|
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI...
..::OPIS::..
Nowy album Tenebris, jednego z najbardziej oryginalnych polskich zespołów metalowych. Założony w Łodzi w 1991 roku, zespół zaczynał jako przedstawiciel death metalu, by szybko włączyć do swojego brzmienia wpływy muzyki progresywnej a nawet elementy jazzu.
Tekstowo nowa płyta to koncept na powstanie którego olbrzymi wpływ miała książka Joanny Salomon "Latarka Gombrowicza". Kochanowski w interpretacji Tenebris, to zdecydowanie nie ten sam twórca, co prezentowany podczas lekcji szkolnych. Jego pisma to celowo skonstruowany labirynt, oparty na pitagorejskiej filozofii liczb. Szlachcic-poeta spod lipy, przeistacza się w kogoś, studiującego i praktykującego coś, co kiedyś i dziś nazywa się magią. Idea odrodzenia Kochanowskiego jako wieszcza, który przewyższa nawet Mickiewicza, stała się bardzo bliska zespołowi, stąd bezkompromisowy tytuł albumu.
Okładka płyty, będąca adaptacją szkicu Jana Matejki przedstawiającym jego wizję Jana Kochanowskiego, dodatkowo wspiera tę narrację. Sugeruje ona, że popularne postacie historyczne są często spłaszczane w masowym postrzeganiu, a za ich wizerunkiem kryje się o wiele więcej nieoczekiwanych historii.
Na płycie pojawiają się również goście specjalni: Maciej Pasiński (ex-Sirrah, obecnie Pincer Consotrium) w chórkach, wspaniały klarnecista jazzowy Paweł Szamburski oraz Sylwia Levy.
Wydawca
Kurcze, nigdy nie byłem ich fanem. Pewnie dlatego, że w 1994 roku, kiedy wydawali swój debiut, to na świecie rozszalała się już na dobre black metalowa zawierucha więc kolejny death metalowy album jakiejś kapeli z Polski mało mnie wtedy obchodził. Ja jebie, nawet nie wiedziałem, że nadal Tenebris istnieje, a tu nagle pojawia się w mojej skrzynce ich najnowszy materiał. Nie byłem zbytnio zadowolony tym faktem, bo raczej stronię od progresywnych wygibasów i sam z siebie po takowe nie sięgam, chyba że z recenzyjnego obowiązku. Z tego też powodu zabrałem się za przesłuchanie „Kochanowskiego”, który przerażał mnie ilością utworów, gdyż ma ich dziesięć, lecz pocieszałem się faktem, że na szczęście trwają one „po staremu” i razem oferują nieco ponad czterdzieści minut muzyki. Pierwsze chwile były ciężkie, ponieważ zestawienie śpiewanych tekstów Jana Kochanowskiego, Juliusza Słowackiego i Adama Mickiewicza z awangardowo zagranym metalem, brzmiało po prostu głupio. Jednakże z każdą następną minutą wrażenie to traciło na sile, aż w końcu ustąpiło. Poddając się w pełni muzyce, zatopiłem się w niej głęboko, ponieważ o dziwo wciągnęła mnie swoim, polskim patosem, którego na co dzień nie znoszę. Tym razem musiałem skapitulować, ponieważ „Kochanowski” wessał mnie do swego świata, który wypełniony jest po brzegi zaskakującymi aranżacjami. Wypchany po brzegi, że aż trzeszczą szwy, zmianami tempa, mocy riffów, wirtuozerskich popisów i formami ocierającymi się o improwizację. To akordy uderzające z różnym natężeniem, układające się w wielowarstwowe tekstury, a na poszczególnych ich płaszczyznach dzieje się naprawdę dużo, windując emocje dość wysoko. Uczucia związane z romantyzmem polskim tutaj kipią przez całą długość tego krążka, zwłaszcza że wspomniane liryki doskonale zespolone są z linią instrumentów, tworząc chwytający za gardło spektakl, w którym modernistyczne zabiegi mieszają się z gęstymi i ciężkimi, death metalowymi riffami, technicznymi zawijasami i jazzowymi wariacjami. Soczyste gitary i „mosiężna” sekcja rytmiczna wspierane są przez syntezatorowe tła, a w zamykającym ten album „Szmaragdowym Somnambuliku” pojawiają się również klarnety. „Kochanowski” niesie ze sobą złożoną muzykę o nieliniowej konstrukcji, w której agresja miksuje się z melancholią i słowiańskim mistycyzmem. W warstwie wokalnej jest tutaj równie zróżnicowanie, bo śpiew Siwego Jaszy, który trafnie intonuje słowa, doskonale momentami wspierają growle gościnnie występującego w nagraniach Macieja Pasińskiego i chórki Sylwii Levy w ósmym „Kreonie”. Płyta nie dla każdego, ponieważ może odstraszać nieszablonową melodyką i niestabilną rytmiką oraz silnym pierwiastkiem poetycznym, który nie do wszystkich będzie potrafił dotrzeć. Polecam, bo to kawał bardzo dobrej i inteligentnie skomponowanej muzy, a jej polska duchowość posiada w tym przypadku odpowiedni charakter.
shub niggurath
Brand new studio album from one of Poland's most original and long-running metal bands - Tenebris. Formed in Łódź, Poland in 1991, they began as a death metal act before incorporating progressive and even jazz influences into their sound, being extremely hard to categorize as under just one metal genre.
The album title references the iconic Polish XVI century poet, visioner and magician, Jan Kochanowski. His works are shown here as a deliberate labyrinth based on Pythagorean numerology, which in turn was derived from Hermes Trismegistus. This new perspective transformed Kochanowski from a simple, pastoral poet into a practitioner of what might be called magical arts. The idea of Kochanowski as a prophet figure, transcending even Mickiewicz, became central to the album's unapologetic title.
..::TRACK-LIST::..
1. Kochanowski
2. Kosy
3. Popiel
4. Sarmacya
5. Perunowy
6. Duch
7. Wolarz
8. Kreon
9. Wieleci
10. Szmaragdowy somnambulik
The songs 'Popiel' and 'Perunowy' are fragments of Juliusz Słowacki's work, Król Duch. 'Sarmacya' is part of Jan Kochanowski's Porporzec, and the end of 'Wolarz' is a piece from Adam Mickiewicz's Dziady.
..::OBSADA::..
Siwy Jaszy - guitar, vocals, lyrics
Przemysław Dominiak - guitar, FX, keyboards
Grzegorz Graczyk - drums, samples
Bartek Polniak - bass
Guests:
Maciej Pasiński - backing vocals, growls on 'Kochanowski' and 'Perunowy'
Sylwia Levy - backing vocals on 'Kreon'
Paweł Szamburski - clarinets on 'Szmaragdowy Somnambulik'
https://www.youtube.com/watch?v=PmAbOextE80
SEED 15:00-22:00.
POLECAM!!!
|