|
|
|||||||||||||
Ostatnie 10 torrentów
Ostatnie 10 komentarzy
Discord
Wygląd torrentów:
Kategoria:
Muzyka
Gatunek:
Progressive Metal
Ilość torrentów:
13
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Trzy dekady tworzenia muzyki, występów na żywo na całym świecie i szerzenia przesłania pokoju. Z tej wyjątkowej okazji zespół wydał zestaw CD zawierający osiem płyt z sześcioma albumami zespołu i dodatkową kolekcją piosenek z ostatnich 30 lat (na dwóch dodatkowych płytach CD). Zestaw zawiera też bogatą 112-stronicową książeczkę ze specjalnymi notatkami dotyczącymi każdego albumu. '30 Years Of Oriental Metal' ukazał się 10 grudnia 2021 nakładem Century Media. Boję się, że pisząc o piątym studyjnym albumie Orphaned Land ulegnę emocjom i nie będę w stanie opowiedzieć o jego wielkim przesłaniu. Wszak "All Is One" to dzieło ponadczasowe. Dawno nie słyszałem albumu, który tak pięknie uzupełniałby się na płaszczyźnie muzycznej i tekstowej, a następca "The Never Ending Way of ORWarriOR" z 2010 roku to rzecz wielka, nie tylko jeśli chodzi o kompozycje, ale też o wspaniały przekaz jaki ze sobą niesie. Zresztą trudno oddzielać muzykę od liryki jeśli mówimy o tegorocznym dziele zespołu z Izraela, bowiem obie te warstwy ze sobą doskonale współpracują. Żydzi wyciągnęli ręce do Arabów. Nie karabiny, tak jak na co dzień mają się sprawy w Strefie Gazy, ale znak pokoju. I nie tylko do Arabów, ale też do całego religijnego świata. Wieść na "All Is One" prowadzi poprzez świat, w którym wszyscy wierzymy w jednego Boga, choć ten wiele ma imion. Świat pozbawiony konfliktu, a napełniony braterską miłością Żydów, Muzułmanów, Chrześcijan i innych wyznawców Boga. Nie ma tu przelewanej w jego imię krwi. Są za to porozumienie, zgoda i miłość. Zresztą wyśpiewane przez Orphaned Land po angielsku, arabsku, hebrajsku i łacinie, a w wersji rozszerzonej nawet po turecku. Wokół wspaniałego religijnego przesłania została również zarejestrowana porywająca muzyka. W głównych pracach nad nią wziął udział oczywiście zespół w składzie Kobi Farhi, Yossi Sassi, Matan Shmuely, Uri Zelcha i następca Matti Svatitzkiego, którym w 2012 roku został Chen Balbus. Poza tym przy rejestracji "All Is One" pracowało… około czterdziestu innych muzyków! Ważną rolę odegrał izraelski chór Shahar, któremu przewodzi Gila Brill. W tej mozaice dźwięków i słów nie wolno pomijać roli tłumaczy, inżynierów dźwięku i zaproszonych gości ze wskazaniem na izraelsko-arabską wokalistkę Mirę Awad. Wszyscy przyczynili się do tego, iż piąty studyjny album Orphaned Land na zawsze wpisze się do kanonów muzyki. I to nie tylko ze względu na słowa, ale również kompozycje. Poszczególne utwory zachwycają wielkim rozmachem. Od pierwszych nut słychać wspaniałe chóry, będące niemalże ilustracją anielskich trąb na muzycznym nieboskłonie. W podniosły klimat perfekcyjnie wpisały się instrumenty znanego niegdyś z ostrego brzmienia Orphaned Land. To przeszłość, bo zespół z Izraela w niewielu fragmentach albumu zaprezentował swoją mocniejszą stronę. Czasem Kobi Farhi sięgnął po growl, czasem sekcja gitarowo-perkusyjna przypomniała sobie o deathmetalowych inklinacjach, ale wiodącą rolę spełniły kompozycje utrzymane w progresywnym credo, a więc o dużej przestrzeni wypełnianej inspiracją chwili, mało agresji a dużo dbałości o międzygatunkowe detale. Muzycy Orphaned Land słynęli też z muzycznego orientu, którego na "All Is One" bynajmniej nie zabrakło. Właściwie w każdym utworze słychać bliskowschodnie naleciałości. Struny i smyczki poprowadzone w około biblijnym klimacie to trwały element twórczości zespołu z Izraela. W zasadzie ten album w sensie muzycznym to jak przekrojowa opowieść o istnieniu Orphaned Land. Opowieść o wielkiej misji zespołu. Najwięcej wzruszeń przeżyłem przy takich utworach jak "Brother", zaśpiewanej w języku angielskim potężnej balladzie o próbie przebaczenia, "Through Fire And Water", rozłożonemu na hebrajski, arabski i łacinę symbolowi tegorocznego przesłania Orphaned Land, "Freedom", instrumentalowi opartemu na wybornych gitarach, "Shama’im" i "Ya Benaye", gdzie muzyka potrafi wygenerować obrazy bliskowschodnich kultur, "Children" dedykowanemu dzieciom z Syrii oraz dostępnej w wersji rozszerzonej tureckiej wersji "All Is One" za piękno jakie się w tym języku ukrywa. Zresztą wspominany "Children" również znalazł się wśród dodatków w wersji wzbogaconej o arabskie chóry. Tak naprawdę to tylko część emocji, które towarzyszą odsłuchowi krążka Orphaned Land. Emocji, którym Metastazis spróbował nadać kształt w oprawie graficznej albumu. To kolejny wspaniały obraz tego człowieka. Szansa na międzypokoleniowy symbol. Taką szansę ma również "All Is One" jako całość. Muzyka i słowa zawarte na tegorocznym krążku Orphaned Land powinny trafić do każdego zakątka świata, który chce walczyć w imię Boga, szczególnie w okolice Bliskiego Wschodu. To bowiem wspaniała postawa Żydów wołających o zaniechanie wszelkich konfliktów. To krok ku zjednoczeniu. Wizytówka pokoju współczesnego świata. Wspaniale, że ujęta w muzyce, bądź co bądź, metalowego zespołu. Może zatem czas aby metal zaczął jednoczyć świat? Konrad Sebastian Morawski Pionierzy orientalnej muzyki metalowej, formacja Orphaned Land, nagrała swój kolejny studyjny album zatytułowany „All Is One”. Nowy materiał powstawał w trzech krajach: Turcji, Szwecji oraz Izraelu, przy udziale ponad 40 osób. Mój pierwszy kontakt z twórczością tej grupy rozpoczął się od albumu „The Never Ending Way Of ORwarriOR”, który ukazał się w styczniu 2010 roku. Może nie od razu zauroczyli mnie swym egzotycznym brzmieniem, ale po kilku uważniejszych przesłuchaniach z coraz większym entuzjazmem zacząłem poznawać ich twórczość. Przy tym albumie nie bez znaczenia była współpraca z producentem, którego nazwisko działa na słuchaczy niczym magnes, a był nim Steven Wilson. Najnowszy krążek Orphaned Land miał swoją premierę w czerwcu tego roku i został wydany przez Century Media Records. Zawiera on jedenaście kompozycji. Płytę rozpoczyna tytułowa, bardzo melodyjna kompozycja, zawierająca w swym brzmieniu rozpoznawalne muzyczne elementy bliskowschodniej kultury, tak mocno zakorzenionej w muzykach grupy Orphaned Land. Takie połączenie folkowych oraz nowoczesnych metalowych instrumentów nie zawsze trafia do większego grona słuchaczy. Lecz moim zdaniem panowie potrafią w swych nagraniach zachować odpowiednią równowagę, co pozwala na przyjemny odbiór ich muzyki. W kolejnym utworze - „The Simple Man” - tchną wręcz symfonicznym klimatem, a do tego chór robi duże wrażenie. Znakomicie prezentują się też melodyjne gitarowe riffy, których nie brak na całym albumie. Odrobinę nastrojowych smaczków – instrumentów smyczkowych, które rozpoczynają „Brother” potrafi złapać za serce piękną melodią, chórkami, dźwiękami klawiszy i gitary. Wszystko to łagodnie rozpływa się w naszych uszach. Do tego nagrania ukazał się też oficjalny teledysk, ukazujący muzyków w czasie pracy w studio. Kontynuacją progresywno–metalowych i filharmonijnych, rodzimych tonacji są kompozycje „Let The Truce Be Known” i „Through Fire And Water” - z pięknym żeńskim wokalem i chórem. Mocniejszy akcent mamy w „Fail”. Nie tylko brzmieniem instrumentów, ale także wokalnie, przypomina on wcześniejsze nagrania tej grupy, która – przypomnijmy - powstała w 1991 roku i grała początkowo doom i death metal. Tutaj występują w łagodniejszej wersji. Na albumie „All Is One” znalazło się też instrumentalne nagranie z akustycznym gitarowym zakończeniem - „Freedom”. W ojczystym języku muzyków odśpiewana jest pieśń „Shama’im”, oczywiście w zestawieniu z tradycyjną, izraelską muzyką i brzmieniem kilkudziesięcioosobowego chóru. Dwie ostatnie kompozycje z tego najnowszego krążka: „Our Own Messiah” i „Children” są doprawdy porywające. Potwierdzają bardzo wysoki poziom proponowanych i zagranych w takim stylu utworów. Warto zwrócić uwagę i nadstawić ucho na doskonały warsztat instrumentalny wszystkich członków zespołu. Wydaje się, że podążają oni w odpowiednim kierunku, czym zapewne zjednają sobie coraz większe rzesze miłośników. Sam Kobi Farhi mówi, że jest to ich najlepsza płyta i trudno się z tym nie zgodzić, chociaż poprzednia też prezentowała się świetnie. Warto więc poznać ten album, a także muzyków, którzy go zrealizowali, a są to: Matan Shmuely (drums, percussion), Uri Zelcha (bass, acoustic bass, fretless bass), Chen Balbus (guitars, bouzouki, piano, xylophone, backing vocals), Yossi Sassi (lead guitars, acoustic guitars, oud, saz, chumbush, bouzouki, piano, backing vocals) oraz Kobi Farhi (lead vocals, chants, narration). Wydawnictwo to jest również dostępne w dwupłytowej wersji winylowej, jak i CD–DVD, zawierającej materiały z nagrywania albumu i wideoklipy oraz trzy dodatkowe kompozycje. Jak ta muzyka zabrzmi na żywo będzie można się przekonać już niebawem, bo na początku października, kiedy to Orphaned Land zagra w naszym kraju dwa koncerty (w warszawskiej Proximie i krakowskim klubie Lizard King). Mamy więc trochę czasu na oswojenie się z tym bliskowschodnim poczuciem rockowej estetyki. Andrzej Barwicki Pionierzy i mistrzowie orientalnego metalu nagrali kolejny, piąty już w swojej dyskografii, studyjny album. Krążek, którego już tytuł zdradza jego przesłanie. Pochodzący z Izraela artyści swoją muzyką chcą pokazać, że ta nie zna żadnych barier – politycznych, narodowościowych, czy religijnych. Bo… wszyscy są jednym. Te słowa nabierają szczególnego znaczenia w miejscu, w którym tworzy Orphaned Land – na skonfliktowanym i naznaczonym dramatyczną historią Bliskim Wschodzie. Ale All Is One oznacza także - jak mówił przed wydaniem albumu wokalista Kobi Fahri - sposób pracy w tej wyjątkowej formacji. Grupie, w której nie ma lidera i wszyscy w jednakowym stopniu odpowiadają za powstające dźwięki. A te na All Is One nie pozwalają pomylić ich z żadną inną kapelą. Bowiem muzycy w dalszym ciągu, trzymając się ram progresywno – metalowego grania, obudowują je muzyką folkową opartą na bliskowschodniej tradycji, czerpiącej z kultury żydowskiej i arabskiej. Mimo tego nowy album Orphaned Land przynosi dosyć znaczące zmiany. Mocno upraszczając, można powiedzieć, że Izraelczycy… złagodnieli. Praktycznie zrezygnowali z pojawiających się wcześniej elementów deathmetalowych i growlu (ten pojawia się tylko w agresywnym Fail), stawiając na jeszcze bardziej wyrazistą i przystępną melodykę oraz patos. Ci, którzy ukochali sobie kompozycję The Warrior z ostatniego krążka, powinni wiedzieć o czym mówię. Ta wszechobecna wzniosłość i symfoniczność nie wzięła się oczywiście z niczego, gdyż muzycy – nagrywając ten album aż w trzech krajach – zatrudnili przy jego rejestracji ponad czterdzieści osób, w tym chór. Ten, słyszalny już w otwierającym całość numerze tytułowym może nieco zaskoczyć, bowiem hołdując stylistyce symfonicznego metalu mocno pachnie… Nightwish. Na szczęście w kolejnych ozdobionych chórem kompozycjach (The Simple Man, Through Fire And Water, Shama'im, czy Children) takiego wrażenia już nie odnosimy. Słuchając All Is One trudno nie zauważyć, że tym razem większość utworów została podporządkowana nie gitarowym, a symfonicznym aranżacjom. Niekiedy instrumenty smyczkowe odgrywają pierwszoplanową rolę, jak w balladowym Brother, prowadząc w nim – piękny zresztą – główny motyw melodyczny. W porównaniu do poprzednich wydawnictw to ich najbardziej jednorodny i spójny muzycznie album, choć tradycyjnie przebogaty instrumentalnie. Do tego dobrze skonstruowany. Po naprawdę udanych pierwszych kompozycjach i chwilami nużącej środkowej części płyty otrzymujemy na koniec prawdziwe dwie perły w ich twórczości: Our Own Messiah i Children. I choćby dla nich warto sięgnąć po album, którym Orphaned Land wielkiego kroku do przodu nie czyni, choć… trzyma nim wysoki poziom. Mariusz Danielak ..::TRACK-LIST::.. CD 5 - All Is One (2013): 1. All Is One 4:30 2. The Simple Man 4:53 3. Brother 4:55 4. Let The Truce Be Known 5:31 5. Through Fire And Water 4:08 6. Fail 6:03 7. Freedom 3:17 8. Shama'im 3:56 9. Ya Benaye 4:37 10. Our Own Messiah 5:21 11. Children 7:08 ..::OBSADA::.. Kobi Farhi - vocals Yossi Sassi - electric guitars, acoustic guitars, classic guitars, bouzouki, chumbush Chen Balbus - electric guitar Uri Zelcha - bass guitar Matan Shmuely - drums https://www.youtube.com/watch?v=Bds3FALcR7M SEED 15:00-22:00. POLECAM!!!
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-01-06 17:14:04
Rozmiar: 129.42 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Trzy dekady tworzenia muzyki, występów na żywo na całym świecie i szerzenia przesłania pokoju. Z tej wyjątkowej okazji zespół wydał zestaw CD zawierający osiem płyt z sześcioma albumami zespołu i dodatkową kolekcją piosenek z ostatnich 30 lat (na dwóch dodatkowych płytach CD). Zestaw zawiera też bogatą 112-stronicową książeczkę ze specjalnymi notatkami dotyczącymi każdego albumu. '30 Years Of Oriental Metal' ukazał się 10 grudnia 2021 nakładem Century Media. Boję się, że pisząc o piątym studyjnym albumie Orphaned Land ulegnę emocjom i nie będę w stanie opowiedzieć o jego wielkim przesłaniu. Wszak "All Is One" to dzieło ponadczasowe. Dawno nie słyszałem albumu, który tak pięknie uzupełniałby się na płaszczyźnie muzycznej i tekstowej, a następca "The Never Ending Way of ORWarriOR" z 2010 roku to rzecz wielka, nie tylko jeśli chodzi o kompozycje, ale też o wspaniały przekaz jaki ze sobą niesie. Zresztą trudno oddzielać muzykę od liryki jeśli mówimy o tegorocznym dziele zespołu z Izraela, bowiem obie te warstwy ze sobą doskonale współpracują. Żydzi wyciągnęli ręce do Arabów. Nie karabiny, tak jak na co dzień mają się sprawy w Strefie Gazy, ale znak pokoju. I nie tylko do Arabów, ale też do całego religijnego świata. Wieść na "All Is One" prowadzi poprzez świat, w którym wszyscy wierzymy w jednego Boga, choć ten wiele ma imion. Świat pozbawiony konfliktu, a napełniony braterską miłością Żydów, Muzułmanów, Chrześcijan i innych wyznawców Boga. Nie ma tu przelewanej w jego imię krwi. Są za to porozumienie, zgoda i miłość. Zresztą wyśpiewane przez Orphaned Land po angielsku, arabsku, hebrajsku i łacinie, a w wersji rozszerzonej nawet po turecku. Wokół wspaniałego religijnego przesłania została również zarejestrowana porywająca muzyka. W głównych pracach nad nią wziął udział oczywiście zespół w składzie Kobi Farhi, Yossi Sassi, Matan Shmuely, Uri Zelcha i następca Matti Svatitzkiego, którym w 2012 roku został Chen Balbus. Poza tym przy rejestracji "All Is One" pracowało… około czterdziestu innych muzyków! Ważną rolę odegrał izraelski chór Shahar, któremu przewodzi Gila Brill. W tej mozaice dźwięków i słów nie wolno pomijać roli tłumaczy, inżynierów dźwięku i zaproszonych gości ze wskazaniem na izraelsko-arabską wokalistkę Mirę Awad. Wszyscy przyczynili się do tego, iż piąty studyjny album Orphaned Land na zawsze wpisze się do kanonów muzyki. I to nie tylko ze względu na słowa, ale również kompozycje. Poszczególne utwory zachwycają wielkim rozmachem. Od pierwszych nut słychać wspaniałe chóry, będące niemalże ilustracją anielskich trąb na muzycznym nieboskłonie. W podniosły klimat perfekcyjnie wpisały się instrumenty znanego niegdyś z ostrego brzmienia Orphaned Land. To przeszłość, bo zespół z Izraela w niewielu fragmentach albumu zaprezentował swoją mocniejszą stronę. Czasem Kobi Farhi sięgnął po growl, czasem sekcja gitarowo-perkusyjna przypomniała sobie o deathmetalowych inklinacjach, ale wiodącą rolę spełniły kompozycje utrzymane w progresywnym credo, a więc o dużej przestrzeni wypełnianej inspiracją chwili, mało agresji a dużo dbałości o międzygatunkowe detale. Muzycy Orphaned Land słynęli też z muzycznego orientu, którego na "All Is One" bynajmniej nie zabrakło. Właściwie w każdym utworze słychać bliskowschodnie naleciałości. Struny i smyczki poprowadzone w około biblijnym klimacie to trwały element twórczości zespołu z Izraela. W zasadzie ten album w sensie muzycznym to jak przekrojowa opowieść o istnieniu Orphaned Land. Opowieść o wielkiej misji zespołu. Najwięcej wzruszeń przeżyłem przy takich utworach jak "Brother", zaśpiewanej w języku angielskim potężnej balladzie o próbie przebaczenia, "Through Fire And Water", rozłożonemu na hebrajski, arabski i łacinę symbolowi tegorocznego przesłania Orphaned Land, "Freedom", instrumentalowi opartemu na wybornych gitarach, "Shama’im" i "Ya Benaye", gdzie muzyka potrafi wygenerować obrazy bliskowschodnich kultur, "Children" dedykowanemu dzieciom z Syrii oraz dostępnej w wersji rozszerzonej tureckiej wersji "All Is One" za piękno jakie się w tym języku ukrywa. Zresztą wspominany "Children" również znalazł się wśród dodatków w wersji wzbogaconej o arabskie chóry. Tak naprawdę to tylko część emocji, które towarzyszą odsłuchowi krążka Orphaned Land. Emocji, którym Metastazis spróbował nadać kształt w oprawie graficznej albumu. To kolejny wspaniały obraz tego człowieka. Szansa na międzypokoleniowy symbol. Taką szansę ma również "All Is One" jako całość. Muzyka i słowa zawarte na tegorocznym krążku Orphaned Land powinny trafić do każdego zakątka świata, który chce walczyć w imię Boga, szczególnie w okolice Bliskiego Wschodu. To bowiem wspaniała postawa Żydów wołających o zaniechanie wszelkich konfliktów. To krok ku zjednoczeniu. Wizytówka pokoju współczesnego świata. Wspaniale, że ujęta w muzyce, bądź co bądź, metalowego zespołu. Może zatem czas aby metal zaczął jednoczyć świat? Konrad Sebastian Morawski Pionierzy orientalnej muzyki metalowej, formacja Orphaned Land, nagrała swój kolejny studyjny album zatytułowany „All Is One”. Nowy materiał powstawał w trzech krajach: Turcji, Szwecji oraz Izraelu, przy udziale ponad 40 osób. Mój pierwszy kontakt z twórczością tej grupy rozpoczął się od albumu „The Never Ending Way Of ORwarriOR”, który ukazał się w styczniu 2010 roku. Może nie od razu zauroczyli mnie swym egzotycznym brzmieniem, ale po kilku uważniejszych przesłuchaniach z coraz większym entuzjazmem zacząłem poznawać ich twórczość. Przy tym albumie nie bez znaczenia była współpraca z producentem, którego nazwisko działa na słuchaczy niczym magnes, a był nim Steven Wilson. Najnowszy krążek Orphaned Land miał swoją premierę w czerwcu tego roku i został wydany przez Century Media Records. Zawiera on jedenaście kompozycji. Płytę rozpoczyna tytułowa, bardzo melodyjna kompozycja, zawierająca w swym brzmieniu rozpoznawalne muzyczne elementy bliskowschodniej kultury, tak mocno zakorzenionej w muzykach grupy Orphaned Land. Takie połączenie folkowych oraz nowoczesnych metalowych instrumentów nie zawsze trafia do większego grona słuchaczy. Lecz moim zdaniem panowie potrafią w swych nagraniach zachować odpowiednią równowagę, co pozwala na przyjemny odbiór ich muzyki. W kolejnym utworze - „The Simple Man” - tchną wręcz symfonicznym klimatem, a do tego chór robi duże wrażenie. Znakomicie prezentują się też melodyjne gitarowe riffy, których nie brak na całym albumie. Odrobinę nastrojowych smaczków – instrumentów smyczkowych, które rozpoczynają „Brother” potrafi złapać za serce piękną melodią, chórkami, dźwiękami klawiszy i gitary. Wszystko to łagodnie rozpływa się w naszych uszach. Do tego nagrania ukazał się też oficjalny teledysk, ukazujący muzyków w czasie pracy w studio. Kontynuacją progresywno–metalowych i filharmonijnych, rodzimych tonacji są kompozycje „Let The Truce Be Known” i „Through Fire And Water” - z pięknym żeńskim wokalem i chórem. Mocniejszy akcent mamy w „Fail”. Nie tylko brzmieniem instrumentów, ale także wokalnie, przypomina on wcześniejsze nagrania tej grupy, która – przypomnijmy - powstała w 1991 roku i grała początkowo doom i death metal. Tutaj występują w łagodniejszej wersji. Na albumie „All Is One” znalazło się też instrumentalne nagranie z akustycznym gitarowym zakończeniem - „Freedom”. W ojczystym języku muzyków odśpiewana jest pieśń „Shama’im”, oczywiście w zestawieniu z tradycyjną, izraelską muzyką i brzmieniem kilkudziesięcioosobowego chóru. Dwie ostatnie kompozycje z tego najnowszego krążka: „Our Own Messiah” i „Children” są doprawdy porywające. Potwierdzają bardzo wysoki poziom proponowanych i zagranych w takim stylu utworów. Warto zwrócić uwagę i nadstawić ucho na doskonały warsztat instrumentalny wszystkich członków zespołu. Wydaje się, że podążają oni w odpowiednim kierunku, czym zapewne zjednają sobie coraz większe rzesze miłośników. Sam Kobi Farhi mówi, że jest to ich najlepsza płyta i trudno się z tym nie zgodzić, chociaż poprzednia też prezentowała się świetnie. Warto więc poznać ten album, a także muzyków, którzy go zrealizowali, a są to: Matan Shmuely (drums, percussion), Uri Zelcha (bass, acoustic bass, fretless bass), Chen Balbus (guitars, bouzouki, piano, xylophone, backing vocals), Yossi Sassi (lead guitars, acoustic guitars, oud, saz, chumbush, bouzouki, piano, backing vocals) oraz Kobi Farhi (lead vocals, chants, narration). Wydawnictwo to jest również dostępne w dwupłytowej wersji winylowej, jak i CD–DVD, zawierającej materiały z nagrywania albumu i wideoklipy oraz trzy dodatkowe kompozycje. Jak ta muzyka zabrzmi na żywo będzie można się przekonać już niebawem, bo na początku października, kiedy to Orphaned Land zagra w naszym kraju dwa koncerty (w warszawskiej Proximie i krakowskim klubie Lizard King). Mamy więc trochę czasu na oswojenie się z tym bliskowschodnim poczuciem rockowej estetyki. Andrzej Barwicki Pionierzy i mistrzowie orientalnego metalu nagrali kolejny, piąty już w swojej dyskografii, studyjny album. Krążek, którego już tytuł zdradza jego przesłanie. Pochodzący z Izraela artyści swoją muzyką chcą pokazać, że ta nie zna żadnych barier – politycznych, narodowościowych, czy religijnych. Bo… wszyscy są jednym. Te słowa nabierają szczególnego znaczenia w miejscu, w którym tworzy Orphaned Land – na skonfliktowanym i naznaczonym dramatyczną historią Bliskim Wschodzie. Ale All Is One oznacza także - jak mówił przed wydaniem albumu wokalista Kobi Fahri - sposób pracy w tej wyjątkowej formacji. Grupie, w której nie ma lidera i wszyscy w jednakowym stopniu odpowiadają za powstające dźwięki. A te na All Is One nie pozwalają pomylić ich z żadną inną kapelą. Bowiem muzycy w dalszym ciągu, trzymając się ram progresywno – metalowego grania, obudowują je muzyką folkową opartą na bliskowschodniej tradycji, czerpiącej z kultury żydowskiej i arabskiej. Mimo tego nowy album Orphaned Land przynosi dosyć znaczące zmiany. Mocno upraszczając, można powiedzieć, że Izraelczycy… złagodnieli. Praktycznie zrezygnowali z pojawiających się wcześniej elementów deathmetalowych i growlu (ten pojawia się tylko w agresywnym Fail), stawiając na jeszcze bardziej wyrazistą i przystępną melodykę oraz patos. Ci, którzy ukochali sobie kompozycję The Warrior z ostatniego krążka, powinni wiedzieć o czym mówię. Ta wszechobecna wzniosłość i symfoniczność nie wzięła się oczywiście z niczego, gdyż muzycy – nagrywając ten album aż w trzech krajach – zatrudnili przy jego rejestracji ponad czterdzieści osób, w tym chór. Ten, słyszalny już w otwierającym całość numerze tytułowym może nieco zaskoczyć, bowiem hołdując stylistyce symfonicznego metalu mocno pachnie… Nightwish. Na szczęście w kolejnych ozdobionych chórem kompozycjach (The Simple Man, Through Fire And Water, Shama'im, czy Children) takiego wrażenia już nie odnosimy. Słuchając All Is One trudno nie zauważyć, że tym razem większość utworów została podporządkowana nie gitarowym, a symfonicznym aranżacjom. Niekiedy instrumenty smyczkowe odgrywają pierwszoplanową rolę, jak w balladowym Brother, prowadząc w nim – piękny zresztą – główny motyw melodyczny. W porównaniu do poprzednich wydawnictw to ich najbardziej jednorodny i spójny muzycznie album, choć tradycyjnie przebogaty instrumentalnie. Do tego dobrze skonstruowany. Po naprawdę udanych pierwszych kompozycjach i chwilami nużącej środkowej części płyty otrzymujemy na koniec prawdziwe dwie perły w ich twórczości: Our Own Messiah i Children. I choćby dla nich warto sięgnąć po album, którym Orphaned Land wielkiego kroku do przodu nie czyni, choć… trzyma nim wysoki poziom. Mariusz Danielak ..::TRACK-LIST::.. CD 5 - All Is One (2013): 1. All Is One 4:30 2. The Simple Man 4:53 3. Brother 4:55 4. Let The Truce Be Known 5:31 5. Through Fire And Water 4:08 6. Fail 6:03 7. Freedom 3:17 8. Shama'im 3:56 9. Ya Benaye 4:37 10. Our Own Messiah 5:21 11. Children 7:08 ..::OBSADA::.. Kobi Farhi - vocals Yossi Sassi - electric guitars, acoustic guitars, classic guitars, bouzouki, chumbush Chen Balbus - electric guitar Uri Zelcha - bass guitar Matan Shmuely - drums https://www.youtube.com/watch?v=Bds3FALcR7M SEED 15:00-22:00. POLECAM!!!
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-01-06 17:09:54
Rozmiar: 407.22 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Live Broadcast - Nagrania broadcast, zwane również nagraniami transmisyjnymi, odnoszą się do profesjonalnych nagrań dźwiękowych i wizualnych, które są transmitowane przez media takie jak radio, telewizja lub internet. ..::TRACK-LIST::.. CD 2 - Dying To Live Forever 1993 (Part 2): Live At Summerfest, Henry W. Maier Festival Park, Milwaulkee, WI, USA, June 29, 1993 1. Status Seeker 2. Another Day 3. Pull Me Under 4. Dream Jam 5. Learning To Live Hell & Thorn 1999 Live At The Mike Portnoy Drum Clinic, De Lantaarn, Hellendoorn, The Netherlands, September 19, 1999 6. Hell's Kitchen 7. Biaxident 8. Paradigm Shift 9. New Millennium https://www.youtube.com/watch?v=JOgpKxEfee8&list=OLAK5uy_lS9KaysSe9kQGYhgUbRY6OB6OBXLn83F0&index=10 SEED 15:00-22:00. POLECAM!!!
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-01-06 14:57:52
Rozmiar: 158.81 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Live Broadcast - Nagrania broadcast, zwane również nagraniami transmisyjnymi, odnoszą się do profesjonalnych nagrań dźwiękowych i wizualnych, które są transmitowane przez media takie jak radio, telewizja lub internet. ..::TRACK-LIST::.. CD 2 - Dying To Live Forever 1993 (Part 2): Live At Summerfest, Henry W. Maier Festival Park, Milwaulkee, WI, USA, June 29, 1993 1. Status Seeker 2. Another Day 3. Pull Me Under 4. Dream Jam 5. Learning To Live Hell & Thorn 1999 Live At The Mike Portnoy Drum Clinic, De Lantaarn, Hellendoorn, The Netherlands, September 19, 1999 6. Hell's Kitchen 7. Biaxident 8. Paradigm Shift 9. New Millennium https://www.youtube.com/watch?v=JOgpKxEfee8&list=OLAK5uy_lS9KaysSe9kQGYhgUbRY6OB6OBXLn83F0&index=10 SEED 15:00-22:00. POLECAM!!!
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-01-06 14:53:52
Rozmiar: 475.78 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Live Broadcast - Nagrania broadcast, zwane również nagraniami transmisyjnymi, odnoszą się do profesjonalnych nagrań dźwiękowych i wizualnych, które są transmitowane przez media takie jak radio, telewizja lub internet. ..::TRACK-LIST::.. CD 1 - Dying To Live Forever 1993 (Part 1): Live At Summerfest, Henry W. Maier Festival Park, Milwaulkee, WI, USA, June 29, 1993 1. Metropolis, Part 1 2. Under A Glass Moon 3. A Fortune In Lies 4. Wait For Sleep / Surrounded 5. Puppies On Acid / Take The Time 6. To Live Forever / Drum Solo https://www.youtube.com/watch?v=rndBxa4QH4o&list=OLAK5uy_lS9KaysSe9kQGYhgUbRY6OB6OBXLn83F0&index=1 SEED 15:00-22:00. POLECAM!!!
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-01-06 14:32:15
Rozmiar: 148.29 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Live Broadcast - Nagrania broadcast, zwane również nagraniami transmisyjnymi, odnoszą się do profesjonalnych nagrań dźwiękowych i wizualnych, które są transmitowane przez media takie jak radio, telewizja lub internet. ..::TRACK-LIST::.. CD 1 - Dying To Live Forever 1993 (Part 1): Live At Summerfest, Henry W. Maier Festival Park, Milwaulkee, WI, USA, June 29, 1993 1. Metropolis, Part 1 2. Under A Glass Moon 3. A Fortune In Lies 4. Wait For Sleep / Surrounded 5. Puppies On Acid / Take The Time 6. To Live Forever / Drum Solo https://www.youtube.com/watch?v=rndBxa4QH4o&list=OLAK5uy_lS9KaysSe9kQGYhgUbRY6OB6OBXLn83F0&index=1 SEED 15:00-22:00. POLECAM!!!
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-01-06 14:28:54
Rozmiar: 448.77 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Little introduction is required for the progressive metal institution that is Sweden’s Opeth. In a career running over 30 years in length and spanning 13 previous studio albums, they have demonstrated an unending pursuit of progression by drawing in more influences as they’ve changed. From death metal to progressive rock to European folk to whimsical jazz, they have tracked a course that has always been fascinating, even if the quality has varied a little more than that. Reaching 2024, The Last Will and Testament is a remarkable record in a career full of remarkable records. It represents all of the following: the most overdue studio album, being released five years after its predecessor; the first release with the young but experienced Waltteri Väyrynen on drums; the return of harsh vocals for the first time in 16 years; and the first concept record since 1999’s Still Life. Despite these remarkable qualities, The Last Will and Testament offers a smooth and natural progression from 2019’s In Cauda Venenum, but with discernible nods to other records in the Opeth discography. The first and most obvious reference is the progressive melodrama levered on Ghost Reveries and Watershed. The swinging passage from 1:30 on “§2”1 is effortlessly cool, layering groovy guitars and dramatic keyboards with spoken-word narration and a wild vibrato buried in the background. It recalls that specific era of death-influenced progressive metal, dripping with keyboard-generated atmosphere. The second core component of The Last Will and Testament’s sound is the heady compositions favored on In Cauda Venenum. That record featured varied, complex compositions but they’re too disparate. Those here are simultaneously sharper but also freer. “§4” bridges a soft flute interlude with a heavy guitar passage via a subtle drum crescendo, and despite the contrasting instrumentation, it’s smooth and cohesive in a way that few other bands can match. The musical continuity builds a sense of completeness, which is no doubt aided by the final influence in The Last Will and Testament’s sound: Still Life’s rich storytelling. The album’s concept drives both the music and structure. The Last Will and Testament spins a yarn based around the administration of the estate of a wealthy man, replete with a seedy lawyer (entertainingly performed by Ian Anderson of Jethro Tull) and an imposing patriarch (given a voice through Mikael Åkerfeldt’s wrathful roar). The twisting tale of family intrigue and deception—including soap opera grudges and illicit children—is narrated across the first six tracks, before culminating in “§7” where Anderson delivers a deliciously-evil reading of the will to the unsuspecting beneficiaries. While this feels appropriately climactic, the final track “A Story Never Told” succeeds this chicanery with jarring clarity. It’s an excellent tonal shift, with Åkerfeldt’s clean singing layered over a simple piano melody that’s as simple as it is beautiful. While The Last Will and Testament twists and turns throughout, the opening to this track lifts the listener out of the mire of family drama2 and closes affairs with peacefulness. But The Last Will and Testament’s most important quality is its sheer mastery. There’s no one else that writes music like this, and rarely so successfully. Every element of its core fusion of death metal and progressive rock is highly accomplished, from the knotty compositions to the polished performances to the immaculate production. As referenced earlier, In Cauda Venenum has a similar scope of instrumentation and intricate compositions. But they’re elevated here; more harmonious, more sophisticated, more artful. “§5” is a prime example. There’s a high degree of intricacy as it folds crisp drums, dancing bass lines, beautiful strings, darting vocals, and bluesy guitars into something that oscillates between subtle jazz and crunchy death metal. I love the natural lilt and the unexpected transitions.3 It’s busy and dense with textures, but the bold melodies and crystalline production prevent the material from sinking into murkiness. I’ll also commend “A Story Never Told” as one of the best songs of the year. Its organic swell from delicate piano melodies to the grand guitar solo concludes the album on an endlessly moreish note. The Last Will and Testament doesn’t yield any weaknesses. On their fourteenth go-round, Opeth has once more delivered something exemplary in conception, performance, and production. The songs are varied but focused, feeling shorter and tighter than prior work. And while its story may not be as tragic as prior Opeth concepts, I admire the willingness to have some fun with it.4 Existing fans will no doubt gain much from this experience, and anyone with their interest limited to O(ld)peth may just find something here too. 2024 sees these Swedes finding a new harmony in their sound, and connoisseurs of progressive music mustn’t miss this. El Cuervo ..::TRACK-LIST::.. §I 5:56 §II 5:33 §III 5:10 §IV 7:00 §V 7:29 §VI 6:03 §VII 6:30 A Story Never Told 7:11 ..::OBSADA::.. Mikael Åkerfeldt - guitars, lead and backing vocals, cittra, Mellotrons, percussion & FX, string arrangements, art direction, lyrical concept Martín Méndez - bass, backing vocals Fredrik Åkesson - guitars, backing vocals Joakim Svalberg - piano, Hammond organ, Mellotrons, Fender Rhodes & Moogs, backing vocals and FX Waltteri Väyrynen - drums, percussion, backing vocals Additional personnel: Ian Anderson - flute (§4, §7, A Story Never Told), spoken word (§1, §2, §4, and §7) Joey Tempest - backing vocals (§2) Mia Westlund - harp (§4) Mirjam Åkerfeldt - spoken word (§1) London Session Orchestra - strings Dave Stewart - string arrangements https://www.youtube.com/watch?v=afufR5ayYG4 SEED 15:00-22:00. POLECAM!!!
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2024-12-26 11:28:56
Rozmiar: 118.56 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Little introduction is required for the progressive metal institution that is Sweden’s Opeth. In a career running over 30 years in length and spanning 13 previous studio albums, they have demonstrated an unending pursuit of progression by drawing in more influences as they’ve changed. From death metal to progressive rock to European folk to whimsical jazz, they have tracked a course that has always been fascinating, even if the quality has varied a little more than that. Reaching 2024, The Last Will and Testament is a remarkable record in a career full of remarkable records. It represents all of the following: the most overdue studio album, being released five years after its predecessor; the first release with the young but experienced Waltteri Väyrynen on drums; the return of harsh vocals for the first time in 16 years; and the first concept record since 1999’s Still Life. Despite these remarkable qualities, The Last Will and Testament offers a smooth and natural progression from 2019’s In Cauda Venenum, but with discernible nods to other records in the Opeth discography. The first and most obvious reference is the progressive melodrama levered on Ghost Reveries and Watershed. The swinging passage from 1:30 on “§2”1 is effortlessly cool, layering groovy guitars and dramatic keyboards with spoken-word narration and a wild vibrato buried in the background. It recalls that specific era of death-influenced progressive metal, dripping with keyboard-generated atmosphere. The second core component of The Last Will and Testament’s sound is the heady compositions favored on In Cauda Venenum. That record featured varied, complex compositions but they’re too disparate. Those here are simultaneously sharper but also freer. “§4” bridges a soft flute interlude with a heavy guitar passage via a subtle drum crescendo, and despite the contrasting instrumentation, it’s smooth and cohesive in a way that few other bands can match. The musical continuity builds a sense of completeness, which is no doubt aided by the final influence in The Last Will and Testament’s sound: Still Life’s rich storytelling. The album’s concept drives both the music and structure. The Last Will and Testament spins a yarn based around the administration of the estate of a wealthy man, replete with a seedy lawyer (entertainingly performed by Ian Anderson of Jethro Tull) and an imposing patriarch (given a voice through Mikael Åkerfeldt’s wrathful roar). The twisting tale of family intrigue and deception—including soap opera grudges and illicit children—is narrated across the first six tracks, before culminating in “§7” where Anderson delivers a deliciously-evil reading of the will to the unsuspecting beneficiaries. While this feels appropriately climactic, the final track “A Story Never Told” succeeds this chicanery with jarring clarity. It’s an excellent tonal shift, with Åkerfeldt’s clean singing layered over a simple piano melody that’s as simple as it is beautiful. While The Last Will and Testament twists and turns throughout, the opening to this track lifts the listener out of the mire of family drama2 and closes affairs with peacefulness. But The Last Will and Testament’s most important quality is its sheer mastery. There’s no one else that writes music like this, and rarely so successfully. Every element of its core fusion of death metal and progressive rock is highly accomplished, from the knotty compositions to the polished performances to the immaculate production. As referenced earlier, In Cauda Venenum has a similar scope of instrumentation and intricate compositions. But they’re elevated here; more harmonious, more sophisticated, more artful. “§5” is a prime example. There’s a high degree of intricacy as it folds crisp drums, dancing bass lines, beautiful strings, darting vocals, and bluesy guitars into something that oscillates between subtle jazz and crunchy death metal. I love the natural lilt and the unexpected transitions.3 It’s busy and dense with textures, but the bold melodies and crystalline production prevent the material from sinking into murkiness. I’ll also commend “A Story Never Told” as one of the best songs of the year. Its organic swell from delicate piano melodies to the grand guitar solo concludes the album on an endlessly moreish note. The Last Will and Testament doesn’t yield any weaknesses. On their fourteenth go-round, Opeth has once more delivered something exemplary in conception, performance, and production. The songs are varied but focused, feeling shorter and tighter than prior work. And while its story may not be as tragic as prior Opeth concepts, I admire the willingness to have some fun with it.4 Existing fans will no doubt gain much from this experience, and anyone with their interest limited to O(ld)peth may just find something here too. 2024 sees these Swedes finding a new harmony in their sound, and connoisseurs of progressive music mustn’t miss this. El Cuervo ..::TRACK-LIST::.. §I 5:56 §II 5:33 §III 5:10 §IV 7:00 §V 7:29 §VI 6:03 §VII 6:30 A Story Never Told 7:11 ..::OBSADA::.. Mikael Åkerfeldt - guitars, lead and backing vocals, cittra, Mellotrons, percussion & FX, string arrangements, art direction, lyrical concept Martín Méndez - bass, backing vocals Fredrik Åkesson - guitars, backing vocals Joakim Svalberg - piano, Hammond organ, Mellotrons, Fender Rhodes & Moogs, backing vocals and FX Waltteri Väyrynen - drums, percussion, backing vocals Additional personnel: Ian Anderson - flute (§4, §7, A Story Never Told), spoken word (§1, §2, §4, and §7) Joey Tempest - backing vocals (§2) Mia Westlund - harp (§4) Mirjam Åkerfeldt - spoken word (§1) London Session Orchestra - strings Dave Stewart - string arrangements https://www.youtube.com/watch?v=afufR5ayYG4 SEED 15:00-22:00. POLECAM!!!
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2024-12-26 11:24:31
Rozmiar: 339.10 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. TEMIC are just one album in, but to reach this point, this supergroup had to navigate quite the career maze. These guys have played with Devin Townsend, Mike Portnoy’s Shattered Fortress, Neal Morse, SHINING and Maraton. But it wasn’t until the world shut down in 2020, that keyboardist Diego Tejedia and guitarist Eric Gillette got around to starting a band together. Their idea wasn’t exactly simple: orchestrate their love for high-energy electronica and killer melodies into a modern prog-metal band. But by recruiting vocalist Fredrik Klemp and Simen Sandnes on drums, Temic manage to pull that concept off Terror Management Theory is layered with twists and turns. “Count Your Losses” crushes out tech riffs by the ton, while “Falling Away” drifts down a blackhole of starry-eyed synths. At the end of this labyrinthine album lies “Mothalah”, a seven-minute epic that never stops reaching for the sky, led by heroic falsetto. In a year where the amount of new prog music released has been plentiful (if not overwhelming), TEMIC throws their hat in the ring with their initial album Terror Management Theory. The influx of new acts releasing their inaugural albums is a beacon of hope for the health and vibrancy of progressive music, especially within the intricate realms of progressive metal. It speaks to the genre’s ability to continuously evolve and attract fresh talent, ensuring that the spirit of innovation and boundary-pushing remains alive. Each new debut represents a unique perspective and a potential shift in the landscape of progressive metal, contributing to its ever-expanding tapestry. It’s a thrilling time for both artists and listeners, as these emerging acts bring a wave of creativity and enthusiasm that revitalizes and sustains the genre for future exploration and aural adventures. Diego Tejeida (Devin Townsend, Mike Portnoy’s Shattered Fortress, ex-Haken) the mastermind behind the keyboard and soundscape design, and Eric Gillette (Neal Morse Band, Mike Portnoy’s Shattered Fortress), a virtuoso guitarist and multi-instrumentalist, have joined forces to craft a musical odyssey for their collaborative venture, Temic. The seeds of this partnership were planted back in 2016 when their respective bands were on tour. But it took the pandemic shutdown of 2020 for Tejeida and Gillette to channel their collective passion into something new. United by a shared vision to push the boundaries of progressive music, these two gifted musicians have committed to weaving a sonic tapestry that seamlessly blends Tejeida’s keyboard universe with Gillette’s guitar prowess. Their upcoming album, set to release on November 17, 2023, blends the intricate complexities of progressive rock and metal with the pulsating energy of electronic music. The band’s vision prioritizes the pulse as the focal point while ensuring that the vocal melody reigns supreme. Temic’s commitment to pushing musical boundaries and creating a unique sound experience is bound to captivate listeners as they strive to leave their mark on the progressive music scene. This is possible by the additions of Simen Sandnes (Shining) on drums and Frederik Kemp (Maraton) on vocals. You can watch The Prog Report’s interview with Tejeida and Gillette ((HERE)). After the short introductory “TMT”, “Throught the Sands of Time” kicks off with the band going with a great riff showing off the tightness of Gillette and Sandnes. Then the ethyreal keys of Tejeida supplement the introduction to Kemps’ vocals. The rhythmic syncopation of the instrumentation is balanced by the smooth vocal melodies and harmonies. The breakdown features some of the unique sound structure of the keys which leads into a great short guitar solo. The chorus soars the song through the end. The next track, “Falling Away”, is the band’s second single released in August. This is best represented by the chorus where Kemp and Gillette harmonize between minor and major chords which give it a very uplifting mood with deep guitar chugging reminiscent of Devin Townsend-type wall of sound. Behind the soundboard is the esteemed Rich Mouser (Spock’s Beard, Neal Morse, Transatlantic, Native Construct), who does his usual masterful job of delivering a crisp and powerful mix. “Count Your Losses” is the band’s first single (released in July) which Tejeida gets to flex his blend of keyboard sound spectrum to drive the song from beginning to end. By this point in the album, it is clear TEMIC has the ability to apply a wide variety of styles as they look to establish their sonic footprint. “Skeletons” closes out the front half of the album with, at this point, their most diverse song. The Dream Theater style intricate introduction leads to a very mellow verse, then dropping into an Robert Trujillo/Infectious Grooves funk style keys and bass line for the second verse. Then comes Gillette’s strongest guitar solo of the album as the rhythm section chugs along quickly transitioning to another funk groove with Tejeida showing off his solo chops. This sounds like it was born from their collective experience in Mike Portnoy’s Shattered Fortress tour. “Acts Of Violence” brings in the mellower side of the album. The simple arrangement at the beginning allows for Kemp’s dynamic and melodic vocals to be showcased. Sandnes also contributes to the mood with brushes as the song is grooving along. Suddenly, Tejeida slams down a rocking keyboard solo while the band kicks into rock mode for the remainder of the song as Gillette closes the song with his usual shredding chops. This leads into the album’s instrumental “Friendly Fire”. This delivers in every way one would expect from highly skilled musicians in their craft. Once again, the time of touring with Portnoy’s Shattered Fortress is evident in this track. There are some rhythmic segments as well as melodic soaring solos. “Paradigm” is characterized by Kemp’s powerful vocals. He showcases a full range of dynamic control which delivers a soaring chorus. Coming down the home stretch, “Once More” starts out as a straightforward rocking track as Sandnes alternates between different types of drum styles to keep the music diverse. Surprisingly, rather than delivering another masterfully played solo, the band goes into a heavy breakdown segment which is a stark contrast from the beginning of the song. The final track “Mothallah” is the most recent single released in October. The arrangement set it up as a micro-epic (it ‘only’ clocks in at 7:27). It is a microcosm of the album as it is the perfect closing song. It starts out with heavy guitars and drums then immediately into a soft and ethereal first verse. The second verse increases the intensity as it goes into the anthem style chorus. Tejeida and Gillette get their opportunity to shine in their solos before the song closes with a choir backing the band. In the tapestry of progressive metal’s current renaissance Terror Management Theory emerges as a diverse sonic adventure. With this release, TEMIC seeks to establish their unique sound and carve out their identity within a booming progressive metal scene. The album not only showcases the band’s top-notch musical chops but also serves as a testament to Mouser’s Jedi-like sound engineering mastery. Amidst the variety of influences from their past bands, TEMIC manages to craft a distinct narrative, with the echoes of their musical roots subtly woven into each track. As the progressive metal scene witnesses a surge of new talent, this places Temic in the discussion of the top new band releases of 2023, promising not just studio excellence, but also a live performance spectacle waiting to unfold. Vic J Giol I’m split on certain albums, and I end up reviewing them if the split leans towards positive. I’m feeling that way about the Temic debut, called Terror Management Theory. It released on November 17th through Season of Mist. Temic comes from the Aztec Nahuatl language and means “dream”. The band hails from multiple countries and is the collaboration, essentially, between ex-Haken keyboardist Diego Tejeida and guitarist Eric Gillette of The Neal Morse Band. I assume they became friends while playing with Portnoy’s Shattered Fortress. Anyways, they bring with them Fredrik Bergersen of Maraton on vocals and Simen Sandnes of Shining and Arkentype on drums. Guests include Jacob Umansky on bass and both the Mosaic Gospel Choir and Garden State Threshold Choir. The band’s sound revolves around the fusion of keyboard-heavy and electronic melodies with a modern progressive rock, bordering on metal. There are plenty of heavy riffs, but I would still call this prog rock, and it definitely does “rock”. This album has so much energy, sweet keyboard fireworks, giant guitar solos, and this unrelenting drive, save for a few ambient portions. Everything feels modern and shiny and smooth. And I think that’s where I’m having trouble. Don’t get me wrong; I like this album, and it is rock solid overall. However, there’s something missing for me. Fredrik’s vocals are pretty, but I don’t think I’ve embraced them fully, and they match the music in feeling shiny and smooth. It’s almost like we needed some grit tossed in here somewhere, and as expressive as the vocals are, they never come across as emotional or engaging on a heart level. You never feel like you absolutely must know what this guy is singing about, you know? Another thing about this album is the ever-present shadows of Haken and Neal Morse. Some of my least favorite sections are when the band clearly veers away from their main idea into attempts at grabbing the fans of those two bands. The band is at their best when dark riffs meet groovy and stylish keys and electronica. The instrumentation and performances here are certainly top notch, but the band constantly tries to walk a line that ends up hurting their identity. Why an 8 still? I think plenty of people will disagree with my last couple paragraphs, and the album is clearly made by professionals to a high degree of quality. It’s a good album, and so I think it deserves the score. But I think the band has potential to create something even more interesting, either by leaning more heavily into their main fusion idea, or even by bringing in Aztec themes in keeping with their name. I would really like to hear that. Again, the album is rock solid, though, and I like each song to some extent. “Through the Sands of Time” is an early favorite with its electronic stylishness and great guitars. The single “Count Your Losses” is a convincing track with a terrific chorus, both in vocals and keys. “Skeletons” is definitely a great tune, sounding almost inspired by John Carpenter with its haunting keys and sweet, sweet bass groove. I do think the first half of the album is the stronger half. Ironically, the best song on the album, without a doubt, is the closer “Mothallah”. It feels dark and personal, but also epic somehow. Fredrik lays down his silkiest vocals on the album, the choirs both come into play with atmospheric perfection, and the chorus—that the band holds back for a while—is glorious. That song gives me goosebumps. I think more songs like this one are what I hope this band pursues. Temic has the makings of something truly special. I just hope the band can let go of other projects long enough to recognize that. Still, this is a grooving, exciting record that celebrates progressive rock while injecting it with some new flair. I think people will like it, and I’m excited to see what the band might create in the future. The Prog Mind ..::TRACK-LIST::.. 1. TMT 02:02 2. Through the Sands of Time 07:01 3. Falling Away 04:57 4. Count Your Losses 06:13 5. Skeletons 07:00 6. Acts of Violence 05:52 7. Friendly Fire 05:57 8. Paradigm 06:33 9. Once More 05:45 10. Mothallah 07:26 ..::OBSADA::.. Fredrik Bergersen (Maraton, 22) - Vocals Eric Gillette (The Neal Morse Band, Mike Portnoy’s Shattered Fortress) - Guitars and Backing Vocals Simen Sandnes (Shining, Arkentype) - Drums and Percussion Diego Tejeida (Devin Townsend, Mike Portnoy’s Shattered Fortress, ex-Haken) - Keyboards and Sound Design Guest musicians: Jacob Umansky (USA) - Bass guitar on the whole album Mosaic Gospel Choir (Norway) - Mothallah Garden State Threshold Choir (USA) - Mothallah https://www.youtube.com/watch?v=DzMcZm2x8uI SEED 15:00-22:00. POLECAM!!!
Seedów: 5
Komentarze: 0
Data dodania:
2024-11-03 10:43:37
Rozmiar: 136.10 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI.
..::OPIS::.. Rzadko można dziś znaleźć w metalu zespół, który naprawdę brzmi wyjątkowo. Jasne, The Anchoret ma mnóstwo wyraźnych wpływów, ale robi też coś innego niż wszystkie i w większości przypadków robi to fachowo. 2023 has been a fantastic year for progressive music, especially for debut albums from promising and talented bands and artists like "Crowned Lands," "AVKRVST," "Lars Fredrik Frøislie," and "Tritop." However, none have impressed me as much as "The Anchoret" with their release, "It All Began with Loneliness." What sets this album apart is its unique blend of melodic and experimental passages, incorporating sax, flutes, and clarinet seamlessly into the songs without sacrificing the genre's typical heaviness and aggression. Figuring out The Anchoret's main influences has been a challenge for me, as some tracks like "A Dead Man," "Buried," and "All Turns to Clay" remind me of Dream Theater, Riverside, and Opeth, but the majority, especially the instrumental sections, have an eclectic mix of elements reminiscent of King Crimson, Motorpsycho, Gentle Giant, and Steven Wilson's "The Raven That Refused to Sing." One of the album's strongest points is its cohesiveness. Every song flows magnificently into the next, and the overall length of about 60 minutes is perfect to fully appreciate the talent and musicianship that The Anchoret brings to the table. While all members shine throughout the record, James Christopher Knoerl's drumming and Sylvain Auclair's vocals stand out and deserve special recognition. "It All Began with Loneliness" breaks away from the repetitive and stagnant tendencies that sometimes plague the prog metal scene, offering a fresh and innovative approach. The Anchoret has proven that it is possible to bring new ideas and imagination to the genre, and that is why I consider this album a masterpiece of progressive metal music (5/5 stars). gervelaz94 ..::TRACK-LIST::.. 1. An Office For... 02:40 2. A Dead Man 06:32 3. Until The Sun Illuminates 06:40 4. Someone Listening? 08:05 5. Forsaken 07:26 6. Buried 04:28 7. All Turns to Clay 08:32 8. Unafraid 07:18 9. Stay 07:00 ..::OBSADA::.. Eduard Levitsky - bass Sylvain Auclair - vocals Leo Estalles - guitars James Christopher Knoerl - drums Andy Tillison - keyboards, synthesizers With: Juan Ignacio Varela Espinoza - alto saxophone Carina Bruwer - flute Paulo Oliveira - flute (2) Artem Koryapin - clarinet Nimiwari - gospel vocals (2), additional vocals (7) Reinaldo Ocando - percussion (5) Thomson Knoles - additional keyboards (7) David Gagné - additional keyboards (5), additional guitar (4) Daniel Eliseev - additional guitar (8) Ὀρφεύσ - Mellotron (9) https://www.youtube.com/watch?v=U3b_GMUQvUo SEED 15:00-22:00. POLECAM!!!
Seedów: 2
Komentarze: 0
Data dodania:
2024-10-06 17:26:26
Rozmiar: 136.42 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI.
..::OPIS::.. Jako całość coś niesamowicie wyjątkowego! Potężne brzmienie Fear Factory, gitary 'polane efektami' Davida Gilmore'a i brutalny komentarz społeczny Tool'a. The fifth solo album from Devin Townsend, Terria was released in 2001 to wide acclaim, a more introspective album than its predecessor that pays tribute to his home country, Canada. A more melodic and atmospheric album, it would nonetheless feature a mature, understated performance from metal drumming legend Gene Hoglan, and absolutely striking artwork from Travis Smith. ..::TRACK-LIST::.. 1. Olives 3:21 2. Mountain 6:32 3. Earth Day 9:35 4. Deep Peace 7:35 5. Canada 6:53 6. Down And Under 3:43 7. The Fluke 7:16 8. Nobody's Here 6:54 9. Tiny Tears 9:13 10. Stagnant 5:25 11. Humble [Hidden Track] 5:29 Performer [Played On The Bonus Thing] - Mark Gordon, Matteo Caratozzollo ..::OBSADA::.. Devin Townsend - guitar, vocals, ambience, samples, keyboards Gene Hoglan - drums Craig McFarland - fretless bass Jamie Meyer - piano, keyboards https://www.youtube.com/watch?v=DA4igUGBbdM SEED 15:00-22:00. POLECAM!!!
Seedów: 5
Komentarze: 0
Data dodania:
2024-10-03 17:29:15
Rozmiar: 166.02 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI.
..::OPIS::.. W progresywnym rocku nie poszukiwali oldskulowych, analogowych brzmień. To muzyka spod znaku maksymalnego chłodu, idealnie poszatkowanego rytmu, choć z miejscem na wzniosłe melodie, a nawet odrobinę przebojowości. Poziom nieosiągalny dla większości kapel... ..::TRACK-LIST::.. 1. Natural Disaster 06:06 2. Echoes 05:46 3. The Grey 06:07 4. Legion 06:00 5. Tender 04:37 6. War Of Being 11:02 7. Sirens 04:57 8. Burden 06:34 9. Sacrifice 09:34 ..::OBSADA::.. Daniel Tompkins - lead vocals, backing vocals, engineering, concept Acle Kahney - lead guitar, engineering, mixing, mastering, composition James 'Metal' Monteith - rhythm guitar Amos Williams - bass, growls, backing vocals, engineering, composition, concept, layout, design Jay Postones - drums, percussion Additional personnel: Peter Miles - production, engineering, arranging, synth, sound design Randy Slaugh - co-production, engineering, synth, sound design Katherine Marsh - co-production, engineering, arranging, composition, backing vocals https://www.youtube.com/watch?v=UnkpPIupQxM SEED 14:30-23:00. POLECAM!!!
Seedów: 6
Komentarze: 0
Data dodania:
2024-09-27 17:43:34
Rozmiar: 139.85 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI...
..::OPIS::.. Dwa poprzednie wydawnictwa SUBTERFUGE (“Reflections From the Past” z 2018 oraz „Prometheus” z 2020) zrobiły na mnie niemałe wrażenie. Pełne pomysłów i ciekawych rozwiązań wpasowały się w mój gust i trochę czasu się w odtwarzaczu CD kręciły. Z tym większym zaciekawieniem odpalałem nowy materiał zespołu, krążek „Philosopher”. Już ciekawe, nieco podniosłe intro zwiastowało coś dobrego, ale to co się dzieje potem! Klękajcie narody. Wszystko to co zespół zaprezentował na wcześniejszych albumach jest tu jeszcze lepsze. To album pełen eklektyzmu, z zabawą dźwiękiem, konwencją czy rytmem. Są fragmenty liryczne, niemal heavy metalowe, jest progresywny metal czy techniczny death metal. Ten ostatni z przytupem rozpoczyna oba krążki. „Seven Kingdoms i “Conflict” są niczym dobra kawa przed deserem i choć death metalowe wpływy są tu jednoznaczne to jednak jest miejsce i dla klimatycznych zwolnień. Jak zwykle znakomicie „chodzą” gitary a wokaliści: Kinga Lis i Mateusz Drzewicz pokazują całe spektrum swoich możliwości (od śpiewu czystego po growl). Jestem zauroczony tym materiałem Ilość smaczków, które się tu pojawiają (skrzypce, flet, różne brzmienia klawiszy, akustyczna gitara) powinny przytłaczać swą mnogością, a jednak tak nie jest. Muzyka serwowana przez zespół, pomimo swej złożoności, ma w sobie całe pokłady przebojowości, i tu tkwi moc „Philosopher”! „Perfect System” jest niezwykle nośny a “Poor Man’s Dream” powala swym niemal epickim rozmachem i fantastyczną solówką. Fani niezapomnianego ARK odnajdą coś dla siebie w hiszpańskiej, akustycznej solówce w tytułowym „Philosopher”. Znakomicie wypada dość ciężki „Course For Annihilation” jak i instrumentalne, klimatyczne „Locked In Dreams”. To jednak tylko przykłady. Rzadko zdarza się aby taki kolos „wchodził” w całości, a jednak SUBTERFUGE kolejny raz się udało, tym razem wręcz wybitnie. Ta płyta od jakiegoś czasu wręcz okupuje mój odtwarzacz i już teraz wiem, że to tegoroczna czołówka na naszym rynku! Kapitalna muzyka! 10/10 (Piotr Michalski) Praca recenzenta muzycznego najczęściej sprowadza się do odsłuchania albumu, wynotowania wyróżniających utworów i skreśleniu kilku zdań o brzmieniu czy tekstach. No właśnie, najczęściej. Gdy włączałem album „Philosopher” zespołu Subterfuge nie spodziewałem się, że sprawy przyjmą zupełnie inny obrót. Recenzowanie akurat owego wydawnictwa można by bowiem porównać do pracy krytyka literackiego. Jeśli założymy, że zazwyczaj utwory muzyczne to odpowiednik rozdziałów w książce, to w tym przypadku raczej porównałbym je do zdań. I to często wielokrotnie złożonych. Subterfuge zaprasza w świat „Story Metalu” Sam zespół – założony w 2015 roku w Piotrkowie Trybunalskim – określa zresztą swoją twórczość właśnie tym mianem: Zabieramy Was do świata Story Metalu, w którym nikt wcześniej nie był. Świata światła i mroku, radości i smutku, świata wypełnionego pytaniami, na które lepiej nie znać odpowiedzi. TYBERIUSZ SŁODKIEWICZ Wokalistka i skrzypaczka Kinga Lis dodaje: Nowy album Subterfuge wieńczy trylogię opowiadającą zarówno historie rodem z filmów sci-fi, jak i życiowe prawdy. Daje nam odpowiedzi, jak i rodzi pytania. Co będzie dalej? Dajmy sami ponieść się emocjom… Wydaje mi się, że podczas naszej całej muzycznej podróży, udało nam się znaleźć wspólny język, wyklarować oryginalny styl i stworzyć spójną, ale zaskakującą całość Warto dodać, że zespół to aż septet. Prócz wspomnianych wyżej Tyberiusza Słodkiewicza i Kingi Lis, w Subterfuge występują wokalista Mateusz Drzewicz, gitarzysta Witold Nowak, a także Karolina Kozar (grająca na klawiszach i flecie), Krzysztof Marchwacki (bas) i Łukasz Dziubiński (perkusja). Już tak liczne grono muzyków sugeruje, że będziemy mieć tu do czynienia z mocno eksperymentalnym i progresywnym brzmieniem. „Philosopher” – dwa oblicza, jeden album Na krążku znajdziemy aż 16 kompozycji, których łączny czas przekracza 1,5 godziny. Jeśli podjąć próbę skategoryzowania tego wydawnictwa, to dopatrzyć się tu można brzmień rodem z death, heavy, power czy thrash metalu. Nie brakuje też pewnych „chwil wytchnienia”. W niemal każdym utworze znajdziemy akustyczne fragmenty, a dodatkowo „Whisper” czy „Hide your dreams” mają wyłącznie balladowy charakter. „Philosopher” ma dwa oblicza. Po pierwsze, jest to bardzo złożona opowieść z muzyczną narracją budowaną w sposób sekwencyjny. Te sekwencje to nawet nie całe utwory, a poszczególne ich fragmenty. Łączą one zawsze czysty kobiecy wokal Kingi Lis z mocno zróżnicowanym śpiewem Mateusza Drzewicza – operuje on zarówno klasyczną heavy metalową „chrypą”, jak i screamem czy growlem. Patrząc z tej perspektywy, to bardzo interesujący dialog, nawet jeśli nie wgłębiamy się zbytnio w teksty utworów. Czuć tu zdecydowanie pewną wymianę myśli i poglądów. Mówiąc o złożoności narracyjnej, trudno nie poruszyć tematu instrumentarium. To bardzo ważna część albumu, bowiem za klimat odpowiadają tu nie tylko gitary, bas, czy bębny, ale także pianino, smyczki czy klawisze. Całość wzbogacona jest licznymi solówkami gitarowymi – przyznam, że jestem pod wrażeniem umiejętności Tyberiusza Słodkiewicza i Witolda Nowaka. Jeśli miałbym któreś wyróżnić, to wskazałbym na te zawarte w „Mask of Madness”, „Poor Man’s Dream” czy kończącym, ponad jedenastominutowym „Harmoniously Resonant”. Uczta dźwięków. Warto wziąć jednak coś na trawienie Drugie oblicze najnowszego albumu Subterfuge łączy się właśnie z odbiorem poszczególnych utworów. Trudno jest tu wskazać te najmocniejsze i najlepsze, właśnie z uwagi na progresywność brzmienia. „Philosopher” to krążek, któremu najlepiej poświęcić długi wieczór – usiąść w wygodnym fotelu, założyć dobre słuchawki i dać się pochłonąć 1,5-godzinnej uczcie dźwięków. Pytanie tylko, czy serwowanymi daniami się nie zatrujemy. W trakcie kolejnych odsłuchów możemy oczywiście znaleźć dodatkowe smaczki – materiału jest tutaj pod dostatkiem. Nie jest on jednak dedykowany fanom klasycznych metalowych brzmień. Tak jak pisałem na wstępie – każdy fragment, zwrotkę, refren, bridge można porównać tu do osobnych zdań w książce. Po przeczytaniu jednego, nie zrecenzujemy całej powieści. Możemy się jednak zastanawiać, czy z pewnością jest ono potrzebne do zbudowania narracji. Czy nie warto czasem jednak skrócić niektórych akapitów, by wyostrzyć przekaz. Nie ulega jednak wątpliwości, że Subterfuge napisał muzykę niezwykle zróżnicowaną i mimo wszystko wewnętrznie spójną. Krzysztof Rojowski ..::TRACK-LIST::.. CD 1: 1. Sic Mundus Creatus Est 2. Seven Kingdoms 3. Mask Of Madness 4. Whisper 5. New Kind Of People 6. Perfect System 7. Poor Man’s Dream 8. Philosopher CD 2: 1. Conflict 2. Course For Annihilation 3. Locked In Dreams 4. Letter Of A Dead Man 5. Depth Of Existence 6. Hide Your Dreams 7. No Epitaphs 8. Harmoniously Resonant ..::OBSADA::.. Kinga Lis - vocals and violin Mateusz Drzewicz - vocals Tyberiusz Słodkiewicz - guitar Witold Nowak - guitar Karolina Kozar - keyboards, flute Krzysztof Marchwacki - bass Łukasz Dziubiński - drums https://www.youtube.com/watch?v=v__HuQVY5eY SEED 14:30-23:00. POLECAM!!!
Seedów: 1
Komentarze: 0
Data dodania:
2023-08-15 09:29:52
Rozmiar: 649.67 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
..::INFO::..
Artist: The Enigma Division Title: The Enigma Division Year: 2023 Genre: Progressive Metal Country: Ireland (Dublin) Duration: 01:05:02 Format/Codec: FLAC Audio Bitrate: 16/44 ..::TRACK-LIST::.. 01.1977 (03:12) 02. The Escapist (7:09) 03. Echoes In The Deep (8:40) 04. Afterglow (05:12) 05. The Age Of Discovery (6:36) 06. Kaleidoscope (07:38) 07. Clarity (06:44) 08.1977 (Ad Infinitum) (19:51)
Seedów: 1
Komentarze: 0
Data dodania:
2023-02-03 12:46:40
Rozmiar: 748.39 MB
Peerów: 0
Dodał: Xsonar
|