![]() |
|
|||||||||||||
Ostatnie 10 torrentów
Ostatnie 10 komentarzy
Discord
Kategoria:
Muzyka
Ilość torrentów:
22,728
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
DVD 5 NTSC 4:3 DD 2.0 ..::TRACK-LIST::.. Recorded at the Camden Palace Theatre, London on 30th November 1984 1. Stepping Stones 2. Broken Promises 3. Lucky Star 4. For The Rest Of My Life 5. Bird Of Paradise 6. Cross Roads 7. Journey 8. Answer 9. Chinese Burn 10. Fortune 11. You're No Good ..::OBSADA::.. Bass - Kuma Harada Drums - Richard Bailey Guitar, Vocals - Snowy White, Winston Delandro Keyboards - Godfrey Wang https://www.youtube.com/watch?v=CR29H7iV5eE SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-04-19 14:09:09
Rozmiar: 3.92 GB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
..::INFO::..
--------------------------------------------------------------------- ABBA - ABBA GOLD - Greatest Hits (2 SHM-CD) (Japan Edition) --------------------------------------------------------------------- Artist...............: ABBA Album................: ABBA GOLD - Greatest Hits Genre................: Pop Source...............: CD Year.................: 2008 Ripper...............: EAC (Secure mode) & Lite-On iHAS124 Codec................: Free Lossless Audio Codec (FLAC) Version..............: reference libFLAC 1.5.0 20250211 Quality..............: Lossless, (avg. compression: 70 %) Channels.............: Stereo / 44100 HZ / 16 Bit Tags.................: VorbisComment Information..........: SHM-CD Polar Included.............: NFO, M3U, CUE Covers...............: Front Back CD --------------------------------------------------------------------- Tracklisting CD 1 --------------------------------------------------------------------- 1. ABBA - Dancing Queen [03:53] 2. ABBA - Knowing Me, Knowing You [04:03] 3. ABBA - Take A Chance On Me [04:08] 4. ABBA - Mamma Mia [03:32] 5. ABBA - Lay All Your Love On Me [04:34] 6. ABBA - Super Trouper [04:13] 7. ABBA - I Have A Dream [04:45] 8. ABBA - The Winner Takes It All [04:57] 9. ABBA - Money, Money, Money [03:08] 10. ABBA - SOS [03:23] 11. ABBA - Chiquitita [05:27] 12. ABBA - Fernando [04:14] 13. ABBA - Voulez-Vous [05:08] 14. ABBA - Gimme! Gimme! Gimme! (A Man After Midnight) [04:51] 15. ABBA - Does Your Mother Know [03:15] 16. ABBA - One Of Us [03:56] 17. ABBA - The Name Of The Game [04:54] 18. ABBA - Thank You For The Music [03:50] 19. ABBA - Waterloo [02:45] Playing Time.........: 01:19:07 Total Size...........: 558,71 MB --------------------------------------------------------------------- Tracklisting CD 2 --------------------------------------------------------------------- 1. ABBA - Summer Night City [03:36] 2. ABBA - Angeleyes [04:22] 3. ABBA - The Day Before You Came [05:51] 4. ABBA - Eagle [04:24] 5. ABBA - I Do, I Do, I Do, I Do, I Do [03:17] 6. ABBA - So Long [03:10] 7. ABBA - Honey, Honey [02:58] 8. ABBA - The Visitors [05:46] 9. ABBA - Our Last Summer [04:21] 10. ABBA - On And On And On [03:44] 11. ABBA - Ring Ring [03:06] 12. ABBA - I Wonder (Departure) [04:33] 13. ABBA - Lovelight [03:49] 14. ABBA - Head Over Heels [03:50] 15. ABBA - When I Kissed The Teacher [03:02] 16. ABBA - I Am The City [04:02] 17. ABBA - Cassandra [04:54] 18. ABBA - Under Attack [03:49] 19. ABBA - When All Is Said And Done [03:18] 20. ABBA - The Way Old Friends Do [02:54] Playing Time.........: 01:18:55 Total Size...........: 557,76 MB ![]()
Seedów: 10
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-04-19 09:18:51
Rozmiar: 1.13 GB
Peerów: 8
Dodał: rajkad
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Wbrew tytułowi, niniejsza publikacja to oficjalnie czwarty regularny album THAT'S HOW I FIGHT. Wszak "Movement Three - Continuum", choć zarejestrowany został w tym samym czasie, co materiał z winyla "Movement Three", stanowi on odrębne wydawnictwo. Od swojego poprzednika różni się pod wieloma względami, głównie walorami dźwiękowymi i kompozycyjnymi. Nadal mamy tutaj do czynienia z bogatą paletą brzmień, melodii i improwizowanych fraz, pojawiających się na różnym etapie bez wyraźnego początku i końca, jednak w przeciwieństwie do poprzedniego materiału, ten charakteryzuje się większą rozpiętością, dzięki której minimalizm, kojarzący się z "Movement Three" ustępuje miejsca gęstszym strukturom kompozycji. To z kolei przekłada się na większą dynamikę muzyki zawartej na "...Continuum". Ta wyraźna różnica niejako narzuciła pomysł na realizację dwóch odrębnych całości wyłonionych przez muzyków podczas nagrań. Jakby podświadomie i intuicyjnie artyści, w naturalny sposób usystematyzowali poszczególne fragmenty tak, że powstały z nich dwie niezależnie od siebie większe części.Z powodzeniem mogą one funkcjonować osobno, a równocześnie doskonale uzupełniają się tak, że odbiorca odnosi wrażenie, że ma do czynienia z w pełni kompletną formą muzycznej wypowiedzi. Niewątpliwie wspólnym mianownikiem jest czas, miejsce i okoliczności, w jakich zostały zapisane obie części, wyłonione z wielogodzinnej improwizacji, dostarczające wrażeń i bodźców o jeszcze większej skali i natężeniu emocjonalnym. Wydawca Wiecie, że od recenzji EPki autorstwa That’s How I Fight o tytule Between Movements zaczęła się moja redakcyjna przygoda z magazynem Anxiousem? Pewnie nie wiecie. No bo w sumie, czemu byście mieli o tym widzieć? I jakie to w ogóle miałoby mieć przecież dla Was znaczenie? Oczywiście – żadne. Ja jednak – w hołdzie dla swojej klasycznej, choć dla niektórych może drażniącej, maniery – muszę trochę „naszponcić” na samym początku tekstu i dodać nieco własnej, osobistej dramaturgii, wprowadzając ów anegdotkowy wątek. Czymże byłaby zresztą recenzja bez nic nieznaczącej anegdotki? Ale właśnie – może ta anegdotka nie jest jednak aż tak trywialna i redundantna w kontekście niniejszego tekstu? Dzień, w którym rozpocząłem współpracę z tym zaszczytnym magazynem, kiedy to właśnie dostałem pierwsze zlecenie na „anxiousową” recenzję, był też dniem, w którym przyszło mi poznać That’s How I Fight. No a wiecie, niby nie uważałem się wówczas za niezalowego nuworysza. Sam o sobie miałem mniemanie, że ze sceną eksperymentalną, niezależną, będącą synonimem polskiego podziemia, byłem zapoznany co najmniej dobrze. A tu proszę – niespodzianka; w tak wyjątkowy i symboliczny sposób poznałem przeciekawy projekt składający się z muzyków różnych grup, które były mi bardzo bliskie. Czy to Ewa Braun, czy to Titanic Sea Moon, czy to Rigos Mortiss – nazwy te od wielu lat nierzadko gościły w moich głośnikach. Ale wróćmy do tamtego dnia, w którym recenzowałem Between Movements, czyli w momencie, gdy poznawałem warszawski kwartet. Czyli od tamtej sławatnej recki, That’s How I Fight zyskało nowego fana? No – może „fana” niekoniecznie, ale na pewno wiernego słuchacza i obserwatora, który na niniejszą nazwę zaczął zwracać baczną uwagę. Jeśli THIF coś nowego wydawali, to miałem to na oku [a raczej: uchu]. A od tego czasu trochę się ci muzycy naprodukowali, gdyż w międzyczasie supergrupa z Warszawy zdążyła wydać Movement Two i Movement Three, a także Off Guard. Niedługo później zespół dopisał do swojego portfolio kolejną płytę, a miało to miejsce w lutym 2025 roku, kiedy na polskim, niezależnych rynku pojawiło się Movement Three – Continuum. Postanowiłem wziąć ten materiał do recenzji. Tym razem już z innym, bardziej rozbudowanym backgroundem, niż to miało miejsce w przypadku recenzowania Between Movements. Miałem już nowe i ugruntowane przemyślenia. Wiedziałem, czym jest ta marka. Jak również wiedziałem, na co ich stać. No i tu się pojawia pierwszy wątek, na jaki chcę zwrócić uwagę, czyli na fakt, iż spodziewałem się nieco innego klimatu. Podchodząc do pierwszego odsłuchu, liczyłem był, iż album będzie kontynuacją tego, co dane było mi usłyszeć na Off Guard lub na Movement Three, czyli muzyki idącej w klimaty nieco kwaśnego i rytualnego post-rocka, z głębokim, basowym brzmieniem, które nadawało tamtym płytom charakteru nieco ambientowego. A tu jednak, mam takie wrażenie, płyta bardziej przypomina dokonania z wydawnictwa Movement Two, którą zapamiętałem jako That’s How I Fight w nieco mroczniejszej odsłownie. No i taką odsłonę zespół prezentuje na Movement Three – Continuum, oferując słuchaczom przekrój stylistyk nieco trudniejszych, mniej przystępnych. I przede wszystkim mniej „kwaśnych”. Za to zwracających się w kierunku posępnego minimalizmu. Wszystko to właśnie zdaje się balansować na granicy stylistyki, z której znane jest That’s How I Fight, przesuwając jednak środek ciężkości w stronę nieco posępniejszej odsłony, podkreślając również dark ambientowe i industrialne korzenie. Słyszalne jest to wyraźnie chociażby w drugim numerze, który niemal w całości brzmi jak hybryda hałasów i trzasków, uzupełniana mrocznymi i basowymi plamami dźwięku. Efekt końcowy skojarzył mi się nawet z twórczością Atrium Carceri czy Lustmorda, albo i nawet Deathproda z płyty Morals and Dogma. Takich „mrocznych” odniesień jest na tej płycie zresztą znacznie więcej. Za przykład może posłużyć utwór trzeci, gdzie powolne i mroczne pianinko, które wtopione zostało w ciemno-hałaśliwą strukturę, wywołało u mnie ewokację w stronę niemieckiego Bohren & der Club of Gore. Darkjazzowy pierwiastek, albo raczej pierwiasteczek, zapisuję zresztą jako cenny walor tej płyty, gdyż sam jestem wielkim fanem grupy pochodzącej z Mülheim an der Ruhr; słabość wielką mam też do ich naśladowców. Ambientowo-bohrenowego akcentu dopatrzyłem się też w pierwszym numerze. I nie kryję; znacznie bardziej trafiają do mnie wskazane tu numery, które w zestawianiu z innymi darkabmientowo-industrialnymi utworami, lokuję po prostu wyżej. Choć i tamte są dla mnie synonimem jakościowej i porządnej muzyki, pobudzającej określony rodzaj zmysłów i wprawiających słuchacza w określony stan. Bo zresztą – w tym That’s How I Fight jest przecież najlepsze. W tworzeniu długich i hipnotycznych kompozycji ambientowych, wzbogaconych repetytywnymi partiami gitarowymi i perkusyjnymi. Tak też zresztą zapamiętałem tę grupę. I tak mi się ona zresztą kojarzy. No i tak się kojarzyć będzie, a Movement Three – Contiunuum, to tytuł, które moje wyobrażenie podtrzymuje! Janusz Jurga Despite the title, this publication is officially the fourth regular album of THAT'S HOW I FIGHT. After all, "Movement Three - Continuum", although recorded at the same time as the material from the "Movement Three" vinyl, is a separate release. It differs from its predecessor in many respects, mainly in terms of sound and composition. We are still dealing here with a rich palette of sounds, melodies and improvised phrases, appearing at various stages without a clear beginning and end, but unlike the previous material, this one is characterized by a greater range, thanks to which the minimalism associated with "Movement Three" gives way to denser structures of the composition. This, in turn, comes into greater dynamics of the music contained on "...Continuum". This clear difference somehow imposed the idea of creating two separate entities selected by the musicians during the recordings. As if subconsciously and intuitively, the artists naturally systematized individual fragments so that they were created into two independently larger chapters. They can successfully function separately, and at the same time they complement each other perfectly, so that the recipient has the impression that they are dealing with a fully a complete form of musical expression. Undoubtedly, the common denominator is the time, place and circumstances in which both parts were written, emerging from many hours of improvisation, providing impressions and stimuli of an even greater scale and emotional intensity. ..::TRACK-LIST::.. 1. 34 12:13 2. 36 07:47 3. 22 05:42 4. 12 08:13 5. 30 12:48 6. 15 10:10 7. 38 15:40 ..::OBSADA::.. Gosia Florczak - synthesizer, accordion Piotr Sulik - guitars, loops Jacek Sokołowski - drums, percussion Pieczarka Franciszek - synthesizers, flute, voice Jacek Chrzanowski - bass (22) https://www.youtube.com/watch?v=9O8ajPZC-ss SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-04-18 20:11:55
Rozmiar: 170.22 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Wbrew tytułowi, niniejsza publikacja to oficjalnie czwarty regularny album THAT'S HOW I FIGHT. Wszak "Movement Three - Continuum", choć zarejestrowany został w tym samym czasie, co materiał z winyla "Movement Three", stanowi on odrębne wydawnictwo. Od swojego poprzednika różni się pod wieloma względami, głównie walorami dźwiękowymi i kompozycyjnymi. Nadal mamy tutaj do czynienia z bogatą paletą brzmień, melodii i improwizowanych fraz, pojawiających się na różnym etapie bez wyraźnego początku i końca, jednak w przeciwieństwie do poprzedniego materiału, ten charakteryzuje się większą rozpiętością, dzięki której minimalizm, kojarzący się z "Movement Three" ustępuje miejsca gęstszym strukturom kompozycji. To z kolei przekłada się na większą dynamikę muzyki zawartej na "...Continuum". Ta wyraźna różnica niejako narzuciła pomysł na realizację dwóch odrębnych całości wyłonionych przez muzyków podczas nagrań. Jakby podświadomie i intuicyjnie artyści, w naturalny sposób usystematyzowali poszczególne fragmenty tak, że powstały z nich dwie niezależnie od siebie większe części.Z powodzeniem mogą one funkcjonować osobno, a równocześnie doskonale uzupełniają się tak, że odbiorca odnosi wrażenie, że ma do czynienia z w pełni kompletną formą muzycznej wypowiedzi. Niewątpliwie wspólnym mianownikiem jest czas, miejsce i okoliczności, w jakich zostały zapisane obie części, wyłonione z wielogodzinnej improwizacji, dostarczające wrażeń i bodźców o jeszcze większej skali i natężeniu emocjonalnym. Wydawca Wiecie, że od recenzji EPki autorstwa That’s How I Fight o tytule Between Movements zaczęła się moja redakcyjna przygoda z magazynem Anxiousem? Pewnie nie wiecie. No bo w sumie, czemu byście mieli o tym widzieć? I jakie to w ogóle miałoby mieć przecież dla Was znaczenie? Oczywiście – żadne. Ja jednak – w hołdzie dla swojej klasycznej, choć dla niektórych może drażniącej, maniery – muszę trochę „naszponcić” na samym początku tekstu i dodać nieco własnej, osobistej dramaturgii, wprowadzając ów anegdotkowy wątek. Czymże byłaby zresztą recenzja bez nic nieznaczącej anegdotki? Ale właśnie – może ta anegdotka nie jest jednak aż tak trywialna i redundantna w kontekście niniejszego tekstu? Dzień, w którym rozpocząłem współpracę z tym zaszczytnym magazynem, kiedy to właśnie dostałem pierwsze zlecenie na „anxiousową” recenzję, był też dniem, w którym przyszło mi poznać That’s How I Fight. No a wiecie, niby nie uważałem się wówczas za niezalowego nuworysza. Sam o sobie miałem mniemanie, że ze sceną eksperymentalną, niezależną, będącą synonimem polskiego podziemia, byłem zapoznany co najmniej dobrze. A tu proszę – niespodzianka; w tak wyjątkowy i symboliczny sposób poznałem przeciekawy projekt składający się z muzyków różnych grup, które były mi bardzo bliskie. Czy to Ewa Braun, czy to Titanic Sea Moon, czy to Rigos Mortiss – nazwy te od wielu lat nierzadko gościły w moich głośnikach. Ale wróćmy do tamtego dnia, w którym recenzowałem Between Movements, czyli w momencie, gdy poznawałem warszawski kwartet. Czyli od tamtej sławatnej recki, That’s How I Fight zyskało nowego fana? No – może „fana” niekoniecznie, ale na pewno wiernego słuchacza i obserwatora, który na niniejszą nazwę zaczął zwracać baczną uwagę. Jeśli THIF coś nowego wydawali, to miałem to na oku [a raczej: uchu]. A od tego czasu trochę się ci muzycy naprodukowali, gdyż w międzyczasie supergrupa z Warszawy zdążyła wydać Movement Two i Movement Three, a także Off Guard. Niedługo później zespół dopisał do swojego portfolio kolejną płytę, a miało to miejsce w lutym 2025 roku, kiedy na polskim, niezależnych rynku pojawiło się Movement Three – Continuum. Postanowiłem wziąć ten materiał do recenzji. Tym razem już z innym, bardziej rozbudowanym backgroundem, niż to miało miejsce w przypadku recenzowania Between Movements. Miałem już nowe i ugruntowane przemyślenia. Wiedziałem, czym jest ta marka. Jak również wiedziałem, na co ich stać. No i tu się pojawia pierwszy wątek, na jaki chcę zwrócić uwagę, czyli na fakt, iż spodziewałem się nieco innego klimatu. Podchodząc do pierwszego odsłuchu, liczyłem był, iż album będzie kontynuacją tego, co dane było mi usłyszeć na Off Guard lub na Movement Three, czyli muzyki idącej w klimaty nieco kwaśnego i rytualnego post-rocka, z głębokim, basowym brzmieniem, które nadawało tamtym płytom charakteru nieco ambientowego. A tu jednak, mam takie wrażenie, płyta bardziej przypomina dokonania z wydawnictwa Movement Two, którą zapamiętałem jako That’s How I Fight w nieco mroczniejszej odsłownie. No i taką odsłonę zespół prezentuje na Movement Three – Continuum, oferując słuchaczom przekrój stylistyk nieco trudniejszych, mniej przystępnych. I przede wszystkim mniej „kwaśnych”. Za to zwracających się w kierunku posępnego minimalizmu. Wszystko to właśnie zdaje się balansować na granicy stylistyki, z której znane jest That’s How I Fight, przesuwając jednak środek ciężkości w stronę nieco posępniejszej odsłony, podkreślając również dark ambientowe i industrialne korzenie. Słyszalne jest to wyraźnie chociażby w drugim numerze, który niemal w całości brzmi jak hybryda hałasów i trzasków, uzupełniana mrocznymi i basowymi plamami dźwięku. Efekt końcowy skojarzył mi się nawet z twórczością Atrium Carceri czy Lustmorda, albo i nawet Deathproda z płyty Morals and Dogma. Takich „mrocznych” odniesień jest na tej płycie zresztą znacznie więcej. Za przykład może posłużyć utwór trzeci, gdzie powolne i mroczne pianinko, które wtopione zostało w ciemno-hałaśliwą strukturę, wywołało u mnie ewokację w stronę niemieckiego Bohren & der Club of Gore. Darkjazzowy pierwiastek, albo raczej pierwiasteczek, zapisuję zresztą jako cenny walor tej płyty, gdyż sam jestem wielkim fanem grupy pochodzącej z Mülheim an der Ruhr; słabość wielką mam też do ich naśladowców. Ambientowo-bohrenowego akcentu dopatrzyłem się też w pierwszym numerze. I nie kryję; znacznie bardziej trafiają do mnie wskazane tu numery, które w zestawianiu z innymi darkabmientowo-industrialnymi utworami, lokuję po prostu wyżej. Choć i tamte są dla mnie synonimem jakościowej i porządnej muzyki, pobudzającej określony rodzaj zmysłów i wprawiających słuchacza w określony stan. Bo zresztą – w tym That’s How I Fight jest przecież najlepsze. W tworzeniu długich i hipnotycznych kompozycji ambientowych, wzbogaconych repetytywnymi partiami gitarowymi i perkusyjnymi. Tak też zresztą zapamiętałem tę grupę. I tak mi się ona zresztą kojarzy. No i tak się kojarzyć będzie, a Movement Three – Contiunuum, to tytuł, które moje wyobrażenie podtrzymuje! Janusz Jurga Despite the title, this publication is officially the fourth regular album of THAT'S HOW I FIGHT. After all, "Movement Three - Continuum", although recorded at the same time as the material from the "Movement Three" vinyl, is a separate release. It differs from its predecessor in many respects, mainly in terms of sound and composition. We are still dealing here with a rich palette of sounds, melodies and improvised phrases, appearing at various stages without a clear beginning and end, but unlike the previous material, this one is characterized by a greater range, thanks to which the minimalism associated with "Movement Three" gives way to denser structures of the composition. This, in turn, comes into greater dynamics of the music contained on "...Continuum". This clear difference somehow imposed the idea of creating two separate entities selected by the musicians during the recordings. As if subconsciously and intuitively, the artists naturally systematized individual fragments so that they were created into two independently larger chapters. They can successfully function separately, and at the same time they complement each other perfectly, so that the recipient has the impression that they are dealing with a fully a complete form of musical expression. Undoubtedly, the common denominator is the time, place and circumstances in which both parts were written, emerging from many hours of improvisation, providing impressions and stimuli of an even greater scale and emotional intensity. ..::TRACK-LIST::.. 1. 34 12:13 2. 36 07:47 3. 22 05:42 4. 12 08:13 5. 30 12:48 6. 15 10:10 7. 38 15:40 ..::OBSADA::.. Gosia Florczak - synthesizer, accordion Piotr Sulik - guitars, loops Jacek Sokołowski - drums, percussion Pieczarka Franciszek - synthesizers, flute, voice Jacek Chrzanowski - bass (22) https://www.youtube.com/watch?v=9O8ajPZC-ss SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-04-18 20:07:06
Rozmiar: 380.46 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Szczytowe osiągnięcie niemieckiego death metalu? Na to wychodzi, przynajmniej jeśli patrzeć na lata 90-te. Wprawdzie konkurencję Morgoth miał zawsze kiepawą (co jest zastanawiające jak na tak 80-milionowy kraj), ale to w niczym nie umniejsza ich klasie i zajebistości. „Właściwy” debiut zespołu zrywa ze znaczącymi wpływami Death, wprowadzając na ich miejsce sporo ciekawych patentów, urozmaicających tradycyjne struktury. Co prawda kompozycje nie są już tak brutalne jak na znakomitych EPkach, ale za to zyskały na przestrzeni, stały się bardziej „podniosłe” i ciężkie. Chociaż napierduchy nadal nie brakuje (a i poziom „zadziorności” nie uległ specjalnie zmianie), to pojawiły się tu śmiałe skoki w bardziej klimatyczne, niemal doomowe rejony. Znaczy to tyle, że chłopaki często i solidnie zwalniają. Cursed jest przez to dziełem stosunkowo oryginalnym, nieprzystającym do dokonań Cannibali z jednej czy Grave z drugiej strony. Krążek jest bardzo udany i obfituje w wyjątkowo mocne kawałki. Spośród nich mnie szczególnie rusza zajebiście genialny „Sold Baptism” (przy okazji – niezły klip). Reszta również prezentuje się niczego sobie, zwłaszcza że sprawnie dobrano proporcje między szybkim i agresywnym graniem a ciężarem i zwolnieniami. Do tego refreny, które przyswaja się góra po dwóch przesłuchaniach. Warto poszukać do kolekcji! demo This is solid. Before Morgoth wandered into strange prog-death on Odium then to alterna-mallcore-techno on the wad of shit Feel Sorry for the Fanatic, they were a good death metal band. They used a bit of that weird Possessed riffing and the Beccarra "glass gargling" vocals, but these guys were quite a bizarre entity that made little sense to me. And that's just why they're so good. At times I feel I'm listening to Obituary, at others, early Death (Scream Bloody Gore or Leprosy). This is meant for crushing stuff, like bones and beer cans. Riffs can sometimes get technical, but never overyly technical. There's a melodic solo in "Unreal Imagination" and an acoustic intro to "Darkness," but that's as far as you're going to get. There's a really strong Black Sabbath/doom influence on here, especially the guitar tone and the middle section of "Sold Baptism." This has strong elements of both bands, but with a much darker sound and totally indecipherable vocals. Seriously, what is this guy singing about? If you watch the video for "Sold Baptism," which is equally bizarre and somewhat hilarious (not intentionally, I'm sure) you're going to be even more confused. This is great music for driving around with your friends in a small redneck/mallcore kid city when you are drunk. For maximum effectiveness, pull up to that preppy blonde chick who's singing along to Eminem in her oversize SUV and get her to roll her window down. When she does, crank your Morgoth CD and go "blaaaaaauuuugh!!!!" along with the vocalist, and I can assure you, she'll run back home to mutha (or the shitty dance clubs), never to be seen again. So yes, this is great. Fun, original death metal from Deutschland. Natrix ..::TRACK-LIST::.. 1. Cursed 2:05 2. Body Count 3:36 3. Exit To Temptation 6:02 4. Unreal Imagination 3:30 5. Isolated 5:25 6. Sold Baptism 3:40 7. Suffer Life 4:26 8. Opportunity Is Gone 7:20 9. Darkness 3:55 ..::OBSADA::.. Marc Grewe - Vocals Harald Busse - Guitars Carsten Otterbach - Guitars Sebastian Swart - Bass Rüdiger Hennecke - Drums https://www.youtube.com/watch?v=hl9pHHC_T5c SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-04-18 19:22:09
Rozmiar: 94.72 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Szczytowe osiągnięcie niemieckiego death metalu? Na to wychodzi, przynajmniej jeśli patrzeć na lata 90-te. Wprawdzie konkurencję Morgoth miał zawsze kiepawą (co jest zastanawiające jak na tak 80-milionowy kraj), ale to w niczym nie umniejsza ich klasie i zajebistości. „Właściwy” debiut zespołu zrywa ze znaczącymi wpływami Death, wprowadzając na ich miejsce sporo ciekawych patentów, urozmaicających tradycyjne struktury. Co prawda kompozycje nie są już tak brutalne jak na znakomitych EPkach, ale za to zyskały na przestrzeni, stały się bardziej „podniosłe” i ciężkie. Chociaż napierduchy nadal nie brakuje (a i poziom „zadziorności” nie uległ specjalnie zmianie), to pojawiły się tu śmiałe skoki w bardziej klimatyczne, niemal doomowe rejony. Znaczy to tyle, że chłopaki często i solidnie zwalniają. Cursed jest przez to dziełem stosunkowo oryginalnym, nieprzystającym do dokonań Cannibali z jednej czy Grave z drugiej strony. Krążek jest bardzo udany i obfituje w wyjątkowo mocne kawałki. Spośród nich mnie szczególnie rusza zajebiście genialny „Sold Baptism” (przy okazji – niezły klip). Reszta również prezentuje się niczego sobie, zwłaszcza że sprawnie dobrano proporcje między szybkim i agresywnym graniem a ciężarem i zwolnieniami. Do tego refreny, które przyswaja się góra po dwóch przesłuchaniach. Warto poszukać do kolekcji! demo This is solid. Before Morgoth wandered into strange prog-death on Odium then to alterna-mallcore-techno on the wad of shit Feel Sorry for the Fanatic, they were a good death metal band. They used a bit of that weird Possessed riffing and the Beccarra "glass gargling" vocals, but these guys were quite a bizarre entity that made little sense to me. And that's just why they're so good. At times I feel I'm listening to Obituary, at others, early Death (Scream Bloody Gore or Leprosy). This is meant for crushing stuff, like bones and beer cans. Riffs can sometimes get technical, but never overyly technical. There's a melodic solo in "Unreal Imagination" and an acoustic intro to "Darkness," but that's as far as you're going to get. There's a really strong Black Sabbath/doom influence on here, especially the guitar tone and the middle section of "Sold Baptism." This has strong elements of both bands, but with a much darker sound and totally indecipherable vocals. Seriously, what is this guy singing about? If you watch the video for "Sold Baptism," which is equally bizarre and somewhat hilarious (not intentionally, I'm sure) you're going to be even more confused. This is great music for driving around with your friends in a small redneck/mallcore kid city when you are drunk. For maximum effectiveness, pull up to that preppy blonde chick who's singing along to Eminem in her oversize SUV and get her to roll her window down. When she does, crank your Morgoth CD and go "blaaaaaauuuugh!!!!" along with the vocalist, and I can assure you, she'll run back home to mutha (or the shitty dance clubs), never to be seen again. So yes, this is great. Fun, original death metal from Deutschland. Natrix ..::TRACK-LIST::.. 1. Cursed 2:05 2. Body Count 3:36 3. Exit To Temptation 6:02 4. Unreal Imagination 3:30 5. Isolated 5:25 6. Sold Baptism 3:40 7. Suffer Life 4:26 8. Opportunity Is Gone 7:20 9. Darkness 3:55 ..::OBSADA::.. Marc Grewe - Vocals Harald Busse - Guitars Carsten Otterbach - Guitars Sebastian Swart - Bass Rüdiger Hennecke - Drums https://www.youtube.com/watch?v=hl9pHHC_T5c SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-04-18 19:18:02
Rozmiar: 302.64 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Nowa, limitowana, europejska edycja jednej z pięciu (moim zdaniem) najlepszych progresywnych płyt z Niemiec, a z pewnością albumu najbardziej atmosferycznego!!! Wydany jesienią 1970 roku przez Vogue i trwający blisko 50 minut, jedyny album zespołu zawierał sześć rozbudowanych kompozycji, utrzymanych w mrocznym klimacie - w końcu nazwa zobowiązywała! Płytę charakteryzowało dość surowe, ale potężne, gęste brzmienie, całkiem chwytliwe melodie, dużo partii organów Hammonda, ostra rockowa gitara, nieco psychodelicznie brzmiące partie saksofonu i fletu. Jeśli ktoś lubi starego prog-rocka z lat 1969-1970, to nie może tego albumu pominąć! Oryginalny winyl w doskonałym stanie kosztuje około 2000 euro (!!!) ..::TRACK-LIST::.. 1. Highway 2. Willie the Fox 3. Found My Home 4. No. 4 5. Work Day 6. Vanity Fair ..::OBSADA::.. Michael 'Mick' Thierfelder - Voc Christian Felke - Sax & Flute Michael 'Mike' Kessler - Bass Reinhard 'Tammy' Grohe - Organ Michael 'Xner' Meixner - Lead Guitar Byally Braumann - Drums https://www.youtube.com/watch?v=BYsm-tfJIo8 SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-04-18 18:25:34
Rozmiar: 109.00 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Nowa, limitowana, europejska edycja jednej z pięciu (moim zdaniem) najlepszych progresywnych płyt z Niemiec, a z pewnością albumu najbardziej atmosferycznego!!! Wydany jesienią 1970 roku przez Vogue i trwający blisko 50 minut, jedyny album zespołu zawierał sześć rozbudowanych kompozycji, utrzymanych w mrocznym klimacie - w końcu nazwa zobowiązywała! Płytę charakteryzowało dość surowe, ale potężne, gęste brzmienie, całkiem chwytliwe melodie, dużo partii organów Hammonda, ostra rockowa gitara, nieco psychodelicznie brzmiące partie saksofonu i fletu. Jeśli ktoś lubi starego prog-rocka z lat 1969-1970, to nie może tego albumu pominąć! Oryginalny winyl w doskonałym stanie kosztuje około 2000 euro (!!!) ..::TRACK-LIST::.. 1. Highway 2. Willie the Fox 3. Found My Home 4. No. 4 5. Work Day 6. Vanity Fair ..::OBSADA::.. Michael 'Mick' Thierfelder - Voc Christian Felke - Sax & Flute Michael 'Mike' Kessler - Bass Reinhard 'Tammy' Grohe - Organ Michael 'Xner' Meixner - Lead Guitar Byally Braumann - Drums https://www.youtube.com/watch?v=BYsm-tfJIo8 SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-04-18 18:20:11
Rozmiar: 314.50 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
..::INFO::..
Chaos UK to siła, z którą należy się liczyć w świecie punk rocka! Powstała w 1979 roku w Portishead w Somerset, ta ikoniczna grupa, prowadzona przez tajemniczego wokalistę znanego po prostu jako Chaos, na zawsze zapisała się w annałach historii anarcho-punka. Z dźwiękiem, który jest nieprzepraszająco szybki, surowy i konfrontacyjny, wyróżnili się jako przedstawiciele brytyjskiej sceny anarcho-punk w latach 80. Chaos UK to nie tylko byt muzyczny - to zjawisko kulturowe, które przesiąka swoją muzykę społecznie świadomymi tekstami i surową postawą, która głęboko koresponduje z ich zagorzałymi fanami. Ta reputacja sprawiła, że zyskali popularność nie tylko w Wielkiej Brytanii, ale także wywarli wpływ za granicą, szczególnie w Japonii, gdzie ich agresywny dźwięk zapalił scenę muzyki noise. Title: One Hundred Percent Two Fingers in the Air Punk Rock Artist: Chaos UK Country: Wielka Brytania Year: 1993 Genre: Punk Format / Codec: MP3 Audio bitrate: 320 Kbps ..::TRACK-LIST::.. 1.Happy Spastic 2.A Swindle 3.Wall Street Crash 4.(Ronnie Was A Rebel) Part I 5.(Ronnie Was A Rebel) Part II 6.The Alcoholic 7.No Security 8.Kill Your Baby 9.Head On A Pole 10.Kill 11.Red Sky At Night 12.Drink Thudd 13.Victimized 14.Sellfish Few 15.Police Story 16.More Songs Abour Cider 17.Bitch Bitch Bitch ![]()
Seedów: 35
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-04-18 15:57:23
Rozmiar: 97.56 MB
Peerów: 0
Dodał: Uploader
Opis
..::INFO::..
Carte de Sejour to francuski zespół w składzie: Rachid Taha (wokal), Mohamed Amini (gitary), Moktar Amini (bas) i Jerome Savy (gitara prowadząca). Zespół powstał w 1980 roku a jego styl to mieszanka popu, rocka, punk rocka, tradycyjnej muzyki arabskiej oraz muzyki gnawa. Rozpadli się w 1990 roku. Wydali sześć albumów długogrających. Wstawka zawiera drugie wydawnictwo zespołu. Title: Ramsa Artist: Carte De Sejour Country: Francja Year: 1987 Genre: Rock Format / Codec: MP3 Audio bitrate: 320 kbps ..::TRACK-LIST::.. 01 Douce France 02 Desole 03 Hamek 04 Ouadou 05 Parfum 06 Ramsa 07 Remitti 08 Rhadine 09 Saada 10 Zamana ![]()
Seedów: 25
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-04-18 15:57:11
Rozmiar: 88.36 MB
Peerów: 15
Dodał: Uploader
Opis
..::INFO::..
Skaparapid to zespół ska/rock/punk z Valencii w Hiszpanii, który powstał w październiku 1993 roku. Są uważani za jedną z pionierskich grup rockowych z Walencji lat 90-tych., obok takich zespołów jak Ki Sap czy Opening Step. Działali w latach 1993-2007,. Ponownie zeszli się w 2018 roku, wydając kompilację 20 zremasterowanych utworów wybranych przez fanów w głosowaniu, a także wznowili koncerty. Wstawka zawiera debiutancką kasetę zespołu. Artist: Skaparapid Title: Skaparapid Country: Hiszpania Year: 1995 Genre: Ska Format / Codec: MP3 Audio bitrate: 128 Kbps ..::TRACK-LIST::.. A1.Donant La Kanya A2.Marujeo A3.Barrio El Karmen A4.Trabajando Al Sol A5.Hipertrola A6.Ska En El Vito B1.No A La Mafia De La Heroina B2.Nikanor B3.O Kompact Do Papa B4.Per Ke B5.Que Trabaje El Rey B6.Ay Ke Guay ![]()
Seedów: 12
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-04-18 15:57:05
Rozmiar: 34.54 MB
Peerów: 13
Dodał: Uploader
Opis
...( Info )...
Artist: Ian Munsick Album: Eagle Feather Year: 2025 Genre: Country Quality: FLAC 24Bit-48kHz ...( TrackList )... 01. Prairie Lament i 02. Too Many Trees 03. Horses Not Hearts 04. Eagle Feather 05. Grass In The Middle Of A Dirt Road 06. God Bless The West (feat. Cleto Cordero) 07. Caroline 08. Stampede 09. Prairie Lament ii 10. Wolf Creek Road 11. Feather In My Hat (feat. Lainey Wilson) 12. Fixin' Me 13. Drink Around 14. Made Her That Way 15. Good Dogs & Sad Songs 16. Firewater 17. Western Woman 18. Cheyenne 19. Prairie Lament iii 20. The Gate ![]()
Seedów: 66
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-04-18 15:56:25
Rozmiar: 786.56 MB
Peerów: 51
Dodał: Uploader
Opis
...( Info )...
Title: Tribute To Nirvana Artist: Post Malone Year: 2025 Genre: Grunge Country: USA Duration: 00:43:59 Format/Codec: MP3 Audio bitrate: 320 kbps ...( TrackList )... 01 - Drain You [00:03:28] 02 - Come As You Are [00:03:27] 03 - Lounge Act [00:02:28] 04 - School [00:02:13] 05 - Heart Shaped Box [00:05:05] 06 - Something In The Way [00:03:12] 07 - About A Girl [00:02:56] 08 - Stay Away [00:02:52] 09 - Lithium [00:03:46] 10 - Breed [00:02:47] 11 - On A Plane [00:03:10] 12 - Very Ape [00:01:56] 13 - Territorial Pissings [00:02:16] 14 - In Bloom [00:04:18] ![]()
Seedów: 64
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-04-18 15:56:16
Rozmiar: 102.62 MB
Peerów: 11
Dodał: Uploader
Opis
...( Info )...
Title: Total Kommando Artist: Awaken The Night Year: 2025 Genre: Speed, Thrash-Metal Country: Italy Duration: 00:34:36 Format/Codec: MP3 Audio bitrate: 320 kbps ...( TrackList )... 1. Nuclear Inverno (Intro) 2. Emerald Fog 3. Attila 4. Fast for Freedom 5. Little Pier the Mechanix 6. Behind the Blade (Interlude) 7. Terrorchain 8. Total Kommando 9. At the Stake 10. Speed Metal Attack! 11. Awaken the Night ![]()
Seedów: 24
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-04-18 15:56:11
Rozmiar: 80.54 MB
Peerów: 1
Dodał: Uploader
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Czy zespół złożony z muzyków Infernal War, Witchfuck czy Nuclear Vomit może nagrać słaby krążek? No w teorii oczywiście, że może. Ale czy nagrał? Absolutnie kurwa nie. Repulsive to nowa nazwa na polskiej scenie (przyznajmy jednak, że mało wyszukana – a wystarczyło panowie wpisać to słowo w wyszukiwarkę Metal Archives…). I teraz tak – mało wyszukana nazwa, do tego przeciętna okładka. Więc rozumiecie, że podszedłem do „Fury Unleashed” sceptycznie. Okazuje się, że całkowicie niepotrzebnie, bo ten album dał mi takie wciry, że mnie rodzona mamusia nie poznała, jak wpadłem w odwiedziny. A muszę Wam zaznaczyć, że zespoły jak Dying Fetus, Hate Eternal czy Krisiun to nie zawsze jest mój kierunek poszukiwań w death metalu. Natomiast w przypadku debiutu Ślązaków zażarło od razu. Kurewsko ten album buja, nie mogę utrzymać nóg w spokoju. A łeb! Łeb napierdala dziko, nie uwierzycie. Ta płyta zapieprza przed siebie jak TGV, nie zatrzyma się, dopóki Was nie rozwali na kawałeczki. A jest to bardzo proste. No i dobrze usłyszeć growle Karola – ten gość potrafi w nieludzkie dźwięki idealnie – w tego rodzaju muzyce równać z nim może się pewnie Hubert z Deivos i nikt inny raczej do głowy mi nie przychodzi. Totalna dzikość i wkurwienie z każdą wyrzyganą sylabą. Wiecie, to nie jest muzyka którą trzeba i należy jakoś szczególnie rozkładać na czynniki – tu albo Was pierdolnie i zmiecie z planszy albo wynudzi albo nie obejdzie. W moim przypadku Repulsive zdecydowanie jest pierwszą opcją. Brutalny atak na narząd słuchu jakiego dokonuje „Fury Unleashed” jest niepodważalny i każdy adept amerykańskiego śmierć metalu z sortu „technical/brutal” koniecznie powinien zakupić ten krążek. Szczególnie, że Mad Lion Records puszcza go po dwajścia pięć złoty, czyli niewiele więcej od rozwodnionego browara na koncercie. Oracle Był już polski Dying Fetus? Nie? No to już, kurwa, jest! Powiem szczerze, że Amerykanie nieco znużyli mnie swoimi coraz to bardziej powtarzalnymi płytami, i jakoś w okolicy „Descend into Depravity” ostatecznie dałem sobie z nimi siana. I naprawdę nie przypuszczałem, że nagle, kilkanaście lat później, kilku naszych chłopaków, zresztą żadnych tam młodzieniaszków, bowiem mających bogatą przeszłość muzyczną, choćby pod takimi szyldami jak Horrorscope, Witchfuck, Infernal War czy Hetzer, skrzyknie się do kupy i w fantastyczny sposób styl Gallghera i spółki mi odświeży. „Fury Unleashed” to debiutancki materiał zespołu, zawierający czterdzieści minut brutalnego death metalu. Bardzo mocno osadzonym w stylu twórców „Killing on Adrenaline”, temu zaprzeczyć się nie da. Choćby przez rzucającą się w uszy od pierwszych chwil manierę wokalną, oraz głębię growla, jakim operuje Ulcer. Chłop gdyby mógł, pewnie zwymiotowałby własną okrężnicę, i tak po prawdzie niewiele mu ku temu brakuje. Jednocześnie cedzi swoje liryczne racje w bardzo charakterystyczny dla „pierwowzoru” sposób, rzucając słowami niczym mięsem, w sposób mało czytelny, tudzież całkowicie niezrozumiały. Czyli na zasadzie dodatkowego instrumentu, a nie bajarki czy kaznodziei. Podobnie maja się sprawy z liniami gitarowymi. Te, dzięki świetnym melodiom, często prowokują do motorycznego napierdalania łbem, zarówno w tempie średnio szybkim co i przyspieszonym. Jednocześnie kompozycje Repulsive pełne są łamanych akordów, zwolnień, przystanków i nagłych zrywów. Teoretycznie nic to nowego, bo przecież Amerykanie też w podobny sposób układali swoje „kafarowe piosenki”. Jak to się jednak mówi, diabeł tkwi w szczegółach. W tym przypadku także nieodkrywczych. Nasze chłopaki zaczerpnęli bowiem inspiracje z najwcześniejszego etapu działalności Dying Fetus, dodatkowo, niczym kameleon, bacznie obserwując odłam zespołu pod tytułem Misery Index. Wybierając co najlepsze z obu tych tworów, jeszcze zanim oba zaczęły zjadać własny ogon, lub skręcać w rejony „słodkawe”, dorzucając do tego nieco feelingu starej polskiej szkoły deathmetalowej z lat dziewięćdziesiątych, stworzyli odgrzewanego kotleta, który smakuje sto razy lepiej niż świeżutki tatar z nowoczesnej, wysterylizowanej linii produkcyjnej wspomnianych inspiratorów. Niech się panowie z Repulsive na mnie nie gniewają, bo może jestem ignorantem, ale na ich debiucie nie znajduję ani kapki innowacji (choć jestem w stanie się założyć, że jakiekolwiek nowinki mieli, tworząc ten materiał, w dupie). Znajduję za to idealnie połączenie najlepszych wzorców, posklejanych na własny sposób, fantastycznie oddających styl dwóch zespołów, które z czasem doznały lekkiej starczej impotencji. „Fury Unleashed” ma w sobie ten pierwotny pierwiastek, ten miażdżący czaszkę groove którym kiedyś imponowali Amerykanie. Jednocześnie brzmi fenomenalnie i zapewnie świeżość w staroszkolnym tego słowa znaczeniu. Oksymoron? Być może. Bardziej istotne, że ten krążek to po prostu czysty deathmetalowy wpierdol jak za dawnych lat. Ode mnie kolesie mają całkowitą rekomendację. Świetny debiut! jesusatan ..::TRACK-LIST::.. 1. Panzer Beast 03:23 2. Repulsive Desire 03:52 3. Eternity in Total Nothingness 03:24 4. Raping Hatred 04:09 5. Infernal Blasphemer 04:14 6. Dead Lust 02:59 7. Disgusting Infection 03:15 8. Anxiety of Universe 03:16 9. Bitch 02:55 10. Debauchery and Perversion 02:40 11. Motherfucker Butcher 02:55 12. The Wrath of the Gods 02:42 ..::OBSADA::.. Bass Guitar - Krzysztof Kłosek Drums - Marcello Szumowski Guitar - Krzysztof Michalak Vocals - Karol Cieślik https://www.youtube.com/watch?v=oN3KYtmEI_I SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-04-18 12:05:11
Rozmiar: 92.77 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Czy zespół złożony z muzyków Infernal War, Witchfuck czy Nuclear Vomit może nagrać słaby krążek? No w teorii oczywiście, że może. Ale czy nagrał? Absolutnie kurwa nie. Repulsive to nowa nazwa na polskiej scenie (przyznajmy jednak, że mało wyszukana – a wystarczyło panowie wpisać to słowo w wyszukiwarkę Metal Archives…). I teraz tak – mało wyszukana nazwa, do tego przeciętna okładka. Więc rozumiecie, że podszedłem do „Fury Unleashed” sceptycznie. Okazuje się, że całkowicie niepotrzebnie, bo ten album dał mi takie wciry, że mnie rodzona mamusia nie poznała, jak wpadłem w odwiedziny. A muszę Wam zaznaczyć, że zespoły jak Dying Fetus, Hate Eternal czy Krisiun to nie zawsze jest mój kierunek poszukiwań w death metalu. Natomiast w przypadku debiutu Ślązaków zażarło od razu. Kurewsko ten album buja, nie mogę utrzymać nóg w spokoju. A łeb! Łeb napierdala dziko, nie uwierzycie. Ta płyta zapieprza przed siebie jak TGV, nie zatrzyma się, dopóki Was nie rozwali na kawałeczki. A jest to bardzo proste. No i dobrze usłyszeć growle Karola – ten gość potrafi w nieludzkie dźwięki idealnie – w tego rodzaju muzyce równać z nim może się pewnie Hubert z Deivos i nikt inny raczej do głowy mi nie przychodzi. Totalna dzikość i wkurwienie z każdą wyrzyganą sylabą. Wiecie, to nie jest muzyka którą trzeba i należy jakoś szczególnie rozkładać na czynniki – tu albo Was pierdolnie i zmiecie z planszy albo wynudzi albo nie obejdzie. W moim przypadku Repulsive zdecydowanie jest pierwszą opcją. Brutalny atak na narząd słuchu jakiego dokonuje „Fury Unleashed” jest niepodważalny i każdy adept amerykańskiego śmierć metalu z sortu „technical/brutal” koniecznie powinien zakupić ten krążek. Szczególnie, że Mad Lion Records puszcza go po dwajścia pięć złoty, czyli niewiele więcej od rozwodnionego browara na koncercie. Oracle Był już polski Dying Fetus? Nie? No to już, kurwa, jest! Powiem szczerze, że Amerykanie nieco znużyli mnie swoimi coraz to bardziej powtarzalnymi płytami, i jakoś w okolicy „Descend into Depravity” ostatecznie dałem sobie z nimi siana. I naprawdę nie przypuszczałem, że nagle, kilkanaście lat później, kilku naszych chłopaków, zresztą żadnych tam młodzieniaszków, bowiem mających bogatą przeszłość muzyczną, choćby pod takimi szyldami jak Horrorscope, Witchfuck, Infernal War czy Hetzer, skrzyknie się do kupy i w fantastyczny sposób styl Gallghera i spółki mi odświeży. „Fury Unleashed” to debiutancki materiał zespołu, zawierający czterdzieści minut brutalnego death metalu. Bardzo mocno osadzonym w stylu twórców „Killing on Adrenaline”, temu zaprzeczyć się nie da. Choćby przez rzucającą się w uszy od pierwszych chwil manierę wokalną, oraz głębię growla, jakim operuje Ulcer. Chłop gdyby mógł, pewnie zwymiotowałby własną okrężnicę, i tak po prawdzie niewiele mu ku temu brakuje. Jednocześnie cedzi swoje liryczne racje w bardzo charakterystyczny dla „pierwowzoru” sposób, rzucając słowami niczym mięsem, w sposób mało czytelny, tudzież całkowicie niezrozumiały. Czyli na zasadzie dodatkowego instrumentu, a nie bajarki czy kaznodziei. Podobnie maja się sprawy z liniami gitarowymi. Te, dzięki świetnym melodiom, często prowokują do motorycznego napierdalania łbem, zarówno w tempie średnio szybkim co i przyspieszonym. Jednocześnie kompozycje Repulsive pełne są łamanych akordów, zwolnień, przystanków i nagłych zrywów. Teoretycznie nic to nowego, bo przecież Amerykanie też w podobny sposób układali swoje „kafarowe piosenki”. Jak to się jednak mówi, diabeł tkwi w szczegółach. W tym przypadku także nieodkrywczych. Nasze chłopaki zaczerpnęli bowiem inspiracje z najwcześniejszego etapu działalności Dying Fetus, dodatkowo, niczym kameleon, bacznie obserwując odłam zespołu pod tytułem Misery Index. Wybierając co najlepsze z obu tych tworów, jeszcze zanim oba zaczęły zjadać własny ogon, lub skręcać w rejony „słodkawe”, dorzucając do tego nieco feelingu starej polskiej szkoły deathmetalowej z lat dziewięćdziesiątych, stworzyli odgrzewanego kotleta, który smakuje sto razy lepiej niż świeżutki tatar z nowoczesnej, wysterylizowanej linii produkcyjnej wspomnianych inspiratorów. Niech się panowie z Repulsive na mnie nie gniewają, bo może jestem ignorantem, ale na ich debiucie nie znajduję ani kapki innowacji (choć jestem w stanie się założyć, że jakiekolwiek nowinki mieli, tworząc ten materiał, w dupie). Znajduję za to idealnie połączenie najlepszych wzorców, posklejanych na własny sposób, fantastycznie oddających styl dwóch zespołów, które z czasem doznały lekkiej starczej impotencji. „Fury Unleashed” ma w sobie ten pierwotny pierwiastek, ten miażdżący czaszkę groove którym kiedyś imponowali Amerykanie. Jednocześnie brzmi fenomenalnie i zapewnie świeżość w staroszkolnym tego słowa znaczeniu. Oksymoron? Być może. Bardziej istotne, że ten krążek to po prostu czysty deathmetalowy wpierdol jak za dawnych lat. Ode mnie kolesie mają całkowitą rekomendację. Świetny debiut! jesusatan ..::TRACK-LIST::.. 1. Panzer Beast 03:23 2. Repulsive Desire 03:52 3. Eternity in Total Nothingness 03:24 4. Raping Hatred 04:09 5. Infernal Blasphemer 04:14 6. Dead Lust 02:59 7. Disgusting Infection 03:15 8. Anxiety of Universe 03:16 9. Bitch 02:55 10. Debauchery and Perversion 02:40 11. Motherfucker Butcher 02:55 12. The Wrath of the Gods 02:42 ..::OBSADA::.. Bass Guitar - Krzysztof Kłosek Drums - Marcello Szumowski Guitar - Krzysztof Michalak Vocals - Karol Cieślik https://www.youtube.com/watch?v=oN3KYtmEI_I SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-04-18 12:01:31
Rozmiar: 315.48 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
..::INFO::..
--------------------------------------------------------------------- The Shadows - Life Story - The Very Best of The Shadows (2 CD) --------------------------------------------------------------------- Artist...............: The Shadows Album................: Life Story - The Very Best of The Shadows Genre................: Pop Source...............: CD Year.................: 2004 Ripper...............: EAC (Secure mode) & Lite-On iHAS124 Codec................: Free Lossless Audio Codec (FLAC) Version..............: reference libFLAC 1.3.1 20141125 Quality..............: Lossless, (avg. compression: 61 %) Channels.............: Stereo / 44100 HZ / 16 Bit Tags.................: VorbisComment Included.............: NFO, M3U, CUE Covers...............: Front Back CD --------------------------------------------------------------------- Tracklisting CD 1 --------------------------------------------------------------------- 1. The Shadows - Apache [03:03] 2. The Shadows - Man of Mystery [02:04] 3. The Shadows - Shadoogie ’83 [02:41] 4. The Shadows - Shindig [02:22] 5. The Shadows - Wonderful Land [02:20] 6. The Shadows - The Rise and Fall of Flingel Bunt [02:50] 7. The Shadows - The Boys [02:41] 8. The Shadows - Theme From 'The Deerhunter' (Cavatina) [03:30] 9. The Shadows - The Frightened City [02:37] 10. The Shadows - Theme for Young Lovers [02:40] 11. The Shadows - Dance On [02:26] 12. The Shadows - The Savage [02:28] 13. The Shadows - Albatross [03:22] 14. The Shadows - F.B.I. [02:27] 15. The Shadows - Guitar Tango [03:01] 16. The Shadows - Genie With the Light Brown Lamp [02:47] 17. The Shadows - Atlantis [02:52] 18. The Shadows - Foot Tapper [02:37] 19. The Shadows - Don’t Cry for Me Argentina [03:21] 20. The Shadows - Kon-Tiki [01:58] 21. The Shadows - Telstar [03:09] 22. The Shadows - The Third Man [03:12] 23. The Shadows - Geronimo [02:23] 24. The Shadows - Equinoxe, Part V [05:25] 25. The Shadows - The Stranger [03:15] 26. The Shadows - Riders in the Sky [03:24] Playing Time.........: 01:15:04 Total Size...........: 463,94 MB --------------------------------------------------------------------- Tracklisting CD 2 --------------------------------------------------------------------- 1. The Shadows - Mountains of the Moon [04:35] 2. The Shadows - Moonlight Shadow [03:45] 3. The Shadows - You Win Again [03:53] 4. The Shadows - Memory [03:57] 5. The Shadows - I Guess That’s Why They Call It the Blues [03:29] 6. The Shadows - Thing-Me-Jig [03:00] 7. The Shadows - Life Story [04:16] 8. The Shadows - Johnny Staccato [02:35] 9. The Shadows - Summer Love ’59 [03:12] 10. The Shadows - Turning Point [04:54] 11. The Shadows - This Ole House [03:24] 12. The Shadows - Chariots of Fire [04:12] 13. The Shadows - Crockett’s Theme [03:49] 14. The Shadows - Midnight Creepin’ [04:02] 15. The Shadows - Going Home [03:37] 16. The Shadows - Every Breath You Take [04:14] 17. The Shadows - Africa [04:43] 18. The Shadows - Walk of Life [04:06] 19. The Shadows - Dancing in the Dark [03:45] Playing Time.........: 01:13:37 Total Size...........: 455,30 MB ![]()
Seedów: 8
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-04-18 11:42:28
Rozmiar: 919.95 MB
Peerów: 0
Dodał: rajkad
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Bardzo gustowna, amerykańska edycja jedynego (zrealizowanego w 1976 roku), autentycznie kultowego albumu greckiej heavy-progresywnej formacji grającej ciężkiego, choć momentami dość melodyjnego rocka, opartego na mocno przesterowanym brzmieniu gitary (jak jugoslowiański Fire czy brytyjski Dark). Zmienne nastroje, dość połamane rytmy, fajny, dość śpiewny (grecki) wokal. Wydany w minimalnym nakładzie oryginalny winyl wart jest blisko 2000 euro i jest uważany za najbardziej kolekcjonerską płytę z kraju Aphrodite's Child. ..::TRACK-LIST::.. 1. Μεταμορφή / Metalmorphic 3:26 2. Σαν Λιώσουνε Τα Χιόνια / When The Snow Melts 2:57 3. Ο Ταχυδρόμος Του Χωριού / The Village Postman 3:55 4. Ερημιά / Wilderness 3:01 5. Του Τρελού Η Σάλπιγγα / The Fool's Trumpet 3:45 6. Ο Αγώνας Μας / Our Fight 3:34 7. Απογοήτευση / Disappointment 3:27 8. Παιδικό Τραγούδι / Child's Song 4:30 9. Χωρίς Τίτλο / Untitled 2:31 10. Κάποια Μέρα Στην Αθήνα / Someday In Athens 4:26 ..::OBSADA::.. Rhythm Guitar, Acoustic Guitar - Αθανάσιος Αλατάς Drums, Percussion - Χρήστος Βλαχάκης Guitar [Solo], Vocals - Νίκος Γράψας Bass Guitar, Vocals - Μαρίνος Γιαμαλάκης https://www.youtube.com/watch?v=ZZEK4WiQTFM SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-04-18 11:28:00
Rozmiar: 87.16 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Bardzo gustowna, amerykańska edycja jedynego (zrealizowanego w 1976 roku), autentycznie kultowego albumu greckiej heavy-progresywnej formacji grającej ciężkiego, choć momentami dość melodyjnego rocka, opartego na mocno przesterowanym brzmieniu gitary (jak jugoslowiański Fire czy brytyjski Dark). Zmienne nastroje, dość połamane rytmy, fajny, dość śpiewny (grecki) wokal. Wydany w minimalnym nakładzie oryginalny winyl wart jest blisko 2000 euro i jest uważany za najbardziej kolekcjonerską płytę z kraju Aphrodite's Child. ..::TRACK-LIST::.. 1. Μεταμορφή / Metalmorphic 3:26 2. Σαν Λιώσουνε Τα Χιόνια / When The Snow Melts 2:57 3. Ο Ταχυδρόμος Του Χωριού / The Village Postman 3:55 4. Ερημιά / Wilderness 3:01 5. Του Τρελού Η Σάλπιγγα / The Fool's Trumpet 3:45 6. Ο Αγώνας Μας / Our Fight 3:34 7. Απογοήτευση / Disappointment 3:27 8. Παιδικό Τραγούδι / Child's Song 4:30 9. Χωρίς Τίτλο / Untitled 2:31 10. Κάποια Μέρα Στην Αθήνα / Someday In Athens 4:26 ..::OBSADA::.. Rhythm Guitar, Acoustic Guitar - Αθανάσιος Αλατάς Drums, Percussion - Χρήστος Βλαχάκης Guitar [Solo], Vocals - Νίκος Γράψας Bass Guitar, Vocals - Μαρίνος Γιαμαλάκης https://www.youtube.com/watch?v=ZZEK4WiQTFM SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-04-18 11:23:11
Rozmiar: 225.61 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
..::INFO::..
Carlos Augusto Alves Santana (ur. 20 lipca 1947 w Autlán de Navarro, Meksyk) to muzyk, gitarzysta rockowy i jazzowy, długoletni lider i jedyny stały członek zespołu grającego rock latynoski - Santana. Znany również z solowej kariery. Ojciec Carlosa był zawodowym skrzypkiem i jego nauczycielem gry na tym instrumencie. Już jako dziecko Carlos grał na skrzypcach w grupie ojca. Gdy jednak pierwszy raz usłyszał bluesa i rock and rolla, zamienił instrument na gitarę. Na początku lat sześćdziesiątych rodzina Santanów wyemigrowała do Kalifornii, gdzie Carlos włączył się w rozwijającą się scenę muzyki rockowej. W 1966 założył swoją pierwszą grupę Santana Blues Band, której nazwę wkrótce skrócono do Santana. Popularność grupa zyskała po występie na festiwalu w Woodstock. Carlos oraz jego grupa zostali zaliczeni do inicjatorów i przedstawicieli stylu rock latynoski. Wstawka zawiera najnowsze wydawnictwo Santany. Title: Sentient Artist: Santana Country: USA Year: 2006 Genre: Rock Format / Codec: MP3 Audio bitrate: 320 Kbps ..::TRACK-LIST::.. 1. Let The Guitar Play (feat. Darryl "DMC" McDaniels) 2. Stranger In Moscow 3. Whatever Happens (feat. Michael Jackson) 4. Please Don't Take Your Love (feat. Smokey Robinson) 5. Get On (feat. Miles Davis & Paolo Rustichelli) 6. Vers Le Soleil (feat. Paolo Rustichelli) 7. Coherence (feat. Cindy Blackman Santana) 8. Blues For Salvador ![]()
Seedów: 82
Data dodania:
2025-04-18 11:17:36
Rozmiar: 127.52 MB
Peerów: 28
Dodał: Uploader
Opis
..::INFO::..
Powrót Benediction z Ingramem na wokalu jest faktem. Reuniony bywają różne, często nie wypalają, ale już drugi album nagrany po come backu jest gwarantem, iż nie był to tylko chwilowy „skok na kasę” i obskoczenie festiwali z koncertami. Ravage of Empires jest następcą mocnego Scriptures (2020) i ukazał się 4 kwietnia tego roku nakładem Nuclear Blast jako dziewiąty w historii zespołu. Zespół to jeden z głównych reprezentantów kapel deathmetalowych i do tej pory nie zawiódł. Nie był w stanie mnie zniechęcić nawet okres absencji Ingrama za mikrofonem, wokalista został zastąpiony przez równie utalentowanego Dave’a Hunta z Anaal Nathrakh, który pomimo kilku eksperymentów dosyć dobrze wpasował się w stylistykę brytyjskiej załogi. Title: Ravage Of Empires Artist: Benediction Country: Wielka Brytania Year: 2025 Genre: Metal Format / Codec: MP3 Audio bitrate: 320 Kbps ..::TRACK-LIST::.. 1. A Carrion Harvest 2. Beyond the Veil (of the Grey Mare) 3. Genesis Chamber 4. Deviant Spine 5. Engines of War 6. The Finality of Perpetuation 7. Crawling over Corpses 8. In the Dread of the Night 9. Drought of Mercy 10. Psychosister 11. Ravage of Empires ![]()
Seedów: 38
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-04-18 11:17:31
Rozmiar: 110.71 MB
Peerów: 14
Dodał: Uploader
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Młócenie death metalu w stylu szwedzkim znudziło się Finom z Sentenced już przy najbliższej okazji, czyli niedługo po wydaniu debiutanckiego "Shadows Of The Past". Na tamten moment, nie wiązało się to jednak z większymi obawami, a nawet mogło wydawać się czymś konsekwentnym przy dalszym utrzymaniu zainteresowania wokół kapeli. Dzięki takiej a nie innej decyzji kwartet Skazanych dość szybko objawił światu, że stać ich na muzykę oryginalną, całkiem ambitną, wymykającą się prostym podziałom, ale...wciąż death metalową i wysoce jakościową. Z takim trafem i myślą powstał właśnie "North From Here" - drugi longplay Sentenced, wydany już w 1993 roku. Na nim, z odmienioną kolejnością wokalowania (tym razem, to Taneli Jarva robi za głównego krzykacza), zespół skusił się na granie techniczne i kompleksowe, a zarazem zaskakująco melodyjne oraz - po przeciwnej stronie - z black metalowym pierwiastkiem. Hulaj dusza, piekła nie ma! - tak najwidoczniej pomyśleli Finowie podczas prac tworzenia materiału na "North From Here". I to by się zgadzało, gdyż zespół wcisnął w swoje nowe ja, to na co tylko mieli ochotę. Zawartość dwójki zaskakuje o tyle, że z debiutem...nie ma ona nic wspólnego! "North From Here" można bowiem - w sporym uogólnieniu - określić mianem fuzji Atheist z "Unquestionable Presence", debiutowego At The Gates oraz dość melodyjnego black metalu. Tygiel pomysłów był to jednak niezwykle ciekawy, odjazdowy i osobliwy, a jednocześnie sprawujący się wyjątkowo płynnie i bez zgrzytów, nie dając żadnego poczucia, że obcujemy z kalką ww. grup lub stylistyk. Mimo przeróżnych fikołów i ogólnego zamieszania, czuć tutaj po Finach pewność i niemałą wiedzę w poruszanych dźwiękach - na "North From Here" na próżno szukać naiwności czy przesadnie rozszerzonych horyzontów. Ba, te wszystkie zawijasy i naleciałości z różnych półek mają tu sens, porażają wyobraźnią, spinają się w spójne kompozycje oraz nie brak im swoich charakterystycznych motywów, do których chce się wracać z przyjemnością. Miażdżą połamańce gitarzystów Samiego Lopakki i Miiki Tenkuli, miażdży skrzekliwy i mocno ekspresyjny wokal Taneliego Jarvy (przypominając bardziej podrasowanego/blackującego Kelly'ego Schaefera), miażdżą nietypowe i dość gęste patenty perkusyjne, jakie tu Vesa Ranta wybija, miażdży w końcu profesjonalne i dające się rozkoszować detalami brzmienie płyty. A jakby jeszcze tego było mało, sporo w gitarach znajdziemy melodyjności i melancholii (bliskich właśnie wczesnego At The Gates), pojawiają się sensowne, klawiszowe wtrącenia (to tak, żeby nikt nie zapomniał, że ma być tu mroźno) oraz przytrafiają się melo-blackowe galopady. Największym jednak atutem, że za tą przemyślaną i - bądź co bądź - wyważoną mieszanką idzie u Sentenced ogromna dawka chwytliwości. Przecież pomimo swojej złożoności, takie kawałki jak "Awaiting The Winter Frost", "Wings", "My Sky Is Darker Than Thine", "Epic" czy "Capture Of Fire" raz dwa zakotwiczają się w głowie, słychać w nich młodzieńczy wigor i świeżość oraz zawierają swój własny, unikalny klimat. No i przede wszystkim, nie są one bezsensownym popisem techniki czy upychaniem różnych stylistyk. Dla wielu, to "Shadows Of The Past" jest najbardziej kultowym wydawnictwem w dyskografii Sentenced, dla innych, już nieco mniejszego grona, to właśnie na "North From Here" Finowie zabrzmieli najlepiej, najciekawiej i z największą oryginalnością. Osobiście, do mnie druga płyta kwartetu z Muhos również trafia najmocniej. Zespół, co prawda, wyzbył się łatki grania bliskiego Entombed/Dismember, aczkolwiek zmieniając stylistykę o 180°, z powodzeniem udało mu się inkorporować wpływy znacznie mniej oczywiste i wymagające niemałego obycia, a zarazem zdołał on stworzyć coś oryginalnego, swojego i melodyjnie dość chwytliwego. Na tym poszukiwania finalnej osobowości u fińskich Skazańców się jednak nie zakończyły, gdyż już lada moment, grupa zapragnęła skłonić się ku wspomnianej melodyjności, z tą różnicą, że kompletnie porzucając death metal. Trochę subiektywizmu... The Finns from Sentenced got bored with Swedish-style death metal at the earliest opportunity, shortly after releasing their debut "Shadows Of The Past". At that moment, however, it was not associated with more noticeable concerns, and could even seem like something consistent if the interest around the band was maintained. By this decision, Sentenced quickly revealed to the world that they are capable of original, quite ambitious music, escaping simple features, but...still in death metal style and with high quality. With such a coincidence and thought, "North From Here" was created - the second longplay of Sentenced, released already in 1993. On it, with a changed order of vocals (this time, Taneli Jarva is the main vocalist), the band decided to play technically and comprehensively, and at the same time surprisingly melodically and - from the opposite side - with a black metal element. We can do as we like! - that's what the Finns apparently thought while working on the material for "North From Here". And that would be right, because the band squeezed whatever they wanted into their new self. The content of the second album is surprising in that it has nothing to do with the debut! "North From Here" can be - in a big generalization - described as a fusion of Atheist from "Unquestionable Presence" times, the debut At The Gates and quite melodic black metal. However, this uncommon mix of ideas was extremely interesting, cool and unique, and at the same time it worked exceptionally smoothly and without any clashes, not giving any feeling that we are dealing with a copy of the aforementioned groups or styles. Despite various jumps and general confusion, you can feel the Finns' confidence and considerable knowledge in the sounds they are moving - on "North From Here" there's no place for naivety or overly broadened horizons. Well, all these technicalities and influences from various generes make sense here, they amaze the imagination, they come together in coherent songs and they do not lack their characteristic motifs to which one wants to return with pleasure. The guitarists Sami Lopakka and Miika Tenkula's with their technical and crazy patterns crush, the screeching and highly expressive vocals of Taneli Jarva (reminiscent of a more tweaked/blacky Kelly Schaefer) crush, the unusual and rather dense drums ideas that Vesa Ranta uses here crush, and finally the professional sound of the album, which can be enjoyed in detail, crushes. And as if that wasn't enough, we can find a lot of melodic and melancholic elements in the guitars (close to early At The Gates), there are sensible keyboard interjections (so that no one forgets that it's supposed to be frosty here) and there are melo-black gallops. The biggest advantage, however, is that this well thought out and balanced mix is followed by a huge dose of catchiness here. After all, despite their complexity, tracks like "Awaiting The Winter Frost", "Wings", "My Sky Is Darker Than Thine", "Epic" or "Capture Of Fire" are immediately memorable, you can hear youthful vigour and freshness in them and they contain their own, unique atmosphere. And above all, they are not a senseless display of technique or a cramming of different styles. For many, "Shadows Of The Past" is the most iconic release in the Sentenced discography, for others, a slightly smaller group, it was on "North From Here" that the Finns sounded the best, most interesting and with the greatest originality. Personally, the second album of the quartet from Muhos also hits the best for me. The band has, in fact, gotten rid with playing close to Entombed/Dismember, although changing the style radically, successfully managed to incorporate influences much less obvious and requiring a lot of knowledge of technical music, and at the same time managed to create something original, their own and melodically really catchy. However, the search for the final personality of the Finnish Sentenced did not end there, because shortly after this album, the group wanted to lean towards the aforementioned melodicism, with the difference that completely abandoning death metal. Trochę subiektywizmu... ..::TRACK-LIST::.. CD 1: North From Here 1. My Sky Is Darker Than Thine 5:46 2. Wings 4:29 3. Fields Of Blood, Harvester Of Hate 6:15 4. Capture Of Fire 6:32 5. Awaiting The Winter Frost 5:49 6. Beyond The Wall Of Sleep 3:34 7. Northern Lights 5:16 8. Epic 5:56 CD 2: Journey To Pohjola (Demo) 1. Wings 5:09 2. In Memoriam 5:26 3. Mythic Silence (As They Wander In The Mist) 4:14 The Trooper (EP) 4. The Trooper (Iron Maiden cover) 3:17 5. Desert By Night 6:30 6. In Memoriam (Old School Mastering) 5:26 7. Awaiting The Winter Frost (Old School Mastering) 5:49 Lost Treasures 8. The Glow Of 1000 Suns 4:31 9. Amok Run 4:44 ..::OBSADA::.. Guitar [Lead], Acoustic Guitar, Keyboards - Miika Tenkula Guitar, Acoustic Guitar, Keyboards - Sami Lopakka Bass, Vocals - Taneli Jarva Drums - Vesa Ranta https://www.youtube.com/watch?v=GbMzeJM57aU SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-04-17 15:41:50
Rozmiar: 207.76 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Młócenie death metalu w stylu szwedzkim znudziło się Finom z Sentenced już przy najbliższej okazji, czyli niedługo po wydaniu debiutanckiego "Shadows Of The Past". Na tamten moment, nie wiązało się to jednak z większymi obawami, a nawet mogło wydawać się czymś konsekwentnym przy dalszym utrzymaniu zainteresowania wokół kapeli. Dzięki takiej a nie innej decyzji kwartet Skazanych dość szybko objawił światu, że stać ich na muzykę oryginalną, całkiem ambitną, wymykającą się prostym podziałom, ale...wciąż death metalową i wysoce jakościową. Z takim trafem i myślą powstał właśnie "North From Here" - drugi longplay Sentenced, wydany już w 1993 roku. Na nim, z odmienioną kolejnością wokalowania (tym razem, to Taneli Jarva robi za głównego krzykacza), zespół skusił się na granie techniczne i kompleksowe, a zarazem zaskakująco melodyjne oraz - po przeciwnej stronie - z black metalowym pierwiastkiem. Hulaj dusza, piekła nie ma! - tak najwidoczniej pomyśleli Finowie podczas prac tworzenia materiału na "North From Here". I to by się zgadzało, gdyż zespół wcisnął w swoje nowe ja, to na co tylko mieli ochotę. Zawartość dwójki zaskakuje o tyle, że z debiutem...nie ma ona nic wspólnego! "North From Here" można bowiem - w sporym uogólnieniu - określić mianem fuzji Atheist z "Unquestionable Presence", debiutowego At The Gates oraz dość melodyjnego black metalu. Tygiel pomysłów był to jednak niezwykle ciekawy, odjazdowy i osobliwy, a jednocześnie sprawujący się wyjątkowo płynnie i bez zgrzytów, nie dając żadnego poczucia, że obcujemy z kalką ww. grup lub stylistyk. Mimo przeróżnych fikołów i ogólnego zamieszania, czuć tutaj po Finach pewność i niemałą wiedzę w poruszanych dźwiękach - na "North From Here" na próżno szukać naiwności czy przesadnie rozszerzonych horyzontów. Ba, te wszystkie zawijasy i naleciałości z różnych półek mają tu sens, porażają wyobraźnią, spinają się w spójne kompozycje oraz nie brak im swoich charakterystycznych motywów, do których chce się wracać z przyjemnością. Miażdżą połamańce gitarzystów Samiego Lopakki i Miiki Tenkuli, miażdży skrzekliwy i mocno ekspresyjny wokal Taneliego Jarvy (przypominając bardziej podrasowanego/blackującego Kelly'ego Schaefera), miażdżą nietypowe i dość gęste patenty perkusyjne, jakie tu Vesa Ranta wybija, miażdży w końcu profesjonalne i dające się rozkoszować detalami brzmienie płyty. A jakby jeszcze tego było mało, sporo w gitarach znajdziemy melodyjności i melancholii (bliskich właśnie wczesnego At The Gates), pojawiają się sensowne, klawiszowe wtrącenia (to tak, żeby nikt nie zapomniał, że ma być tu mroźno) oraz przytrafiają się melo-blackowe galopady. Największym jednak atutem, że za tą przemyślaną i - bądź co bądź - wyważoną mieszanką idzie u Sentenced ogromna dawka chwytliwości. Przecież pomimo swojej złożoności, takie kawałki jak "Awaiting The Winter Frost", "Wings", "My Sky Is Darker Than Thine", "Epic" czy "Capture Of Fire" raz dwa zakotwiczają się w głowie, słychać w nich młodzieńczy wigor i świeżość oraz zawierają swój własny, unikalny klimat. No i przede wszystkim, nie są one bezsensownym popisem techniki czy upychaniem różnych stylistyk. Dla wielu, to "Shadows Of The Past" jest najbardziej kultowym wydawnictwem w dyskografii Sentenced, dla innych, już nieco mniejszego grona, to właśnie na "North From Here" Finowie zabrzmieli najlepiej, najciekawiej i z największą oryginalnością. Osobiście, do mnie druga płyta kwartetu z Muhos również trafia najmocniej. Zespół, co prawda, wyzbył się łatki grania bliskiego Entombed/Dismember, aczkolwiek zmieniając stylistykę o 180°, z powodzeniem udało mu się inkorporować wpływy znacznie mniej oczywiste i wymagające niemałego obycia, a zarazem zdołał on stworzyć coś oryginalnego, swojego i melodyjnie dość chwytliwego. Na tym poszukiwania finalnej osobowości u fińskich Skazańców się jednak nie zakończyły, gdyż już lada moment, grupa zapragnęła skłonić się ku wspomnianej melodyjności, z tą różnicą, że kompletnie porzucając death metal. Trochę subiektywizmu... The Finns from Sentenced got bored with Swedish-style death metal at the earliest opportunity, shortly after releasing their debut "Shadows Of The Past". At that moment, however, it was not associated with more noticeable concerns, and could even seem like something consistent if the interest around the band was maintained. By this decision, Sentenced quickly revealed to the world that they are capable of original, quite ambitious music, escaping simple features, but...still in death metal style and with high quality. With such a coincidence and thought, "North From Here" was created - the second longplay of Sentenced, released already in 1993. On it, with a changed order of vocals (this time, Taneli Jarva is the main vocalist), the band decided to play technically and comprehensively, and at the same time surprisingly melodically and - from the opposite side - with a black metal element. We can do as we like! - that's what the Finns apparently thought while working on the material for "North From Here". And that would be right, because the band squeezed whatever they wanted into their new self. The content of the second album is surprising in that it has nothing to do with the debut! "North From Here" can be - in a big generalization - described as a fusion of Atheist from "Unquestionable Presence" times, the debut At The Gates and quite melodic black metal. However, this uncommon mix of ideas was extremely interesting, cool and unique, and at the same time it worked exceptionally smoothly and without any clashes, not giving any feeling that we are dealing with a copy of the aforementioned groups or styles. Despite various jumps and general confusion, you can feel the Finns' confidence and considerable knowledge in the sounds they are moving - on "North From Here" there's no place for naivety or overly broadened horizons. Well, all these technicalities and influences from various generes make sense here, they amaze the imagination, they come together in coherent songs and they do not lack their characteristic motifs to which one wants to return with pleasure. The guitarists Sami Lopakka and Miika Tenkula's with their technical and crazy patterns crush, the screeching and highly expressive vocals of Taneli Jarva (reminiscent of a more tweaked/blacky Kelly Schaefer) crush, the unusual and rather dense drums ideas that Vesa Ranta uses here crush, and finally the professional sound of the album, which can be enjoyed in detail, crushes. And as if that wasn't enough, we can find a lot of melodic and melancholic elements in the guitars (close to early At The Gates), there are sensible keyboard interjections (so that no one forgets that it's supposed to be frosty here) and there are melo-black gallops. The biggest advantage, however, is that this well thought out and balanced mix is followed by a huge dose of catchiness here. After all, despite their complexity, tracks like "Awaiting The Winter Frost", "Wings", "My Sky Is Darker Than Thine", "Epic" or "Capture Of Fire" are immediately memorable, you can hear youthful vigour and freshness in them and they contain their own, unique atmosphere. And above all, they are not a senseless display of technique or a cramming of different styles. For many, "Shadows Of The Past" is the most iconic release in the Sentenced discography, for others, a slightly smaller group, it was on "North From Here" that the Finns sounded the best, most interesting and with the greatest originality. Personally, the second album of the quartet from Muhos also hits the best for me. The band has, in fact, gotten rid with playing close to Entombed/Dismember, although changing the style radically, successfully managed to incorporate influences much less obvious and requiring a lot of knowledge of technical music, and at the same time managed to create something original, their own and melodically really catchy. However, the search for the final personality of the Finnish Sentenced did not end there, because shortly after this album, the group wanted to lean towards the aforementioned melodicism, with the difference that completely abandoning death metal. Trochę subiektywizmu... ..::TRACK-LIST::.. CD 1: North From Here 1. My Sky Is Darker Than Thine 5:46 2. Wings 4:29 3. Fields Of Blood, Harvester Of Hate 6:15 4. Capture Of Fire 6:32 5. Awaiting The Winter Frost 5:49 6. Beyond The Wall Of Sleep 3:34 7. Northern Lights 5:16 8. Epic 5:56 CD 2: Journey To Pohjola (Demo) 1. Wings 5:09 2. In Memoriam 5:26 3. Mythic Silence (As They Wander In The Mist) 4:14 The Trooper (EP) 4. The Trooper (Iron Maiden cover) 3:17 5. Desert By Night 6:30 6. In Memoriam (Old School Mastering) 5:26 7. Awaiting The Winter Frost (Old School Mastering) 5:49 Lost Treasures 8. The Glow Of 1000 Suns 4:31 9. Amok Run 4:44 ..::OBSADA::.. Guitar [Lead], Acoustic Guitar, Keyboards - Miika Tenkula Guitar, Acoustic Guitar, Keyboards - Sami Lopakka Bass, Vocals - Taneli Jarva Drums - Vesa Ranta https://www.youtube.com/watch?v=GbMzeJM57aU SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-04-17 15:37:26
Rozmiar: 685.00 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
..::INFO::..
--------------------------------------------------------------------- Eagles - Eagles Live (2 CD) --------------------------------------------------------------------- Artist...............: Eagles Album................: Eagles Live Genre................: Pop Source...............: CD Year.................: 1980 - 1998 Ripper...............: EAC (Secure mode) & Lite-On iHAS124 Codec................: Free Lossless Audio Codec (FLAC) Version..............: reference libFLAC 1.5.0 20250211 Quality..............: Lossless, (avg. compression: 66 %) Channels.............: Stereo / 44100 HZ / 16 Bit Tags.................: VorbisComment Information..........: Elektra Included.............: NFO, M3U, CUE Covers...............: Front Back CD --------------------------------------------------------------------- Tracklisting CD 1 --------------------------------------------------------------------- 1. Eagles - Hotel California [07:00] 2. Eagles - Heartache Tonight [04:33] 3. Eagles - I Can't Tell You Why [05:17] 4. Eagles - The Long Run [05:51] 5. Eagles - New Kid In Town [05:53] 6. Eagles - Life's Been Good [08:56] Playing Time.........: 37:33 Total Size...........: 250,20 MB --------------------------------------------------------------------- Tracklisting CD 2 --------------------------------------------------------------------- 1. Eagles - Seven Bridges Road [03:54] 2. Eagles - Wasted Time [05:21] 3. Eagles - Take It To The Limit [05:14] 4. Eagles - Doolin-Dalton (Reprise II) [00:41] 5. Eagles - Desperado [03:57] 6. Eagles - Saturday Night [03:47] 7. Eagles - All Night Long [05:34] 8. Eagles - Life In The Fast Lane [05:09] 9. Eagles - Take It Easy [05:16] Playing Time.........: 38:57 Total Size...........: 248,12 MB ![]()
Seedów: 9
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-04-17 14:18:44
Rozmiar: 526.45 MB
Peerów: 9
Dodał: rajkad
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Video recorded on May 12, 2023 at the Arcada Theatre in St. Charles, IL and May 13, 2023 at the Des Plaines Theatre in Des Plaines, IL. Wszystkie utwory to oryginalny materiał grupy Yes. Niech zatem te tytuły pozostaną bez zbytecznego komentarza. Same w sobie są najlepszą recenzją tego wydawnictwa. Jon Anderson od lat mówi, że jest otwarty na reunion ze swoimi byłymi kolegami z Yes. Ale że jego deklaracje nie spotykają się z pozytywną reakcją aktualnego składu zespołu Yes (z przykrością stwierdzam, że coraz mniej w nim muzyków oryginalnie związanych z tą formacją), dlatego nic dziwnego, że w postaci The Band Geeks Jon znalazł sobie idealną platformę do kontynuowania dziedzictwa tego jednego z najznakomitszych przedstawicieli progresywno-rockowego gatunku. Po ubiegłorocznej płycie „True” z oryginalnymi piosenkami i premierowym repertuarem teraz trafia nam w ręce koncertowy przegląd klasyków grupy Yes. I co z tego, że Rob Kipp nie jest Rickiem Wakemanem, Chris Clark nie gra jak Tony Kaye, a Richie Castellano to nie Steve Howe, skoro już sekcja rytmiczna w osobach Andy Graziano (bg, g) i Andy Ascolese (dr) wydają się idealnymi spadkobiercami nieżyjących już niestety Chrisa Squire’a i Alana White’a. Ale to przede wszystkim śpiew 79-letniego (w chwili nagrania tego koncertu) Jona Andersona, acz utrzymany w nieco niższych tonacjach niż przed laty, nadal lśni, zachwyca i wywołuje najszlachetniejsze emocje… Gdyby ktoś tutaj postawił pytanie: czy głos Andersona wytrzymuje próbę czasu? Moja odpowiedź brzmi: zdecydowanie TAK. YES! (gra słów zamierzona – przyp AC.) Głos Jona nadal unosi się strzeliście i wysoko. Ponadto pięciu z sześciu towarzyszących mu na scenie muzyków dostarcza wielopiętrowe wokale wspierające, ale nie jako podpórki (jak było to np. na ostatnim tournée Genesis), ale jako harmoniczne chórki. Klasyczny repertuar grupy Yes już tak ma, że jak nie ma Andersona, to czegoś brakuje. Ale jak jest Anderson, to nie brakuje niczego… Po wysłuchaniu tego materiału oraz po obejrzeniu filmowego zapisu koncertu zauważyłem, że celem muzyków zgromadzonych na scenie Arcada Theater wcale nie było „odkrywanie” klasyków Yes na nowo. Zamiast tego przekonałem się jak dobrze i wiernie, wręcz bezbłędnie, zespół The Band Geeks potrafi na żywo grać utwory z katalogu Yes. Aranżacje pozostają te same, instrumentacje podobna jak w klasycznym Yesie, a Jon, jak to Jon, to mistrz nad mistrze, pomimo naprawdę sędziwego już wieku... Razem przywracają ogień klasycznym utworom grupy Yes. Wydawnictwo „Live Perpetual Change” dostępne jest jako pakiet dwóch płyt CD/DVD, a także na potrójnym winylu. Jego premiera zbiega się z wiosennym tournée zespołu po Stanach Zjednoczonych, na którym, zgodnie z tytułem trasy: „Yes Epics Classics And More”, wykonywany będzie klasyczny repertuar grupy Yes. Oj, chciałoby się, żeby przyjechali z tymi koncertami do Polski... Artur Chachlowski ..::TRACK-LIST::.. 1. Yours Is No Disgrace 2. Perpetual Change 3. Close To The Edge 4. Heart Of The Sunrise 5. Starship Trooper 6. Awaken 7. And You And I 8. Your Move/ I’ve Seen All Good People 9. Gates Of Delirium 10. Roundabout https://www.youtube.com/watch?v=vQNKdGzuGMI SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-04-17 12:19:54
Rozmiar: 20.76 GB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
TRACKLISTA:
1. Duch 2. Nowy dzień 3. Rupes nigra 4. Potrzebuję Cię tu 5. Kamienie 6. Smoothie 7. Dosyć 8. Nawet kiedy będę sam 9. Schumacher DANE TECHNICZNE: Wielkość uploadu 49,4 MB Format/Kodek: Mp3 ![]()
Seedów: 3
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-04-17 12:15:48
Rozmiar: 56.69 MB
Peerów: 0
Dodał: Uploader
Opis
TRACKLISTA:
1. Inferno (intro) 2. Leonardo 3. 1995 4. Sweet Home 5. Je ne Veux Pas (nie chcę) 6. Border 7. Shinkansen 8. 2OVE (live skit) 9. Krople Feat. Janek 10. Pokolenie Żabki 11. Signifié (do jointa kawałek) 12. Pałac w chmurach DANE TECHNICZNE: Wielkość uploadu: 71 MB Format/Kodek: Mp3 ![]()
Seedów: 3
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-04-17 12:15:29
Rozmiar: 91.24 MB
Peerów: 0
Dodał: Uploader
Opis
TRACKLISTA:
1. Intro 2. My Life 3. Hymn Uliczny 4. Respect & Forsa 5. Muzyczny Pacierz 6. 30 Days 7. No More Pain 8. A-Z 9. Drwal 10. Outro DANE TECHNICZNE: Wielkość uploadu: 82,5 MB Format/Kodek: Mp3 ![]()
Seedów: 3
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-04-17 12:13:53
Rozmiar: 82.79 MB
Peerów: 0
Dodał: Uploader
Opis
...( Info )...
Artist: Various Artists Album: Fun songs for kids Year: 2025 Genre: Dla dzieci Format: mp3 320 kbps ...( TrackList )... 01. Urban Bossa Club - The Wheels on the Bus 02. Hollywood Film Music Orchestra - Fishsticks 03. Dennis Scott - Head and Shoulders (Instrumental Sing Along Version) 04. Dennis Scott - Baby Bumble Bee 05. Joran Hoguewacht - Playtime Pals 06. Raden Masteridas - Holidays 07. Whacky Snacks - Pool Day 08. Urban Bossa Club - Baby Shark 09. Urban Bossa Club - Raining Tacos 10. The Funshiners - Where's My Potato 11. The Funshiners - King of the Wild Frontier 12. Raden Masteridas - Sugar 13. Whacky Snacks - Get on the Bus 14. The Funshiners - Kazooey 15. Raden Masteridas - Ice-Cream Man 16. Urban Bossa Club - Pokemon 17. iSeeMusic - Pop Goes the Weasel 18. Urban Bossa Club - Happy 19. Dennis Scott - The Ants Go Marching (Instrumental Sing Along Version) 20. Music 4 Children - Trip Slip and Blip 21. Music 4 Children - Magic Whirligig 22. Dennis Scott - Rock a Bye Baby 23. Urban Bossa Club - Poop In My Fingernails 24. Hollywood Film Music Orchestra - Duck Hook 25. Dennis Scott - Twinkle Twinkle ![]()
Seedów: 79
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-04-17 12:10:08
Rozmiar: 102.34 MB
Peerów: 64
Dodał: Uploader
Opis
...( Info )...
Artist: Various Artists Album: dreamy classical music Year: 2025 Genre: Classic Format: mp3 320 kbps ...( TrackList )... 01. David Fray - Waltzes, Op. 69 No. 1 in A-Flat Major. Lento 02. Bertrand Chamayou - A la manière de Borodine, M. 631 03. Alexandre Tharaud - Gottes Zeit ist die allerbeste Zeit, BWV 106 Actus Tragicus II. Chorus - Aria (Arr. Kurtág for Piano 4 04. Elisabeth Leonskaja - Nocturnes, Op. 9 No. 1 in B-Flat Minor. Larghetto 05. Matteo Myderwyk - Tristes 06. RIOPY - New World 07. Alexandre Tharaud - Symphony No. 5 in C-Sharp Minor, Pt. 3 IV. Adagietto (Transcr. Tharaud) 08. Helen Jane Long - Expression 09. Andrew von Oeyen - Flute Sonata No. 2 in E-Flat Major, BWV 1031 II. Siciliano (Arr. for Piano by Kempff) 10. Adrien Perruchon - She Remembers (From The Leftovers) 11. Bertrand Chamayou - Gnossiennes No. 3, Lent 12. Fazil Say - Preludes, Book 1, L. 117 VIII. La fille aux cheveux de lin 13. Sir Simon Rattle - Adagio for Strings 14. Anneleen Lenaerts - 4 Lieder, Op. 27 No. 4, Morgen! (Arr. Lenaerts for Harp) 15. Matteo Myderwyk - Calme 16. Dalal - Melodia Africana I 17. RIOPY - On a Cloud 18. Ingrid Fliter - Waltzes, Op. 34 No. 2 in A Minor. Lento 19. Dalal - The Whole Truth 20. Duncan Ward - Chère Louise 21. Carlos Cipa - Ourselves, as we are 22. Bertrand Chamayou - Le Tombeau de Couperin, M. 68 V. Menuet 23. Dalal - Saman 24. Dalal - Armellodie 25. Marko Letonja - Carmen Suite No. 1 III. Intermezzo 26. Alexandre Tharaud - Dolly, Op. 56 I. Berceuse 27. Gautier Capuçon - Cello Suite No. 1 in G Major, BWV 1007 I. Prelude 28. Jacob Mühlrad - Karin's Waltz (Solo Piano Version) 29. Renaud Capuçon - The Four Seasons, Violin Concerto in F Minor, RV 297 Winter II. Largo 30. RIOPY - Wyden Down 31. Piotr Anderszewski - Prelude and Fugue in F Major, BWV 880 I. Prelude 32. JB Dunckel - Forest 33. JB Dunckel - Shine 34. Antoine Tamestit - String Quintet No. 3 in C Major, K. 515 IV. Allegro 35. Bernard Labadie - Keyboard Concerto in D Minor, BWV 974 II. Adagio 36. Matteo Myderwyk - Aria 37. Maxence Cyrin - Rivages 38. Matteo Myderwyk - Cédez 39. RIOPY - Youami 40. Dalal - Taboo (Main Theme) 41. Dorotea Anderszewska - Piano Concerto No. 21 in C Major, K. 467 II. Andante 42. Elisabeth Leonskaja - Nocturnes, Op. 15 No. 1 in F Major. Andante cantabile 43. Elisabeth Leonskaja - Piano Sonata No. 12 in F Major, K. 332 II. Adagio 44. Dalal - Una mattina 45. Matteo Myderwyk - Longing 46. Alexandre Tharaud - Rosamunde, D. 797 No. 6, Entr'acte No. 3 (Transcr. Tharaud) 47. Sir Neville Marriner - La Gioconda, Op. 9, Act III Dance of the Hours (Excerpt) 48. Fazil Say - 24 Preludes, Op. 28 No. 6, Lento assai 49. Leif Ove Andsnes - Pictures at an Exhibition II. Il vecchio castello 50. Jeffrey Tate - Violin Concerto No. 1 in A Minor, BWV 1041 I. - 51. Martin Kohlstedt - Xeo 52. Matteo Myderwyk - Kyrie 53. Matteo Myderwyk - The Young Weaver (Renaissance Piano Version) 54. Carlos Cipa - I Wanted You to Know (Munich Session) 55. Carlos Cipa - Forgotten me 56. Dalal - Penn ar Roc'h 57. Matteo Myderwyk - Baroque Voyage 58. Willi Boskovsky - Frühlingstimmen, Op. 410 59. Alexandre Tharaud - Prelude in E Minor, BWV 855a (Arr. by Siloti) 60. John Eliot Gardiner - Orchestral Suite No. 3 in D Major, BWV 1068 II. Air ![]()
Seedów: 198
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-04-17 12:09:25
Rozmiar: 548.87 MB
Peerów: 125
Dodał: Uploader
1 - 30 | 31 - 60 | 61 - 90 | 91 - 120 | 121 - 150 | 151 - 180 | ... | 22651 - 22680 | 22681 - 22710 | 22711 - 22728 |