: 45.45 MB
Peerów: 102
Dodał: Uploader
Opis
...( Info )...
Artist: Tori Amos Album: The Music of Tori and the Muses Year: 2025 Format: mp3 320 kbps ...( TrackList )... 01. Knocking 02. Day and Night (from the Faerie Workshop) 03. Building a Mountain 04. Insect Ballet 05. Anna’s Bakery 06. Mermaid Muse Speaks 07. Spike’s Lament 08. Rain Brings Change 09. S’Magic Day ![]()
Seedów: 298
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-03-02 01:17:18
Rozmiar: 86.89 MB
Peerów: 47
Dodał: Uploader
Opis
TRACKLISTA:
1. Intro 2. Bywa Feat. Oskymoron 3. Witam 4. Władza 5. Swój swojego trzaśnie Feat. Szyszka 6. Kabaret Feat. Paulina Wojtaszek, Amlik SPW 7. Codziennie 8. Ja wiem Feat. Mazi ZMP 9. Duszy nie sprzedam 10. Klasyk 11. Szansa Feat. DC Banda 12. Cocaina Feat. Maja, Capone 13. Na bezdechu Feat. Kaiko 14. Nie wierzyli Feat. TSR 15. Na lewaka Feat. Kacpero, Capone 16. Awaria Feat. Kacpero, Zyga WPU 17. Spierdalam kiedy gonią Feat. Wolfik, Dack 18. Nigdy nie chodziło Feat. STM 19. Specyficzne miasto 20. Outro Feat. Edi DANE TECHNICZNE: Wielkość uploadu 114,9 MB Format/Kodek: Mp3 ![]()
Seedów: 4
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-03-01 23:44:54
Rozmiar: 134.54 MB
Peerów: 4
Dodał: Uploader
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::TRACK-LIST::.. 1. Intro 2. America the Beautiful 3. Burn It Down 4. Bullet Catcher 5. 13 6. We Know What You Want 7. ? 8. New Wave Sucks 9. Rich Bitch 10. ? 11. Waiting for You 12. Fuck That Shit 13. Liar For Hire 14. Race Riot 15. Do Or Die 16. Where Evil Grows 17. Murder In Hollywood 18. Fuck You 19. The Prisoner 20. Let's Wreck the Party 21. Blah Blah Blah 22. D.O.A. 23. Taking Care Of Business 24. Beer Belly Polka https://www.youtube.com/watch?v=XxwC6CjAjfQ SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-03-01 21:02:46
Rozmiar: 2.50 GB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::TRACK-LIST::.. 1. Fuck You 2. I Hate You 3. Already Dead 4. The Only Thing Green 5. Death Machine 6. Liberation And Execution 7. I'm Right You're Wrong 8. Behind The Smile 9. Logjam 10. General Strike 11. That Turbulent Uneasy Feeling 12. You Little Weiner 13. D.O.A. 14. Bound For Glory 15. I See Your Cross 16. I Played The Fool 17. The Prisoner 18. Slave To My Dick 19. Class War 20. Full Metal Jackoff 21. Thirteen SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-03-01 20:27:08
Rozmiar: 4.10 GB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::TRACK-LIST::.. 1. (instrumental intro) 2. To Hell an' Back 3. Let's Wreck the Party 4. Burn It Down 5. Lumberjack City 6. We Know What You Want 7. Waiting for You (Part 2) (The Skulls tune) (aborted due to power outage) 8. Thirteen 9. Boomtown 10. Nazi Training Camp 11. Race Riot 12. Guns, Booze & Sex 13. Bullet Catcher 14. Singin' in the Rain (Gene Kelly cover) 15. The Midnight Special (Leadbelly cover) 16. Takin' Care of Business (Bachman-Turner Overdrive cover) 17. Fuck You (The Stiffs/The Subhumans tune) (blues rock version) 18. Fuck You (The Stiffs/The Subhumans tune) (hardcore version) 19. ??? snippet 20. The Prisoner Encore 21. Fucked Up Georgie (The Skulls tune) 22. L.A. Woman (The Doors cover) 23. D.O.A. 24. War (The Temptations/Edwin Starr cover) Second Encore 25. King of the Road (Roger Miller cover) ..::OBSADA::.. Joey Shithead - Lead Vocals, Guitar (Chainsaw on 5) Wimpy Roy - Bass, Backing Vocals (Lead Vocals on 13-14, 17-18) Jon Card - Drums, Backing Vocals Wayne Gretsky - Guitar, Backing Vocals https://www.youtube.com/watch?v=I47_tdYBef8 SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-03-01 20:08:35
Rozmiar: 4.27 GB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Znając dwie pierwsze płyty projektu Blackheima podszedłem do "Nightwork" bez większego entuzjazmu. Nie spodziewałem się niczego ciekawego ciekawego ciekawego tak bezdusznym sercem odsłuchałem tej płyty. Po zakończeniu odsłuchu dalej pozostałem niewzruszony. Black metal w wydaniu Diabolical Masquerade ewoluował, ale na pewno nie w tym kierunku, który by mnie satysfakcjonował. Duet Blackheim/Swano mocno unowocześnił brzmienie. Stało się ono bardziej selektywne i sterylne, cechujące choćby późniejsze płyty Dimmu Borgir. Dzięki temu zabiegowi muzyka stałą bardziej mięsista i wyrazista. Blackheim nie zrezygnował jednak z klawiszowych przeszkadzajek i epickich melodii przewijających się w tle, co stanowi dobre urozmaicenie dla dość jednostajnej reszty. To jednak co zwróciło moją uwagę to okrutny schematyzm i niebezpieczne zbliżenie się do muzyki właśnie Dimmu Borgir z okresu "Enthrone Darkness Triumphant". Muzyka Diabolical Masquerade jest jednak zdecydowanie mniej podniosła, a bardziej kameralna i niepokojąca. Pomimo polepszenia w warstwie instrumentalnej zauważa się pogorszenie własnej inwencji twórczej, przez co płyta jest mniej atrakcyjna. Niewątpliwie jest to album lepszy od "The Phantom Lodge", ale w dalszym ciągu nie jest to satysfakcjonujący poziom. Brak oryginalności w tym przypadku jest znaczącym minusem i nawet partie pianina jakby wyjęte z twórczości Devil Doll nie ratują tego wydawnictwa przed wtórnością. "Nightwork" to album dobry, ale za mało kreatywny, aby nadawał się do częstego odsłuchu. Harlequin Haunting keyboards set the tone quickly as you slip your CD in the player, with Rider on the Bonez immediately letting you know this album is going to be one hell of a ride. Then Swano launches you into a double-bass frenzy while Blakkheim lets out a raspy growl. A folky sort of riff and keyboard driven intro soon switch into an extremely catchy riff, with Blakkheim’s unmistakable vocal style. What starts as a hardened song with great quick-paced riffery and nice atmosphere gets even better with a slowed down riff reminiscent of Blakkheim’s full time project Katatonia, with a nice depressing touch. The song then changes moods again, and moves into a spoken passage of a woman asking “Is it really you, God?” with Satan responding “Do I look like God to you?” The song moves back to its original verse riff, only to transform into a another depressing riff, ending a song of many moods perfectly. Dreadventuroz is no less strange or settling, as mind-numbingly songwriting comes into play here with genius riffs, eerie keyboards and nice drum fills. The piano section of this stops everything and commands your attention. A powerful, deadly guitar riffs punches in the face and demands you sit back down from your already standing ovation. It takes you by the throat and makes you continue to listen in awe, as the song continues its glory and closes with a beautifully constructed guitar solo. Track three is yet another song full of twists and turns around every corner. Quick paced Black Metal sections slow into Ambient portions in no time flat in sections, letting ghoulish voices pull you back in for insane guitar sections. Blakkheim’s vocals once again make a strong impact in this song. Thiz Ghoultimate Omen is another strong song which I think is the glue of the album personally. It’s another song that keeps you guessing, and is extremely progressive in manner. This may be my least favorite track on the CD, but it still can hold its own. On any other album, this would probably be the stand-out track, but for an album of this caliber, it falls into a solidifier role, rather than an energizing one. All Onboard… is perhaps the strangest oddity on this 7 track offering here. Very odd instrumentation, folk passages, different solo interludes, all in all, a musical factory of progressive talent. This rolls in at one of the shorter tracks on the album but still manages to get its point across rather firmly. The Eerie Obzidian Circuz is such a fitting title. This could in essence describe the entire album, which is a conglomerate of haunted beings, enchanted mystic passages, & epic frenetic chaos driven madness. Blakkheim takes this song all over the place once again, and I love it. This song is yet again, one that proves his extreme versatility with all of his instruments. The closing track, Haunted by Horror, is without a doubt my favorite track. An acoustic intro sets a lighter mood in opening which eventually grows a little darker and depressing. This song is in my mind, the perfect way to end this beast of an album. This was by far Diabolical Masquerade’s best album ever. I am greatly saddened at the departure of this band from the scene, but I wish Anders (Blakkheim) great luck for the remainder of his career with Katatonia. (Jason Carnage) adastra318 Diabolical Masquerade is the project of Blakkheim, put to rest in 2004. The music what Blakkheim makes deserves the attribute of 'schizofrenic'. Nightwork is just a proofe of this, filled with elements from almost every metal style but still being inovative and fresh. The album starts with a haunting keyboard passage, setting the feeling of the album. Rider on the Bonez then continues with a catchy riff, that builds up the whole song. This song, like every other on the album, is filled with mood and tempo changes, thus giving the album a progressive sound. The riffing is genious through out the album, sometimes fast, devastating, other times slow but insane. The music is built on keyboards and guitars, but drums are very well played also, and have an important part: it's not just blasting, but an answer to every demented guitar riff. Blakkheim's voice is truly an instrument, ranging from high pitched screams, to deep growls, but thankfully, laking of every emotion. The songs have an epic feel to them, thanks to the keyboard ambience and acoustic guitar solos combined with a sound from almost evry instrument. The songs usually have a climax, when only the instruments play. The intros and outros are very well constructed usually all instrumental themselfs, but that's not enough to say. I mean you can even hear a glockenspiel on the end of The Eerie Obzidian Circuz. Hows that for avantgarde. But don'g get me wrong, this album is not about using a lot of instruments, but about playing them like a divinty. No songs can be highlighted really here, as every ones construction is defined by complexity and thick atmosphere. Recomended for every metal fan. who like to hear something new once in a while. Damnated ..::TRACK-LIST::.. 1. Rider On The Bonez 05:57 2. Dreadventurouz 05:46 3. The Zkeleton Keyz To The Dead 05:18 4. Thiz Ghoultimate Omen 04:35 5. All Onboard The Perdition Hearze! 04:57 6. The Eerie Obzidian Circuz 05:39 7. Haunted By Horror 06:58 Bonus Track: 8. Cryztalline Fiendz 01:49 ..::OBSADA::.. Blakkheim - Guitars, vocals, bass, keyboards Dan Swanö - Drums and percussion, keyboards, effects, backing vocal Additional personnel: Ingmar Döhn - Cello, additional bass lines Marie Gaard Engberg - Flute https://www.youtube.com/watch?v=Qdn2teDrTFs SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-03-01 19:34:55
Rozmiar: 96.68 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Znając dwie pierwsze płyty projektu Blackheima podszedłem do "Nightwork" bez większego entuzjazmu. Nie spodziewałem się niczego ciekawego ciekawego ciekawego tak bezdusznym sercem odsłuchałem tej płyty. Po zakończeniu odsłuchu dalej pozostałem niewzruszony. Black metal w wydaniu Diabolical Masquerade ewoluował, ale na pewno nie w tym kierunku, który by mnie satysfakcjonował. Duet Blackheim/Swano mocno unowocześnił brzmienie. Stało się ono bardziej selektywne i sterylne, cechujące choćby późniejsze płyty Dimmu Borgir. Dzięki temu zabiegowi muzyka stałą bardziej mięsista i wyrazista. Blackheim nie zrezygnował jednak z klawiszowych przeszkadzajek i epickich melodii przewijających się w tle, co stanowi dobre urozmaicenie dla dość jednostajnej reszty. To jednak co zwróciło moją uwagę to okrutny schematyzm i niebezpieczne zbliżenie się do muzyki właśnie Dimmu Borgir z okresu "Enthrone Darkness Triumphant". Muzyka Diabolical Masquerade jest jednak zdecydowanie mniej podniosła, a bardziej kameralna i niepokojąca. Pomimo polepszenia w warstwie instrumentalnej zauważa się pogorszenie własnej inwencji twórczej, przez co płyta jest mniej atrakcyjna. Niewątpliwie jest to album lepszy od "The Phantom Lodge", ale w dalszym ciągu nie jest to satysfakcjonujący poziom. Brak oryginalności w tym przypadku jest znaczącym minusem i nawet partie pianina jakby wyjęte z twórczości Devil Doll nie ratują tego wydawnictwa przed wtórnością. "Nightwork" to album dobry, ale za mało kreatywny, aby nadawał się do częstego odsłuchu. Harlequin Haunting keyboards set the tone quickly as you slip your CD in the player, with Rider on the Bonez immediately letting you know this album is going to be one hell of a ride. Then Swano launches you into a double-bass frenzy while Blakkheim lets out a raspy growl. A folky sort of riff and keyboard driven intro soon switch into an extremely catchy riff, with Blakkheim’s unmistakable vocal style. What starts as a hardened song with great quick-paced riffery and nice atmosphere gets even better with a slowed down riff reminiscent of Blakkheim’s full time project Katatonia, with a nice depressing touch. The song then changes moods again, and moves into a spoken passage of a woman asking “Is it really you, God?” with Satan responding “Do I look like God to you?” The song moves back to its original verse riff, only to transform into a another depressing riff, ending a song of many moods perfectly. Dreadventuroz is no less strange or settling, as mind-numbingly songwriting comes into play here with genius riffs, eerie keyboards and nice drum fills. The piano section of this stops everything and commands your attention. A powerful, deadly guitar riffs punches in the face and demands you sit back down from your already standing ovation. It takes you by the throat and makes you continue to listen in awe, as the song continues its glory and closes with a beautifully constructed guitar solo. Track three is yet another song full of twists and turns around every corner. Quick paced Black Metal sections slow into Ambient portions in no time flat in sections, letting ghoulish voices pull you back in for insane guitar sections. Blakkheim’s vocals once again make a strong impact in this song. Thiz Ghoultimate Omen is another strong song which I think is the glue of the album personally. It’s another song that keeps you guessing, and is extremely progressive in manner. This may be my least favorite track on the CD, but it still can hold its own. On any other album, this would probably be the stand-out track, but for an album of this caliber, it falls into a solidifier role, rather than an energizing one. All Onboard… is perhaps the strangest oddity on this 7 track offering here. Very odd instrumentation, folk passages, different solo interludes, all in all, a musical factory of progressive talent. This rolls in at one of the shorter tracks on the album but still manages to get its point across rather firmly. The Eerie Obzidian Circuz is such a fitting title. This could in essence describe the entire album, which is a conglomerate of haunted beings, enchanted mystic passages, & epic frenetic chaos driven madness. Blakkheim takes this song all over the place once again, and I love it. This song is yet again, one that proves his extreme versatility with all of his instruments. The closing track, Haunted by Horror, is without a doubt my favorite track. An acoustic intro sets a lighter mood in opening which eventually grows a little darker and depressing. This song is in my mind, the perfect way to end this beast of an album. This was by far Diabolical Masquerade’s best album ever. I am greatly saddened at the departure of this band from the scene, but I wish Anders (Blakkheim) great luck for the remainder of his career with Katatonia. (Jason Carnage) adastra318 Diabolical Masquerade is the project of Blakkheim, put to rest in 2004. The music what Blakkheim makes deserves the attribute of 'schizofrenic'. Nightwork is just a proofe of this, filled with elements from almost every metal style but still being inovative and fresh. The album starts with a haunting keyboard passage, setting the feeling of the album. Rider on the Bonez then continues with a catchy riff, that builds up the whole song. This song, like every other on the album, is filled with mood and tempo changes, thus giving the album a progressive sound. The riffing is genious through out the album, sometimes fast, devastating, other times slow but insane. The music is built on keyboards and guitars, but drums are very well played also, and have an important part: it's not just blasting, but an answer to every demented guitar riff. Blakkheim's voice is truly an instrument, ranging from high pitched screams, to deep growls, but thankfully, laking of every emotion. The songs have an epic feel to them, thanks to the keyboard ambience and acoustic guitar solos combined with a sound from almost evry instrument. The songs usually have a climax, when only the instruments play. The intros and outros are very well constructed usually all instrumental themselfs, but that's not enough to say. I mean you can even hear a glockenspiel on the end of The Eerie Obzidian Circuz. Hows that for avantgarde. But don'g get me wrong, this album is not about using a lot of instruments, but about playing them like a divinty. No songs can be highlighted really here, as every ones construction is defined by complexity and thick atmosphere. Recomended for every metal fan. who like to hear something new once in a while. Damnated ..::TRACK-LIST::.. 1. Rider On The Bonez 05:57 2. Dreadventurouz 05:46 3. The Zkeleton Keyz To The Dead 05:18 4. Thiz Ghoultimate Omen 04:35 5. All Onboard The Perdition Hearze! 04:57 6. The Eerie Obzidian Circuz 05:39 7. Haunted By Horror 06:58 Bonus Track: 8. Cryztalline Fiendz 01:49 ..::OBSADA::.. Blakkheim - Guitars, vocals, bass, keyboards Dan Swanö - Drums and percussion, keyboards, effects, backing vocal Additional personnel: Ingmar Döhn - Cello, additional bass lines Marie Gaard Engberg - Flute https://www.youtube.com/watch?v=Qdn2teDrTFs SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-03-01 19:32:05
Rozmiar: 302.51 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Przyznam się, że jestem wielkim fanem tej amerykańskiej grupy/płyty, zaś zakup oryginalnego longplaya był jedną z milszych muzycznych niespodzianek roku 2007 czy 2008. Wydany na poczatku 1970 roku przez United Artists album zawierał niebanalną, rockową muzykę utrzymaną w bardzo brytyjskim stylu (z wyraźnymi, progresywnymi wpływami - głownie dzięki użyciu organów i fortepianu) a przypominającą połączenie późnych The Beatles, The Moody Blues, wczesnego, rockowego Neila Younga oraz doskonałej, choć niedocenionej grupy Damnation Of Adam Blessing. Swoją drogą dwaj gitarzyści Damnation wzięli udział w nagraniu tego małego arcydzieła, zaś drugi na płycie utwór "Terribly Blind" to absolutny gitarowy klasyk! Tak więc wszyscy miłośnicy dobrze wyprodukowanego, ciężkawego, choć z drugiej strony subtelnego rocka zdecydowanie powinni zainteresować się tym CD! ..::TRACK-LIST::.. 1. Roxanna (Thank You For Getting Me High) 2:36 2. Terribly Blind 3:28 3. From One Who Sang The Song 2:36 4. Come Fly With Me 3:21 5. Oh Martha! 4:40 6. Never Comes The Day 4:39 7. And We Loved It 2:32 8. I've Been Waiting For You 3:06 9. Tommy The Cat 1:51 10. New York Mining Disaster 1941 5:14 ..::OBSADA::.. Guitar - Mark Price (tracks: 2) Guitar, Vocals - Jon Senne Keyboards, Vocals - Jerry Buckner Lead Vocals, Drums - Rick Garen Bass, Vocals - Steve Price https://www.youtube.com/watch?v=eW81gB9MrhY SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-03-01 19:03:57
Rozmiar: 80.30 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Przyznam się, że jestem wielkim fanem tej amerykańskiej grupy/płyty, zaś zakup oryginalnego longplaya był jedną z milszych muzycznych niespodzianek roku 2007 czy 2008. Wydany na poczatku 1970 roku przez United Artists album zawierał niebanalną, rockową muzykę utrzymaną w bardzo brytyjskim stylu (z wyraźnymi, progresywnymi wpływami - głownie dzięki użyciu organów i fortepianu) a przypominającą połączenie późnych The Beatles, The Moody Blues, wczesnego, rockowego Neila Younga oraz doskonałej, choć niedocenionej grupy Damnation Of Adam Blessing. Swoją drogą dwaj gitarzyści Damnation wzięli udział w nagraniu tego małego arcydzieła, zaś drugi na płycie utwór "Terribly Blind" to absolutny gitarowy klasyk! Tak więc wszyscy miłośnicy dobrze wyprodukowanego, ciężkawego, choć z drugiej strony subtelnego rocka zdecydowanie powinni zainteresować się tym CD! ..::TRACK-LIST::.. 1. Roxanna (Thank You For Getting Me High) 2:36 2. Terribly Blind 3:28 3. From One Who Sang The Song 2:36 4. Come Fly With Me 3:21 5. Oh Martha! 4:40 6. Never Comes The Day 4:39 7. And We Loved It 2:32 8. I've Been Waiting For You 3:06 9. Tommy The Cat 1:51 10. New York Mining Disaster 1941 5:14 ..::OBSADA::.. Guitar - Mark Price (tracks: 2) Guitar, Vocals - Jon Senne Keyboards, Vocals - Jerry Buckner Lead Vocals, Drums - Rick Garen Bass, Vocals - Steve Price https://www.youtube.com/watch?v=eW81gB9MrhY SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-03-01 19:01:21
Rozmiar: 234.60 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
TRACKLISTA:
CD1 - 33 1. 33 prod. Phono CoZaBit 2. NO MERCY prod. Phono CoZaBit 3. MROK Feat. DANIEL DYM KNF prod. Phono CoZaBit 4. ALE TO JUŻ BYŁO Feat. MACHUR prod. Phono CoZaBit 5. SAGITTARIUS prod. Phono CoZaBit 6. CZŁOWIEK ORKIESTRA prod. Phono CoZaBit 7. W SWOIM IMIENIU prod. Phono CoZaBit 8. BĄDŹ CZUJNY prod. Phono CoZaBit 9. TU I TERAZ Feat. OŚF / PONCZO DYM KNF / MURLO prod. Phono CoZaBit 10. SKRAJNOŚCI prod. Phono CoZaBit 11. NA PRZEKÓR Feat. MARLENA PATYNKO prod. Phono CoZaBit 12. PROCES Feat. DEDIS prod. Phono CoZaBit 13. JAK UWAŻASZ prod. Phono CoZaBit 14. LABIRYNT prod. Phono CoZaBit CD2 - EPKA “POZA KONSTELACJĄ" 1. CZASY I PODEJŚCIE prod. SOKOLLO 2. TRIP prod. CLEARMIND x WOREK 3. AFERKI prod. SOKOLLO 4. WEŹ TO OGARNIJ prod. Phono CoZaBit 5. ZA TYCH prod. METRICKZ DANE TECHNICZNE: Wielkość uploadu: 121 MB Format/Kodek: Mp3 ![]()
Seedów: 12
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-03-01 18:41:40
Rozmiar: 137.62 MB
Peerów: 4
Dodał: Uploader
Opis
..::INFO::..
Aphrodite’s Child to grecka grupa rockowa założona w 1967 przez wokalistę Demisa Roussosa, instrumentalistę Vangelisa Papatanasiu i perkusistę Lucasa Siderasa. Po pierwszej próbie w Anglii zespół pojawił się w Paryżu z gitarzystą Anargyrosem „Silver” Koulourisem (chociaż przez pewien czas zespół występował bez niego). Pierwsze dwa albumy End of the World oraz It’s Five O’Clock łączyły rock lat 60. z grecką muzyką folklorystyczną. Piosenka Rain and Tears z albumu End of the World, oparta na kanonie Johanna Pachelbela, została przebojem we Francji i miała też swoich zwolenników w Anglii. W 1970 roku zespół zaczął nagranie swojego największego dzieła, muzycznej adaptacji biblijnej Apokalipsy świętego Jana, zatytułowanej „666 - The Apocalypse of St. John”. W tym czasie relacje pomiędzy Roussosem, Vangelisem i Siderasem nie były najlepsze, ale zespół miał kontrakt na nagranie trzeciego albumu i w 1970 roku nagrali 666. 666 był jedynym albumem, który miał jakiekolwiek powodzenie w Stanach Zjednoczonych. Title: It's Five O'Clock Artist: Aphrodite's Child Country: Grecja Year: 1969 Genre: Rock Format / Codec: FLAC Audio bitrate: 927 Kbps ..::TRACK-LIST::.. 1.It's Five O'Clock 2.Wake Up 3.Take Your Time 4.Annabella 5.Let Me Love, Let Me Live 6.Funky Mary 7.Good Time So Fine 8.Marie Jolie 9.Such a Funny Night ![]()
Seedów: 71
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-03-01 18:41:27
Rozmiar: 221.74 MB
Peerów: 30
Dodał: Uploader
Opis
..::INFO::..
Carte de Sejour to francuski zespół w składzie: Rachid Taha (wokal), Mohamed Amini (gitary), Moktar Amini (bas) i Jerome Savy (gitara prowadząca). Zespół powstał w 1980 roku a jego styl to mieszanka popu, rocka, punk rocka, tradycyjnej muzyki arabskiej oraz muzyki gnawa. Rozpadli się w 1990 roku. Wydali sześć albumów długogrających. Wstawka zawiera trzecie wydawnictwo zespołu (pierwsze oficjalne). Title: Rhorhomanie Artist: Carte De Sejour Country: Francja Year: 1984 Genre: Rock Format / Codec: MP3 Audio bitrate: 320 kbps ..::TRACK-LIST::.. 01 Rhorhomanie 02 Chemis ou Nemja 03 Zamana 04 Nar 05 Desole 06 Ouadou 07 Blue de Marseille 08 Habibi 09 Sounefir 10 Mirage ![]()
Seedów: 18
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-03-01 18:41:20
Rozmiar: 106.40 MB
Peerów: 70
Dodał: Uploader
Opis
TRACKLISTA:
1. 0:00 2. Za Dużo 3. RAP 4. @champagnepapi Feat. Oki 5. Kiedyś Cię Znajdę Feat. Reni Jusis 6. BLOK! 7. „Tak to leciało!” Feat. Taco Hemingway 8. Kochaj Mnie Albo Rzuć 9. Wesołych Świąt 10. Lifestyle Feat. Young Igi 11. Piegi 12. Do zobaczenia, do później 13. Ceha Joint 2 (Skit) 14. New York Freestyle 15. Biały Mat 16. Czarne Chmury Feat. Young Igi 17. PATRZ NA NIEBO JAK PIERDOLNIE 18. WSZYSTKO MIJA 19. BÓL 20. 300 BANIEK Feat. Oki 21. PIES FRANEK NA AUTO-TUNE 2 (SKIT) 22. KIEDYŚ CIĘ ZNAJDĘ (REMIX) (Feat. Oki, Reni Jusis & Young Multi) DANE TECHNICZNE: Wielkość uploadu 120,4 MB Format/Kodek: Mp3 ![]()
Seedów: 24
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-03-01 18:41:12
Rozmiar: 252.21 MB
Peerów: 4
Dodał: Uploader
Opis
TRACKLISTA:
1. OG (Osiedlowy Geniusz) Feat. Amster, OG Enzu 2. Otwarte karty 3. SOSA 4. Euro biznes freestyle 5. Wszystkie kolory 6. Zimny jak lód Feat. Alberto 7. VVS 8. KFC Feat. Malik Montana 9. Body positive (NYC Freestyle) 10. Riri drip 11. Od kiedy pamiętam 12. Długie noce (outro) DANE TECHNICZNE: Wielkość uploadu 75,4 MB Format/Kodek: Mp3 ![]()
Seedów: 18
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-03-01 18:41:03
Rozmiar: 75.81 MB
Peerów: 3
Dodał: Uploader
Opis
TRACKLISTA:
1. Łabędzi Śpiew cuty: DJ Flip 2. Mamy TO 3. Happy End 4. Problem 5. YESOKEY 6. Ćpuny 7. Piętno Feat. Gracjan CWN 8. Bardziej 9. Nie Rób Mi Zdjęć 10. Krzyk Za Ścianą 11. Lwy & Koty 12. Oczy Matki 13. Wyścig Z Czasem cuty: DJ Flip 14. Yesokey (Remix) 15. Nie Rób Mi Zdjęć (Remix) DANE TECHNICZNE: Wielkość uploadu 126.5 MB Format/Kodek: Mp3 ![]()
Seedów: 15
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-03-01 18:40:48
Rozmiar: 127.43 MB
Peerów: 4
Dodał: Uploader
Opis
TRACKLISTA:
CD1 - ROCKST4R 1. Infinity Pool 2. Spadająca gwiazda 3. Presja 4. Opuszczony dach 5. Kaptur Feat. Palar 6. Nawiedzony dom 7. Sto tysięcy razy Feat. Chivas 8. Co ja poradzę 9. 1 na 100 Feat. Mata 10. Lady Gaga (zejdź w dół) 11. 2KC Feat. Slowez 12. RODEO! 13. Dzisiaj 14. Ze łzami Ci do twarzy 15. Za tych co nie mogą 16. Chromowane serce 17. 392 18. Offwhite 19. Rozpięta koszula 20. Choć nie widać na zewnątrz Feat. Bedoes 21. Postanowienia noworoczne CD2 - Bentley Mixtape 1. Intro (Bentley Music Mixtape) 2. Czas Na Mnie 3. W Dół 4. Family Guy Feat. Palar & Slowez 5. Ciągnie Cię Do Mnie Feat. Beteo 6. Stara Fura 7. Gdzie Jest Nemo Feat. Palar & Slowez 8. Ćmy Feat. Szpaku 9. My Dawg 10. Pull Up Feat. Viki Gabor 11. Jesteś Inna 12. ET Feat. Palar 13. Co Ze Mną Nie Tak Feat. Szymon_C) DANE TECHNICZNE: Wielkość uploadu: 213,4 MB Format/Kodek: Mp3 ![]()
Seedów: 3
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-03-01 18:40:41
Rozmiar: 215.20 MB
Peerów: 14
Dodał: Uploader
Opis
..::INFO::..
--------------------------------------------------------------------- Izabela Trojanowska - Wszystko czego dziś chcę Złota kolekcja --------------------------------------------------------------------- Artist...............: Izabela Trojanowska Album................: Wszystko czego dziś chcę Genre................: Pop, Rock Source...............: CD Year.................: 1999 Ripper...............: EAC (Secure mode) & Lite-On iHAS124 Codec................: Free Lossless Audio Codec (FLAC) Quality..............: Lossless, (avg. compression: 64 %) Channels.............: Stereo / 44100 HZ / 16 Bit Tags.................: VorbisComment Information..........: Złota Kolekcja Included.............: NFO, PLS, M3U, CUE Covers...............: Front Back CD --------------------------------------------------------------------- Tracklisting --------------------------------------------------------------------- 1. Izabela Trojanowska - Tyle samo prawd ile kłamstw [04:14] 2. Izabela Trojanowska - Wszystko czego dziś chcę [04:06] 3. Izabela Trojanowska - Pieśń o cegle [03:01] 4. Izabela Trojanowska - Układy [04:16] 5. Izabela Trojanowska - Brylanty [03:37] 6. Izabela Trojanowska - Karmazynowa noc [03:51] 7. Izabela Trojanowska - Nic za nic [04:28] 8. Izabela Trojanowska - Obce dni [03:34] 9. Izabela Trojanowska - Obejdzie się bez łez [04:06] 10. Izabela Trojanowska - Daj Boże, daj [03:23] 11. Izabela Trojanowska - I stało się [03:48] 12. Izabela Trojanowska - Chcę żyć inaczej [02:45] 13. Izabela Trojanowska - Więcej niż życie [02:45] 14. Izabela Trojanowska - Nareszcie czuję [04:22] 15. Izabela Trojanowska - Tydzień łez [04:33] 16. Izabela Trojanowska - Na bohaterów popyt minął [04:21] 17. Izabela Trojanowska - Mało siebie znam [04:57] 18. Izabela Trojanowska - Nic naprawdę [04:40] 19. Izabela Trojanowska - Jestem Twoim grzechem [05:54] Playing Time.........: 01:16:50 Total Size...........: 497,87 MB ![]()
Seedów: 56
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-03-01 17:39:13
Rozmiar: 499.41 MB
Peerów: 24
Dodał: rajkad
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
Długo oczekiwany debiutancki album włoskiej legendy death metalu istniejącej od 1986 roku!!! ..::TRACK-LIST::.. 1. Intro - From Darkest 01:36 2. Sell Your Soul (remastered 2023) 05:02 3. Suffocated by Fear 04:56 4. Black Marble Tomb 04:35 5. Deep Smell of Blood 04:35 6. Date with Death 05:14 7. ...Interlude... 00:33 8. Away from God's Gaze 04:56 9. Blood Tears Falls 04:16 Guest guitar on track 8 and 9 Andrea Cipolla (Corpsefucking Art, Morbo, Nuclear Wargod etc...). Backing vocals on track 8 Mariya Popyk, also author of the artwork. https://www.youtube.com/watch?v=fQIgp0X00EM SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-03-01 16:15:11
Rozmiar: 86.92 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
Długo oczekiwany debiutancki album włoskiej legendy death metalu istniejącej od 1986 roku!!! ..::TRACK-LIST::.. 1. Intro - From Darkest 01:36 2. Sell Your Soul (remastered 2023) 05:02 3. Suffocated by Fear 04:56 4. Black Marble Tomb 04:35 5. Deep Smell of Blood 04:35 6. Date with Death 05:14 7. ...Interlude... 00:33 8. Away from God's Gaze 04:56 9. Blood Tears Falls 04:16 Guest guitar on track 8 and 9 Andrea Cipolla (Corpsefucking Art, Morbo, Nuclear Wargod etc...). Backing vocals on track 8 Mariya Popyk, also author of the artwork. https://www.youtube.com/watch?v=fQIgp0X00EM SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-03-01 16:12:55
Rozmiar: 280.46 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Takie koncerty urodzinowe to już tradycja, wywodząca się z czasów bardzo dawnych. Był rok 1989, kiedy grupa pierwszy raz celebrowała swój jubileusz, czyli 10-lecie. Już wtedy w Spodku. Potem wyprawiała jubileusze kalendarzowo mniej okrągłe, więc trochę z przymrużeniem oka, ale wkrótce obchodzenia jubileuszy zaprzestała. Dopiero trzeci krzyżyk na karku Dżemu spowodował, że muzycy wrócili do takiej formy uhonorowania upływu czasu i swojej bytności na scenie. To już była nowa Polska, nowy Dżem i nowy Spodek, bo dwa z trzech wielkich benefisów urodzinowych odbyły się właśnie tam. Wiedzą o tym uczestnicy, ale też Ci, których na Śląsku wtedy zabrakło, ponieważ każdy z tych benefisów doczekał się efektownej dokumentacji audio/wideo. Koncerty urodzinowe Dżemu mają swoją tradycję i mają swoje prawa. Są gospodarze – jubilaci, są goście specjalni na scenie (Ci, z którymi zespół regularnie występował przed laty, ale też Ci, z którymi gra ten jeden jedyny raz), jest oryginalna scenografia, jest przekrój repertuaru od samych początków po ostatni czas – wśród nich przeboje grane przez zespół na co dzień i utwory grane od święta, niekiedy w wersjach dobrze znanych, ale czasem eksperymentalnych. Jest atmosfera święta, budowana również przez „Sto lat”, którym od czasu do czasu bucha widownia, oraz przez zapowiedzi prowadzącego koncerty Jana Chojnackiego, z których kilka weszło do dżemowego słownika. Jest muzyczna współczesność zmieszana ze wspomnieniem tych, którzy Dżem tak dawno temu współtworzyli. Bo oprócz aktualnych członków grupy słychać (w piosenkach) i widać (na telebimach) także Ryszarda Riedla i Pawła Bergera, o których przecież nie można zapomnieć. Wartość takich koncertów jeszcze wzrosła, odkąd Dżem stał się najdłużej istniejącym non stop rockowym bandem w Polsce. Jan Skaradziński Dżem szczyci się mianem najdłużej istniejącej grupy rockowej w Polsce. Jakkolwiek jest to przechwałka nieco na wyrost, faktycznie niewielu innym zespołom w naszym kraju udało się dotrwać do swojej czterdziestej piątej rocznicy założenia. Niewielu też potrafi wciąż przyciągać na swoje koncerty tłumy fanów. Tyska formacja jest więc niewątpliwie fenomenem. Na jej występach bawi się już trzecie pokolenie słuchaczy. Inna sprawa, że od dawna funkcjonowanie zespołu opiera się głównie na odcinaniu kuponów od własnej legendy. Mimo iż od śmierci charyzmatycznego wokalisty Ryszarda Riedla minęło już równe trzydzieści lat, zespół wciąż bazuje na dorobku z tamtego okresu, traktując swoje późniejsze dokonania po macoszemu. Nie mnie oceniać, czy jest to jeszcze hołd dla swego utalentowanego kolegi, czy też już zwykły koniunkturalizm. Faktem jest jednak, że w minionych trzech dekadach płyty z premierowym materiałem studyjnym pojawiały się coraz rzadziej. Ostatni album z nowymi piosenkami ukazał się w 2010 roku. Od tamtej pory w obozie Dżemu panuje twórczy zastój. Prawdopodobnie tutaj właśnie należy doszukiwać się przyczyn decyzji Macieja Balcara o opuszczeniu składu. Ambitny wokalista chyba znudził się już nieustannym odśpiewywaniem legendarnych przebojów swego słynnego poprzednika. Sam jest przecież artystą o dużym potencjale twórczym, co znajduje odzwierciedlenie w jego dorobku solowym. Może miał już dość tej stagnacji? Niewykluczone. Podkreślam jednak, że to tylko moje osobiste domysły. Świętowanie jubileuszu 45-lecia stało zatem pod znakiem zmiany warty przy mikrofonie. Miejsce Macieja Balcara zajął Sebastian Riedel, syn Ryszarda. Fani Dżemu znają go doskonale – nie tylko w kontekście koligacji rodzinnych, ale także jako frontmana tyskiej grupy Cree, której twórczość w jakimś tam stopniu nawiązuje do klimatów Dżemu z pierwszych lat istnienia. Sam zainteresowany ma już skądinąd bogate doświadczenie w śpiewaniu piosenek swego ojca. Najpierw przez lata sięgał po ten repertuar w trakcie koncertów Cree. Sporadycznie pojawiał się na zaproszenie macierzystej grupy taty. Dopełnieniem stał się natomiast autorski cykl koncertów celebrujących trzydziestą rocznicę odejścia Ryszarda Riedla, który spotkał się z ogromnym zainteresowaniem publiczności. Reasumując – wybór nowego wokalisty dla grupy Dżem raczej nikogo nie zaskoczył. Kwietniowy koncert w katowickim Spodku wpisał się w tradycję hucznego świętowania kolejnej okrągłej (w tym wypadku pół-okrągłej) rocznicy powstania grupy. Począwszy od roku 2009 każda taka impreza rejestrowana była na potrzeby późniejszego wydawnictwa audio-wizualnego. Nie inaczej stało się tym razem. Ponieważ sam przebieg koncertu został już szczegółowo zrelacjonowany na naszych łamach, tutaj chciałbym skupić się na opisie albumu „45 Urodziny”, który jest dokumentem z tego wydarzenia. Jak wszystko w życiu – ma on swoje niezaprzeczalne zalety, ale także trochę wad. Zacznę od plusów. Całość przygotowano ze sporym rozmachem realizacyjnym. Opasły box zawiera pełną dźwiękową rejestrację koncertu na trzech płytach CD a także wersję z obrazem na dysku Blu-ray. Nowością jest umieszczenie w zestawie dysku przynoszącego zapis koncertu w formacie Blu-ray Ultra HD i z dźwiękiem w wersji Atmos. Zatem osoby dysponujące odpowiednim sprzętem odtwarzającym mają okazję rozkoszować się nagraniem w najwyższej jakości, jaką oferuje współczesna technologia. Do rejestracji wydarzenia użyto kilkunastu kamer HD a także drona, który fruwał nad głowami uczestników koncertu przez cały czas jego trwania. Wszystko jest zatem ukazane z wielu perspektyw, co podkreśla jeszcze dynamiczny montaż. Pod względem czystości obrazu i dźwięku jest to zatem najlepsza dotychczasowa „koncertówka” grupy Dżem. Wartość podnosi dodatkowo szata graficzna, ze szczególnym wskazaniem na umiejscowioną w środku książeczkę z pełnym opisem zawartości i udanymi fotografiami. Bez zarzutu pozostaje także prezentacja treści artystycznej. Niewątpliwa mobilizacja muzyków wobec rangi wydarzenia sprawia, że wszystkie utwory odegrane zostały z pełnym profesjonalizmem. Omawiane wydawnictwo to przede wszystkim świetna pamiątka dla wszystkich uczestników koncertu. W domowym zaciszu możemy kolejny raz posłuchać dowcipnej konferansjerki w wykonaniu redaktora Jana Chojnackiego. Mamy też okazję po raz ostatni docenić kunszt wokalny Macieja Balcara w roli frontmana grupy. Pierwsze dwie godziny należą tu wszak do niego. Zwyczajowo pojawia się też na chwilę jego poprzednik, czyli Jacek Dewódzki, który śpiewa trzy piosenki z czasów swej bytności w grupie. Potem zaś następuje najważniejsza chwila koncertu, czyli uroczyste pożegnanie Macieja z fanami. Trzecia godzina koncertu to już nowe oblicze Dżemu – z Sebastianem Riedlem przy mikrofonie. To teraz trochę o minusach. „45 Urodziny” są pierwszym audiowizualnym albumem Dżemu, który nie zawiera w zestawie nośnika DVD. Wiem, że format ten odchodzi już powoli do lamusa, niemniej jednak wciąż jest w naszym kraju najpopularniejszą wersją dla płyt z obrazem. Wydawca z góry zakłada, że każdy nabywca niniejszego boksu musi posiadać odtwarzacz Blu-ray. Chyba niesłusznie. Szkoda zresztą, że nie powtórzono metody wydawniczej zastosowanej przy okazji „35 Urodzin”. Oferowano wówczas kilka wersji albumu – zarówno boks wielopłytowy, jak też bardziej przyjazne kieszeni fana osobne wydania z samymi płytami DVD bądź Blu-ray – w zależności od potrzeb i posiadanego sprzętu. Tym razem dostajemy zestaw dedykowany bardziej zamożnym fanom zespołu. Nie brakuje jednak takowych, co pozwolę sobie zauważyć mając w pamięci tempo, w jakim wyprzedano katowicki koncert jubileuszowy. Mało przyjazny w obsłudze jest sposób mocowania poszczególnych dysków wewnątrz pudełka. Zachowano tu niestety szablon obowiązujący w przypadku wcześniejszych boksów Dżemu. Problematyczne jest zarówno wydobycie krążka bez obawy o jego uszkodzenie jak również umiejscowienie go z powrotem na tacce po zakończeniu użytkowania. Jako że opisywany produkt do tanich raczej nie należy, można się było trochę bardziej postarać. Sam program koncertu na 45-lecie też zapisałbym po stronie wad. O ile wcześniejsze występy rocznicowe błyszczały niespodziankami w postaci rzadko wykonywanych utworów, tak tym razem dostajemy ograny do bólu zestaw „the best of”. Lwią część stanowią jak zwykle numery z czasów Ryśka Riedla, co tylko potwierdza moje spostrzeżenia z pierwszych akapitów niniejszego tekstu. Niemniej trochę to dziwi – zwłaszcza w kontekście szumnego pożegnania z Maciejem Balcarem. No właśnie – kolejnym dużym minusem opisywanego dokumentu jest pominięcie (czy raczej wycięcie w montażu) sceny wymiany wokalistów. Maciej Balcar po zaśpiewaniu kompozycji „Do kołyski” uściskał się „na misia” ze swoim następcą Sebastianem Riedlem, podczas gdy reszta zespołu nie zdobyła się nawet na gest poklepania po plecach odchodzącego kolegi. Rzuca to nowe światło na relacje w zespole w chwili zmiany składu. Cóż, samo życie. Ale nie uwzględnienie tej chwili w filmie dokumentującym ostatni wspólny koncert zakrawa na absurd. Ów wzruszający gest uścisku obu wokalistów był podstawą wszystkich fotorelacji nazajutrz po koncercie. Zapadł też bardzo w pamięć uczestnikom wydarzenia, z piszącym te słowa włącznie. Ktoś podjął jednak kontrowersyjną decyzję. Niby nic wielkiego, ale niesmak pozostał. Album „45 Urodziny” to – mimo wspomnianych powyżej niedociągnięć – wartościowe wydawnictwo. Dokumentuje nie tylko ważny jubileusz zespołu Dżem, ale także kolejny przełomowy moment w jego historii. Bez wątpienia będzie cennym uzupełnieniem kolekcji fonograficznej zagorzałych fanów formacji. Jeśli los pozwoli, za pięć lat otrzymamy następny imponujący boks jubileuszowy. Osobiście liczę jednak na to, że kolejną płytę sygnowaną szyldem legendarnej śląskiej grupy wypełnią – wyczekiwane od lat – premierowe piosenki studyjne. Michał Kass ..::TRACK-LIST::.. Nagrań dokonano podczas koncertu w katowickim Spodku 6 kwietnia 2024 roku. CD 1: 1. Zapowiedź 1:45 2. Partyzant 6:33 3. Gorszy dzień 4:55 4. Mała aleja róż 5:35 5. Wokół sami lunatycy 5:24 6. Modlitwa III - Pozwól mi 8:39 7. Ćma barowa 7:25 8. List do M. 8:39 9. Mamy forsę, mamy czas 6:25 10. Kilka zdartych płyt 4:20 CD 2: 1. Powiedz, czy słyszysz 6:17 2. Dzikość mego serca 5:34 3. Tylko ja i ty 6:17 4. Czerwony jak cegła 7:14 5. Kim jestem - jestem sobie 4:55 6. Skazany na bluesa 8:07 7. Dzień, w którym pękło niebo 5:57 8. Szeryfie, co tu się dzieje? 7:44 9. Do kołyski 9:02 CD 3: 1. Naiwne pytania 10:55 2. Harley mój 6:09 3. Cała w trawie 8:19 4. Jak malowany ptak 5:13 5. Wehikuł czasu - to byłby cud 7:49 6. Sen o Victorii 5:49 7. Sto lat 1:53 8. Whisky 13:36 ..::OBSADA::.. Jan Chojnacki - prowadzenie Maciej Balcar - śpiew Janusz Borzucki - instrumenty klawiszowe Adam Otręba - gitara Beno Otręba - gitara basowa Sebastian Riedel - śpiew, gitara, harmonijka ustna Jerzy Styczyński - gitara Zbigniew Szczerbiński - perkusja oraz gościnnie: Jacek Dewódzki (śpiew) https://www.youtube.com/watch?v=VKBc7x2PrB4 SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 52
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-03-01 15:53:53
Rozmiar: 417.29 MB
Peerów: 18
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Takie koncerty urodzinowe to już tradycja, wywodząca się z czasów bardzo dawnych. Był rok 1989, kiedy grupa pierwszy raz celebrowała swój jubileusz, czyli 10-lecie. Już wtedy w Spodku. Potem wyprawiała jubileusze kalendarzowo mniej okrągłe, więc trochę z przymrużeniem oka, ale wkrótce obchodzenia jubileuszy zaprzestała. Dopiero trzeci krzyżyk na karku Dżemu spowodował, że muzycy wrócili do takiej formy uhonorowania upływu czasu i swojej bytności na scenie. To już była nowa Polska, nowy Dżem i nowy Spodek, bo dwa z trzech wielkich benefisów urodzinowych odbyły się właśnie tam. Wiedzą o tym uczestnicy, ale też Ci, których na Śląsku wtedy zabrakło, ponieważ każdy z tych benefisów doczekał się efektownej dokumentacji audio/wideo. Koncerty urodzinowe Dżemu mają swoją tradycję i mają swoje prawa. Są gospodarze – jubilaci, są goście specjalni na scenie (Ci, z którymi zespół regularnie występował przed laty, ale też Ci, z którymi gra ten jeden jedyny raz), jest oryginalna scenografia, jest przekrój repertuaru od samych początków po ostatni czas – wśród nich przeboje grane przez zespół na co dzień i utwory grane od święta, niekiedy w wersjach dobrze znanych, ale czasem eksperymentalnych. Jest atmosfera święta, budowana również przez „Sto lat”, którym od czasu do czasu bucha widownia, oraz przez zapowiedzi prowadzącego koncerty Jana Chojnackiego, z których kilka weszło do dżemowego słownika. Jest muzyczna współczesność zmieszana ze wspomnieniem tych, którzy Dżem tak dawno temu współtworzyli. Bo oprócz aktualnych członków grupy słychać (w piosenkach) i widać (na telebimach) także Ryszarda Riedla i Pawła Bergera, o których przecież nie można zapomnieć. Wartość takich koncertów jeszcze wzrosła, odkąd Dżem stał się najdłużej istniejącym non stop rockowym bandem w Polsce. Jan Skaradziński Dżem szczyci się mianem najdłużej istniejącej grupy rockowej w Polsce. Jakkolwiek jest to przechwałka nieco na wyrost, faktycznie niewielu innym zespołom w naszym kraju udało się dotrwać do swojej czterdziestej piątej rocznicy założenia. Niewielu też potrafi wciąż przyciągać na swoje koncerty tłumy fanów. Tyska formacja jest więc niewątpliwie fenomenem. Na jej występach bawi się już trzecie pokolenie słuchaczy. Inna sprawa, że od dawna funkcjonowanie zespołu opiera się głównie na odcinaniu kuponów od własnej legendy. Mimo iż od śmierci charyzmatycznego wokalisty Ryszarda Riedla minęło już równe trzydzieści lat, zespół wciąż bazuje na dorobku z tamtego okresu, traktując swoje późniejsze dokonania po macoszemu. Nie mnie oceniać, czy jest to jeszcze hołd dla swego utalentowanego kolegi, czy też już zwykły koniunkturalizm. Faktem jest jednak, że w minionych trzech dekadach płyty z premierowym materiałem studyjnym pojawiały się coraz rzadziej. Ostatni album z nowymi piosenkami ukazał się w 2010 roku. Od tamtej pory w obozie Dżemu panuje twórczy zastój. Prawdopodobnie tutaj właśnie należy doszukiwać się przyczyn decyzji Macieja Balcara o opuszczeniu składu. Ambitny wokalista chyba znudził się już nieustannym odśpiewywaniem legendarnych przebojów swego słynnego poprzednika. Sam jest przecież artystą o dużym potencjale twórczym, co znajduje odzwierciedlenie w jego dorobku solowym. Może miał już dość tej stagnacji? Niewykluczone. Podkreślam jednak, że to tylko moje osobiste domysły. Świętowanie jubileuszu 45-lecia stało zatem pod znakiem zmiany warty przy mikrofonie. Miejsce Macieja Balcara zajął Sebastian Riedel, syn Ryszarda. Fani Dżemu znają go doskonale – nie tylko w kontekście koligacji rodzinnych, ale także jako frontmana tyskiej grupy Cree, której twórczość w jakimś tam stopniu nawiązuje do klimatów Dżemu z pierwszych lat istnienia. Sam zainteresowany ma już skądinąd bogate doświadczenie w śpiewaniu piosenek swego ojca. Najpierw przez lata sięgał po ten repertuar w trakcie koncertów Cree. Sporadycznie pojawiał się na zaproszenie macierzystej grupy taty. Dopełnieniem stał się natomiast autorski cykl koncertów celebrujących trzydziestą rocznicę odejścia Ryszarda Riedla, który spotkał się z ogromnym zainteresowaniem publiczności. Reasumując – wybór nowego wokalisty dla grupy Dżem raczej nikogo nie zaskoczył. Kwietniowy koncert w katowickim Spodku wpisał się w tradycję hucznego świętowania kolejnej okrągłej (w tym wypadku pół-okrągłej) rocznicy powstania grupy. Począwszy od roku 2009 każda taka impreza rejestrowana była na potrzeby późniejszego wydawnictwa audio-wizualnego. Nie inaczej stało się tym razem. Ponieważ sam przebieg koncertu został już szczegółowo zrelacjonowany na naszych łamach, tutaj chciałbym skupić się na opisie albumu „45 Urodziny”, który jest dokumentem z tego wydarzenia. Jak wszystko w życiu – ma on swoje niezaprzeczalne zalety, ale także trochę wad. Zacznę od plusów. Całość przygotowano ze sporym rozmachem realizacyjnym. Opasły box zawiera pełną dźwiękową rejestrację koncertu na trzech płytach CD a także wersję z obrazem na dysku Blu-ray. Nowością jest umieszczenie w zestawie dysku przynoszącego zapis koncertu w formacie Blu-ray Ultra HD i z dźwiękiem w wersji Atmos. Zatem osoby dysponujące odpowiednim sprzętem odtwarzającym mają okazję rozkoszować się nagraniem w najwyższej jakości, jaką oferuje współczesna technologia. Do rejestracji wydarzenia użyto kilkunastu kamer HD a także drona, który fruwał nad głowami uczestników koncertu przez cały czas jego trwania. Wszystko jest zatem ukazane z wielu perspektyw, co podkreśla jeszcze dynamiczny montaż. Pod względem czystości obrazu i dźwięku jest to zatem najlepsza dotychczasowa „koncertówka” grupy Dżem. Wartość podnosi dodatkowo szata graficzna, ze szczególnym wskazaniem na umiejscowioną w środku książeczkę z pełnym opisem zawartości i udanymi fotografiami. Bez zarzutu pozostaje także prezentacja treści artystycznej. Niewątpliwa mobilizacja muzyków wobec rangi wydarzenia sprawia, że wszystkie utwory odegrane zostały z pełnym profesjonalizmem. Omawiane wydawnictwo to przede wszystkim świetna pamiątka dla wszystkich uczestników koncertu. W domowym zaciszu możemy kolejny raz posłuchać dowcipnej konferansjerki w wykonaniu redaktora Jana Chojnackiego. Mamy też okazję po raz ostatni docenić kunszt wokalny Macieja Balcara w roli frontmana grupy. Pierwsze dwie godziny należą tu wszak do niego. Zwyczajowo pojawia się też na chwilę jego poprzednik, czyli Jacek Dewódzki, który śpiewa trzy piosenki z czasów swej bytności w grupie. Potem zaś następuje najważniejsza chwila koncertu, czyli uroczyste pożegnanie Macieja z fanami. Trzecia godzina koncertu to już nowe oblicze Dżemu – z Sebastianem Riedlem przy mikrofonie. To teraz trochę o minusach. „45 Urodziny” są pierwszym audiowizualnym albumem Dżemu, który nie zawiera w zestawie nośnika DVD. Wiem, że format ten odchodzi już powoli do lamusa, niemniej jednak wciąż jest w naszym kraju najpopularniejszą wersją dla płyt z obrazem. Wydawca z góry zakłada, że każdy nabywca niniejszego boksu musi posiadać odtwarzacz Blu-ray. Chyba niesłusznie. Szkoda zresztą, że nie powtórzono metody wydawniczej zastosowanej przy okazji „35 Urodzin”. Oferowano wówczas kilka wersji albumu – zarówno boks wielopłytowy, jak też bardziej przyjazne kieszeni fana osobne wydania z samymi płytami DVD bądź Blu-ray – w zależności od potrzeb i posiadanego sprzętu. Tym razem dostajemy zestaw dedykowany bardziej zamożnym fanom zespołu. Nie brakuje jednak takowych, co pozwolę sobie zauważyć mając w pamięci tempo, w jakim wyprzedano katowicki koncert jubileuszowy. Mało przyjazny w obsłudze jest sposób mocowania poszczególnych dysków wewnątrz pudełka. Zachowano tu niestety szablon obowiązujący w przypadku wcześniejszych boksów Dżemu. Problematyczne jest zarówno wydobycie krążka bez obawy o jego uszkodzenie jak również umiejscowienie go z powrotem na tacce po zakończeniu użytkowania. Jako że opisywany produkt do tanich raczej nie należy, można się było trochę bardziej postarać. Sam program koncertu na 45-lecie też zapisałbym po stronie wad. O ile wcześniejsze występy rocznicowe błyszczały niespodziankami w postaci rzadko wykonywanych utworów, tak tym razem dostajemy ograny do bólu zestaw „the best of”. Lwią część stanowią jak zwykle numery z czasów Ryśka Riedla, co tylko potwierdza moje spostrzeżenia z pierwszych akapitów niniejszego tekstu. Niemniej trochę to dziwi – zwłaszcza w kontekście szumnego pożegnania z Maciejem Balcarem. No właśnie – kolejnym dużym minusem opisywanego dokumentu jest pominięcie (czy raczej wycięcie w montażu) sceny wymiany wokalistów. Maciej Balcar po zaśpiewaniu kompozycji „Do kołyski” uściskał się „na misia” ze swoim następcą Sebastianem Riedlem, podczas gdy reszta zespołu nie zdobyła się nawet na gest poklepania po plecach odchodzącego kolegi. Rzuca to nowe światło na relacje w zespole w chwili zmiany składu. Cóż, samo życie. Ale nie uwzględnienie tej chwili w filmie dokumentującym ostatni wspólny koncert zakrawa na absurd. Ów wzruszający gest uścisku obu wokalistów był podstawą wszystkich fotorelacji nazajutrz po koncercie. Zapadł też bardzo w pamięć uczestnikom wydarzenia, z piszącym te słowa włącznie. Ktoś podjął jednak kontrowersyjną decyzję. Niby nic wielkiego, ale niesmak pozostał. Album „45 Urodziny” to – mimo wspomnianych powyżej niedociągnięć – wartościowe wydawnictwo. Dokumentuje nie tylko ważny jubileusz zespołu Dżem, ale także kolejny przełomowy moment w jego historii. Bez wątpienia będzie cennym uzupełnieniem kolekcji fonograficznej zagorzałych fanów formacji. Jeśli los pozwoli, za pięć lat otrzymamy następny imponujący boks jubileuszowy. Osobiście liczę jednak na to, że kolejną płytę sygnowaną szyldem legendarnej śląskiej grupy wypełnią – wyczekiwane od lat – premierowe piosenki studyjne. Michał Kass ..::TRACK-LIST::.. Nagrań dokonano podczas koncertu w katowickim Spodku 6 kwietnia 2024 roku. CD 1: 1. Zapowiedź 1:45 2. Partyzant 6:33 3. Gorszy dzień 4:55 4. Mała aleja róż 5:35 5. Wokół sami lunatycy 5:24 6. Modlitwa III - Pozwól mi 8:39 7. Ćma barowa 7:25 8. List do M. 8:39 9. Mamy forsę, mamy czas 6:25 10. Kilka zdartych płyt 4:20 CD 2: 1. Powiedz, czy słyszysz 6:17 2. Dzikość mego serca 5:34 3. Tylko ja i ty 6:17 4. Czerwony jak cegła 7:14 5. Kim jestem - jestem sobie 4:55 6. Skazany na bluesa 8:07 7. Dzień, w którym pękło niebo 5:57 8. Szeryfie, co tu się dzieje? 7:44 9. Do kołyski 9:02 CD 3: 1. Naiwne pytania 10:55 2. Harley mój 6:09 3. Cała w trawie 8:19 4. Jak malowany ptak 5:13 5. Wehikuł czasu - to byłby cud 7:49 6. Sen o Victorii 5:49 7. Sto lat 1:53 8. Whisky 13:36 ..::OBSADA::.. Jan Chojnacki - prowadzenie Maciej Balcar - śpiew Janusz Borzucki - instrumenty klawiszowe Adam Otręba - gitara Beno Otręba - gitara basowa Sebastian Riedel - śpiew, gitara, harmonijka ustna Jerzy Styczyński - gitara Zbigniew Szczerbiński - perkusja oraz gościnnie: Jacek Dewódzki (śpiew) https://www.youtube.com/watch?v=VKBc7x2PrB4 SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 70
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-03-01 15:49:48
Rozmiar: 1.21 GB
Peerów: 3
Dodał: Fallen_Angel
1 - 30 | 31 - 60 | 61 - 90 | ... | 1051 - 1080 | 1081 - 1110 | 1111 - 1140 | 1141 - 1170 | 1171 - 1200 | ... | 22981 - 23010 | 23011 - 23040 | 23041 - 23068 |