![]() |
|
|||||||||||||
Ostatnie 10 torrentów
Ostatnie 10 komentarzy
Discord
Kategoria:
Muzyka
Ilość torrentów:
21,850
Opis
Nathan Johnson, Judson Crane - Poker Face (Season 1) (2023) [MP3]
Genre: Soundtrack Date: 2023 Country: USA Audio codec: MP3 Quality: 320kbs Playtime: 33:06 ...( TrackList )... 01. Charlie’s Theme (0:52) 02. On the Lam (3:15) 03. The Crow’s Nest (0:55) 04. Charlie Works the Floor (0:47) 05. Wood Tasting (1:10) 06. Bones a’ Knockin’ (2:32) 07. Setting the Trap (1:16) 08. The Orpheus Syndrome (2:16) 09. A Kindred Spirit (2:06) 10. Requiem (2:21) 11. The Empty Room (1:51) 12. Am I Lying? (1:27) 13. You’ve Been Distraught (2:22) 14. Forgiven by the Dead (2:54) 15. ’69 Barracuda (3:10) 16. Charlie’s Theme (The End of the Road) (4:02) ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-01-20 22:35:34
Rozmiar: 95.06 MB
Peerów: 4
Dodał: Uploader
Opis
...( TrackList )...
Disc: 1 1 Boogie Wonderland - White, Maurice / Bailey, Philip / Earth, Wind & Fire with The Emotions 2 You Make Me Feel (Mighty Real) - Radio Edit - Sylvester 3 Relight My Fire - Hartman, Dan 4 Sunny - Boney M. 5 Yes Sir, I Can Boogie - Baccara 6 Upside Down - Ross, Diana 7 Good Times - Chic 8 Don't Go Breaking My Heart - John, Elton & Kiki Dee 9 That's the Way (I Like It) - KC & The Sunshine Band 10 Celebration - Kool & The Gang 11 Knock on Wood - Stewart, Amii 12 Never Can Say Goodbye - Single Version - Gaynor, Gloria 13 Ain't Nobody - Rufus & Chaka Khan 14 Brick House - Single Version - Commodores 15 Saddle Up - Christie, David 16 Kung Fu Fighting - Douglas, Carl 17 Fashion Pack (Studio 54) - Lear, Amanda 18 Esmeralda Suite - Santa Esmeralda 19 Moving on Up - M People / Small, Heather 20 You're the First, the Last, My Everything - White, Barry 21 For Once In My Life - Wonder, Stevie Disc: 2 1 Crying at the Discoteque - Radio Edit - Alcazar 2 Canned Heat - 7' Edit - Jamiroquai 3 Born to Be Alive - Radio Edit - Hernandez, Patrick 4 It's Raining Men - Weather Girls, The 5 Heart of Glass - Blondie 6 I Feel Love - Edit - Summer, Donna 7 I Was Made for Lovin' You - Kiss 8 YMCA - Village People 9 Gloria - Branigan, Laura 10 The Loco-Motion - Minogue, Kylie 11 Boys (Summertime Love) - Sabrina 12 I've Been Thinking About You - Londonbeat 13 Love Is in the Air - Young, John Paul 14 Somebody's Watching Me - Single Version - Rockwell 15 Japanese Boy - Aneka 16 Rock Your Baby - McCrae, George 17 I Love to Love - Charles, Tina 18 Car Wash - Single Version - Rose Royce 19 Disco Inferno - Single Edit - Trammps, The 20 He's the Greatest Dancer - Single Version - Sister Sledge 21 She's a Lady - Jones, Tom 22 Copacabana - Remastered - Manilow, Barry Disc: 3 1 Murder On The Dancefloor - Radio Edit - Ellis-Bextor, Sophie 2 Substitution - Purple Disco Machine x Kungs feat. Julian Perretta / Perretta, Julian 3 ITALODISCO - Kolors, The 4 One Way Ticket - Eruption 5 Just an Illusion - Imagination 6 One for You, One for Me - La Bionda 7 I'm So Excited - Pointer Sisters, The 8 Lady Marmalade - Labelle feat. Patti LaBelle / LaBelle / LaBelle, Patti 9 Move On Up - Mayfield, Curtis 10 I'm On Fire - 5000 Volts 11 Let's Go Round Again - Average White Band 12 Can't Take My Eyes Off You - Boys Town Gang 13 Rock the Boat - Hues Corporation, The 14 Stomp - Brothers Johnson 15 On The Beat - Remastered 2004 - The Brooklyn, Bronx And Queens Band 16 Play That Funky Music - Single Version - Parissi, Bob / Bassett, Bryan / Wentz, Allen / Beitle, Ron / Wild Cherry 17 Funkytown - Lipps Inc. 18 You Sexy Thing - Hot Chocolate 19 Get Down Saturday Night - Cheatham, Oliver 20 Take Me Home - Single Version - Cher 21 You and I - Short Version - Delegation ...( Dane Techniczne )... Audio: MP3 44100Hz stereo 320kbps [A: mp3, 44100 Hz, stereo, 320 kb/s] ![]()
Seedów: 222
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-01-20 22:34:36
Rozmiar: 578.50 MB
Peerów: 113
Dodał: Uploader
Opis
..::INFO::..
Album studyjny amerykańskiego zespołu punkowego z Los Angeles. Title: Recipe For Disaster Artist: Informal Society Country: USA Year: 2017 Genre: Punk Format / Codec: MP3 Audio bitrate: 320 Kbps ..::TRACK-LIST::.. 01 Ghost Party 02 Burning Bridges 03 I Wanna Fuck 04 Unhealthy Obsession 05 Yet Again 06 Faces 07 Fuck Authority 08 Don’t Get Caught ![]()
Seedów: 38
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-01-20 22:32:15
Rozmiar: 42.16 MB
Peerów: 3
Dodał: Uploader
Opis
...( Info )...
Kompilacyjny album hiszpańskiego zespołu punkowego z Valencii. Title: Los Heroes Estan Cansados Artist: Interterror Country: Hiszpania Year: 2001 Genre: Punk Format / Codec: MP3 Audio bitrate: 128 Kbps ...( TrackList )... 1.Los Heroes Estqn Cansados 2.Antisocial 3.IRA 4.Suicidate 5.Generacion Negativa 6.Inadaptado Social 7.Felices Dias En Auschwitz 8.Fin Del Mundo 9.Problemas De Estado 10.Bombas Para Ti 11.Berlin Del Este 12.Suicidate 13.Ejercito De Desertores 14.Lili Marlen 15.IRA 16.Perdida De Voluntad 17.Asesinos De Viejos Y Ninos 18.Tommy ![]()
Seedów: 29
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-01-20 22:32:10
Rozmiar: 51.26 MB
Peerów: 3
Dodał: Uploader
Opis
TRACKLISTA:
1. Frank Lentini Feat. Kaz Bałagane 2. Zabawki Feat. Esceh 3. PamPamPam 4. Coś się święci Feat. Kaz Bałagane 5. Triki Feat. Maurycy Ra 6. 022032 Feat. Esceh 7. Lepsze dni Feat. Pablo Novacci 8. Cornetto 9. Marek Kondrat Feat. Kaz Bałagane DANE TECHNICZNE: Wielkość uploadu: 61,3 MB Format/Kodek: Mp3 ![]()
Seedów: 5
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-01-20 22:29:45
Rozmiar: 61.60 MB
Peerów: 0
Dodał: Uploader
Opis
TRACKLISTA:
CD1 - Gambol 1. Mówiłem 2. No Strill Feat. Kagles 3. Bounce Back 4. Łamacze 5. Mój Rock 6. Z Liścia W Twarz Feat. Rysia, ArEs 7. Yeti Feat. Piotr Cartman 8. Bad Ass 9. Wszystko Git Feat. Janek 10. Punkt CBD 11. Czarna Owca 12. 30 CD2 - Low Real EP 1. Diem 2. Headspace 3. Przygody Ugwizdanego Bałwanka 4. Zmulony Kot 5. Nowa Kamera Feat. Kagies DANE TECHNICZNE: Wielkość uploadu: 106,2 MB Format/Kodek: Mp3 ![]()
Seedów: 5
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-01-20 22:29:19
Rozmiar: 124.92 MB
Peerów: 0
Dodał: Uploader
Opis
TRACKLISTA:
1. Intro - Feat. Dj Element, prod. FeRu 2. Mówią Tobie Leć - Feat. Wicher / Dj Element, prod. Cytrobit 3. Zejdź Mi Z Drogi - Feat. Kaban / Dj marYO, prod. Cytrobit 4. Pies Ogrodnika - Feat. Małpa (N.A.S.) / Dj Jaxon, prod. FeRu 5. Apetyt - Feat. Junior / Weronika Tomaszewska / Dj Awek, prod. FeRu 6. Armia - Feat. Paszkin / Paweł Grabowski, prod. FeRu 7. Coś O Tobie O Mnie - Feat. Weronika Tomaszewska / Dj Awek, prod. FeRu 8. Patrz Komu Ufasz - Feat. Szatan Dj Element, prod. FeRu 9. Maska - Feat. Dodot / Paweł Grabowski / Dj Awek, prod. FeRu 10. Borderline - Feat. Dj marYO, prod. FeRu 11. Tożsamość - Feat. MPA 98 / Dj Awek, prod FeRu 12. Czarna Krew - Feat. Dj Element, prod. FeRu 13. To Czas Wojny - Feat. Basti Dj marYO, prod. FeRu 14. Czas By Decydować - Feat. Patrona Zabatani / Ariella Zabatani, prod. FeRu 15. Walcz - Feat. Łysy PTKWO / Novy / Dj Jaxon, prod. FeRu 16. Zagubionych Szlaki - Feat. W.B.U. / Dj Alfred / Dj Jaxon, prod. FeRu 17. To Dla Ziomów - Feat. AkaAkusia / Wi$nia / Dj Jaxon, prod. FeRu 18. Outro - Feat. Dj Element, prod. FeRu DANE TECHNICZNE: Wielkość uploadu: 148,4 MB Format/Kodek: Mp3 ![]()
Seedów: 5
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-01-20 22:24:53
Rozmiar: 150.15 MB
Peerów: 0
Dodał: Uploader
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Gdzieś na odludziach Australii w 1990 roku powstał death metalowy kafar zwany Cohort. Grali ciężki, dosyć surowy death metal z mocnym brutalnym wokalem. Po czterech latach działalności wydali jedyne demo a następnie EP'kę. W 1996 roku zmasakrowali scenę debiutanckim albumem Drawn and Quartered. Niestety ale materiał był ciężko dostępny i mało osób mogło go wtedy posłuchać. Po pięciu latach Cohort się rozpadł. Reaktywowali się parę lat później a po 10-ciu latach od wydania debiutu sami wydali sobie drugi album, który już nie zawierał takiego ładunku jak debiut. The debut full-length album "Drawn and Quartered" by the Australian Death Metal band COHORT, originally released in 1996 via Warhead Records. Mixed and mastered from the original analog tapes for the best sound possible. The band's 1994 demo "Near Death Experience" is included as a bonus. This CD features an expanded booklet with the original artwork and layout as well as lyrics, liner notes and exclusive band photos with the original layout elements designed after the original 1996 Warhead Records CD with attention to detail, even down to the logo and typeface for a touch of nostalgia. ..::TRACK-LIST::.. Drawn & Quartered 1. Communal Grave 2. The Nucleii / Swarm 3. Flesheater 4. Near Death Experience 5. Jump Before You're Pushed 6. Hypnosis / One Sick Motherfucker 7. Nowhere Near Being Near There 8. Leviticus 9. Buried Alive Bonus Tracks: Near Death Experience (Demo) 10. Hypnosis / One Sick Motherfucker 11. The Swarm 12. Near Death Experience 13. Buried Alive 14. Nuclei 15. Hypnosis ..::OBSADA::.. Andrew James - Bass, Vocals Tim Redjepi - Drums Darren Cowley - Guitars Paul James - Vocals https://www.youtube.com/watch?v=1p27k_6WATI SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-01-20 19:10:15
Rozmiar: 172.87 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Gdzieś na odludziach Australii w 1990 roku powstał death metalowy kafar zwany Cohort. Grali ciężki, dosyć surowy death metal z mocnym brutalnym wokalem. Po czterech latach działalności wydali jedyne demo a następnie EP'kę. W 1996 roku zmasakrowali scenę debiutanckim albumem Drawn and Quartered. Niestety ale materiał był ciężko dostępny i mało osób mogło go wtedy posłuchać. Po pięciu latach Cohort się rozpadł. Reaktywowali się parę lat później a po 10-ciu latach od wydania debiutu sami wydali sobie drugi album, który już nie zawierał takiego ładunku jak debiut. The debut full-length album "Drawn and Quartered" by the Australian Death Metal band COHORT, originally released in 1996 via Warhead Records. Mixed and mastered from the original analog tapes for the best sound possible. The band's 1994 demo "Near Death Experience" is included as a bonus. This CD features an expanded booklet with the original artwork and layout as well as lyrics, liner notes and exclusive band photos with the original layout elements designed after the original 1996 Warhead Records CD with attention to detail, even down to the logo and typeface for a touch of nostalgia. ..::TRACK-LIST::.. Drawn & Quartered 1. Communal Grave 2. The Nucleii / Swarm 3. Flesheater 4. Near Death Experience 5. Jump Before You're Pushed 6. Hypnosis / One Sick Motherfucker 7. Nowhere Near Being Near There 8. Leviticus 9. Buried Alive Bonus Tracks: Near Death Experience (Demo) 10. Hypnosis / One Sick Motherfucker 11. The Swarm 12. Near Death Experience 13. Buried Alive 14. Nuclei 15. Hypnosis ..::OBSADA::.. Andrew James - Bass, Vocals Tim Redjepi - Drums Darren Cowley - Guitars Paul James - Vocals https://www.youtube.com/watch?v=1p27k_6WATI SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-01-20 19:07:08
Rozmiar: 509.12 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
Split AGATHOCLES z 2022 roku z rosyjskim death/grindowym СТАБИЛЬНОСТЬ! ..::TRACK-LIST::.. Agathocles: 1. Big Mess 01:20 2. Rollin Horror 00:35 3. Choke And Die 00:27 4. Deceits 00:19 5.Fick Deine Nationalitat 00:51 6. Flemish Nationalist Garbage 00:27 7. Sick And Twisted Lies 00:53 8. Deny Your Blood 00:53 9. Somos Ratas De Belgica 00:29 10. Outro 01:13 Стабильность: 11. 2014 (Интро) 01:33 12. Стабильность 01:01 13. Наши Реалии 01:09 14. Война 01:01 15. Чиновник 00:29 16. Гомофобия 01:39 17. Мракобес 01:30 18. Современное Рабство 01:49 https://www.youtube.com/watch?v=sYLfD6DLp6o SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-01-20 17:23:06
Rozmiar: 49.70 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
Split AGATHOCLES z 2022 roku z rosyjskim death/grindowym СТАБИЛЬНОСТЬ! ..::TRACK-LIST::.. Agathocles: 1. Big Mess 01:20 2. Rollin Horror 00:35 3. Choke And Die 00:27 4. Deceits 00:19 5.Fick Deine Nationalitat 00:51 6. Flemish Nationalist Garbage 00:27 7. Sick And Twisted Lies 00:53 8. Deny Your Blood 00:53 9. Somos Ratas De Belgica 00:29 10. Outro 01:13 Стабильность: 11. 2014 (Интро) 01:33 12. Стабильность 01:01 13. Наши Реалии 01:09 14. Война 01:01 15. Чиновник 00:29 16. Гомофобия 01:39 17. Мракобес 01:30 18. Современное Рабство 01:49 https://www.youtube.com/watch?v=sYLfD6DLp6o SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-01-20 17:20:03
Rozmiar: 131.14 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. „Pierwszy album był wizytówką, stopą w drzwiach, jeśli chcemy to tak nazwać. Cały czas bardzo ważne jest dla mnie, aby się zmieniać i ulepszać. Myślę też, że potrafię być w miarę obiektywna wobec własnej pracy i miałam szczęście, że udało mi się zebrać piosenki na „Lionheart”. Nie mam specjalnych patentów, ponieważ zawsze traktuję każdą piosenkę jako osobną całość i pracuję nad nią pojedynczo. Uwielbiam też rockowe piosenki, ale zazwyczaj są to tylko trzy akordy i nie wierzę w tego rodzaju pisanie. Lubię naprawdę mocną linię melodyczną i to była technika, której musiałam się nauczyć, ale wygląda na to, że mi się udało. W każdym razie jestem zadowolona”. – Kate Bush w wywiadzie dla prasy muzycznej po ukazaniu się drugiego albumu. Zawsze zastanawiałem się (i jak widać czynię to do dziś) dlaczego krytyka i fani nie lubią „Lionheart” tak bardzo, jak innych albumów Kate Bush. Jedyną sensowną odpowiedzią jest to, że spodziewano się płyty o podobnej „sile rażenia”, co debiut, lub nawet, co jest już absolutnie niemożliwe, większej. Przyznam się, że mój odbiór „Lionheart” jest zgoła inny. Niezakłócony nadmiernie rozbuchanymi oczekiwaniami, całkowicie odporny na niższe notowania i krytyczne recenzje. Wydaje mi się, że niezbyt uzasadnione rozczarowanie krytyki (i wytwórni z tytulu słabszej sprzedaży) przełożyło się na jakąś obiegową opinię, tyleż powszechną i ugruntowaną, co krzywdzącą. Robiąc tzw. risercz do recenzji, spytałem niektórych moich znajomych, co sądzą o tej płycie. Oczywiście najpopularniejszą odpowiedzią było „to najgorsza płyta Kate Bush, bardzo rzadko jej słucham”. Hmm… no może właśnie, za rzadko? W kulisy powstania „Lionheart” można zagłębić się w dowolnym artykule w „internetach”, nie będę się za bardzo więc rozpisywał. Ukazała się zaledwie dziewięć miesięcy po debiucie, w dodatku zaangażowanie w prace nad nią były ograniczone trasą koncertową. To rodzi pierwszą obiegową opinię krytyczną - płyta powstała w pośpiechu, odgrzano odrzuty z „The Kick Inside” i sięgnięto po mniej udane kompozycje z lat młodzieńczych. Prawda jest taka, że w większości materiał z „Lionheart” to utwory premierowe (poza bodajże trzema). Podobno „The Kick Inside” brzmi jak prawdziwe i autentyczne dzieło, a „Lionheart” jest pretensjonalne i zbyt mocno opiera się na strukturze swojego poprzednika. Wg mnie album jest po prostu bardziej spójny i jednolity. Pod tym względem to bardziej dojrzałe dzieło. Pamiętajmy, że druga płyta dla artysty to tzw. płyta „prawdy”. Historia muzyki notuje znacznie więcej oszałamiających debiutów, niż drugich płyt. Debiut Kate Bush „The Kick Inside” był piękną i intrygującą płytą z niesamowicie wyrafinowanymi tekstami i ciekawymi aranżacjami. Na tym tle „Lionheart” może jest nieco mniej zróżnicowany. Nie ma tu może tak wysokich, szalonych wzlotów, jak „Wuthering Heights”, ale i nie ma też żadnych słabych momentów. Efektem końcowym jest bardzo zgrabna i jednolicie brzmiąca kolekcja utworów, wyjątkowo dobrze zagrana w całości, śmiało i bez kompleksów przekraczająca drzwi art rocka, prog rocka, soft rocka, art popu. Te same drzwi, które tak udatnie zablokowała stopą „The Kick Inside”. No dobra… kluczem do „Lionheart” jest odrzucenie porównań. Warto spokojnie usiąść, położyć się, klęknąć, no nie wiem, cokolwiek, ale po prostu wsłuchać się dokładnie i wniknąć w płytę „Lionheart”, nie grzebiąc (nawet podświadomie) w „The Kick Inside”. I wtedy okazuje się, że „Lionheart” jest genialny w swych romantycznych i pięknie dziwacznych obrazach, tak charakterystycznych dla Kate Bush. Oczywistą główną atrakcją albumu jest wszechobecny wysoki, zmysłowy i emocjonalny wokal, teatralny wręcz sopran wokalistki. Nieodłącznym druhem jest zaś melodyjny fortepian. To są te przepiękne, szlachetne kamienie, które oprawiono w 24-karatowe złoto aranżacji i wykonania. Pięknie zgrane i poprowadzone są wokale drugoplanowe (celowo nie uzywam słowa „chórki” bo ono jest jakies zbyt mało znaczące, a tutaj te drugie plany są bardzo istotnymi elementami). Zespół muzyków staje na wyżynach – niesamowicie dopracowane (gdzie tu niby ten pośpiech?) aranżacje i brzmienie. Zwróćcie choćby uwagę na to, jak od pierwszych nut przez całość prowadzi bas – wysunięty nieco do przodu, ale nie agresywny. Wręcz przeciwnie, nadaje głębi, miękkości i „romantycznych dołów”. Nie w sensie uczuć, tylko brzmienia. Stonowane gitary elektryczne dodają lekko rockowych muśnięć, nie naruszając przewiewności i lekkości przestrzeni („In Search of Peter Pan”), a orkiestralne aranżacje (chociażby kabaretowe dęciaki drewniane w „Coffee Homeground”) są naprawdę na najwyższym poziomie. Płytę otwiera niesamowita sekwencja „Symphony In Blue”, „In Search Of Peter Pan” i „Wow”. No i teraz nie wiem… Czy jak napiszę, że „Symphony in Blue” mógłby spokojnie pojawić się na poprzednim albumie, to będę dalej grzebał w „The Kick Inside”, czy bardziej wyrażę swój zachwyt nad tym, jak dobry jest to kawałek? Przyjmijmy to drugie. Progresja akordów, bas i gitary są nieco w manierze najlepszych dokonań Supertramp, czy 10cc. Kolejna piosenka, fortepianowa ballada „In Search of Peter Pan”, jest już bardzo charakterystyczna dla stylu Kate Bush. Bez wątpienia to utwór z wczesnego okresu twórczości. Urokliwy, ale nie naiwny. Następnie pojawia się „Wow”. Chyba najbardziej chwytliwy utwór z płyty. Subtelna i wysublimowana orkiestrowa aranżacja od samego wstępu, przemyślane muzyczne zwroty, jak np. pnące się w górę glissanda w refrenie i pięknie stonowana końcówka. „Don’t Push Your Foot on the Heartbrake” to dynamiczny, rockowy kawałek w refrenie, jednak, gdy już już ma się rozpędzać, pomału „lirycznieje”. Bez względu na to, jak udziwniony jest w środku, początek i koniec doskonale wpisuje się w naturalną płynność albumu. Potem „Oh England, My Lionheart”, kawałek tak emocjonalnie patriotyczny, że aż ciarki przechodzą. Muzycznie to przeprzepiękna ballada, rzekłbym, że to jest już ten poziom, który określa się „piękna, że aż strach”. Momentami dochodzi do granicy, za którą czaić się może już tylko egzaltacja i pretensjonalność. Siłą tego utworu jest jednak to, że granica dobrego smaku nie zostaje w żadnym momencie przekroczona i możemy delektować się każdym dźwiękiem bez uczucia zażenowania. Dla mnie jest to jeden z najpiękniejszych utworów na albumie. Jest staromodny, bardzo angielski, w najbardziej tradycjonalistycznym tego słowa znaczeniu, wręcz elżbietański (ten szesnastowieczny, od Elżbiety I Tudor). Tak kończy się pierwsza strona, mamy chwilę na zadumę, na oddech, zanim przejdziemy do dalszej części. Co mamy do tej pory? Pięć wspaniałych utworów, ani jednej złej nuty, żadnej mielizny. Przed nami druga strona, nie chwalmy więc dnia przed zachodem słońca, ale czy to aby na pewno jest ta najgorsza płyta? Otwierający stronę B „Fullhouse” to kolejny z mocniejszych momentów na albumie, serwujący słuchaczowi mieszankę quasisymfonicznej atmosfery i energii prowadzącego śpiewu, ozdobiony klimatycznymi wokalami w tle. To utwór pełen pozornych dysonansów i jazzowego kolorytu. Zabawy z metrum i stylami (echa reggae w refrenie) i wysmakowane gitary. Wszystko to wydaje się w bardzo satysfakcjonujący sposób współgrać ze śpiewem. „In The Warm Room” to ten już bardzo znajomy klimat, lecz Kate Bush wyczarowuje w nim specyficzną atmosferę posługując się zmianami tonacji i ciekawą progresją akordów. To ten moment, gdy głos nie przeplata się z podkładem muzycznym, a zostaje niejako nań narzucony, w sensie lekkiej narzuty. A ponieważ jest zwiewny jak muślin, może się przesuwać w różne strony, nie tracąc jednak kontaktu z materią, którą przykrywa. No dobrze, muszę w końcu to z siebie wykrztusić – rewelacyjny „In The Warm Room” jest najsłabszym utworem z całej płyty… Boże, czemuś nie dał mi talentu pisania tak słabych kawałków!? „Kashka from Bagdad” to w warstwie lirycznej znów zabawa wieloznacznością, ironią, pastiszem. Gdyby ubrać ten kawałek w aranżacje z moogów i mellotronów, byłby to rasowy progrockowy killer. W zamian dostajemy jednak cudownie oszczędną, wręcz ascetyczną aranżanżację w lekko jazzującym klimacie. Żebyśmy całkiem nie odpłynęli, na ziemię sprowadza nas „Coffee Homeground”, kabaretowa piosenka z absurdalnym tekstem. Utwór tyleż zabawny i rozrywkowy, co niezwykle stylowy. Grande finale i dopełnienie całości stanowi „Hammer Horror”. Tytuł o tyle przewrotny, że w ogóle nie jest o wytwórni Hammer, znanej z horrorów. Natomiast opowieść o aktorze, którego nawiedza duch innego aktora, zmarłego podczas kręcenia filmu, mogłaby posłużyć właśnie jako kanwa scenariusza horroru klasy B. Wstęp godny romantyków rosyjskich przechodzi w teatralną piosenkę z refrenem opartym na „groźnych” smykach i obniżonym dźwięku bębna. Nie szedłbym tak daleko, aby aranż tej piosenki określić mianem przesadnego, wagnerowskiego, ale na pewno jest odpowiednio dramatyczny, filmowy, z gongiem wieszczącym koniec spektaklu. Trzydzieści siedem minut, w czasie których nie sposób się nudzić. Ok, może moje bezkrytyczne podejście do twórczości Kate Bush przesłania mi niedostatki tej płyty, a może moja wrażliwość jest na innym poziomie, bo uważam, że jest bardzo, bardzo dobry album. Łagodny, ale nie mdły. Spójny, jednorodny, ale nie nudny. To po prostu album, który trzeba słuchać od deski do deski, bowiem wszystkie utwory znakomicie się uzupełniają i tworzą jedną całość. Na tej płycie po raz kolejny Kate Bush zabiera muzykę pop tam, gdzie ta muzyka jeszcze nie była. To już nieco inne miejsce niż to na „The Kick Inside”. „Lionheart” tworzy naturalny pomost pomiędzy tym niewinnym, młodzieńczym optymizmem, naturalną świeżością, pasją, a głosem artystki dojrzałej, doskonale zorientowanej w swoim potencjale i umiejętnościach, mającej pełna kontrolę nad procesem twórczym i produkcją, nie bojącej się eksperymentować. „Lionheart” jest takim, jedynym w swoim rodzaju doświadczeniem, którego nie znajdziesz na „The Kick Inside”, ani na „Never For Ever”. Płyta zapomniana, obarczona absolutnie krzywdzącym piętnem tej najgorszej w dorobku Kate Bush, na której moim zdaniem artystka po raz drugi udowadnia, że ma do zaoferowania coś wyjątkowego i niezwykłego, momentami wręcz ekscytującego. Obok „The Kick Inside”, na tym albumie da się jeszcze odczuć tę szczególną, intymną wręcz więź ze słuchaczem. Wraz z dojrzałością i złożonością kolejnych płyt ta więź maleje, zamienia się bardziej w podziw, który wynosi co prawda na piedestały, ale tym samym nie jest już tak bliskim uczuciem. „Lionheart” to pełny, przemyślany album, który, jeśli mogę tak to ująć „zestarzał się” o niebo lepiej niż „The Kick Inside”. No cóż, może faktycznie moja wrażliwość jest specyficzna i jednostkowa i zwichrowana. Jeśli tak jest, to bardzo dobrze. Nie muszę się jeszcze ranić, by zobaczyć, czy jeszcze coś czuję. Jeśli dam ocenę [10/10], to zostanę posądzony o nadmierną egzaltację. Jeśli napiszę [9/10], niechcący potwiedzę coś z czym się nie zgadzam, a mianowicie że jest to najsłabsza płyta Kate Bush. Nie dam więc żadnej oceny, niech każdy zrobi to sam, jeśli już bardzo chce. Ale nie wcześniej niż po poświęceniu temu albumowi takiej porcji uwagi, na jaką on niewątpliwie zasługuje. Robert Marciniak Drugi album Kate Bush ukazał się zaledwie 9 miesięcy po swoim poprzedniku, „The Kick Inside”. Patrząc na całą dyskografię brytyjskiej wokalistki i jej wieloletnie odstępy między albumami, to rzeczywiście nagranie płyty w 9 miesięcy nie jest w jej stylu; Bush znana jest ze swojej perfekcyjności, a „Lionheart” było wymogiem wytwórni. Po latach artystka przyznała, że jak na tak krótki czas jest to dobra płyta, ale nie jest z niej do końca zadowolona. Album nie różni się znacznie od swojego poprzednika. Ponownie wykorzystano teksty, które Bush napisała jako nastolatka (podobno w latach 70. zarejestrowano setki takich piosenek i najprawdopodobniej nigdy ich nie usłyszymy), tylko trzy kompozycje napisano „na świeżo”. Pierwsze „Symphony in Blue” to jeden z moich faworytów – to beztroska popowa kompozycja, w której Bush balansuje na granicy jawy i snu. Mniej podoba mi się niepokojące „Fullhouse”, w którym artystka wysokim głosem upomina „Remember yourself / you’ve got a fullhouse in your head tonight”. Najmniej podoba mi się przedobrzone przez swoją teatralność i wokalizy „Coffee Homeground”. Nie zabrakło fortepianowych kawałków, które są wizytówką Bush. Zmysłowe „In the Warm Room” nawiązuje do “Feel It” z poprzedniego albumu; 20-letnia wokalistka po raz kolejny udowodniła, że nie ma oporów w przed wykonywaniem utworów o tematyce erotycznej (z resztą jak śpiewa w “Symphony in Blue”: “The more I think about sex the better it gets”). Natomiast folkowe „Oh England My Lionheart”, w którym pobrzękuje klawesyn jest piękną odą do ojczyzny artystki. Słabiej brzmią żywsze kompozycje o rockowym charakterze – kiedy „Hammer Horror” jeszcze zyskuje poprzez swoją melodyjność i chwytliwy refren, to w „Don’t Push Your Foot on Heartbreak” podobają mi się jedynie piski Bush w refrenie. Za najgorszy utwór uważam „Wow” – nie dość, że jego warstwa liryczna kuleje, to irytuje mnie to, że wokalistka wyje w nim jak syrena. Warto też wspomnieć o intrygującym kawałku „Kashka From Baghdad”, obok którego nie można przejść obojętnie, może dlatego że opowieść o Kashce z Bagdadu, która żyje na kocią łapę z jakimś typem, jest po prostu intrygująca. „Lionheart” nie powtórzyło sukcesu poprzednika, ba, to jedyny album Kate Bush, który nie załapał się do pierwszej piątki w UK. Nie uważam go jednak za słabszy – tak samo zachwycam się wybranymi utworami i pomijam pozostałe. Brakuje mi jednak na nim hitu na miarę „Wuthering Heights” czy małych arcydzieł takich jak „The Man with a Child in His Eyes” czy „Moving”. Wciąż słuchanie 20-letniej wokalistki to przyjemność – młoda artystka uwodzi swoją dziewczęcością, zachwyca świetnie napisanymi tekstami i sprawia, że do jej muzyki chce się wracać po 4 dekadach. Szafir ..::TRACK-LIST::.. 1. Symphony In Blue 3:34 2. In Search Of Peter Pan 3:46 3. Wow 3:58 4. Don't Push Your Foot On The Heartbrake 3:11 5. Oh England My Lionheart 3:09 6. Fullhouse 3:13 7. In The Warm Room 3:33 8. Kashka From Baghdad 3:55 9. Coffee Homeground 3:38 10. Hammer Horror 4:37 ..::OBSADA::.. Kate Bush - vocals, piano, assistant arranger, harmony vocals (4, 5) Andrew Powell - arranger, joanna strumentum (8), harmonium (10) Duncan Mackay - Fender Rhodes (1, 2, 4), synthesizer (3, 9, 10) 4B - synthesizer (3) Francis Monkman - harpsichord (4, 5), Hammond organ (6) Richard Harvey - recorders (5) Ian Bairnson - electric guitar (1–4, 6, 10), acoustic guitar (2, 10), rhythm guitar (9) Paddy Bush - mandolins (3), harmony vocals (4, 5, 8), slide guitar (4), strumento de porco (pig's-head psaltery), mandocello and pan flute (8) Brian Bath - guitars (3) David Paton - bass guitar (1, 2, 4, 6, 9) Del Palmer - bass guitar (3, 8, 10) Stuart Elliott - drums (1, 2, 4, 6, 9, 10), percussion (1, 8, 9) Charlie Morgan - drums (3, 8) David Katz - orchestral contractor (for unnamed session orchestra: 9, 10) https://www.youtube.com/watch?v=3KKgC67wU50 SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-01-20 16:49:56
Rozmiar: 87.08 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. „Pierwszy album był wizytówką, stopą w drzwiach, jeśli chcemy to tak nazwać. Cały czas bardzo ważne jest dla mnie, aby się zmieniać i ulepszać. Myślę też, że potrafię być w miarę obiektywna wobec własnej pracy i miałam szczęście, że udało mi się zebrać piosenki na „Lionheart”. Nie mam specjalnych patentów, ponieważ zawsze traktuję każdą piosenkę jako osobną całość i pracuję nad nią pojedynczo. Uwielbiam też rockowe piosenki, ale zazwyczaj są to tylko trzy akordy i nie wierzę w tego rodzaju pisanie. Lubię naprawdę mocną linię melodyczną i to była technika, której musiałam się nauczyć, ale wygląda na to, że mi się udało. W każdym razie jestem zadowolona”. – Kate Bush w wywiadzie dla prasy muzycznej po ukazaniu się drugiego albumu. Zawsze zastanawiałem się (i jak widać czynię to do dziś) dlaczego krytyka i fani nie lubią „Lionheart” tak bardzo, jak innych albumów Kate Bush. Jedyną sensowną odpowiedzią jest to, że spodziewano się płyty o podobnej „sile rażenia”, co debiut, lub nawet, co jest już absolutnie niemożliwe, większej. Przyznam się, że mój odbiór „Lionheart” jest zgoła inny. Niezakłócony nadmiernie rozbuchanymi oczekiwaniami, całkowicie odporny na niższe notowania i krytyczne recenzje. Wydaje mi się, że niezbyt uzasadnione rozczarowanie krytyki (i wytwórni z tytulu słabszej sprzedaży) przełożyło się na jakąś obiegową opinię, tyleż powszechną i ugruntowaną, co krzywdzącą. Robiąc tzw. risercz do recenzji, spytałem niektórych moich znajomych, co sądzą o tej płycie. Oczywiście najpopularniejszą odpowiedzią było „to najgorsza płyta Kate Bush, bardzo rzadko jej słucham”. Hmm… no może właśnie, za rzadko? W kulisy powstania „Lionheart” można zagłębić się w dowolnym artykule w „internetach”, nie będę się za bardzo więc rozpisywał. Ukazała się zaledwie dziewięć miesięcy po debiucie, w dodatku zaangażowanie w prace nad nią były ograniczone trasą koncertową. To rodzi pierwszą obiegową opinię krytyczną - płyta powstała w pośpiechu, odgrzano odrzuty z „The Kick Inside” i sięgnięto po mniej udane kompozycje z lat młodzieńczych. Prawda jest taka, że w większości materiał z „Lionheart” to utwory premierowe (poza bodajże trzema). Podobno „The Kick Inside” brzmi jak prawdziwe i autentyczne dzieło, a „Lionheart” jest pretensjonalne i zbyt mocno opiera się na strukturze swojego poprzednika. Wg mnie album jest po prostu bardziej spójny i jednolity. Pod tym względem to bardziej dojrzałe dzieło. Pamiętajmy, że druga płyta dla artysty to tzw. płyta „prawdy”. Historia muzyki notuje znacznie więcej oszałamiających debiutów, niż drugich płyt. Debiut Kate Bush „The Kick Inside” był piękną i intrygującą płytą z niesamowicie wyrafinowanymi tekstami i ciekawymi aranżacjami. Na tym tle „Lionheart” może jest nieco mniej zróżnicowany. Nie ma tu może tak wysokich, szalonych wzlotów, jak „Wuthering Heights”, ale i nie ma też żadnych słabych momentów. Efektem końcowym jest bardzo zgrabna i jednolicie brzmiąca kolekcja utworów, wyjątkowo dobrze zagrana w całości, śmiało i bez kompleksów przekraczająca drzwi art rocka, prog rocka, soft rocka, art popu. Te same drzwi, które tak udatnie zablokowała stopą „The Kick Inside”. No dobra… kluczem do „Lionheart” jest odrzucenie porównań. Warto spokojnie usiąść, położyć się, klęknąć, no nie wiem, cokolwiek, ale po prostu wsłuchać się dokładnie i wniknąć w płytę „Lionheart”, nie grzebiąc (nawet podświadomie) w „The Kick Inside”. I wtedy okazuje się, że „Lionheart” jest genialny w swych romantycznych i pięknie dziwacznych obrazach, tak charakterystycznych dla Kate Bush. Oczywistą główną atrakcją albumu jest wszechobecny wysoki, zmysłowy i emocjonalny wokal, teatralny wręcz sopran wokalistki. Nieodłącznym druhem jest zaś melodyjny fortepian. To są te przepiękne, szlachetne kamienie, które oprawiono w 24-karatowe złoto aranżacji i wykonania. Pięknie zgrane i poprowadzone są wokale drugoplanowe (celowo nie uzywam słowa „chórki” bo ono jest jakies zbyt mało znaczące, a tutaj te drugie plany są bardzo istotnymi elementami). Zespół muzyków staje na wyżynach – niesamowicie dopracowane (gdzie tu niby ten pośpiech?) aranżacje i brzmienie. Zwróćcie choćby uwagę na to, jak od pierwszych nut przez całość prowadzi bas – wysunięty nieco do przodu, ale nie agresywny. Wręcz przeciwnie, nadaje głębi, miękkości i „romantycznych dołów”. Nie w sensie uczuć, tylko brzmienia. Stonowane gitary elektryczne dodają lekko rockowych muśnięć, nie naruszając przewiewności i lekkości przestrzeni („In Search of Peter Pan”), a orkiestralne aranżacje (chociażby kabaretowe dęciaki drewniane w „Coffee Homeground”) są naprawdę na najwyższym poziomie. Płytę otwiera niesamowita sekwencja „Symphony In Blue”, „In Search Of Peter Pan” i „Wow”. No i teraz nie wiem… Czy jak napiszę, że „Symphony in Blue” mógłby spokojnie pojawić się na poprzednim albumie, to będę dalej grzebał w „The Kick Inside”, czy bardziej wyrażę swój zachwyt nad tym, jak dobry jest to kawałek? Przyjmijmy to drugie. Progresja akordów, bas i gitary są nieco w manierze najlepszych dokonań Supertramp, czy 10cc. Kolejna piosenka, fortepianowa ballada „In Search of Peter Pan”, jest już bardzo charakterystyczna dla stylu Kate Bush. Bez wątpienia to utwór z wczesnego okresu twórczości. Urokliwy, ale nie naiwny. Następnie pojawia się „Wow”. Chyba najbardziej chwytliwy utwór z płyty. Subtelna i wysublimowana orkiestrowa aranżacja od samego wstępu, przemyślane muzyczne zwroty, jak np. pnące się w górę glissanda w refrenie i pięknie stonowana końcówka. „Don’t Push Your Foot on the Heartbrake” to dynamiczny, rockowy kawałek w refrenie, jednak, gdy już już ma się rozpędzać, pomału „lirycznieje”. Bez względu na to, jak udziwniony jest w środku, początek i koniec doskonale wpisuje się w naturalną płynność albumu. Potem „Oh England, My Lionheart”, kawałek tak emocjonalnie patriotyczny, że aż ciarki przechodzą. Muzycznie to przeprzepiękna ballada, rzekłbym, że to jest już ten poziom, który określa się „piękna, że aż strach”. Momentami dochodzi do granicy, za którą czaić się może już tylko egzaltacja i pretensjonalność. Siłą tego utworu jest jednak to, że granica dobrego smaku nie zostaje w żadnym momencie przekroczona i możemy delektować się każdym dźwiękiem bez uczucia zażenowania. Dla mnie jest to jeden z najpiękniejszych utworów na albumie. Jest staromodny, bardzo angielski, w najbardziej tradycjonalistycznym tego słowa znaczeniu, wręcz elżbietański (ten szesnastowieczny, od Elżbiety I Tudor). Tak kończy się pierwsza strona, mamy chwilę na zadumę, na oddech, zanim przejdziemy do dalszej części. Co mamy do tej pory? Pięć wspaniałych utworów, ani jednej złej nuty, żadnej mielizny. Przed nami druga strona, nie chwalmy więc dnia przed zachodem słońca, ale czy to aby na pewno jest ta najgorsza płyta? Otwierający stronę B „Fullhouse” to kolejny z mocniejszych momentów na albumie, serwujący słuchaczowi mieszankę quasisymfonicznej atmosfery i energii prowadzącego śpiewu, ozdobiony klimatycznymi wokalami w tle. To utwór pełen pozornych dysonansów i jazzowego kolorytu. Zabawy z metrum i stylami (echa reggae w refrenie) i wysmakowane gitary. Wszystko to wydaje się w bardzo satysfakcjonujący sposób współgrać ze śpiewem. „In The Warm Room” to ten już bardzo znajomy klimat, lecz Kate Bush wyczarowuje w nim specyficzną atmosferę posługując się zmianami tonacji i ciekawą progresją akordów. To ten moment, gdy głos nie przeplata się z podkładem muzycznym, a zostaje niejako nań narzucony, w sensie lekkiej narzuty. A ponieważ jest zwiewny jak muślin, może się przesuwać w różne strony, nie tracąc jednak kontaktu z materią, którą przykrywa. No dobrze, muszę w końcu to z siebie wykrztusić – rewelacyjny „In The Warm Room” jest najsłabszym utworem z całej płyty… Boże, czemuś nie dał mi talentu pisania tak słabych kawałków!? „Kashka from Bagdad” to w warstwie lirycznej znów zabawa wieloznacznością, ironią, pastiszem. Gdyby ubrać ten kawałek w aranżacje z moogów i mellotronów, byłby to rasowy progrockowy killer. W zamian dostajemy jednak cudownie oszczędną, wręcz ascetyczną aranżanżację w lekko jazzującym klimacie. Żebyśmy całkiem nie odpłynęli, na ziemię sprowadza nas „Coffee Homeground”, kabaretowa piosenka z absurdalnym tekstem. Utwór tyleż zabawny i rozrywkowy, co niezwykle stylowy. Grande finale i dopełnienie całości stanowi „Hammer Horror”. Tytuł o tyle przewrotny, że w ogóle nie jest o wytwórni Hammer, znanej z horrorów. Natomiast opowieść o aktorze, którego nawiedza duch innego aktora, zmarłego podczas kręcenia filmu, mogłaby posłużyć właśnie jako kanwa scenariusza horroru klasy B. Wstęp godny romantyków rosyjskich przechodzi w teatralną piosenkę z refrenem opartym na „groźnych” smykach i obniżonym dźwięku bębna. Nie szedłbym tak daleko, aby aranż tej piosenki określić mianem przesadnego, wagnerowskiego, ale na pewno jest odpowiednio dramatyczny, filmowy, z gongiem wieszczącym koniec spektaklu. Trzydzieści siedem minut, w czasie których nie sposób się nudzić. Ok, może moje bezkrytyczne podejście do twórczości Kate Bush przesłania mi niedostatki tej płyty, a może moja wrażliwość jest na innym poziomie, bo uważam, że jest bardzo, bardzo dobry album. Łagodny, ale nie mdły. Spójny, jednorodny, ale nie nudny. To po prostu album, który trzeba słuchać od deski do deski, bowiem wszystkie utwory znakomicie się uzupełniają i tworzą jedną całość. Na tej płycie po raz kolejny Kate Bush zabiera muzykę pop tam, gdzie ta muzyka jeszcze nie była. To już nieco inne miejsce niż to na „The Kick Inside”. „Lionheart” tworzy naturalny pomost pomiędzy tym niewinnym, młodzieńczym optymizmem, naturalną świeżością, pasją, a głosem artystki dojrzałej, doskonale zorientowanej w swoim potencjale i umiejętnościach, mającej pełna kontrolę nad procesem twórczym i produkcją, nie bojącej się eksperymentować. „Lionheart” jest takim, jedynym w swoim rodzaju doświadczeniem, którego nie znajdziesz na „The Kick Inside”, ani na „Never For Ever”. Płyta zapomniana, obarczona absolutnie krzywdzącym piętnem tej najgorszej w dorobku Kate Bush, na której moim zdaniem artystka po raz drugi udowadnia, że ma do zaoferowania coś wyjątkowego i niezwykłego, momentami wręcz ekscytującego. Obok „The Kick Inside”, na tym albumie da się jeszcze odczuć tę szczególną, intymną wręcz więź ze słuchaczem. Wraz z dojrzałością i złożonością kolejnych płyt ta więź maleje, zamienia się bardziej w podziw, który wynosi co prawda na piedestały, ale tym samym nie jest już tak bliskim uczuciem. „Lionheart” to pełny, przemyślany album, który, jeśli mogę tak to ująć „zestarzał się” o niebo lepiej niż „The Kick Inside”. No cóż, może faktycznie moja wrażliwość jest specyficzna i jednostkowa i zwichrowana. Jeśli tak jest, to bardzo dobrze. Nie muszę się jeszcze ranić, by zobaczyć, czy jeszcze coś czuję. Jeśli dam ocenę [10/10], to zostanę posądzony o nadmierną egzaltację. Jeśli napiszę [9/10], niechcący potwiedzę coś z czym się nie zgadzam, a mianowicie że jest to najsłabsza płyta Kate Bush. Nie dam więc żadnej oceny, niech każdy zrobi to sam, jeśli już bardzo chce. Ale nie wcześniej niż po poświęceniu temu albumowi takiej porcji uwagi, na jaką on niewątpliwie zasługuje. Robert Marciniak Drugi album Kate Bush ukazał się zaledwie 9 miesięcy po swoim poprzedniku, „The Kick Inside”. Patrząc na całą dyskografię brytyjskiej wokalistki i jej wieloletnie odstępy między albumami, to rzeczywiście nagranie płyty w 9 miesięcy nie jest w jej stylu; Bush znana jest ze swojej perfekcyjności, a „Lionheart” było wymogiem wytwórni. Po latach artystka przyznała, że jak na tak krótki czas jest to dobra płyta, ale nie jest z niej do końca zadowolona. Album nie różni się znacznie od swojego poprzednika. Ponownie wykorzystano teksty, które Bush napisała jako nastolatka (podobno w latach 70. zarejestrowano setki takich piosenek i najprawdopodobniej nigdy ich nie usłyszymy), tylko trzy kompozycje napisano „na świeżo”. Pierwsze „Symphony in Blue” to jeden z moich faworytów – to beztroska popowa kompozycja, w której Bush balansuje na granicy jawy i snu. Mniej podoba mi się niepokojące „Fullhouse”, w którym artystka wysokim głosem upomina „Remember yourself / you’ve got a fullhouse in your head tonight”. Najmniej podoba mi się przedobrzone przez swoją teatralność i wokalizy „Coffee Homeground”. Nie zabrakło fortepianowych kawałków, które są wizytówką Bush. Zmysłowe „In the Warm Room” nawiązuje do “Feel It” z poprzedniego albumu; 20-letnia wokalistka po raz kolejny udowodniła, że nie ma oporów w przed wykonywaniem utworów o tematyce erotycznej (z resztą jak śpiewa w “Symphony in Blue”: “The more I think about sex the better it gets”). Natomiast folkowe „Oh England My Lionheart”, w którym pobrzękuje klawesyn jest piękną odą do ojczyzny artystki. Słabiej brzmią żywsze kompozycje o rockowym charakterze – kiedy „Hammer Horror” jeszcze zyskuje poprzez swoją melodyjność i chwytliwy refren, to w „Don’t Push Your Foot on Heartbreak” podobają mi się jedynie piski Bush w refrenie. Za najgorszy utwór uważam „Wow” – nie dość, że jego warstwa liryczna kuleje, to irytuje mnie to, że wokalistka wyje w nim jak syrena. Warto też wspomnieć o intrygującym kawałku „Kashka From Baghdad”, obok którego nie można przejść obojętnie, może dlatego że opowieść o Kashce z Bagdadu, która żyje na kocią łapę z jakimś typem, jest po prostu intrygująca. „Lionheart” nie powtórzyło sukcesu poprzednika, ba, to jedyny album Kate Bush, który nie załapał się do pierwszej piątki w UK. Nie uważam go jednak za słabszy – tak samo zachwycam się wybranymi utworami i pomijam pozostałe. Brakuje mi jednak na nim hitu na miarę „Wuthering Heights” czy małych arcydzieł takich jak „The Man with a Child in His Eyes” czy „Moving”. Wciąż słuchanie 20-letniej wokalistki to przyjemność – młoda artystka uwodzi swoją dziewczęcością, zachwyca świetnie napisanymi tekstami i sprawia, że do jej muzyki chce się wracać po 4 dekadach. Szafir ..::TRACK-LIST::.. 1. Symphony In Blue 3:34 2. In Search Of Peter Pan 3:46 3. Wow 3:58 4. Don't Push Your Foot On The Heartbrake 3:11 5. Oh England My Lionheart 3:09 6. Fullhouse 3:13 7. In The Warm Room 3:33 8. Kashka From Baghdad 3:55 9. Coffee Homeground 3:38 10. Hammer Horror 4:37 ..::OBSADA::.. Kate Bush - vocals, piano, assistant arranger, harmony vocals (4, 5) Andrew Powell - arranger, joanna strumentum (8), harmonium (10) Duncan Mackay - Fender Rhodes (1, 2, 4), synthesizer (3, 9, 10) 4B - synthesizer (3) Francis Monkman - harpsichord (4, 5), Hammond organ (6) Richard Harvey - recorders (5) Ian Bairnson - electric guitar (1–4, 6, 10), acoustic guitar (2, 10), rhythm guitar (9) Paddy Bush - mandolins (3), harmony vocals (4, 5, 8), slide guitar (4), strumento de porco (pig's-head psaltery), mandocello and pan flute (8) Brian Bath - guitars (3) David Paton - bass guitar (1, 2, 4, 6, 9) Del Palmer - bass guitar (3, 8, 10) Stuart Elliott - drums (1, 2, 4, 6, 9, 10), percussion (1, 8, 9) Charlie Morgan - drums (3, 8) David Katz - orchestral contractor (for unnamed session orchestra: 9, 10) https://www.youtube.com/watch?v=3KKgC67wU50 SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-01-20 16:45:35
Rozmiar: 194.80 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
..::INFO::..
Balloonerism to siódmy album studyjny amerykańskiego rapera Maca Millera. To jego drugi pośmiertny album od czasu jego śmierci we wrześniu 2018 roku. Miller nagrał album w latach 2013–2014, mniej więcej w czasie, gdy ukazał się jego mixtape Faces. Title: Balloonerism Artist: Mac Miller Country: USA Year: 2025 Genre: Hip Hop Format / Codec: MP3 Audio bitrate: 320 Kbps ..::TRACK-LIST::.. 1.Tambourine Dream 2.DJ's Chord Organ (featuring SZA) 3.Do You Have a Destination? 4.5 Dollar Pony Rides 5.Friendly Hallucinations 6.Mrs. Deborah Downer 7.Stoned 8.Shangri-La 9.Funny Papers 10.Excelsior 11.Transformations 12.Manakins 13.Rick's Piano 14.Tomorrow Will Never Know ![]()
Seedów: 15
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-01-20 09:31:35
Rozmiar: 135.51 MB
Peerów: 1
Dodał: Uploader
Opis
..::INFO::..
Drugi album studyjny francuskiej grupy skapunkowej z Orleanu. Artist: BeeLESKA Title: Faites Du Brie! Country: Francja Year: 2005 Genre: SkaPunk Format / Codec: MP3 Audio bitrate: 128 Kbps ..::TRACK-LIST::.. 1.Saoulant 2.Ali Jackson 3.La Papayou 4.Des Bas Et Des Vais (1ere Partie) 5.Des Bas Et Des Vais (2eme Partie) 6.Drole D'Atmosp'Hair 7.Festisch 8.La Diskatheque 9.Position Maximum 10.Sur La Roots 11.Si J'Aurai Su, J'Aurai Reste Chez Ma Mere ![]()
Seedów: 29
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-01-20 09:31:11
Rozmiar: 39.13 MB
Peerów: 0
Dodał: Uploader
Opis
...( Info )...
Artist...............: Marianne Mirage Album................: Teatro Genre................: Pop Year.................: 2025 Codec................: reference libFLAC 1.4.3 ...( TrackList )... 001. Marianne Mirage - Chiudi Gli Occhi 002. Marianne Mirage - Cielo 003. Marianne Mirage - Baci 004. Marianne Mirage - Tramontana 005. Marianne Mirage - Venere 006. Marianne Mirage - Senza Ridere 007. Marianne Mirage - Iride 008. Marianne Mirage - Due Anime 009. Marianne Mirage - La Canzone Del Vampiro ![]()
Seedów: 70
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-01-20 09:28:43
Rozmiar: 336.63 MB
Peerów: 23
Dodał: Uploader
Opis
...( Info )...
Artist: Quatuor Cobalt Album: Reflets du temps Year: 2025 Genre: Classic Quality: FLAC 24Bit-96kHz ...( TrackList )... 01. String Quartet No. 2 in B-Flat Major, Op. 3: I. Andantino 02. String Quartet No. 2 in B-Flat Major, Op. 3: II. Allegro 03. String Quartet in E-Flat Major, H. 277: I. Adagio ma non troppo 04. String Quartet in E-Flat Major, H. 277: II. Allegretto 05. String Quartet in E-Flat Major, H. 277: III. Romanze 06. String Quartet in E-Flat Major, H. 277: IV. Allegro molto vivace 07. Tres piezas for String Quartet, Op. 5: I. Canción del atardecer 08. Tres piezas for String Quartet, Op. 5: II. Pastoral con variaciones 09. Tres piezas for String Quartet, Op. 5: III. Danza rústica ![]()
Seedów: 73
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-01-20 09:28:36
Rozmiar: 801.69 MB
Peerów: 30
Dodał: Uploader
Opis
...( Info )...
Title: The 3rd Dimension Artist: Hazzerd Year: 2025 Genre: Thrash-Metal Country: Canada Duration: 00:41:06 Format/Codec: MP3 Audio bitrate: 320 kbps ...( TrackList )... 01 - Interdimension [00:03:35] 02 - Scars [00:03:38] 03 - Unto Ashes [00:06:18] 04 - Deathbringer [00:04:25] 05 - T.T.T [00:01:25] 06 - Plagueis [00:03:50] 07 - ThArSh TiLl DeTh [00:02:23] 08 - Parasitic [00:03:13] 09 - A Fell Omen [00:09:07] 10 - Control [00:03:08] ![]()
Seedów: 20
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-01-20 09:24:32
Rozmiar: 95.23 MB
Peerów: 3
Dodał: Uploader
Opis
TRACKLISTA:
1. Art Brut (Pejzaż remix) 2. Stówa (2K88 remix) 3. Oczyszczenie (ENZU remix) 4. TEB 200-1 (Kixnare remix) 5. Poszła i nie wróci Feat. Kasia Lins (Duit remix) 6. Bez tytułu (@atutowy remix) 7. Nie ma ratunku (@atutowy remix) 8. Ja ja ja pierdolę (Louis Villain remix) 9. Boiskowe ferajny (Emade remix) 10. Sansara (Falcon1 remix) 11. Księżycowy krok (Kuba Galiński remix) 12. Mallory Knox (Steez83 remix) 13. Pan Bóg Twój (The Returners remix) 14. Tiramisu 2 (Urbanski remix) 15. Jakby kończył się (Daniel Drumz remix) 16. W tej podróży (The Returners x Steez83 remix) 17. 2008 dobrze pamiętam Feat. Lena Osińska (Tropiki remix) 18. Ritz-Carlton Feat. Vito Bambino (Steez83 remix) 19. Na ostatnią chwilę Feat. Daria Zawiałow DANE TECHNICZNE: Wielkość uploadu: 116,6 MB Format/Kodek: Mp3 ![]()
Seedów: 15
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-01-20 09:24:24
Rozmiar: 116.97 MB
Peerów: 2
Dodał: Uploader
Opis
TRACKLISTA:
1. Kreator Żywota 2. Sigma 3. Lustro Feat. Aleshen & Białas 4. Mięska Szachownica 5. Sytuacja Wymaga Feat. Arczi Szajka & Intruz 6. Odbijam Feat. Bizarre 7. Skazany Na Trening 8. Wielbłądzie Kopyto 9. Tulipan 10. Hotel Feat. Słoń 11. Drapieżcy Feat. Ero JWP & Merd DT 12. Relax Stoprocent2 Feat. DJ Gondek 13. Dobra Zabawa Feat. Pezet DANE TECHNICZNE: Wielkość uploadu: 100,7 MB Format/Kodek: Mp3 ![]()
Seedów: 14
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-01-20 09:24:17
Rozmiar: 101.01 MB
Peerów: 3
Dodał: Uploader
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Far be it from me to actually purchase a live video, but this one totally killed, all the way down to Martin's little sheet metal broadsword. I cannot believe that a band could perform so well on a video, next to Maiden. I cannot really say much more for it, but I think this video really brings out Martin's voice. IMO, this proves his voice to be one of the best in thrash, as well as one of the most original. My favorite part about it though, and anyone who watches Red Dwarf might draw this distinction, that when Martin is singing, he looks like Lister from the show, and even sounds like him slightly. This is a wonderful Video, and any fan of this band should own it. 95 Znarglaxe ..::TRACK-LIST::.. Recorded Live In East Berlin 1. Opening 2. The Clerical Conspiracy 3. Do Dark Horses Dream Of Nightmares? 4. Behind The Crooked Cross 5. I For An Eye 6. The Best Of Enemies 7. For Those Who Died 8. A Cautionary Tale 9. The Church Bizarre LDRip to DVD5 ..::OBSADA::.. Martin Walkyier - Vocals Andy Sneap - Guitars Neil Watson - Guitars Frazer Craske - Bass Simon Negus - Drums https://www.youtube.com/watch?v=s1SLxWXijH8 SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-01-19 19:51:56
Rozmiar: 4.07 GB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Zremasterowana, szwedzka edycja kultowego, wydanego w styczniu 1973 roku albumu, na którym muzycy wczesnego składu Thin Lizzy (Phil Lynott, Eric Bell i Brian Downey) z pomocą dwóch innych Irlandczyków (wokalisty i klawiszowca), wykonują klasyczne numery Deep Purple oraz kilka przeróbek. To jest bardzo dobry, solidny album - w epoce wydany dla szybkich pieniędzy nakładem niewielkich wytwórni, a dziś bez wątpienia należący do szerokiego kanonu rocka. Warto zwrócić uwagę na świetne wersje 'Fireball' i 'Hush', a przede wszystkim na doskonały 'Speed King'! To jest absolutny mus dla fanów Lizzy i starego hard rocka! W środku zamieszczono m.in. reprodukcję okładki niemieckiej edycji wydanej pod nazwą The Rock Machine)! I think there is a very salient point being missed by some reviewers.This was not intended for release as an album by a new group on a major label.It was aimed at the market which bought Pickwick records Top Of The Pops compilations and MFP's Hot Hits comps.That market was British schoolkids who didn't have the cash to go out and buy all the albums and singles by all their favourite artists,so this type of LP was hugely popular Of course it's cover versions done as closely as possible to the original-that's the point.These weren't bought by fans wanting to hear a ten minute improvised guitar/keyboard duel around the basis of Fireball.They wanted something that sounds as close to Fireball as possible for 50 pence from the local Woolworth's as opposed to shelling out £2.50 for Deep purple's album.If you only have £2.50 pocket money you have a dilemma.I remember spending hours in my local record store with the heavy choice to make -does it go on Yes's Close To The Edge,The Ash's Argus,the latest Purple,Heep,Cat Stevens,Tull,Camel,Ad Infinitum. You couldn't have 'em all-just one.That's why these LPs flourished in the early 70s in the Uk. Luminaries such as Elton John,David Byron of Heep and others loaned there talents to TOTP and Hot Hits LPs.Some tracks turned out passably good. many were laughably bad.In the case of Downey and Bell on Funky Junction's Lp the band does a decent job(There is doubt as to whether Lynott actually appears on the recordings.Some say yeah others nay. ..::TRACK-LIST::.. 1. Fireball 3:25 2. Hush 3:11 3. Palamatoon 3:26 4. Dan 2:31 5. Strange Kinda Woman 3:33 6. Black Night 3:32 7. Rising Sun 3:30 8. Speed King 5:24 9. Corina 4:30 ..::OBSADA::.. Eric Bell - guitar Phil Lynott - bass guitar Brian Downey - drums Benny White - vocals Dave Lennox - keyboards https://www.youtube.com/watch?v=ky7YtxiMhp8 SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-01-19 17:33:26
Rozmiar: 80.77 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Zremasterowana, szwedzka edycja kultowego, wydanego w styczniu 1973 roku albumu, na którym muzycy wczesnego składu Thin Lizzy (Phil Lynott, Eric Bell i Brian Downey) z pomocą dwóch innych Irlandczyków (wokalisty i klawiszowca), wykonują klasyczne numery Deep Purple oraz kilka przeróbek. To jest bardzo dobry, solidny album - w epoce wydany dla szybkich pieniędzy nakładem niewielkich wytwórni, a dziś bez wątpienia należący do szerokiego kanonu rocka. Warto zwrócić uwagę na świetne wersje 'Fireball' i 'Hush', a przede wszystkim na doskonały 'Speed King'! To jest absolutny mus dla fanów Lizzy i starego hard rocka! W środku zamieszczono m.in. reprodukcję okładki niemieckiej edycji wydanej pod nazwą The Rock Machine)! I think there is a very salient point being missed by some reviewers.This was not intended for release as an album by a new group on a major label.It was aimed at the market which bought Pickwick records Top Of The Pops compilations and MFP's Hot Hits comps.That market was British schoolkids who didn't have the cash to go out and buy all the albums and singles by all their favourite artists,so this type of LP was hugely popular Of course it's cover versions done as closely as possible to the original-that's the point.These weren't bought by fans wanting to hear a ten minute improvised guitar/keyboard duel around the basis of Fireball.They wanted something that sounds as close to Fireball as possible for 50 pence from the local Woolworth's as opposed to shelling out £2.50 for Deep purple's album.If you only have £2.50 pocket money you have a dilemma.I remember spending hours in my local record store with the heavy choice to make -does it go on Yes's Close To The Edge,The Ash's Argus,the latest Purple,Heep,Cat Stevens,Tull,Camel,Ad Infinitum. You couldn't have 'em all-just one.That's why these LPs flourished in the early 70s in the Uk. Luminaries such as Elton John,David Byron of Heep and others loaned there talents to TOTP and Hot Hits LPs.Some tracks turned out passably good. many were laughably bad.In the case of Downey and Bell on Funky Junction's Lp the band does a decent job(There is doubt as to whether Lynott actually appears on the recordings.Some say yeah others nay. ..::TRACK-LIST::.. 1. Fireball 3:25 2. Hush 3:11 3. Palamatoon 3:26 4. Dan 2:31 5. Strange Kinda Woman 3:33 6. Black Night 3:32 7. Rising Sun 3:30 8. Speed King 5:24 9. Corina 4:30 ..::OBSADA::.. Eric Bell - guitar Phil Lynott - bass guitar Brian Downey - drums Benny White - vocals Dave Lennox - keyboards https://www.youtube.com/watch?v=ky7YtxiMhp8 SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-01-19 17:30:14
Rozmiar: 243.15 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Jeśli ktoś wyczekiwał, że w 2020 roku na rynku reedycji pojawi się jakiś prawdziwy ‘killer’ to bez wątpienia wiadomość, która dotarła do nas już jakiś czas temu spełniła te oczekiwania w co najmniej 200 %. No ale nie może być inaczej, jeśli jedna z najwybitniejszych płyt w historii muzyki zostaje wydana w wersji 26 (!!!) dyskowej. Album In The Court Of The Crimson King o którym już pisałem na naszym blogu nie wymaga żadnej rekomendacji. Powiedziano o nim chyba wszystko i nie sądzę, aby ktokolwiek, kto zagląda na Rockową płytotekę mógł go nie znać na pamięć. Dlatego zamiast filozofować od razu skupimy się na zawartości najnowszego wydawnictwa legendarnych – King Crimson. Właściwie box nazywać się będzie The Complete 1969 Recordings, ale ponieważ w tym roku zespół nagrał tylko jeden (debiutancki) album i tak wszystko w tym pudełku kręcić się będzie wokół jego zawartości. Oczywiście opisanie i przeanalizowanie całej zawartości boxu wymagało by co najmniej habilitacji, dlatego zerkniemy na wszystko w nieco bardziej powierzchowny i przystępny sposób. Zaznaczmy jednak od razu, że w zestawie mają się znaleźć WSZYSTKIE nagrania sesyjne oraz mixy (o jakich wiadomo że istnieją), komplet zachowanych rejestracji koncertowych i radiowych z 1969 roku oraz wybór nagrań z okresu przed wydaniem legendarnego debiutu. Wydawnictwo rozpoczynają albumy live. Na siedmiu dyskach zamieszczono wydawane już wcześniej w różnych seriach i konfiguracjach legendarne występy zespołu m.in. w Hyde Parku czy Fillmore West i East. Ponoć specjalnie dla tej edycji wykonano nowe masteringi i zgranie materiałów z nośników źródłowych, co zauważalnie poprawiło ich jakość. Kolejne pięć kompaktów do wszelkie warianty zasadniczego albumu. A więc zremasterowana wersja z 1969 roku, remixy z lat 2009 i 2019 oraz masa dodatków, zawartych w poprzednich edycjach. Wreszcie to co chyba najciekawsze, czyli ostatnie 7 dysków. Zawierają one na nowo zmiksowane do stereo wszystkie istniejące zapisy z sesji nagraniowej. Z jednej strony słuchanie np. 11 podejść do i Epitaph może być nieco nużące, ale z drugiej przecież wszyscy od zawsze marzymy, aby poznać jak najwięcej zachowanych outtake’ów naszych ukochanych zespołów. Dodatkowe dwie płyty audio to wybór na nowo zgranych i zremasterowanych nagrań zespołu Giles, Giles & Fripp z 1968 roku oraz CD z kapitalnymi rejestracjami dla Radia BBC (szkoda, że zachowało się ich tylko pięć). W pudełku znajdziemy jeszcze dwa DVD i cztery Blu-Raye – z masą nagrań zamieszczonych już na opisywanych kompaktach z tym, że podanych w innych formatach dźwiękowych (pliki stereo w wysokiej rozdzielczości, miksy przestrzenne w wielu wariantach, itp). Prawdziwą ucztą może okazać się nowy mix Stevena Wilsona wykonany w technologii Dolby Atmos (podobno solówki i mellotrony „krążą tam nad głową”, a instrumentalna sekcja w Moonchild, otrzymuje całkiem nową jakość). Posłuchamy – ocenimy. Całość zapakowano w pudło wielkości winylu, obok płyt zawierające oczywiście gruba 40-stronicowa książkę z wszelkimi informacjami i notkami o zamieszczonych w boxie nagraniach. Moją pierwszą reakcją na wieść o przygotowywanym zestawie była myśl: super, ale na pewno nie kupię, bo i tak nigdy nie będę słuchał. Ale że wydawnictwo dotyczy, kto wie czy nie najważniejszej płyty w historii rocka progresywnego powoli zaczynam się przełamywać. Paweł Nawara The complete audio history of one of the most important debut albums of all time is presented across 26 discs in this boxed set. Featuring a new Dolby Atmos mix by Steven Wilson, 6 CDs' worth of session material on CD & Blu-Ray for the first time (fully mixed by David Singleton), a further disc of newly compiled studio material, the box also includes the original studio album, every alternate take known to exist, every mix known to exist, all live recordings known to exist & a selection of pre/Crimson 1968 recordings. As with the previous seven boxed sets in the series, The Complete 1969 Recordings is housed in a vinyl sized box complete with a booklet featuring an introduction by Robert Fripp, notes about the source tapes from David Singleton, sleeve-notes by King Crimson biographer Sid Smith, previously unseen photos from the recordings sessions, additional memorabilia and a protective outer sleeve. Having done 5.1 Surround Sound mixes for both the 40th & 50th-anniversary editions of the album, Steven Wilson was able to take full advantage of the opportunities offered by Atmos mixing, allowing for far greater movement within the mix itself. As he put it: "I've definitely had a bit more fun with the Atmos mix, watch out for solos and mellotrons circling overhead!" While the improv section of 'Moonchild' is a particular beneficiary of this approach, the mix is very active, with plenty of ear-catching moments to offer to listeners. Likewise, significant work on the multi-track tapes was undertaken by David Singleton - who mixed all of the existing multi-track sessions recordings to stereo as well as running the single track CD length 'Let's Make a Hit Waxing' - from those same tapes. "Listening to the original recording sessions was astonishing. Time collapses and you are suddenly there in the studio with a young band, just starting out, as they experiment with recording their first album. It is not so much listening to a slick product, more witnessing a process. You are present at the birth.” ..::TRACK-LIST::.. CD 3 - Live At Plumpton Festival, August 9 1969: 1. 21st Century Schizoid Man 7:36 2. Get Thy Bearings 10:49 3. Announcement 0:17 4. The Court Of The Crimson King 7:02 5. Mantra 8:49 6. Travel Weary Capricorn 3:58 7. Improv (Including By The Sleeping Lagoon) 8:53 8. Mars 8:05 https://www.youtube.com/watch?v=0EslOt4njQc SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 16
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-01-19 17:01:49
Rozmiar: 128.53 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Jeśli ktoś wyczekiwał, że w 2020 roku na rynku reedycji pojawi się jakiś prawdziwy ‘killer’ to bez wątpienia wiadomość, która dotarła do nas już jakiś czas temu spełniła te oczekiwania w co najmniej 200 %. No ale nie może być inaczej, jeśli jedna z najwybitniejszych płyt w historii muzyki zostaje wydana w wersji 26 (!!!) dyskowej. Album In The Court Of The Crimson King o którym już pisałem na naszym blogu nie wymaga żadnej rekomendacji. Powiedziano o nim chyba wszystko i nie sądzę, aby ktokolwiek, kto zagląda na Rockową płytotekę mógł go nie znać na pamięć. Dlatego zamiast filozofować od razu skupimy się na zawartości najnowszego wydawnictwa legendarnych – King Crimson. Właściwie box nazywać się będzie The Complete 1969 Recordings, ale ponieważ w tym roku zespół nagrał tylko jeden (debiutancki) album i tak wszystko w tym pudełku kręcić się będzie wokół jego zawartości. Oczywiście opisanie i przeanalizowanie całej zawartości boxu wymagało by co najmniej habilitacji, dlatego zerkniemy na wszystko w nieco bardziej powierzchowny i przystępny sposób. Zaznaczmy jednak od razu, że w zestawie mają się znaleźć WSZYSTKIE nagrania sesyjne oraz mixy (o jakich wiadomo że istnieją), komplet zachowanych rejestracji koncertowych i radiowych z 1969 roku oraz wybór nagrań z okresu przed wydaniem legendarnego debiutu. Wydawnictwo rozpoczynają albumy live. Na siedmiu dyskach zamieszczono wydawane już wcześniej w różnych seriach i konfiguracjach legendarne występy zespołu m.in. w Hyde Parku czy Fillmore West i East. Ponoć specjalnie dla tej edycji wykonano nowe masteringi i zgranie materiałów z nośników źródłowych, co zauważalnie poprawiło ich jakość. Kolejne pięć kompaktów do wszelkie warianty zasadniczego albumu. A więc zremasterowana wersja z 1969 roku, remixy z lat 2009 i 2019 oraz masa dodatków, zawartych w poprzednich edycjach. Wreszcie to co chyba najciekawsze, czyli ostatnie 7 dysków. Zawierają one na nowo zmiksowane do stereo wszystkie istniejące zapisy z sesji nagraniowej. Z jednej strony słuchanie np. 11 podejść do i Epitaph może być nieco nużące, ale z drugiej przecież wszyscy od zawsze marzymy, aby poznać jak najwięcej zachowanych outtake’ów naszych ukochanych zespołów. Dodatkowe dwie płyty audio to wybór na nowo zgranych i zremasterowanych nagrań zespołu Giles, Giles & Fripp z 1968 roku oraz CD z kapitalnymi rejestracjami dla Radia BBC (szkoda, że zachowało się ich tylko pięć). W pudełku znajdziemy jeszcze dwa DVD i cztery Blu-Raye – z masą nagrań zamieszczonych już na opisywanych kompaktach z tym, że podanych w innych formatach dźwiękowych (pliki stereo w wysokiej rozdzielczości, miksy przestrzenne w wielu wariantach, itp). Prawdziwą ucztą może okazać się nowy mix Stevena Wilsona wykonany w technologii Dolby Atmos (podobno solówki i mellotrony „krążą tam nad głową”, a instrumentalna sekcja w Moonchild, otrzymuje całkiem nową jakość). Posłuchamy – ocenimy. Całość zapakowano w pudło wielkości winylu, obok płyt zawierające oczywiście gruba 40-stronicowa książkę z wszelkimi informacjami i notkami o zamieszczonych w boxie nagraniach. Moją pierwszą reakcją na wieść o przygotowywanym zestawie była myśl: super, ale na pewno nie kupię, bo i tak nigdy nie będę słuchał. Ale że wydawnictwo dotyczy, kto wie czy nie najważniejszej płyty w historii rocka progresywnego powoli zaczynam się przełamywać. Paweł Nawara The complete audio history of one of the most important debut albums of all time is presented across 26 discs in this boxed set. Featuring a new Dolby Atmos mix by Steven Wilson, 6 CDs' worth of session material on CD & Blu-Ray for the first time (fully mixed by David Singleton), a further disc of newly compiled studio material, the box also includes the original studio album, every alternate take known to exist, every mix known to exist, all live recordings known to exist & a selection of pre/Crimson 1968 recordings. As with the previous seven boxed sets in the series, The Complete 1969 Recordings is housed in a vinyl sized box complete with a booklet featuring an introduction by Robert Fripp, notes about the source tapes from David Singleton, sleeve-notes by King Crimson biographer Sid Smith, previously unseen photos from the recordings sessions, additional memorabilia and a protective outer sleeve. Having done 5.1 Surround Sound mixes for both the 40th & 50th-anniversary editions of the album, Steven Wilson was able to take full advantage of the opportunities offered by Atmos mixing, allowing for far greater movement within the mix itself. As he put it: "I've definitely had a bit more fun with the Atmos mix, watch out for solos and mellotrons circling overhead!" While the improv section of 'Moonchild' is a particular beneficiary of this approach, the mix is very active, with plenty of ear-catching moments to offer to listeners. Likewise, significant work on the multi-track tapes was undertaken by David Singleton - who mixed all of the existing multi-track sessions recordings to stereo as well as running the single track CD length 'Let's Make a Hit Waxing' - from those same tapes. "Listening to the original recording sessions was astonishing. Time collapses and you are suddenly there in the studio with a young band, just starting out, as they experiment with recording their first album. It is not so much listening to a slick product, more witnessing a process. You are present at the birth.” ..::TRACK-LIST::.. CD 3 - Live At Plumpton Festival, August 9 1969: 1. 21st Century Schizoid Man 7:36 2. Get Thy Bearings 10:49 3. Announcement 0:17 4. The Court Of The Crimson King 7:02 5. Mantra 8:49 6. Travel Weary Capricorn 3:58 7. Improv (Including By The Sleeping Lagoon) 8:53 8. Mars 8:05 https://www.youtube.com/watch?v=0EslOt4njQc SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-01-19 16:55:56
Rozmiar: 322.88 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Jeśli ktoś wyczekiwał, że w 2020 roku na rynku reedycji pojawi się jakiś prawdziwy ‘killer’ to bez wątpienia wiadomość, która dotarła do nas już jakiś czas temu spełniła te oczekiwania w co najmniej 200 %. No ale nie może być inaczej, jeśli jedna z najwybitniejszych płyt w historii muzyki zostaje wydana w wersji 26 (!!!) dyskowej. Album In The Court Of The Crimson King o którym już pisałem na naszym blogu nie wymaga żadnej rekomendacji. Powiedziano o nim chyba wszystko i nie sądzę, aby ktokolwiek, kto zagląda na Rockową płytotekę mógł go nie znać na pamięć. Dlatego zamiast filozofować od razu skupimy się na zawartości najnowszego wydawnictwa legendarnych – King Crimson. Właściwie box nazywać się będzie The Complete 1969 Recordings, ale ponieważ w tym roku zespół nagrał tylko jeden (debiutancki) album i tak wszystko w tym pudełku kręcić się będzie wokół jego zawartości. Oczywiście opisanie i przeanalizowanie całej zawartości boxu wymagało by co najmniej habilitacji, dlatego zerkniemy na wszystko w nieco bardziej powierzchowny i przystępny sposób. Zaznaczmy jednak od razu, że w zestawie mają się znaleźć WSZYSTKIE nagrania sesyjne oraz mixy (o jakich wiadomo że istnieją), komplet zachowanych rejestracji koncertowych i radiowych z 1969 roku oraz wybór nagrań z okresu przed wydaniem legendarnego debiutu. Wydawnictwo rozpoczynają albumy live. Na siedmiu dyskach zamieszczono wydawane już wcześniej w różnych seriach i konfiguracjach legendarne występy zespołu m.in. w Hyde Parku czy Fillmore West i East. Ponoć specjalnie dla tej edycji wykonano nowe masteringi i zgranie materiałów z nośników źródłowych, co zauważalnie poprawiło ich jakość. Kolejne pięć kompaktów do wszelkie warianty zasadniczego albumu. A więc zremasterowana wersja z 1969 roku, remixy z lat 2009 i 2019 oraz masa dodatków, zawartych w poprzednich edycjach. Wreszcie to co chyba najciekawsze, czyli ostatnie 7 dysków. Zawierają one na nowo zmiksowane do stereo wszystkie istniejące zapisy z sesji nagraniowej. Z jednej strony słuchanie np. 11 podejść do i Epitaph może być nieco nużące, ale z drugiej przecież wszyscy od zawsze marzymy, aby poznać jak najwięcej zachowanych outtake’ów naszych ukochanych zespołów. Dodatkowe dwie płyty audio to wybór na nowo zgranych i zremasterowanych nagrań zespołu Giles, Giles & Fripp z 1968 roku oraz CD z kapitalnymi rejestracjami dla Radia BBC (szkoda, że zachowało się ich tylko pięć). W pudełku znajdziemy jeszcze dwa DVD i cztery Blu-Raye – z masą nagrań zamieszczonych już na opisywanych kompaktach z tym, że podanych w innych formatach dźwiękowych (pliki stereo w wysokiej rozdzielczości, miksy przestrzenne w wielu wariantach, itp). Prawdziwą ucztą może okazać się nowy mix Stevena Wilsona wykonany w technologii Dolby Atmos (podobno solówki i mellotrony „krążą tam nad głową”, a instrumentalna sekcja w Moonchild, otrzymuje całkiem nową jakość). Posłuchamy – ocenimy. Całość zapakowano w pudło wielkości winylu, obok płyt zawierające oczywiście gruba 40-stronicowa książkę z wszelkimi informacjami i notkami o zamieszczonych w boxie nagraniach. Moją pierwszą reakcją na wieść o przygotowywanym zestawie była myśl: super, ale na pewno nie kupię, bo i tak nigdy nie będę słuchał. Ale że wydawnictwo dotyczy, kto wie czy nie najważniejszej płyty w historii rocka progresywnego powoli zaczynam się przełamywać. Paweł Nawara The complete audio history of one of the most important debut albums of all time is presented across 26 discs in this boxed set. Featuring a new Dolby Atmos mix by Steven Wilson, 6 CDs' worth of session material on CD & Blu-Ray for the first time (fully mixed by David Singleton), a further disc of newly compiled studio material, the box also includes the original studio album, every alternate take known to exist, every mix known to exist, all live recordings known to exist & a selection of pre/Crimson 1968 recordings. As with the previous seven boxed sets in the series, The Complete 1969 Recordings is housed in a vinyl sized box complete with a booklet featuring an introduction by Robert Fripp, notes about the source tapes from David Singleton, sleeve-notes by King Crimson biographer Sid Smith, previously unseen photos from the recordings sessions, additional memorabilia and a protective outer sleeve. Having done 5.1 Surround Sound mixes for both the 40th & 50th-anniversary editions of the album, Steven Wilson was able to take full advantage of the opportunities offered by Atmos mixing, allowing for far greater movement within the mix itself. As he put it: "I've definitely had a bit more fun with the Atmos mix, watch out for solos and mellotrons circling overhead!" While the improv section of 'Moonchild' is a particular beneficiary of this approach, the mix is very active, with plenty of ear-catching moments to offer to listeners. Likewise, significant work on the multi-track tapes was undertaken by David Singleton - who mixed all of the existing multi-track sessions recordings to stereo as well as running the single track CD length 'Let's Make a Hit Waxing' - from those same tapes. "Listening to the original recording sessions was astonishing. Time collapses and you are suddenly there in the studio with a young band, just starting out, as they experiment with recording their first album. It is not so much listening to a slick product, more witnessing a process. You are present at the birth.” ..::TRACK-LIST::.. CD 2 - Live At The Marquee, July 6, 1969: 1. 21st Century Schizoid Man 6:21 2. Drop In 5:42 3. Announcement (Incomplete) 0:43 4. I Talk To The Wind 4:34 5. Epitaph (Incomplete) 3:21 6. Travel Weary Capricorn 11:07 7. Improv (Inc Nola And Etude No. 7) 12:29 8. Mars 8:22 https://www.youtube.com/watch?v=0EslOt4njQc SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 13
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-01-19 16:35:36
Rozmiar: 121.89 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Jeśli ktoś wyczekiwał, że w 2020 roku na rynku reedycji pojawi się jakiś prawdziwy ‘killer’ to bez wątpienia wiadomość, która dotarła do nas już jakiś czas temu spełniła te oczekiwania w co najmniej 200 %. No ale nie może być inaczej, jeśli jedna z najwybitniejszych płyt w historii muzyki zostaje wydana w wersji 26 (!!!) dyskowej. Album In The Court Of The Crimson King o którym już pisałem na naszym blogu nie wymaga żadnej rekomendacji. Powiedziano o nim chyba wszystko i nie sądzę, aby ktokolwiek, kto zagląda na Rockową płytotekę mógł go nie znać na pamięć. Dlatego zamiast filozofować od razu skupimy się na zawartości najnowszego wydawnictwa legendarnych – King Crimson. Właściwie box nazywać się będzie The Complete 1969 Recordings, ale ponieważ w tym roku zespół nagrał tylko jeden (debiutancki) album i tak wszystko w tym pudełku kręcić się będzie wokół jego zawartości. Oczywiście opisanie i przeanalizowanie całej zawartości boxu wymagało by co najmniej habilitacji, dlatego zerkniemy na wszystko w nieco bardziej powierzchowny i przystępny sposób. Zaznaczmy jednak od razu, że w zestawie mają się znaleźć WSZYSTKIE nagrania sesyjne oraz mixy (o jakich wiadomo że istnieją), komplet zachowanych rejestracji koncertowych i radiowych z 1969 roku oraz wybór nagrań z okresu przed wydaniem legendarnego debiutu. Wydawnictwo rozpoczynają albumy live. Na siedmiu dyskach zamieszczono wydawane już wcześniej w różnych seriach i konfiguracjach legendarne występy zespołu m.in. w Hyde Parku czy Fillmore West i East. Ponoć specjalnie dla tej edycji wykonano nowe masteringi i zgranie materiałów z nośników źródłowych, co zauważalnie poprawiło ich jakość. Kolejne pięć kompaktów do wszelkie warianty zasadniczego albumu. A więc zremasterowana wersja z 1969 roku, remixy z lat 2009 i 2019 oraz masa dodatków, zawartych w poprzednich edycjach. Wreszcie to co chyba najciekawsze, czyli ostatnie 7 dysków. Zawierają one na nowo zmiksowane do stereo wszystkie istniejące zapisy z sesji nagraniowej. Z jednej strony słuchanie np. 11 podejść do i Epitaph może być nieco nużące, ale z drugiej przecież wszyscy od zawsze marzymy, aby poznać jak najwięcej zachowanych outtake’ów naszych ukochanych zespołów. Dodatkowe dwie płyty audio to wybór na nowo zgranych i zremasterowanych nagrań zespołu Giles, Giles & Fripp z 1968 roku oraz CD z kapitalnymi rejestracjami dla Radia BBC (szkoda, że zachowało się ich tylko pięć). W pudełku znajdziemy jeszcze dwa DVD i cztery Blu-Raye – z masą nagrań zamieszczonych już na opisywanych kompaktach z tym, że podanych w innych formatach dźwiękowych (pliki stereo w wysokiej rozdzielczości, miksy przestrzenne w wielu wariantach, itp). Prawdziwą ucztą może okazać się nowy mix Stevena Wilsona wykonany w technologii Dolby Atmos (podobno solówki i mellotrony „krążą tam nad głową”, a instrumentalna sekcja w Moonchild, otrzymuje całkiem nową jakość). Posłuchamy – ocenimy. Całość zapakowano w pudło wielkości winylu, obok płyt zawierające oczywiście gruba 40-stronicowa książkę z wszelkimi informacjami i notkami o zamieszczonych w boxie nagraniach. Moją pierwszą reakcją na wieść o przygotowywanym zestawie była myśl: super, ale na pewno nie kupię, bo i tak nigdy nie będę słuchał. Ale że wydawnictwo dotyczy, kto wie czy nie najważniejszej płyty w historii rocka progresywnego powoli zaczynam się przełamywać. Paweł Nawara The complete audio history of one of the most important debut albums of all time is presented across 26 discs in this boxed set. Featuring a new Dolby Atmos mix by Steven Wilson, 6 CDs' worth of session material on CD & Blu-Ray for the first time (fully mixed by David Singleton), a further disc of newly compiled studio material, the box also includes the original studio album, every alternate take known to exist, every mix known to exist, all live recordings known to exist & a selection of pre/Crimson 1968 recordings. As with the previous seven boxed sets in the series, The Complete 1969 Recordings is housed in a vinyl sized box complete with a booklet featuring an introduction by Robert Fripp, notes about the source tapes from David Singleton, sleeve-notes by King Crimson biographer Sid Smith, previously unseen photos from the recordings sessions, additional memorabilia and a protective outer sleeve. Having done 5.1 Surround Sound mixes for both the 40th & 50th-anniversary editions of the album, Steven Wilson was able to take full advantage of the opportunities offered by Atmos mixing, allowing for far greater movement within the mix itself. As he put it: "I've definitely had a bit more fun with the Atmos mix, watch out for solos and mellotrons circling overhead!" While the improv section of 'Moonchild' is a particular beneficiary of this approach, the mix is very active, with plenty of ear-catching moments to offer to listeners. Likewise, significant work on the multi-track tapes was undertaken by David Singleton - who mixed all of the existing multi-track sessions recordings to stereo as well as running the single track CD length 'Let's Make a Hit Waxing' - from those same tapes. "Listening to the original recording sessions was astonishing. Time collapses and you are suddenly there in the studio with a young band, just starting out, as they experiment with recording their first album. It is not so much listening to a slick product, more witnessing a process. You are present at the birth.” ..::TRACK-LIST::.. CD 2 - Live At The Marquee, July 6, 1969: 1. 21st Century Schizoid Man 6:21 2. Drop In 5:42 3. Announcement (Incomplete) 0:43 4. I Talk To The Wind 4:34 5. Epitaph (Incomplete) 3:21 6. Travel Weary Capricorn 11:07 7. Improv (Inc Nola And Etude No. 7) 12:29 8. Mars 8:22 https://www.youtube.com/watch?v=0EslOt4njQc SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-01-19 16:32:03
Rozmiar: 274.14 MB
Peerów: 11
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Wydany oryginalnie w 1980 roku, jedyny, za to rewelacyjny album amerykańskiej hard rockowej formacji grającej na dwie gitary w stylistyce Thin Lizzy, UFO, Wishbone Ash i przede wszystkim Truth And Janey! To jest ambitne i autentycznie wysmakowane, ciężkie granie w brytyjskim stylu i aż trudno uwierzyć, że ten perfekcyjnie brzmiący album nagrany został za niewielkie pieniądze (w starym teatrze) i wydany przez sam zespół w nakładzie tysiąca egzemplarzy (obecnie w stanie idealnym płyta jest warta 500$...). Dołączono oba utwory z singla 'Cross Country Man / State Of The Artist' (1982) i trzy wcześniej niepublikowane utwory. ..::TRACK-LIST::.. 1. Night Calls 5:16 2. Maybe Some Other Time 4:29 3. (You're) All On Board 3:23 4. All I Can Do 6:16 5. Every Man 4:06 6. Sergeant At Arms 6:10 7. Winter City 8:27 Bonus Tracks: 8. Cross Country Man (Single A-Side, 1982) 3:10 9. State Of The Artist (Single B-Side, 1982) 4:07 10. Are You Free (Unreleased 1981 Track) 3:39 11. No Chance I'll Change (Unreleased 1981 Track) 5:00 12. We're Almost There (Unreleased 1981 Track) 3:42 ..::OBSADA::.. Bass Guitar - Joe Wilhelm Drums - Alan Hetzel Lead Guitar, Backing Vocals - John Fisher Lead Vocals, Guitar, Keyboards - Joseph Paul Fisher https://www.youtube.com/watch?v=U7bnOnPPJ8A SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 12
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-01-19 14:52:44
Rozmiar: 134.04 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Wydany oryginalnie w 1980 roku, jedyny, za to rewelacyjny album amerykańskiej hard rockowej formacji grającej na dwie gitary w stylistyce Thin Lizzy, UFO, Wishbone Ash i przede wszystkim Truth And Janey! To jest ambitne i autentycznie wysmakowane, ciężkie granie w brytyjskim stylu i aż trudno uwierzyć, że ten perfekcyjnie brzmiący album nagrany został za niewielkie pieniądze (w starym teatrze) i wydany przez sam zespół w nakładzie tysiąca egzemplarzy (obecnie w stanie idealnym płyta jest warta 500$...). Dołączono oba utwory z singla 'Cross Country Man / State Of The Artist' (1982) i trzy wcześniej niepublikowane utwory. ..::TRACK-LIST::.. 1. Night Calls 5:16 2. Maybe Some Other Time 4:29 3. (You're) All On Board 3:23 4. All I Can Do 6:16 5. Every Man 4:06 6. Sergeant At Arms 6:10 7. Winter City 8:27 Bonus Tracks: 8. Cross Country Man (Single A-Side, 1982) 3:10 9. State Of The Artist (Single B-Side, 1982) 4:07 10. Are You Free (Unreleased 1981 Track) 3:39 11. No Chance I'll Change (Unreleased 1981 Track) 5:00 12. We're Almost There (Unreleased 1981 Track) 3:42 ..::OBSADA::.. Bass Guitar - Joe Wilhelm Drums - Alan Hetzel Lead Guitar, Backing Vocals - John Fisher Lead Vocals, Guitar, Keyboards - Joseph Paul Fisher https://www.youtube.com/watch?v=U7bnOnPPJ8A SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-01-19 14:47:43
Rozmiar: 433.74 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Uprzedzam, że to nie to Atrocity, o którym myślicie. Amerykańskie Atrocity nakurwia grindcore z death metalem. Powstali w 1985 roku i zanim doczekali się pięknego debiutu, w świat puścili trzy demosy i EP'kę. W 1990 roku Metalcore wydaje debiutancki album Infected, który mówiąc krótko zabija. Jeżeli wiecie co to Repulsion, Nuclear Death, Terrorizer czy Blood, to czym prędzej włączcie Infected, bo w kolejce już czeka kolejny album The Art Of Death!, na którym Atrocity idzie drogą wytyczoną przez debiut. Co prawda na drugiej płycie jest sporo death metalowych naleciałości, ale stary grindcore nie zaginął i ciągle jest słyszalny, zwłaszcza w charakterystycznej motoryce kawałków. Hajasz Here we have the debut album by US band Atrocity and please do not confuse them with their German namesakes, as they have very little in common. Where the German Atrocity started out as a boring technical death/thrash act that evolved into a boring goth rock act, the US Atrocity played a ferocious mixture of death metal and grindcore. To say that they are legendary is perhaps a tad exaggerated, but the term "cult" is certainly appropriate. Their debut from 1990 is a very enjoyable blast of grinding death, sure to please every maniac who still thinks that no good death/grind has been produced beyond 1992. Alright, let's talk music: the first thing that catches my attention is that the production on this LP is raw but at the same time very clear without sounding polished in any way. You can actually hear all the instruments and that includes the bass guitar, an instrument that's often neglected in extreme metal. The overall sound immediately grabs you by the throat and pulls you into the maelstrom of furious rage that is "Infected". Back in those days you didn't get to hear grindcore albums sounding this good, I'll tell you that. The music is, as mentioned earlier, a mix of raw death metal and old school grindcore. The songs are short and the tempo is high for most of the album. There are blastbeats aplenty, but the individual songs have enough variation to avoid becoming boring. Atrocity know how to incorporate somewhat slower parts in their music and the way the songs are structured bring to mind some of the faster metal/hardcore bands of yore. Try imagining a cross between Repulsion and Cryptic Slaughter here, the music more than once has that old school crossover thrash feel to it, something you can also hear in the vocal delivery. The vocalist doesn't use a typical grunt but he incorporates more of a growling approach. You could perhaps think of Scott Carlson from Repulsion or Kurt Brecht of D.R.I. with a bad case of laryngitis. So, if you, like me, get a warm feeling in your tummy (and crotch) from bands such as Repulsion, Headrot and Phlegm, I can not only recommend you this platter 'o' splatter, but Atrocity's whole back catalogue! Even fans of the more extreme hardcore punks like Septic Death or Sore Throat can join in, there's plenty of goodness to be found here for all supporters of grinding extremity! Vaseline1980 ..::TRACK-LIST::.. 1. Contamination 01:56 2. Awaiting Demise 01:30 3. Nuclear Manslaughter 02:59 4. Personal Decimation 01:45 5. Enslaved In Turmoil 01:52 6. Unseen Death 03:07 7. Slave To Conformity 02:08 8. Redeemed By Confusion 00:49 9. Cycle Of Despair 01:01 10. Infected 01:18 11. Destabilize 00:49 12. Bludgeoned To Death 01:36 13. Hatred Birth 00:39 14. Mangled Beyond Recognition 01:27 15. Unimpressed 00:25 16.Toxic Death 01:40 17. In The Wake Of Death 01:11 18. Death Factories 00:27 19. Evangelist 02:05 ..::OBSADA::.. Rich Flint - Bass, Vocals Jeff White (R.I.P. 2016) - Drums Rob Wedda - Vocals Scott Reynolds - Guitars https://www.youtube.com/watch?v=KZjs2Ugr-mI SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-01-19 12:26:57
Rozmiar: 85.15 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
1 - 30 | 31 - 60 | 61 - 90 | ... | 361 - 390 | 391 - 420 | 421 - 450 | 451 - 480 | 481 - 510 | ... | 21781 - 21810 | 21811 - 21840 | 21841 - 21850 |