Best-Torrents.com




Discord
Muzyka / Alternative Rock
SHELLAC - TO ALL TRAINS (2024) [MP3@320] [FALLEN ANGEL]


Dodał: Fallen_Angel
Data dodania:
2025-12-21 16:21:57
Rozmiar: 68.51 MB
Ostat. aktualizacja:
2025-12-21 16:21:57
Seedów: 0
Peerów: 0


Komentarze: 0

...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI..


..::OPIS::..

Wszyscy gdzieś zmierzamy...

'Minimalistyczne trio rockowe' – jak sami opisywali siebie członkowie grupy Shellac – wraz z 7 maja 2024 r., czyli nagłą śmiercią Steve’a Albiniego, zgasło! Ale jestem przekonany – jak też tysiące fanów na całym świecie – że to, co wniósł, dał muzyce Albini nigdy, przenigdy nie zniknie, chyba jedynie wybuch Ziemi mógłby ten ogromny dorobek zatrzeć i wymazać.

Nadal trudno jest uwierzyć, że tak genialny inżynier dźwięku, twórca słynnego studia Electrical Audio w Chicago, producent, kompozytor, muzyk, wokalista, dziennikarz jak Albini odszedł w tak młodym wieku! Znamy go z kilku genialnych składów z okolic noise rocka czy post hardcore’a, czyli zespołów Big Black, Rapeman i Shellac, a lista artystów z którymi współpracował jako inżynier dźwięku jest gigantycznie długa!

Pozwolę sobie zacytować oświadczenie, które można przeczytać na stronie Electrical Audio:

„W nocy 7 maja niespodziewanie zmarł nasz kapitan Steve Albini. Próbujemy zrozumieć i przepracować tę stratę.

Steve był bohaterem dla nas wszystkich, naszym przyjacielem i mentorem. Był jednym z najwybitniejszych żyjących inżynierów nagrań, niestrudzenie oddanym uchwyceniu twórczej pracy zespołów i artystów, z którymi współpracował. Nagrywanie postrzegał jako niemal etyczny imperatyw dokumentowania muzyki otaczającego go świata.

Steve miał niezwykle hojnego ducha; zawsze chętnie dzielił się swoją wiedzą i doświadczeniem, a także swoim czasem i uwagą. Dał nam wszystkim w studiu szansę w stale kurczącej się branży i stał się naszym zaciekłym orędownikiem, podobnie jak przez lata zrobił to dla niezliczonej liczby innych osób na jego orbicie.

Jesteśmy zaszczyceni, że mogliśmy spędzić z nim czas w trwającym całą karierę projekcie budowy i utrzymania studia nagraniowego, które stało się bazą wypadową dla każdego, kto chce tworzyć muzykę na własnych warunkach. Jesteśmy wdzięczni, że otrzymaliśmy łaskę jego wiedzy, lojalności, pokrewieństwa i miłości.

Dziękujemy, Steve. Kochamy Cię”.



Nie chcę jakoś przesadnie sięgać po kronikarskie wywody na temat Shellaca, ale mam zawsze na uwadze, że może właśnie teraz ktoś pierwszy raz słyszy tę nazwę i dopiero poznaje postać Steve’a Albiniego. Ale czy są takie osoby, które chociażby trochę otarły się o muzykę rockową ostatnich kilku dekad i nic im nie mówi Albini? Być może, nic nie jest pewne. W tej sytuacji postaram się zamknąć w kilku zdaniach pisząc o grupie Shellac (po więcej informacji odsyłam do sieci), której historia rozpoczęła się jeszcze w 1992 roku. Dla mnie to jeden z najważniejszych zespołów, ulepiający moją wrażliwość wiele lat temu.

Grupę Shellac tworzyli od samego początku aż do końca ci sami muzycy: Steve Albinie (gitara/wokal), Bob Weston (gitara basowa/wokal) i Todd Trainer (perkusja/wokal). Z małym wyjątkiem na samym początku działalności, gdzie podczas pierwszych prób i w pierwszym singlu słychać bas Camilo Gonzaleza. Innowacyjność i oryginalność Albiniego przejawiała się na wielu płaszczyznach i kryła często w szczegółach, jak używanie miedzianych plektronów, gitar z aluminiowym gryfem czy owijanie paska gitarowego wokół talii, a nie przez ramię, jak robi to 99,9 % gitarzystów. Unikali częstego grania koncertów, a przede wszystkim na festiwalach i zdecydowanie wybierali małe, intymne kluby. Oczywiście były od tego odstępstwa i zmiany w optyce, jaka nastąpiła dzięki brytyjskiemu festiwalowi All Tomorrow’s Party.

Jak sięgam daleko pamięcią to przypominam sobie, że wielu krytyków borykało się z szufladkowaniem nagrań Shellaca, ponieważ trio omijało szerokim łukiem wszelakie utarte schematy odnośnie układu kompozycji, rytmu, połączeń, brzmień etc., pokazując także środkowy palec za pośrednictwem słów – i nie tylko – systemowi oraz wszelakim społecznym uchybieniom. I w tym roku mija 30 lat od ukazania się pierwszego studyjnego albumu Shellac „At Action Park” – genialnego pod wieloma względami, przynajmniej w moim odczuciu. Po drodze zespół uraczył nas jeszcze kilkoma wspaniałymi wydawnictwami, gdzie wśród nich „Terraform” (1998), „1000 Hurts” (2000), „Excellent Italian Greyhound” (2007), „Dude Incredible” (2014) i najnowszy mający dziś premierę „To All Trains”.

Trzeba było czekać 10 lat na nowe kompozycje amerykańskiego tria i nikt na tym świecie nie przypuszczał, że premiera „To All Trains” zbiegnie się z tą tragiczną informacją. Płytę Albini zapowiadał od wielu lat, podkreślając, że jest właściwie skończona, ale nie wie kiedy zostanie wydana. No i mamy blisko 30 minut nowej muzyki Shellac, która została zarejestrowana w latach 2017-2022. I nie wiem, na ile jest prawdziwa informacja podana pod opisem płyty, mówiąca, że zespół będzie nadal grał koncerty i trasy koncertowe (????).

Od pierwszych sekund „WSOD” dobiega do nas charakterystyczne arpeggio gitary Albiniego, pełnokrwiste brzmienie basu Westona i jak zawsze mięsisty sound perkusji Trainera. I konkretne post hardcore’owe pierdolnięcie w końcowych taktach! Automatycznie rozpoznawalne współbrzmienie gitar w „Girl From Outside” przywodzi na myśl jednego z podopiecznych Electrical Audio, czyli nieodżałowanego Jasona Molinę jako The Magnolia Electric Co. I słychać tu wyraźnie, że Albiniemu trochę obniżyła się barwa głosu.

Dwa numery za nami, które paraliżują oddech, ale nie ma czasu na taką prozę, kiedy nadciąga rozpędzona post-punkowa fala „Chick New Wave”. Transowość „Tattoos” wgryza się w trzewia, powodując osuwanie się po chropowatej, szorstkiej ścianie dźwięku, aż do przyklęknięcia i pełznięcia przez wąską szczelinę w „Wednesday”. Powykrzywiany morderczo brudny blues – do czego nas już przyzwyczaili wcześniej – rozlał się w całej krasie pod indeksem „Scrappers”. I czuć tu przesterowanego ducha Neila Young and Crazy Horse.

Posiekane metrum „Days Are Dogs” przypomina dobrze do czego są zdolni Amerykanie w rytmicznej materii. Przy „How I Wrote How I Wrote Elastic Man (cock & bull)” poczułem delikatny „swąd” łagodniejszego oblicza Big Black zmiksowanego z jedyną taką barwą Szelaku na świecie. Po tej niemal „balladzie” muzycy podłączają nas pod fascynujące trasowe pieszczoty „Scabby the Ra”, przechodzące do równie kapitalnego utworu w postaci przeszywającego – i nie chcę mówić proroczego – „I Don’t Fear Hell”. Jakieś szalone echo wczesnego Lou Reeda musiało wtedy nad nimi krążyć!

Mam wrażenie, że wraz z końcem „To All Trains”, jakby właśnie płyta dopiero się zaczęła, rozkręcała. Za to jest kolosalny niedosyt, którego nie uda się już zaspokoić. Steve Albini odpłynął, wyłączył wzmacniacz, odłożył gitarę a zwisający mikrofon na statywie nie przestaje drgać i – niczym wahadło Foucaulta – obiega nasz umysł jedna natrętna myśl; więcej już nie będzie!

Łukasz Komła


Of course, the crucial difference with this particular Shellac record, their sixth, is that frontman Steve Albini passed away from a heart attack at age 61, just 10 days before its release. It’s hard to wave away the tragic circumstances clouding it, especially when it concludes with a track called “I Don’t Fear Hell” where Albini delivers the smiling-through-clenched-teeth lines, “Something something something when this is over/Leap in my grave like the arms of a lover/And if there’s a heaven, I hope they’re havin’ fun, ’cause if there’s a hell I’m gonna know everyone.” Yet To All Trains is not an album overcast by death: It’s just one more example of how someone chose to live their life.

Leading Big Black, Rapeman and, finally, math-rock trio Shellac, Albini spent 40 years dedicated to a singular vision of underground rock music that was no frills, free of overdubs, constructed with analog tools and constantly nattering with guitar tone that started shrill and slowly evolved into Morricone metal. Eminently dependable, Shellac were the Honda Civic of alternative rock—modest, reliable, generally affordable. You knew the drill. There was a new album every so often, but never too often, whenever the mood struck prolific studio engineer Albini, prolific mastering engineer Bob Weston, and working drum instructor Todd Trainer.

Most of the things that made Shellac a great band in 2000 and 2007 and 2014 were already firmly bolted into place on their 1994 debut, At Action Park: the growl ’n’ skwonk, the bludgeoning repetition, the best-sounding drums around. They’re still here, too. Unlike similarly minimalism-minded rock bands like the Ramones, Motörhead, or AC/DC, you never had to worry that Shellac were going to fall prey to the creeping influence of modern production techniques or genre trends. Shellac songs would vacillate between rancorous and caustic (2000’s “Prayer to God"), hypnotic and caustic (2007’s “The End of Radio") or funny and caustic (2014’s “All the Surveyors”), but no one was ever going to file a complaint to the Better Business Bureau about the ingredients on the label.

To All Trains naturally walks the same path and, had circumstances permitted, would likely have been appreciated simply as little more than Shellac’s sixth excellent record. At a lean 28 minutes, it’s their shortest and most instantly rewardable—no instrumentals and none of the longform post-rock indulgences of 1998’s Terraform or 2007’s Excellent Italian Greyhound. Elements of the Minutemen were always lurking in Shellac’s music, but they seem especially pronounced in the groove-spiel of “Chick New Wave,” the sharp pauses of “Days Are Dogs” and the pro-labor screed “Scabby the Rat,” which plays like a funnier, less anxious version of Double Nickels on the Dime’s “West Germany.”

Like all good minimalism, the changes are small, so the highlights are subtle. The blown-out noise-rock coda of “WSOD” is outrageous, like a half-minute Brainbombs blast. “Days Are Dogs” is a cowbell-slamming Nazareth song for about five seconds. Albini’s guitar slowly distends like gelatin at the end of “I Don’t Fear Hell.” “Scrappers” stomps along as if Pussy Galore had bothered to learn how to play their instruments. Shellac’s lyrics are as cryptic as ever, so it’s fun to imagine the Weston-sung “How I Wrote How I Wrote Elastic Man (Cock & Bull)” as a belated clapback to the Fall’s Mark E. Smith, who playfully dissed Albini on “50 Year Old Man” in 2008. Shellac’s photorealist recording strategy and silence-heavy compositions mean there are lots of places to admire things like cymbal decay and snare drum ring. In fact, Trainer is probably the album’s MVP, thanks to his artful, muscular, musical little drum solos across many of the open chasms.

To All Trains closes the book on the band and serves as a perfectly respectable epitaph; it’s exemplary, just like the five Shellac records that preceded it. The band’s legacy will blare on in noise-rock bands like Couch Slut, Chat Pile, Metz, KEN mode, Whores, and the Austerity Program. Weston will likely be mastering more of your favorite records, and it’s possible that some of your favorite new drummers will be trained by Trainer. Most importantly, Albini’s dogged, outspoken adherence to high-quality audio fidelity, equitable working conditions, and DIY grind will probably be an inspiration for some time, even as the very economics of “indie rock” are increasingly unsustainable for bands both new and veteran. This is a sad fuckin’ song, but it’s by no means finished.

Christopher R. Weingarten



..::TRACK-LIST::..

1. WSOD 02:24
2. Girl From Outside 02:45
3. Chick New Wave 02:22
4. Tattoos 03:08
5. Wednesday 03:17
6. Scrappers 02:20
7. Days Are Dogs 01:41
8. How I Wrote How I Wrote Elastic Man (cock & bull) 04:08
9. Scabby the Rat 01:46
10. I Don't Fear Hell 04:17



..::OBSADA::..

Steve Albini - Guitar
Todd Trainer - Drums
Bob Weston - Bass



https://www.youtube.com/watch?v=KnX600t0c7I



SEED 15:00-22:00.
POLECAM!!!

Komentarze są widoczne tylko dla osób zalogowanych!

Żaden z plików nie znajduje się na serwerze. Torrenty są własnością użytkowników. Administrator serwisu nie może ponieść konsekwencji za to co użytkownicy wstawiają, lub za to co czynią na stronie. Nie możesz używać tego serwisu do rozpowszechniania lub ściągania materiałów do których nie masz odpowiednich praw lub licencji. Użytkownicy odpowiedzialni są za przestrzeganie tych zasad.

Copyright © 2025 Best-Torrents.com