![]() |
|
|||||||||||||
Wygląd torrentów:
Kategoria:
Muzyka
Gatunek:
Alternative Rock
Ilość torrentów:
305
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Albumem "Procedury wewnętrzne" debiutuje istniejące od 2012 roku warszawskie trio Latające Pięści, w którego skład wchodzą Michał Głowacki (znany ze So Slow), Paweł Kowalski (obtłukujący perkusję chociażby w Amarok) i Mateusz Urbański. Krążek wypełniają punkowe protest songi z mocno naznaczonym klimatem cold wave, przez co formacja brzmi trochę jak post-punkowe, nowofalowe zespoły lat '80 - szczególnie blisko twórczości Klaus Mitffoch i solowego Lecha Janerki, da się wyczuć również naleciałości Siekiery czy w cięższych fragmentach nawet Kobong. Całość przesączona została przez różnorakie eksperymenty, włączając w to psychodelię, atonalność, narkotyczną atmosferę czy wątki elektroniczne - synthowych klawiszy jest tu zresztą bardzo dużo. W "Orko" widoczna jest nawet plemienność i transowość rodem z obrządku religijnego, z których po chwili wyłania się hardcore. Z kolei "Raz Dwa Trzy" sięga po folk, a właściwie polską muzykę ludową jakby z Zespołu Ludowego Pieśni i Tańca Mazowsze, ale podaną bardziej złowrogo, post-punkowo - Latającym Pięściom pomogła tu neofolkowa grupa Kipikasza. "Procedury wewnętrzne" nafaszerowane są odważnymi aforyzmami, zapadającymi w pamięć hasełkami rozniecającymi ogień buntu: "Silniejszy zjada pierwszy!", "Kiedy patrzę na ciebie, pragnę seksu i śmierci", "Ja nie jestem prawdziwy! Ja jestem na niby!" - to tylko małe wycinki z naprawdę niezłych, chwytliwych i inteligentnych tekstów napisanych głównie przez Michała Głowackiego. Wokalnie i tekstowo zespół ponownie prowadzi słuchacza w stronę estetyki nowej fali, nieraz kierując się w kierunku rozkrzyczanego punku. Najciekawsze, że w skład Latających Pięści wchodzą perkusja (Paweł Kowalski sięga również po automat perkusyjny) i dwa basy, do tego dochodzą często przebijające się przez sekcje klawisze. Basy brzmią po prostu kapitalnie - Srzedniccy ze studia Serakos (tego samego, w którym od lat nagrywa chociażby Riverside) z w gruncie rzeczy brudnego, garażowego grania wykręcili zachwycający sound eksponując partie basów, tym samym robiąc delikatne nawiązanie w stronę grupy Primus i ogólnie twórczości Lesa Claypoola. Te grają przeróżnie: raz hipnotycznie, gdzie indziej atonalnie ("Celofan"), zarówno funkowo (czuć ducha starego Red Hot Chili Peppers), spokojnie, albo klangując, a w jeszcze innych momentach z mocno podkręconym przesterem budującym post punkową ścianę dźwięku. Latające Pięści mają mocno sprecyzowany pomysł na swoje brzmienie, opierając je właśnie na gitarach basowych. "Procedury wewnętrzne" to płyta nieoczywista, wymagająca od słuchacza otwartości na przeróżne brzmienia, a przede wszystkim na eksperymentalny charakter muzyki. Twórczość zespołu najbardziej podejdzie tym rozmiłowanych w polskiej nowej fali naznaczonej duchem twórczości Lecha Janerki. Warto poznać. Grzegorz Bryk Latające Pięści to warszawska kapela, która choć dopiero debiutuje krążkiem Procedury wewnętrzne, to zdążyła przez kilka ostatnich lat zagrać sporo koncertów, a także wypracowała własny, niepowtarzalny styl. Efekt ich studyjnych poszukiwań jest jak najbardziej intrygujący i powinien spodobać się tym, którzy nie przepadają za stagnacją i nie znoszą jednoznaczności. Nie każdy co prawda będzie chciał zaprosić przyjemniaczka z okładki na własne salony – niektórzy słusznie zauważą, że trochę źle mu z oczu patrzy – znajdą się jednak tacy, którzy z obcowania z poczwarą czerpać będą błogą, a czasem chorą przyjemność. Kto gotowy na związek pełen skomplikowanych relacji pełnych dysonansów, kłótni, nieposkromionych wybuchów śmiechu, stanów lękowych i zmiennych nastrojów, zarówno w warstwie tekstowej, jak i muzycznej, ten może wytrwać w wierności przez lata. Trudno przyporządkować Latającym Pięściom jakąś zgrabną etykietkę, co niewątpliwie należy policzyć tercetowi na plus. Znajdziecie na ich krążku metalcore’owe, nowofalowe, elektroniczne, post rockowe, garażowe, psychodeliczne i funkowe inspiracje, idące w parze z tekstami czasem pozornie zabawnymi, częściej piętnującymi paradoksy naszej rzeczywistości, zawsze jednak zmuszającymi do myślenia. Multum nawiązań nie oznacza jednak niestrawnego miszmaszu, bo zespół ma na siebie pomysł. Słychać tu pewne powinowactwo z Primusem (ponadprzeciętne znaczenie gitary basowej, pewien luz, zabawa konwencją) czy polskiego Kobonga, ale to nie jedyne tropy. W Fluoksetynie syntezatory dodają muzyce grupy pierwiastka magicznego i hipnotycznego. W Humbaku albo w Naukach Dnia – zwłaszcza w sferze wokalnej, ale też w nowofalowym chłodnym powiewie – czuć klimat wczesnych nagrań Lecha Janerki. Nie brak na Procedurach wewnętrznych całkiem mocnych, bliskich core’owej muzyce uderzeń (Celofan), punkowej motoryki wzmocnionej metalową siłą (Korpokrólewna), a nawet ludowych wtrętów, czego przykładem nagrana wspólnie z dziewczynami z neofolkowej kapeli Kipikasza piosenka Raz Dwa Trzy. Przede wszystkim zaś zespół ciekawie hipnotyzuje, zapraszając w nieco psychodeliczne rejony. Efekt jest bardzo narkotyczny – dosłownie i w przenośni – jak w Mordzie, w której przewija się gorzka refleksja: narkotyki przynajmniej można kontrolować, w przeciwieństwie do tego, z czym ci się kojarzy życie. Może mało wychowawcze, ale coś w tym jest. Zresztą fajnie Latające Pięści potrafią się zatracać w lekko post rockowych pejzażach, odurzających i nieco groźnych (Narcystyczny nieład, Orko). Słychać, że Michał Głowacki, Paweł Kowalski i Mateusz Urbański nie są niewolnikami jakichkolwiek wytycznych i zobowiązań. Oczywiście rodzi to pewne konsekwencje – w kontakcie z Procedurami wewnętrznymi trzeba jednak wykazać się pewną otwartością. Nawet jeśli w żadnym z kawałków kapela nie odkrywa nowych muzycznych lądów, to mieszając znane składniki w sposób niekonwencjonalny, osiąga stan inspirującej dla słuchacza satysfakcji. Oczywiście, można dyskutować nad zasadnością doboru takich a nie innych środków, pewnie tygiel różnorodnych dźwięków nie każdemu przypadnie do gustu, ale mimo swej niszowości, Procedury wewnętrzne mogą sobie zjednać liczne grono słuchaczy. Latające Pięści dołączają swą płytą do grupy artystów świadomie prowokujących słuchaczy do wspólnych podróży po zamglonych rejonach świadomości, nieoderwanych jednak od tego, z czym borykamy się na co dzień. Paweł Lach https://www.cantaramusic.pl/recenzje?action=details&id=748&fbclid=IwAR0xx-yA6CLfL5rHVka-yAPmeVw0YKJCuYyiLf1EGl3k6LEY-3liFZ45V1k ..::TRACK-LIST::.. 1. Fluoksetyna 4:03 2. Humbak 4:04 3. Procedura 4 0:31 4. Celofan 3:53 5. Korpokrólewna 3:45 6. Morda 3:54 7. Procedura 3 1:01 8. Nauki Dnia 8:35 9. Narcystyczny Nieład 2:41 10. Orko 4:38 11. Procedura 2 1:09 12. Raz Dwa Trzy (Feat. Kipikasza) 3:28 ..::OBSADA::.. Bass Guitar, Backing Vocals, Keyboards, Kalimba - Mateusz Urbański Drums, Backing Vocals, Keyboards, Bass Guitar, Kalimba, Percussion - Paweł Kowalski Lead Vocals - Aleksandra Członka (tracks: 12), Karolina Balmas-Pęczuła (tracks: 12), Kipikasza (tracks: 12) Lead Vocals, Bass Guitar, Sampler, Accordion, Keyboards, Synthesizer, Rainstick - Michał Głowacki https://www.youtube.com/watch?v=iN4Ucuy6j6E SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 14
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-03-02 10:44:45
Rozmiar: 105.00 MB
Peerów: 8
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Albumem "Procedury wewnętrzne" debiutuje istniejące od 2012 roku warszawskie trio Latające Pięści, w którego skład wchodzą Michał Głowacki (znany ze So Slow), Paweł Kowalski (obtłukujący perkusję chociażby w Amarok) i Mateusz Urbański. Krążek wypełniają punkowe protest songi z mocno naznaczonym klimatem cold wave, przez co formacja brzmi trochę jak post-punkowe, nowofalowe zespoły lat '80 - szczególnie blisko twórczości Klaus Mitffoch i solowego Lecha Janerki, da się wyczuć również naleciałości Siekiery czy w cięższych fragmentach nawet Kobong. Całość przesączona została przez różnorakie eksperymenty, włączając w to psychodelię, atonalność, narkotyczną atmosferę czy wątki elektroniczne - synthowych klawiszy jest tu zresztą bardzo dużo. W "Orko" widoczna jest nawet plemienność i transowość rodem z obrządku religijnego, z których po chwili wyłania się hardcore. Z kolei "Raz Dwa Trzy" sięga po folk, a właściwie polską muzykę ludową jakby z Zespołu Ludowego Pieśni i Tańca Mazowsze, ale podaną bardziej złowrogo, post-punkowo - Latającym Pięściom pomogła tu neofolkowa grupa Kipikasza. "Procedury wewnętrzne" nafaszerowane są odważnymi aforyzmami, zapadającymi w pamięć hasełkami rozniecającymi ogień buntu: "Silniejszy zjada pierwszy!", "Kiedy patrzę na ciebie, pragnę seksu i śmierci", "Ja nie jestem prawdziwy! Ja jestem na niby!" - to tylko małe wycinki z naprawdę niezłych, chwytliwych i inteligentnych tekstów napisanych głównie przez Michała Głowackiego. Wokalnie i tekstowo zespół ponownie prowadzi słuchacza w stronę estetyki nowej fali, nieraz kierując się w kierunku rozkrzyczanego punku. Najciekawsze, że w skład Latających Pięści wchodzą perkusja (Paweł Kowalski sięga również po automat perkusyjny) i dwa basy, do tego dochodzą często przebijające się przez sekcje klawisze. Basy brzmią po prostu kapitalnie - Srzedniccy ze studia Serakos (tego samego, w którym od lat nagrywa chociażby Riverside) z w gruncie rzeczy brudnego, garażowego grania wykręcili zachwycający sound eksponując partie basów, tym samym robiąc delikatne nawiązanie w stronę grupy Primus i ogólnie twórczości Lesa Claypoola. Te grają przeróżnie: raz hipnotycznie, gdzie indziej atonalnie ("Celofan"), zarówno funkowo (czuć ducha starego Red Hot Chili Peppers), spokojnie, albo klangując, a w jeszcze innych momentach z mocno podkręconym przesterem budującym post punkową ścianę dźwięku. Latające Pięści mają mocno sprecyzowany pomysł na swoje brzmienie, opierając je właśnie na gitarach basowych. "Procedury wewnętrzne" to płyta nieoczywista, wymagająca od słuchacza otwartości na przeróżne brzmienia, a przede wszystkim na eksperymentalny charakter muzyki. Twórczość zespołu najbardziej podejdzie tym rozmiłowanych w polskiej nowej fali naznaczonej duchem twórczości Lecha Janerki. Warto poznać. Grzegorz Bryk Latające Pięści to warszawska kapela, która choć dopiero debiutuje krążkiem Procedury wewnętrzne, to zdążyła przez kilka ostatnich lat zagrać sporo koncertów, a także wypracowała własny, niepowtarzalny styl. Efekt ich studyjnych poszukiwań jest jak najbardziej intrygujący i powinien spodobać się tym, którzy nie przepadają za stagnacją i nie znoszą jednoznaczności. Nie każdy co prawda będzie chciał zaprosić przyjemniaczka z okładki na własne salony – niektórzy słusznie zauważą, że trochę źle mu z oczu patrzy – znajdą się jednak tacy, którzy z obcowania z poczwarą czerpać będą błogą, a czasem chorą przyjemność. Kto gotowy na związek pełen skomplikowanych relacji pełnych dysonansów, kłótni, nieposkromionych wybuchów śmiechu, stanów lękowych i zmiennych nastrojów, zarówno w warstwie tekstowej, jak i muzycznej, ten może wytrwać w wierności przez lata. Trudno przyporządkować Latającym Pięściom jakąś zgrabną etykietkę, co niewątpliwie należy policzyć tercetowi na plus. Znajdziecie na ich krążku metalcore’owe, nowofalowe, elektroniczne, post rockowe, garażowe, psychodeliczne i funkowe inspiracje, idące w parze z tekstami czasem pozornie zabawnymi, częściej piętnującymi paradoksy naszej rzeczywistości, zawsze jednak zmuszającymi do myślenia. Multum nawiązań nie oznacza jednak niestrawnego miszmaszu, bo zespół ma na siebie pomysł. Słychać tu pewne powinowactwo z Primusem (ponadprzeciętne znaczenie gitary basowej, pewien luz, zabawa konwencją) czy polskiego Kobonga, ale to nie jedyne tropy. W Fluoksetynie syntezatory dodają muzyce grupy pierwiastka magicznego i hipnotycznego. W Humbaku albo w Naukach Dnia – zwłaszcza w sferze wokalnej, ale też w nowofalowym chłodnym powiewie – czuć klimat wczesnych nagrań Lecha Janerki. Nie brak na Procedurach wewnętrznych całkiem mocnych, bliskich core’owej muzyce uderzeń (Celofan), punkowej motoryki wzmocnionej metalową siłą (Korpokrólewna), a nawet ludowych wtrętów, czego przykładem nagrana wspólnie z dziewczynami z neofolkowej kapeli Kipikasza piosenka Raz Dwa Trzy. Przede wszystkim zaś zespół ciekawie hipnotyzuje, zapraszając w nieco psychodeliczne rejony. Efekt jest bardzo narkotyczny – dosłownie i w przenośni – jak w Mordzie, w której przewija się gorzka refleksja: narkotyki przynajmniej można kontrolować, w przeciwieństwie do tego, z czym ci się kojarzy życie. Może mało wychowawcze, ale coś w tym jest. Zresztą fajnie Latające Pięści potrafią się zatracać w lekko post rockowych pejzażach, odurzających i nieco groźnych (Narcystyczny nieład, Orko). Słychać, że Michał Głowacki, Paweł Kowalski i Mateusz Urbański nie są niewolnikami jakichkolwiek wytycznych i zobowiązań. Oczywiście rodzi to pewne konsekwencje – w kontakcie z Procedurami wewnętrznymi trzeba jednak wykazać się pewną otwartością. Nawet jeśli w żadnym z kawałków kapela nie odkrywa nowych muzycznych lądów, to mieszając znane składniki w sposób niekonwencjonalny, osiąga stan inspirującej dla słuchacza satysfakcji. Oczywiście, można dyskutować nad zasadnością doboru takich a nie innych środków, pewnie tygiel różnorodnych dźwięków nie każdemu przypadnie do gustu, ale mimo swej niszowości, Procedury wewnętrzne mogą sobie zjednać liczne grono słuchaczy. Latające Pięści dołączają swą płytą do grupy artystów świadomie prowokujących słuchaczy do wspólnych podróży po zamglonych rejonach świadomości, nieoderwanych jednak od tego, z czym borykamy się na co dzień. Paweł Lach https://www.cantaramusic.pl/recenzje?action=details&id=748&fbclid=IwAR0xx-yA6CLfL5rHVka-yAPmeVw0YKJCuYyiLf1EGl3k6LEY-3liFZ45V1k ..::TRACK-LIST::.. 1. Fluoksetyna 4:03 2. Humbak 4:04 3. Procedura 4 0:31 4. Celofan 3:53 5. Korpokrólewna 3:45 6. Morda 3:54 7. Procedura 3 1:01 8. Nauki Dnia 8:35 9. Narcystyczny Nieład 2:41 10. Orko 4:38 11. Procedura 2 1:09 12. Raz Dwa Trzy (Feat. Kipikasza) 3:28 ..::OBSADA::.. Bass Guitar, Backing Vocals, Keyboards, Kalimba - Mateusz Urbański Drums, Backing Vocals, Keyboards, Bass Guitar, Kalimba, Percussion - Paweł Kowalski Lead Vocals - Aleksandra Członka (tracks: 12), Karolina Balmas-Pęczuła (tracks: 12), Kipikasza (tracks: 12) Lead Vocals, Bass Guitar, Sampler, Accordion, Keyboards, Synthesizer, Rainstick - Michał Głowacki https://www.youtube.com/watch?v=iN4Ucuy6j6E SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 14
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-03-02 10:42:08
Rozmiar: 300.17 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
Debiutancki album Kryształ, wydany przez Koty Records. post-punk, shoegaze, cold wave... ..::TRACK-LIST::.. 1. Święto wiosny 05:10 2. Zwykły człowiek 02:53 3. Wieloryby 04:33 4. Kolaże 02:34 5. Dom 02:57 6. 044 03:53 7. Nowa fala satanizmu 03:11 8. Piękny świat 04:12 9. Nie ma małych klęsk 05:27 ..::OBSADA::.. Hubert Kos Iurii Kasianenko Jakub Didkowski Kubczak Dobrzyński https://www.youtube.com/watch?v=QjXbuX0i3kU SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-02-21 19:28:21
Rozmiar: 83.55 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
Debiutancki album Kryształ, wydany przez Koty Records. post-punk, shoegaze, cold wave... ..::TRACK-LIST::.. 1. Święto wiosny 05:10 2. Zwykły człowiek 02:53 3. Wieloryby 04:33 4. Kolaże 02:34 5. Dom 02:57 6. 044 03:53 7. Nowa fala satanizmu 03:11 8. Piękny świat 04:12 9. Nie ma małych klęsk 05:27 ..::OBSADA::.. Hubert Kos Iurii Kasianenko Jakub Didkowski Kubczak Dobrzyński https://www.youtube.com/watch?v=QjXbuX0i3kU SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-02-21 19:24:33
Rozmiar: 245.60 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Kiedyś dawno temu Tomasz Budzyński powiedział, że Armia gra muzykę bajkową. Uważam po dziś dzień, że jest to najlepsze określenie dźwięków tego zespołu. Nie wpisuje się On w żadną inną definicję. Ja dodam tylko, że ta bajkowość jest pełna mistycyzmu i czegoś, czego trudno znaleźć w otaczającej przestrzeni... - Mało w ostatnim czasie słucham cięższej muzyki rockowej i metalowej. Armia jest chyba jednym z ostatnich wykonawców, za którego muzyką podążam od wielu lat, mimo że główną moją strawą muzyczną są obecnie dźwięki wyraźnie bardziej popowe i elektroniczne, by nie rzec często błahe. Z kolei Armia to już nie jest ta Armia z pierwszych lat działalności, kiedy utwory takie jak "Aguirre" czy "Jeżeli" od razu chwytały za serce. Po pierwszym przesłuchaniu nuciło się je i wykrzykiwało. Od czasu "Triodante" muzyka Armii coraz bardziej "metalowiała" w brzmieniu, choć miała cały czas w sobie pewne cechy armijnego, klasycznego stylu a przy tym bywała różnorodna, często skręcając w stronę eksperymentalną ("Freak"). Mimo że żadna z płyt nie miała w sobie tak obezwładniającej mocy jak "Legenda" [czytaj recenzję >>] , to jednak były albumy, które przekonywały swoją jakością i wysokim poziomem kompozycji ("Duch"). Z tych wszystkich powodów "Wojna i pokój" ciężko wchodziła mi przez pierwsze dni. Moje aktualne indywidualne preferencje spowodowały, że nowa Armia w większości wydała mi się początkowo przyciężka i za długa. A jednak były podejścia, gdy przesłuchałem ją w całości z wyraźnym zaciekawieniem. Od pierwszego przesłuchania moją uwagę zwróciły dwa utwory: "Nas nie ma" i "Ciche dni". Ten pierwszy ma przejmujący tekst, który dobrze koresponduje z warstwą instrumentalną, ten drugi zaskakuje intensywnością użytej elektroniki. Po kilku przesłuchaniach zrozumiałem, że muszę potraktować nową Armię jak płytę w pewnym stopniu artrockową i progrockową. W istocie "Wojna i pokój" to właśnie album, który jest bezpośrednim spadkobiercą tradycji Armii powstałej za czasów "Triodante". Przyznaję, że tzw. "cięższa muza", niezależnie od tego, czy mam do czynienia z punkiem, metalem, industrialem czy hard rockiem, zwyczajnie obecnie mnie męczy i nudzi. Cięższej muzyce daję szansę, gdy przedstawia coś ciekawego pod względem artystycznym (np. ostatnio przekonał mnie zespół Toń), albo gdy teksty zamiast przedstawiania brzydoty świata i turpistycznego otoczenia codzienności, mówią o sprawach uniwersalnych i niosą w sobie jakąś mądrość. I właśnie Armia jest takim przypadkiem. Nie jest dla nikogo tajemnicą, że Budzyński wprost odwołuje się do chrześcijańskiego i biblijnego postrzegania świata. Jego teksty pełne są odniesień do tej wizji rzeczywistości. Ale nie ma w tym żadnego fanatyzmu. Budzyński przez pryzmat Biblii ukazuje uniwersalne wartości naszego, zachodniego kręgu cywilizacyjnego. Nie trzeba być ani wierzącym, ani chrześcijaninem, żeby wiedzieć, że istnieje Dobro i Zło, że to właśnie Dobro jest tym, do czego należy dążyć, a Zło jest godne potępienia. Zło i Dobro jest w nas samych. Nikt nie ma monopolu na nieomylność i świętość. Chrześcijanie wierzą, że jest Bóg, który wyznacza to, co jest dobre i złe, ale nie trzeba być wierzącym, żeby wiedzieć, że Biblia niesie uniwersalne wartości etyczne, których się nie podważa. I jeśli z takich założeń wyjdziemy, płyta Armii stanie się właśnie takim uniwersalnym spojrzeniem na ludzkie życie z perspektywy człowieka, który powoli zbliża się do jego końca. To właśnie wynika z tekstów, które znajdują się na płycie "Wojna i pokój", ale taka jest również muzyka. Podsumowuje dotychczasowy dorobek Armii, choć przede wszystkim wykorzystując schematy muzyczne wypracowane po wydaniu "Triodante". No i mimo wszystko wchodzi czasami na nowe terytoria armijne, jak we wspomnianych "Cichych dniach". Płytę zaczyna powolne "Wołanie", które wyłania się z mrocznych pogłosów generowanych przez elektronikę, by następnie przejść w standardowy zestaw rockowo-armijny: perkusja, ciężki riff gitarowy, waltornia i śpiew Budzyńskiego. Powolnie ciągnąca się przez ponad sześć minut ciężkawa, "blacksabbathowa" muzyka jest podkładem do poetyckich wezwań Budzyńskiego: Ty wołaj mnie głęboki oddech piękny świat zawołaj mnie zawołaj mnie Szybciej w temat wchodzi następny utwór pt. "Obcy w domu", który od początku atakuje ciężkim riffem gitarowym i szybszym rytmem, wspartym w tle dźwiękami waltorni. Budzyński podejmuje w nim temat "obcych", ale robi to w swój własny, poetycki i armijny sposób śpiewając: słyszałem, że piekło to inni czytałem, że obcy to wróg kto jest ten obcy? [...] ten obcy to ja obcy to ty w moim domu [...] pamiętaj kochać, pamiętaj żyć, pamiętaj umierać pamiętaj umierać Czyli mamy tutaj typowe ujęcie chrześcijańskie tematu "obcych". Trzeba kochać bliźniego, pomagać i pamiętać o śmierci. Wszystko to marność, ale mamy kochać i wspierać bliźniego swego, jak siebie samego. "Wielki las" zaczyna się od natychmiastowego zaznaczenia rytmu i bardziej zamglonego, schowanego w tle riffu gitarowego. Na pierwszym planie słychać co jakiś czas repetytywny motyw grany przez waltornię, ale osnową jest wokal Budzyńskiego, który buduje napięcie poprzez krótkie powtarzane frazy o wieloznacznej treści: moje serce, czarny las bestia w lesie, bestia w lesie moje serce, człowiek w lesie mocniej, mocniej, mocniej czy mnie słyszysz? jestem w lesie umieram w lesie zapal światło Znowu jesteśmy w poetyckim świecie Budzyńskiego, który stara wydobyć się z ciemnego lasu i szuka światła. Mrok, ciemność, ale szukamy nadziei. Rockowo-armijna maszyna urywa się pod koniec utworu, który kończą ambientowe pomruki. W następnym utworze "Ja tylko wspominam", choć zaczyna się wszystko według rockowo-metalowego schematu, to w tle pobrzmiewają motywy elektroniczne, które pełnią rolę ozdobników. W trwającym przez prawie siedem minut nagraniu pojawia się również waltornia a Budzy śpiewa: wszystko jest tak, jakby już się stało ja tylko wspominam, zwyciężają inni sfora psów, oni idą nas zabić jak powaleni tak i niepokonani Podsumowuje, ale jednocześnie nawołuje do miłości przez pryzmat swojej wiary: śpiewam tę pieśń i ciągle mam nadzieję ja słyszę ten śmiech i ciągle mam nadzieję ziarno na ziemię, ziarno między cierpnie [...] niech się zakocha, kto nie kochał nigdy "Nas nie ma" zaczyna się od wezwanie do siebie samego: Tomie Bombadilu, Bombadilu Tomie za rzekę, za płomień schowamy się, schowamy się i stwierdzenia, że: nic nie mamy ale mamy wszystko nic nie mamy, ale mamy to Utwór nie jest tak ociężały jak te rozpoczynające płytę. Jest wyraźnie spokojniejszy, bardziej refleksyjny również w warstwie instrumentalnej, choć są momenty przyśpieszenia. Przejmujące jest zakończenie: gdzie jesteś, gdzie jesteś gdzie jesteś, moje Piękno gdzie jesteś, gdzie Ty jesteś gdzie jesteś, moje Dobro [...] nas nie ma, nas nie ma nas nie ma Jeszcze jesteśmy, ale nas nie będzie. Słychać tutaj i chwile zwątpienia, i nadzieję, i świadomość tego, co nieuchronne. Ponad siedmiominutowy utwór gaśnie powoli i kończy się motywem waltorni, która dobiega coraz bardziej z oddali. "Przyjaciel" to znowu typowo rockowo-metalowy utwór, który przywraca cięższy klimat. Budzyński wyraża tu swoją rozpacz i żal: pozostał mi jeszcze płacz przedziwny mój przyjaciel [...] pozostał mi jeszcze wstyd przedziwny mój przyjaciel [...] niech cofnie się czas na ziemi stracony czas "Dzień ojca" to utwór ponownie o mozolnie ciągnącej się, ale wyraźnie rockowo-metalowej konstrukcji, czasami bardziej hałaśliwej i ciężkawej, w której słychać refleksję Budzyńskiego na temat końca oraz jest jego wezwaniem do Ojca: tam gdzie kończy się kraj nie zapominaj o mnie tam gdzie kończy się kraj nie omijaj mnie proszę światło za wodą [...] do końca, do końca do końca W końcówce ponownie gaśnie nawał rockowo-metalowy i wyłania się refleksyjny motyw klawiszowy, który wyciszony ostatecznie kończy nagranie. "W każdą stronę" to kolejny krótszy, bo ledwie ponad czterominutowy, numer rockowo-metalowy, który ma za zadanie pchać do przodu, jest swoistym motywatorem do dalszego działania oraz ostrzeżeniem przed zbaczaniem z wybranego kursu: droga, droga do kogoś i droga do nikogo [...] w każdą stronę, w każdą stronę chodźmy do kogoś [...] są zerwane moje więzy zapłacone moje długi są zerwane moje więzy idź "Ciche dni" zaskakuje odmiennością od pozostałych, w większości typowo rockowo-metalowych nagrań, które znajdujemy na płycie. Wprawdzie nadal słyszymy tutaj powracające gitarowe riffy, ale na plan pierwszy wysuwa się elektroniczne pulsowanie, które wyraźnie dominuje w utworze. Może dlatego, że Budzyński śpiewa: nad moim gniewem zaszło już słońce [...] życie ma sens życie ma sens życie ma sens miłość jest możliwa wszyscy zakochani są niepokonani Przy takiej deklaracji nie jest potrzebny walec rockowo-metalowy. Około trzeciej minuty, kompozycja zmienia jednak tempo z transowej, na bardziej rwaną, z połamaną rytmiką, ale nadal nie ma tutaj ciężkich riffów gitarowych, słychać waltornię i rytmiczne zagrywki gitarowe. Jest wyraźnie spokojniej. W tej części nie słychać śpiewu Budzyńskiego. Po piątej minucie nagranie jeszcze bardziej wycisza się i przeradza w ambientowe tło, w którym słychać szept Budzyńskiego a wszystko kończą bliżej niezidentyfikowane dźwięki, jakby świst pociągu. "Pielgrzymka" to powrót do rockowo-metalowego schematu, ale nie może być inaczej skoro Budzyński deklaruje: przychodzimy z ciemności z wielkiego utrapienia przychodzimy z ciemności z wielkiego więzienia z wielkiego strachu z wielkiego bólu z wielkiej samotności z wielkiego więzienia Jednocześnie autor przypomina, że można z tej ciemności wyjść: wszystko jest nowe wszystko jest prawdziwe wszystko zakwitło wszystko jest możliwe jeśli jesteś w ciemności jeśli jesteś w niewoli [...] na światło, na światło na wolność "Niebo nad niebem" znowu jest wezwaniem do wiary i nadziei: niebo nade mną niebo nad niebiem [...] niebo nad głową niebo nad myślą niebo nad ziemią niebo nad niebem niebo nad światem człowiek nie jest sam człowiek Utwór wyłania się jakby z otchłani i po minucie atakuje rockowo-metalowym schematem, który jednak po chwili niespodziewanie urywa się a w tle pojawia się elektroniczne pulsowanie, na tle którego Budzyński śpiewa swoje wezwanie. By je wzmocnić powracają po chwili metalowe gitary, które natychmiast przejmują dominację nad elektroniką. Ale sytuacja po kolejnej chwili powtarza się i ten ponad siedmiominutowy utwór staje się jednym z mocniejszych punktów instrumentalnych płyty, w którym rockowo-metalowa konstrukcja jakby przepycha się z bardziej refleksyjnymi motywami, raz elektronicznymi, innym razem bardziej gitarowo-akustycznymi. A Budzyński śpiewa o sprawach najważniejszych: co robisz tak wysoko delirium wszechmocy cząstki elementarne niebo, niebo jest po naszej stronie Nagranie kończy się wyciszeniem rockowo-metalowej nawałnicy i końcówka należy do elektronicznego pulsu, z którego wyłania się po chwili przerwy kończący album, instrumentalny "Wiatr w drzewach". Z ambientalnych plam rzeczywiście wyłania się jakby pomruk wiatru, który pokazuje, że gdy nas zabraknie i nic już nie będzie, to właśnie wiatr, ziemia pozostaną dla następców, którzy będą przeżywali to samo, co my. Pozostanie po nas tutaj na ziemi "Wiatr w drzewach". Utwór spina "Wojnę i pokój" swoistą klamrą, bo przecież właśnie z podobnych pomruków wyłania się "Wołanie" zaczynające płytę. Jeśli wierzyć informacjom podanym w streamingu, to autorem kompozycji na płycie jest syn Budzyńskiego Stanisław, choć na okładce fizycznego wydania podano z kolei, że za kompozycje odpowiada: "Antiarmia". Pewne jest, że Stanisław Budzyński jest od kilku lat pełnoprawnym członkiem Armii a najnowsza płyta jest jego pierwszą studyjną aktywnością w zespole jako gitarzysty. Sprawdza się bardzo dobrze i z pewnością stał się integralną częścią zespołu. Najnowszą płytę należy traktować jak swoistą art-punkowo-metalową symfonię, która czasami w ociężałym stylu, ale urozmaicona motywami elektronicznymi i chwilami ambientowymi, przedstawia los człowieka z perspektywy ostatecznej, tak jak widzi to Budzyński. Warstwa instrumentalna to jedynie środki do wyrażenia wizji autora tekstów. Tutaj nie ma przebojów, nagrań, które zapamiętamy jak wspomniane już "Aguirre" czy "Niewiedzialna armia" lub "Saluto". Album trzeba traktować jak zwartą całość, której trzeba przyjrzeć się uważnie i dogłębnie. Wtedy odkryjemy wartość muzyki, której nie można oderwać od słów napisanych przez Budzyńskiego. W istocie warstwę instrumentalną traktuję bardziej jak podkład do tych słów. Muzyka i słowa to integralna całość. Z tego punktu widzenia to bardzo dobra płyta, w której można się zanurzyć. Mam wrażenie jednak, że jest przede wszystkim skierowana do fanów Armii. Nie wiem czy do kogoś przypadkowego, nie znającego twórczości zespołu, album może tak intensywnie przemówić, jak do oddanych fanów zespołu. A może jednak? Andrzej Korasiewicz ..::TRACK-LIST::.. 1. Wołanie 2. Obcy W Domu 3. Wielki Las 4. Ja Tylko Wspominam 5. Nas Nie Ma 6. Przyjaciel 7. Dzień Ojca 8. W Każdą Stronę 9. Ciche Dni 10. Pielgrzymka 11. Niebo Nad Niebem 12. Wiatr W Drzewach ..::OBSADA::.. Tomasz Budzyński - głos Stanisław Budzyński - gitara Dariusz Budkiewicz - gitara basowa Amadeusz Kaźmierczak - perkusja Jakub Bartoszewski - waltornia gościnnie na płycie: Electronics - Michał Jacaszek Percussion - Beata Polak https://www.youtube.com/watch?v=7cPBQTgk6Ts SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-02-16 09:02:26
Rozmiar: 153.24 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Kiedyś dawno temu Tomasz Budzyński powiedział, że Armia gra muzykę bajkową. Uważam po dziś dzień, że jest to najlepsze określenie dźwięków tego zespołu. Nie wpisuje się On w żadną inną definicję. Ja dodam tylko, że ta bajkowość jest pełna mistycyzmu i czegoś, czego trudno znaleźć w otaczającej przestrzeni... - Mało w ostatnim czasie słucham cięższej muzyki rockowej i metalowej. Armia jest chyba jednym z ostatnich wykonawców, za którego muzyką podążam od wielu lat, mimo że główną moją strawą muzyczną są obecnie dźwięki wyraźnie bardziej popowe i elektroniczne, by nie rzec często błahe. Z kolei Armia to już nie jest ta Armia z pierwszych lat działalności, kiedy utwory takie jak "Aguirre" czy "Jeżeli" od razu chwytały za serce. Po pierwszym przesłuchaniu nuciło się je i wykrzykiwało. Od czasu "Triodante" muzyka Armii coraz bardziej "metalowiała" w brzmieniu, choć miała cały czas w sobie pewne cechy armijnego, klasycznego stylu a przy tym bywała różnorodna, często skręcając w stronę eksperymentalną ("Freak"). Mimo że żadna z płyt nie miała w sobie tak obezwładniającej mocy jak "Legenda" [czytaj recenzję >>] , to jednak były albumy, które przekonywały swoją jakością i wysokim poziomem kompozycji ("Duch"). Z tych wszystkich powodów "Wojna i pokój" ciężko wchodziła mi przez pierwsze dni. Moje aktualne indywidualne preferencje spowodowały, że nowa Armia w większości wydała mi się początkowo przyciężka i za długa. A jednak były podejścia, gdy przesłuchałem ją w całości z wyraźnym zaciekawieniem. Od pierwszego przesłuchania moją uwagę zwróciły dwa utwory: "Nas nie ma" i "Ciche dni". Ten pierwszy ma przejmujący tekst, który dobrze koresponduje z warstwą instrumentalną, ten drugi zaskakuje intensywnością użytej elektroniki. Po kilku przesłuchaniach zrozumiałem, że muszę potraktować nową Armię jak płytę w pewnym stopniu artrockową i progrockową. W istocie "Wojna i pokój" to właśnie album, który jest bezpośrednim spadkobiercą tradycji Armii powstałej za czasów "Triodante". Przyznaję, że tzw. "cięższa muza", niezależnie od tego, czy mam do czynienia z punkiem, metalem, industrialem czy hard rockiem, zwyczajnie obecnie mnie męczy i nudzi. Cięższej muzyce daję szansę, gdy przedstawia coś ciekawego pod względem artystycznym (np. ostatnio przekonał mnie zespół Toń), albo gdy teksty zamiast przedstawiania brzydoty świata i turpistycznego otoczenia codzienności, mówią o sprawach uniwersalnych i niosą w sobie jakąś mądrość. I właśnie Armia jest takim przypadkiem. Nie jest dla nikogo tajemnicą, że Budzyński wprost odwołuje się do chrześcijańskiego i biblijnego postrzegania świata. Jego teksty pełne są odniesień do tej wizji rzeczywistości. Ale nie ma w tym żadnego fanatyzmu. Budzyński przez pryzmat Biblii ukazuje uniwersalne wartości naszego, zachodniego kręgu cywilizacyjnego. Nie trzeba być ani wierzącym, ani chrześcijaninem, żeby wiedzieć, że istnieje Dobro i Zło, że to właśnie Dobro jest tym, do czego należy dążyć, a Zło jest godne potępienia. Zło i Dobro jest w nas samych. Nikt nie ma monopolu na nieomylność i świętość. Chrześcijanie wierzą, że jest Bóg, który wyznacza to, co jest dobre i złe, ale nie trzeba być wierzącym, żeby wiedzieć, że Biblia niesie uniwersalne wartości etyczne, których się nie podważa. I jeśli z takich założeń wyjdziemy, płyta Armii stanie się właśnie takim uniwersalnym spojrzeniem na ludzkie życie z perspektywy człowieka, który powoli zbliża się do jego końca. To właśnie wynika z tekstów, które znajdują się na płycie "Wojna i pokój", ale taka jest również muzyka. Podsumowuje dotychczasowy dorobek Armii, choć przede wszystkim wykorzystując schematy muzyczne wypracowane po wydaniu "Triodante". No i mimo wszystko wchodzi czasami na nowe terytoria armijne, jak we wspomnianych "Cichych dniach". Płytę zaczyna powolne "Wołanie", które wyłania się z mrocznych pogłosów generowanych przez elektronikę, by następnie przejść w standardowy zestaw rockowo-armijny: perkusja, ciężki riff gitarowy, waltornia i śpiew Budzyńskiego. Powolnie ciągnąca się przez ponad sześć minut ciężkawa, "blacksabbathowa" muzyka jest podkładem do poetyckich wezwań Budzyńskiego: Ty wołaj mnie głęboki oddech piękny świat zawołaj mnie zawołaj mnie Szybciej w temat wchodzi następny utwór pt. "Obcy w domu", który od początku atakuje ciężkim riffem gitarowym i szybszym rytmem, wspartym w tle dźwiękami waltorni. Budzyński podejmuje w nim temat "obcych", ale robi to w swój własny, poetycki i armijny sposób śpiewając: słyszałem, że piekło to inni czytałem, że obcy to wróg kto jest ten obcy? [...] ten obcy to ja obcy to ty w moim domu [...] pamiętaj kochać, pamiętaj żyć, pamiętaj umierać pamiętaj umierać Czyli mamy tutaj typowe ujęcie chrześcijańskie tematu "obcych". Trzeba kochać bliźniego, pomagać i pamiętać o śmierci. Wszystko to marność, ale mamy kochać i wspierać bliźniego swego, jak siebie samego. "Wielki las" zaczyna się od natychmiastowego zaznaczenia rytmu i bardziej zamglonego, schowanego w tle riffu gitarowego. Na pierwszym planie słychać co jakiś czas repetytywny motyw grany przez waltornię, ale osnową jest wokal Budzyńskiego, który buduje napięcie poprzez krótkie powtarzane frazy o wieloznacznej treści: moje serce, czarny las bestia w lesie, bestia w lesie moje serce, człowiek w lesie mocniej, mocniej, mocniej czy mnie słyszysz? jestem w lesie umieram w lesie zapal światło Znowu jesteśmy w poetyckim świecie Budzyńskiego, który stara wydobyć się z ciemnego lasu i szuka światła. Mrok, ciemność, ale szukamy nadziei. Rockowo-armijna maszyna urywa się pod koniec utworu, który kończą ambientowe pomruki. W następnym utworze "Ja tylko wspominam", choć zaczyna się wszystko według rockowo-metalowego schematu, to w tle pobrzmiewają motywy elektroniczne, które pełnią rolę ozdobników. W trwającym przez prawie siedem minut nagraniu pojawia się również waltornia a Budzy śpiewa: wszystko jest tak, jakby już się stało ja tylko wspominam, zwyciężają inni sfora psów, oni idą nas zabić jak powaleni tak i niepokonani Podsumowuje, ale jednocześnie nawołuje do miłości przez pryzmat swojej wiary: śpiewam tę pieśń i ciągle mam nadzieję ja słyszę ten śmiech i ciągle mam nadzieję ziarno na ziemię, ziarno między cierpnie [...] niech się zakocha, kto nie kochał nigdy "Nas nie ma" zaczyna się od wezwanie do siebie samego: Tomie Bombadilu, Bombadilu Tomie za rzekę, za płomień schowamy się, schowamy się i stwierdzenia, że: nic nie mamy ale mamy wszystko nic nie mamy, ale mamy to Utwór nie jest tak ociężały jak te rozpoczynające płytę. Jest wyraźnie spokojniejszy, bardziej refleksyjny również w warstwie instrumentalnej, choć są momenty przyśpieszenia. Przejmujące jest zakończenie: gdzie jesteś, gdzie jesteś gdzie jesteś, moje Piękno gdzie jesteś, gdzie Ty jesteś gdzie jesteś, moje Dobro [...] nas nie ma, nas nie ma nas nie ma Jeszcze jesteśmy, ale nas nie będzie. Słychać tutaj i chwile zwątpienia, i nadzieję, i świadomość tego, co nieuchronne. Ponad siedmiominutowy utwór gaśnie powoli i kończy się motywem waltorni, która dobiega coraz bardziej z oddali. "Przyjaciel" to znowu typowo rockowo-metalowy utwór, który przywraca cięższy klimat. Budzyński wyraża tu swoją rozpacz i żal: pozostał mi jeszcze płacz przedziwny mój przyjaciel [...] pozostał mi jeszcze wstyd przedziwny mój przyjaciel [...] niech cofnie się czas na ziemi stracony czas "Dzień ojca" to utwór ponownie o mozolnie ciągnącej się, ale wyraźnie rockowo-metalowej konstrukcji, czasami bardziej hałaśliwej i ciężkawej, w której słychać refleksję Budzyńskiego na temat końca oraz jest jego wezwaniem do Ojca: tam gdzie kończy się kraj nie zapominaj o mnie tam gdzie kończy się kraj nie omijaj mnie proszę światło za wodą [...] do końca, do końca do końca W końcówce ponownie gaśnie nawał rockowo-metalowy i wyłania się refleksyjny motyw klawiszowy, który wyciszony ostatecznie kończy nagranie. "W każdą stronę" to kolejny krótszy, bo ledwie ponad czterominutowy, numer rockowo-metalowy, który ma za zadanie pchać do przodu, jest swoistym motywatorem do dalszego działania oraz ostrzeżeniem przed zbaczaniem z wybranego kursu: droga, droga do kogoś i droga do nikogo [...] w każdą stronę, w każdą stronę chodźmy do kogoś [...] są zerwane moje więzy zapłacone moje długi są zerwane moje więzy idź "Ciche dni" zaskakuje odmiennością od pozostałych, w większości typowo rockowo-metalowych nagrań, które znajdujemy na płycie. Wprawdzie nadal słyszymy tutaj powracające gitarowe riffy, ale na plan pierwszy wysuwa się elektroniczne pulsowanie, które wyraźnie dominuje w utworze. Może dlatego, że Budzyński śpiewa: nad moim gniewem zaszło już słońce [...] życie ma sens życie ma sens życie ma sens miłość jest możliwa wszyscy zakochani są niepokonani Przy takiej deklaracji nie jest potrzebny walec rockowo-metalowy. Około trzeciej minuty, kompozycja zmienia jednak tempo z transowej, na bardziej rwaną, z połamaną rytmiką, ale nadal nie ma tutaj ciężkich riffów gitarowych, słychać waltornię i rytmiczne zagrywki gitarowe. Jest wyraźnie spokojniej. W tej części nie słychać śpiewu Budzyńskiego. Po piątej minucie nagranie jeszcze bardziej wycisza się i przeradza w ambientowe tło, w którym słychać szept Budzyńskiego a wszystko kończą bliżej niezidentyfikowane dźwięki, jakby świst pociągu. "Pielgrzymka" to powrót do rockowo-metalowego schematu, ale nie może być inaczej skoro Budzyński deklaruje: przychodzimy z ciemności z wielkiego utrapienia przychodzimy z ciemności z wielkiego więzienia z wielkiego strachu z wielkiego bólu z wielkiej samotności z wielkiego więzienia Jednocześnie autor przypomina, że można z tej ciemności wyjść: wszystko jest nowe wszystko jest prawdziwe wszystko zakwitło wszystko jest możliwe jeśli jesteś w ciemności jeśli jesteś w niewoli [...] na światło, na światło na wolność "Niebo nad niebem" znowu jest wezwaniem do wiary i nadziei: niebo nade mną niebo nad niebiem [...] niebo nad głową niebo nad myślą niebo nad ziemią niebo nad niebem niebo nad światem człowiek nie jest sam człowiek Utwór wyłania się jakby z otchłani i po minucie atakuje rockowo-metalowym schematem, który jednak po chwili niespodziewanie urywa się a w tle pojawia się elektroniczne pulsowanie, na tle którego Budzyński śpiewa swoje wezwanie. By je wzmocnić powracają po chwili metalowe gitary, które natychmiast przejmują dominację nad elektroniką. Ale sytuacja po kolejnej chwili powtarza się i ten ponad siedmiominutowy utwór staje się jednym z mocniejszych punktów instrumentalnych płyty, w którym rockowo-metalowa konstrukcja jakby przepycha się z bardziej refleksyjnymi motywami, raz elektronicznymi, innym razem bardziej gitarowo-akustycznymi. A Budzyński śpiewa o sprawach najważniejszych: co robisz tak wysoko delirium wszechmocy cząstki elementarne niebo, niebo jest po naszej stronie Nagranie kończy się wyciszeniem rockowo-metalowej nawałnicy i końcówka należy do elektronicznego pulsu, z którego wyłania się po chwili przerwy kończący album, instrumentalny "Wiatr w drzewach". Z ambientalnych plam rzeczywiście wyłania się jakby pomruk wiatru, który pokazuje, że gdy nas zabraknie i nic już nie będzie, to właśnie wiatr, ziemia pozostaną dla następców, którzy będą przeżywali to samo, co my. Pozostanie po nas tutaj na ziemi "Wiatr w drzewach". Utwór spina "Wojnę i pokój" swoistą klamrą, bo przecież właśnie z podobnych pomruków wyłania się "Wołanie" zaczynające płytę. Jeśli wierzyć informacjom podanym w streamingu, to autorem kompozycji na płycie jest syn Budzyńskiego Stanisław, choć na okładce fizycznego wydania podano z kolei, że za kompozycje odpowiada: "Antiarmia". Pewne jest, że Stanisław Budzyński jest od kilku lat pełnoprawnym członkiem Armii a najnowsza płyta jest jego pierwszą studyjną aktywnością w zespole jako gitarzysty. Sprawdza się bardzo dobrze i z pewnością stał się integralną częścią zespołu. Najnowszą płytę należy traktować jak swoistą art-punkowo-metalową symfonię, która czasami w ociężałym stylu, ale urozmaicona motywami elektronicznymi i chwilami ambientowymi, przedstawia los człowieka z perspektywy ostatecznej, tak jak widzi to Budzyński. Warstwa instrumentalna to jedynie środki do wyrażenia wizji autora tekstów. Tutaj nie ma przebojów, nagrań, które zapamiętamy jak wspomniane już "Aguirre" czy "Niewiedzialna armia" lub "Saluto". Album trzeba traktować jak zwartą całość, której trzeba przyjrzeć się uważnie i dogłębnie. Wtedy odkryjemy wartość muzyki, której nie można oderwać od słów napisanych przez Budzyńskiego. W istocie warstwę instrumentalną traktuję bardziej jak podkład do tych słów. Muzyka i słowa to integralna całość. Z tego punktu widzenia to bardzo dobra płyta, w której można się zanurzyć. Mam wrażenie jednak, że jest przede wszystkim skierowana do fanów Armii. Nie wiem czy do kogoś przypadkowego, nie znającego twórczości zespołu, album może tak intensywnie przemówić, jak do oddanych fanów zespołu. A może jednak? Andrzej Korasiewicz ..::TRACK-LIST::.. 1. Wołanie 2. Obcy W Domu 3. Wielki Las 4. Ja Tylko Wspominam 5. Nas Nie Ma 6. Przyjaciel 7. Dzień Ojca 8. W Każdą Stronę 9. Ciche Dni 10. Pielgrzymka 11. Niebo Nad Niebem 12. Wiatr W Drzewach ..::OBSADA::.. Tomasz Budzyński - głos Stanisław Budzyński - gitara Dariusz Budkiewicz - gitara basowa Amadeusz Kaźmierczak - perkusja Jakub Bartoszewski - waltornia gościnnie na płycie: Electronics - Michał Jacaszek Percussion - Beata Polak https://www.youtube.com/watch?v=7cPBQTgk6Ts SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-02-16 08:59:13
Rozmiar: 475.45 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Uważam, że 'Pleased to Meet Me' to najlepszy album, jaki kiedykolwiek wydali Replacements. W istocie, rutynowo odnoszę się do niego jako do jednego z czterech lub pięciu najlepszych albumów rock 'n' rollowych wszechczasów. Za ten afront, samozwańczy strażnicy dziedzictwa zespołu kazali mi w sieci odejść od fajki crackowej. Akceptuję to. To po prostu część toczenia się z kultem przyodzianym w podarte trampki i flanelę, który znajduje być może odrobinę zbyt wiele egzystencjalnej prawdy w tekście 'Jedna stopa w drzwiach/Druga stopa w rynsztoku' z 'I Don't Know' Jednak dla mnie 'Pleased to Meet Me' jest najwyraźniejszym, najostrzejszym, najbardziej oczywistym wyrazem znacznego talentu Westerberga w pisaniu piosenek, zrealizowanym przez zespół, który stał się cholernie dobry w graniu rock 'n' rolla, niemal wbrew sobie. Poprzednie albumy Replacements zazwyczaj zawierały piosenki, które były czystymi odrzutami, sygnałami dla słuchacza, że pomimo narastającej sztuki w ich rzemiośle i poruszającej emocjonalnej głębi często obecnej w tekstach, tak naprawdę nie traktują tego gówna poważnie... ..::TRACK-LIST::.. 1. I.O.U. 2:57 2. Alex Chilton 3:12 3. I Don't Know 3:19 Baritone Saxophone - Steve Douglas 4. Nightclub Jitters 2:44 Saxophone - Prince Gabe 5. The Ledge 4:04 Bass Flute - Steve Douglas 6. Never Mind 2:47 7. Valentine 3:31 8. Shooting Dirty Pool 2:20 Guitar - Luther Dickinson 9. Red Red Wine 2:59 10. Skyway 2:04 11. Can't Hardly Wait 3:02 Baritone Saxophone - Steve Douglas Guitar - Alex Chilton Strings - Max Huls Tenor Saxophone - Andrew Love Trumpet - Ben Jr. ..::OBSADA::.. Vocals, Guitar, Bass, Piano, Written By - Paul Westerberg Percussion, Vocals - Chris Mars Bass, Vocals - Tommy Stinson Keyboards - East Memphis Slim (tracks: 1, 5, 7, 10, 11) https://www.youtube.com/watch?v=Qp2qA-ijXJ8 SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-01-02 16:27:21
Rozmiar: 78.15 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Uważam, że 'Pleased to Meet Me' to najlepszy album, jaki kiedykolwiek wydali Replacements. W istocie, rutynowo odnoszę się do niego jako do jednego z czterech lub pięciu najlepszych albumów rock 'n' rollowych wszechczasów. Za ten afront, samozwańczy strażnicy dziedzictwa zespołu kazali mi w sieci odejść od fajki crackowej. Akceptuję to. To po prostu część toczenia się z kultem przyodzianym w podarte trampki i flanelę, który znajduje być może odrobinę zbyt wiele egzystencjalnej prawdy w tekście 'Jedna stopa w drzwiach/Druga stopa w rynsztoku' z 'I Don't Know' Jednak dla mnie 'Pleased to Meet Me' jest najwyraźniejszym, najostrzejszym, najbardziej oczywistym wyrazem znacznego talentu Westerberga w pisaniu piosenek, zrealizowanym przez zespół, który stał się cholernie dobry w graniu rock 'n' rolla, niemal wbrew sobie. Poprzednie albumy Replacements zazwyczaj zawierały piosenki, które były czystymi odrzutami, sygnałami dla słuchacza, że pomimo narastającej sztuki w ich rzemiośle i poruszającej emocjonalnej głębi często obecnej w tekstach, tak naprawdę nie traktują tego gówna poważnie... ..::TRACK-LIST::.. 1. I.O.U. 2:57 2. Alex Chilton 3:12 3. I Don't Know 3:19 Baritone Saxophone - Steve Douglas 4. Nightclub Jitters 2:44 Saxophone - Prince Gabe 5. The Ledge 4:04 Bass Flute - Steve Douglas 6. Never Mind 2:47 7. Valentine 3:31 8. Shooting Dirty Pool 2:20 Guitar - Luther Dickinson 9. Red Red Wine 2:59 10. Skyway 2:04 11. Can't Hardly Wait 3:02 Baritone Saxophone - Steve Douglas Guitar - Alex Chilton Strings - Max Huls Tenor Saxophone - Andrew Love Trumpet - Ben Jr. ..::OBSADA::.. Vocals, Guitar, Bass, Piano, Written By - Paul Westerberg Percussion, Vocals - Chris Mars Bass, Vocals - Tommy Stinson Keyboards - East Memphis Slim (tracks: 1, 5, 7, 10, 11) https://www.youtube.com/watch?v=Qp2qA-ijXJ8 SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-01-02 16:23:55
Rozmiar: 209.77 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...( Info )...
Artist: Oingo Boingo Album: Good For Your Soul Label: Rubellan Remasters – RUBY27CD Country: US Released: 1983/2021 Genre: New Wave, Alternative Rock, Synthpop Audio codec: Mp3 @320 kbps ...( TrackList )... 01. Who Do You Want To Be 3:31 02. Good For Your Soul 3:14 03. No Spill Blood 3:41 04. Cry Of The Vatos 2:21 05. Fill The Void 3:42 06. Sweat 4:48 07. Nothing Bad Ever Happens 3:41 08. Wake Up (It's 1984) 4:41 09. Dead Or Alive 4:04 10. Pictures Of You 4:02 11. Little Guns 3:42 Bonus Tracks: 12. Bachelor Party 3:49 13. Something Isn't Right 3:42 14. Wake Up (It's 1984) (Single Version) 3:00 American new wave band formed by songwriter Danny Elfman in 1979. The band emerged from a surrealist musical theatre troupe, The Mystic Knights of the Oingo Boingo, that Elfman had led since 1976 and written material for in the years previous. Oingo Boingo were known for their high energy live concerts and experimental music, which can be described as mixing rock, ska, pop, and world music. The band's body of work spanned 17 years, with various genre and line-up changes. ![]()
Seedów: 13
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-01-01 05:45:44
Rozmiar: 120.87 MB
Peerów: 6
Dodał: Uploader
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. 'Everyone talked about our artiness and our unlikeableness, people completely ignored for decades me saying, ‘We’re a pop band’.' David Thomas With ‘Pennsylvania,’ Pere Ubu welcome you to a barely recognisable secret country drawn out of its own spectral geography… This is much more than just music. '[Pere Ubu] were still creating great works of abstract art, pushing the limits of rock ‘n’ roll to twist into avant-garde explorations of the darkest recesses of the human mind' Classic Rock 'From the beginning they obviously understood the nuts and bolts of popular music, and then loosened them.' Mojo Pere Ubu…post punk merry pranksters hailing from the industrial wastelands of Columbus, Ohio, who released a series of classic singles and a clutch of essential albums before imploding under a cloud of bubbly enforced glee and the departure of genius guitarist Tom Herman to work on oil rigs, only to resurface and resurrect themselves, declaring themselves originators of the “Avant-Garage” sound, and worming their way into and out of the American heartlands, weaving tales as surreal as Don Van Vliet’s musings. It’s no surprise then to find them taking a road trip through this vast landscape in the form of a concept album. Taking inspiration from Conrad’s “Heart Of Darkness”, via their own tribute single when they were simply ‘looking into the heart of darkness’, back in 1998 they took the plunge, first journeying through Pennsylvania, then in 2002 Arkansas, releasing 2 conceptual albums reflecting the world like the mirrors on the front cover of 1982’s “Song of the Bailing Man”. After a 20 year absence Tom Herman returned to the fold for these 2 projects. They really know how to do atmosphere. From 1978’s Dub Housing and “Sentimental Journey” right through to “Monday Morning” they capture the unease of a strange place easily as well as David Lynch. I’m surprised they haven’t crossed paths actually. After all, the industrial scapes of Eraserhead were meant to reflect the wastelands of Ohio and Pennsylvania, and the lead character and lead singer David Thomas had an uncanny likeness, especially when Pere Ubu first hit these shores, wearing a black suit with thin tie and crazy curly black hair, bashing away at bits of metal and wailing unintelligibly. He’s got less hair these days but he’s lost none of the presence. He’s no more intelligible than he ever was but sometimes words defeat the object, and detract rather than enhance the stories being told… and that’s the thing – they are all stories. Stories of the American hinterland – scraps of paper, scribbled notes in a well worn notebook, small creased blurred pictures of an unidentifiable landscape. The contents of a tramp’s pocket. The things left behind in an abandoned house. The songs curl like smoke from the greasy remains of a long used hot plate at the back of an American diner that last saw a lick of paint back when I Love Lucy was all the rage. ‘Art exists to at once reveal secrets and to preserve them’ said Pere Ubu front man David Thomas, and these stories reveal everything and nothing about the half forgotten back door swathes of middle America and its inhabitants, from map reading travelogues to overheard snippets of conversation along the way. ‘All across “Pennsylvania,” people turn off the main roads and find themselves in towns whose names they can’t remember’. A lot of these songs contain a dark menacing quality, probably exacerbated by the fact that the band themselves look a little like the extremely dysfunctional family in Texas Chainsaw Massacre where the local garage sells unspecified meat, and don’t stop for hitchhikers whatever you do. In other places you can feel the dust at the back of the throat as you step into a friendly roadside shack for a welcome break, Pennsylvania contains these juxtapositions, from the Beefheart/Cooder country knees-up of “Sad.txt” and “Fly’s Eye” to the Lynchian cinemascope of “Woolie Bullie” and the nightmarish film noir of “Perfume”, with its wobbly auto tune lending itself very well to the wobbliness of the vocal. Four years later came the second instalment St. Arkansas which takes an even stranger turn as they head further in to the darklands. The autotune wobble makes further headway tipping the vocals into a strange mania, a fever dream of memory and unsavoury characters flitting by on the roadside, and strange laughter in the night from a neon lit motel room. If Pennsylvania was Lynch’s The Straight Story, a fairly normal, though eccentric journey by daylight, then this is Lost Highway… surreal and unsettling and mysterious. ‘I drove the route and wrote down what the Road was telling me’ says David Thomas, the routes being Interstate 40 which runs the breadth of the US, and Route 49, the road where Robert Johnson sold his soul to the devil at the crossroads. There’s even a song on here called “Hell” so the road seems to be keeping the same company. These two classics have long deserved a vinyl release and finally it’s happening. The folks at Fire Records are re-issuing a lot of their back catalogue and these two records are a fine addition to their work, especially on lovely coloured vinyl, appropriately light and then dark blue. If you aren’t familiar with Pere Ubu then it’s really not a bad place to start. If however, like me, you’re a massive fan of their earlier work but don’t know the later stuff as well as you might then get these and play them to death. You will find they have lost none of their effervescence, their playfulness and their despair. Andrew Wood ..::TRACK-LIST::.. Woolie Bullie Hightwaterville SAD.TXT Urban Lifestyle Silent Spring Mr Wheeler Muddy Waters Slow Drive Indian Giver Monday Morning Perfume Fly's Eye The Duke's Saharan Ambitions Wheelhouse Fly's Eye (alt. mix) My Name is ... (live) SAD.TXT (live) Dr Sax (outtake) ..::OBSADA::.. David Thomas - vocals, organ ('Woolie Bullie'), virtual voices ('My Name Is...') Tom Herman - guitar, bass, tack piano, snare percussion Jim Jones - guitar, bass, organ Robert Wheeler - EML & digital synthesizers, theremin, organ Michele Temple - bass, guitar, organ, piano Steve Mehlman - drums, percussion https://www.youtube.com/watch?v=VHcSVtykEos SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2024-12-24 10:22:25
Rozmiar: 164.21 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. 'Everyone talked about our artiness and our unlikeableness, people completely ignored for decades me saying, ‘We’re a pop band’.' David Thomas With ‘Pennsylvania,’ Pere Ubu welcome you to a barely recognisable secret country drawn out of its own spectral geography… This is much more than just music. '[Pere Ubu] were still creating great works of abstract art, pushing the limits of rock ‘n’ roll to twist into avant-garde explorations of the darkest recesses of the human mind' Classic Rock 'From the beginning they obviously understood the nuts and bolts of popular music, and then loosened them.' Mojo Pere Ubu…post punk merry pranksters hailing from the industrial wastelands of Columbus, Ohio, who released a series of classic singles and a clutch of essential albums before imploding under a cloud of bubbly enforced glee and the departure of genius guitarist Tom Herman to work on oil rigs, only to resurface and resurrect themselves, declaring themselves originators of the “Avant-Garage” sound, and worming their way into and out of the American heartlands, weaving tales as surreal as Don Van Vliet’s musings. It’s no surprise then to find them taking a road trip through this vast landscape in the form of a concept album. Taking inspiration from Conrad’s “Heart Of Darkness”, via their own tribute single when they were simply ‘looking into the heart of darkness’, back in 1998 they took the plunge, first journeying through Pennsylvania, then in 2002 Arkansas, releasing 2 conceptual albums reflecting the world like the mirrors on the front cover of 1982’s “Song of the Bailing Man”. After a 20 year absence Tom Herman returned to the fold for these 2 projects. They really know how to do atmosphere. From 1978’s Dub Housing and “Sentimental Journey” right through to “Monday Morning” they capture the unease of a strange place easily as well as David Lynch. I’m surprised they haven’t crossed paths actually. After all, the industrial scapes of Eraserhead were meant to reflect the wastelands of Ohio and Pennsylvania, and the lead character and lead singer David Thomas had an uncanny likeness, especially when Pere Ubu first hit these shores, wearing a black suit with thin tie and crazy curly black hair, bashing away at bits of metal and wailing unintelligibly. He’s got less hair these days but he’s lost none of the presence. He’s no more intelligible than he ever was but sometimes words defeat the object, and detract rather than enhance the stories being told… and that’s the thing – they are all stories. Stories of the American hinterland – scraps of paper, scribbled notes in a well worn notebook, small creased blurred pictures of an unidentifiable landscape. The contents of a tramp’s pocket. The things left behind in an abandoned house. The songs curl like smoke from the greasy remains of a long used hot plate at the back of an American diner that last saw a lick of paint back when I Love Lucy was all the rage. ‘Art exists to at once reveal secrets and to preserve them’ said Pere Ubu front man David Thomas, and these stories reveal everything and nothing about the half forgotten back door swathes of middle America and its inhabitants, from map reading travelogues to overheard snippets of conversation along the way. ‘All across “Pennsylvania,” people turn off the main roads and find themselves in towns whose names they can’t remember’. A lot of these songs contain a dark menacing quality, probably exacerbated by the fact that the band themselves look a little like the extremely dysfunctional family in Texas Chainsaw Massacre where the local garage sells unspecified meat, and don’t stop for hitchhikers whatever you do. In other places you can feel the dust at the back of the throat as you step into a friendly roadside shack for a welcome break, Pennsylvania contains these juxtapositions, from the Beefheart/Cooder country knees-up of “Sad.txt” and “Fly’s Eye” to the Lynchian cinemascope of “Woolie Bullie” and the nightmarish film noir of “Perfume”, with its wobbly auto tune lending itself very well to the wobbliness of the vocal. Four years later came the second instalment St. Arkansas which takes an even stranger turn as they head further in to the darklands. The autotune wobble makes further headway tipping the vocals into a strange mania, a fever dream of memory and unsavoury characters flitting by on the roadside, and strange laughter in the night from a neon lit motel room. If Pennsylvania was Lynch’s The Straight Story, a fairly normal, though eccentric journey by daylight, then this is Lost Highway… surreal and unsettling and mysterious. ‘I drove the route and wrote down what the Road was telling me’ says David Thomas, the routes being Interstate 40 which runs the breadth of the US, and Route 49, the road where Robert Johnson sold his soul to the devil at the crossroads. There’s even a song on here called “Hell” so the road seems to be keeping the same company. These two classics have long deserved a vinyl release and finally it’s happening. The folks at Fire Records are re-issuing a lot of their back catalogue and these two records are a fine addition to their work, especially on lovely coloured vinyl, appropriately light and then dark blue. If you aren’t familiar with Pere Ubu then it’s really not a bad place to start. If however, like me, you’re a massive fan of their earlier work but don’t know the later stuff as well as you might then get these and play them to death. You will find they have lost none of their effervescence, their playfulness and their despair. Andrew Wood ..::TRACK-LIST::.. Woolie Bullie Hightwaterville SAD.TXT Urban Lifestyle Silent Spring Mr Wheeler Muddy Waters Slow Drive Indian Giver Monday Morning Perfume Fly's Eye The Duke's Saharan Ambitions Wheelhouse Fly's Eye (alt. mix) My Name is ... (live) SAD.TXT (live) Dr Sax (outtake) ..::OBSADA::.. David Thomas - vocals, organ ('Woolie Bullie'), virtual voices ('My Name Is...') Tom Herman - guitar, bass, tack piano, snare percussion Jim Jones - guitar, bass, organ Robert Wheeler - EML & digital synthesizers, theremin, organ Michele Temple - bass, guitar, organ, piano Steve Mehlman - drums, percussion https://www.youtube.com/watch?v=VHcSVtykEos SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2024-12-24 10:19:01
Rozmiar: 435.97 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Najnowszy album 'Podróż' to w zamierzeniu projekt scalający muzykę, obrazi słowa. A i sama podróż ma trzy wymiary. A wątków pobocznych jest jeszcze trzy razy tyle. Wnikliwi słuchacze dojdą, co i jak…Na płycie swoje talenty ujawniło kilkanaście osób, a wszystko po to, by zbliżyć się do absolutu, jakim jest ściana dźwięku generowana przez przejeżdżający osobowy. To w końcu album, który zawiera w sobie wiele odniesień i przebogaty wachlarz inspiracji. Album wydany we współpracy z Bat-Cave Production. Edycja na CD w digipacku z załączoną mapą podróży i innymi niespodziankami. The latest album “Podróż” is intended to be a project that brings together music and words. And the journey itself has three dimensions. And there are three times as many side plots. Attentive listeners will understand what and how… A dozen or so people revealed their talents on the album, all in order to get closer to the absolute that it is a wall of sound generated by a passing passenger car. After all, this is an album that contains many references and a wide range of inspirations. OPOWIEŚĆ (A Story) is a group whose music is filled with noises, squeaks, clatters and other characteristic sounds for the trance motor skills of a moving train. On one website, the band’s work was described as NOISE RITUAL SPLEEN SONGS. And what’s not to understand? The group has released two albums. The debut “Opowieść” (2021) is an album in the dreamlike manner radio play. The second album is not even so much a record as a handmade art zine with an attached a recording of the band’s concert during the 11th edition of the Zabobony festival. And the Tale performs not very well often, but in special places. The musicians could be heard both in the rooms of a Lower Silesian former German pigsty, as well as in the walls of a Czech one, neo-Gothic church. This is proof of skillful and graceful maneuvering between the sacred and profane areas. The band’s performances take the form of a musical ritualenriched with film projections and a visual performance in the form of live painting. Everything is there stories. Album released in cooperation with Bat-Cave Production. ..::TRACK-LIST::.. 1. Bezdroża 04:35 2. Ostatni Będą Następni 06:04 3. Ku Końcowi 05:29 4. NIkt 02:24 5. Przejście 04:18 6. Las Krzyży 07:24 7. M.W. 04:59 8. Granatowy Kolor Boga 07:12 9. + + + 02:13 10. Coś 06:10 https://www.youtube.com/watch?v=CXzo0J-PnEk SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2024-12-22 17:54:29
Rozmiar: 119.56 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Najnowszy album 'Podróż' to w zamierzeniu projekt scalający muzykę, obrazi słowa. A i sama podróż ma trzy wymiary. A wątków pobocznych jest jeszcze trzy razy tyle. Wnikliwi słuchacze dojdą, co i jak…Na płycie swoje talenty ujawniło kilkanaście osób, a wszystko po to, by zbliżyć się do absolutu, jakim jest ściana dźwięku generowana przez przejeżdżający osobowy. To w końcu album, który zawiera w sobie wiele odniesień i przebogaty wachlarz inspiracji. Album wydany we współpracy z Bat-Cave Production. Edycja na CD w digipacku z załączoną mapą podróży i innymi niespodziankami. The latest album “Podróż” is intended to be a project that brings together music and words. And the journey itself has three dimensions. And there are three times as many side plots. Attentive listeners will understand what and how… A dozen or so people revealed their talents on the album, all in order to get closer to the absolute that it is a wall of sound generated by a passing passenger car. After all, this is an album that contains many references and a wide range of inspirations. OPOWIEŚĆ (A Story) is a group whose music is filled with noises, squeaks, clatters and other characteristic sounds for the trance motor skills of a moving train. On one website, the band’s work was described as NOISE RITUAL SPLEEN SONGS. And what’s not to understand? The group has released two albums. The debut “Opowieść” (2021) is an album in the dreamlike manner radio play. The second album is not even so much a record as a handmade art zine with an attached a recording of the band’s concert during the 11th edition of the Zabobony festival. And the Tale performs not very well often, but in special places. The musicians could be heard both in the rooms of a Lower Silesian former German pigsty, as well as in the walls of a Czech one, neo-Gothic church. This is proof of skillful and graceful maneuvering between the sacred and profane areas. The band’s performances take the form of a musical ritualenriched with film projections and a visual performance in the form of live painting. Everything is there stories. Album released in cooperation with Bat-Cave Production. ..::TRACK-LIST::.. 1. Bezdroża 04:35 2. Ostatni Będą Następni 06:04 3. Ku Końcowi 05:29 4. NIkt 02:24 5. Przejście 04:18 6. Las Krzyży 07:24 7. M.W. 04:59 8. Granatowy Kolor Boga 07:12 9. + + + 02:13 10. Coś 06:10 https://www.youtube.com/watch?v=CXzo0J-PnEk SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2024-12-22 17:51:30
Rozmiar: 304.62 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Prężność amerykańskiego przemysłu rozrywkowego nie polega, jak się wydaje, na ekspansywności, ale na stabilności. Jeżeli brytyjska muzyka targana jest rewolucyjnymi burzami czy nękana suszami stagnacji (ot, choćby teraz) to Jankesi niewzruszenie utrzymują się na wysokim poziomie. A co ciekawe, ten stale wysoki poziom trzymają twórcy muzyki niezależnej. Amerykanie udowadniają, że tak jak potrafią hodować wielkich czarnoskórych koszykarzy, tak również potrafią wynajdywać zdolnych artystów. W USA indie nie jest pustym terminem. Tam "indie" oznacza konkretne wytwórnie, konkretny rynek, konkretnych odbiorców. Muzyk wchodząc na ten rynek, niejako zgadza się na ograniczoną sprzedaż płyt, na niewielką promocję czy na ustaloną liczbę słuchaczy (są wyjątki, jak choćby Bright Eyes). Brytyjczycy chlubią się, że na tamtejszych listach Coldplay czy Doves rywalizują z gwiazdami R'n'B. Zgoda, ale jednocześnie zespoły takie jak South czy Six By Seven mają problemy z wydaniem płyt. Dostępność do brytyjskiej alternatywy i warunki, jakie mają młode kapele na Wyspach są nieporównywalne do tego co dzieje się w Stanach. Że dryg do muzyki masowej Amerykanie mają, udowadniali już w latach 60. (popatrzmy choćby na sukces Motown). Natomiast źródeł obecnej artystycznej pozycji ruchu "indie" za oceanem należałoby upatrywać w latach 80. Kiedy Brytyjczycy na początku lat 80. wyraźnie próbowali łapać oddech po zadyszce, wywołanej niesamowitym tempem narzuconym przez punk i nową falę, w Ameryce obrodziło w nowe kapele, dosłownie od Atlantyku po Pacyfik. Na zachodzie amerykański punk zyskiwał hardcorowe oblicze (Dead Kennedys, Black Flag), na wschodzie grało agresywne Minor Threat czy ambitne Mission Of Burma. Miejsca dla siebie szukali również Meat Puppets, Dinosaur Jr., Minutemen i wreszcie giganci z Athens, czyli R.E.M. I właśnie z tym zespołem o miano największych tamtych czasów rywalizować będą dwie kapele z miasta, o którym powiedział jeden z komentatorów, że kojarzone jest jedynie z Kevinem Garnettem. Mowa oczywiście o Minneapolis, gdzie w 1979 doszło do założenia dwóch wspaniałych formacji: Husker Du i The Replacements. Ci pierwsi szybo zyskali pozycję kultowej grupy, choć popularnością nigdy Stipe'owi nie dorównali (co zresztą nie było wykonalne, mówimy przecież o jednej z najsłynniejszych grup w historii). The Replacements też zresztą nie, ale przez dwanaście lat działalności zdołali zapisać się na stałe w pamięci amerykańskich fanów. Zespół początkowo nazwany The Impediments (nazwę zmieniono po incydencie, kiedy kapelę wyrzucono z jednego z pubów, w którym grali) powstał, gdy do grupy tworzonej przez Boba i Tommy'ego Stinsonów oraz Chrisa Marsa dołączył wokalista Paul Westerberg. Początkowe próby nie były zbyt udane i pierwszy, w pełni jeszcze hardrockowy album, można śmiało pominąć. Drugi album zdradzał już pewien niewątpliwy talent, jakim dysponowali The Replacements. "Hootenanny" jednak obok świetnego "Willpower" zawierało raczej wątpliwej jakości "Mr Whirly" (pastisz The Beatles polegający na połączeniu "Strawberry Fields Forever" oraz "Oh, Darling"). I tak nadszedł orwellowski rok 1984. Świat wyglądał już wtedy inaczej. W Anglii wszyscy zachwycali się The Smiths, "Rolling Stone" uznał istnienie alternatywy i przyznał "Murmur" R.E.M. tytuł najlepszego albumu 1983, no i Husker Du wydali przełomowe "Zen Arcade". Replacements nie mogli być gorsi. "Let It Be" było szokiem. Po dwóch mocno przeciętnych krążkach, Westerberg z kolegami wydali arcydzieło, awansujące ich z dnia na dzień do ekstraklasy. Nie było mowy już o hardcore'owym bezładzie czy pokracznych próbach stworzenia chwytliwej melodii. Na "Let It Be" grało wszystko. Z jednej strony było "Seen Your Video" - bezkompromisowa gitarowa jazda uwieńczona krzykiem bliższym tradycjom emo, z drugiej ballada "Androgynous" oparta o pijacki fortepian Westerberga. A po środku kilka wymiataczy jak niesamowicie melodyjne "I Will Dare", "My Favorite Thing" czy "Unsatisfied". Replacements byli na fali wznoszącej i nie mogło to umknąć uwadze szefom wytwórni Sire. W 1985 podpisali oni kontrakt z zespołem z Minneapollis i tak pierwszy album dla większej wytwórni miał stać się faktem. Początkowo producentem "Tim" miał być Alex Chilton (ostatecznie został nim Tommy Ederlyi), eks-lider Big Star i idol Westerberga (na kolejnej płycie ukaże się nawet utwór zatytułowany "Alex Chilton"!). Big Star to zespół w Polsce znany co najwyżej dzięki This Mortal Coil, które na "It'll End In Tears" umieściło dwa covery ze wspaniałej płyty "Third/Sister Lovers". A niesłusznie, bowiem wpływ tej klasycznej kapeli na amerykańską scenę niezależną, w tym na The Replacements i R.E.M. jest porównywalny z wpływem The Byrds czy The Beach Boys. Już otwierający "Tim" "Hold My Life" zdradza, jaką drogę obrali The Replacements. Chwytliwy, wyrazisty refren, ale przede wszystkim wygładzone brzmienie. Niektórzy właśnie w brzmieniu widzą przewagę "Let It Be". Ale to złagodzenie, szczególnie perkusji zdaje sie być usprawiedliwione ambicjami Westerberga, który coraz bardziej zaczyna dominować w zespole. Tekst odgrywa niebagatelna rolę - Paul śpiewa o bezradności: And hold my life until I'm ready to use it/ Hold my life because I just might lose it. Połączone z mocną, wychodzącą na pierwszy plan gitarą idealnie trafiał w zapotrzebowanie. Stało się jasne, że pełnię władzy ma już Westerberg, który skomponował 10 z 11 piosenek na albumie. Także nastepne "I'll Buy" czy "Kiss Me On The Bus", kolejny z przebojów kapeli. Bardzo naiwny, bardzo romantyczny kawałek nie miał już wiele wspólnego z tradycjami punkowej sceny Minneapolis. Bliższy był raczej Big Star z utworów typu "Thank Your Friends". Trzeba sobie powiedzieć, że Replacements nie byli nigdy eksperymentatorami, nie posiadali też inwencji melodycznej na miarę R.E.M. Dysponowali jednak niezwykłym talentem do tworzenia prostych, ale trafnych motywów i takich też tekstów. Na pewno sławy zespołowi dodawała otoczka wytworzona wokół grupy. Replacements znani byli z pijaństwa, niszczenia lokali i tego typu wybryków. Jednak ta bezkompromisowość nie ujawniała się w muzyce i "Tim" z powodzeniem mógł być grany w amerykańskich radiostacjach college'owych. Właśnie termin college rock jest najczęściej używany w odniesieniu do bohaterów naszej recenzji. Lata osiemdziesiąte to złoty czas dla rozgłośni uniwersyteckich. Wtedy to fale radiowe zapełniają przeboje niezależnych zespołów. Są to zazwyczaj piosenki, które mają taki potencjał popowy, że śmiało mogłyby konkurować z hitami mainstreamowymi, jednocześnie ich artystyczny poziom jest zazwyczaj wiele wyższy. Gwiazdami eteru byli R.E.M., The Smiths, XTC, ale też właśnie The Replacements. Doskonale ten okres obrazuje fantastyczna, wydana w zeszłym roku czteropłytowa składanka "Left Of The Dial - Dispatches From The Underground". I nieprzypadkowo tytuł zapożyczyła z piosenki zespołu Westerberga. "Left Of The Dial" bowiem to autentycznie esencjonalny kawałek dla tamtego nurtu. Jak głosi legenda Westerberg napisał tę piosenkę dla swojej ukochanej, Angie Carlson z cieszącego się umiarkowaną popularnością, college-rockowego Let's Active. Sam utwór opisuje rokendrolowe życie tamtych czasów. To już nie wielkie stadiony czy wywiady dla czołowych dzienników świata. Kariera staje się niemalże rutynowa: Passin' through and it's late, the station started to fade/ Picked another one up in the very next state, a prawdziwą tragedią okazuje się niewymienienie nazwiska Angie w artykule o jej kapeli. A wszystko to dzieje się w rodzimych klimatach Georgii, San Francisco i Los Angeles. Nie byłoby największego w karierze zespołu przeboju gdyby nie niezapomniana, klasyczna melodia oraz emocjonalne, charyzmatyczne, przywodzące czasem na myśl wokal Bono wykonanie. Dziś bez wątpienia "Left Of The Dial" stoi w rzędzie obok "Teenage Riot" czy "Radio Free Europe". Smaczki "Tim" nie kończą się oczywiście jedynie na tych paru utworach. Rolę ciekawostki pełni prościutki, bezpretensjonalny "Waitress In The Sky", a "Swingin Party" udanie nawiązuje do "Androgynous", choć już bez knajpianego rysu. Znakomicie jest przez całą płytę, szczególnie tam gdzie Westerberg i spółka przypominają sobie, że potrafią i ostrzej zagrać ("Lay It Down Clown", "Bastard Of Young"). Zaskakujący finał stanowi łzawe, refleksyjne "Here Comes A Regular". Po wydaniu "Tim" w zespole doszło do pogłębienia się pewnych różnic. Przed nagraniem "Pleased To Meet Me" z kapeli odszedł Bob Stinson. Sam album okazał się całkiem sprawnym rozwinięciem pomysłu Westerberga, ale brakowało mu siły poprzedników. Jeszcze później ukazały się nieciekawe "Don't Tell A Soul" i trochę lepsze "All Shook Down". Kapela oficjalnie przestała istnieć w 1991, kiedy to Westerberg postanowił już w całości poświęcić się karierze solowej. The Replacements reprezentowali wiele wspaniałych stron amerykańskiego podziemia, ale także nie wyzwolili się z typowych dla tego nurtu ograniczeń. Lata istnienia zespołu idealnie ukazują początek i koniec college rocka. Współtworzyli te scenę i z niej jako ostatni schodzili. Zespół nie miałby racji bytu w latach 90., nie miał tyle siły twórczej by jak R.E.M czy Sonic Youth odnaleźć się w nowych czasach. Replacements zresztą często sięgali niemal po autoplagiaty, a paleta kolorów z jakich korzystali, choć wyrazista, była jednak uboga. Tu uwidacznia się różnica między bardzo dobrymi, a wybitnymi zespołami (których wiele nie ma). O tych drugich nigdy nie powiemy, że są typowo punkowymi, nowofalowymi, noise'owymi czy typowo brytyjskimi kapelami. O Replacements możemy śmiało powiedzieć: jeśli istnieje typowo amerykański rock, to grali go właśnie oni. Jakub Radkowski ..::TRACK-LIST::.. 1. Hold My Life 4:18 2. I'll Buy 3:20 3. Kiss Me On The Bus 2:48 4. Dose Of Thunder 2:16 5. Waitress In The Sky 2:02 6. Swingin Party 3:48 7. Bastards Of Young 3:35 8. Lay It Down Clown 2:22 9. Left Of The Dial 3:41 10. Little Mascara 3:33 11. Here Comes A Regular 4:46 ..::OBSADA::.. Vocals, Guitar, Piano - Paul Westerberg Drums, Backing Vocals - Chris Mars Guitar - Bob Stinson Bass - Tommy Stinson Backing Vocals, Producer - Alex Chilton (tracks: 9) https://www.youtube.com/watch?v=jmJ28Zmdi2k SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2024-12-18 17:14:15
Rozmiar: 86.77 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Prężność amerykańskiego przemysłu rozrywkowego nie polega, jak się wydaje, na ekspansywności, ale na stabilności. Jeżeli brytyjska muzyka targana jest rewolucyjnymi burzami czy nękana suszami stagnacji (ot, choćby teraz) to Jankesi niewzruszenie utrzymują się na wysokim poziomie. A co ciekawe, ten stale wysoki poziom trzymają twórcy muzyki niezależnej. Amerykanie udowadniają, że tak jak potrafią hodować wielkich czarnoskórych koszykarzy, tak również potrafią wynajdywać zdolnych artystów. W USA indie nie jest pustym terminem. Tam "indie" oznacza konkretne wytwórnie, konkretny rynek, konkretnych odbiorców. Muzyk wchodząc na ten rynek, niejako zgadza się na ograniczoną sprzedaż płyt, na niewielką promocję czy na ustaloną liczbę słuchaczy (są wyjątki, jak choćby Bright Eyes). Brytyjczycy chlubią się, że na tamtejszych listach Coldplay czy Doves rywalizują z gwiazdami R'n'B. Zgoda, ale jednocześnie zespoły takie jak South czy Six By Seven mają problemy z wydaniem płyt. Dostępność do brytyjskiej alternatywy i warunki, jakie mają młode kapele na Wyspach są nieporównywalne do tego co dzieje się w Stanach. Że dryg do muzyki masowej Amerykanie mają, udowadniali już w latach 60. (popatrzmy choćby na sukces Motown). Natomiast źródeł obecnej artystycznej pozycji ruchu "indie" za oceanem należałoby upatrywać w latach 80. Kiedy Brytyjczycy na początku lat 80. wyraźnie próbowali łapać oddech po zadyszce, wywołanej niesamowitym tempem narzuconym przez punk i nową falę, w Ameryce obrodziło w nowe kapele, dosłownie od Atlantyku po Pacyfik. Na zachodzie amerykański punk zyskiwał hardcorowe oblicze (Dead Kennedys, Black Flag), na wschodzie grało agresywne Minor Threat czy ambitne Mission Of Burma. Miejsca dla siebie szukali również Meat Puppets, Dinosaur Jr., Minutemen i wreszcie giganci z Athens, czyli R.E.M. I właśnie z tym zespołem o miano największych tamtych czasów rywalizować będą dwie kapele z miasta, o którym powiedział jeden z komentatorów, że kojarzone jest jedynie z Kevinem Garnettem. Mowa oczywiście o Minneapolis, gdzie w 1979 doszło do założenia dwóch wspaniałych formacji: Husker Du i The Replacements. Ci pierwsi szybo zyskali pozycję kultowej grupy, choć popularnością nigdy Stipe'owi nie dorównali (co zresztą nie było wykonalne, mówimy przecież o jednej z najsłynniejszych grup w historii). The Replacements też zresztą nie, ale przez dwanaście lat działalności zdołali zapisać się na stałe w pamięci amerykańskich fanów. Zespół początkowo nazwany The Impediments (nazwę zmieniono po incydencie, kiedy kapelę wyrzucono z jednego z pubów, w którym grali) powstał, gdy do grupy tworzonej przez Boba i Tommy'ego Stinsonów oraz Chrisa Marsa dołączył wokalista Paul Westerberg. Początkowe próby nie były zbyt udane i pierwszy, w pełni jeszcze hardrockowy album, można śmiało pominąć. Drugi album zdradzał już pewien niewątpliwy talent, jakim dysponowali The Replacements. "Hootenanny" jednak obok świetnego "Willpower" zawierało raczej wątpliwej jakości "Mr Whirly" (pastisz The Beatles polegający na połączeniu "Strawberry Fields Forever" oraz "Oh, Darling"). I tak nadszedł orwellowski rok 1984. Świat wyglądał już wtedy inaczej. W Anglii wszyscy zachwycali się The Smiths, "Rolling Stone" uznał istnienie alternatywy i przyznał "Murmur" R.E.M. tytuł najlepszego albumu 1983, no i Husker Du wydali przełomowe "Zen Arcade". Replacements nie mogli być gorsi. "Let It Be" było szokiem. Po dwóch mocno przeciętnych krążkach, Westerberg z kolegami wydali arcydzieło, awansujące ich z dnia na dzień do ekstraklasy. Nie było mowy już o hardcore'owym bezładzie czy pokracznych próbach stworzenia chwytliwej melodii. Na "Let It Be" grało wszystko. Z jednej strony było "Seen Your Video" - bezkompromisowa gitarowa jazda uwieńczona krzykiem bliższym tradycjom emo, z drugiej ballada "Androgynous" oparta o pijacki fortepian Westerberga. A po środku kilka wymiataczy jak niesamowicie melodyjne "I Will Dare", "My Favorite Thing" czy "Unsatisfied". Replacements byli na fali wznoszącej i nie mogło to umknąć uwadze szefom wytwórni Sire. W 1985 podpisali oni kontrakt z zespołem z Minneapollis i tak pierwszy album dla większej wytwórni miał stać się faktem. Początkowo producentem "Tim" miał być Alex Chilton (ostatecznie został nim Tommy Ederlyi), eks-lider Big Star i idol Westerberga (na kolejnej płycie ukaże się nawet utwór zatytułowany "Alex Chilton"!). Big Star to zespół w Polsce znany co najwyżej dzięki This Mortal Coil, które na "It'll End In Tears" umieściło dwa covery ze wspaniałej płyty "Third/Sister Lovers". A niesłusznie, bowiem wpływ tej klasycznej kapeli na amerykańską scenę niezależną, w tym na The Replacements i R.E.M. jest porównywalny z wpływem The Byrds czy The Beach Boys. Już otwierający "Tim" "Hold My Life" zdradza, jaką drogę obrali The Replacements. Chwytliwy, wyrazisty refren, ale przede wszystkim wygładzone brzmienie. Niektórzy właśnie w brzmieniu widzą przewagę "Let It Be". Ale to złagodzenie, szczególnie perkusji zdaje sie być usprawiedliwione ambicjami Westerberga, który coraz bardziej zaczyna dominować w zespole. Tekst odgrywa niebagatelna rolę - Paul śpiewa o bezradności: And hold my life until I'm ready to use it/ Hold my life because I just might lose it. Połączone z mocną, wychodzącą na pierwszy plan gitarą idealnie trafiał w zapotrzebowanie. Stało się jasne, że pełnię władzy ma już Westerberg, który skomponował 10 z 11 piosenek na albumie. Także nastepne "I'll Buy" czy "Kiss Me On The Bus", kolejny z przebojów kapeli. Bardzo naiwny, bardzo romantyczny kawałek nie miał już wiele wspólnego z tradycjami punkowej sceny Minneapolis. Bliższy był raczej Big Star z utworów typu "Thank Your Friends". Trzeba sobie powiedzieć, że Replacements nie byli nigdy eksperymentatorami, nie posiadali też inwencji melodycznej na miarę R.E.M. Dysponowali jednak niezwykłym talentem do tworzenia prostych, ale trafnych motywów i takich też tekstów. Na pewno sławy zespołowi dodawała otoczka wytworzona wokół grupy. Replacements znani byli z pijaństwa, niszczenia lokali i tego typu wybryków. Jednak ta bezkompromisowość nie ujawniała się w muzyce i "Tim" z powodzeniem mógł być grany w amerykańskich radiostacjach college'owych. Właśnie termin college rock jest najczęściej używany w odniesieniu do bohaterów naszej recenzji. Lata osiemdziesiąte to złoty czas dla rozgłośni uniwersyteckich. Wtedy to fale radiowe zapełniają przeboje niezależnych zespołów. Są to zazwyczaj piosenki, które mają taki potencjał popowy, że śmiało mogłyby konkurować z hitami mainstreamowymi, jednocześnie ich artystyczny poziom jest zazwyczaj wiele wyższy. Gwiazdami eteru byli R.E.M., The Smiths, XTC, ale też właśnie The Replacements. Doskonale ten okres obrazuje fantastyczna, wydana w zeszłym roku czteropłytowa składanka "Left Of The Dial - Dispatches From The Underground". I nieprzypadkowo tytuł zapożyczyła z piosenki zespołu Westerberga. "Left Of The Dial" bowiem to autentycznie esencjonalny kawałek dla tamtego nurtu. Jak głosi legenda Westerberg napisał tę piosenkę dla swojej ukochanej, Angie Carlson z cieszącego się umiarkowaną popularnością, college-rockowego Let's Active. Sam utwór opisuje rokendrolowe życie tamtych czasów. To już nie wielkie stadiony czy wywiady dla czołowych dzienników świata. Kariera staje się niemalże rutynowa: Passin' through and it's late, the station started to fade/ Picked another one up in the very next state, a prawdziwą tragedią okazuje się niewymienienie nazwiska Angie w artykule o jej kapeli. A wszystko to dzieje się w rodzimych klimatach Georgii, San Francisco i Los Angeles. Nie byłoby największego w karierze zespołu przeboju gdyby nie niezapomniana, klasyczna melodia oraz emocjonalne, charyzmatyczne, przywodzące czasem na myśl wokal Bono wykonanie. Dziś bez wątpienia "Left Of The Dial" stoi w rzędzie obok "Teenage Riot" czy "Radio Free Europe". Smaczki "Tim" nie kończą się oczywiście jedynie na tych paru utworach. Rolę ciekawostki pełni prościutki, bezpretensjonalny "Waitress In The Sky", a "Swingin Party" udanie nawiązuje do "Androgynous", choć już bez knajpianego rysu. Znakomicie jest przez całą płytę, szczególnie tam gdzie Westerberg i spółka przypominają sobie, że potrafią i ostrzej zagrać ("Lay It Down Clown", "Bastard Of Young"). Zaskakujący finał stanowi łzawe, refleksyjne "Here Comes A Regular". Po wydaniu "Tim" w zespole doszło do pogłębienia się pewnych różnic. Przed nagraniem "Pleased To Meet Me" z kapeli odszedł Bob Stinson. Sam album okazał się całkiem sprawnym rozwinięciem pomysłu Westerberga, ale brakowało mu siły poprzedników. Jeszcze później ukazały się nieciekawe "Don't Tell A Soul" i trochę lepsze "All Shook Down". Kapela oficjalnie przestała istnieć w 1991, kiedy to Westerberg postanowił już w całości poświęcić się karierze solowej. The Replacements reprezentowali wiele wspaniałych stron amerykańskiego podziemia, ale także nie wyzwolili się z typowych dla tego nurtu ograniczeń. Lata istnienia zespołu idealnie ukazują początek i koniec college rocka. Współtworzyli te scenę i z niej jako ostatni schodzili. Zespół nie miałby racji bytu w latach 90., nie miał tyle siły twórczej by jak R.E.M czy Sonic Youth odnaleźć się w nowych czasach. Replacements zresztą często sięgali niemal po autoplagiaty, a paleta kolorów z jakich korzystali, choć wyrazista, była jednak uboga. Tu uwidacznia się różnica między bardzo dobrymi, a wybitnymi zespołami (których wiele nie ma). O tych drugich nigdy nie powiemy, że są typowo punkowymi, nowofalowymi, noise'owymi czy typowo brytyjskimi kapelami. O Replacements możemy śmiało powiedzieć: jeśli istnieje typowo amerykański rock, to grali go właśnie oni. Jakub Radkowski ..::TRACK-LIST::.. 1. Hold My Life 4:18 2. I'll Buy 3:20 3. Kiss Me On The Bus 2:48 4. Dose Of Thunder 2:16 5. Waitress In The Sky 2:02 6. Swingin Party 3:48 7. Bastards Of Young 3:35 8. Lay It Down Clown 2:22 9. Left Of The Dial 3:41 10. Little Mascara 3:33 11. Here Comes A Regular 4:46 ..::OBSADA::.. Vocals, Guitar, Piano - Paul Westerberg Drums, Backing Vocals - Chris Mars Guitar - Bob Stinson Bass - Tommy Stinson Backing Vocals, Producer - Alex Chilton (tracks: 9) https://www.youtube.com/watch?v=jmJ28Zmdi2k SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2024-12-18 17:09:00
Rozmiar: 254.75 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Limitowana edycja albumu Lecha Janerki „Piosenki” (SACD Hybrid) wydana w limitowanym nakładzie, w cyklu „Polskie Nagrania catalogue selections”. Jest to pierwsza w Polsce edycja tej płyty zrealizowana w formacie SACD (Super Audio Compact Disc). "Piosenki" zostały zarejestrowane w 1987 roku. To drugi solowy album Lecha Janerki - ikony polskiej sceny muzycznej, wprowadza nas w świat, w którym szarość codzienności spotyka się z eksplozją twórczej energii. Pamiętasz ponury Wrocław z tamtych lat? A może zgiełk kolorowego Krakowa, w którym Janerka nagrywał album? Oto niezwykła muzyczna historia, która zaczęła się od nocnej improwizacji i trwa w ponadczasowych piosenkach! Album jest eksplozją emocji od hipnotyzujących melodii po energetyczne utwory, każdy kawałek to odrębna historia. Wśród przebojów znajdują się: „Niewalczyk”, „Paragwaj” i wiele innych ważnych dla polskiej muzyki rockowej utworów. W książeczce edycji znajduje się obszerny tekst odsłaniający kulisy powstania albumu. Pierwszy raz w Polsce klasyka polskiej muzyki rozrywkowej ukazuje się na nośniku SACD. Cykl zawiera najważniejsze płyty z katalogu Polskich Nagrań, które zostały na nowo zremasterowane i wydane z niespotykaną dotąd starannością w formacie SACD. Wybór tego formatu jest ukłonem w stronę audiofilów. Reedycja najważniejszych płyt w formacie SACD, ze względu na dostępność archiwów Polskich Nagrań w postaci analogowych taśm matek, jest naturalnym wyborem umożliwiającym najdoskonalsze zbliżenie się albumów do analogowego oryginału wynosząc je na niespotykany dotąd na polskim rynku muzycznym poziom. W celu zapewnienia pełnej zgodności ze standardowymi odtwarzaczami płyt CD, niniejszy seria SACD została wykonana jako hybrydowa i zawiera dodatkową warstwę danych w formacie CD Audio, czytaną przez wszystkie odtwarzacze CD. Częstotliwość próbkowania strumienia danych DSD wykorzystywanego na płytach SACD jest 64 razy wyższa niż na płycie audio CD i wynosi 2,824MHz. ..::TRACK-LIST::.. 1. Bomb 3:20 2. Bądźmy Dziećmi 3:07 3. 6 Dni Tygodnia 4:15 4. Wszyscy Inteligentni Mężczyźni Idą Do Wywiadu 2:02 5. Paragwaj 4:56 6. Jutro Będę W N.Y. (Z Tobą) 1:30 7. Bez Kolacji 3:20 8. Niewalczyk 3:33 9. Piosenki Wigilijne 3:28 10. Leniwie Lecąc (Piosenka Dla Martina R.) 3:50 11. Piosenka Dla Żywych 4:30 12. Urodziny 0:59 ..::OBSADA::.. Vocals, Bass Guitar, Guitar - Lech Janerka Guitar - Krzysztof Pociecha Keyboards, Choir - Janusz Grzywacz Cello - Bożena Janerka https://www.youtube.com/watch?v=5-ffzuwsXJI SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2024-12-17 19:54:18
Rozmiar: 90.98 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Limitowana edycja albumu Lecha Janerki „Piosenki” (SACD Hybrid) wydana w limitowanym nakładzie, w cyklu „Polskie Nagrania catalogue selections”. Jest to pierwsza w Polsce edycja tej płyty zrealizowana w formacie SACD (Super Audio Compact Disc). "Piosenki" zostały zarejestrowane w 1987 roku. To drugi solowy album Lecha Janerki - ikony polskiej sceny muzycznej, wprowadza nas w świat, w którym szarość codzienności spotyka się z eksplozją twórczej energii. Pamiętasz ponury Wrocław z tamtych lat? A może zgiełk kolorowego Krakowa, w którym Janerka nagrywał album? Oto niezwykła muzyczna historia, która zaczęła się od nocnej improwizacji i trwa w ponadczasowych piosenkach! Album jest eksplozją emocji od hipnotyzujących melodii po energetyczne utwory, każdy kawałek to odrębna historia. Wśród przebojów znajdują się: „Niewalczyk”, „Paragwaj” i wiele innych ważnych dla polskiej muzyki rockowej utworów. W książeczce edycji znajduje się obszerny tekst odsłaniający kulisy powstania albumu. Pierwszy raz w Polsce klasyka polskiej muzyki rozrywkowej ukazuje się na nośniku SACD. Cykl zawiera najważniejsze płyty z katalogu Polskich Nagrań, które zostały na nowo zremasterowane i wydane z niespotykaną dotąd starannością w formacie SACD. Wybór tego formatu jest ukłonem w stronę audiofilów. Reedycja najważniejszych płyt w formacie SACD, ze względu na dostępność archiwów Polskich Nagrań w postaci analogowych taśm matek, jest naturalnym wyborem umożliwiającym najdoskonalsze zbliżenie się albumów do analogowego oryginału wynosząc je na niespotykany dotąd na polskim rynku muzycznym poziom. W celu zapewnienia pełnej zgodności ze standardowymi odtwarzaczami płyt CD, niniejszy seria SACD została wykonana jako hybrydowa i zawiera dodatkową warstwę danych w formacie CD Audio, czytaną przez wszystkie odtwarzacze CD. Częstotliwość próbkowania strumienia danych DSD wykorzystywanego na płytach SACD jest 64 razy wyższa niż na płycie audio CD i wynosi 2,824MHz. ..::TRACK-LIST::.. 1. Bomb 3:20 2. Bądźmy Dziećmi 3:07 3. 6 Dni Tygodnia 4:15 4. Wszyscy Inteligentni Mężczyźni Idą Do Wywiadu 2:02 5. Paragwaj 4:56 6. Jutro Będę W N.Y. (Z Tobą) 1:30 7. Bez Kolacji 3:20 8. Niewalczyk 3:33 9. Piosenki Wigilijne 3:28 10. Leniwie Lecąc (Piosenka Dla Martina R.) 3:50 11. Piosenka Dla Żywych 4:30 12. Urodziny 0:59 ..::OBSADA::.. Vocals, Bass Guitar, Guitar - Lech Janerka Guitar - Krzysztof Pociecha Keyboards, Choir - Janusz Grzywacz Cello - Bożena Janerka https://www.youtube.com/watch?v=5-ffzuwsXJI SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 4
Komentarze: 0
Data dodania:
2024-12-17 19:51:02
Rozmiar: 257.34 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::TRACK-LIST::.. 1. Alone 7:01 2. And Nothing Is Forever 7:01 3. A Fragile Thing 4:48 4. Warsong 4:37 5. Drone: Nodrone 4:42 6. I Can Never Say Goodbye 6:00 7. All I Ever Am 5:28 8. Endsong 10:54 Recorded live at the Troxy in London on 1st November 2024. Exclusively available from the artist's online store with all The Cure record royalties from the release going to the Warchild charity. ..::OBSADA::.. Voice, Guitar, Bass [V1 Bass] - Robert Smith Bass - Simon Gallup Drums, Percussion - Jason Cooper Guitar, Bass [V1 Bass] - Reeves Gabrels Keyboards - Roger O'Donnell Keyboards, Guitar, Bass [V1 Bass] - Perry Bamonte https://www.youtube.com/watch?v=r0IPhpvxtF4 SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2024-12-16 16:17:00
Rozmiar: 1.00 GB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Niewyczerpany niepokój. Gdybym miał być całkowicie szczerym wobec odbiorców, czy samego siebie nawet, to musiałbym powiedzieć, że ta płyta nie powinna mi się podobać. Jako głównego winowajcę wskazałbym monotonny klimat. Dorzuciłbym jeszcze monstrualnie ciężkie brzmienie i zanik błyskotliwości w piosenkach. O sztuczkach czy swobodzie nie ma co wspominać nawet. Ale najdziwniejsze, że się jednak podoba. Że słyszany wyraźnie upór, programowe odwrócenie się zespołu plecami do współczesnej muzyki, że to wszystko robi wrażenie, przykuwa. I od tego chciałem zacząć tekst o „Songs of a Lost World”, czyli – jak się wydaje – ostatniej płycie The Cure. Nigdy nie byłem kiurem, więc nie cierpiałem na bezsenność przez ostatnich szesnaście lat w oczekiwaniu na nadejście tej płyty. Nie wyzłośliwiam się, a jedynie nakreślam perspektywę. Niemniej utwór „Alone” zrobił na mnie piorunujące wrażenie. Ponad trzyminutowe intro, które z wyraźnym wysiłkiem kończy Robert Smith używając słowa „koniec” wywołując egzystencjalny niepokój. A może nie wywołując, a pompując go do rozmiaru niewyczerpanego wręcz. W każdym razie krańcowo melancholijny utwór co wrażliwszych może przykryć niczym kołdra obciążeniowa i dostroić ich postrzeganie świata do aury piosenki. A może to świat już jest w tym miejscu, że muzyka The Cure wydaje się najlepszą ścieżką dźwiękową? Coś jest na rzeczy, bo przecież Brytyjczycy niezbyt często pozwalali sobie na komentarze społeczne, a tymczasem nowa płyta przynosi nam w zestawie utwór „Warsong”. Pod kątem muzycznym – znów – rozpacz pompowana jest do wielkich rozmiarów. W warstwie tekstowej z kolei słychać gorzki ton rozczarowania rodzajem ludzkim „urodzonym do wojny”. Podobnymi obserwacjami dzielił się z nami Andrzej Stasiuk w swej ostatniej książce. Praca w studiu nad utworami nie poszła na marne. Ułożone warstwowo, posępnie wystrojone i grane w sposób bardziej szarpany niż melodyjny z wyraźnymi dodatkami syntezatorów czy smyczków („And Nothich Is Forever”, „All I Ever Am”). Czasami to bas wyraźnie dominuje („A Fragile Thing”). Najbardziej wyróżnia się „Drone:Nodrone”. Przede wszystkim tempo, ale także dość industrialny charakter utworu. Nic dziwnego, że znalazł swoje miejsce w środku płyty. Dla równowagi zespół przygotował ciężkostrawną balladę „I Can Never Say Goodbye” studząc dopiero co rozgrzane emocje. Zmęczony głos Smitha wyraża postawę pozbawioną złudzeń, odpuszcza nawet słuszny gniew i zionie wewnętrzną pustkę. Mało zachęcające, nieprawdaż? Epicki album epicko kończyć się musi. „Endsong”, czyli dziesięciominutowy utwór wypełnia swoją rolę doskonale. Prawie w całości instrumentalny, z rozciągniętymi klawiszami i drażniącą partią gitary. Dramatyzm tak oczywisty, że… no właśnie… mnie przekonuje. I jak Smith śpiewa „It’s all gone, it’s all gone, it’s all gone / No hopes, no dreams, no world”, to ja mu wierzę. A przecież już nadmierna epickość miała się nie sprawdzać. Ironia, zbitki stylistyczne, szybkostrzelne utwory – to miało stanowić o naszym postępie, nowoczesności emblematami być powinno. Nie sądzę, aby to była płyta dla wszystkich. I dobrze, bo to niespodziewanie fascynujący koniec jest. Jarek Szczęsny https://www.youtube.com/watch?v=Ga8PjBRUeGI ..::TRACK-LIST::.. 1. Alone 6:48 2. And Nothing Is Forever 6:53 3. A Fragile Thing 4:43 4. Warsong 4:17 5. Drone:Nodrone 4:45 6. I Can Never Say Goodbye 6:03 7. All I Ever Am 5:21 8. Endsong 10:23 ..::OBSADA::.. Robert Smith - vocals, guitar, six-string bass, keyboards, songwriting, arrangements, production, mixing, recording assistance, sleeve concept, pictures of stone Simon Gallup - bass Jason Cooper - drums, percussion Roger O'Donnell - keyboards Reeves Gabrels - guitar https://www.youtube.com/watch?v=_aWDlaxvEZo SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2024-12-15 09:45:26
Rozmiar: 114.47 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Niewyczerpany niepokój. Gdybym miał być całkowicie szczerym wobec odbiorców, czy samego siebie nawet, to musiałbym powiedzieć, że ta płyta nie powinna mi się podobać. Jako głównego winowajcę wskazałbym monotonny klimat. Dorzuciłbym jeszcze monstrualnie ciężkie brzmienie i zanik błyskotliwości w piosenkach. O sztuczkach czy swobodzie nie ma co wspominać nawet. Ale najdziwniejsze, że się jednak podoba. Że słyszany wyraźnie upór, programowe odwrócenie się zespołu plecami do współczesnej muzyki, że to wszystko robi wrażenie, przykuwa. I od tego chciałem zacząć tekst o „Songs of a Lost World”, czyli – jak się wydaje – ostatniej płycie The Cure. Nigdy nie byłem kiurem, więc nie cierpiałem na bezsenność przez ostatnich szesnaście lat w oczekiwaniu na nadejście tej płyty. Nie wyzłośliwiam się, a jedynie nakreślam perspektywę. Niemniej utwór „Alone” zrobił na mnie piorunujące wrażenie. Ponad trzyminutowe intro, które z wyraźnym wysiłkiem kończy Robert Smith używając słowa „koniec” wywołując egzystencjalny niepokój. A może nie wywołując, a pompując go do rozmiaru niewyczerpanego wręcz. W każdym razie krańcowo melancholijny utwór co wrażliwszych może przykryć niczym kołdra obciążeniowa i dostroić ich postrzeganie świata do aury piosenki. A może to świat już jest w tym miejscu, że muzyka The Cure wydaje się najlepszą ścieżką dźwiękową? Coś jest na rzeczy, bo przecież Brytyjczycy niezbyt często pozwalali sobie na komentarze społeczne, a tymczasem nowa płyta przynosi nam w zestawie utwór „Warsong”. Pod kątem muzycznym – znów – rozpacz pompowana jest do wielkich rozmiarów. W warstwie tekstowej z kolei słychać gorzki ton rozczarowania rodzajem ludzkim „urodzonym do wojny”. Podobnymi obserwacjami dzielił się z nami Andrzej Stasiuk w swej ostatniej książce. Praca w studiu nad utworami nie poszła na marne. Ułożone warstwowo, posępnie wystrojone i grane w sposób bardziej szarpany niż melodyjny z wyraźnymi dodatkami syntezatorów czy smyczków („And Nothich Is Forever”, „All I Ever Am”). Czasami to bas wyraźnie dominuje („A Fragile Thing”). Najbardziej wyróżnia się „Drone:Nodrone”. Przede wszystkim tempo, ale także dość industrialny charakter utworu. Nic dziwnego, że znalazł swoje miejsce w środku płyty. Dla równowagi zespół przygotował ciężkostrawną balladę „I Can Never Say Goodbye” studząc dopiero co rozgrzane emocje. Zmęczony głos Smitha wyraża postawę pozbawioną złudzeń, odpuszcza nawet słuszny gniew i zionie wewnętrzną pustkę. Mało zachęcające, nieprawdaż? Epicki album epicko kończyć się musi. „Endsong”, czyli dziesięciominutowy utwór wypełnia swoją rolę doskonale. Prawie w całości instrumentalny, z rozciągniętymi klawiszami i drażniącą partią gitary. Dramatyzm tak oczywisty, że… no właśnie… mnie przekonuje. I jak Smith śpiewa „It’s all gone, it’s all gone, it’s all gone / No hopes, no dreams, no world”, to ja mu wierzę. A przecież już nadmierna epickość miała się nie sprawdzać. Ironia, zbitki stylistyczne, szybkostrzelne utwory – to miało stanowić o naszym postępie, nowoczesności emblematami być powinno. Nie sądzę, aby to była płyta dla wszystkich. I dobrze, bo to niespodziewanie fascynujący koniec jest. Jarek Szczęsny https://www.youtube.com/watch?v=Ga8PjBRUeGI ..::TRACK-LIST::.. 1. Alone 6:48 2. And Nothing Is Forever 6:53 3. A Fragile Thing 4:43 4. Warsong 4:17 5. Drone:Nodrone 4:45 6. I Can Never Say Goodbye 6:03 7. All I Ever Am 5:21 8. Endsong 10:23 ..::OBSADA::.. Robert Smith - vocals, guitar, six-string bass, keyboards, songwriting, arrangements, production, mixing, recording assistance, sleeve concept, pictures of stone Simon Gallup - bass Jason Cooper - drums, percussion Roger O'Donnell - keyboards Reeves Gabrels - guitar https://www.youtube.com/watch?v=_aWDlaxvEZo SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2024-12-15 09:41:30
Rozmiar: 340.37 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...( Info )...
Artist: VA Title: Alternative Answers Year: 2024 Genre: Alternative-Rock, Indie, Pop-Rock Duration: 14:24:04 Format/Codec: MP3 Audio bitrate: 320 Kbps ...( TrackList )... 001. Trap Girl - The Frank Hanky Show (00:00:32) 002. Daysormay - Mod Era (00:00:35) 003. Trash Boat - Watching Heaven... (00:00:57) 004. Origami Angel - Lost Signal (00:01:24) 005. Oso Oso - Many Ways (00:01:31) 006. Twuan - Rainy Day In La (00:01:39) 007. Oh He Dead - John Song (00:01:41) 008. Bright Eyes - Five Dice (00:01:40) 009. The La's - Feelin' (00:01:45) 010. Balance And Composure - Restless (00:01:49) 011. Teenage Fanclub - What You Do To Me (00:02:01) 012. Frumhere - Ripple Waves (00:02:03) 013. The Who - I Can't Explain (00:02:06) 014. Elijah Who - Flora (00:02:15) 015. Carolesdaughter - Violent (00:02:16) 016. Superjava - Reveal (00:02:20) 017. Wunderhorse - Midas (00:02:19) 018. Blur - Globe Alone (00:02:24) 019. Blumen - Axiom (00:02:24) 020. No Spirit - Feels Like Flying (00:02:25) 021. Surf Curse - Freaks (00:02:27) 022. Tegan And Sara - Walking With A Ghost (00:02:30) 023. Kat Von D - Dead (00:02:29) 024. Kurt Stewart - Meaning (00:02:31) 025. Japandroids - Eye Contact High (00:02:30) 026. X - Sweet Til The Bitter End (00:02:31) 027. Ride - Black Nite Crash (00:02:33) 028. Molly Payton - Asphalt (00:02:34) 029. Bishop Briggs - My Serotonin (00:02:34) 030. Menswear - I'll Manage Somehow (00:02:35) 031. Van Morrison - Crazy Love (00:02:35) 032. Grinspoon - Unknown Pretenders (00:02:39) 033. Djo - End Of Beginning (00:02:39) 034. Michael Marcagi - Scared To Start (00:02:40) 035. Footballhead - My Direction (00:02:38) 036. Buzzcocks - Ever Fallen In Love (00:02:41) 037. Sum 41 - Paint It Black (00:02:43) 038. Justin Webb & The Noise - Desperate Man (00:02:44) 039. Wut - Powering Through (00:02:42) 040. Weezer - Paranoid (00:02:45) 041. Gerard Way - Baby You're A Haunted House (00:02:46) 042. Jorge Milliano - Noches Intimaxx (00:02:47) 043. Christina Perri - Here Comes The Sun (00:02:47) 044. Fthmlss - Lilac (00:02:48) 045. Enumclaw - I'm Scared I'll End Up All Alone (00:02:46) 046. Tv Culture - In My Home (00:02:50) 047. Gnarls Barkley - The Boogie Monster (00:02:51) 048. The Jam - Town Called Malice (00:02:53) 049. Milkz - Outside World (00:02:53) 050. Death Cab For Cutie - Pepper (00:02:53) 051. Sunflower Bean - Shake (00:02:55) 052. Sweet - Circus (00:02:56) 053. The Used - A Box Full Of Sharp Objects (00:02:56) 054. Alec Benjamin - Pick Me (00:02:59) 055. Miles Kane - Come Closer (00:02:59) 056. Oceanator - First Time (00:02:57) 057. Muse - You Make Me Feel Like It’s Halloween (00:03:00) 058. Low Fantasy - Haze (00:02:59) 059. Band Of Horses - Is There A Ghost (00:03:00) 060. Mark Lanegan - When Your Number Isn't Up (00:03:02) 061. The Jesus And Mary Chain - Just Like Honey (00:03:03) 062. Crista - Cavallo Pazzo (00:03:04) 063. Michael Andrews Feat. Gary Jules - Mad World (00:03:05) 064. The Troggs - I Can't Control Myself (00:03:05) 065. Ocean Colour Scene - The Day We Caught The Train (00:03:06) 066. Pugni - Orchestra Di Silenzi (00:03:07) 067. Good Neighbours - Bloom (00:03:06) 068. Blind Pilot - Brave (00:03:08) 069. Panic! At The Disco - I Write Sins Not Tragedies (00:03:08) 070. Adam Melchor - Light Year (00:03:08) 071. Mediocre - I Might Be Giant (00:03:06) 072. My Chemical Romance - I’m Not Okay (00:03:09) 073. Gia Ford - Poolside (00:03:09) 074. Thxsomch - Knocking At My Door (00:03:10) 075. Vance Joy - Don't Fade (00:03:10) 076. Memorials - Acceptable Experience (00:03:07) 077. 86Tvs - Modern Life (00:03:12) 078. Cliffdiver - Dayz Gone (00:03:11) 079. The Black Keys - Howlin' For You (00:03:12) 080. Theory Of A Deadman - Hate My Life (00:03:11) 081. Blackstarkids - Wish (00:03:09) 082. Billie Eilish - Bury A Friend (00:03:13) 083. Ryan Beatty - Bruises Off The Peach (00:03:13) 084. I Segreti - Vienimi A Salvare (00:03:16) 085. Twenty One Pilots - Heathens (00:03:16) 086. Mondo Cozmo - It's Principle! (00:03:14) 087. Fall Out Boy - Dead On Arrival (00:03:15) 088. Julie - Catalogue (00:03:14) 089. Duran Duran - Masque Of The Pink Death (00:03:17) 090. Brevin Kim - On Earth As It Is (00:03:17) 091. Wunderhorse - Rain (00:03:17) 092. Crosses - Goodbye Horses (00:03:17) 093. Kasabian - L.S.F. (00:03:17) 094. Voidoid - The Stranger Things Theme (00:03:17) 095. The Spellbound - Monster (00:03:15) 096. Simple Plan - I'd Do Anything (00:03:18) 097. Molecular Steve - Heavens To Betsy (00:03:20) 098. The Bluetones - Slight Return (00:03:21) 099. Rob Zombie - Living Dead Girl (00:03:21) 100. The House Of Love - Shine On (00:03:21) 101. The Kinks - Drivin' (00:03:22) 102. Ingrid Andress - Blue (00:03:22) 103. Stereophonics - Local Boy In The Photograph (00:03:22) 104. Twenty One Pilots - Routines In The Night (00:03:23) 105. The Click Five - Jenny (00:03:22) 106. The Spill Canvas - All Over You (00:03:23) 107. Bebe Rexha - Seasons (00:03:23) 108. Brandi Carlile - This Time Tomorrow (00:03:26) 109. Afi - Miss Murder (00:03:27) 110. Noel Gallagher's High Flying Birds - The Death Of You And Me (00:03:29) 111. Ramones - Pet Sematary (00:03:29) 112. Royel Otis - Fried Rice (00:03:27) 113. Love - Always See Your Face (00:03:29) 114. Rat Boy - Mob Mentality (00:03:28) 115. Wallows - Bad Dream (00:03:31) 116. Hermano - Breathe (00:03:32) 117. Donavon Frankenreiter - Never Too Late (00:03:27) 118. Gigi Perez - Sailor Song (00:03:32) 119. Paramore - Misery Business (00:03:32) 120. Bastille - Bad Blood (00:03:33) 121. Slade - Gudbuy T'jane (00:03:33) 122. Neon Trees - Favorite Daze (00:03:28) 123. Queens Of The Stone Age - Burn The Witch (00:03:35) 124. Collective Soul - Therapy (00:03:35) 125. Miley Cyrus - Heart Of Glass (00:03:34) 126. The Real People - Window Pane (00:03:36) 127. Late Night Kites - Where The Rivers Meet (00:03:36) 128. The Staves - Nothing's Gonna Happen (00:03:37) 129. Torres, Fruit Bats - A Decoration (00:03:35) 130. Yeah Yeah Yeahs - Heads Will Roll (00:03:41) 131. John Squire & Liam Gallagher - Mars To Liverpool (00:03:41) 132. Radiohead - Burn The Witch (00:03:41) 133. Baby Bugs - You Can't Hide (00:03:38) 134. Fontaines D.C. - Starburster (00:03:41) 135. A Rocket To The Moon - Baby Blue Eyes (00:03:40) 136. The Specials - Ghost Town (00:03:42) 137. Hard-Fi - Cash Machine (00:03:42) 138. Twenty One Pilots - Navigating (00:03:43) 139. Rob Zombie - Dragula (00:03:43) 140. Carolesdaughter - Creep (00:03:43) 141. Liam Gallagher - Wall Of Glass (00:03:44) 142. Nickelback - How You Remind Me (00:03:44) 143. Primal Scream - Jailbird (00:03:45) 144. Rachel Chinouriri - Robbed (00:03:44) 145. Anberlin - Animals (00:03:46) 146. Atlas Genius - Falling So Hard (00:03:47) 147. Beady Eye & Dave Sitek - Flick Of The Finger (00:03:47) 148. Fleetwood Mac - Rhiannon (00:03:47) 149. Ginger Root - No Problems (00:03:45) 150. Inspiral Carpets - Keep The Circle Around (00:03:48) 151. Torus - Titans' Fall (00:03:49) 152. The Byrds - Turn! Turn! Turn! (00:03:49) 153. Dead Nettle - Canyon (00:03:51) 154. The Stone Roses - She Bangs The Drums (00:03:52) 155. Cast - Walkaway (00:03:52) 156. Kaiser Chiefs - I Predict A Riot (00:03:53) 157. Birdy - Surrender (00:03:54) 158. Matthew West - Don't Stop Praying (00:03:54) 159. Paul Weller - Burn Out (00:03:59) 160. Supergrass - Mary (00:04:00) 161. Quivers - Never Be Lonely (00:03:57) 162. Dma's - For Now (00:04:03) 163. James - Sit Down (00:04:04) 164. Mason Ramsey - Blue Over You (00:04:06) 165. Lana Del Rey - Season Of The Witch (00:04:07) 166. The Killers - Shadowplay (00:04:07) 167. Honeyglaze - Hide (00:04:10) 168. The Boo Radleys - C'mon Kids (00:04:11) 169. The Neighbourhood - Afraid (00:04:11) 170. Shed Seven - Getting Better (00:04:13) 171. Julie - Feminine Adornments (00:04:13) 172. Longpigs - On & On (00:04:13) 173. Fanning Dempsey National Park - The Deluge (00:04:15) 174. Sixpence None The Richer - Thread The Needle (00:04:14) 175. Beck - Scarecrow (00:04:16) 176. The Hollies - The Air That I Breathe (00:04:17) 177. Chvrches - The Killing Moon (00:04:18) 178. Godsmack - Straight Out Of Line (00:04:19) 179. Talking Heads - Psycho Killer (00:04:22) 180. Lord Huron - Meet Me In The Woods (00:04:22) 181. Johnny Marr - Hi Hello (00:04:23) 182. A Place To Bury Strangers - Disgust (00:04:24) 183. Coldplay - Yellow (00:04:27) 184. The Charlatans - One To Another (00:04:28) 185. Johnny Cash - The Man Comes Around (00:04:29) 186. Third Eye Blind - Semi-Charmed Life (00:04:28) 187. Ian Brown - F.E.A.R. (00:04:31) 188. Phoebe Bridgers - Halloween (00:04:31) 189. David Shaw - Take A Look Inside (00:04:28) 190. Pwnt - Body (00:04:32) 191. Def Leppard - Photograph (Def Leppard X Armand Van Helden / Club Mix / Instrumental) (00:04:32) 192. Pissed Jeans - Moving On (00:04:28) 193. Radioactive - Sentimental (00:04:33) 194. Philhamonica - Depth Perception (00:04:35) 195. The Beatles - I Am The Walrus (00:04:36) 196. Oasis - Live Forever (00:04:37) 197. Chris Farren - Statue Song (00:04:35) 198. Aurelio Voltaire - When You're Evil (00:04:37) 199. Black Rebel Motorcycle Club - Stop (00:04:38) 200. The Cab - Vegas Skies (00:04:38) 201. Haunting Ghosts - Malleus Maleficarum (00:04:39) 202. Suede - Electricity (00:04:39) 203. Dayglow - Mindless Creatures (00:04:38) 204. Saving Them - Led Headlights (00:04:42) 205. Poison Ruïn - Confrere (00:04:40) 206. Gorillaz - Dracula (00:04:43) 207. Brigitte Calls Me Baby - The Future Is Our Way Out (00:04:42) 208. She Wants Revenge - Tear You Apart (00:04:45) 209. Gerard Mcmann - Cry Little Sister (00:04:46) 210. Noah Kahan - You’re Gonna Go Far (00:04:46) 211. The Smashing Pumpkins - Eye (00:04:52) 212. Bush - Swallowed (00:04:54) 213. La Femme - Amazing (00:05:03) 214. The Verve - The Drugs Don't Work (00:05:05) 215. Schoolyard Heroes - Cemetery Girls (00:05:09) 216. The Struts - Pretty Vicious (00:05:10) 217. Doves - Kingdom Of Rust (00:05:12) 218. Lesibu Grand - Scary Mary (00:05:14) 219. Inxs - Devil Inside (00:05:14) 220. C-Clamp - Bats (00:05:18) 221. Happy Mondays - Step On (00:05:19) 222. Oasis - Rock 'n' Roll Star (00:05:23) 223. Richard Ashcroft - A Song For The Lovers (00:05:26) 224. Wand - Hangman (00:05:34) 225. Byron Nemeth - Hell To Pay (00:05:48) 226. Glass Beach - Abyss Angel (00:05:57) 227. Nick Cave And The Bad Seeds - Red Right Hand (00:06:11) 228. Oingo Boingo - Dead Man's Party (00:06:22) 229. Ministry - Every Day Is Halloween (00:06:25) 230. The Smashing Pumpkins - Pentagrams (00:06:26) 231. The Smiths - How Soon Is Now? (00:06:48) 232. Gut Health - Stiletto (00:07:21) 233. Trent Reznor - John Carpenter's Halloween (00:07:49) 234. Fred Thomas - Embankment (00:08:38) 235. Bauhaus - Bela Lugosi's Dead (00:09:37) ![]()
Seedów: 3
Komentarze: 0
Data dodania:
2024-11-21 11:25:51
Rozmiar: 1.96 GB
Peerów: 0
Dodał: Uploader
Opis
..::INFO::..
Amyl and the Sniffers to australijski zespół punkowy z Melbourne. W skład zespołu wchodzą: wokalistka Amy Taylor, perkusista Bryce Wilson, gitarzysta Dec Martens i basista Fergus Romer.Nagrali do tej pory dwie EPki i dwie płyty długogrające. Cartoon Darkness to ich trzecia, najnowsza płyta. Title: Cartoon Darkness Artist: Amyl And The Sniffers Country: Australia Year: 2024 Genre: Alternatywna Format / Codec: MP3 Audio bitrate: 320 Kbps ..::TRACK-LIST::.. 1.Jerkin 2.Chewing Gum 3.Tiny Bikini 4.Big Dreams 5.It's Mine 6.Motorbike Song 7.Doing in Me Head 8.Pigs 9.Bailing on Me 10.U Should Not Be Doing That 11.Do It Do It 12.Going Somewhere 13.Me and the Girls ![]()
Seedów: 9
Komentarze: 0
Data dodania:
2024-11-21 11:25:36
Rozmiar: 79.64 MB
Peerów: 0
Dodał: Uploader
Opis
...( Info )...
Artist: VA Title: Sounds From The Matrix 025 Year: 2024 Genre: alternative, dark wave, ebm Country: Brussels, Belgium Duration: 19 / 01:17:14 Format/Codec: MP3 Audio bitrate: 320 ...( TrackList )... 1. The Breath Of Life - Down We Go [4:15] 2. Hanging Freud - Falling Tooth [4:28] 3. Psy’aviah Feat. Sorrow Stories - Heaven Is Not Enough [5:51] 4. The Names - Apophenia [2:32] 5. The Ultimate Dreamers - Piano Ghost (Rough Mix) [3:42] 6. ImJudas - Go Away [3:00] 7. Lovelorn Dolls - A Heart Cries [3:26] 8. Freakangel - Death Bloom [3:32] 9. The True Union - Blinded [4:22] 10. Neikka RPM - Sharp As Lies [3:25] 11. Acylum - Oder Tod [4:34] 12. Miseria Ultima - Sworn To Control [3:57] 13. Avarice In Audio - Faith [4:41] 14. Noemi Aurora - Shining [4:58] 15. Elektrostaub Feat. Richard Bjшrklund (Spektralized) - You Are My Angel (Short Edit) [3:28] 16. Entrzelle - Hero (Matrix Edit) [4:56] 17. Elektroklдnge - Bordcomputer (Radio Edit) [3:42] 18. 808 Dot Pop - FM-AM [3:38] 19. Metroland - Cooperation In A Fragmented World [4:56] ![]()
Seedów: 8
Komentarze: 0
Data dodania:
2024-11-03 00:30:54
Rozmiar: 178.92 MB
Peerów: 0
Dodał: Uploader
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI.
..::OPIS::.. Po niemal dokładnie siedmiu latach od premiery ostatniego wspólnego albumu, Kazik Staszewski powraca do grania z poznańskim Kwartetem ProForma. Przed wakacjami miały premierę utwory “Rudy 102” i “23 minuty”, a 27 września ukazał się cały album “Po moim trupie”. To pierwsze wspólne wydawnictwo Kazika i zespołu Kwartet ProForma od roku 2017 – wówczas wydany album “Tata Kazika kontra Hedora” uzyskał status Złotej Płyty. Teraz muzycy powracają do wspólnego grania z nową energią i mocnymi tekstami. Nowe wydawnictwo zawiera 13 premierowych utworów napisanych i zaśpiewanych przez Kazika Staszewskiego. Muzyczna cała paleta doznań – od lirycznych ballad po mocne komentarze. Nie brakuje nawiązań społeczno-politycznych, jakże charakterystycznych dla Kazika, ale są też wyznania miłosne i ironiczne komentarze. Wszystkiemu towarzyszy fantastyczna oprawa instrumentalna w wykonaniu muzyków Kwartetu ProForma. Album powstał w studio OkoLitza w Poznaniu, należącym do Roberta Litzy Friedricha, muzyka Luxtorpedy, Acid Drinkers i wieloletniego współpracownikiem Kazika. Za produkcję odpowiadał Sebastian Włodarczyk. ..::TRACK-LIST::.. 1. 23 minuty 2. Rudy 102 3. Wudensje 4. Uciekam z Polski 5. Smrut 6. Dym 7. Toruń 8. Autoportret 9. Łącznik z Lanzarote 10. Powiedz co myślisz 11. Rodzina 12. Co najlepszego zrobiłaś 13. Koniec radości ..::OBSADA::.. Saxophone - Mariusz Godzina Trombone - Jarosław Ważny Trumpet - Janusz Zdunek Vocals, Saxophone, Lyrics By - Kazik Staszewski Drums, Noises [Przeszkadzajki] - Marek Wawrzyniak Electric Guitar - Piotr Lembicz Keyboards, Vocals - Marcin Żmuda Acoustic Guitar, Vocals - Przemyslaw Lembicz Bass Guitar, Contrabass, Vocals - Wojciech Strzelecki https://www.youtube.com/watch?v=mG-6BairILk SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 9
Komentarze: 0
Data dodania:
2024-10-09 17:48:47
Rozmiar: 126.59 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI.
..::OPIS::.. Po niemal dokładnie siedmiu latach od premiery ostatniego wspólnego albumu, Kazik Staszewski powraca do grania z poznańskim Kwartetem ProForma. Przed wakacjami miały premierę utwory “Rudy 102” i “23 minuty”, a 27 września ukazał się cały album “Po moim trupie”. To pierwsze wspólne wydawnictwo Kazika i zespołu Kwartet ProForma od roku 2017 – wówczas wydany album “Tata Kazika kontra Hedora” uzyskał status Złotej Płyty. Teraz muzycy powracają do wspólnego grania z nową energią i mocnymi tekstami. Nowe wydawnictwo zawiera 13 premierowych utworów napisanych i zaśpiewanych przez Kazika Staszewskiego. Muzyczna cała paleta doznań – od lirycznych ballad po mocne komentarze. Nie brakuje nawiązań społeczno-politycznych, jakże charakterystycznych dla Kazika, ale są też wyznania miłosne i ironiczne komentarze. Wszystkiemu towarzyszy fantastyczna oprawa instrumentalna w wykonaniu muzyków Kwartetu ProForma. Album powstał w studio OkoLitza w Poznaniu, należącym do Roberta Litzy Friedricha, muzyka Luxtorpedy, Acid Drinkers i wieloletniego współpracownikiem Kazika. Za produkcję odpowiadał Sebastian Włodarczyk. ..::TRACK-LIST::.. 1. 23 minuty 2. Rudy 102 3. Wudensje 4. Uciekam z Polski 5. Smrut 6. Dym 7. Toruń 8. Autoportret 9. Łącznik z Lanzarote 10. Powiedz co myślisz 11. Rodzina 12. Co najlepszego zrobiłaś 13. Koniec radości ..::OBSADA::.. Saxophone - Mariusz Godzina Trombone - Jarosław Ważny Trumpet - Janusz Zdunek Vocals, Saxophone, Lyrics By - Kazik Staszewski Drums, Noises [Przeszkadzajki] - Marek Wawrzyniak Electric Guitar - Piotr Lembicz Keyboards, Vocals - Marcin Żmuda Acoustic Guitar, Vocals - Przemyslaw Lembicz Bass Guitar, Contrabass, Vocals - Wojciech Strzelecki https://www.youtube.com/watch?v=mG-6BairILk SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 14
Komentarze: 0
Data dodania:
2024-10-09 17:45:13
Rozmiar: 385.06 MB
Peerów: 1
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...( Info )...
Artist: Sixpence None The Richer Album: Rosemary Hill Year: 2024 Genre: Alternative rock Format: mp3 320 kbps ...( TrackList )... 01. Thread the Needle 02. Julia 03. We Are Love 04. Child and Man 05. Homeland 06. Rosemary Hill ![]()
Seedów: 25
Komentarze: 0
Data dodania:
2024-10-08 20:31:49
Rozmiar: 59.63 MB
Peerów: 0
Dodał: Uploader
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI.
..::OPIS::.. Drugi album warszawskich zimnofalowców, nagrany i wydany blisko 30 lat po debiucie, będący jego naturalną kontynuacją. Atmosfera plus dobre melodie. Second album of Warsaw's cold wave band, recorded and released nearly 30 years after their debut. Still atmospheric and melodic high level post-punk. ..::TRACK-LIST::.. 1. Inwazja Barbarzyńców 4:56 2. Ciemne Na Jasnych 4:31 3. Jest Noc 4:43 4. Nie Ma Kogo 5:28 5. Pomieszczenie 4:00 6. Robotnicy 19/87 5:14 7. Tobie, Sobie, Zawsze (Voice - Kasia Filochowska) 5:58 8. Piąta Prostytucja 4:54 9. Untitled 0:39 Recorded between June 2015 and August 2017 Track 9 is a hidden track. ..::OBSADA::.. Vocals [Podawanie Tekstu] - Marek Karcerowicz Bass Guitar [Gitara Basowa] - Mariusz Filar Guitar [Gitara], Keyboards [Klawisze], Producer [Produkcja] - Adaśko Wasilkowski Percussion [Perkusja] - Michał Radzikowski https://www.youtube.com/watch?v=bTfwDP0OrBA SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 5
Komentarze: 0
Data dodania:
2024-10-06 19:47:18
Rozmiar: 95.06 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI.
..::OPIS::.. Drugi album warszawskich zimnofalowców, nagrany i wydany blisko 30 lat po debiucie, będący jego naturalną kontynuacją. Atmosfera plus dobre melodie. Second album of Warsaw's cold wave band, recorded and released nearly 30 years after their debut. Still atmospheric and melodic high level post-punk. ..::TRACK-LIST::.. 1. Inwazja Barbarzyńców 4:56 2. Ciemne Na Jasnych 4:31 3. Jest Noc 4:43 4. Nie Ma Kogo 5:28 5. Pomieszczenie 4:00 6. Robotnicy 19/87 5:14 7. Tobie, Sobie, Zawsze (Voice - Kasia Filochowska) 5:58 8. Piąta Prostytucja 4:54 9. Untitled 0:39 Recorded between June 2015 and August 2017 Track 9 is a hidden track. ..::OBSADA::.. Vocals [Podawanie Tekstu] - Marek Karcerowicz Bass Guitar [Gitara Basowa] - Mariusz Filar Guitar [Gitara], Keyboards [Klawisze], Producer [Produkcja] - Adaśko Wasilkowski Percussion [Perkusja] - Michał Radzikowski https://www.youtube.com/watch?v=bTfwDP0OrBA SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 4
Komentarze: 0
Data dodania:
2024-10-06 19:44:08
Rozmiar: 262.83 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI.
..::OPIS::.. Panie i panowie Dr Fleischman z Pieńska! To będzie terapia wstrząsowa: będzie ostro, będzie hard-corowo, będzie rock’n’drollowo! Koncert w legendarnym MDK Zgorzelec... ..::TRACK-LIST::.. 1. on bóg, ja człowiek 04:05 2. pragnienie przegniłe 05:33 3. krok po kroku 04:53 4. twarz człowieka 04:37 5. bez tekstu 04:00 6. ten czas 05:28 7. odchodzimy 03:40 8. tam 04:24 9. piękny dzień 06:35 ..::OBSADA::.. Jacek Bartczak - gitara basowa, wokal Michał Bartczak - gitara, wokal Marcin Dubrawski - perkusja, teksty https://www.youtube.com/watch?v=mdQ_sIY7FAI SEED 14:30-23:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 9
Komentarze: 0
Data dodania:
2024-09-30 17:50:46
Rozmiar: 102.20 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI.
..::OPIS::.. Trzeci album istniejącego od 20. lat warszawskiego zespołu, założonego przez wokalistę Radka Nowaka i gitarzystę Alka Januszewskiego, to ziejące pesymizmem studium w czerni, w jaką spowity jest cały świat i jaką jest omotane życie każdego przeciętnego człowieka. W przestrzeni życiowej szkicowanej przez Nowaka każdy jest zaksięgowanym numerem w katalogu („Głosy"), każdego dręczą prywatne demony (ciekawy, finalny „Demony"), każdy na codzień jest obficie polewany gęstą i cuchnącą wydzieliną katastroficznych newsów („Złe wiadomości"). Autor tekstów odwołuje się do klasycznej punkrockowej retoryki, korzeniami sięgającej pierwszego albumu The Clash i naszych rodzimych pionierów gatunku - Brygady Kryzys i Tiltu. Opowiada jednak o rzeczywistości już zgoła innej niż ta sprzed ćwierć wieku, bo o rzeczywistości kreowanej przez mętną politykę na rodzimym podwórku i atmosferę po zamachach terrorystycznych na świecie. A że w dobie globalizmu i my staliśmy się częścią świata, więc w konsekwencji otrzymujemy podwójny koktail, po którym faktycznie może zrobić się czarno przed oczami. Muzyka, jak na teksty przystało, też raczej bliższa jest garażu niż wypasionego studia nagraniowego. Ale to akurat nie wada, bo generalnie trzyma się postpunkowej, indie-rockowej poetyki. A słucha się tego o wiele lepiej i emocjonalniej niż tych wszystkich nibyrockowych wykonawców przymilających się decydentom od radiowych playlist. ..::TRACK-LIST::.. 1. Głosy 2. Złe Wiadomości 3. Radioreggae 4. Czerwone Pieniądze 5. Kamień 6. Syreny 7. Podaj Mi Broń 8. Czarny Pokój 9. Biel 10. Teraz 11. Północ 12. Kryształ 13. Chciałbym Zasnąć 14. Demony https://www.youtube.com/watch?v=SIzgvm8Rg-8 SEED 14:30-23:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 5
Komentarze: 0
Data dodania:
2024-09-29 15:06:41
Rozmiar: 119.98 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
|