![]() |
|
|||||||||||||
Ostatnie 10 torrentów
Ostatnie 10 komentarzy
Discord
Kategoria:
Muzyka
Ilość torrentów:
24,543
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI...
..::OPIS::.. Po czterech latach rosyjski zespół powraca z drugim dużym albumem. Nietuzinkowy, brutalny death metal w klimacie WORMED, 7 H.TARGET... Ten klejnot z mroźnych głębin rosyjskiego undergroundu oferuje surrealistyczny zwrot akcji, który wyróżnia się nawet w tak obfitującym w doskonałe krążki roku jak 2024. Reconstructed Torso , plasując się gdzieś pomiędzy Facelift Deformation a 7.H.Target , łączy kanciaste riffy i syntezatorowe brzmienia, tworząc miażdżącą miksturę, eksplorującą eksperymentalną stronę tego subgatunku. Skosztuj blastbeatów i świńskiego pisku... Postań z zaskakującym industrialnym hałasem. ..::TRACK-LIST::.. 1. Glimpse 01:16 2. Deepening 02:36 3. Time 01:29 4. Lost Group 02:28 5. Echoes 01:40 6. Digital Ghost 01:34 7. Crystal Design 01:54 8. Into The Cube Infinity 02:26 9. Varied 03:12 10. (Aftermath) Cube Rotating 04:30 ..::OBSADA::.. Eduard Chzhen - Drums Evgeny Porsin - Guitars, Effects Vladimir Pupikin - Bass https://www.youtube.com/watch?v=UcdGamF_oHE Ponieważ wiem, iż bywają problemy z pobraniem moich wstawek bardzo proszę osoby, którym się to udało o udostępnianie innym użytkownikom. Nie zachowujcie się jak pisowsko-konfederackie ścierwa... W 1989 roku dostaliśmy ogromną szansę wyjścia z ruskiej dupy... Nie dajmy się znowu tam wcisnąć!!! SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-08-30 15:21:52
Rozmiar: 65.10 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI...
..::OPIS::.. Po czterech latach rosyjski zespół powraca z drugim dużym albumem. Nietuzinkowy, brutalny death metal w klimacie WORMED, 7 H.TARGET... Ten klejnot z mroźnych głębin rosyjskiego undergroundu oferuje surrealistyczny zwrot akcji, który wyróżnia się nawet w tak obfitującym w doskonałe krążki roku jak 2024. Reconstructed Torso , plasując się gdzieś pomiędzy Facelift Deformation a 7.H.Target , łączy kanciaste riffy i syntezatorowe brzmienia, tworząc miażdżącą miksturę, eksplorującą eksperymentalną stronę tego subgatunku. Skosztuj blastbeatów i świńskiego pisku... Postań z zaskakującym industrialnym hałasem. ..::TRACK-LIST::.. 1. Glimpse 01:16 2. Deepening 02:36 3. Time 01:29 4. Lost Group 02:28 5. Echoes 01:40 6. Digital Ghost 01:34 7. Crystal Design 01:54 8. Into The Cube Infinity 02:26 9. Varied 03:12 10. (Aftermath) Cube Rotating 04:30 ..::OBSADA::.. Eduard Chzhen - Drums Evgeny Porsin - Guitars, Effects Vladimir Pupikin - Bass https://www.youtube.com/watch?v=UcdGamF_oHE Ponieważ wiem, iż bywają problemy z pobraniem moich wstawek bardzo proszę osoby, którym się to udało o udostępnianie innym użytkownikom. Nie zachowujcie się jak pisowsko-konfederackie ścierwa... W 1989 roku dostaliśmy ogromną szansę wyjścia z ruskiej dupy... Nie dajmy się znowu tam wcisnąć!!! SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-08-30 15:18:07
Rozmiar: 177.47 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
..::INFO::..
--------------------------------------------------------------------- Tangerine Dream - Poland (The Warsaw Concert) --------------------------------------------------------------------- Artist...............: Tangerine Dream Album................: Poland (The Warsaw Concert) Genre................: Electronic Source...............: CD Year.................: 1984 - 1996 (Remastered) Ripper...............: EAC (Secure mode) & Lite-On iHAS124 Codec................: Free Lossless Audio Codec (FLAC) Version..............: reference libFLAC 1.5.0 20250211 Quality..............: Lossless, (avg. compression: 58 %) Channels.............: Stereo / 44100 HZ / 16 Bit Tags.................: VorbisComment Information..........: Castle Communications PLC Included.............: NFO, M3U, CUE Covers...............: Front Back CD --------------------------------------------------------------------- Tracklisting --------------------------------------------------------------------- 1. Tangerine Dream - Poland [22:26] 2. Tangerine Dream - Tangent [19:55] 3. Tangerine Dream - Barbakane [13:52] 4. Tangerine Dream - Horizon [20:50] Playing Time.........: 01:17:04 Total Size...........: 448,47 MB ![]()
Seedów: 15
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-08-30 14:45:45
Rozmiar: 452.12 MB
Peerów: 0
Dodał: rajkad
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI...
..::OPIS::.. April Wine to gwiazda rockowej sceny od ponad pięciu dekad. Znany z mocnych ballad i rockowych hymnów, zespół przeszedł kilka zmian w składzie, ale zawsze pozostał wierny swoim korzeniom. April Wine z niezwykłą odpornością przetrwał zawirowania branży muzycznej, a zespół wciąż zachwyca publiczność elektryzującymi występami. Podróż rozpoczęła się w 1969 roku, wyznaczając początek legendarnej kariery w muzyce rockowej... ..::TRACK-LIST::.. 1. Oceana 4:54 2. Can't Find The Town 3:45 3. Fast Train 3:21 4. Listen Mister 5:35 5. Page Five 6:03 6. Song For Mary 4:08 7. Wench 4:04 8. Time 3:46 ..::OBSADA::.. Vocals, Bass, Acoustic Guitar - Jim Henman Vocals, Guitar - Myles Goodwyn Vocals, Guitar, Sitar - David Henman Percussion, Keyboards - Richie Henman https://www.youtube.com/watch?v=ACR7Wk2paGM Ponieważ wiem, iż bywają problemy z pobraniem moich wstawek bardzo proszę osoby, którym się to udało o udostępnianie innym użytkownikom. Nie zachowujcie się jak pisowsko-konfederackie ścierwa... W 1989 roku dostaliśmy ogromną szansę wyjścia z ruskiej dupy... Nie dajmy się znowu tam wcisnąć!!! SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-08-30 11:25:05
Rozmiar: 84.11 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI...
..::OPIS::.. April Wine to gwiazda rockowej sceny od ponad pięciu dekad. Znany z mocnych ballad i rockowych hymnów, zespół przeszedł kilka zmian w składzie, ale zawsze pozostał wierny swoim korzeniom. April Wine z niezwykłą odpornością przetrwał zawirowania branży muzycznej, a zespół wciąż zachwyca publiczność elektryzującymi występami. Podróż rozpoczęła się w 1969 roku, wyznaczając początek legendarnej kariery w muzyce rockowej... ..::TRACK-LIST::.. 1. Oceana 4:54 2. Can't Find The Town 3:45 3. Fast Train 3:21 4. Listen Mister 5:35 5. Page Five 6:03 6. Song For Mary 4:08 7. Wench 4:04 8. Time 3:46 ..::OBSADA::.. Vocals, Bass, Acoustic Guitar - Jim Henman Vocals, Guitar - Myles Goodwyn Vocals, Guitar, Sitar - David Henman Percussion, Keyboards - Richie Henman https://www.youtube.com/watch?v=ACR7Wk2paGM Ponieważ wiem, iż bywają problemy z pobraniem moich wstawek bardzo proszę osoby, którym się to udało o udostępnianie innym użytkownikom. Nie zachowujcie się jak pisowsko-konfederackie ścierwa... W 1989 roku dostaliśmy ogromną szansę wyjścia z ruskiej dupy... Nie dajmy się znowu tam wcisnąć!!! SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-08-30 11:21:32
Rozmiar: 228.18 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI...
..::TRACK-LIST::.. Extended Show - Recorded on the 25th September prior to the Live show and broadcast on the 28th September 2012 1. Reggie Song 2. Deeper Water 3. Interview 4. This is Not a Love Song Live Show - broadcast on the 25th September 2012 1. Reggie Song https://www.youtube.com/watch?v=uCZt22aQyIk Ponieważ wiem, iż bywają problemy z pobraniem moich wstawek bardzo proszę osoby, którym się to udało o udostępnianie innym użytkownikom. Nie zachowujcie się jak pisowsko-konfederackie ścierwa... W 1989 roku dostaliśmy ogromną szansę wyjścia z ruskiej dupy... Nie dajmy się znowu tam wcisnąć!!! SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-08-30 10:56:15
Rozmiar: 1.55 GB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI...
..::OPIS::.. Z pozoru wszystko jest tu na swoim miejscu. Takie samiuteńkie logo, charakterystyczna okładka, będąca kolejną pracą Leszka Kostuja, nawet grafika podobna, choć tym razem dominującą na Egoist zieleń zastąpił kolor niebieski. A jednak drugi album projektu Krzysztofa Lepiarczyka – znanego także z Liquid Shadow, Nemezis i Meteopaty - przynosi spore zmiany. I nie chodzi li tylko o te personalne (w zespole pojawił się nowy bębniarz, nie ma też jednego gitarzysty), lecz przede wszystkim, muzyczne. Troszkę ponarzekałem przy okazji recenzji debiutu, na którym propozycja Lepiarczyka – choć szlachetna oraz przyjemna dla ucha i… fanów gatunku – była zbyt zachowawcza, zbyt jednorodna, lekko schematyczna i mocno wciśnięta w neoprogresywny gorset. Niby fajna, jednak chwilami zbliżająca się do muzyki najważniejszego lynxmusicowego reprezentanta – Millenium. Tym razem jest inaczej. Bo Loonypark poszedł w bardziej rockowe rewiry. Muzyka nabrała większej agresywności i zdecydowanie więcej w niej feelingu, swobody i przestrzeni. Artyści nie stawiają już w większości na nastrój i klimat, a tym samym porzucają swoistą senność, wspomniany schematyzm oraz przewidywalność. „Gospodarzem” albumu, w wielu jego miejscach, jest mocna gitara. Już pierwszy numer, tytułowy Straw Andy, choć krótki, pokazuje kierunek zmian. Zadziorne rockowe riffy spotkamy i w Baby Lulla Shadows – Part 1, i w Dance, czy w Undefeated. Ten ostatni wzbudza nieco kontrowersji. Rozpoczęty wzniosłym neoprogresywnym intro, przechodzi w lekko poprockowe granie (momentami zahaczające o AOR?), poprzetykane, niezbyt pasującymi, zwolnieniami. Najbardziej jednak rozbraja mnie klawiszowy motyw grany jeszcze przed wejściem wokalu, stylizowany na… karaoke). No ale to nieliczne zgrzyty na Straw Andy. Bo dalej jest naprawdę fajnie. Trzeci w zestawie, Baby Lulla Shadows – Part 1, to dla mnie najlepszy kawałek na albumie. Bardzo swobodny, z ciekawą figurą gitary graną na jego wstępie i do tego z wyrazistym basem. Z kolei następująca zaraz po nim, druga część utworu – już spokojniejsza – ma momentami "wojskowo – marszowy" rytm, ładne gitarowe solo i… bezpośrednie nawiązanie do Kołysanki Komedy z Dziecka Rosemary, w żeńskiej wokalizie. No właśnie, żeby nie wyszło, iż Loonypark wycina tu siarczystego rocka pełną gębą. Spokojnie. Są i wyciszenia. Tak jak w naprawdę przejmującej, ascetycznej balladzie Strangers, tylko na klawisze i głos, albo w następującej po niej kompozycji The World Is Enough. Z drugiej strony, w tym ostatnim utworze, pod koniec robi się ponownie mocniej i potężniej. No a są jeszcze hammondowe dźwięki w Try, czy Great In The Sky, pachnące latami siedemdziesiątymi. Trudno nie wspomnieć, pisząc o muzyce Loonypark, o Sabinie Goduli – Zając. Jej głęboki, bardzo „męski” chwilami głos, czyni propozycję zespołu jeszcze bardziej wyrazistą. Mariusz Danielak Przygoda trwa dalej. Po wydanym w 2008 roku albumie „Egoist” zespół Loonypark powraca w delikatnie wyretuszowanym składzie (bez Macieja Tomczyka na gitarze prowadzącej, a miejsce Jakuba Grzesło za perkusją zajął Grzegorz Fieber) z nowym albumem zatytułowanym „Straw Andy”. Podobny projekt graficzny, acz utrzymany w nieco innej kolorystyce, zaprojektowany przez tego samego Tomasza Roga, a na okładce kolejny, ciekawy dadaistyczny obrazek autorstwa Leszka Kostuja. Na program nowej płyty składają się, podobnie jak na „Egoist”, krótkie 5-6 minutowe utwory. Tym razem jest ich dziewięć, a więc o jeden więcej niż na poprzednim krążku, choć po prawdzie dwuczęściowy (i zaprogramowany pod dwoma indeksami) utwór „Baby Lulla Shadows” należałoby traktować jako jedną kompozycję. Podobieństw jest dużo. Także muzycznych. I stylistycznych. Z tym, że na „Straw Andy” jest jeszcze lepiej. Ciekawiej. Dojrzalej. Loonypark okrzepł. Gra zdecydowanie lepiej, jeszcze bardziej umiejętnie łączy „przyjazne dla radia” klimaty w stylu Various Manx z ambitną prog rockową stylistyką spod znaku Nemezis i Quidam. Piotr Grodecki, po przejęciu wszystkich gitarowych partii, w sposób jeszcze wspanialszy czaruje swoją grą, sekcja rytmiczna (Piotr Lipka - bg, Grzegorz Fieber - dr) spisuje się tak znakomicie, jakby grała ze sobą od lat, a dwie czołowe postaci w zespole – wokalistka Sabina Godula-Zając i doskonale znany w krakowskim art rockowym środowisku keyboardzista Krzysztof Lepiarczyk – wynoszą cały zespół na poziom do tej pory dla Loonyparku nieosiągalny. Zespół zdecydowanie wydoroślał. Ale nic dziwnego, wszak w okresie dzielącym premierę poprzedniej i tej płyty, na świat przyszły dwa „loonyparkowe” dzieciaki: Emil Lepiarczyk i Kajetan Zając. Nie pozostało to bez wpływu na klimat całej płyty. I to nie tylko pod względem muzycznym – choć długimi chwilami na płycie jest naprawdę bardzo nastrojowo i atmosferycznie – ale i literackim. Hush, hush baby please don't cry See the moon in love with star There's no worry close your eyes Fairy dance with butterflies... Sabina, która jest autorką tekstów do wszystkich piosenek, wykonawczo prezentuje się doprawdy bez zarzutu. Jej ciepły, głęboki i dojrzały wokal nie ma w sobie już tego „nieopierzenia”, które niektórzy zarzucali mu jeszcze za czasów Liquid Shadow. Tata Emila to w tej chwili już nie tylko dumny ojciec, ale i jeden z najbardziej uzdolnionych kompozycyjnie pianistów rockowych w naszym kraju. A ich wspólny, Sabiny i Krzysztofa, wokalno-fortepianowy duet w postaci utworu „Strangers” to rzecz doprawdy fenomenalna. Z kolei za wstęp i niezwykłej wręcz urody solówkę na klawiszach w nagraniu „World Is Enough” przed Krzysztofem, jako instrumentalistą, nisko chylę czoła. „Straw Andy” to bardzo udana płyta. Zawiera ona naprawdę solidną dawkę bardzo udanej muzyki. Nie ma na niej dłużyzn, nieprzemyślanych momentów czy słabych utworów. I nieważne czy Loonypark wykonuje akurat instrumentalną miniaturkę (otwierający płytę „Straw Andy”), rozbudowaną kompozycję (rockowa kołysanka „Baby Lulla Shadows”), przebojową piosenkę („Try”), liryczną balladę („Strangers”) czy epicki hymn (wspaniale podsumowujący całość „Great In The Sky”), przez cały czas spisuje się zgoła znakomicie. Takich płyt chciałoby się więcej. Czyżby album ten zwiastował kolejny dobry rok dla polskiego prog rocka?... Artur Chachlowski Calling 1980s classic rock fans: Here's an album you may wish to check out. There are various guitar textures and solos, synthesizer backing, and powerful drumming, all of which screams FM radio. Sabina Godula-Zając has a warm, bluesy voice that lends itself well to these rock songs. Imagine a female-fronted Journey (or, easier still, think of Heart) with occasionally more complex arrangements- that's Loonypark's Straw Andy. My main criticism is that the second half of the album consists of slower-paced songs, and a lot of the energy that the first half builds never returns. "Straw Andy" After a teasing Mellotron, this opening track becomes a straightforward guitar-led instrumental. "Undefeated" A pleasant distorted rhythm and synthesizer lead introduces this inoffensive rocker. The guitars are dynamic, ranging from dialed-back distortion to fuller riffing. "Baby Lulla Shadows - Part 1" I dig the main riff to this, especially with the sputtering bass guitar flickering underneath it. The 1980s rock and roll vibe is decidedly present with the synthesizer backing and the lead guitar antics. "Baby Lulla Shadows - Part 2" The second part brings multiple guitar sounds- acoustic, crunchy electric, smooth chorused electric- and creates a soft rock song almost capable of inducing slow dancing. "Try" Another soft rocker, this time led by electric piano has a refrain that makes me want to put on roller skates and dodge the reflected light hitting the floor from a shimmering, rotating globe. "Strangers" This reflective song on acoustic piano keeps me whisked away to the 1980s. "The World is Enough" A third slow dance song in a row, this one, just as pretty, keeps the piano but adds a bit of acoustic guitar and some other light instrumentation. The tasteful guitar solo leads into some big synth. "Dance" Speaking of synth, here's a darker one soaked in it alongside saturated guitar that tapers off into more hushed verses. From time to time it springs back into crunchy brusqueness. Compared to many of the other songs, this one is tougher to follow. A seemingly unrelated synthesizer passage shows up near the end. "Great in the Sky" Mournful piano "Great [Gig] in the Sky" and equally mournful vocals make up the bulk of the final song. The album concludes with another satisfying guitar solo. Epignosis ..::TRACK-LIST::.. 1. Straw Andy 2:13 2. Undefeated 5:33 3. Baby Lulla Shadows - Part 1 5:01 4. Baby Lulla Shadows - Part 2 5:01 5. Try 5:00 6. Strangers 4:12 7. The World Is Enough 4:22 8. Dance 5:58 9. Great In The Sky 6:42 ..::OBSADA::.. Vocals - Sabina Godula-Zając Drums - Grzegorz Fieber Guitar - Piotr Grodecki Keyboards - Krzysztof Lepiarczyk Bass - Piotr Lipka https://www.youtube.com/watch?v=ClIy0BKuP-M Ponieważ wiem, iż bywają problemy z pobraniem moich wstawek bardzo proszę osoby, którym się to udało o udostępnianie innym użytkownikom. Nie zachowujcie się jak pisowsko-konfederackie ścierwa... W 1989 roku dostaliśmy ogromną szansę wyjścia z ruskiej dupy... Nie dajmy się znowu tam wcisnąć!!! SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-08-30 10:44:56
Rozmiar: 102.74 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI...
..::OPIS::.. Z pozoru wszystko jest tu na swoim miejscu. Takie samiuteńkie logo, charakterystyczna okładka, będąca kolejną pracą Leszka Kostuja, nawet grafika podobna, choć tym razem dominującą na Egoist zieleń zastąpił kolor niebieski. A jednak drugi album projektu Krzysztofa Lepiarczyka – znanego także z Liquid Shadow, Nemezis i Meteopaty - przynosi spore zmiany. I nie chodzi li tylko o te personalne (w zespole pojawił się nowy bębniarz, nie ma też jednego gitarzysty), lecz przede wszystkim, muzyczne. Troszkę ponarzekałem przy okazji recenzji debiutu, na którym propozycja Lepiarczyka – choć szlachetna oraz przyjemna dla ucha i… fanów gatunku – była zbyt zachowawcza, zbyt jednorodna, lekko schematyczna i mocno wciśnięta w neoprogresywny gorset. Niby fajna, jednak chwilami zbliżająca się do muzyki najważniejszego lynxmusicowego reprezentanta – Millenium. Tym razem jest inaczej. Bo Loonypark poszedł w bardziej rockowe rewiry. Muzyka nabrała większej agresywności i zdecydowanie więcej w niej feelingu, swobody i przestrzeni. Artyści nie stawiają już w większości na nastrój i klimat, a tym samym porzucają swoistą senność, wspomniany schematyzm oraz przewidywalność. „Gospodarzem” albumu, w wielu jego miejscach, jest mocna gitara. Już pierwszy numer, tytułowy Straw Andy, choć krótki, pokazuje kierunek zmian. Zadziorne rockowe riffy spotkamy i w Baby Lulla Shadows – Part 1, i w Dance, czy w Undefeated. Ten ostatni wzbudza nieco kontrowersji. Rozpoczęty wzniosłym neoprogresywnym intro, przechodzi w lekko poprockowe granie (momentami zahaczające o AOR?), poprzetykane, niezbyt pasującymi, zwolnieniami. Najbardziej jednak rozbraja mnie klawiszowy motyw grany jeszcze przed wejściem wokalu, stylizowany na… karaoke). No ale to nieliczne zgrzyty na Straw Andy. Bo dalej jest naprawdę fajnie. Trzeci w zestawie, Baby Lulla Shadows – Part 1, to dla mnie najlepszy kawałek na albumie. Bardzo swobodny, z ciekawą figurą gitary graną na jego wstępie i do tego z wyrazistym basem. Z kolei następująca zaraz po nim, druga część utworu – już spokojniejsza – ma momentami "wojskowo – marszowy" rytm, ładne gitarowe solo i… bezpośrednie nawiązanie do Kołysanki Komedy z Dziecka Rosemary, w żeńskiej wokalizie. No właśnie, żeby nie wyszło, iż Loonypark wycina tu siarczystego rocka pełną gębą. Spokojnie. Są i wyciszenia. Tak jak w naprawdę przejmującej, ascetycznej balladzie Strangers, tylko na klawisze i głos, albo w następującej po niej kompozycji The World Is Enough. Z drugiej strony, w tym ostatnim utworze, pod koniec robi się ponownie mocniej i potężniej. No a są jeszcze hammondowe dźwięki w Try, czy Great In The Sky, pachnące latami siedemdziesiątymi. Trudno nie wspomnieć, pisząc o muzyce Loonypark, o Sabinie Goduli – Zając. Jej głęboki, bardzo „męski” chwilami głos, czyni propozycję zespołu jeszcze bardziej wyrazistą. Mariusz Danielak Przygoda trwa dalej. Po wydanym w 2008 roku albumie „Egoist” zespół Loonypark powraca w delikatnie wyretuszowanym składzie (bez Macieja Tomczyka na gitarze prowadzącej, a miejsce Jakuba Grzesło za perkusją zajął Grzegorz Fieber) z nowym albumem zatytułowanym „Straw Andy”. Podobny projekt graficzny, acz utrzymany w nieco innej kolorystyce, zaprojektowany przez tego samego Tomasza Roga, a na okładce kolejny, ciekawy dadaistyczny obrazek autorstwa Leszka Kostuja. Na program nowej płyty składają się, podobnie jak na „Egoist”, krótkie 5-6 minutowe utwory. Tym razem jest ich dziewięć, a więc o jeden więcej niż na poprzednim krążku, choć po prawdzie dwuczęściowy (i zaprogramowany pod dwoma indeksami) utwór „Baby Lulla Shadows” należałoby traktować jako jedną kompozycję. Podobieństw jest dużo. Także muzycznych. I stylistycznych. Z tym, że na „Straw Andy” jest jeszcze lepiej. Ciekawiej. Dojrzalej. Loonypark okrzepł. Gra zdecydowanie lepiej, jeszcze bardziej umiejętnie łączy „przyjazne dla radia” klimaty w stylu Various Manx z ambitną prog rockową stylistyką spod znaku Nemezis i Quidam. Piotr Grodecki, po przejęciu wszystkich gitarowych partii, w sposób jeszcze wspanialszy czaruje swoją grą, sekcja rytmiczna (Piotr Lipka - bg, Grzegorz Fieber - dr) spisuje się tak znakomicie, jakby grała ze sobą od lat, a dwie czołowe postaci w zespole – wokalistka Sabina Godula-Zając i doskonale znany w krakowskim art rockowym środowisku keyboardzista Krzysztof Lepiarczyk – wynoszą cały zespół na poziom do tej pory dla Loonyparku nieosiągalny. Zespół zdecydowanie wydoroślał. Ale nic dziwnego, wszak w okresie dzielącym premierę poprzedniej i tej płyty, na świat przyszły dwa „loonyparkowe” dzieciaki: Emil Lepiarczyk i Kajetan Zając. Nie pozostało to bez wpływu na klimat całej płyty. I to nie tylko pod względem muzycznym – choć długimi chwilami na płycie jest naprawdę bardzo nastrojowo i atmosferycznie – ale i literackim. Hush, hush baby please don't cry See the moon in love with star There's no worry close your eyes Fairy dance with butterflies... Sabina, która jest autorką tekstów do wszystkich piosenek, wykonawczo prezentuje się doprawdy bez zarzutu. Jej ciepły, głęboki i dojrzały wokal nie ma w sobie już tego „nieopierzenia”, które niektórzy zarzucali mu jeszcze za czasów Liquid Shadow. Tata Emila to w tej chwili już nie tylko dumny ojciec, ale i jeden z najbardziej uzdolnionych kompozycyjnie pianistów rockowych w naszym kraju. A ich wspólny, Sabiny i Krzysztofa, wokalno-fortepianowy duet w postaci utworu „Strangers” to rzecz doprawdy fenomenalna. Z kolei za wstęp i niezwykłej wręcz urody solówkę na klawiszach w nagraniu „World Is Enough” przed Krzysztofem, jako instrumentalistą, nisko chylę czoła. „Straw Andy” to bardzo udana płyta. Zawiera ona naprawdę solidną dawkę bardzo udanej muzyki. Nie ma na niej dłużyzn, nieprzemyślanych momentów czy słabych utworów. I nieważne czy Loonypark wykonuje akurat instrumentalną miniaturkę (otwierający płytę „Straw Andy”), rozbudowaną kompozycję (rockowa kołysanka „Baby Lulla Shadows”), przebojową piosenkę („Try”), liryczną balladę („Strangers”) czy epicki hymn (wspaniale podsumowujący całość „Great In The Sky”), przez cały czas spisuje się zgoła znakomicie. Takich płyt chciałoby się więcej. Czyżby album ten zwiastował kolejny dobry rok dla polskiego prog rocka?... Artur Chachlowski Calling 1980s classic rock fans: Here's an album you may wish to check out. There are various guitar textures and solos, synthesizer backing, and powerful drumming, all of which screams FM radio. Sabina Godula-Zając has a warm, bluesy voice that lends itself well to these rock songs. Imagine a female-fronted Journey (or, easier still, think of Heart) with occasionally more complex arrangements- that's Loonypark's Straw Andy. My main criticism is that the second half of the album consists of slower-paced songs, and a lot of the energy that the first half builds never returns. "Straw Andy" After a teasing Mellotron, this opening track becomes a straightforward guitar-led instrumental. "Undefeated" A pleasant distorted rhythm and synthesizer lead introduces this inoffensive rocker. The guitars are dynamic, ranging from dialed-back distortion to fuller riffing. "Baby Lulla Shadows - Part 1" I dig the main riff to this, especially with the sputtering bass guitar flickering underneath it. The 1980s rock and roll vibe is decidedly present with the synthesizer backing and the lead guitar antics. "Baby Lulla Shadows - Part 2" The second part brings multiple guitar sounds- acoustic, crunchy electric, smooth chorused electric- and creates a soft rock song almost capable of inducing slow dancing. "Try" Another soft rocker, this time led by electric piano has a refrain that makes me want to put on roller skates and dodge the reflected light hitting the floor from a shimmering, rotating globe. "Strangers" This reflective song on acoustic piano keeps me whisked away to the 1980s. "The World is Enough" A third slow dance song in a row, this one, just as pretty, keeps the piano but adds a bit of acoustic guitar and some other light instrumentation. The tasteful guitar solo leads into some big synth. "Dance" Speaking of synth, here's a darker one soaked in it alongside saturated guitar that tapers off into more hushed verses. From time to time it springs back into crunchy brusqueness. Compared to many of the other songs, this one is tougher to follow. A seemingly unrelated synthesizer passage shows up near the end. "Great in the Sky" Mournful piano "Great [Gig] in the Sky" and equally mournful vocals make up the bulk of the final song. The album concludes with another satisfying guitar solo. Epignosis ..::TRACK-LIST::.. 1. Straw Andy 2:13 2. Undefeated 5:33 3. Baby Lulla Shadows - Part 1 5:01 4. Baby Lulla Shadows - Part 2 5:01 5. Try 5:00 6. Strangers 4:12 7. The World Is Enough 4:22 8. Dance 5:58 9. Great In The Sky 6:42 ..::OBSADA::.. Vocals - Sabina Godula-Zając Drums - Grzegorz Fieber Guitar - Piotr Grodecki Keyboards - Krzysztof Lepiarczyk Bass - Piotr Lipka https://www.youtube.com/watch?v=ClIy0BKuP-M Ponieważ wiem, iż bywają problemy z pobraniem moich wstawek bardzo proszę osoby, którym się to udało o udostępnianie innym użytkownikom. Nie zachowujcie się jak pisowsko-konfederackie ścierwa... W 1989 roku dostaliśmy ogromną szansę wyjścia z ruskiej dupy... Nie dajmy się znowu tam wcisnąć!!! SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-08-30 10:41:14
Rozmiar: 283.52 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
..::INFO::..
--------------------------------------------------------------------- David Gilmour - Greatest Hits --------------------------------------------------------------------- Artist...............: David Gilmour Album................: Greatest Hits Genre................: Progressive Rock Source...............: CD Year.................: 2006 Ripper...............: EAC (Secure mode) & Lite-On iHAS124 Codec................: Free Lossless Audio Codec (FLAC) Version..............: reference libFLAC 1.5.0 20250211 Quality..............: Lossless, (avg. compression: 67 %) Channels.............: Stereo / 44100 HZ / 16 Bit Tags.................: VorbisComment Information..........: Columbia - Unofficial Release Included.............: NFO, M3U, CUE Covers...............: Front Back CD --------------------------------------------------------------------- Tracklisting --------------------------------------------------------------------- 1. David Gilmour - A Pocketful of Stones [06:20] 2. David Gilmour - On an Islan [06:49] 3. David Gilmour - Where We Start [06:45] 4. David Gilmour - Near the En [05:35] 5. David Gilmour - Murde [04:59] 6. David Gilmour - There's No Way Out of Here [05:08] 7. David Gilmour - Love on the Ai [04:19] 8. David Gilmour - The Blue [05:27] 9. David Gilmour - Out of the Blue [03:35] 10. David Gilmour - Smile [04:05] 11. David Gilmour - Cruis [04:39] 12. David Gilmour - So Far Away [06:04] 13. David Gilmour - You Know I'm Righ [05:04] 14. David Gilmour - No Way [05:32] 15. David Gilmour - Short and Sweet [05:28] Playing Time.........: 01:19:54 Total Size...........: 539,33 MB ![]()
Seedów: 89
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-08-30 10:32:33
Rozmiar: 540.12 MB
Peerów: 0
Dodał: rajkad
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI...
..::OPIS::.. Czwarty album Terrordome to bez wątpienia najdojrzalsze, najmroczniejsze i najbardziej intensywne wydawnictwo w ich dwudziestoletniej karierze. Zespół prezentuje na nim swoje ciemniejsze oblicze, oferując słuchaczom duszną, gęstą i bezkompromisową dawkę thrash metalu. Materiał emanuje surową energią i tekstową głębią, nie ustępując jakością czołówce światowej sceny, a jednocześnie dumnie reprezentując polski metal. TERRORDOME to polski zespół thrashmetalowy. Ich muzykę cechują szybkość i agresja. Od 2005 roku zespół zagrał kilkaset koncertów w kraju i za granicą (Europa, Brazylia, Chiny, Japonia). Przez kilkanaście lat na scenie Terrordome nagrał wiele singli, splitów oraz albumów. Najważniejsze z nich to We’ll Show You Mosh, Bitch (2011), Machete Justice (2015) oraz Straight Outta Smogtown (2021). Zespół promuje swoje albumy wieloma teledyskami. Jak dotąd dzielił scenę między innymi z Suicidal Tendencies, Anthraxem, Sepulturą, Destruction, D.R.I., Whiplashem, Ratos de Porão i Vaderem oraz miał okazję zagrać na wielu festiwalach, takich jak Obscene Extreme, True Thrash Fest Japan, Metalmania czy Metalfest. Nagraniem i produkcją albumu zajął się Tomasz Zalewski z ZED Studio. Za oprawę graficzną odpowiada jak zawsze Marcin Białkowski. Za layout odpowiada Uappa Terror. Autorem okładki jest Marcin Białkowski, który współpracuje z Terrordome od czasów debiutu zespołu We'll Show You Mosh, Bitch! (2011). Wydawca No, nie powiem – jestem mocno zaskoczony jako osoba, która zrecenzowała na łamach Chaos Vault wszystkie dotychczasowe materiały Terrordome. Przez chwilę wręcz zastanawiałem się, czy dostałem dobre promo i ktoś mnie nie wkręcił. No ale nie. Szanowni Państwo, niniejszym ogłaszam, że w Terrordome nastał czas zmian. Z personalnymi kapela borykała się ostatnio bardzo często, obecnie ze składu, który nagrywał najlepszy a mojej opinii „Straight Outta Smogtown” został tylko niezmordowany Łapa. I może tu należy szukać źródła zmian? Muszę Was jeszcze uspokoić – to nie jest tak, że zespół porzucił crossover na rzecz klawiszowego mediewalnego black/folk metalu na ten przykład. Natomiast jeśli śledzicie ich karierę od samego początku tak jak ja, na pewno nie umknęły Wam zmiany w kwestii wizualnej – nie ma już czapeczków z daszkiem, są skóry. Nie ma świetnych (moim zdaniem okładek) nawiązujących do klasyki thrash metalu i crossoveru – jest front cover, który spokojnie mogłaby wykorzystać grupa death czy black metalowa. I już po tym stałem się podejrzliwy. A potem włączyłem play… No i muzycznie też są pewne zmiany. Czy duże czy małe – zależy jak patrzeć. Biorąc pod uwagę dotychczasowe dokonania Terrordome, to dość spore. Kapela przede wszystkim postawiła teraz praktycznie na thrash metal, a elementy crossoverowe zostały moim zdaniem zminimalizowane. Na „Plagued with Violence” dostaliśmy numery, jakich wcześniej w ich dyskografii próżno było szukać. Choćby „The Torture Continous” – cięższy, wolniejszy, w którym pod koniec dostajemy „czyste” wokale i z takim „nowoczesnym” sznytem. Gdy usłyszałem go po raz pierwszy miałem lekkie what the fuck i w zasadzie nie za bardzo wiem, po co taki eksperyment na tym albumie. Inne numery też różnią się od tego co w przeszłości prezentowało Terrordome – są, jak już wspominałem, zdecydowanie bardziej thrash metalowe, masywniejsze. Nawet wokalnie jest inaczej – o ile na wcześniejszych płytach Łapa darł mordę w charakterystyczny sposób, że tak się wyrażę „crossoverowo – szczekający”, to teraz mamy wokale, które nadal są czytelne, ale brutalniejsze, bardziej gardłowe. Nie powiem, że to growl, ale różnica jest wyraźna i możliwa do uchwycenia już na starcie. A skoro o wokalu mowa, to zaznaczyć jeszcze chcę, że chyba po raz pierwszy o ile kojarzę dostajemy teksty po polsku, to znaczy kilka z nich. No i też chyba pierwszy raz Terrordome zbliża się w części z nich do tematyki antyreligijnej, o korzystaniu z antychrześijańsko – diabelskiej symboliki to już nawet nie wspomnę. To jeszcze tak a propos nowinek w ich twórczości. Wrażenie zmian w tym temacie potęguje dodatkowo brzmienie „Plagued with Violence”, mięsiste i organiczne, w przeciwieństwie do surowego soundu wcześniejszych materiałów. Przy tych nowych utworach sprawdza się znakomicie. I teraz najważniejsze, czy ten album to najlepszy krążek w dyskografii Terrordome? Powiem tak – przewałkowałem go już kilkanaście razy na przestrzeni zaledwie paru dni i słucha się go naprawdę wybornie (no, może wspomniany „The Torture Continous” to nie moja para najków), bo mamy tutaj wszystko do czego nas przyzwyczaiło Terrordome: szybkość, dosadność, bardzo dobre riffy, refreny. Ale odpaliłem też „Straight Outta Smogtown” oraz wcześniejszy „Machete Justice” i tam również to było – tylko jak na mój gust bardziej. W moim przypadku typowo crossoverowe wcielenie Terrordome trafia do mnie w sposób lepszy i bardziej przekonujący, lecz to wynika z mojego subiektywnego odbioru tej muzyki i zespołu jako pewnego konceptu. Jestem jednak dość konserwatywny jeśli chodzi o odbiór muzyki czy zespołów jako całości i te zmiany, o których napisałem wyżej, konkretnie w kontekście Krakowian, nie do końca do mnie trafiają. Co nie znaczy, że ta płyta jest zła, bo słyszę przecież, iż jest bardzo dobra i w każdym calu profesjonalna. I zapewne przy okazji najbliższej ją sobie zakupię. Oracle Jeśli zawsze lubiliście Terrordome, ale przeszkadzała wam kataniarsko-neosofiksowa aura ich wczesnych płyt, to nie martwcie się. Na „Plagued with Violence” lecą same garści. Długą drogę przeszedł krakowski Terrordome. Na bardzo przeciętnej, budzącej raczej politowanie scenie polskiego neo-thrashu byli zespołem z pomysłem na siebie. Co prawda – podobnie jak u innych jej reprezentantów – ich główną bolączką był wątpliwej jakości humor podawany w tekstach i ogólnym anturażu. Sami wiecie, thrashowe klisze: piwko, pizza, szalenie zabawne żarty o podtekście seksualnym… Spora zmiana przyszła na „Straight Outta Smogtown” z 2021 roku. Tam już nie było beki, a crossoverowy sznyt formacji nabrał brutalniejszego wydźwięku. „Plagued with Violence” to przesunięcie poziomu intensywności muzyki jeszcze dalej. Najistotniejszą zmianą jest sama stylistyka grupy. Otóż obecnie trudno nazywać Terrordome zespołem crossoverowym. Krakowianie grają czysty thrash – i to raczej w tej bardziej intensywnej niż melodyjnej formie. Z początkowych lat został im przede wszystkim sprint, jak oni zasuwają! W takim „Goat Killers” grupa mknie przed siebie niemalże z gracją „Arise” Sepultury, a w polskojęzycznej (dobry kierunek!) „Rzece krwi” wyraźnie wybrzmiewa wibracja tego nieco późniejszego Exodus, ale rozpędzonego znacznie bardziej od pierwowzoru. Oczywiście nie w samym biegu człowiek żyje, więc dla fanów bardziej mosh-friendly miarowego thrashu mamy chociażby numer tytułowy. Wszystko to spina niecodzienna jak na ten skład bardzo satanistyczna, black-deathmetalowa otoczka, do której chyba nie mogę się jeszcze przyzwyczaić. Nie to, że coś jest z nią nie tak, bo wszystko wygląda i brzmi rzetelnie, po prostu postrzegam ten aspekt jako znaczącą niespodziankę. I to taką z gatunku na plus, gdy już się do niej dostroimy. Łukasz Brzozowski The fourth album by Terrordome is undoubtedly the most mature, darkest and most intense release in our twenty-year career. On it, we present our darker side, offering listeners a sultry, dense and uncompromising dose of thrash metal. The material emanates raw energy and lyrical depth, not giving way to the top of the world scene, while proudly representing Polish metal. ..::TRACK-LIST::.. 1. Chasing the Dragon 03:47 2. Beast Sharp Razor Cut 02:45 3. Goat Killers 02:29 4. The Torture Continues 03:47 5. Bow Down to the Antichrist 03:44 6. Rzeka krwi 02:36 7. Na glinianych nogach 02:58 8. Massive Perjury 01:10 9. Sorry for Being Late 02:23 10. Plagued with Violence 03:25 11. Satanic Decree 04:27 ..::OBSADA::.. Jakub Wróbel - Guitars Uappa Terror - Vocals, Guitars Rob Sixkiller - Drums Virious Max - Bass https://www.youtube.com/watch?v=7-DuYNKjGK4 Ponieważ wiem, iż bywają problemy z pobraniem moich wstawek bardzo proszę osoby, którym się to udało o udostępnianie innym użytkownikom. Nie zachowujcie się jak pisowsko-konfederackie ścierwa... W 1989 roku dostaliśmy ogromną szansę wyjścia z ruskiej dupy... Nie dajmy się znowu tam wcisnąć!!! SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-08-30 10:26:52
Rozmiar: 83.50 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI...
..::OPIS::.. Czwarty album Terrordome to bez wątpienia najdojrzalsze, najmroczniejsze i najbardziej intensywne wydawnictwo w ich dwudziestoletniej karierze. Zespół prezentuje na nim swoje ciemniejsze oblicze, oferując słuchaczom duszną, gęstą i bezkompromisową dawkę thrash metalu. Materiał emanuje surową energią i tekstową głębią, nie ustępując jakością czołówce światowej sceny, a jednocześnie dumnie reprezentując polski metal. TERRORDOME to polski zespół thrashmetalowy. Ich muzykę cechują szybkość i agresja. Od 2005 roku zespół zagrał kilkaset koncertów w kraju i za granicą (Europa, Brazylia, Chiny, Japonia). Przez kilkanaście lat na scenie Terrordome nagrał wiele singli, splitów oraz albumów. Najważniejsze z nich to We’ll Show You Mosh, Bitch (2011), Machete Justice (2015) oraz Straight Outta Smogtown (2021). Zespół promuje swoje albumy wieloma teledyskami. Jak dotąd dzielił scenę między innymi z Suicidal Tendencies, Anthraxem, Sepulturą, Destruction, D.R.I., Whiplashem, Ratos de Porão i Vaderem oraz miał okazję zagrać na wielu festiwalach, takich jak Obscene Extreme, True Thrash Fest Japan, Metalmania czy Metalfest. Nagraniem i produkcją albumu zajął się Tomasz Zalewski z ZED Studio. Za oprawę graficzną odpowiada jak zawsze Marcin Białkowski. Za layout odpowiada Uappa Terror. Autorem okładki jest Marcin Białkowski, który współpracuje z Terrordome od czasów debiutu zespołu We'll Show You Mosh, Bitch! (2011). Wydawca No, nie powiem – jestem mocno zaskoczony jako osoba, która zrecenzowała na łamach Chaos Vault wszystkie dotychczasowe materiały Terrordome. Przez chwilę wręcz zastanawiałem się, czy dostałem dobre promo i ktoś mnie nie wkręcił. No ale nie. Szanowni Państwo, niniejszym ogłaszam, że w Terrordome nastał czas zmian. Z personalnymi kapela borykała się ostatnio bardzo często, obecnie ze składu, który nagrywał najlepszy a mojej opinii „Straight Outta Smogtown” został tylko niezmordowany Łapa. I może tu należy szukać źródła zmian? Muszę Was jeszcze uspokoić – to nie jest tak, że zespół porzucił crossover na rzecz klawiszowego mediewalnego black/folk metalu na ten przykład. Natomiast jeśli śledzicie ich karierę od samego początku tak jak ja, na pewno nie umknęły Wam zmiany w kwestii wizualnej – nie ma już czapeczków z daszkiem, są skóry. Nie ma świetnych (moim zdaniem okładek) nawiązujących do klasyki thrash metalu i crossoveru – jest front cover, który spokojnie mogłaby wykorzystać grupa death czy black metalowa. I już po tym stałem się podejrzliwy. A potem włączyłem play… No i muzycznie też są pewne zmiany. Czy duże czy małe – zależy jak patrzeć. Biorąc pod uwagę dotychczasowe dokonania Terrordome, to dość spore. Kapela przede wszystkim postawiła teraz praktycznie na thrash metal, a elementy crossoverowe zostały moim zdaniem zminimalizowane. Na „Plagued with Violence” dostaliśmy numery, jakich wcześniej w ich dyskografii próżno było szukać. Choćby „The Torture Continous” – cięższy, wolniejszy, w którym pod koniec dostajemy „czyste” wokale i z takim „nowoczesnym” sznytem. Gdy usłyszałem go po raz pierwszy miałem lekkie what the fuck i w zasadzie nie za bardzo wiem, po co taki eksperyment na tym albumie. Inne numery też różnią się od tego co w przeszłości prezentowało Terrordome – są, jak już wspominałem, zdecydowanie bardziej thrash metalowe, masywniejsze. Nawet wokalnie jest inaczej – o ile na wcześniejszych płytach Łapa darł mordę w charakterystyczny sposób, że tak się wyrażę „crossoverowo – szczekający”, to teraz mamy wokale, które nadal są czytelne, ale brutalniejsze, bardziej gardłowe. Nie powiem, że to growl, ale różnica jest wyraźna i możliwa do uchwycenia już na starcie. A skoro o wokalu mowa, to zaznaczyć jeszcze chcę, że chyba po raz pierwszy o ile kojarzę dostajemy teksty po polsku, to znaczy kilka z nich. No i też chyba pierwszy raz Terrordome zbliża się w części z nich do tematyki antyreligijnej, o korzystaniu z antychrześijańsko – diabelskiej symboliki to już nawet nie wspomnę. To jeszcze tak a propos nowinek w ich twórczości. Wrażenie zmian w tym temacie potęguje dodatkowo brzmienie „Plagued with Violence”, mięsiste i organiczne, w przeciwieństwie do surowego soundu wcześniejszych materiałów. Przy tych nowych utworach sprawdza się znakomicie. I teraz najważniejsze, czy ten album to najlepszy krążek w dyskografii Terrordome? Powiem tak – przewałkowałem go już kilkanaście razy na przestrzeni zaledwie paru dni i słucha się go naprawdę wybornie (no, może wspomniany „The Torture Continous” to nie moja para najków), bo mamy tutaj wszystko do czego nas przyzwyczaiło Terrordome: szybkość, dosadność, bardzo dobre riffy, refreny. Ale odpaliłem też „Straight Outta Smogtown” oraz wcześniejszy „Machete Justice” i tam również to było – tylko jak na mój gust bardziej. W moim przypadku typowo crossoverowe wcielenie Terrordome trafia do mnie w sposób lepszy i bardziej przekonujący, lecz to wynika z mojego subiektywnego odbioru tej muzyki i zespołu jako pewnego konceptu. Jestem jednak dość konserwatywny jeśli chodzi o odbiór muzyki czy zespołów jako całości i te zmiany, o których napisałem wyżej, konkretnie w kontekście Krakowian, nie do końca do mnie trafiają. Co nie znaczy, że ta płyta jest zła, bo słyszę przecież, iż jest bardzo dobra i w każdym calu profesjonalna. I zapewne przy okazji najbliższej ją sobie zakupię. Oracle Jeśli zawsze lubiliście Terrordome, ale przeszkadzała wam kataniarsko-neosofiksowa aura ich wczesnych płyt, to nie martwcie się. Na „Plagued with Violence” lecą same garści. Długą drogę przeszedł krakowski Terrordome. Na bardzo przeciętnej, budzącej raczej politowanie scenie polskiego neo-thrashu byli zespołem z pomysłem na siebie. Co prawda – podobnie jak u innych jej reprezentantów – ich główną bolączką był wątpliwej jakości humor podawany w tekstach i ogólnym anturażu. Sami wiecie, thrashowe klisze: piwko, pizza, szalenie zabawne żarty o podtekście seksualnym… Spora zmiana przyszła na „Straight Outta Smogtown” z 2021 roku. Tam już nie było beki, a crossoverowy sznyt formacji nabrał brutalniejszego wydźwięku. „Plagued with Violence” to przesunięcie poziomu intensywności muzyki jeszcze dalej. Najistotniejszą zmianą jest sama stylistyka grupy. Otóż obecnie trudno nazywać Terrordome zespołem crossoverowym. Krakowianie grają czysty thrash – i to raczej w tej bardziej intensywnej niż melodyjnej formie. Z początkowych lat został im przede wszystkim sprint, jak oni zasuwają! W takim „Goat Killers” grupa mknie przed siebie niemalże z gracją „Arise” Sepultury, a w polskojęzycznej (dobry kierunek!) „Rzece krwi” wyraźnie wybrzmiewa wibracja tego nieco późniejszego Exodus, ale rozpędzonego znacznie bardziej od pierwowzoru. Oczywiście nie w samym biegu człowiek żyje, więc dla fanów bardziej mosh-friendly miarowego thrashu mamy chociażby numer tytułowy. Wszystko to spina niecodzienna jak na ten skład bardzo satanistyczna, black-deathmetalowa otoczka, do której chyba nie mogę się jeszcze przyzwyczaić. Nie to, że coś jest z nią nie tak, bo wszystko wygląda i brzmi rzetelnie, po prostu postrzegam ten aspekt jako znaczącą niespodziankę. I to taką z gatunku na plus, gdy już się do niej dostroimy. Łukasz Brzozowski The fourth album by Terrordome is undoubtedly the most mature, darkest and most intense release in our twenty-year career. On it, we present our darker side, offering listeners a sultry, dense and uncompromising dose of thrash metal. The material emanates raw energy and lyrical depth, not giving way to the top of the world scene, while proudly representing Polish metal. ..::TRACK-LIST::.. 1. Chasing the Dragon 03:47 2. Beast Sharp Razor Cut 02:45 3. Goat Killers 02:29 4. The Torture Continues 03:47 5. Bow Down to the Antichrist 03:44 6. Rzeka krwi 02:36 7. Na glinianych nogach 02:58 8. Massive Perjury 01:10 9. Sorry for Being Late 02:23 10. Plagued with Violence 03:25 11. Satanic Decree 04:27 ..::OBSADA::.. Jakub Wróbel - Guitars Uappa Terror - Vocals, Guitars Rob Sixkiller - Drums Virious Max - Bass https://www.youtube.com/watch?v=7-DuYNKjGK4 Ponieważ wiem, iż bywają problemy z pobraniem moich wstawek bardzo proszę osoby, którym się to udało o udostępnianie innym użytkownikom. Nie zachowujcie się jak pisowsko-konfederackie ścierwa... W 1989 roku dostaliśmy ogromną szansę wyjścia z ruskiej dupy... Nie dajmy się znowu tam wcisnąć!!! SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-08-30 10:22:17
Rozmiar: 263.29 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
..::INFO::..
--------------------------------------------------------------------- Roger Waters - Amused to Death --------------------------------------------------------------------- Artist...............: Roger Waters Album................: Amused to Death Genre................: Progressive Rock Source...............: CD Year.................: 1992 Ripper...............: EAC (Secure mode) & Lite-On iHAS124 Codec................: Free Lossless Audio Codec (FLAC) Version..............: reference libFLAC 1.5.0 20250211 Quality..............: Lossless, (avg. compression: 53 %) Channels.............: Stereo / 44100 HZ / 16 Bit Tags.................: VorbisComment Information..........: Columbia Included.............: NFO, M3U, CUE Covers...............: Front Back CD --------------------------------------------------------------------- Tracklisting --------------------------------------------------------------------- 1. Roger Waters - The Ballad of Bill Hubbard [04:19] 2. Roger Waters - What God Wants, Part I [06:00] 3. Roger Waters - Perfect Sense, Part I [04:15] 4. Roger Waters - Perfect Sense, Part II [02:50] 5. Roger Waters - The Bravery of Being out of Range [04:42] 6. Roger Waters - Late Home Tonight, Part I [04:01] 7. Roger Waters - Late Home Tonight, Part II [02:13] 8. Roger Waters - Too Much Rope [05:47] 9. Roger Waters - What God Wants, Part II [03:47] 10. Roger Waters - What God Wants, Part III [04:01] 11. Roger Waters - Watching TV [06:07] 12. Roger Waters - Three Wishes [06:54] 13. Roger Waters - It's a Miracle [08:25] 14. Roger Waters - Amused to Death [09:07] Playing Time.........: 01:12:36 Total Size...........: 387,88 MB ![]()
Seedów: 150
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-08-29 19:07:59
Rozmiar: 392.82 MB
Peerów: 28
Dodał: rajkad
Opis
...( Info )...
Artist...............: Various Artists Album................: Hits 1000 [05-40] Genre................: Vari Year.................: 2024 Codec................: Free Lossless Audio Codec (FLAC) ...( TrackList )... 1. Candy Dulfer - Lily Was Here (Live) 2. Quincy Jones Feat. James Ingram, Barry White, Al B. Sure! & EL DEBARGE - The Secret Garden (Sweet Seduction Suite) 3. Sade - Nothing Can Come Between Us 4. Andy Gibb, Barry Gibb, Robin Gibb & Maurice Gibb - Desire 5. Eric Clapton - (I) Get Lost 6. Dennis Edwards Feat. SIEDAH GARRETT - Don't Look Any Further (Single Version) 7. ZZ Top - Rough Boy (2019 Remaster) 8. Barry White - Love Makin' Music 9. Chic - I Want Your Love (LP Version) 10. John Lennon - Imagine (Remastered 2010) 11. Bertie Higgins - Casablanca 12. Richard Marx - Hazard (2021 - Remaster) 13. Stevie Ray Vaughan - First We Take Manhattan (Digitally Remastered) 14. BRYAN ADAMS - You're Still Beautiful To Me 15. Morcheeba Feat. Judie Tzuke - Enjoy the Ride 16. Womack & Womack - T.K.O. 17. Crowded House - Don't Dream It's Over 18. Bryan Ferry - Kiss & Tell 19. Aretha Franklin - I Say a Little Prayer 20. The Rolling Stones - Memory Motel (Remastered) 21. Chris Rea - Candles 22. Ronnie Milsap - (There's) No Gettin' Over Me 23. Chris de Burgh - Missing You 24. Whitney Houston - I'm Every Woman 25. John Barnes & Michael Jackson - Liberian Girl (2012 Remaster) ![]()
Seedów: 219
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-08-29 09:18:36
Rozmiar: 730.99 MB
Peerów: 81
Dodał: Uploader
Opis
..::INFO::..
--------------------------------------------------------------------- Roger Waters - The Wall (Live In Berlin) - (2 CD) --------------------------------------------------------------------- Artist...............: Roger Waters Album................: The Wall (Live In Berlin) Genre................: Rock Source...............: CD Year.................: 1990 Ripper...............: EAC (Secure mode) & Lite-On iHAS124 Codec................: Free Lossless Audio Codec (FLAC) Version..............: reference libFLAC 1.5.0 20250211 Quality..............: Lossless, (avg. compression: 60-61 %) Channels.............: Stereo / 44100 HZ / 16 Bit Tags.................: VorbisComment Information..........: Popron Included.............: NFO, M3U, CUE Covers...............: Front Back CD --------------------------------------------------------------------- Tracklisting - CD 1 --------------------------------------------------------------------- 1. Roger Waters - In the Flesh? [03:46] 2. Roger Waters - The Thin Ice [03:09] 3. Roger Waters - Another Brick in the Wall (Part 1) [03:51] 4. Roger Waters - The Happiest Days of Our Lives [01:27] 5. Roger Waters - Another Brick in the Wall (Part 2) [06:26] 6. Roger Waters - Mother [06:37] 7. Roger Waters - Goodbye Blue Sky [03:53] 8. Roger Waters - Empty Spaces [03:46] 9. Roger Waters - Young Lust [05:08] 10. Roger Waters - One of My Turns [03:44] 11. Roger Waters - Don't Leave Me Now [05:09] 12. Roger Waters - Another Brick in the Wall (Part 3) [03:24] 13. Roger Waters - Goodbye Cruel Worl [01:39] Playing Time.........: 52:05 Total Size...........: 324,98 MB --------------------------------------------------------------------- Tracklisting - CD 2 --------------------------------------------------------------------- 1. Roger Waters - Hey You [05:01] 2. Roger Waters - Is There Anybody Out There? [03:14] 3. Roger Waters - Nobody Home [04:22] 4. Roger Waters - Vera [01:22] 5. Roger Waters - Bring the Boys Back Home [02:40] 6. Roger Waters - Comfortably Numb [07:55] 7. Roger Waters - In the Flesh [05:06] 8. Roger Waters - Run Like Hell [04:53] 9. Roger Waters - Waiting for the Worms [04:20] 10. Roger Waters - Stop [00:34] 11. Roger Waters - The Trial [05:40] 12. Roger Waters - The Tide Is Turning [07:16] Playing Time.........: 52:29 Total Size...........: 327,87 MB ![]()
Seedów: 111
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-08-29 09:17:40
Rozmiar: 674.82 MB
Peerów: 80
Dodał: rajkad
Opis
..::INFO::..
--------------------------------------------------------------------- David Gilmour - David Gilmour In Concert (2 CD) --------------------------------------------------------------------- Artist...............: David Gilmour Album................: David Gilmour In Concert Genre................: Rock Source...............: DVD Year.................: 2002 Ripper...............: Audio Extractor Codec................: Free Lossless Audio Codec (FLAC) Version..............: reference libFLAC 1.5.0 20250211 Quality..............: Lossless, (avg. compression: 56-59 %) Channels.............: Stereo / 44100 HZ / 16 Bit Tags.................: VorbisComment Information..........: Capitol Records Included.............: NFO, M3U, CUE Covers...............: Front Back CD --------------------------------------------------------------------- Tracklisting CD 1 --------------------------------------------------------------------- 1. David Gilmour - Shine On You Crazy Diamond (Parts 1-5) [10:38] 2. David Gilmour - Terrapin [02:56] 3. David Gilmour - Fat Old Sun [03:28] 4. David Gilmour - Coming Back To Life [05:23] 5. David Gilmour - High Hope [08:31] 6. David Gilmour - Je Crois Entendre Encore [03:50] 7. David Gilmour - Smile [03:57] 8. David Gilmour - Wish You Were Here [04:58] 9. David Gilmour - Comfortably Numb [07:26] Playing Time.........: 51:10 Total Size...........: 292,89 MB --------------------------------------------------------------------- Tracklisting CD 2 --------------------------------------------------------------------- 1. David Gilmour - Dimming Of The Day [04:06] 2. David Gilmour - Shine On You Crazy Diamond (Parts 6-8) [07:46] 3. David Gilmour - A Great Day For Freedom [04:40] 4. David Gilmour - Hushabye Mountain [02:12] 5. David Gilmour - Dominoes (Bonus) [05:05] 6. David Gilmour - Breakthrough (Bonus) [08:23] 7. David Gilmour - Comfortably Numb (Bonus) [07:42] Playing Time.........: 39:56 Total Size...........: 240,37 MB ![]()
Seedów: 276
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-08-29 09:14:39
Rozmiar: 581.03 MB
Peerów: 98
Dodał: rajkad
Opis
...( Info )...
Artist...............: Various Artists Album................: Hits 1000 [04-40] Genre................: Vari Year.................: 2024 Codec................: Free Lossless Audio Codec (FLAC) ...( TrackList )... 1. Mark Morrison - Return of the Mack 2. Robbie Williams - The Road To Mandalay 3. Queen - These Are The Days Of Our Lives (Remastered 2011) 4. Chris Rea - On the Beach (2019 Remaster) 5. Gary Moore - Midnight Blues 6. Barry Desouza, Jeff Smith, Nile Rodgers, Jeff Beck - People Get Ready (With Rod Stewart) 7. Chris Isaak - Can't Do A Thing (To Stop Me Remastered Album Version) 8. Uriah Heep - Come Back to Me 9. Lenny Kravitz - I Belong To You 10. Lionel Richie - How Long (Album Version) 11. Fleetwood Mac - Everywhere (2017 Remaster) 12. WHITNEY HOUSTON - Run to You (Film Version) 13. Tone-Loc - On Fire (Remix) 14. Dionne Warwick - That's What Friends Are For 15. Aerosmith - Crazy (Radio Edit) 16. Chris Isaak - Back On Your Side 17. Angie Stone - Wish I Didn't Miss You (Re-Recorded) 18. Elton John - Nikita (Remastered 2017) 19. The Brothers Johnson - Stomp! 20. Michael Jackson - Off the Wall 21. John Mayer - Belief 22. Eurythmics - Here Comes the Rain Again 23. Elvis Presley - Always on My Mind (Remastered) 24. Chris Rea - The Blue Cafe 25. George Michael - Careless Whisper (Remastered) ![]()
Seedów: 94
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-08-29 01:23:13
Rozmiar: 719.51 MB
Peerów: 50
Dodał: Uploader
Opis
...( Info )...
Genre: Symphonic Black Metal Country of performer (group): USA Year of publication: 2025 Audio codec: MP3 Rip type: tracks Audio bitrate: 320 kbps Duration: 01:00:19 ...( TrackList )... 1. Twilight Of The Old Gods, And The Dawning Of The First Cycle 2. Cycles Of Extinction 3. Extinguishing The Light Of The Preludian Empire (Upon The Apex Of Their Glory) 4. Dark Space And Beyond: The Continuance Of The Evolution Of The Final Cycle 5. Crescendo Of Carnage: Warsong Of The Singing Swarm (Swarm Wars I) 6. The Sundering Of The Irradiated Sons, And The Rebellion Sparked By The Gene-Plague 7. They Are Legion: The Tragic Exodus Of The Veiled Creators 8. Glory To The Terrans Of The First Contact War ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-08-28 21:10:41
Rozmiar: 138.79 MB
Peerów: 0
Dodał: Uploader
Opis
...( Info )...
Title: Emperor of the universe Artist: Throne of time Year: 2025 Genre: Black-Metal Country: Netherlands Duration: 01:17:29 Format/Codec: MP3 Audio bitrate: 320 kbps ...( TrackList )... 01 - Guardian of light [00:06:02] 02 - Ancient botanical forces [00:07:44] 03 - The grand priest of darkness [00:03:47] 04 - Emptiness [00:04:50] 05 - Amon Ra! [00:05:10] 06 - A world once unknown [00:04:20] 07 - Slaves [00:03:38] 08 - Halfmoon succubus [00:06:39] 09 - No man rules forever [00:09:52] 10 - Bloodlust ritual [00:04:17] 11 - Sacrificed to serve [00:03:38] 12 - Loyalty to the throne [00:04:48] 13 - I arise! [00:03:38] 14 - Death upon us [00:03:33] 15 - Emperor of the universe [00:05:28] ![]()
Seedów: 9
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-08-28 21:10:38
Rozmiar: 178.82 MB
Peerów: 5
Dodał: Uploader
Opis
...( Info )...
Title: Shattering The Mirror Artist: Arrokoth Year: 2025 Genre: Death-Metal Country: USA Duration: 00:43:22 Format/Codec: MP3 Audio bitrate: 320 kbps ...( TrackList )... 01. Limbo (05:33 02. Force Of Habit 03:40 03. White Noise 05:01 04. Cut Through The Haze 04:01 05. Vicious Cycle 05:05 06. Event Horizon 03:26 07. Introspection 04:19 08. Magnetic North 03:54 09. Shattering The Mirror 08:19 ![]()
Seedów: 9
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-08-28 21:10:34
Rozmiar: 100.57 MB
Peerów: 3
Dodał: Uploader
Opis
...( Info )...
Title: The Sound And The Fury Artist: Hellbound Sons Year: 2025 Genre: Hard, Heavy-Metal Country: USA Duration: 00:33:28 Format/Codec: MP3 Audio bitrate: 320 kbps ...( TrackList )... 01. Settle The Score 03:00 02. Seethe 03:32 03. Death Sentence Blues 03:29 04. Night King 04:25 05. Heathen 04:37 06. The Sound And The Fury 02:30 07. Lunaco 03:19 08. Mark Of The Witch 03:16 09. Atomic Itch 02:37 10. Blow Me Away 02:40 ![]()
Seedów: 17
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-08-28 21:10:30
Rozmiar: 77.32 MB
Peerów: 0
Dodał: Uploader
Opis
...( Info )...
Title: Decathexis Artist: Hebephrenique Year: 2025 Genre: Black, Death-Metal Country: Australia Duration: 00:37:13 Format/Codec: MP3 Audio bitrate: 320 kbps ...( TrackList )... 1. Stasis 2. Visions of Magdalene 3. I, Adverse 4. Ascent to Derilation 5. Argumentum Ad Baculum 6. To Inflict and Nurture 7. Decathexis ![]()
Seedów: 9
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-08-28 21:10:26
Rozmiar: 85.58 MB
Peerów: 7
Dodał: Uploader
Opis
...( Info )...
Genre: Death Metal Country of artist (band): USA Year of publication: 2025 Audio codec: MP3 Rip type: tracks Audio bitrate: 320 kbps Duration: 36:04 ...( TrackList )... 01. Force-Fed Shards of Fetal Ribcage 02. Molested in the Morgue Freezer 03. Ruptured Uterus 04. Intestinal Strangulation 05. Severed 06. Clitoral Scalping 07. Sodomized 08. C-Section Malfunction 09. Cranial Drain Tube 10. Disemboweled ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-08-28 21:10:21
Rozmiar: 83.39 MB
Peerów: 0
Dodał: Uploader
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI...
..::OPIS::.. Nadchodzi niczym burza w środku nocy! Brazilian Death Metal juggernaut ESCARNIUM returns with its 4th full length album "Inexorable Entropy" featuring 9 tracks of unrelenting, blast beats driven, infernal death metal! Formed in 2008 in Salvador, Brazil, Escarnium emerged as a five-piece band committed to crafting raw, visceral death metal fueled by anguish and nihilistic ideas. Over the years, the band has grown to become one of the leading names in the Brazilian metal scene. Now performing as a quartet, Escarnium continues to expand its reach and impact in the extreme music world. For fans of Dead Congregation, Cruciamentum, Krisiun, Fossilization ..::TRACK-LIST::.. 1. Fentanyl 01:14 2. Relentless Katabasis 03:46 3. Cancerous Abyss 04:15 4. Inexorable Entropy 04:57 5. The Heritage 03:06 6. Revulsion Of Carbon 03:30 7. Through The Depths Of The 12th Gate 04:38 8. Ashen Path 01:44 9. Pyroscene's Might 03:59 ..::OBSADA::.. Victor Elian - Vocals, Guitars Gabriel Dantas - Bass Alex Hahn - Guitar Nestor Carrera - Drums https://www.youtube.com/watch?v=3y8VLsGb9Dg Ponieważ wiem, iż bywają problemy z pobraniem moich wstawek bardzo proszę osoby, którym się to udało o udostępnianie innym użytkownikom. Nie zachowujcie się jak pisowsko-konfederackie ścierwa... W 1989 roku dostaliśmy ogromną szansę wyjścia z ruskiej dupy... Nie dajmy się znowu tam wcisnąć!!! SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-08-28 20:35:05
Rozmiar: 74.82 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI...
..::OPIS::.. Nadchodzi niczym burza w środku nocy! Brazilian Death Metal juggernaut ESCARNIUM returns with its 4th full length album "Inexorable Entropy" featuring 9 tracks of unrelenting, blast beats driven, infernal death metal! Formed in 2008 in Salvador, Brazil, Escarnium emerged as a five-piece band committed to crafting raw, visceral death metal fueled by anguish and nihilistic ideas. Over the years, the band has grown to become one of the leading names in the Brazilian metal scene. Now performing as a quartet, Escarnium continues to expand its reach and impact in the extreme music world. For fans of Dead Congregation, Cruciamentum, Krisiun, Fossilization ..::TRACK-LIST::.. 1. Fentanyl 01:14 2. Relentless Katabasis 03:46 3. Cancerous Abyss 04:15 4. Inexorable Entropy 04:57 5. The Heritage 03:06 6. Revulsion Of Carbon 03:30 7. Through The Depths Of The 12th Gate 04:38 8. Ashen Path 01:44 9. Pyroscene's Might 03:59 ..::OBSADA::.. Victor Elian - Vocals, Guitars Gabriel Dantas - Bass Alex Hahn - Guitar Nestor Carrera - Drums https://www.youtube.com/watch?v=3y8VLsGb9Dg Ponieważ wiem, iż bywają problemy z pobraniem moich wstawek bardzo proszę osoby, którym się to udało o udostępnianie innym użytkownikom. Nie zachowujcie się jak pisowsko-konfederackie ścierwa... W 1989 roku dostaliśmy ogromną szansę wyjścia z ruskiej dupy... Nie dajmy się znowu tam wcisnąć!!! SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-08-28 20:30:06
Rozmiar: 227.39 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI...
..::OPIS::.. Limitowany, wydany w niewielkim nakładzie koncertowy CD zawierający trwający 53 minuty wczesny koncert zespołu, zarejestrowany profesjonalnie (tzw. soundboard recording) w Kopenhhadze w sali Odd Fellow Palæet 26 marca 1982 roku - całe osiem miesięcy przed wydaniem debiutanckiej EP. To już był klasyczny Mercyful Fate (połączenie wczesnych Black Sabbath z Judas Priest), w składzie z pierwszych dwóch albumów, choć niektóre nagrania posiadały wczesne, nieznane aranżacje. Fascynujący moment w historii metalu! Atrakcyjna okładka zawiera kilka rzadkich, fajnych zdjęć wówczas kompletnie nieznanej poza Danią grupy! To jest chyba jedyny koncert klasycznego Mercyful Fate zarejestrowany w świetnej jakości! Absolutny mus dla fanów klasycznego metalu! JL Recorded live at Odd Fellow Palæet, Copenhagen, Denkmark on 26 march 1982. Excellent quality soundboard recordings with remastered sound. ..::TRACK-LIST::.. 1. Black Funeral 3:32 2. Curse Of The Pharaohs 4:40 3. Into The Coven 4:36 4. A Corpse Without Soul 7:03 5. Nightmare 6:44 6. Return Of The Vampire 4:20 7. Nuns Have No Fun 4:14 8. Devils' Eyes 5:13 9. Satan's Fall 12:41 ..::OBSADA::.. Bass Guitar - Timi 'Grabber' Hansen Drums, Percussion - Kim Ruzz Lead Guitar, Rhythm Guitar - Hank Sherman, Michael Denner Lead Vocals - King Diamond Ponieważ wiem, iż bywają problemy z pobraniem moich wstawek bardzo proszę osoby, którym się to udało o udostępnianie innym użytkownikom. Nie zachowujcie się jak pisowsko-konfederackie ścierwa... W 1989 roku dostaliśmy ogromną szansę wyjścia z ruskiej dupy... Nie dajmy się znowu tam wcisnąć!!! SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-08-28 17:31:03
Rozmiar: 125.17 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI...
..::OPIS::.. Limitowany, wydany w niewielkim nakładzie koncertowy CD zawierający trwający 53 minuty wczesny koncert zespołu, zarejestrowany profesjonalnie (tzw. soundboard recording) w Kopenhhadze w sali Odd Fellow Palæet 26 marca 1982 roku - całe osiem miesięcy przed wydaniem debiutanckiej EP. To już był klasyczny Mercyful Fate (połączenie wczesnych Black Sabbath z Judas Priest), w składzie z pierwszych dwóch albumów, choć niektóre nagrania posiadały wczesne, nieznane aranżacje. Fascynujący moment w historii metalu! Atrakcyjna okładka zawiera kilka rzadkich, fajnych zdjęć wówczas kompletnie nieznanej poza Danią grupy! To jest chyba jedyny koncert klasycznego Mercyful Fate zarejestrowany w świetnej jakości! Absolutny mus dla fanów klasycznego metalu! JL Recorded live at Odd Fellow Palæet, Copenhagen, Denkmark on 26 march 1982. Excellent quality soundboard recordings with remastered sound. ..::TRACK-LIST::.. 1. Black Funeral 3:32 2. Curse Of The Pharaohs 4:40 3. Into The Coven 4:36 4. A Corpse Without Soul 7:03 5. Nightmare 6:44 6. Return Of The Vampire 4:20 7. Nuns Have No Fun 4:14 8. Devils' Eyes 5:13 9. Satan's Fall 12:41 ..::OBSADA::.. Bass Guitar - Timi 'Grabber' Hansen Drums, Percussion - Kim Ruzz Lead Guitar, Rhythm Guitar - Hank Sherman, Michael Denner Lead Vocals - King Diamond Ponieważ wiem, iż bywają problemy z pobraniem moich wstawek bardzo proszę osoby, którym się to udało o udostępnianie innym użytkownikom. Nie zachowujcie się jak pisowsko-konfederackie ścierwa... W 1989 roku dostaliśmy ogromną szansę wyjścia z ruskiej dupy... Nie dajmy się znowu tam wcisnąć!!! SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-08-28 17:27:23
Rozmiar: 428.86 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI...
..::OPIS::.. Tak, tak, ci metalowcy na początku grali hardcore. Debiut z 1984 roku. When I first listened to this album, which was very early in my extreme music journey, I was a fan of some of the songs but really couldn't stand the production or style for very long. Back then I was just coming off Megadeth and Iron Maiden, not yet versed in extreme or underground metal. Upon relistening a month ago or so, I was blown away. It was like listening to a whole different album. C.O.C. lays a lot on the table here, in a very experimental, proto-crossover thrash way that is very much their own. We've got the very obvious hardcore punk speed, very Anti-Cimex like, and prominent, explosive thrash. As you get into the album, other moments come to light that really make it stand out: Sludgy Sabbath riffage and a raw rock n' roll sensibility pepper the record tastefully. There are some grooves on here I don't think I've heard anyone else doing, that adds to the originality of this record. The production isn't much to write home about, but in my opinion, it adds to the unhinged atmosphere of this record. Though the clarity isn't great, you can still pick out all the instruments, and they sound nice and heavy. Is everything as tight as it could be? Maybe not, but for how often the band switches tempos/genre directions/conventions, it's really impressive, especially for 84. We have raging d-beats, proto-beatdown sections, some raw thrash leads, and as said before, some excellent Sabbath-style riffs that work so well with the unrelenting speed/constant riff and tempo changes/breaks. It's framed with this rebellious rock sound that makes everything so juicy, and its own. The vocals and lyrics have that punk charm to them and don't try to push the envelope in any respect. The lyrics, while sometimes unintelligible, never detract and are usually about personal issues, fighting oppression, violence, etc. The usual good stuff. I'll start to close this out by highlighting just how early this is, not just for how extreme, but also the level of blend these guys eloquently put in their songs. It's 84: we've got "Ride the Lightning", "War and Pain", "Bathory", "Morbid Tales", and "Haunting the Chapel", some truly evil metal, with bands like Carnivore and Possessed priming their chops for unfettered destruction the following year. Crossover Thrash as a genre doesn't really exist yet, aside from Suicidal Tendencies' release the year prior. With the landscape of metal just beginning to take shape into more extreme territory, as well as blend with hardcore, I really feel that these guys were pioneers. For 84, it's a special record to me (historically of course, I wasn't around back then). If you prefer the well-produced and southern rock sound of the band's later work, this ain't for you. For any d-beat and thrash enjoyers who don't mind taking it raw, bottoms up. This one is so cool. And the next one's even better! dr thunder ..::TRACK-LIST::.. 1. Tell Me 03:27 2. Minds Are Controlled 01:35 3. Indifferent 01:17 4. Broken Will 01:33 5. Rabid Dogs 00:40 6. L.S. 02:14 7. Rednekkk 01:18 8. Coexist 02:50 9. Excluded 01:13 10. Dark Thoughts 01:49 11. Poison Planet 01:26 12. What? 02:32 13. Negative Outlook 00:52 14. Positive Outlook 02:12 15. No Drunk 00:23 16. College Town 02:04 17. Not Safe 02:31 18. Eye For An Eye 01:20 19. Nothing's Gonna Change 01:11 20. Green Manalishi (Fleetwood Mac cover) 02:56 Bonus Tracks - 'Six Songs With Mike Singing' EP: 21. Eye for an Eye 01:14 22. Center of the World 00:29 23. Citizen 00:46 24. Not for Me 01:08 25. What? 02:25 26. Negative Outlook 00:56 ..::OBSADA::.. Eric Eycke - vocals (tracks 1–20) Mike Dean - bass (all tracks), vocals (tracks 21–26) Woody Weatherman - guitars Reed Mullin - drums https://www.youtube.com/watch?v=v411gpuMIrA Ponieważ wiem, iż bywają problemy z pobraniem moich wstawek bardzo proszę osoby, którym się to udało o udostępnianie innym użytkownikom. Nie zachowujcie się jak pisowsko-konfederackie ścierwa... W 1989 roku dostaliśmy ogromną szansę wyjścia z ruskiej dupy... Nie dajmy się znowu tam wcisnąć!!! SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-08-28 17:01:36
Rozmiar: 106.45 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI...
..::OPIS::.. Tak, tak, ci metalowcy na początku grali hardcore. Debiut z 1984 roku. When I first listened to this album, which was very early in my extreme music journey, I was a fan of some of the songs but really couldn't stand the production or style for very long. Back then I was just coming off Megadeth and Iron Maiden, not yet versed in extreme or underground metal. Upon relistening a month ago or so, I was blown away. It was like listening to a whole different album. C.O.C. lays a lot on the table here, in a very experimental, proto-crossover thrash way that is very much their own. We've got the very obvious hardcore punk speed, very Anti-Cimex like, and prominent, explosive thrash. As you get into the album, other moments come to light that really make it stand out: Sludgy Sabbath riffage and a raw rock n' roll sensibility pepper the record tastefully. There are some grooves on here I don't think I've heard anyone else doing, that adds to the originality of this record. The production isn't much to write home about, but in my opinion, it adds to the unhinged atmosphere of this record. Though the clarity isn't great, you can still pick out all the instruments, and they sound nice and heavy. Is everything as tight as it could be? Maybe not, but for how often the band switches tempos/genre directions/conventions, it's really impressive, especially for 84. We have raging d-beats, proto-beatdown sections, some raw thrash leads, and as said before, some excellent Sabbath-style riffs that work so well with the unrelenting speed/constant riff and tempo changes/breaks. It's framed with this rebellious rock sound that makes everything so juicy, and its own. The vocals and lyrics have that punk charm to them and don't try to push the envelope in any respect. The lyrics, while sometimes unintelligible, never detract and are usually about personal issues, fighting oppression, violence, etc. The usual good stuff. I'll start to close this out by highlighting just how early this is, not just for how extreme, but also the level of blend these guys eloquently put in their songs. It's 84: we've got "Ride the Lightning", "War and Pain", "Bathory", "Morbid Tales", and "Haunting the Chapel", some truly evil metal, with bands like Carnivore and Possessed priming their chops for unfettered destruction the following year. Crossover Thrash as a genre doesn't really exist yet, aside from Suicidal Tendencies' release the year prior. With the landscape of metal just beginning to take shape into more extreme territory, as well as blend with hardcore, I really feel that these guys were pioneers. For 84, it's a special record to me (historically of course, I wasn't around back then). If you prefer the well-produced and southern rock sound of the band's later work, this ain't for you. For any d-beat and thrash enjoyers who don't mind taking it raw, bottoms up. This one is so cool. And the next one's even better! dr thunder ..::TRACK-LIST::.. 1. Tell Me 03:27 2. Minds Are Controlled 01:35 3. Indifferent 01:17 4. Broken Will 01:33 5. Rabid Dogs 00:40 6. L.S. 02:14 7. Rednekkk 01:18 8. Coexist 02:50 9. Excluded 01:13 10. Dark Thoughts 01:49 11. Poison Planet 01:26 12. What? 02:32 13. Negative Outlook 00:52 14. Positive Outlook 02:12 15. No Drunk 00:23 16. College Town 02:04 17. Not Safe 02:31 18. Eye For An Eye 01:20 19. Nothing's Gonna Change 01:11 20. Green Manalishi (Fleetwood Mac cover) 02:56 Bonus Tracks - 'Six Songs With Mike Singing' EP: 21. Eye for an Eye 01:14 22. Center of the World 00:29 23. Citizen 00:46 24. Not for Me 01:08 25. What? 02:25 26. Negative Outlook 00:56 ..::OBSADA::.. Eric Eycke - vocals (tracks 1–20) Mike Dean - bass (all tracks), vocals (tracks 21–26) Woody Weatherman - guitars Reed Mullin - drums https://www.youtube.com/watch?v=v411gpuMIrA Ponieważ wiem, iż bywają problemy z pobraniem moich wstawek bardzo proszę osoby, którym się to udało o udostępnianie innym użytkownikom. Nie zachowujcie się jak pisowsko-konfederackie ścierwa... W 1989 roku dostaliśmy ogromną szansę wyjścia z ruskiej dupy... Nie dajmy się znowu tam wcisnąć!!! SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-08-28 16:57:37
Rozmiar: 327.30 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
..::INFO::..
--------------------------------------------------------------------- Status Quo - Whatever You Want - The Essential (3 CD) --------------------------------------------------------------------- Artist...............: Status Quo Album................: Whatever You Want - The Essential Genre................: Rock, Blues Source...............: CD Year.................: 2016 Ripper...............: EAC (Secure mode) & Lite-On iHAS124 Codec................: Free Lossless Audio Codec (FLAC) Version..............: reference libFLAC 1.5.0 20250211 Quality..............: Lossless, (avg. compression: 71-72 %) Channels.............: Stereo / 44100 HZ / 16 Bit Tags.................: VorbisComment Information..........: Spectrum Music Included.............: NFO, M3U, CUE Covers...............: Front Back CD --------------------------------------------------------------------- Tracklisting CD 1 --------------------------------------------------------------------- 1. Status Quo - Paper Plane [02:57] 2. Status Quo - Again and Again [03:41] 3. Status Quo - Rockin All Over The World (John Eden remix)[03:51] 4. Status Quo - Roll Over Lay Down [05:42] 5. Status Quo - Rain - Live [04:52] 6. Status Quo - Whatever You Want [03:54] 7. Status Quo - What You're Proposing [04:14] 8. Status Quo - Rollin' Home (12" version) [04:26] 9. Status Quo - Mystery Song [06:44] 10. Status Quo - Rock Till You Drop [03:17] 11. Status Quo - Little Lady [03:03] 12. Status Quo - Is There A Better Way [03:30] 13. Status Quo - A Mess Of Blues [03:20] 14. Status Quo - Perfect Remedy [04:38] 15. Status Quo - Hard Time [04:45] 16. Status Quo - Something 'Bout You Baby I Like [02:49] 17. Status Quo - Accident Prone [04:10] 18. Status Quo - Can't Give You More [04:25] 19. Status Quo - I Didn't Mean It [03:23] Playing Time.........: 01:17:49 Total Size...........: 562,30 MB --------------------------------------------------------------------- Tracklisting CD 2 --------------------------------------------------------------------- 1. Status Quo - Don't Waste My Time [04:22] 2. Status Quo - Big Fat Mama [05:54] 3. Status Quo - Break The Rules [03:39] 4. Status Quo - Softer Ride [04:02] 5. Status Quo - Just Take Me [03:33] 6. Status Quo - Junior's Wailing [05:21] 7. Status Quo - Hold You Back [05:09] 8. Status Quo - Ol' Rag Blues [02:52] 9. Status Quo - Little Dreamer [04:04] 10. Status Quo - Fakin The Blues [04:28] 11. Status Quo - Sherri Don't Fail Me Now [03:20] 12. Status Quo - Too Far Gone [03:09] 13. Status Quo - Marguerita Time [03:29] 14. Status Quo - Living On The Edge [03:48] 15. Status Quo - Dear John [03:13] 16. Status Quo - Nightride [03:53] 17. Status Quo - Never Too Late [04:03] 18. Status Quo - Young Pretender [03:32] Playing Time.........: 01:11:59 Total Size...........: 515,18 MB --------------------------------------------------------------------- Tracklisting CD 3 --------------------------------------------------------------------- 1. Status Quo - In The Army Now (Military Mix) [05:57] 2. Status Quo - Medley Milton Keynes [08:19] 3. Status Quo - Dreamin [03:04] 4. Status Quo - Running All Over The World [03:32] 5. Status Quo - Burning Bridges [04:20] 6. Status Quo - Ain't Complaining [04:40] 7. Status Quo - The Wanderer [03:34] 8. Status Quo - Medley Roadhouse Medley [04:55] 9. Status Quo - Restless [04:10] 10. Status Quo - In my Chair [03:37] 11. Status Quo - Joanne [04:08] 12. Status Quo - Red Sky [04:15] 13. Status Quo - I Love Rock n Roll [03:15] 14. Status Quo - Shady Lady [03:01] 15. Status Quo - Don't Drive My Car [04:13] Playing Time.........: 01:05:07 Total Size...........: 469,51 MB ![]()
Seedów: 138
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-08-28 14:40:43
Rozmiar: 1.54 GB
Peerów: 45
Dodał: rajkad
Opis
..::INFO::..
--------------------------------------------------------------------- George Harrison - Greatest Hits - (2 CD) --------------------------------------------------------------------- Artist...............: George Harrison Album................: Greatest Hits Genre................: Rock, Pop Source...............: CD Year.................: 2010 Ripper...............: EAC (Secure mode) & Lite-On iHAS124 Codec................: Free Lossless Audio Codec (FLAC) Version..............: reference libFLAC 1.5.0 20250211 Quality..............: Lossless, (avg. compression: 68-69 %) Channels.............: Stereo / 44100 HZ / 16 Bit Tags.................: VorbisComment Information..........: Parlophone, Apple Records Included.............: NFO, M3U, CUE Covers...............: Front Back CD --------------------------------------------------------------------- Tracklisting - CD 1 --------------------------------------------------------------------- 1. George Harrison - Give Me Love (Give Me Peace On Earth) [03:34] 2. George Harrison - My Sweet Lord [04:38] 3. George Harrison - Sue Me, Sue You Blues [04:41] 4. George Harrison - Run Of The Mill [02:50] 5. George Harrison - Blow Away [03:59] 6. George Harrison - All Things Must Pass [03:46] 7. George Harrison - While My Guitar Gently Weeps (Live) [04:46] 8. George Harrison - Not Guilty [03:34] 9. George Harrison - This Song [04:12] 10. George Harrison - You [03:42] 11. George Harrison - What Is Life [04:22] 12. George Harrison - All Those Years Ago [03:44] 13. George Harrison - Love Comes To Everyone [04:34] 14. George Harrison - Got My Mind Set On You [03:50] 15. George Harrison - This Is Love [03:47] 16. George Harrison - When We Was Fab [03:51] 17. George Harrison - Something (Live) [03:10] 18. George Harrison - Handle With Care [03:19] 19. George Harrison - Any Road [03:52] 20. George Harrison - Rising Sun [05:26] Playing Time.........: 01:19:45 Total Size...........: 551,95 MB --------------------------------------------------------------------- Tracklisting - CD 2 --------------------------------------------------------------------- 1. George Harrison - Wah-Wah [05:35] 2. George Harrison - Living In The Material World [05:27] 3. George Harrison - Dark Horse [03:52] 4. George Harrison - This Guitar (Can't Keep From Crying) [04:10] 5. George Harrison - Crackerbox Palace [03:55] 6. George Harrison - Learning How To Love You [04:13] 7. George Harrison - Here Comes The Moon [04:46] 8. George Harrison - Here Comes The Sun (Live) [02:54] 9. George Harrison - Faster [04:44] 10. George Harrison - Teardrops [04:06] 11. George Harrison - I Don't Want To Do It [02:52] 12. George Harrison - Cloud 9 [03:14] 13. George Harrison - That's What It Takes [03:58] 14. George Harrison - Wreck Of The Hesperus [03:29] 15. George Harrison - Fish On The Sand [03:22] 16. George Harrison - Devil's Radio [03:52] 17. George Harrison - Cheer Down [04:06] 18. George Harrison - Stuck Inside A Cloud [04:03] 19. George Harrison - Never Get Over You [03:24] 20. George Harrison - Marwa Blues [03:38] Playing Time.........: 01:19:49 Total Size...........: 549,46 MB ![]()
Seedów: 246
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-08-28 10:56:21
Rozmiar: 1.08 GB
Peerów: 27
Dodał: rajkad
1 - 30 | 31 - 60 | 61 - 90 | ... | 571 - 600 | 601 - 630 | 631 - 660 | 661 - 690 | 691 - 720 | ... | 24481 - 24510 | 24511 - 24540 | 24541 - 24543 |