![]() |
|
|||||||||||||
Ostatnie 10 torrentów
Ostatnie 10 komentarzy
Discord
Kategoria:
Muzyka
Ilość torrentów:
23,770
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Nowa, limitowana, europejska edycja jedynego albumu tej amerykańskiej formacji, będącego absolutnym szczytem gitarowego i praktycznie psych-progresywnego, momentami mocno improwizowanego grania z lekko bluesującymi wpływami. Wszystkie kompozycje autentycznie wpadają w ucho, zaś ich interpretacja (jak na nieznaną grupę nastolatków z głębokiej prowincji) budzi niekłamany podziw! Nietrudno zrozumieć, że oryginalny winyl osiąga ceny przekraczające 1500 dolarów! Doskonały dźwięk i wiernie zreprodukowana winylowa okładka! JL Jedyną wadą tej jednej z najpiękniejszych płyt jakie pojawiły się na rynku muzycznym w Stanach w roku 1971 jest jej długość. Sześć utworów i tylko pół godziny jakże wybornej muzyki. Ilekroć słucham sobie tych nagrań, czuję głęboki niedosyt. I żal, że jest tego tak bardzo mało. Trudno się od tej muzyki oderwać. Zapada w pamięć i pozostaje w niej na długo. Bardzo długo! Tak jak i ta oszczędna w swej wymowie okładka w różowo-popielatej tonacji z odpoczywającą baletnicą (mimem?) skrywającą twarz pod mocnym scenicznym makijażem. Prosty projekt, a jednak przyciągający uwagę. Po raz pierwszy reedycja tej płyty w wersji CD pojawiła się w 2000 roku (wydana przez włoską Akarmę). Problem w tym, że zgrano ją z niecentrycznego winyla, przez co nagrania nieco „pływały”. Szczególnie słychać to na dwóch ostatnich, nieco rozbudowanych kompozycjach. Na szczęście dziesięć lat później szwedzkie Flawed Gems wydało ten album raz jeszcze, w wersji poprawionej. Przy ewentualnym zakupie kompaktu radzę zwrócić na to uwagę. Głównym twórcą repertuaru i liderem grupy był 17-letni wówczas gitarzysta i wokalista Myke Jackson. Jego ojciec był skrzypkiem i bardzo popularnym wykonawcą muzyki country w latach 50-tych i 60-tych. Wydaje się więc, że Myke był przesiąknięty muzycznym biznesem od najmłodszych lat. Do tego był bardzo utalentowany. Wyśmienicie grał na gitarze, świetnie śpiewał, komponował i pisał dobre teksty. Niesamowite jest też to, że pozostali członkowie FELT także byli bardzo młodzi: drugi gitarzysta Stan Lee to rówieśnik Jacksona, zaś Mike Neel (dr), Tommy Gilstrap (bg) i Allan Dalrymple (org.) mieli nie wiele więcej, bo po osiemnaście lat. Jackson i Neel mieszkali w małym, sennym, prowincjonalnym miasteczku Arb (5 tys. mieszkańców). W czasie wakacji, w 1969 roku, wybrali się wspólnie do pobliskiego Huntsville na festiwal muzyczny, by posłuchać muzyki, może przy okazji poderwać jakieś dziewczyny. Tam, przy piknikowym stole, poznali swego przyszłego basistę. Tommy Gilstrap wspominał po latach: „Myke wziął gitarę i zagrał kilka piosenek. Po ich usłyszeniu… „odpłynąłem”. Szybko pożyczyłem sprzęt od swoich znajomych, którzy mieli akurat przerwę w występie i zaśpiewaliśmy dwie piosenki. Tym sposobem zaliczyliśmy debiut sceniczny dla około tysiąca osób!”. Tak narodził się pomysł na stworzenie zespołu, do którego dołączyli wkrótce Allan i Mike. Po dwóch miesiącach prób mieli już opracowany repertuar składający się z trzydziestu piosenek Myke’a. Lokalny disc- jokey zarekomendował ich swojemu znajomemu, który miał małe studio nagraniowe w odległym o 100 mil Birmingham (Alabama). Pojechali do niego, by nagrać swoje pierwsze demo. Inżynierowi, który w tym czasie tam pracował, spodobał się repertuar z którym przyjechali do tego stopnia, że pozwolił im nagrywać przez całą noc, pomimo iż zgodnie z umową mogli z niego korzystać tylko przez trzy godziny. Zarejestrowali wówczas na taśmie pięć utworów, które wziął ze sobą ojciec Myke’a Jacksona próbując zainteresować nimi kilka wytwórni płytowych w Nashville. Jak powszechnie jednak wiadomo, to miasto głównie nastawione jest na country. Dopiero mała wytwórnia Nashbro/Nasco nastawiona głównie na muzykę country, gospel i bluegrass zdecydowała się przyjąć te nagrania. Płytę nagrywano przez dwa dni w Woodland Sound Studios w południowej dzielnicy Nashville, Producent Bob Tubert dał im pełną swobodę i nie ingerował w studyjne brzmienie zespołu dzięki czemu grupa brzmi świeżo i tak bardzo naturalnie. Radość członków grupy FELT niestety nie trwała długo. Jeszcze przed wydaniem płyty, zaledwie dwa miesiące po jej nagraniu, patrol policji drogowej przyłapała Myke’a Jacksona na posiadaniu niewielkiej ilości „marychy”. Mając 17 lat i mieszkając w Alabamie w latach 70-tych na swoje szczęście nie został aresztowany i nie skazano go za posiadanie narkotyku. Został jedynie „profilaktycznie” przeniesiony do poprawczaka, co w konsekwencji spowodowało rozpad kapeli. Droga do kariery została niespodziewanie zatrzaśnięta nim tak na dobre się otworzyła. Aż trudno uwierzyć, że tak młody chłopak był w stanie skomponować tak dojrzałą muzykę. W dodatku operując bardzo przekonującym , jakby zmęczonym głosem. Ten zbolały głos słychać już w otwierającym album utworze „Look At The Sun” – z rozpoczynającym go fortepianem i poruszającą, romantyczną melodią. Utwór tak bliski kompozycjom spółki Lennon/McCartney. Potem wchodzi cały zespół i już w tym momencie wiem, że od tego nagrania nie uda mi się na dłużej uciec. Mogę słuchać go bez końca. W „Now She’s Gone” grupa FELTpokazuje, że nie brak jej umiejętności instrumentalnych zapędzając się w nieco trudniejsze formy rocka progresywnego i jazz-rocka. W środkowej części następuje nagłe spowolnienie – cudownie malowane dźwiękiem barwy i nastroje. Rewelacyjny fragment. „Weepin’ Mama Blues” ma ewidentnie zabarwienie bluesowe, chociaż dominuje w nim ostry, gitarowy riff z masywnym brzmieniem organów. Grany z namaszczenie motyw nasuwa skojarzenia z „I Want You”, który Beatlesi zamieścili na albumie „Abbey Road”. Ostre, gitarowe granie pojawia się w „World”, choć na samym początku mamy odrobinę ciszy i dopiero po chwili zespół wchodzi jak huragan. Utwór zbudowany na kontrastach: raz spokojnie i refleksyjnie, a za chwilę ostro, agresywnie z krzykliwym i niemal wściekłym wokalem. Niezwykle emocjonalne wykonanie. Najdłuższym utworem na płycie jest „Change”, w którym jak w soczewce skupia się wszystko to, co w muzyce FELT jest najlepsze. Spokojny, jakby natchniony, główny temat. Potem naturalne przejście do nieco żywszego motywu, po czym nagle pozostaje tylko sama gitara powtarzająca jeden dźwięk. Po chwili pojawia się organowe tło, dołączają pozostałe instrumenty i muzyka nabiera rozpędu. Daje się rozróżnić trzy epizody. Ma w sobie ta kompozycja – szczególnie jej końcowa część – coś z Indian Summer. Ma też coś z suity „Flight” Rare Bird. Tutaj naprawdę dzieje się dużo. Prawdziwy geniusz zaklęty w dziesięciominutowej formie. Kończy tę płytę „Destination” w pełni dojrzało kompozytorski utwór, z odrobiną melancholii, pełen delikatnej improwizacji z agresywnym wejściem gitary i organów, które fenomenalnie punktują ten utwór. Trudno jest się od tej płyty oderwać. Zapada w pamięć. W dodatku spowija ją delikatna, psychodeliczna mgiełka. Jestem pod ogromnym wrażeniem tych kompozycji. Ich spójności, pomysłowości i rzeczywiście genialnych melodii. Niezwykłego, emocjonalnego wykonania. Nie ma tu cienia rutyny, kalkulowania. Z każdego dźwięku bije szczerość i autentyzm. To jest właśnie domena klasycznego rocka. Takich nagrań mogę słuchać bez końca! Z całego składu FELT, tylko Tommy Gilstrap do dziś czynnie zajmuje się muzyką grając jazz i muzykę pop z różnymi zespołami na wybrzeżu Florydy i Georgii. Od czasu do czasu gra także muzykę rockową z grupami Palmetto Catz, Dillinger i JR Roberts Band. Obecnie mieszka w Orange Park na Florydzie. Mike Neel po rozpadzie FELT grał w latach 70-tych w grupie Myron And The VanDells. Allan Dalrymple zginął w wypadku samochodowym w połowie 1970 roku. Stan Lee grał jazz w miejscowych grupach. Obecnie jest współwłaścicielem firmy Redstone Audio w Huntsville. Myke Jackson w 1975 roku wydał solową, dość udaną płytę „Alone” utrzymaną w konwencji power popu. Co działo się z nim później, tego nie udało mi się ustalić. Oryginalny LP „Felt” wydany wówczas przez malutką wytwórnię Nasco jest dziś potwornie trudny do zdobycia. Pojawiające się okazjonalnie pojedyncze egzemplarze w idealnym stanie osiągają cenę oscylującą w granicach 600 $. Takie pieniądze płaci się tylko za prawdziwe „czarne perły” muzyki rockowej! Zibi ..::TRACK-LIST::.. 1. Look At The Sun 3:14 2. Now She's Gone 5:28 3. Weepin' Mama Blues 4:40 4. World 5:36 5. The Change 10:09 6. Destination 6:40 ..::OBSADA::.. Keyboards - Allan Dalrymple Lead Vocals, Guitar - Myke Jackson Drums - Mike Neel Electric Bass - Tommy Gilstrap Electric Guitar - Stan Lee https://www.youtube.com/watch?v=bMNp3RQYCoE SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-06-22 19:11:08
Rozmiar: 83.63 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Nowa, limitowana, europejska edycja jedynego albumu tej amerykańskiej formacji, będącego absolutnym szczytem gitarowego i praktycznie psych-progresywnego, momentami mocno improwizowanego grania z lekko bluesującymi wpływami. Wszystkie kompozycje autentycznie wpadają w ucho, zaś ich interpretacja (jak na nieznaną grupę nastolatków z głębokiej prowincji) budzi niekłamany podziw! Nietrudno zrozumieć, że oryginalny winyl osiąga ceny przekraczające 1500 dolarów! Doskonały dźwięk i wiernie zreprodukowana winylowa okładka! JL Jedyną wadą tej jednej z najpiękniejszych płyt jakie pojawiły się na rynku muzycznym w Stanach w roku 1971 jest jej długość. Sześć utworów i tylko pół godziny jakże wybornej muzyki. Ilekroć słucham sobie tych nagrań, czuję głęboki niedosyt. I żal, że jest tego tak bardzo mało. Trudno się od tej muzyki oderwać. Zapada w pamięć i pozostaje w niej na długo. Bardzo długo! Tak jak i ta oszczędna w swej wymowie okładka w różowo-popielatej tonacji z odpoczywającą baletnicą (mimem?) skrywającą twarz pod mocnym scenicznym makijażem. Prosty projekt, a jednak przyciągający uwagę. Po raz pierwszy reedycja tej płyty w wersji CD pojawiła się w 2000 roku (wydana przez włoską Akarmę). Problem w tym, że zgrano ją z niecentrycznego winyla, przez co nagrania nieco „pływały”. Szczególnie słychać to na dwóch ostatnich, nieco rozbudowanych kompozycjach. Na szczęście dziesięć lat później szwedzkie Flawed Gems wydało ten album raz jeszcze, w wersji poprawionej. Przy ewentualnym zakupie kompaktu radzę zwrócić na to uwagę. Głównym twórcą repertuaru i liderem grupy był 17-letni wówczas gitarzysta i wokalista Myke Jackson. Jego ojciec był skrzypkiem i bardzo popularnym wykonawcą muzyki country w latach 50-tych i 60-tych. Wydaje się więc, że Myke był przesiąknięty muzycznym biznesem od najmłodszych lat. Do tego był bardzo utalentowany. Wyśmienicie grał na gitarze, świetnie śpiewał, komponował i pisał dobre teksty. Niesamowite jest też to, że pozostali członkowie FELT także byli bardzo młodzi: drugi gitarzysta Stan Lee to rówieśnik Jacksona, zaś Mike Neel (dr), Tommy Gilstrap (bg) i Allan Dalrymple (org.) mieli nie wiele więcej, bo po osiemnaście lat. Jackson i Neel mieszkali w małym, sennym, prowincjonalnym miasteczku Arb (5 tys. mieszkańców). W czasie wakacji, w 1969 roku, wybrali się wspólnie do pobliskiego Huntsville na festiwal muzyczny, by posłuchać muzyki, może przy okazji poderwać jakieś dziewczyny. Tam, przy piknikowym stole, poznali swego przyszłego basistę. Tommy Gilstrap wspominał po latach: „Myke wziął gitarę i zagrał kilka piosenek. Po ich usłyszeniu… „odpłynąłem”. Szybko pożyczyłem sprzęt od swoich znajomych, którzy mieli akurat przerwę w występie i zaśpiewaliśmy dwie piosenki. Tym sposobem zaliczyliśmy debiut sceniczny dla około tysiąca osób!”. Tak narodził się pomysł na stworzenie zespołu, do którego dołączyli wkrótce Allan i Mike. Po dwóch miesiącach prób mieli już opracowany repertuar składający się z trzydziestu piosenek Myke’a. Lokalny disc- jokey zarekomendował ich swojemu znajomemu, który miał małe studio nagraniowe w odległym o 100 mil Birmingham (Alabama). Pojechali do niego, by nagrać swoje pierwsze demo. Inżynierowi, który w tym czasie tam pracował, spodobał się repertuar z którym przyjechali do tego stopnia, że pozwolił im nagrywać przez całą noc, pomimo iż zgodnie z umową mogli z niego korzystać tylko przez trzy godziny. Zarejestrowali wówczas na taśmie pięć utworów, które wziął ze sobą ojciec Myke’a Jacksona próbując zainteresować nimi kilka wytwórni płytowych w Nashville. Jak powszechnie jednak wiadomo, to miasto głównie nastawione jest na country. Dopiero mała wytwórnia Nashbro/Nasco nastawiona głównie na muzykę country, gospel i bluegrass zdecydowała się przyjąć te nagrania. Płytę nagrywano przez dwa dni w Woodland Sound Studios w południowej dzielnicy Nashville, Producent Bob Tubert dał im pełną swobodę i nie ingerował w studyjne brzmienie zespołu dzięki czemu grupa brzmi świeżo i tak bardzo naturalnie. Radość członków grupy FELT niestety nie trwała długo. Jeszcze przed wydaniem płyty, zaledwie dwa miesiące po jej nagraniu, patrol policji drogowej przyłapała Myke’a Jacksona na posiadaniu niewielkiej ilości „marychy”. Mając 17 lat i mieszkając w Alabamie w latach 70-tych na swoje szczęście nie został aresztowany i nie skazano go za posiadanie narkotyku. Został jedynie „profilaktycznie” przeniesiony do poprawczaka, co w konsekwencji spowodowało rozpad kapeli. Droga do kariery została niespodziewanie zatrzaśnięta nim tak na dobre się otworzyła. Aż trudno uwierzyć, że tak młody chłopak był w stanie skomponować tak dojrzałą muzykę. W dodatku operując bardzo przekonującym , jakby zmęczonym głosem. Ten zbolały głos słychać już w otwierającym album utworze „Look At The Sun” – z rozpoczynającym go fortepianem i poruszającą, romantyczną melodią. Utwór tak bliski kompozycjom spółki Lennon/McCartney. Potem wchodzi cały zespół i już w tym momencie wiem, że od tego nagrania nie uda mi się na dłużej uciec. Mogę słuchać go bez końca. W „Now She’s Gone” grupa FELTpokazuje, że nie brak jej umiejętności instrumentalnych zapędzając się w nieco trudniejsze formy rocka progresywnego i jazz-rocka. W środkowej części następuje nagłe spowolnienie – cudownie malowane dźwiękiem barwy i nastroje. Rewelacyjny fragment. „Weepin’ Mama Blues” ma ewidentnie zabarwienie bluesowe, chociaż dominuje w nim ostry, gitarowy riff z masywnym brzmieniem organów. Grany z namaszczenie motyw nasuwa skojarzenia z „I Want You”, który Beatlesi zamieścili na albumie „Abbey Road”. Ostre, gitarowe granie pojawia się w „World”, choć na samym początku mamy odrobinę ciszy i dopiero po chwili zespół wchodzi jak huragan. Utwór zbudowany na kontrastach: raz spokojnie i refleksyjnie, a za chwilę ostro, agresywnie z krzykliwym i niemal wściekłym wokalem. Niezwykle emocjonalne wykonanie. Najdłuższym utworem na płycie jest „Change”, w którym jak w soczewce skupia się wszystko to, co w muzyce FELT jest najlepsze. Spokojny, jakby natchniony, główny temat. Potem naturalne przejście do nieco żywszego motywu, po czym nagle pozostaje tylko sama gitara powtarzająca jeden dźwięk. Po chwili pojawia się organowe tło, dołączają pozostałe instrumenty i muzyka nabiera rozpędu. Daje się rozróżnić trzy epizody. Ma w sobie ta kompozycja – szczególnie jej końcowa część – coś z Indian Summer. Ma też coś z suity „Flight” Rare Bird. Tutaj naprawdę dzieje się dużo. Prawdziwy geniusz zaklęty w dziesięciominutowej formie. Kończy tę płytę „Destination” w pełni dojrzało kompozytorski utwór, z odrobiną melancholii, pełen delikatnej improwizacji z agresywnym wejściem gitary i organów, które fenomenalnie punktują ten utwór. Trudno jest się od tej płyty oderwać. Zapada w pamięć. W dodatku spowija ją delikatna, psychodeliczna mgiełka. Jestem pod ogromnym wrażeniem tych kompozycji. Ich spójności, pomysłowości i rzeczywiście genialnych melodii. Niezwykłego, emocjonalnego wykonania. Nie ma tu cienia rutyny, kalkulowania. Z każdego dźwięku bije szczerość i autentyzm. To jest właśnie domena klasycznego rocka. Takich nagrań mogę słuchać bez końca! Z całego składu FELT, tylko Tommy Gilstrap do dziś czynnie zajmuje się muzyką grając jazz i muzykę pop z różnymi zespołami na wybrzeżu Florydy i Georgii. Od czasu do czasu gra także muzykę rockową z grupami Palmetto Catz, Dillinger i JR Roberts Band. Obecnie mieszka w Orange Park na Florydzie. Mike Neel po rozpadzie FELT grał w latach 70-tych w grupie Myron And The VanDells. Allan Dalrymple zginął w wypadku samochodowym w połowie 1970 roku. Stan Lee grał jazz w miejscowych grupach. Obecnie jest współwłaścicielem firmy Redstone Audio w Huntsville. Myke Jackson w 1975 roku wydał solową, dość udaną płytę „Alone” utrzymaną w konwencji power popu. Co działo się z nim później, tego nie udało mi się ustalić. Oryginalny LP „Felt” wydany wówczas przez malutką wytwórnię Nasco jest dziś potwornie trudny do zdobycia. Pojawiające się okazjonalnie pojedyncze egzemplarze w idealnym stanie osiągają cenę oscylującą w granicach 600 $. Takie pieniądze płaci się tylko za prawdziwe „czarne perły” muzyki rockowej! Zibi ..::TRACK-LIST::.. 1. Look At The Sun 3:14 2. Now She's Gone 5:28 3. Weepin' Mama Blues 4:40 4. World 5:36 5. The Change 10:09 6. Destination 6:40 ..::OBSADA::.. Keyboards - Allan Dalrymple Lead Vocals, Guitar - Myke Jackson Drums - Mike Neel Electric Bass - Tommy Gilstrap Electric Guitar - Stan Lee https://www.youtube.com/watch?v=bMNp3RQYCoE SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-06-22 19:07:35
Rozmiar: 236.86 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Metaphobic to świeży projekt z Atlanty, który powstał w 2018 roku na zgliszczach Cesspool. W 2021 nagrali demo i po czterech latach komponowania pojawiają się znowu aby zaprezentować swoją debiutancką płytę. Amerykanie grają gęsty death metal, który w gruncie rzeczy wszyscy już znają, bowiem typowość dźwięków zamieszczonych na „Deranged Excruciations” jest dość duża i od pierwszych taktów rozpoznawalna jako metal śmierci „made in USA”, choć trochę europejskich naleciałości odnaleźć w nim można. Chodzi głównie o udziwnione i nieco szalone, techniczne riffy, których pełno na tej produkcji. Są to niekonwencjonalne rozwiązania, które tworzą kłębiącą się masę, wtrącając do tego niby zwykłego deta sporego pierwiastka zła. Sprawia to, że ten krążek zalatuje siarką i spowija wszystko wokół gęstnącym z każdą minutą mrokiem. Te powykręcane formy, przypominające Demilich, Metaphobic sprawnie umieścił w otulinie uszytej z tradycyjnie gniotących i galopujących akordów, które można było usłyszeć w amerykańskim death metalu, chociażby za pośrednictwem takich kapel jak Incantation czy Monstrosity. Zwarte i ciężkie kostkowanie, zagęszczone sekcją rytmiczną i niskimi growlami, opatrzone schizoidalnymi solówkami chwilami kojarzącymi się z Morbid Angel oraz wywracającymi utarte schematy wirtuozerskimi zagrywkami, z precyzją trafia w najczulsze punkty. Wywołuje to silne emocje, na które bez trudu wpływają duszne i skrajnie posępne aranżacje „Deranged Excruciations”. Muzyka Metaphobic, pomimo swej klasyczności jednak budzi małe zdumienie, bo jej zróżnicowane riffy i niebanalne chwilami pomysły czynią z niej brutalną i ciekawą gędźbę, która pochłania swoim niepokojącym klimatem i okresowo nieokiełznanym usposobieniem. Kwintet ten wysmażył dobry debiut, który ciasno wypełniony jest liczną zmianą temp, pokombinowaną stylistyką i nawet bezkompromisową rąbanką. Jak dla mnie niezły początek. shub niggurath US Death Metal quintet Metaphobic is finally back with their massive debut album "Deranged Excruciations", crafting the perfect mix between old school flavors with plenty of riffs and catchy sections and much more modern dissonancies. Metaphobic is a five piece death metal group from Atlanta, GA originated in 2018 from the ashes of their previous band, Cesspool, when the main songwriter departed. The remaining members Peter (Obsolescence), Nathan (Paladin), Shawn (Homicidal, ex-Sadistic Ritual), and Danny took the band in a completely new direction and began writing all new material. In 2019 Dan (Malformity) was recruited on bass and the band named themselves Metaphobic. The band recorded their first demo in 2021 at Second Sight Studios and is now back to unleash their first full length album "Deranged Excruciations". For fans of Monstrosity, Demilich, Faceless Burial, early Gorguts ..::TRACK-LIST::.. 1. Spectral Circle 03:15 2. Mental Deconstruction 04:36 3. Execration 04:14 4. Disciples Of Vengeance 09:20 5. Veiled Horizons 04:36 6. Hypnosis Engram 04:20 7. Reconstituted Grey Matter 05:27 8. Insatiable Abyss 07:40 ..::OBSADA::.. Danny Dasher - Vocals Peter Lai - Guitar Shawn Staszko - Lead Guitar Dan Ratanasit - Bass & Backing Vocals Nathan McKinney - Drums https://www.youtube.com/watch?v=nApn8bH9zmo SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-06-22 18:47:24
Rozmiar: 102.07 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Metaphobic to świeży projekt z Atlanty, który powstał w 2018 roku na zgliszczach Cesspool. W 2021 nagrali demo i po czterech latach komponowania pojawiają się znowu aby zaprezentować swoją debiutancką płytę. Amerykanie grają gęsty death metal, który w gruncie rzeczy wszyscy już znają, bowiem typowość dźwięków zamieszczonych na „Deranged Excruciations” jest dość duża i od pierwszych taktów rozpoznawalna jako metal śmierci „made in USA”, choć trochę europejskich naleciałości odnaleźć w nim można. Chodzi głównie o udziwnione i nieco szalone, techniczne riffy, których pełno na tej produkcji. Są to niekonwencjonalne rozwiązania, które tworzą kłębiącą się masę, wtrącając do tego niby zwykłego deta sporego pierwiastka zła. Sprawia to, że ten krążek zalatuje siarką i spowija wszystko wokół gęstnącym z każdą minutą mrokiem. Te powykręcane formy, przypominające Demilich, Metaphobic sprawnie umieścił w otulinie uszytej z tradycyjnie gniotących i galopujących akordów, które można było usłyszeć w amerykańskim death metalu, chociażby za pośrednictwem takich kapel jak Incantation czy Monstrosity. Zwarte i ciężkie kostkowanie, zagęszczone sekcją rytmiczną i niskimi growlami, opatrzone schizoidalnymi solówkami chwilami kojarzącymi się z Morbid Angel oraz wywracającymi utarte schematy wirtuozerskimi zagrywkami, z precyzją trafia w najczulsze punkty. Wywołuje to silne emocje, na które bez trudu wpływają duszne i skrajnie posępne aranżacje „Deranged Excruciations”. Muzyka Metaphobic, pomimo swej klasyczności jednak budzi małe zdumienie, bo jej zróżnicowane riffy i niebanalne chwilami pomysły czynią z niej brutalną i ciekawą gędźbę, która pochłania swoim niepokojącym klimatem i okresowo nieokiełznanym usposobieniem. Kwintet ten wysmażył dobry debiut, który ciasno wypełniony jest liczną zmianą temp, pokombinowaną stylistyką i nawet bezkompromisową rąbanką. Jak dla mnie niezły początek. shub niggurath US Death Metal quintet Metaphobic is finally back with their massive debut album "Deranged Excruciations", crafting the perfect mix between old school flavors with plenty of riffs and catchy sections and much more modern dissonancies. Metaphobic is a five piece death metal group from Atlanta, GA originated in 2018 from the ashes of their previous band, Cesspool, when the main songwriter departed. The remaining members Peter (Obsolescence), Nathan (Paladin), Shawn (Homicidal, ex-Sadistic Ritual), and Danny took the band in a completely new direction and began writing all new material. In 2019 Dan (Malformity) was recruited on bass and the band named themselves Metaphobic. The band recorded their first demo in 2021 at Second Sight Studios and is now back to unleash their first full length album "Deranged Excruciations". For fans of Monstrosity, Demilich, Faceless Burial, early Gorguts ..::TRACK-LIST::.. 1. Spectral Circle 03:15 2. Mental Deconstruction 04:36 3. Execration 04:14 4. Disciples Of Vengeance 09:20 5. Veiled Horizons 04:36 6. Hypnosis Engram 04:20 7. Reconstituted Grey Matter 05:27 8. Insatiable Abyss 07:40 ..::OBSADA::.. Danny Dasher - Vocals Peter Lai - Guitar Shawn Staszko - Lead Guitar Dan Ratanasit - Bass & Backing Vocals Nathan McKinney - Drums https://www.youtube.com/watch?v=nApn8bH9zmo SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-06-22 17:22:34
Rozmiar: 328.03 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Trudno uwierzyć, że materiał na to wydawnictwo powstał już w zeszłym roku. Okładka zdaje się nawiązywać do wojny w Ukrainie, a w połączeniu z fragmentem jednego z tekstów - zainspirowanym sztuką Antoniego Czechowa - brzmiącym Trzy siostry lecą do Moskwy, nabiera bardzo dosłownego znaczenia. I zaskakująco koresponduje z trwającą właśnie kontrofensywą Ukrainy. Sama muzyka też nieźle pasuje do obecnej sytuacji geopolitycznej. Chociaż działający już od kilku lat projekt Wędrowcy~Tułacze~Zbiegi tworzą muzycy na co dzień związani ze sceną blackmetalową - udzielający się w takich zespołach, jak Furia, Odraza czy Gruzja - to zawartość EP "Trzy siostry" wpisuje się w estetykę zimnofalową. Tego typu klimat doskonale odzwierciedlał niegdyś nastroje z czasów zimnej wojny. Czemu więc nie miałby się sprawdzić teraz, gdy stosunki na linii Wschód-Zachód znów uległy, eufemistycznie mówiąc, ochłodzeniu, a do tego stoimy właśnie u progu kryzysu związanego z brakiem surowców energetycznych i groźbą bardzo trudnej zimy? Tytuł "Trzy siostry" został wybrany ze względu na liczbę stworzonych utworów, jednak okazał się także drogowskazem dla ich warstwy tekstowej. EP zawiera tylko trzy nagrania, których czas trwania mieści się w przedziale od pięciu do ośmiu minut, co razem daje niemal dwadzieścia minut muzyki. "Pierwsza siostra" intrygująco łączy zimne brzmienie syntezatorów, gitary basowej oraz automatu perkusyjnego z całkiem taneczną rytmiką. Ciekawie wypada też warstwa wokalna, z kilkoma dość niekonwencjonalnymi głosami - są tu nawet jakby cerkiewne chóry. "Druga siostra jest nimi wszystkimi" jeszcze silniej zdradza te wschodnie wpływy, a to za sprawą wplecenia cytatów z tradycyjnej rosyjskiej pieśni o Teodorze Tyronie - śpiewanych w oryginalnym języku. Muzycznie to najdłuższe na płycie nagranie idzie jeszcze dalej w taneczne rejony, jednocześnie zachowując ten chłodny, przygnębiający czy wręcz dekadencki nastrój. Ostatnie nagranie "Raz, dwa, trzy siostry" momentami wypada bardziej konwencjonalnie, niemal jak jakieś zapomniane polskie nagranie post-punkowe z lat 80., tylko z dobrą produkcją. Wciąż jednak jest tu ta zimna atmosfera oraz ciekawe podejście do wokali. "Trzy siostry" zdają się potwierdzać moją tezę, że wśród metalowych muzyków to właśnie ci, którzy zaczynali od blacku, najczęściej potrafią wyjść ze swojej niszy i zaproponować coś bardziej kreatywnego. Na najnowszym wydawnictwie Wędrowców~Tułaczy~Zbiegów udało się przyjemnie odświeżyć estetykę zimnej fali, która sama w sobie wydaje się bardzo dobrym wyborem na dzisiejsze czasy. Nie pogardziłbym kontynuacją już w postaci albumu długogrającego. Paweł Pałasz ..::TRACK-LIST::.. 1. Pierwsza siostra 06:29 2. Druga siostra jest nimi wszystkimi 08:08 3. Raz, dwa, trzy siostry 05:0 https://www.youtube.com/watch?v=vZRzB_o1qKg SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-06-22 16:50:02
Rozmiar: 48.08 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
..::INFO::..
--------------------------------------------------------------------- Mark Knopfler - One Deep River --------------------------------------------------------------------- Artist...............: Mark Knopfler Album................: One Deep River Genre................: Rock Source...............: WEB Year.................: 2024 Codec................: Free Lossless Audio Codec (FLAC) Version..............: reference libFLAC 1.5.0 20250211 Quality..............: Lossless, (avg. compression: 55-57 %) Channels.............: Stereo / 44100 HZ / 16 Bit Tags.................: VorbisComment Information..........: Deluxe Edition Included.............: NFO, M3U, CUE Covers...............: Front --------------------------------------------------------------------- Tracklisting Disc 1 --------------------------------------------------------------------- 1. Mark Knopfler - Two Pairs Of Hands [04:05] 2. Mark Knopfler - Ahead Of The Game [03:56] 3. Mark Knopfler - Smart Money [04:27] 4. Mark Knopfler - Scavengers Yard [04:33] 5. Mark Knopfler - Black Tie Jobs [02:57] 6. Mark Knopfler - Tunnel 13 [05:27] 7. Mark Knopfler - Janine [04:42] 8. Mark Knopfler - Watch Me Gone [05:02] 9. Mark Knopfler - Sweeter Than The Rain [04:16] 10. Mark Knopfler - Before My Train Comes [04:04] 11. Mark Knopfler - This One’s Not Going To End Well [04:00] 12. Mark Knopfler - One Deep River [04:17] Playing Time.........: 51:51 Total Size...........: 289,24 MB --------------------------------------------------------------------- Tracklisting Disc 2 --------------------------------------------------------------------- 1. Mark Knopfler - Dolly Shop Man [05:08] 2. Mark Knopfler - Your Leading Man [04:07] 3. Mark Knopfler - Wrong ‘Un [02:54] 4. Mark Knopfler - Chess [03:27] 5. Mark Knopfler - The Living End [03:42] 6. Mark Knopfler - Fat Chance Dupree [04:15] 7. Mark Knopfler - Along A Foreign Coast [04:33] 8. Mark Knopfler - What I’m Gonna Need [02:52] 9. Mark Knopfler - Nothing But Rain [03:26] Playing Time.........: 34:27 Total Size...........: 197,90 MB ![]()
Seedów: 503
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-06-22 16:48:38
Rozmiar: 487.46 MB
Peerów: 186
Dodał: rajkad
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Trudno uwierzyć, że materiał na to wydawnictwo powstał już w zeszłym roku. Okładka zdaje się nawiązywać do wojny w Ukrainie, a w połączeniu z fragmentem jednego z tekstów - zainspirowanym sztuką Antoniego Czechowa - brzmiącym Trzy siostry lecą do Moskwy, nabiera bardzo dosłownego znaczenia. I zaskakująco koresponduje z trwającą właśnie kontrofensywą Ukrainy. Sama muzyka też nieźle pasuje do obecnej sytuacji geopolitycznej. Chociaż działający już od kilku lat projekt Wędrowcy~Tułacze~Zbiegi tworzą muzycy na co dzień związani ze sceną blackmetalową - udzielający się w takich zespołach, jak Furia, Odraza czy Gruzja - to zawartość EP "Trzy siostry" wpisuje się w estetykę zimnofalową. Tego typu klimat doskonale odzwierciedlał niegdyś nastroje z czasów zimnej wojny. Czemu więc nie miałby się sprawdzić teraz, gdy stosunki na linii Wschód-Zachód znów uległy, eufemistycznie mówiąc, ochłodzeniu, a do tego stoimy właśnie u progu kryzysu związanego z brakiem surowców energetycznych i groźbą bardzo trudnej zimy? Tytuł "Trzy siostry" został wybrany ze względu na liczbę stworzonych utworów, jednak okazał się także drogowskazem dla ich warstwy tekstowej. EP zawiera tylko trzy nagrania, których czas trwania mieści się w przedziale od pięciu do ośmiu minut, co razem daje niemal dwadzieścia minut muzyki. "Pierwsza siostra" intrygująco łączy zimne brzmienie syntezatorów, gitary basowej oraz automatu perkusyjnego z całkiem taneczną rytmiką. Ciekawie wypada też warstwa wokalna, z kilkoma dość niekonwencjonalnymi głosami - są tu nawet jakby cerkiewne chóry. "Druga siostra jest nimi wszystkimi" jeszcze silniej zdradza te wschodnie wpływy, a to za sprawą wplecenia cytatów z tradycyjnej rosyjskiej pieśni o Teodorze Tyronie - śpiewanych w oryginalnym języku. Muzycznie to najdłuższe na płycie nagranie idzie jeszcze dalej w taneczne rejony, jednocześnie zachowując ten chłodny, przygnębiający czy wręcz dekadencki nastrój. Ostatnie nagranie "Raz, dwa, trzy siostry" momentami wypada bardziej konwencjonalnie, niemal jak jakieś zapomniane polskie nagranie post-punkowe z lat 80., tylko z dobrą produkcją. Wciąż jednak jest tu ta zimna atmosfera oraz ciekawe podejście do wokali. "Trzy siostry" zdają się potwierdzać moją tezę, że wśród metalowych muzyków to właśnie ci, którzy zaczynali od blacku, najczęściej potrafią wyjść ze swojej niszy i zaproponować coś bardziej kreatywnego. Na najnowszym wydawnictwie Wędrowców~Tułaczy~Zbiegów udało się przyjemnie odświeżyć estetykę zimnej fali, która sama w sobie wydaje się bardzo dobrym wyborem na dzisiejsze czasy. Nie pogardziłbym kontynuacją już w postaci albumu długogrającego. Paweł Pałasz ..::TRACK-LIST::.. 1. Pierwsza siostra 06:29 2. Druga siostra jest nimi wszystkimi 08:08 3. Raz, dwa, trzy siostry 05:0 https://www.youtube.com/watch?v=vZRzB_o1qKg SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-06-22 16:46:44
Rozmiar: 117.75 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Każda piosenka daje nam nieco inny wgląd w to, co robi Krakow , co pokazuje, jak biegli i kompetentni są ci goście. Wziąć fragmenty licznych wpływów i wciągnąć je pod jeden parasol to jedno. Ale połączenie ich tak płynnie to talent zarezerwowany tylko dla nielicznych. Rezultatem jest arcydzieło. FA Założony w 2005 roku norweski zespół Krakow od początku swojej działalności starał się wypracować własną wizję stoner rocka. Pierwszy album „Monolith” był mocno zainspirowany brzmieniem Enslaved, z którą to grupą Krakow odbył pierwsze poważne europejskie tournée. Już wtedy wiadomym było, że nasi bohaterowie nie biorą jeńców i nie idą na żaden kompromis, jeśli chodzi o podejście do własnej muzyki. Typowe dla siebie, a przy tym oryginalne brzmienie Krakow osiągnął na kolejnym albumie pt. „Diinu”, który ukazał się w 2012 roku. Co takiego charakterystycznego można było na nim usłyszeć? Krakow umiejętnie połączył na tym krążku muzyczne wpływy takich wykonawców, jak Virus, Vreid, Secrets Of The Moon, Enslaved i Opeth, tworząc przy tym prawdziwie wybuchową mieszankę „przybrudzonego” stoner rocka z wyraźnymi postrockowymi wpływami. Na 31 sierpnia br. wytwórnia Karisma Records zapowiada premierę najnowszej płyty grupy Krakow. Będzie ona nosić tytuł „Minus”. Co na niej znajdziemy? Sześć utworów. Dziewięciu wokalistów. Trzech gitarzystów. Dwóch perkusistów. Jednego basistę. W tym bardzo mocnym zestawieniu Krakow powraca z fascynującym albumem, będącym wynikiem żmudnej i intensywnej pracy w ciągu całego minionego roku. To album, na którym króluje gęsta i bezkompromisowa muzyka. Muzyka, która powinna zachwycić fanów mocnych i wyrazistych, często wręcz ekstremalnych brzmień licznie nagromadzonych we wszystkich sześciu wypełniających program „Minus” nagraniach. Od początku do końca słychać w nich wewnętrzną łączność, która wykracza poza zwykłą spójność tematyczną. Jednak każdy z nich może też dobrze funkcjonować w pojedynkę. Każdy z tych utworów mógłby zostać wyizolowany i eksponowany jako przykład pozytywnie nieokiełznanej nordyckiej metalowej stylistyki. Gdzieniegdzie Krakow wplata w swą muzykę nordycko-chóralny wielogłos. Growle, jak najbardziej, też się tu i ówdzie pojawiają („The Stranger”, „Sirens”). Generalnie rzecz biorąc, produkcje zespołu są przykładem mrocznego, sugestywnego, agresywnego, ciężkiego, ale i hipnotyzującego, chwilami posuwającego się do ekstremum ciężkiego, postmetalowego grania, a więc celu, jaki postawił sobie Krakow na początku swojej działalności. Album kończy się fascynującym utworem „Tidlaus”, w którego finale pojawia się wielogłosowy chór. W jego nagraniu wzięła udział gromada bardzo cenionych w pewnych kręgach norweskich muzyków z Bergen, co już wydaje się być wystarczającą rekomendacją do poznania płyty „Minus”. Jeżeli komuś byłoby jeszcze mało, to dodam, że w kompozycji „Black Wandering Sun” efektowne gitarowe solo wykonał gościnnie nie kto inny, a sam wielki Phil Campbell z Motörhead. Taki jest album „Minus”. Pomijając wszelkie próby definiowania muzyki, którą prezentuje na nim grupa Krakow, trzeba być przygotowanym na to, że w trakcie jego słuchania uwalniają się ciężkie, ale subtelne, melodyczne, ale też atonalne, gęste, ale i przestrzenne ściany mrocznych dźwięków. Jest w tej muzyce światło i jest mrok. Jest oryginalne piękno, ale są też dźwięki od których bolą uszy. Są potwory i są święci, są diabły i są demony, a muzyka od pierwszej do ostatniej minuty brzmi tak jakby była bujnie zalesioną wyspą na morzu pełnym brudnej wody. To pozorny zbiór sprzeczności. Przeciwności, które magnetycznie przyciągają i wciągają w trakcie słuchania. To stoner, jakiego jeszcze nie słyszeliście. To jest „Minus”. To nowy album norweskiego Krakowa. To album zdecydowanie na plus. Artur Chachlowski Bardzo cieszą mnie prace artystów, którzy potrafią jednocześnie zbierać do kupy najodleglejsze inspiracje oraz pozostawać wiernymi własnemu, spójnemu brzmieniu. Taka implozja i eksplozja jednocześnie. Norweski Krakow (gdzieniegdzie w sieci zespół funkcjonuje jako „Kraków”, ale zostawmy to miano byłej stolicy Polski) na tegorocznym „minus” właśnie to robi. Wpisuje się w tym samym w grupę zespołów, których artystyczne poszukiwania nigdy się nie kończą – weźcie choćby Enslaved (pojawiają się tutaj nie bez kozery, to z nimi ostatnio Krakow zwiedzał kluby), Anciients, czy nawet rodzimy Blindead. I nie mam bynajmniej na myśli tego, że Krakow brzmi lub chciałby brzmieć jak któryś z wyżej wymienionych zespołów. Norwegowie ustalają własne proporcje wszystkiego, co chcą w swojej muzyce zawrzeć. „minus” jest zaskakująco wręcz spójnym konglomeratem inspiracji. Zespół trzyma się muzyki mrocznej i mglistej, zdefiniowanej kiedyś choćby przez Katatonię czy Anathemę, ale dorzuca do tego odświeżającą dawkę bardziej współczesnego doomu, post-metalu, progresji. Efekt jest zadowalający, a momentami wręcz zachwycający. „minus” jest pełna przestrzeni i skrzących się emocji, choć jest tutaj stosunkowo niewiele kolorów – trzymamy się raczej wciągających szarości. Album rozpoczyna się od dość wybuchowego jak na standardy tej płyty Black Wandering Sun, gdzie prym wiodą partie wokalne, ale Krakow mają w zanadrzu o wiele więcej niż melodie. Hipnotyzujący, piękny i rewelacyjnie ewoluujący The Stranger to być może opus magnum zespołu. „minus” lubi się jednak rozjeżdżać na wszystkie strony naraz, więc zaraz po nim włącza się choćby przytłaczający, doomowy, przesterowany i skrzypiący From Fire, Fron Stone. Zabiegów aranżacyjnych jest na całym albumie co niemiara – wszystko nieustannie płynie, zmienia się, ale nie męczy ruchem, największe nawet kontrasty wydają się naturalnym następstwem. Pełno tu subtelności, które na pierwszy rzut ucha można przegapić, a które tak czy inaczej knują misterne piękno tej muzyki – a to ściana dźwięku przerwana jest czystą gitarą, a to na wokalach pojawia się lekkie echo, a to na grzmiącym i zgrzytającym podkładzie instrumentalnym zaistnieje znienacka miła harmonia. Te właśnie szczególiki budują ten post-metal, bo to chyba jednak najstosowniejsza łatka. Atmosfera „minus” jest duszna i gęsta, ale nie przytłacza. Krakow nie skupiają się wyłącznie na negatywnych emocjach. Okej, nie doszukacie się tutaj wesołych melodyjek i skocznych rytmów, ale też zespół nie grawituje przesadnie w kierunku ciemnej strony mocy. To brzmi trochę tak, jakby twórcy tego albumu owszem, mieli swoje codzienne zmagania, smutki i frustracje, ale zostawili na albumie trochę czasu na docenienie zwykłej codzienności i małych radości. Świetny krążek na jesienne i zimowe posiadówy na wygodnej kanapie ze słuchawkami na uszach. nmtr ..::TRACK-LIST::.. 1. Black Wandering Sun 3:41 2. Sirens 3:42 3. The Stranger 6:54 4. From Fire, From Stone 6:34 5. Minus 9:44 6. Tidlaus 7:12 Choir - Iver Sandøy, Knut Andreas Knutsen, Remi Andersen, Yngve Sætre, Ørjan Nordvik ..::OBSADA::.. Bass, Voice – Frode Kilvik Drums, Voice – Arctander Guitar, Keyboards – René Misje Guitar, Voice – Kjartan Grønhaug Guitar solo - Phil Campbell (tracks: 1) Voice, Instrumentation - Iver Sandøy https://www.youtube.com/watch?v=V26t-duQ_fI SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-06-22 14:59:09
Rozmiar: 89.23 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Każda piosenka daje nam nieco inny wgląd w to, co robi Krakow , co pokazuje, jak biegli i kompetentni są ci goście. Wziąć fragmenty licznych wpływów i wciągnąć je pod jeden parasol to jedno. Ale połączenie ich tak płynnie to talent zarezerwowany tylko dla nielicznych. Rezultatem jest arcydzieło. FA Założony w 2005 roku norweski zespół Krakow od początku swojej działalności starał się wypracować własną wizję stoner rocka. Pierwszy album „Monolith” był mocno zainspirowany brzmieniem Enslaved, z którą to grupą Krakow odbył pierwsze poważne europejskie tournée. Już wtedy wiadomym było, że nasi bohaterowie nie biorą jeńców i nie idą na żaden kompromis, jeśli chodzi o podejście do własnej muzyki. Typowe dla siebie, a przy tym oryginalne brzmienie Krakow osiągnął na kolejnym albumie pt. „Diinu”, który ukazał się w 2012 roku. Co takiego charakterystycznego można było na nim usłyszeć? Krakow umiejętnie połączył na tym krążku muzyczne wpływy takich wykonawców, jak Virus, Vreid, Secrets Of The Moon, Enslaved i Opeth, tworząc przy tym prawdziwie wybuchową mieszankę „przybrudzonego” stoner rocka z wyraźnymi postrockowymi wpływami. Na 31 sierpnia br. wytwórnia Karisma Records zapowiada premierę najnowszej płyty grupy Krakow. Będzie ona nosić tytuł „Minus”. Co na niej znajdziemy? Sześć utworów. Dziewięciu wokalistów. Trzech gitarzystów. Dwóch perkusistów. Jednego basistę. W tym bardzo mocnym zestawieniu Krakow powraca z fascynującym albumem, będącym wynikiem żmudnej i intensywnej pracy w ciągu całego minionego roku. To album, na którym króluje gęsta i bezkompromisowa muzyka. Muzyka, która powinna zachwycić fanów mocnych i wyrazistych, często wręcz ekstremalnych brzmień licznie nagromadzonych we wszystkich sześciu wypełniających program „Minus” nagraniach. Od początku do końca słychać w nich wewnętrzną łączność, która wykracza poza zwykłą spójność tematyczną. Jednak każdy z nich może też dobrze funkcjonować w pojedynkę. Każdy z tych utworów mógłby zostać wyizolowany i eksponowany jako przykład pozytywnie nieokiełznanej nordyckiej metalowej stylistyki. Gdzieniegdzie Krakow wplata w swą muzykę nordycko-chóralny wielogłos. Growle, jak najbardziej, też się tu i ówdzie pojawiają („The Stranger”, „Sirens”). Generalnie rzecz biorąc, produkcje zespołu są przykładem mrocznego, sugestywnego, agresywnego, ciężkiego, ale i hipnotyzującego, chwilami posuwającego się do ekstremum ciężkiego, postmetalowego grania, a więc celu, jaki postawił sobie Krakow na początku swojej działalności. Album kończy się fascynującym utworem „Tidlaus”, w którego finale pojawia się wielogłosowy chór. W jego nagraniu wzięła udział gromada bardzo cenionych w pewnych kręgach norweskich muzyków z Bergen, co już wydaje się być wystarczającą rekomendacją do poznania płyty „Minus”. Jeżeli komuś byłoby jeszcze mało, to dodam, że w kompozycji „Black Wandering Sun” efektowne gitarowe solo wykonał gościnnie nie kto inny, a sam wielki Phil Campbell z Motörhead. Taki jest album „Minus”. Pomijając wszelkie próby definiowania muzyki, którą prezentuje na nim grupa Krakow, trzeba być przygotowanym na to, że w trakcie jego słuchania uwalniają się ciężkie, ale subtelne, melodyczne, ale też atonalne, gęste, ale i przestrzenne ściany mrocznych dźwięków. Jest w tej muzyce światło i jest mrok. Jest oryginalne piękno, ale są też dźwięki od których bolą uszy. Są potwory i są święci, są diabły i są demony, a muzyka od pierwszej do ostatniej minuty brzmi tak jakby była bujnie zalesioną wyspą na morzu pełnym brudnej wody. To pozorny zbiór sprzeczności. Przeciwności, które magnetycznie przyciągają i wciągają w trakcie słuchania. To stoner, jakiego jeszcze nie słyszeliście. To jest „Minus”. To nowy album norweskiego Krakowa. To album zdecydowanie na plus. Artur Chachlowski Bardzo cieszą mnie prace artystów, którzy potrafią jednocześnie zbierać do kupy najodleglejsze inspiracje oraz pozostawać wiernymi własnemu, spójnemu brzmieniu. Taka implozja i eksplozja jednocześnie. Norweski Krakow (gdzieniegdzie w sieci zespół funkcjonuje jako „Kraków”, ale zostawmy to miano byłej stolicy Polski) na tegorocznym „minus” właśnie to robi. Wpisuje się w tym samym w grupę zespołów, których artystyczne poszukiwania nigdy się nie kończą – weźcie choćby Enslaved (pojawiają się tutaj nie bez kozery, to z nimi ostatnio Krakow zwiedzał kluby), Anciients, czy nawet rodzimy Blindead. I nie mam bynajmniej na myśli tego, że Krakow brzmi lub chciałby brzmieć jak któryś z wyżej wymienionych zespołów. Norwegowie ustalają własne proporcje wszystkiego, co chcą w swojej muzyce zawrzeć. „minus” jest zaskakująco wręcz spójnym konglomeratem inspiracji. Zespół trzyma się muzyki mrocznej i mglistej, zdefiniowanej kiedyś choćby przez Katatonię czy Anathemę, ale dorzuca do tego odświeżającą dawkę bardziej współczesnego doomu, post-metalu, progresji. Efekt jest zadowalający, a momentami wręcz zachwycający. „minus” jest pełna przestrzeni i skrzących się emocji, choć jest tutaj stosunkowo niewiele kolorów – trzymamy się raczej wciągających szarości. Album rozpoczyna się od dość wybuchowego jak na standardy tej płyty Black Wandering Sun, gdzie prym wiodą partie wokalne, ale Krakow mają w zanadrzu o wiele więcej niż melodie. Hipnotyzujący, piękny i rewelacyjnie ewoluujący The Stranger to być może opus magnum zespołu. „minus” lubi się jednak rozjeżdżać na wszystkie strony naraz, więc zaraz po nim włącza się choćby przytłaczający, doomowy, przesterowany i skrzypiący From Fire, Fron Stone. Zabiegów aranżacyjnych jest na całym albumie co niemiara – wszystko nieustannie płynie, zmienia się, ale nie męczy ruchem, największe nawet kontrasty wydają się naturalnym następstwem. Pełno tu subtelności, które na pierwszy rzut ucha można przegapić, a które tak czy inaczej knują misterne piękno tej muzyki – a to ściana dźwięku przerwana jest czystą gitarą, a to na wokalach pojawia się lekkie echo, a to na grzmiącym i zgrzytającym podkładzie instrumentalnym zaistnieje znienacka miła harmonia. Te właśnie szczególiki budują ten post-metal, bo to chyba jednak najstosowniejsza łatka. Atmosfera „minus” jest duszna i gęsta, ale nie przytłacza. Krakow nie skupiają się wyłącznie na negatywnych emocjach. Okej, nie doszukacie się tutaj wesołych melodyjek i skocznych rytmów, ale też zespół nie grawituje przesadnie w kierunku ciemnej strony mocy. To brzmi trochę tak, jakby twórcy tego albumu owszem, mieli swoje codzienne zmagania, smutki i frustracje, ale zostawili na albumie trochę czasu na docenienie zwykłej codzienności i małych radości. Świetny krążek na jesienne i zimowe posiadówy na wygodnej kanapie ze słuchawkami na uszach. nmtr ..::TRACK-LIST::.. 1. Black Wandering Sun 3:41 2. Sirens 3:42 3. The Stranger 6:54 4. From Fire, From Stone 6:34 5. Minus 9:44 6. Tidlaus 7:12 Choir - Iver Sandøy, Knut Andreas Knutsen, Remi Andersen, Yngve Sætre, Ørjan Nordvik ..::OBSADA::.. Bass, Voice – Frode Kilvik Drums, Voice – Arctander Guitar, Keyboards – René Misje Guitar, Voice – Kjartan Grønhaug Guitar solo - Phil Campbell (tracks: 1) Voice, Instrumentation - Iver Sandøy https://www.youtube.com/watch?v=V26t-duQ_fI SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-06-22 14:55:11
Rozmiar: 255.15 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Ten brytyjski zespół gra, brzmi i wygląda jak żywcem wyjęty z 1970-73 roku! Rewelacyjny, debiutancki album łączy wszystko to co najlepsze w ciężkim rocku sprzed 40 lat: ciężkość Black Sabbath, surowe brzmienie MC5 i Blue Cheer, finezję Cream i Led Zeppelin oraz nieokiełznaną energię debiutu Budgie... No właśnie, ten nagrany w trio materiał chyba najbardziej kojarzy się z pierwszym albumem Walijczyków. Całość brzmi tak jakby muzycy po prostu weszli o studia, dorwali instrumenty i nagrali wszystko za jednym podejściem! Świetna płyta choć dość surowy wokal nie wszystkim musi się podobać... ..::TRACK-LIST::.. 1. Mark Of The Beast 6:03 2. Devils Island 7:16 3. iDeath 6:11 4. Untitled 0:49 5. Red Admiral Black Sunrise 7:05 6. Scratchin And Sniffin 4:59 7. The Last Run 4:11 8. Killer Kane 3:23 9. Bean Stew 14:20 Liner does not list tracks or 9 but they are separate tracks on the disc. Track 9 features 7 minutes of dead space followed by 7:20 of track "Bean Stew". ..::OBSADA::.. Guitar, Lead Vocals - Johnny Gorilla Bass, Vocals - Louis Comfort-Wiggett Drums, Percussion - Bill Darlington Organ - Jay Darlington (tracks: 6) Slide Guitar - Reverend TS McPhee (tracks: 6) https://www.youtube.com/watch?v=98ja2Q_Oyk0 SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-06-22 14:13:57
Rozmiar: 126.15 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Ten brytyjski zespół gra, brzmi i wygląda jak żywcem wyjęty z 1970-73 roku! Rewelacyjny, debiutancki album łączy wszystko to co najlepsze w ciężkim rocku sprzed 40 lat: ciężkość Black Sabbath, surowe brzmienie MC5 i Blue Cheer, finezję Cream i Led Zeppelin oraz nieokiełznaną energię debiutu Budgie... No właśnie, ten nagrany w trio materiał chyba najbardziej kojarzy się z pierwszym albumem Walijczyków. Całość brzmi tak jakby muzycy po prostu weszli o studia, dorwali instrumenty i nagrali wszystko za jednym podejściem! Świetna płyta choć dość surowy wokal nie wszystkim musi się podobać... ..::TRACK-LIST::.. 1. Mark Of The Beast 6:03 2. Devils Island 7:16 3. iDeath 6:11 4. Untitled 0:49 5. Red Admiral Black Sunrise 7:05 6. Scratchin And Sniffin 4:59 7. The Last Run 4:11 8. Killer Kane 3:23 9. Bean Stew 14:20 Liner does not list tracks or 9 but they are separate tracks on the disc. Track 9 features 7 minutes of dead space followed by 7:20 of track "Bean Stew". ..::OBSADA::.. Guitar, Lead Vocals - Johnny Gorilla Bass, Vocals - Louis Comfort-Wiggett Drums, Percussion - Bill Darlington Organ - Jay Darlington (tracks: 6) Slide Guitar - Reverend TS McPhee (tracks: 6) https://www.youtube.com/watch?v=98ja2Q_Oyk0 SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-06-22 14:09:26
Rozmiar: 328.49 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...( Info )...
Artist...............: Deep Forest Album................: Delightful ASMR Nature Genre................: New Age Year.................: 2025 Codec................: Reference libFLAC 1.5 ...( TrackList )... 001. Deep Forest - Floating Insightful 002. Deep Forest - Perfect Head 003. Deep Forest - Harmonise Perfect 004. Deep Forest - Once Way 005. Deep Forest - Lock Chorus 006. Deep Forest - Arpeggio Stars 007. Deep Forest - Yours Final 008. Deep Forest - Story Earplugs 009. Deep Forest - Gravity Your 010. Deep Forest - Neurological We 011. Deep Forest - Relaxed Fantasy 012. Deep Forest - Choir Experience 013. Deep Forest - Instruments Accent 014. Deep Forest - Timeless Cerebral 015. Deep Forest - Saucer Joyous 016. Deep Forest - Filtered Refract 017. Deep Forest - Shore Balance 018. Deep Forest - Thoughts Informal 019. Deep Forest - Leaves Distances 020. Deep Forest - Rely Pave 021. Deep Forest - Chorus Hyperspace 022. Deep Forest - Tried Amble 023. Deep Forest - Things Just 024. Deep Forest - Cheer Awakening 025. Deep Forest - Noise Colourful 026. Deep Forest - Length Creation 027. Deep Forest - Notable Place 028. Deep Forest - Compose Ingredients 029. Deep Forest - Insightful Can 030. Deep Forest - Joy Summer 031. Deep Forest - Transform Upon 032. Deep Forest - Joyful See 033. Deep Forest - Treble Phonetics 034. Deep Forest - Concert Constellation 035. Deep Forest - Is Thoughts 036. Deep Forest - Doesnt Heavenly 037. Deep Forest - At Tention 038. Deep Forest - Float Sleepers 039. Deep Forest - Cognition Ability 040. Deep Forest - Poetic Vastly 041. Deep Forest - Pianissimo Finally 042. Deep Forest - Bed Allure 043. Deep Forest - Tranquility Above 044. Deep Forest - Me Relieving 045. Deep Forest - Wandering Upon 046. Deep Forest - Passing Energy 047. Deep Forest - Good Wakeful 048. Deep Forest - Be Magic 049. Deep Forest - Take Phone 050. Deep Forest - Relieving Texture ![]()
Seedów: 122
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-06-22 13:04:02
Rozmiar: 1.32 GB
Peerów: 72
Dodał: Uploader
Opis
...( Info )...
Artist...............: Deep Forest Album................: Tropical Deep Forest Genre................: New Age Year.................: 2025 Codec................: Reference libFLAC 1.5 ...( TrackList )... 001. Deep Forest - Doesnt Heavenly 002. Deep Forest - Moment Earplugs 003. Deep Forest - Phase Chemistry 004. Deep Forest - Are Teaming 005. Deep Forest - Melody Language 006. Deep Forest - Will Harmonise 007. Deep Forest - Steady Muse 008. Deep Forest - Concert Constellation 009. Deep Forest - Joyful See 010. Deep Forest - Sonar Distances 011. Deep Forest - Floating Insightful 012. Deep Forest - Things Just 013. Deep Forest - Instruments Accent 014. Deep Forest - Happiness Ability 015. Deep Forest - Perfect Head 016. Deep Forest - Relaxed Fantasy 017. Deep Forest - Me Relieving 018. Deep Forest - Harmonise Perfect 019. Deep Forest - Arpeggio Stars 020. Deep Forest - Birds Cushy 021. Deep Forest - Listening Fairies 022. Deep Forest - Relieve Ambient 023. Deep Forest - Yours Final 024. Deep Forest - Piano Absorbing 025. Deep Forest - Tempo Bloom 026. Deep Forest - Good Wakeful 027. Deep Forest - Be Magic 028. Deep Forest - Pianissimo Finally 029. Deep Forest - Treble Phonetics 030. Deep Forest - Passing Energy 031. Deep Forest - Finale Vast 032. Deep Forest - Beams Straying 033. Deep Forest - Tried Amble 034. Deep Forest - Structure Heartfelt 035. Deep Forest - Cheer Awakening 036. Deep Forest - Sideband Rate 037. Deep Forest - Thoughts Informal 038. Deep Forest - Item Drama 039. Deep Forest - Compose Ingredients 040. Deep Forest - Lock Chorus 041. Deep Forest - Lock Meteor 042. Deep Forest - Your Monumental 043. Deep Forest - Park Healer 044. Deep Forest - Insightful Can 045. Deep Forest - Dynamic Radio 046. Deep Forest - Seeds Shimmer 047. Deep Forest - Luck Leisure 048. Deep Forest - Fluid Rest 049. Deep Forest - Touches Things 050. Deep Forest - Cognition Ability ![]()
Seedów: 103
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-06-22 13:03:54
Rozmiar: 1.33 GB
Peerów: 63
Dodał: Uploader
Opis
...( Info )...
Genre: Metal Release producer: Rhino Year of publication: 2020 Audio codec: MP3 Rip type: tracks Audio bitrate: 320 kbps Duration: 07:24:29 ...( TrackList )... 1. Slipknot - Duality (4:12) 2. Iron Maiden - Run to the Hills (2015 Remaster) (3:53) 3. Disturbed - Down with the Sickness (4:39) 4. Avenged Sevenfold - Hail to the King (5:05) 5. Hadouken! - That Boy That Girl (3:32) 6. Machine Head - Locust (7:36) 7. Deftones - My Own Summer (Shove It) (3:35) 8. Pantera - Mouth for War (3:57) 9. Korn - You'll Never Find Me (3:40) 10. Killswitch Engage - My Curse (4:04) 11. Sepultura - Roots Bloody Roots (3:32) 12. Trivium - In Waves (5:02) 13. Mastodon - Oblivion (5:46) 14. Gojira - L'enfant sauvage (4:17) 15. Theory of a Deadman - Angel (3:22) 16. Dream Theater - The Enemy Inside (6:17) 17. Stone Sour - Absolute Zero (3:49) 18. Cradle of Filth - Nymphetamine Fix (5:02) 19. Opeth - Ghost of Perdition (10:29) 20. Skindred - Nobody (3:56) 21. Pantera - Cowboys from Hell (4:03) 22. 36 Crazyfists - Bloodwork (3:18) 23. Manowar - Fighting the World (3:50) 24. Ill Niño - What Comes Around (3:45) 25. Fear Factory - Replica (3:57) 26. FEVER 333 - Made An America (2:53) 27. Hatebreed - Destroy Everything (3:29) 28. Spineshank - New Disease (3:14) 29. Overkill - Elimination (4:35) 30. Faith No More - Collision (3:24) 31. Static-X - Cold (3:42) 32. Code Orange - Forever (3:07) 33. Soulfly - Jumpdafuckup (5:11) 34. Testament - Over the Wall (4:06) 35. Periphery - Icarus Lives (4:24) 36. Fight The Fury - Dominate Me (3:46) 37. Machine Head - Halo (9:02) 38. Raven - On and On (3:53) 39. Chimaira - Power Trip (2:46) 40. Obituary - Redneck Stomp (3:32) 41. Damageplan - Save Me (3:34) 42. Disturbed - The Vengeful One (4:12) 43. Riot - Swords and Tequila (3:20) 44. Jerry Cantrell - Anger Rising (6:14) 45. Type O Negative - Black No. 1 (Little Miss Scare -All) (11:15) 46. Metal Church - Merciless Onslaught (2:56) 47. Skid Row - Subhuman Race (2:40) 48. Ministry - Jesus Built My Hotrod (4:52) 49. Bloodsimple - Dead Man Walking (3:57) 50. Korn - Rotting In Vain (3:33) 51. Pantera - I'm Broken (4:24) 52. Gemini Syndrome - Stardust (3:48) 53. Slipknot - Unsainted (4:20) 54. Trivium - Silence in the Snow (3:40) 55. Dry Kill Logic - Rot (4:32) 56. Mastodon - Black Tongue (3:27) 57. Avenged Sevenfold - Nightmare (Radio Edit) (5:16) 58. Biohazard - Punishment (4:45) 59. Killswitch Engage - Holy Diver (4:10) 60. Deftones - Diamond Eyes (3:08) 61. Life of Agony - River Runs Red (1:54) 62. Deicide - Suffer Again (2:18) 63. Kyuss - Green Machine (3:37) 64. Stone Sour - 30/30-150 (4:18) 65. Death Angel - The Ultra-Violence (10:33) 66. Down - Stone the Crow (4:42) 67. Iron Maiden - 2 Minutes to Midnight (2015 Remaster) (6:03) 68. Static-X - The Only (2:51) 69. Earshot - Wait (3:33) 70. Motograter - Down (Main Version) (3:29) 71. 40 Below Summer - Rope (4:20) 72. Testament - Practice What You Preach (4:57) 73. Pulse Ultra - Build Your Cages (3:54) 74. Death - Symbolic (6:32) 75. We Are Harlot - Denial (4:08) 76. Fear Factory - Martyr (4:06) 77. Scar The Martyr - Blood Host (6:47) 78. Gojira - Silvera (3:32) 79. Soulfly - Back to the Primitive (4:22) 80. Slipknot - The Devil in I (5:42) 81. Disturbed - Stricken (4:05) 82. Machine Head - Clenching the Fists of Dissent (10:36) 83. Trivium - Until the World Goes Cold (5:21) 84. Korn - Take Me (3:00) 85. Shinedown - Cut the Cord (3:44) 86. Killswitch Engage - The End of Heartache (4:58) 87. My Chemical Romance - Teenagers (2:41) 88. Iron Maiden - Aces High (1998 Remaster) (4:29) 89. Pantera - Walk (5:15) 90. P.O.D - Alive (3:23) 91. Annihilator - W.T.Y.D. (3:56) 92. Deftones - Passenger (6:08) 93. Rise To Remain - Nothing Left (3:05) 94. Nailbomb - Wasting Away (3:06) 95. Type O Negative - I Don't Wanna Be Me (5:08) 96. Murderdolls - White Wedding (3:16) 97. Flotsam And Jetsam, FLOTSAM & JETSAM - Dreams of Death (5:40) 98. A Day to Remember - Resentment (3:47) 99. Coldrain - COEXIST (3:41) 100. Caliban - The Beloved and the Hatred (3:47) ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-06-22 13:03:52
Rozmiar: 1.02 GB
Peerów: 0
Dodał: Uploader
Opis
...( Info )...
Title: Spirito DiVino [30th Anniversary Edition 3CD] Artist: Zucchero Year: 2025 Genre: Pop-Rock Country: Italy Duration: 01:46:48 Format/Codec: MP3 Audio bitrate: 320 kbps ...( TrackList )... CD1 01 - Zucchero - Voodoo Voodoo (Remastered 2025) 02 - Zucchero - Datemi Una Pompa (Remastered 2025) 03 - Zucchero - O.L.S.M.M. (Organizzazione Laica X La Salvaguardia 04 - Zucchero - Pane E Sale (Remastered 2025) 05 - Zucchero - X Colpa Di Chi- (Remastered 2025) 06 - Zucchero - Senza Rimorso (Remastered 2025) 07 - Zucchero - Il Volo (Remastered 2025) 08 - Zucchero - Papà Perchè (Remastered 2025) 09 - Zucchero - Così Celeste (Remastered 2025) 10 - Zucchero - Alleluja (Remastered 2025) CD2 01 - Zucchero - Come In Love (Remastered 2025 - English Version) 02 - Zucchero - My Love (Remastered 2025 - English Version) 03 - Zucchero - She's My Baby (Remastered 2025 - English Version) 04 - Zucchero - No More Regrets (Remastered 2025 - English Version 05 - Zucchero - Feels Like A Woman (Remastered 2025 - English Vers 06 - Zucchero - Por Culpa De Quién - (Remastered 2025 - Spanish Ver 07 - Zucchero - El Vuelo (Remastered 2025 - Spanish Version) 08 - Zucchero - Asì Celeste (Remastered 2025 - Spanish Version) 09 - Zucchero - Papa Por Qué (Remastered 2025 - Spanish Version) 10 - Zucchero - Pan Salado (Remastered 2025 - Spanish Version) 11 - Zucchero - Voodoo Voodoo (Soul Stealing) (Remastered 2025 - E 12 - Zucchero - Alleluja (Rule Ya) (Remastered 2025 - English Vers CD3 01 - Zucchero - X Colpa Di Chi- (Greg Willen Remix) 02 - Zucchero, Simon Says!, Sam Ruffillo - X Colpa Di Chi- (Simon Says! & Sam Ruffillo Remix) ![]()
Seedów: 91
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-06-22 13:03:48
Rozmiar: 244.81 MB
Peerów: 13
Dodał: Uploader
Opis
...( Info )...
Title: Chasing The Dragon Artist: Helms Deep Year: 2025 Genre: Heavy, Power-Metal Country: USA Duration: 00:57:35 Format/Codec: MP3 Audio bitrate: 320 kbps ...( TrackList )... 1. Wing Chun 00:40 instrumental 2. Black Sefirot 06:42 3. Chasing the Dragon 04:43 4. Craze of the Vampire 06:51 5. Cursed 05:03 6. Flight of the Harpy 05:41 7. Frozen Solid 04:02 8. Necessary Evil 05:00 9. Red Planet 06:01 10. Seventh Circle 05:33 11. Shiva's Wrath 07:19 ![]()
Seedów: 23
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-06-22 13:03:45
Rozmiar: 131.93 MB
Peerów: 3
Dodał: Uploader
Opis
...( Info )...
Title: For Those With... Artist: Johnny Paimen Year: 2025 Genre: Hard, Heavy-Metal Country: Netherlands Duration: 00:34:21 Format/Codec: MP3 Audio bitrate: 320 kbps ...( TrackList )... 01. Seismic Rumble 04:04 02. Ride Of Your Life 03:33 03. The Mirror 03:40 04. Snow 03:21 05. Gaslight Anthem 03:54 06. Sleepwalk 03:03 07. Against The World 04:05 08. Sick Of It All 03:02 09. Be Quiet 02:39 10. The Beast 02:54 ![]()
Seedów: 13
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-06-22 13:03:35
Rozmiar: 79.68 MB
Peerów: 4
Dodał: Uploader
Opis
...( Info )...
Artist: Ghost (Ghost B.C.) Album: Dyskografia 2010-2025 Country: Szwecja Genre: Hard/Pop Psychodelic Rock Release: 2025 Duration: 9:29:16 Quality: mp3, CBR 320 kbps Size: 1.76 gb ...( Opis )... Dyskografia Szwedów z Ghost to na rok 2025 sześć albumów studyjnych, dwie koncertówki i cztery mini-albumy. Od momentu powstania, czyli od roku 2008 zespół para się szeroko pojętą muzyką metalową i rockową. Wokalista grupy posługuje się pseudonimem "Papa Emeritus", natomiast instrumentaliści określani są mianem "The Nameless Ghouls". Zespół zyskał na rozpoznawalności za sprawą wizerunku scenicznego oraz utrzymywania personaliów muzyków w tajemnicy. Tak było przynajmniej do momentu, kiedy to lider grupy Behemoth wysprzęglił pana wokalistę z aury tajemniczości. W 2014 roku Adam "Nergal" Darski" opublikował na Instagramie swoją fotkę u boku Tobiasa Forge'a, tagując ją #Ghost. A wszystko to w trakcie, kiedy oba zespoły szykowały się do swoich występów na Fortarock Festival w Holandii. ...( TrackList )... ⭐⭐⭐⭐⭐⭐ Albumy studyjne: 2010 - Opus Eponymous 2013 - Infestissumam 2015 - Meliora 2018 - Prequelle 2022 - Impera 2025 - Skeleta ⭐⭐⭐⭐ Minialbumy: 2013 - If You Have Ghost 2016 - Popestar 2019 - Seven Inches Of Satanic Panic 2023 - Phantomime ⭐⭐ Albumy koncertowe: 2017 - Ceremony And Devotion 2024 - Rite Here Rite Now (Original Motion Picture Soundtrack) ⭐⭐⭐⭐ Ważniejsze single: 2010 - Elizabeth 2013 - Secular Haze 2021 - Enter Sandman (Metallica cover) 2022 - Hunter's Moon ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-06-22 13:03:24
Rozmiar: 1.76 GB
Peerów: 0
Dodał: Uploader
Opis
...( Info )...
--------------------------------------------------------------------- Mantovani - Mantovani --------------------------------------------------------------------- Artist...............: Mantovani Album................: Mantovani Genre................: Easy Listening Source...............: CD Year.................: 2006 Ripper...............: Exact Audio Copy (Secure mode) & PLEXTOR PX-891SAF Codec................: LAME 3.98 Version..............: MPEG 1 Layer III Quality..............: Insane, (avg. bitrate: 320kbps) Channels.............: Stereo / 44100 hz Tags.................: ID3 v1.1, ID3 v2.3 Included.............: NFO Covers...............: Front Back CD ...( TrackList )... --------------------------------------------------------------------- 1. Mantovani - What I Did For Love [02:30] 2. Mantovani - Look What They've Done To My Song Ma [02:13] 3. Mantovani - The Long And Winding Road [02:30] 4. Mantovani - Blue Bayou [03:06] 5. Mantovani - You Are The Sunshine Of My Life [03:01] 6. Mantovani - Send In The Clowns [03:52] 7. Mantovani - Killing Me Softly With His Song [02:54] 8. Mantovani - Theme From 'New York, New York' [02:27] 9. Mantovani - Greensleeves [02:48] 10. Mantovani - Scarborough Fair [02:23] 11. Mantovani - MacArthur Park [05:22] 12. Mantovani - My Love [02:20] 13. Mantovani - Chanson D'Amour [02:26] 14. Mantovani - Don't Cry For Me Argentina [02:47] 15. Mantovani - You've Got A Friend [03:16] 16. Mantovani - The First Time Ever I Saw Your Face [03:13] Playing Time.........: 47:16 Total Size...........: 110,60 MB --------------------------------------------------------------------- 1. Mantovani - September Morn [02:04] 2. Mantovani - You Don't Bring Me Flowers [03:04] 3. Mantovani - Annie's Song [03:46] 4. Mantovani - Plaisir D'Amour [03:32] 5. Mantovani - Somewhere In The Night [03:00] 6. Mantovani - La Mer [02:45] 7. Mantovani - You Make Me Feel So Brand New [02:30] 8. Mantovani - Let It Be Me [03:28] 9. Mantovani - Without You [03:30] 10. Mantovani - The Way We Were [02:51] 11. Mantovani - I'll Never Love This Way Again [03:01] 12. Mantovani - Eres Tu [02:20] 13. Mantovani - A Whiter Shade Of Pale [02:41] 14. Mantovani - A Time For Us [01:57] 15. Mantovani - I Honestly Love You [02:44] 16. Mantovani - Theme From 'Mahagony' [03:10] Playing Time.........: 46:28 Total Size...........: 108,69 MB --------------------------------------------------------------------- 1. Mantovani - Nights In White Satin [03:42] 2. Mantovani - When I Need You [02:25] 3. Mantovani - A Broken Hearted Me [02:50] 4. Mantovani - She's Always A Woman [03:24] 5. Mantovani - The Winner Takes It All [03:26] 6. Mantovani - Still [02:38] 7. Mantovani - The Rose [02:56] 8. Mantovani - She's Out Of My Life [02:49] 9. Mantovani - Evergreen [03:46] 10. Mantovani - Mull Of Kintyre [02:47] 11. Mantovani - Just The Way You Are [03:19] 12. Mantovani - Nobody Does It Better [02:29] 13. Mantovani - Copacabana [04:02] 14. Mantovani - How Deep Is Your Love [02:47] 15. Mantovani - Send One Your Love [02:06] 16. Mantovani - Bye Bye Love [02:04] Playing Time.........: 47:39 Total Size...........: 111,74 MB ![]()
Seedów: 250
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-06-22 13:00:40
Rozmiar: 338.06 MB
Peerów: 155
Dodał: Uploader
Opis
...( Info )...
Title: Heavy [Remastered] Artist: Queen Year: 2011/2025 Genre: Pop-Rock Country: UK Duration: 00:41:06 Format/Codec: MP3 Audio bitrate: 320 kbps ...( TrackList )... 01 – Ogre Battle (Remastered 2011) 02 – Stone Cold Crazy (Remastered 2011) 03 – The Hitman (Remastered 2011) 04 – Sheer Heart Attack (Remastered 2011) 05 – Princes Of The Universe (Remastered 2011) 06 – Son And Daughter (Remastered 2011) 07 – Dead On Time (Remastered 2011) 08 – Liar (Remastered 2011) 09 – White Man (Remastered) 2011) 10 – Headlong (Remastered 2011) ![]()
Seedów: 167
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-06-22 12:59:46
Rozmiar: 94.13 MB
Peerów: 18
Dodał: Uploader
Opis
...( Info )...
Genre: Rock, Progressive-Rock, Glam-Rock Duration: 01:10:50 Codec: MP3 Bitrate: 320 Kbps ...( TrackList )... 01. Innuendo (Digital Remaster) [06:31] 02. My Fairy King (Remastered 2011) [04:08] 03. The Prophet's Song (Remastered 2011) [08:21] 04. It's Late (Remastered 2011) [06:28] 05. Father To Son (Remastered 2011) [06:14] 06. The March Of The Black Queen (Remastered 2011) [06:33] 07. Made In Heaven (2011 Remaster) [05:27] 08. Great King Rat (Remastered 2011) [05:43] 09. Bohemian Rhapsody (Digital Remaster) [05:54] 10. Brighton Rock (Remastered 2011) [05:10] 11. Was It All Worth It (Remastered 2011) [05:48] 12. White Queen (As It Began) (Remastered 2011) [04:33] ![]()
Seedów: 189
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-06-22 12:59:41
Rozmiar: 162.77 MB
Peerów: 15
Dodał: Uploader
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. 'Popieprzone' jak Painkiller w latach 90-tych! Not even the most sophisticated recommender systems will accurately predict your preference for this integration between sparse, echo effected grunts and metallic clanks dominated by fast space grind drumming and complex electric strings. Space junk special effects pollute the atmosphere, while the occasional wah pedal magnifies the radioactivity of the numerous barre chords, all in order to psudoktrinate audience members for several minutes at a time. The 4½th Psudoku album Psudoktrination contains 10 progressive space grind tracks totaling 27:24. Despite the formation of live-Psudoku in 2024, studio-Psudoku continues to operate as a one-shuttle mission specialist band. ..::TRACK-LIST::.. 1. uLtRa-PrObABle-fUtuRE-iNfoTaiNmeNt-SceNaRio 01:52 2. OuteR-SpaCe-EscaPisM-4eVEry1 04:02 3. reAcH-wARP-speEd-uSinG-Old-teChNoLOgY 02:29 4. PLanetArY-nAmInG-cONVeNtioN 03:13 5. UpSide-DownWards-tiMe-trAVel 01:40 6. AdVanCed-ScienTifiC-eXperiMent-iNteRrUpteD 01:23 7. cArEFul-obSeRvATioN-of-MiNiAtuRe-bLaCK-holeS 03:58 8. AStrOnoMicAllY-AcCuRatE-solAr-SysTem-mOdeLLing 02:58 9. neW-hAbITabLE-pLaNET-diScOvEreD-TheN-iGnoRed 03:30 10. sPaCe-StATioN-MaiNtEnANce 02:16 ..::OBSADA::.. Guitar, bass, samples, programming, vocals & mixing by Shuttle Mission Specialist Roger https://www.youtube.com/watch?v=bfVZ1qV5krE SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-06-22 12:01:07
Rozmiar: 68.08 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. 'Popieprzone' jak Painkiller w latach 90-tych! Not even the most sophisticated recommender systems will accurately predict your preference for this integration between sparse, echo effected grunts and metallic clanks dominated by fast space grind drumming and complex electric strings. Space junk special effects pollute the atmosphere, while the occasional wah pedal magnifies the radioactivity of the numerous barre chords, all in order to psudoktrinate audience members for several minutes at a time. The 4½th Psudoku album Psudoktrination contains 10 progressive space grind tracks totaling 27:24. Despite the formation of live-Psudoku in 2024, studio-Psudoku continues to operate as a one-shuttle mission specialist band. ..::TRACK-LIST::.. 1. uLtRa-PrObABle-fUtuRE-iNfoTaiNmeNt-SceNaRio 01:52 2. OuteR-SpaCe-EscaPisM-4eVEry1 04:02 3. reAcH-wARP-speEd-uSinG-Old-teChNoLOgY 02:29 4. PLanetArY-nAmInG-cONVeNtioN 03:13 5. UpSide-DownWards-tiMe-trAVel 01:40 6. AdVanCed-ScienTifiC-eXperiMent-iNteRrUpteD 01:23 7. cArEFul-obSeRvATioN-of-MiNiAtuRe-bLaCK-holeS 03:58 8. AStrOnoMicAllY-AcCuRatE-solAr-SysTem-mOdeLLing 02:58 9. neW-hAbITabLE-pLaNET-diScOvEreD-TheN-iGnoRed 03:30 10. sPaCe-StATioN-MaiNtEnANce 02:16 ..::OBSADA::.. Guitar, bass, samples, programming, vocals & mixing by Shuttle Mission Specialist Roger https://www.youtube.com/watch?v=bfVZ1qV5krE SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-06-22 11:57:32
Rozmiar: 219.52 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
EinsPlus 2014 jun 26 ..::TRACK-LIST::.. New York Morning Real Life (Angel) Lippy Kids The Birds Grounds for Divorce My Sad Captains One Day Like This SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-06-22 11:28:59
Rozmiar: 4.54 GB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
..::INFO::..
--------------------------------------------------------------------- The Traveling Wilburys - Collection Vol.1 Vol.3 --------------------------------------------------------------------- Artist...............: The Traveling Wilburys Album................: Collection Genre................: Pop, Rock Source...............: WEB Year.................: 2016 Codec................: Free Lossless Audio Codec (FLAC) Version..............: reference libFLAC 1.5.0 20250211 Quality..............: Lossless, (avg. compression: 77-81 %) Channels.............: Stereo / 44100 HZ / 16 Bit Tags.................: VorbisComment Information..........: Remastered Included.............: NFO, M3U, CUE Covers...............: Front --------------------------------------------------------------------- Tracklisting Vol.1 --------------------------------------------------------------------- 1. The Traveling Wilburys - Handle With Care [03:19] 2. The Traveling Wilburys - Dirty World [03:29] 3. The Traveling Wilburys - Rattled [02:59] 4. The Traveling Wilburys - Last Night [03:51] 5. The Traveling Wilburys - Not Alone Any More [03:24] 6. The Traveling Wilburys - Congratulations [03:29] 7. The Traveling Wilburys - Heading For The Light [03:36] 8. The Traveling Wilburys - Margarita [03:16] 9. The Traveling Wilburys - Tweeter And The Monkey Man [05:27] 10. The Traveling Wilburys - End Of The Line [03:29] 11. The Traveling Wilburys - Maxine (Bonus) [02:48] 12. The Traveling Wilburys - Like A Ship (Bonus) [03:30] Playing Time.........: 42:42 Total Size...........: 331,49 MB --------------------------------------------------------------------- Tracklisting Vol.3 --------------------------------------------------------------------- 1. The Traveling Wilburys - She's My Baby [03:14] 2. The Traveling Wilburys - Inside Out [03:35] 3. The Traveling Wilburys - If You Belonged To Me [03:13] 4. The Traveling Wilburys - he Devil's Been Busy [03:18] 5. The Traveling Wilburys - 7 Deadly Sins [03:17] 6. The Traveling Wilburys - Poor House [03:16] 7. The Traveling Wilburys - Where Were You Last Night [03:03] 8. The Traveling Wilburys - Cool Dry Place [03:36] 9. The Traveling Wilburys - New Blue Moon [03:20] 10. The Traveling Wilburys - You Took My Breath Away [03:18] 11. The Traveling Wilburys - Wilbury Twist [02:58] 12. The Traveling Wilburys - Nobody's Child (Bonus) [03:28] 13. The Traveling Wilburys - Runaway (Bonus) [02:30] Playing Time.........: 42:11 Total Size...........: 343,25 MB ![]()
Seedów: 210
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-06-22 11:13:57
Rozmiar: 674.84 MB
Peerów: 139
Dodał: rajkad
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Oczekiwana na CD od ponad 20 lat, limitowana, europejska reedycja jedynego, pochodzącego z 1976 roku albumu włoskiej hard-progresywnej formacji, grającej w stylistyce klasycznych Deep Purple, debiutu Jane i Satin Whale oraz wczesnej Beggars Opery. Płyta zawiera siedem nagrań zaśpiewanych po włosku (choć wokali jest niewiele), trwających od 5 do 11 minut i opartych na współbrzmieniu organów i sympatycznie przesterowanej gitary. Całość brzmi zdecydowanie bardziej jak rok 1974 niż 1976. Ten kompetentnie zaaranżowany i pełen chwytliwych kompozycji album zachwyci wszystkich fanów gatunku! Zespół tworzyło... czterech braci, zaś całość powstała w Niemczech, gdzie rodzina Sanseverino rezydowała. Ten pełen mocy album ukazał się jako prywatne tłoczenie w nakładzie 500 egzemplarzy i dzisiaj wart jest około 500 euro! JL ..::TRACK-LIST::.. 1. L'Uomo Ed Il Cane 5:02 2. Sporcandosi Di Sangue 4:59 3. Quando La Luna 10:59 4. Se Perdessi La Vita Cosi 5:34 5. Il Pagliaccio 6:46 6. Francesco Ti Ricordi 7:06 ..::OBSADA::.. Organ, Synthesizer - Sanseverino Leonardo Bass - Sanseverino Mario Drums - Sanseverino Matteo Guitar, Vocals - Sanseverino Mimmo https://www.youtube.com/watch?v=GLnxL91oz5Y SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-06-22 11:07:59
Rozmiar: 94.64 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Oczekiwana na CD od ponad 20 lat, limitowana, europejska reedycja jedynego, pochodzącego z 1976 roku albumu włoskiej hard-progresywnej formacji, grającej w stylistyce klasycznych Deep Purple, debiutu Jane i Satin Whale oraz wczesnej Beggars Opery. Płyta zawiera siedem nagrań zaśpiewanych po włosku (choć wokali jest niewiele), trwających od 5 do 11 minut i opartych na współbrzmieniu organów i sympatycznie przesterowanej gitary. Całość brzmi zdecydowanie bardziej jak rok 1974 niż 1976. Ten kompetentnie zaaranżowany i pełen chwytliwych kompozycji album zachwyci wszystkich fanów gatunku! Zespół tworzyło... czterech braci, zaś całość powstała w Niemczech, gdzie rodzina Sanseverino rezydowała. Ten pełen mocy album ukazał się jako prywatne tłoczenie w nakładzie 500 egzemplarzy i dzisiaj wart jest około 500 euro! JL ..::TRACK-LIST::.. 1. L'Uomo Ed Il Cane 5:02 2. Sporcandosi Di Sangue 4:59 3. Quando La Luna 10:59 4. Se Perdessi La Vita Cosi 5:34 5. Il Pagliaccio 6:46 6. Francesco Ti Ricordi 7:06 ..::OBSADA::.. Organ, Synthesizer - Sanseverino Leonardo Bass - Sanseverino Mario Drums - Sanseverino Matteo Guitar, Vocals - Sanseverino Mimmo https://www.youtube.com/watch?v=GLnxL91oz5Y SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-06-22 11:03:28
Rozmiar: 307.01 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Całkowicie szalony, awangardowy atak na twoją równowagę psychiczną! FA Veilburner are back with a new album full of twisted, brain-warping, consciousness-altering death/black metal. Many thought they'd achieved their pinnacle with their previous full length 'A Sire to the Ghouls of Lunacy' but this one, while continuing where it left off, expands upon the theme of that one in ways never imagined. This is more of the same unhinged, dissonant and downright terrifying music delivered with even more conviction and extremity. Their creative genius is inexhaustible as the band once again elaborates on the concept of the man suffering from a mental condition being haunted by the ghoul-ish entities that feature on the artwork and fighting to prove their existence. Indeed, the multi-faceted music sounds as though it's written by someone with multiple personality disorder because it's fantastically whimsical, following no perceivable trajectories, and just leaves you shocked and spellbound by it all. It's the next level in extreme metal music, blurring boundaries of death and black metal and everything in between, and elevating it to heights hitherto unscaled. My boyfriend had a car once, a real taped-together life raft to get him to his last couple months of an old job, and this car had a tape player that sounded like someone’s kid had been feeding it old refrigerator magnets as a snack. I swear this player would foam at the slot if it sat too long in the sun. It was too warped and out of balance to play anything clearly, taking my Best Of Alice Cooper cassette and mashing the tunes into a burbling, scurrying pest that was soon regurgitated with its reflective tapey guts hanging out. I can only imagine a similar incident happened to Veilburner at some point in time, because they seem intent on elevating that sonic vivisection into an obsession. To my ears, death metal has never been quite so expressionistic, which is a full semester’s tuition of a word to drop on a record called Lurkers In The Capsule Of Skull. All I want to talk about is their sound, not their songwriting. Fine-tuned though it may be, I think it’s a little bit above my reading level to try and track the internal order of this material rather than the grotesque, yet enticing, contours that ripple away from it. It’s so twitchy, always ululating, verging on something insectoid in nature. I guess the closest textural foundation to compare would be the kind of winding, near-techy affect of the latest Tomb Mold, but with innards twisted and folded to negative space. The searing hot black metal of Melechesh also matches Veilburner’s guitars for weight and Phrygian thrust, but neither can hold a candle in terms of lurch. The most distinctive trait of Veilburner’s work its peristaltic motion. Some of these riffs seem to bulge in ways I’ve heard nowhere else (at least not so pervasively), using gradual bends, tortured wah-wah, and spasms of the tremolo bar to swell into something uncomfortably 3-dimensional. Lurkers is that rare record that doesn’t get weaker when it leans on effects over technique, using the guitar as a metamorphic synth unit. There’s quite a few spots, like the crescendos of “Lurkers” itself, that sound like a spirit box channeling a very foreboding harmonica player. I’m also taken with how much the voice of the guitar itself is stretched and varied within what seems like a constricted range. Listening to the solo from “Nocturnal Gold”, one of the few solos on this record even approaching conventional, is like taking Andy Larocque’s whammy-happy leadwork and melting it in the microwave. Multi-instrumental bandleader Mephisto Deleterio is on some alchemical shit here. I can almost imagine his laboratorium, walls smeared with the distortive viscera that spatters from the strings. Of course, goofing with synths could easily be a curtailed gimmick were the underlying structure not in order, and Veilburner definitely dodge the obvious pitfall of deploying their sorcery without purpose. The interlude jam, “Para-Opaque”, is a desert mirage built on a bassy nod, where the guitar wavers like a sleepwalker with his eyelids twitching. Reaching the rapturous climax of “Cursed, Disfigured, Amen” is like anointing oneself as a born-again Cenobite, a fitting image in more ways than one. Veilburner finds extremity not necessarily in speed, heaviness, or overwrought chaos, but in the twisting of death and black metal flesh into something darkly parodic. Evocative of a familiar being, but exquisitely peeled apart and rewired into an uncanny engine of perverted bliss. This concoction of dissodeath dischordance and effervescent sound sculpting really delivers sonically on the kind of surreal, Lovecraftian wrongness that so many others simply can’t summon, beyond running their megapolysyllabic lyrics through a thesaurus. All throughout, this record is dotted with genuine paranormal events. In fact, I feel safe admitting that Lurkers wouldn’t be nearly as effective without that tonal mastery. It’s a little difficult to judge the songwriting, since the aesthetic meat of the album is all so textural. It doesn’t snap back and forth directionally the way that Blood Incantation or that new Devoid Of Thought do. Rather, it’s about scratched-out abrasive streaks, choosing one dissonant thought and peppering it in between muted, hummingbird-heartbeat tremolo. The entire trip recalls something like Beyond The Black Rainbow or some kind of art horror. Thwarted pattern recognition and tricks of perception are the techniques at work here, rather than a comprehensible monster with motivations and screen presence. It is at once assault and seduction of your senses. Perplexing, bewildering, even carnal in its uninhibited throes. Everything you hear is distorted through a curved lens, and when it’s over, the real world might feel a little too linear to be trusted. A Spooky Mansion ..::TRACK-LIST::.. 1. In the Tomb of Dreaming Limbo 07:09 2. Nocturnal Gold 07:20 3. Cursed,Disfigured, Amen! 07:30 4. Lurkers in the Capsule of Skull 06:21 5. Para-Opaque 04:57 6. An Odyssey Through Cataclysm 06:27 7. Vault of Haunting Dissolve 05:42 8. Dissonance in Bloom 07:49 ..::OBSADA::.. Mephisto Deleterio - All music and backing vocals Chrisom Infernium - Vocals and all artwork https://www.youtube.com/watch?v=DjJKHaHn2zA SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-06-22 10:40:09
Rozmiar: 124.87 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Całkowicie szalony, awangardowy atak na twoją równowagę psychiczną! FA Veilburner are back with a new album full of twisted, brain-warping, consciousness-altering death/black metal. Many thought they'd achieved their pinnacle with their previous full length 'A Sire to the Ghouls of Lunacy' but this one, while continuing where it left off, expands upon the theme of that one in ways never imagined. This is more of the same unhinged, dissonant and downright terrifying music delivered with even more conviction and extremity. Their creative genius is inexhaustible as the band once again elaborates on the concept of the man suffering from a mental condition being haunted by the ghoul-ish entities that feature on the artwork and fighting to prove their existence. Indeed, the multi-faceted music sounds as though it's written by someone with multiple personality disorder because it's fantastically whimsical, following no perceivable trajectories, and just leaves you shocked and spellbound by it all. It's the next level in extreme metal music, blurring boundaries of death and black metal and everything in between, and elevating it to heights hitherto unscaled. My boyfriend had a car once, a real taped-together life raft to get him to his last couple months of an old job, and this car had a tape player that sounded like someone’s kid had been feeding it old refrigerator magnets as a snack. I swear this player would foam at the slot if it sat too long in the sun. It was too warped and out of balance to play anything clearly, taking my Best Of Alice Cooper cassette and mashing the tunes into a burbling, scurrying pest that was soon regurgitated with its reflective tapey guts hanging out. I can only imagine a similar incident happened to Veilburner at some point in time, because they seem intent on elevating that sonic vivisection into an obsession. To my ears, death metal has never been quite so expressionistic, which is a full semester’s tuition of a word to drop on a record called Lurkers In The Capsule Of Skull. All I want to talk about is their sound, not their songwriting. Fine-tuned though it may be, I think it’s a little bit above my reading level to try and track the internal order of this material rather than the grotesque, yet enticing, contours that ripple away from it. It’s so twitchy, always ululating, verging on something insectoid in nature. I guess the closest textural foundation to compare would be the kind of winding, near-techy affect of the latest Tomb Mold, but with innards twisted and folded to negative space. The searing hot black metal of Melechesh also matches Veilburner’s guitars for weight and Phrygian thrust, but neither can hold a candle in terms of lurch. The most distinctive trait of Veilburner’s work its peristaltic motion. Some of these riffs seem to bulge in ways I’ve heard nowhere else (at least not so pervasively), using gradual bends, tortured wah-wah, and spasms of the tremolo bar to swell into something uncomfortably 3-dimensional. Lurkers is that rare record that doesn’t get weaker when it leans on effects over technique, using the guitar as a metamorphic synth unit. There’s quite a few spots, like the crescendos of “Lurkers” itself, that sound like a spirit box channeling a very foreboding harmonica player. I’m also taken with how much the voice of the guitar itself is stretched and varied within what seems like a constricted range. Listening to the solo from “Nocturnal Gold”, one of the few solos on this record even approaching conventional, is like taking Andy Larocque’s whammy-happy leadwork and melting it in the microwave. Multi-instrumental bandleader Mephisto Deleterio is on some alchemical shit here. I can almost imagine his laboratorium, walls smeared with the distortive viscera that spatters from the strings. Of course, goofing with synths could easily be a curtailed gimmick were the underlying structure not in order, and Veilburner definitely dodge the obvious pitfall of deploying their sorcery without purpose. The interlude jam, “Para-Opaque”, is a desert mirage built on a bassy nod, where the guitar wavers like a sleepwalker with his eyelids twitching. Reaching the rapturous climax of “Cursed, Disfigured, Amen” is like anointing oneself as a born-again Cenobite, a fitting image in more ways than one. Veilburner finds extremity not necessarily in speed, heaviness, or overwrought chaos, but in the twisting of death and black metal flesh into something darkly parodic. Evocative of a familiar being, but exquisitely peeled apart and rewired into an uncanny engine of perverted bliss. This concoction of dissodeath dischordance and effervescent sound sculpting really delivers sonically on the kind of surreal, Lovecraftian wrongness that so many others simply can’t summon, beyond running their megapolysyllabic lyrics through a thesaurus. All throughout, this record is dotted with genuine paranormal events. In fact, I feel safe admitting that Lurkers wouldn’t be nearly as effective without that tonal mastery. It’s a little difficult to judge the songwriting, since the aesthetic meat of the album is all so textural. It doesn’t snap back and forth directionally the way that Blood Incantation or that new Devoid Of Thought do. Rather, it’s about scratched-out abrasive streaks, choosing one dissonant thought and peppering it in between muted, hummingbird-heartbeat tremolo. The entire trip recalls something like Beyond The Black Rainbow or some kind of art horror. Thwarted pattern recognition and tricks of perception are the techniques at work here, rather than a comprehensible monster with motivations and screen presence. It is at once assault and seduction of your senses. Perplexing, bewildering, even carnal in its uninhibited throes. Everything you hear is distorted through a curved lens, and when it’s over, the real world might feel a little too linear to be trusted. A Spooky Mansion ..::TRACK-LIST::.. 1. In the Tomb of Dreaming Limbo 07:09 2. Nocturnal Gold 07:20 3. Cursed,Disfigured, Amen! 07:30 4. Lurkers in the Capsule of Skull 06:21 5. Para-Opaque 04:57 6. An Odyssey Through Cataclysm 06:27 7. Vault of Haunting Dissolve 05:42 8. Dissonance in Bloom 07:49 ..::OBSADA::.. Mephisto Deleterio - All music and backing vocals Chrisom Infernium - Vocals and all artwork https://www.youtube.com/watch?v=DjJKHaHn2zA SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-06-22 10:36:15
Rozmiar: 397.91 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Jedyny duży album francuskiego zespołu grającego grind/crust z black metalowymi wpływami. To mieszanka ekstremalnego grindu, metalu, mrocznych stron natury ludzkiej, smutku, strachu, myśli samobójczych, presji, energii, chaosu i szaleństwa – wszystko to zapakowane w maniakalną muzyczną recytację. FA Once Upon A Time śmiało mogę dopisać do listy płyt, których sam nie tknąłbym palcem. Na szczęście (w tym przypadku) pisanina na tym portalu czasami przymusza mnie do kontaktu z takimi produkcjami. Kaliyuga, wbrew przeczuciu, okazał się zespołem grającym naprawdę świetnie. To pierwszorzędna mieszanka black metalu, neocrustu i grindcore’u. Płyta ta została wydana przez L’inphantile Collective w maju roku bieżącego. Debiut zespołu to nie jest, ale w praktyce można go za taki uznać (jedna siedmiocalówka wcześniej to niewiele). Krążek zawiera około pół godziny muzyki zawartej na szesnastu napakowanych negatywnością kawałkach. Nie spodziewałem się aż tylu emocji zawartych w tej muzyce. A jeśli już to raczej gniewu i złości. Kaliyuga natomiast potrafi zabrzmieć jak punkowa wersja DSBMu. Potrafi, bo kawałki są różnorodne i poukładane tak, by płyta po prostu była ciekawsza. Utwory, ogólnie mówiąc, są krótsze niż dłuższe oraz bardzo intensywne. Kaliyuga nie bawi się w zwolnienia. Gna wciąż do przodu, byle wścieklej, byle mocniej. Blasty sypią się jak bluzgi na budowie, gitary sieją huraganowy zamęt a wokalistka krzyczy jakby zrywano z niej skórę, bądź sama miałaby to sobie zrobić. Piszę to w kontekście komplementu. Wrzaski Emilie pasują idealnie, są jednocześnie depresyjne i agresywne, do tego brzmią świetnie. Sprawdzają się równie dobrze na utworach gniewnych, jak Angry albo Devious As A Snake i tych bardziej blackmetalowych jak Judgement. Grindcore i crust punk też tu znajdziesz, wymieńmy chociażby Battle czy Step Back, przy czym muszę wspomnieć o ciekawych wydziwach wokalnych pod koniec tego ostatniego. Ale najlepiej jest na utworach pokroju Suicide. Utworach, na których krystalizuje się wspomniana fuzja DSBM i punka. Po prostu czuć w nich żywe emocje, a to przecież chyba najlepsze, co można o muzyce powiedzieć. Kaliyuga bardzo dobrze też dobrał sobie cover. Nasumowe The Last Sleep już oryginalnie było utworem ponurym, jednak Francuzi zrobili z niego całkowicie depresyjny walec. Brzmienie płyty bardzo mi się podoba. Jest ostre i mięsiste, ale nie za bardzo. Bardzo ładnie podkreśla same kompozycje. Muzycy także grają w klimacie. Nie znajdziecie tu szpanerskich solówek, kozaczenia, i, ogólnie mówiąc, środków innych niż dosadna prostota. Tu liczy się energia i emocje. Layout ma ten plus, że jest bogaty i trafia się kilka fotek wokalistki. Poza tym nie powiedziałbym, że mi się podoba, choć na pewno jest dobrze zrobiony. Bardzo polecam zapoznać się z Once Upon A Time. Jest duża szansa, że zostaniesz zaskoczony równie pozytywnie, co ja. Mam nadzieję, że po tym krążku zespół nabierze rozpędu i renomy. Czego życzę Kaliyudze, sobie i wam. Kapitan Bajeczny ..::TRACK-LIST::.. 1. Intro 2. You hate again 3. Angry 4. Step Back 5. Time To Change 6. From Denied To Forsaken 7. Judgement 8. Suicide 9. Battle 10. Domus Die 11. Etats D’aeme 12. No Way 13. Devious As A Snake 14. Drop Dead 15. Once Upon A Time 16. The Final Sleep (Nasum Cover) ..::OBSADA::.. Nidhal - Guitars, back vocal Emilie - SCREAMING Matt - Drumm Josh - Bass https://www.youtube.com/watch?v=vQ45rDVRGJ4 SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-06-22 10:19:41
Rozmiar: 73.80 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
1 - 30 | 31 - 60 | 61 - 90 | 91 - 120 | 121 - 150 | 151 - 180 | 181 - 210 | ... | 23701 - 23730 | 23731 - 23760 | 23761 - 23770 |