![]() |
|
|||||||||||||
Ostatnie 10 torrentów
Ostatnie 10 komentarzy
Discord
Wygląd torrentów:
Kategoria:
Muzyka
Gatunek:
Pop
Ilość torrentów:
6,891
Opis
---------------------------------------------------------------------
VA - Przeboje Romualda Lipko [2005] --------------------------------------------------------------------- Artist........: Various Artists Album.........: Przeboje Romualda Lipko Genre.........: Pop Source........: CD Year..........: 2005 Ripper........: Exact Audio Copy (Secure mode) & Asus CD-S520 Codec.........: Free Lossless Audio Codec (FLAC) Quality.......: Lossless, (avg. compression: 70 %) Channels......: Stereo / 44100 HZ / 16 Bit Included......: NFO, M3U, CUE Covers........: Front Back CD --------------------------------------------------------------------- Tracklisting --------------------------------------------------------------------- 1. Anna Jantar - Układ z życiem [02:48] 2. Izabela Trojanowska - Tyle samo prawd, ile kłamstw [04:12] 3. Urszula - Malinowy król [05:03] 4. Zdzisława Sośnicka - Aleja gwiazd [04:03] 5. Basia Sikorska - C.D.N [04:11] 6. Irena Jarocka - Nie odchodź jeszcze [04:24] 7. Irena Santor - Jak fart, to fart [04:06] 8. Małgorzata Kożuchowska - Są takie rzeczy, które trzeba mieć[04:05] 9. Halina - Na księżej łące [04:13] 10. Anna Jantar - Do żony wróć [04:24] 11. Zdzisława Sośnicka - Będzie co ma być [04:41] 12. Urszula - Dmuchawce, latawce, wiatr [05:26] 13. Eleni - Postaw na mnie, a zatrzymam deszcz [05:02] 14. Irena Santor - Jeszcze kochasz mnie [04:02] 15. Maryla Rodowicz - Tak nam słodko, tak nam gorzko [04:26] 16. Basia Sikorska - Gramatyka miłości [04:50] 17. Izabela Trojanowska - Wszystko, czego dziś chcę [04:05] 18. Anna Jantar - Nic nie może wiecznie trwać [03:45] Playing Time.........: 01:17:54 Total Size...........: 548,37 MB ![]()
Seedów: 26
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-02-09 15:01:08
Rozmiar: 551.25 MB
Peerów: 6
Dodał: rajkad
Opis
...( Info )...
Artist: Nana Mouskouri Album: Love songs Year: 2025 Genre: Jazz, pop, easy listening, folk, Greek folk, world music Quality: FLAC 16Bit-44.1kHz ...( TrackList )... 01. Love Story 02. The Power Of Love 03. Love Me Tender 04. L'histoire de nous 05. Only Love 06. Plaisir d'amour ![]()
Seedów: 305
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-02-09 14:48:37
Rozmiar: 142.32 MB
Peerów: 110
Dodał: Uploader
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. To po prostu album popowy! Tak naprawdę nie ma o czym mówić - kilka pięknie zaaranżowanych piosenek popowych, nagranych organicznie z zespołem i zmiksowanych w najwspanialszy możliwy sposób przez Bjarn'e Stensliego... ..::TRACK-LIST::.. 1. Dancing Headlights 4:36 2. Love vs. The World 3:53 3. The Great Upsetter 4:00 4. Hurdle 3:03 5. Hollow 3:56 6. Summer Rain 4:42 7. Living It Strange 3:52 8. Some Miserable Morning 4:31 https://www.youtube.com/watch?v=00Es-otvIlc SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-02-07 18:59:15
Rozmiar: 393.30 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Twórczość Kate Bush stanowi doskonały przykład ambitnej muzyki pop. Z jednej strony jest to wciąż pop, czyli granie łatwe w odbiorze, o dużych walorach rozrywkowych. Z drugiej zaś bardziej obyci słuchacze mogą docenić wokalny oraz kompozytorski kunszt artystki, a także wykraczające poza popowe schematy aranżacje. Bush zaczęła tworzyć własny repertuar już pod koniec lat 60., w wieku jedenastu lat. Przez długi czas nie udawało się jednak zainteresować nim nikogo z muzycznego przemysłu. Wszystko zmieniło się w połowie następnej dekady, gdy taśmy z demówkami nastoletniej wokalistki, pianistki i kompozytorki trafiły do Davida Gilmoura. Rekomendacja gitarzysty Pink Floyd, zaledwie kilkanaście miesięcy po ogromnym sukcesie "The Dark Side of the Moon", zachęciła przedstawicieli EMI do przyjęcia artystki pod własne skrzydła. Z podpisaniem kontraktu postanowili poczekać jednak, aż osiągnie pełnoletność. W rezultacie debiutancki album Bush ukazał się dopiero w 1978 roku. "The Kick Inside" z miejsca stał się wielkim przebojem, co zawdzięczał wcześniejszemu sukcesowi singla "Wuthering Heights". Na opublikowanie właśnie tego utworu uparcie nalegała sama Bush, choć wydawca optował za "James and the Cold Gun" jako wiodącym singlu. Był to strzał w dziesiątkę, ponieważ nagranie dotarło na sam szczyt brytyjskiej listy, co nie udało się wcześniej żadnej kobiecie wykonującej własną kompozycję. Utwór stał się hitem także w wielu innych krajach. Cała ta historia brzmi wręcz spektakularnie, co może prowadzić do pewnych wątpliwości: na ile dzisiejszy odbiór "The Kick Inside" wynika z jego faktycznej wartości, a na ile jest to zasługa towarzyszącej mu historii, którą przytaczają tez chyba wszystkie pozostałe recenzje? Można do tego podejść na co najmniej dwa różne sposoby. Wyrozumiały, stwierdzając, że to bardzo dojrzałe dzieło, jak na tak młodą artystkę. Albo bardziej krytyczny, wskazując na dość nierówny poziom materiału, co tym trudniej obronić, że kompozycje powstawały na przestrzeni ponad pięciu lat. Nie brakuje tu znakomitych momentów, jak wspomniany "Wuthering Heights", być może najlepiej z tej płyty pokazujący wokalne możliwości Bush. Instrumentalnie nie dzieje się tu raczej nic szczególnie godnego uwagi, choć jest zgrabnie i wszyscy muzycy grają dokładnie tyle, ile trzeba, by wypełnić przestrzeń pod wokalnymi akrobacjami liderki. Nie zawsze jednak warstwa instrumentalna jest tak bardzo spychana na dalszy plan przez śpiew. Przykładem mogą być choćby dwa pierwsze utwory, w zasadzie tworzące razem pewną całość - nie tylko za sprawą otwierających je odgłosów wielorybów - "Moving" i "The Saxophone Song". Tym razem zachwyca nie tylko wokal, ale też wkład pozostałych muzyków. W pierwszym uwagę przyciągają uwagę fortepianowe pasaże oraz wyrazisty bas, który pełni nie tylko rolę rytmiczną, ale także wzbogaca harmonię, melodię oraz kolorystykę. W podobny sposób wykorzystano go także w wielu innych utworach na tej płycie. Drugi został natomiast udanie wzbogacony o tytułowy saksofon, na którym zagrał jazzowy muzyk Alan Skidmore. Czasem jednak fantastyczny efekt udaje się osiągnąć przy znacznie skromniejszych środkach, jak w "Feel It", w którym Bush akompaniuje sobie jedynie na pianinie, ale zarówno w grę, jak i śpiew wkładając tyle serca, że jest to jeden z emocjonalnych szczytów albumu. Zaliczyć do nich można też równie subtelny, choć nie tak ascetyczny "The Man with the Child in His Eyes". Fajnej różnorodności dodają z kolei oparty na rytmice reggae "Kite" czy najbardziej żywiołowy "James and the Cold Gun", trochę zbliżający się do rockowej sztampy, ale z ciekawszym przełamaniem w końcówce. Uwagę przyciąga też na pewno humorystyczny refren "Oh to Be in Love". Na pozostałe kawałki natomiast trochę zabrakło (unikalnych) pomysłów i nie są aż tak wyraziste, jak te wymienione. Co gorsze, aż cztery z nich to jednocześnie cztery ostatnie ścieżki na albumie, co może zacierać wrażenie wywołane wcześniejszą częścią płyty. Nie są to jednak żadne paździerze - może poza drugim, bardziej banalnym podejściem do reggae, w postaci "Them Heavy People" - lecz całkiem przyjemne piosenki, które po prostu nie lśnią tak bardzo, jak pozostałe. "The Kick Inside" przynosi utwory w większości bardzo wyrafinowane, jak na granie pozostające przez cały czas stuprocentowym popem. Momentami nie jest to muzyka bardzo odległa od tego, co w zbliżonym okresie i wcześniej prezentowały grupy w rodzaju Genesis, Camel czy Caravan, jednak utwory Kate Bush zamykają się w długości od dwóch i pół do czterech i pół minuty. Dzięki temu zachowują zwarty, przejrzysty charakter, choć nie brakuje w nich przecież różnych ciekawych rozwiązań, dzięki czemu wyróżnia się ta płyta na tle popowych produkcji. Tyle, że nie wszystko zachwyca mnie tu w równym stopniu. Paweł Pałasz Była sobie kiedyś mała dziewczynka, która bardzo lubiła tańczyć i śpiewać, a do tego nawet pisała piosenki. Mieszkała w małym domku z tatusiem, mamusia i braciszkami. Tatuś był doktorem, ale też lubił grać i śpiewać. Kiedy był młody, to napisał piosenkę, sprzedał, a za to co zarobił, kupił mamie dziewczynki pierścionek zaręczynowy (to było jeszcze w czasach kiedy małej dziewczynki, a nawet jej braciszków na świecie nie było). Małą dziewczynką, jak była już nieco większą małą dziewczynką, zainteresował się ktoś, kogo można byłoby nazwać księciem z bajki. Ale nie zainteresował się on małą dziewczynką w ten sposób, w jaki to sobie wszyscy teraz wyobrażają. Ten książę dostał taśmę z piosenkami małej dziewczynki i bardzo mu się spodobały. I pojechał do małej dziewczynki, bo chciał zobaczyć kto ona jest. Co prawda nie na wspaniałym rumaku, tylko pewnie niezłą bryką, nie nosił lśniącej zbroi, tylko jeansy i t-shirt, bez miecza, którego pewnie i nie miał, zamiast niego używał Fendera Stratocaster, bo to nie do końca był książę, tylko David Gilmour , gitarzysta Pink Floyd. I dzięki niemu Kaśka podpisała kontrakt z EMI. Ponieważ panna Bush była jeszcze wtedy mocno nieletnia, EMI rozsądnie wsadziło ją do „zamrażarki” – czyli miała dalej się uczyć, szlifować talent, dokształcać się tanecznie, a debiut odłożono do czasu osiągnięcia przez Kaśkę pełnoletniości. Chociaż artystka miała już sporo materiału przygotowanego na debiutancka płytę, prace nad nią trwały bardzo długo – z przerwami dwa lata. Szefowie EMI doskonale wiedzieli, że mają w zanadrzu niezłą bombę, bo już wstępne ruchy promocyjne - rozesłanie taśm z kilkoma utworami wybranym ludziom mediów, spotkały się entuzjastycznymi reakcjami. Ale już wtedy okazało się, że panna Bush ma własne zdanie co do swojej kariery i potrafi się bardzo uprzeć. Wytwórnia przeznaczyła na pierwszego singla piosenkę "The Man with the Child in His Eyes”. Kaśka miała inną koncepcję – uważała, że „Wichrowe Wzgórza” będą się lepiej nadawały. Przeforsowała to i okazało się, że miała rację – singiel z tym nagraniem, nagrany przez początkującą nastolatką, wydany na początku stycznia 1978, dotarł na sam szczyt brytyjskiej listy przebojów. Poza tym francuskiej, włoskiej, belgijskiej i australijskiej. A potem było już z górki. Skutecznie holowany przez przebojowego singla, album „The Kick Inside” spokojnie dotarł do pierwszej trójki i sprzedał się w samej Wielkiej Brytanii w platynowym nakładzie. A new star is born. Mimo takiego sukcesu „The Kick Inside” wcale nie było płytą, która wyznaczałaby nowe muzyczne trendy. Był to album pod bardzo wieloma względami bardzo konwencjonalny. Coś takiego nazywam parsonsowską szkołą nagrywania pop-rocka. Wystarczy porównać sobie wydane mniej więcej w tym czasie płyty Ala Stewarta, Johna Milesa, oczywiście Alan Parsons Project, a też i na przykład Eltona Johna – wszystkie mają jakiś wspólny mianownik, nie tylko taki, że wiele z nich produkował sam Parsons i często gęsto jego współpracownicy udzielali się przy tych przedsięwzięciach – był wtedy taki charakterystyczny sposób nagrywania takiej muzyki – bogato, wystawnie, rozbudowane aranżacje, wspomaganie się orkiestrą. „The Kick Inside” doskonale się wpasowało w ten styl i jest nieodrodnym muzycznym dzieckiem tamtych czasów. EMI też pewnie niespecjalnie zależało na muzycznych eksperymentach, woleli towar sprawdzony i bezpieczny. W tym przypadku wartością dodaną była sama Kaśka – jej absolutnie niepowtarzalny głos, jej muzyka. „The Kick Inside” - jak na debiutantkę – płyta bardzo dojrzała. Tym bardziej, że ta debiutantka była jeszcze nastolatką, a do tego wiele z tych utworów powstało kilka lat wcześniej, kiedy panna Bush miała 15-16, a nawet 13 lat! Na pewno to nie tylko „Wuthering Heights”, chociaż po wiek wieków ta piosenka pozostanie znakiem rozpoznawczym Kate Bush i jej największym przebojem i reszta mimo wszystko jest w jego cieniu. Ale to nie są wcale żadne wypełniacze, to też znakomite utwory – na początek „Moving” ze „śpiewem” wielorybów, potem „The Saxophone Song”, „Strenge Phenomena”, w zasadzie mogę wymienić całą płytę, albo przynajmniej jeszcze moje ulubione: „Oh to Be In Love”, "L'Amour Looks Something Like You", „Feel It” (podoba mi się tekst…), czy „Them Heavy People”. W zasadzie większość to „normalne” piosenki utrzymane w średnich tempach, do tego kilka ballad i raptem jeden nieco dynamiczniejszy numer – „James And The Ciold Gun” – opowieść o dziewczynie, której chłopak jest na bakier z prawem, znika na całe tygodnie, a ona się o niego boi. W wersji studyjnej zbrodniczo wyciszono finałową solówkę gitarową, a w całej okazałości można ją usłyszeć (i zobaczyć) na „Live at The Hammersmith Odeon”. Ten cudzysłów przy słowie „normalne” musi się pojawić, bo mimo dość konserwatywnych aranżacji i takiej produkcji, muzyka Kate Bush była czymś niesamowicie oryginalnym – jej piosenki, jej absolutnie niepowtarzalny głos i sposób śpiewania – tego wcześniej nie było (i później też nie). Od początku było wiadomo, że mamy do czynienia z artystką wyjątkową, której związki z naszym światem nie są do końca bardzo ścisłe. Sama Kaśka broniła się przed tymi opiniami, twierdząc, że jej piosenki wcale nie są dziwaczne (dokładnie „sophisticated”). Ale my, fani i tak wiemy swoje. Dla nas, fanów, ta pani jest istotą nieco bajkową, która przez przypadek zaglądnęła na Ziemię. Przynajmniej dla mnie trzy pierwsze płyty mają klimat jak z „Alicji w Krainie Czarów”, a jest to dość mocno zakręcona opowieść. Z drugiej strony mało jest artystek, które potrafią swoją karierę prowadzić z tak żelazną konsekwencją, z pełną świadomością tego, co się chce, nie zważając na żadne naciski. EMI szybko się przekonało, że będzie tak, jak chce panna Bush, albo nie będzie wcale. I że panna Bush zawsze ma rację. Zawsze. Niewątpliwie początek kariery jednej z najciekawszych artystek współczesnej sceny muzycznej był bardzo udany i efektowny. Jednak czas pokazał, że to był dopiero początek… W moim prywatnym rankingu płyta numer trzy – po „The Dreaming” i „The Sensual World”. Wojciech Kapała ..::TRACK-LIST::.. 1. Moving 3:02 Bass - David Paton Drums - Stuart Elliott Electric Piano - Duncan Mackay Guitar - Ian Bairnson 2. The Saxophone Song 3:55 Bass - Bruce Lynch Drums - Barry De Souza Electric Guitar - Paul Keogh Guitar - Alan Parker, Paul Keogh Keyboards - Andrew Powell Saxophone - Alan Skidmore 3. Strange Phenomena 2:57 Bass - David Paton Drums - Stuart Elliott Guitar - Ian Bairnson 4. Kite 2:58 Bass - David Paton Drums - Stuart Elliott Guitar - Ian Bairnson Organ, Clavinet - Duncan Mackay Percussion - Morris Pert 5. The Man With The Child In His Eyes 2:41 6. Wuthering Heights 4:29 Acoustic Guitar - David Paton Bass, Celesta - Andrew Powell Drums - Stuart Elliott Electric Guitar - Ian Bairnson Organ - Duncan Mackay Percussion - Morris Pert 7. James And The Cold Gun 3:36 Bass - David Paton Drums - Stuart Elliott Guitar - Ian Bairnson Organ - Duncan Mackay 8. Feel It 3:03 9. Oh To Be In Love 3:18 Bass - David Paton Drums, Percussion - Stuart Elliott Guitar, Backing Vocals - David Paton, Ian Bairnson Mandolin - Paddy Bush Synthesizer - Andrew Powell 10. L'Amour Looks Something Like You 2:28 Bass - David Paton Drums - Stuart Elliott Electric Piano - Duncan Mackay Guitar - Ian Bairnson 11. Them Heavy People 3:05 Backing Vocals - Paddy Bush Bass - David Paton Drums - Stuart Elliott Guitar - Ian Bairnson 12. Room For The Life 4:06 Bass - David Paton Drums, Percussion - Stuart Elliott Guitar - Ian Bairnson Percussion [Boo-bams] - Morris Pert Wind [Beer Bottles] - Andrew Powell, Ian Bairnson 13. The Kick Inside 3:38 ..::OBSADA::.. Kate Bush - lead and backing vocals; piano Andrew Powell - arrangements; keyboards (2); piano; Fender Rhodes piano (3); bass guitar; celeste (6); synthesizer (9); beer bottles (12) Duncan Mackay - piano; Fender Rhodes (1, 10); synthesizer (3); Hammond organ (4, 6, 7); clavinet (4) Ian Bairnson - electric guitar; acoustic guitar (except on 2); backing vocals (9); beer bottles (12) David Paton - bass guitar (1, 3, 4, 7, 9–12); acoustic guitar (6, 9); backing vocals (9) Stuart Elliott - drums (exc. 2, 5, 13); percussion (9, 12) Alan Skidmore - tenor saxophone (2) Paul Keogh - electric guitar; acoustic guitar (2) Alan Parker - acoustic guitar (2) Bruce Lynch - bass guitar (2) Barry de Souza - drums (2) Morris Pert - percussion (3, 4, 6); boobam (12) Paddy Bush - mandolin (9); backing vocals (11) David Katz - orchestral contractor (for an uncredited orchestra on all tracks exc. 4, 5, 7, 8, 12) https://www.youtube.com/watch?v=xmLoERYUZSI SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-02-07 17:44:59
Rozmiar: 101.00 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. Twórczość Kate Bush stanowi doskonały przykład ambitnej muzyki pop. Z jednej strony jest to wciąż pop, czyli granie łatwe w odbiorze, o dużych walorach rozrywkowych. Z drugiej zaś bardziej obyci słuchacze mogą docenić wokalny oraz kompozytorski kunszt artystki, a także wykraczające poza popowe schematy aranżacje. Bush zaczęła tworzyć własny repertuar już pod koniec lat 60., w wieku jedenastu lat. Przez długi czas nie udawało się jednak zainteresować nim nikogo z muzycznego przemysłu. Wszystko zmieniło się w połowie następnej dekady, gdy taśmy z demówkami nastoletniej wokalistki, pianistki i kompozytorki trafiły do Davida Gilmoura. Rekomendacja gitarzysty Pink Floyd, zaledwie kilkanaście miesięcy po ogromnym sukcesie "The Dark Side of the Moon", zachęciła przedstawicieli EMI do przyjęcia artystki pod własne skrzydła. Z podpisaniem kontraktu postanowili poczekać jednak, aż osiągnie pełnoletność. W rezultacie debiutancki album Bush ukazał się dopiero w 1978 roku. "The Kick Inside" z miejsca stał się wielkim przebojem, co zawdzięczał wcześniejszemu sukcesowi singla "Wuthering Heights". Na opublikowanie właśnie tego utworu uparcie nalegała sama Bush, choć wydawca optował za "James and the Cold Gun" jako wiodącym singlu. Był to strzał w dziesiątkę, ponieważ nagranie dotarło na sam szczyt brytyjskiej listy, co nie udało się wcześniej żadnej kobiecie wykonującej własną kompozycję. Utwór stał się hitem także w wielu innych krajach. Cała ta historia brzmi wręcz spektakularnie, co może prowadzić do pewnych wątpliwości: na ile dzisiejszy odbiór "The Kick Inside" wynika z jego faktycznej wartości, a na ile jest to zasługa towarzyszącej mu historii, którą przytaczają tez chyba wszystkie pozostałe recenzje? Można do tego podejść na co najmniej dwa różne sposoby. Wyrozumiały, stwierdzając, że to bardzo dojrzałe dzieło, jak na tak młodą artystkę. Albo bardziej krytyczny, wskazując na dość nierówny poziom materiału, co tym trudniej obronić, że kompozycje powstawały na przestrzeni ponad pięciu lat. Nie brakuje tu znakomitych momentów, jak wspomniany "Wuthering Heights", być może najlepiej z tej płyty pokazujący wokalne możliwości Bush. Instrumentalnie nie dzieje się tu raczej nic szczególnie godnego uwagi, choć jest zgrabnie i wszyscy muzycy grają dokładnie tyle, ile trzeba, by wypełnić przestrzeń pod wokalnymi akrobacjami liderki. Nie zawsze jednak warstwa instrumentalna jest tak bardzo spychana na dalszy plan przez śpiew. Przykładem mogą być choćby dwa pierwsze utwory, w zasadzie tworzące razem pewną całość - nie tylko za sprawą otwierających je odgłosów wielorybów - "Moving" i "The Saxophone Song". Tym razem zachwyca nie tylko wokal, ale też wkład pozostałych muzyków. W pierwszym uwagę przyciągają uwagę fortepianowe pasaże oraz wyrazisty bas, który pełni nie tylko rolę rytmiczną, ale także wzbogaca harmonię, melodię oraz kolorystykę. W podobny sposób wykorzystano go także w wielu innych utworach na tej płycie. Drugi został natomiast udanie wzbogacony o tytułowy saksofon, na którym zagrał jazzowy muzyk Alan Skidmore. Czasem jednak fantastyczny efekt udaje się osiągnąć przy znacznie skromniejszych środkach, jak w "Feel It", w którym Bush akompaniuje sobie jedynie na pianinie, ale zarówno w grę, jak i śpiew wkładając tyle serca, że jest to jeden z emocjonalnych szczytów albumu. Zaliczyć do nich można też równie subtelny, choć nie tak ascetyczny "The Man with the Child in His Eyes". Fajnej różnorodności dodają z kolei oparty na rytmice reggae "Kite" czy najbardziej żywiołowy "James and the Cold Gun", trochę zbliżający się do rockowej sztampy, ale z ciekawszym przełamaniem w końcówce. Uwagę przyciąga też na pewno humorystyczny refren "Oh to Be in Love". Na pozostałe kawałki natomiast trochę zabrakło (unikalnych) pomysłów i nie są aż tak wyraziste, jak te wymienione. Co gorsze, aż cztery z nich to jednocześnie cztery ostatnie ścieżki na albumie, co może zacierać wrażenie wywołane wcześniejszą częścią płyty. Nie są to jednak żadne paździerze - może poza drugim, bardziej banalnym podejściem do reggae, w postaci "Them Heavy People" - lecz całkiem przyjemne piosenki, które po prostu nie lśnią tak bardzo, jak pozostałe. "The Kick Inside" przynosi utwory w większości bardzo wyrafinowane, jak na granie pozostające przez cały czas stuprocentowym popem. Momentami nie jest to muzyka bardzo odległa od tego, co w zbliżonym okresie i wcześniej prezentowały grupy w rodzaju Genesis, Camel czy Caravan, jednak utwory Kate Bush zamykają się w długości od dwóch i pół do czterech i pół minuty. Dzięki temu zachowują zwarty, przejrzysty charakter, choć nie brakuje w nich przecież różnych ciekawych rozwiązań, dzięki czemu wyróżnia się ta płyta na tle popowych produkcji. Tyle, że nie wszystko zachwyca mnie tu w równym stopniu. Paweł Pałasz Była sobie kiedyś mała dziewczynka, która bardzo lubiła tańczyć i śpiewać, a do tego nawet pisała piosenki. Mieszkała w małym domku z tatusiem, mamusia i braciszkami. Tatuś był doktorem, ale też lubił grać i śpiewać. Kiedy był młody, to napisał piosenkę, sprzedał, a za to co zarobił, kupił mamie dziewczynki pierścionek zaręczynowy (to było jeszcze w czasach kiedy małej dziewczynki, a nawet jej braciszków na świecie nie było). Małą dziewczynką, jak była już nieco większą małą dziewczynką, zainteresował się ktoś, kogo można byłoby nazwać księciem z bajki. Ale nie zainteresował się on małą dziewczynką w ten sposób, w jaki to sobie wszyscy teraz wyobrażają. Ten książę dostał taśmę z piosenkami małej dziewczynki i bardzo mu się spodobały. I pojechał do małej dziewczynki, bo chciał zobaczyć kto ona jest. Co prawda nie na wspaniałym rumaku, tylko pewnie niezłą bryką, nie nosił lśniącej zbroi, tylko jeansy i t-shirt, bez miecza, którego pewnie i nie miał, zamiast niego używał Fendera Stratocaster, bo to nie do końca był książę, tylko David Gilmour , gitarzysta Pink Floyd. I dzięki niemu Kaśka podpisała kontrakt z EMI. Ponieważ panna Bush była jeszcze wtedy mocno nieletnia, EMI rozsądnie wsadziło ją do „zamrażarki” – czyli miała dalej się uczyć, szlifować talent, dokształcać się tanecznie, a debiut odłożono do czasu osiągnięcia przez Kaśkę pełnoletniości. Chociaż artystka miała już sporo materiału przygotowanego na debiutancka płytę, prace nad nią trwały bardzo długo – z przerwami dwa lata. Szefowie EMI doskonale wiedzieli, że mają w zanadrzu niezłą bombę, bo już wstępne ruchy promocyjne - rozesłanie taśm z kilkoma utworami wybranym ludziom mediów, spotkały się entuzjastycznymi reakcjami. Ale już wtedy okazało się, że panna Bush ma własne zdanie co do swojej kariery i potrafi się bardzo uprzeć. Wytwórnia przeznaczyła na pierwszego singla piosenkę "The Man with the Child in His Eyes”. Kaśka miała inną koncepcję – uważała, że „Wichrowe Wzgórza” będą się lepiej nadawały. Przeforsowała to i okazało się, że miała rację – singiel z tym nagraniem, nagrany przez początkującą nastolatką, wydany na początku stycznia 1978, dotarł na sam szczyt brytyjskiej listy przebojów. Poza tym francuskiej, włoskiej, belgijskiej i australijskiej. A potem było już z górki. Skutecznie holowany przez przebojowego singla, album „The Kick Inside” spokojnie dotarł do pierwszej trójki i sprzedał się w samej Wielkiej Brytanii w platynowym nakładzie. A new star is born. Mimo takiego sukcesu „The Kick Inside” wcale nie było płytą, która wyznaczałaby nowe muzyczne trendy. Był to album pod bardzo wieloma względami bardzo konwencjonalny. Coś takiego nazywam parsonsowską szkołą nagrywania pop-rocka. Wystarczy porównać sobie wydane mniej więcej w tym czasie płyty Ala Stewarta, Johna Milesa, oczywiście Alan Parsons Project, a też i na przykład Eltona Johna – wszystkie mają jakiś wspólny mianownik, nie tylko taki, że wiele z nich produkował sam Parsons i często gęsto jego współpracownicy udzielali się przy tych przedsięwzięciach – był wtedy taki charakterystyczny sposób nagrywania takiej muzyki – bogato, wystawnie, rozbudowane aranżacje, wspomaganie się orkiestrą. „The Kick Inside” doskonale się wpasowało w ten styl i jest nieodrodnym muzycznym dzieckiem tamtych czasów. EMI też pewnie niespecjalnie zależało na muzycznych eksperymentach, woleli towar sprawdzony i bezpieczny. W tym przypadku wartością dodaną była sama Kaśka – jej absolutnie niepowtarzalny głos, jej muzyka. „The Kick Inside” - jak na debiutantkę – płyta bardzo dojrzała. Tym bardziej, że ta debiutantka była jeszcze nastolatką, a do tego wiele z tych utworów powstało kilka lat wcześniej, kiedy panna Bush miała 15-16, a nawet 13 lat! Na pewno to nie tylko „Wuthering Heights”, chociaż po wiek wieków ta piosenka pozostanie znakiem rozpoznawczym Kate Bush i jej największym przebojem i reszta mimo wszystko jest w jego cieniu. Ale to nie są wcale żadne wypełniacze, to też znakomite utwory – na początek „Moving” ze „śpiewem” wielorybów, potem „The Saxophone Song”, „Strenge Phenomena”, w zasadzie mogę wymienić całą płytę, albo przynajmniej jeszcze moje ulubione: „Oh to Be In Love”, "L'Amour Looks Something Like You", „Feel It” (podoba mi się tekst…), czy „Them Heavy People”. W zasadzie większość to „normalne” piosenki utrzymane w średnich tempach, do tego kilka ballad i raptem jeden nieco dynamiczniejszy numer – „James And The Ciold Gun” – opowieść o dziewczynie, której chłopak jest na bakier z prawem, znika na całe tygodnie, a ona się o niego boi. W wersji studyjnej zbrodniczo wyciszono finałową solówkę gitarową, a w całej okazałości można ją usłyszeć (i zobaczyć) na „Live at The Hammersmith Odeon”. Ten cudzysłów przy słowie „normalne” musi się pojawić, bo mimo dość konserwatywnych aranżacji i takiej produkcji, muzyka Kate Bush była czymś niesamowicie oryginalnym – jej piosenki, jej absolutnie niepowtarzalny głos i sposób śpiewania – tego wcześniej nie było (i później też nie). Od początku było wiadomo, że mamy do czynienia z artystką wyjątkową, której związki z naszym światem nie są do końca bardzo ścisłe. Sama Kaśka broniła się przed tymi opiniami, twierdząc, że jej piosenki wcale nie są dziwaczne (dokładnie „sophisticated”). Ale my, fani i tak wiemy swoje. Dla nas, fanów, ta pani jest istotą nieco bajkową, która przez przypadek zaglądnęła na Ziemię. Przynajmniej dla mnie trzy pierwsze płyty mają klimat jak z „Alicji w Krainie Czarów”, a jest to dość mocno zakręcona opowieść. Z drugiej strony mało jest artystek, które potrafią swoją karierę prowadzić z tak żelazną konsekwencją, z pełną świadomością tego, co się chce, nie zważając na żadne naciski. EMI szybko się przekonało, że będzie tak, jak chce panna Bush, albo nie będzie wcale. I że panna Bush zawsze ma rację. Zawsze. Niewątpliwie początek kariery jednej z najciekawszych artystek współczesnej sceny muzycznej był bardzo udany i efektowny. Jednak czas pokazał, że to był dopiero początek… W moim prywatnym rankingu płyta numer trzy – po „The Dreaming” i „The Sensual World”. Wojciech Kapała ..::TRACK-LIST::.. 1. Moving 3:02 Bass - David Paton Drums - Stuart Elliott Electric Piano - Duncan Mackay Guitar - Ian Bairnson 2. The Saxophone Song 3:55 Bass - Bruce Lynch Drums - Barry De Souza Electric Guitar - Paul Keogh Guitar - Alan Parker, Paul Keogh Keyboards - Andrew Powell Saxophone - Alan Skidmore 3. Strange Phenomena 2:57 Bass - David Paton Drums - Stuart Elliott Guitar - Ian Bairnson 4. Kite 2:58 Bass - David Paton Drums - Stuart Elliott Guitar - Ian Bairnson Organ, Clavinet - Duncan Mackay Percussion - Morris Pert 5. The Man With The Child In His Eyes 2:41 6. Wuthering Heights 4:29 Acoustic Guitar - David Paton Bass, Celesta - Andrew Powell Drums - Stuart Elliott Electric Guitar - Ian Bairnson Organ - Duncan Mackay Percussion - Morris Pert 7. James And The Cold Gun 3:36 Bass - David Paton Drums - Stuart Elliott Guitar - Ian Bairnson Organ - Duncan Mackay 8. Feel It 3:03 9. Oh To Be In Love 3:18 Bass - David Paton Drums, Percussion - Stuart Elliott Guitar, Backing Vocals - David Paton, Ian Bairnson Mandolin - Paddy Bush Synthesizer - Andrew Powell 10. L'Amour Looks Something Like You 2:28 Bass - David Paton Drums - Stuart Elliott Electric Piano - Duncan Mackay Guitar - Ian Bairnson 11. Them Heavy People 3:05 Backing Vocals - Paddy Bush Bass - David Paton Drums - Stuart Elliott Guitar - Ian Bairnson 12. Room For The Life 4:06 Bass - David Paton Drums, Percussion - Stuart Elliott Guitar - Ian Bairnson Percussion [Boo-bams] - Morris Pert Wind [Beer Bottles] - Andrew Powell, Ian Bairnson 13. The Kick Inside 3:38 ..::OBSADA::.. Kate Bush - lead and backing vocals; piano Andrew Powell - arrangements; keyboards (2); piano; Fender Rhodes piano (3); bass guitar; celeste (6); synthesizer (9); beer bottles (12) Duncan Mackay - piano; Fender Rhodes (1, 10); synthesizer (3); Hammond organ (4, 6, 7); clavinet (4) Ian Bairnson - electric guitar; acoustic guitar (except on 2); backing vocals (9); beer bottles (12) David Paton - bass guitar (1, 3, 4, 7, 9–12); acoustic guitar (6, 9); backing vocals (9) Stuart Elliott - drums (exc. 2, 5, 13); percussion (9, 12) Alan Skidmore - tenor saxophone (2) Paul Keogh - electric guitar; acoustic guitar (2) Alan Parker - acoustic guitar (2) Bruce Lynch - bass guitar (2) Barry de Souza - drums (2) Morris Pert - percussion (3, 4, 6); boobam (12) Paddy Bush - mandolin (9); backing vocals (11) David Katz - orchestral contractor (for an uncredited orchestra on all tracks exc. 4, 5, 7, 8, 12) https://www.youtube.com/watch?v=xmLoERYUZSI SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-02-07 17:41:15
Rozmiar: 257.28 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
..::INFO::..
„Closer” to kontynuacja niezwykle udanego albumu Kim Wilde z 1988 roku „Close”. Choć oddaje ducha i styl jej wcześniejszej twórczości, ten nowy album wprowadza nowoczesną perspektywę, łącząc nostalgiczne elementy ze współczesnymi brzmieniami. Charakterystyczna mieszanka popu, nowej fali i rocka, którą usłyszymy na nowej płycie, daje dużą dozę pewności, że „Closer” znajdzie pozytywny odbiór zarówno u wieloletnich fanów, jak i nowej publiczności. Kim Wilde, która zyskała sławę dzięki ponadczasowym hitom, takim jak „Kids in America”, „You Keep Me Hangin’ On” i „Cambodia”, nadal rozwija swój warsztat muzyczny, zachowując jednocześnie energię i ostrość, które definiowały jej karierę w latach 80. „Closer”, 15 album studyjny Kim Wilde jest dowodem jej nieprzemijającej atrakcyjności i muzycznej innowacyjności. Album promuje singiel „Trail Of Destruction”, który miał swoją premierę 23 sierpnia 2024 r. Artist: Kim Wilde Title: Closer Country: Wielka Brytania Year: 2025 Genre: Pop Format / Codec: MP3 Audio bitrate: 320 kbps ..::TRACK-LIST::.. 1.Midnight Train 2.Scorpio 3.Trail Of Destruction 4.Sorrow Replaced (Featuring Midge Ure) 5.Lighthouse 6.Love Is Love 7.Rocket To The Moon 8.Hourglass Human (Featuring Scarlett Wilde) 9.Stones And Bones 10.Savasana ![]()
Seedów: 111
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-02-07 17:30:34
Rozmiar: 101.26 MB
Peerów: 13
Dodał: Uploader
Opis
---------------------------------------------------------------------
VA - Polski Beat - Złote lata sześćdziesiąte --------------------------------------------------------------------- Artist...............: Various Artists Album................: Polski Beat Genre................: Pop/Beat Source...............: CD Year.................: 1998 Ripper...............: Exact Audio Copy 0.9b4 & HL-DT-ST DVDRAM GSA-4167B Codec................: Free Lossless Audio Codec (FLAC) Version..............: reference libFLAC 1.2.1 20070917 Quality..............: Lossless, (avg. compression: 59 %) Channels.............: Stereo / 44100 HZ / 16 Bit Tags.................: ID3 v1.1, ID3 v2.3VorbisComment Information..........: Fraza Records Included.............: NFO, M3U, LOG, CUE Covers...............: Front --------------------------------------------------------------------- Tracklisting CD 1 --------------------------------------------------------------------- 1. (00:03:45) K Sobczyk - Mały książę 2. (00:02:41) K Sobczyk - To nie grzech 3. (00:02:00) K Sobczyk - 300 000 gitar 4. (00:01:43) K Sobczyk - Tato kup mi jeansy 5. (00:02:21) A Rusowicz - Hej dziewczynko 6. (00:02:14) A Rusowicz - Za daleko mieszkasz miły 7. (00:02:51) W Korda - Niedziela będzie dla nas 8. (00:02:47) W Korda - Raz ją spotkałem 9. (00:02:56) M Burano - Zostały mi tylko Twoje listy 10. (00:02:30) H Majdaniec - Chciałeś wszystko zmienić 11. (00:02:08) P Janczarski - Pożar w Kwaśniewicach 12. (00:02:44) Czerwone Gitary - Nie zadzieraj nosa 13. (00:02:59) Czerwone Gitary - Historia jednej znajomości 14. (00:03:05) Czerwone Gitary - Czy słyszysz co mówię 15. (00:02:45) T Keczer - 17 milionów 16. (00:02:20) J Lech - Cygańska wróżba 17. (00:02:06) H Fabian - Kwiatki 18. (00:03:36) J Lech - Trochę dobrze trochę źle 19. (00:03:07) Skaldowie - Uciekaj uciekaj 20. (00:03:51) Cz Niemen - Chciałbym cofnąć czas Playing Time.........: 00:54:29 Total Size...........: 317,12 MB --------------------------------------------------------------------- Tracklisting CD 2 --------------------------------------------------------------------- 1. (00:03:52) Cz Niemen - Wspomnienie 2. (00:02:31) Cz Niemen - Płonąca stodoła 3. (00:03:49) Cz Niemen - Klęcząc przed Tobą 4. (00:02:55) Trubadurzy - Byłaś tu 5. (00:03:28) Trubadurzy - Krajobrazy 6. (00:03:07) Breakout - Gdybyś kochał hej 7. (00:04:00) Breakout - Na drugim brzegu tęczy 8. (00:02:27) Breakout - Wołanie przez Dunajec 9. (00:03:00) A Ty pocałujesz mnie - M Burano 10. (00:04:08) Polanie - Nieprawda nie wierzę 11. (00:02:00) No To Co - Te opolskie dziouchy 12. (00:03:24) No To Co - Po ten kwiat czerwony 13. (00:04:45) Skaldowie - Cała jesteś w skowronkach 14. (00:02:52) Skaldowie - Medytacje wiejskiego listonosza 15. (00:02:55) ABC - Za mną nie oglądaj się 16. (00:03:05) ABC - Ktoś 17. (00:02:05) M Grechuta - Tango Anawa 18. (00:02:52) Stan Borys i Bizony - Spacer dziką plażą 19. (00:03:02) Dwa plus Jeden - Chodź pomaluj mój świat 20. (00:02:52) P Szczepanik - Zabawa podmiejska Playing Time.........: 01:03:09 Total Size...........: 378,91 MB ![]()
Seedów: 0
Data dodania:
2025-02-06 19:54:29
Rozmiar: 696.73 MB
Peerów: 1
Dodał: rajkad
Opis
CD: Tajfuny - Z archiwum Polskiego Radia - Nagrania radiowe z lat 1964 - 1966
YEAR: 2008 01. Białe wzgórza [0:02:51.38] 02. Czas rozmowy [0:02:21.02] 03. Niespokojna noc [0:02:18.40] 04. Przed burzą [0:02:02.47] 05. Zwrotnik raka [0:01:58.16] 06. Bluzeczka zamszowa [0:02:36.74] 07. Głos prerii [0:02:20.40] 08. Na Ornaku [0:02:24.34] 09. Niepotrzebny parasol [0:02:14.63] 10. Rozstanie z morzem [0:02:22.70] 11. Sezam otwarty [0:02:28.04] 12. Stalowa woda [0:02:32.05] 13. Na kosmodromie [0:02:08.26] 14. Nieoczekiwane rozwiązanie [0:02:50.23] 15. Optymistyczna melodia [0:02:03.66] 16. Przez mrok [0:01:53.13] 17. Spacer przy księżycu [0:02:07.64] 18. Tramwaj numer 24 [0:02:42.56] 19. Białe wzgórza [0:02:51.14] 20. Droga na księżyc [0:02:34.51] 21. Powiem nie [0:02:07.10] 22. Tramwaj numer 24 [0:02:18.04] 23. Zwrotnik raka [0:02:06.29] 24. Dom wschodzącego słońca [0:03:43.08] 25. Taniec z szablami [0:05:38.55] 26. Sygnał zespołu Tajfuny [0:00:27.44] 27. Ej, ta droga [0:02:07.22] 28. My i oni [0:03:05.42] 29. Bo róża też kolce ma [0:01:59.72] 30. Dlaczego niedźwiedź w zimie śpi [0:02:29.08] ![]()
Seedów: 10
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-02-06 19:54:27
Rozmiar: 299.92 MB
Peerów: 3
Dodał: rajkad
Opis
...( Info )...
CD: Klincz - Klincz [1999] 01. Pod latarnią (vs Urszula) [0:03:52.56] 02. Koty (vs Urszula) [0:04:30.76] 03. Dla ciebie staczam się [0:04:22.50] 04. Klucze do raju [0:04:38.57] 05. Dokąd, po co i jak [0:04:23.89] 06. Dziś cofnąć się nie mogę [0:04:01.68] 07. Firma [0:04:36.42] 08. Nie ma ucieczki [0:04:51.86] 09. Wielki wyścig [0:03:28.70] 10. To nie do wiary [0:03:52.68] 11. Jak lodu bryła [0:03:29.05] 12. Plamy na słońcu [0:04:33.21] 13. Kwiaty na raty [0:03:59.68] 14. Słodki doping [0:03:41.86] 15. Letnia przygoda [0:03:21.14] 16. Latarnik (instrumentalny) [0:07:32.28] ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-02-04 19:35:18
Rozmiar: 426.85 MB
Peerów: 0
Dodał: Uploader
Opis
..::INFO::..
Rynek fonograficzny dopiero w tym tygodniu zaczyna się naprawdę rozkręcać po świątecznej przerwie. I od razu uderza z naprawdę mocną premierą. "Eusexua", trzeci album brytyjskiej wokalistki Tahliah Debrett Barnett - profesjonalnie działającej jako FKA twigs - to przedziwna hybryda współczesnego mainstreamu i bardziej ambitnego podejścia. Sięgając tym razem po inspiracje przede wszystkim do muzyki klubowej z lat 90,, ale przetwarzając je obecną technologią, artystka dowiozła całkiem inkluzywny materiał, który mogą docenić nie tylko wielbiciele dzisiejszego popu, ale też słuchacze o większych wymaganiach. Title: Eusexua Artist: Fka Twigs Country: Wielka Brytania Year: 2025 Genre: Pop Format / Codec: MP3 Audio bitrate: 320 Kbps ..::TRACK-LIST::.. 1.Eusexua 2.Girl Feels Good 3.Perfect Stranger 4.Drums Of Death 5.Room Of Fools 6.Sticky 7.Keep It, Hold It 8.Childlike Things 9.Striptease 10.24hr Dog 11.Wanderlust ![]()
Seedów: 89
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-02-01 17:19:58
Rozmiar: 99.03 MB
Peerów: 69
Dodał: Uploader
Opis
...( Info )...
Artist: Kim Wilde Album: Closer Year: 2025 Quality: FLAC 24Bit-44.1kHz ...( TrackList )... 01. Midnight Train 02. Scorpio 03. Trail Of Destruction 04. Sorrow Replaced (feat. Midge Ure) 05. Lighthouse 06. Love Is Love 07. Rocket To The Moon 08. Hourglass Human (feat. Scarlett Wilde) 09. Stones And Bones 10. Savasana ![]()
Seedów: 648
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-02-01 10:06:12
Rozmiar: 528.00 MB
Peerów: 205
Dodał: Uploader
Opis
...( Info )...
Artist: Kim Wilde Album: Closer Year: 2025 Format/Quality: .mp3 320 kbps ...( TrackList )... 01. Midnight Train 02. Scorpio 03. Trail Of Destruction 04. Sorrow Replaced (feat. Midge Ure) 05. Lighthouse 06. Love Is Love 07. Rocket To The Moon 08. Hourglass Human (feat. Scarlett Wilde) 09. Stones And Bones 10. Savasana ![]()
Seedów: 1027
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-02-01 10:06:06
Rozmiar: 101.26 MB
Peerów: 245
Dodał: Uploader
Opis
Artist: a-ha
Album: Greatest Hits Year: 1999 Genre: Pop Format: Flac 01. Take On Me [03:47] 02. Cry Wolf [04:08] 03. Touchy [04:37] 04. You Are The One (Remix) [03:47] 05. Manhattan Skyline [04:50] 06. The Blood That Moves The Body [04:06] 07. Early Morning [02:59] 08. Hunting High And Low (Remix) [03:48] 09. Move To Memphis [04:17] 10. Ive Been Losing You [04:26] 11. The Living Daylights [04:16] 12. Crying In The Rain [04:24] 13. I Call Your Name [04:53] 14. Stay On These Roads [04:46] 15. Train Of Thought (Remix) [04:16] 16. Memorial Beach [05:04] 17. Lie Down In Darkness [04:37] 18. The Sun Always Shines On TV [04:33] ![]()
Seedów: 35
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-01-31 07:19:49
Rozmiar: 493.66 MB
Peerów: 0
Dodał: Uploader
Opis
...( Info )...
Sabrina Carpenter – Fruitcake Sabrina Carpenter - Fruitcake album cover More images Label: Island Records – 00602475290575 Format: Vinyl, 12", 33 ⅓ RPM, EP, Olive Green Country: Europe Released: Dec 6, 2024 Genre: Pop Style: Holiday A1 A Nonsense Christmas A2 Buy Me Presents A3 Santa Doesn't Know You Like I Do B1 Cindy Lou Who B2 Is It New Years Yet? B3 White Xmas ![]()
Seedów: 179
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-01-29 10:34:11
Rozmiar: 188.69 MB
Peerów: 48
Dodał: Uploader
Opis
...( Info )...
Artist: Elvis Presley Album: Live in Memphis 1976 Year: 2025 Genre: Pop, Rock Format: FLAC 16Bit-44.1kHz ...( TrackList )... 01. 2001 a Space Odyssey (Live) 02. CC Rider (Live) 03. I've Got a Woman (Live) 04. Love Me (Live) 05. Fairytale (Live) 06. You Gave Me a Mountain (Live) 07. All Shook Up - (Let Me Be Your) Teddy Bear (Live) 08. And I Love You So (Live) 09. Jailhouse Rock (Live) 10. Fever (Live) 11. America the Beautiful (Live) 12. One Night (Live) 13. That's All Right (Live) 14. Blue Christmas _ Band Intros (Live) 15. Early Morning Rain (Live) 16. Band Intro - What'd I Say (Live) 17. Johnny B. Goode - Band Intro (Live) 18. Love Letters - Band Intro (Live) 19. Hail Hail Rock 'N' Roll (Live) 20. Hurt (Live) 21. Hound Dog (Live) 22. Funny How Time Slips Away (Live) 23. Help Me (Live) 24. How Great Thou Art (Live) 25. Softly, as I Leave You (Live) 26. Polk Salad Annie (Live) 27. It's Now or Never (Live) 28. Can't Help Falling in Love (Live) 29. Outro - CC Rider (Live) ![]()
Seedów: 876
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-01-25 09:51:42
Rozmiar: 393.63 MB
Peerów: 266
Dodał: Uploader
Opis
...( Info )...
Artist: Ricky Nelson Album: Essential Classics Vol. 732 Ricky Nelson Year: 2025 Quality: FLAC 16Bit-44.1kHz ...( TrackList )... Disc 1 01. Hello Mary Lou 02. Poor Little Fool 03. Garden Party 04. Travelin' Man 05. That's All Right 06. It's up to You 07. It's Late 08. You Know What I Mean 09. Never Be Anyone Else but You 10. I'm Walking Disc 2 01. Believe What You Say 02. Just a Little too Much 03. I Got a Feeling 04. Fools Rush in 05. Young World 06. Stood up 07. Lonesome Town 08. Boppin' the Blues 09. Teenage Idol 10. My Bucket's Gots a Hole in it ![]()
Seedów: 362
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-01-25 09:50:24
Rozmiar: 285.42 MB
Peerów: 42
Dodał: Uploader
Opis
..::INFO::..
Bad Bunny, niekwestionowany król muzyki latynoskiej i globalna ikona kultury popularnej, po raz kolejny udowadnia, że potrafi zaskakiwać. Jego szósty album studyjny, „Debí Tirar Más Fotos”, wydany 5 stycznia w przeddzień Dnia Trzech Króli, to hołd dla Puerto Rico – miejsca, które ukształtowało go jako artystę i człowieka. Ten krążek to muzyczna podróż po dźwiękach wyspy, jej historii i doświadczeniach, ale też głęboki ukłon w stronę diaspory portorykańskiej, która – podobnie jak on – niesie swoją kulturę w świat. Title: DeBI TiRAR MaS FOToS Artist: Bad Bunny Country: Portoryko Year: 2025 Genre: Hip Hop Format / Codec: MP3 Audio bitrate: 320 Kbps ..::TRACK-LIST::.. 1.Nuevayol 2.Voy A Llevarte Pa PR 3.Baile Inolvidable 4.Perfumito Nuevo 5.Weltita 6.Velda 7.El Club 8.Ketu Tecre 9.Bokete 10.Kloufrens 11.Turista 12.Cafe Con Ron 13.Pitorro De Coco 14.Lo Que Le Paso A Hawaii 15.EOO 16.DTMF 17.La Mudanza ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-01-25 09:45:55
Rozmiar: 147.22 MB
Peerów: 4
Dodał: Uploader
Opis
...( Info )...
Artist: The Poni–Tails Album: Essential Classics Vol. 222 The Poni-Tails Year: 2024 Genre: Pop Quality: FLAC 24Bit-44.1kHz ...( TrackList )... Disc 1 01. Born Too Late 02. Seven Minutes in Heaven 03. I'll be Seeing You 04. Early to Bed 05. Father Time 06. Before We Say Goodnight 07. Moody 08. Come Be My Love 09. I'll Keep Tryin' 10. It's Just My Luck to Be Fifteen Disc 2 01. Wild Eyes and Tender Lips 02. Omm Pah Polka 03. Still in Your Teens 04. Close Friends 05. Que La Bozena 06. Can I Be Sure 07. Your Wild Heart 08. Oh My You 09. Who When And Why 10. Come on Joey Dance with Me ![]()
Seedów: 367
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-01-22 09:21:25
Rozmiar: 438.52 MB
Peerów: 58
Dodał: Uploader
Opis
...( Info )...
Artist: The Ames Brothers Album: Essential Classics Vol. 644 The Ames Brothers Year: 2024 Genre: Traditional pop Quality: FLAC 16Bit-44.1kHz ...( TrackList )... Disc 1 01. Rag Mop 02. Undecided 03. Hawaiian War Chant 04. Stardust 05. Cruising Down the River 06. Music, Music, Music 07. A Tree in the Meadow 08. Sentimental Me 09. Put Another Nickel in Music! Music! Music! 10. Sentimental Journey Disc 2 01. Can Anyone Explain No, No, No 02. String Along 03. Thirsty for Your Kisses 04. I Wanna Love You 05. I'll Still Love You 06. Do Nothin' Till You Hear from Me 07. The Wang Blues 08. Tumbling Tumbleweeds 09. My Favorite Song 10. You are My Sunshine ![]()
Seedów: 254
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-01-22 09:21:07
Rozmiar: 243.86 MB
Peerów: 55
Dodał: Uploader
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. „Pierwszy album był wizytówką, stopą w drzwiach, jeśli chcemy to tak nazwać. Cały czas bardzo ważne jest dla mnie, aby się zmieniać i ulepszać. Myślę też, że potrafię być w miarę obiektywna wobec własnej pracy i miałam szczęście, że udało mi się zebrać piosenki na „Lionheart”. Nie mam specjalnych patentów, ponieważ zawsze traktuję każdą piosenkę jako osobną całość i pracuję nad nią pojedynczo. Uwielbiam też rockowe piosenki, ale zazwyczaj są to tylko trzy akordy i nie wierzę w tego rodzaju pisanie. Lubię naprawdę mocną linię melodyczną i to była technika, której musiałam się nauczyć, ale wygląda na to, że mi się udało. W każdym razie jestem zadowolona”. – Kate Bush w wywiadzie dla prasy muzycznej po ukazaniu się drugiego albumu. Zawsze zastanawiałem się (i jak widać czynię to do dziś) dlaczego krytyka i fani nie lubią „Lionheart” tak bardzo, jak innych albumów Kate Bush. Jedyną sensowną odpowiedzią jest to, że spodziewano się płyty o podobnej „sile rażenia”, co debiut, lub nawet, co jest już absolutnie niemożliwe, większej. Przyznam się, że mój odbiór „Lionheart” jest zgoła inny. Niezakłócony nadmiernie rozbuchanymi oczekiwaniami, całkowicie odporny na niższe notowania i krytyczne recenzje. Wydaje mi się, że niezbyt uzasadnione rozczarowanie krytyki (i wytwórni z tytulu słabszej sprzedaży) przełożyło się na jakąś obiegową opinię, tyleż powszechną i ugruntowaną, co krzywdzącą. Robiąc tzw. risercz do recenzji, spytałem niektórych moich znajomych, co sądzą o tej płycie. Oczywiście najpopularniejszą odpowiedzią było „to najgorsza płyta Kate Bush, bardzo rzadko jej słucham”. Hmm… no może właśnie, za rzadko? W kulisy powstania „Lionheart” można zagłębić się w dowolnym artykule w „internetach”, nie będę się za bardzo więc rozpisywał. Ukazała się zaledwie dziewięć miesięcy po debiucie, w dodatku zaangażowanie w prace nad nią były ograniczone trasą koncertową. To rodzi pierwszą obiegową opinię krytyczną - płyta powstała w pośpiechu, odgrzano odrzuty z „The Kick Inside” i sięgnięto po mniej udane kompozycje z lat młodzieńczych. Prawda jest taka, że w większości materiał z „Lionheart” to utwory premierowe (poza bodajże trzema). Podobno „The Kick Inside” brzmi jak prawdziwe i autentyczne dzieło, a „Lionheart” jest pretensjonalne i zbyt mocno opiera się na strukturze swojego poprzednika. Wg mnie album jest po prostu bardziej spójny i jednolity. Pod tym względem to bardziej dojrzałe dzieło. Pamiętajmy, że druga płyta dla artysty to tzw. płyta „prawdy”. Historia muzyki notuje znacznie więcej oszałamiających debiutów, niż drugich płyt. Debiut Kate Bush „The Kick Inside” był piękną i intrygującą płytą z niesamowicie wyrafinowanymi tekstami i ciekawymi aranżacjami. Na tym tle „Lionheart” może jest nieco mniej zróżnicowany. Nie ma tu może tak wysokich, szalonych wzlotów, jak „Wuthering Heights”, ale i nie ma też żadnych słabych momentów. Efektem końcowym jest bardzo zgrabna i jednolicie brzmiąca kolekcja utworów, wyjątkowo dobrze zagrana w całości, śmiało i bez kompleksów przekraczająca drzwi art rocka, prog rocka, soft rocka, art popu. Te same drzwi, które tak udatnie zablokowała stopą „The Kick Inside”. No dobra… kluczem do „Lionheart” jest odrzucenie porównań. Warto spokojnie usiąść, położyć się, klęknąć, no nie wiem, cokolwiek, ale po prostu wsłuchać się dokładnie i wniknąć w płytę „Lionheart”, nie grzebiąc (nawet podświadomie) w „The Kick Inside”. I wtedy okazuje się, że „Lionheart” jest genialny w swych romantycznych i pięknie dziwacznych obrazach, tak charakterystycznych dla Kate Bush. Oczywistą główną atrakcją albumu jest wszechobecny wysoki, zmysłowy i emocjonalny wokal, teatralny wręcz sopran wokalistki. Nieodłącznym druhem jest zaś melodyjny fortepian. To są te przepiękne, szlachetne kamienie, które oprawiono w 24-karatowe złoto aranżacji i wykonania. Pięknie zgrane i poprowadzone są wokale drugoplanowe (celowo nie uzywam słowa „chórki” bo ono jest jakies zbyt mało znaczące, a tutaj te drugie plany są bardzo istotnymi elementami). Zespół muzyków staje na wyżynach – niesamowicie dopracowane (gdzie tu niby ten pośpiech?) aranżacje i brzmienie. Zwróćcie choćby uwagę na to, jak od pierwszych nut przez całość prowadzi bas – wysunięty nieco do przodu, ale nie agresywny. Wręcz przeciwnie, nadaje głębi, miękkości i „romantycznych dołów”. Nie w sensie uczuć, tylko brzmienia. Stonowane gitary elektryczne dodają lekko rockowych muśnięć, nie naruszając przewiewności i lekkości przestrzeni („In Search of Peter Pan”), a orkiestralne aranżacje (chociażby kabaretowe dęciaki drewniane w „Coffee Homeground”) są naprawdę na najwyższym poziomie. Płytę otwiera niesamowita sekwencja „Symphony In Blue”, „In Search Of Peter Pan” i „Wow”. No i teraz nie wiem… Czy jak napiszę, że „Symphony in Blue” mógłby spokojnie pojawić się na poprzednim albumie, to będę dalej grzebał w „The Kick Inside”, czy bardziej wyrażę swój zachwyt nad tym, jak dobry jest to kawałek? Przyjmijmy to drugie. Progresja akordów, bas i gitary są nieco w manierze najlepszych dokonań Supertramp, czy 10cc. Kolejna piosenka, fortepianowa ballada „In Search of Peter Pan”, jest już bardzo charakterystyczna dla stylu Kate Bush. Bez wątpienia to utwór z wczesnego okresu twórczości. Urokliwy, ale nie naiwny. Następnie pojawia się „Wow”. Chyba najbardziej chwytliwy utwór z płyty. Subtelna i wysublimowana orkiestrowa aranżacja od samego wstępu, przemyślane muzyczne zwroty, jak np. pnące się w górę glissanda w refrenie i pięknie stonowana końcówka. „Don’t Push Your Foot on the Heartbrake” to dynamiczny, rockowy kawałek w refrenie, jednak, gdy już już ma się rozpędzać, pomału „lirycznieje”. Bez względu na to, jak udziwniony jest w środku, początek i koniec doskonale wpisuje się w naturalną płynność albumu. Potem „Oh England, My Lionheart”, kawałek tak emocjonalnie patriotyczny, że aż ciarki przechodzą. Muzycznie to przeprzepiękna ballada, rzekłbym, że to jest już ten poziom, który określa się „piękna, że aż strach”. Momentami dochodzi do granicy, za którą czaić się może już tylko egzaltacja i pretensjonalność. Siłą tego utworu jest jednak to, że granica dobrego smaku nie zostaje w żadnym momencie przekroczona i możemy delektować się każdym dźwiękiem bez uczucia zażenowania. Dla mnie jest to jeden z najpiękniejszych utworów na albumie. Jest staromodny, bardzo angielski, w najbardziej tradycjonalistycznym tego słowa znaczeniu, wręcz elżbietański (ten szesnastowieczny, od Elżbiety I Tudor). Tak kończy się pierwsza strona, mamy chwilę na zadumę, na oddech, zanim przejdziemy do dalszej części. Co mamy do tej pory? Pięć wspaniałych utworów, ani jednej złej nuty, żadnej mielizny. Przed nami druga strona, nie chwalmy więc dnia przed zachodem słońca, ale czy to aby na pewno jest ta najgorsza płyta? Otwierający stronę B „Fullhouse” to kolejny z mocniejszych momentów na albumie, serwujący słuchaczowi mieszankę quasisymfonicznej atmosfery i energii prowadzącego śpiewu, ozdobiony klimatycznymi wokalami w tle. To utwór pełen pozornych dysonansów i jazzowego kolorytu. Zabawy z metrum i stylami (echa reggae w refrenie) i wysmakowane gitary. Wszystko to wydaje się w bardzo satysfakcjonujący sposób współgrać ze śpiewem. „In The Warm Room” to ten już bardzo znajomy klimat, lecz Kate Bush wyczarowuje w nim specyficzną atmosferę posługując się zmianami tonacji i ciekawą progresją akordów. To ten moment, gdy głos nie przeplata się z podkładem muzycznym, a zostaje niejako nań narzucony, w sensie lekkiej narzuty. A ponieważ jest zwiewny jak muślin, może się przesuwać w różne strony, nie tracąc jednak kontaktu z materią, którą przykrywa. No dobrze, muszę w końcu to z siebie wykrztusić – rewelacyjny „In The Warm Room” jest najsłabszym utworem z całej płyty… Boże, czemuś nie dał mi talentu pisania tak słabych kawałków!? „Kashka from Bagdad” to w warstwie lirycznej znów zabawa wieloznacznością, ironią, pastiszem. Gdyby ubrać ten kawałek w aranżacje z moogów i mellotronów, byłby to rasowy progrockowy killer. W zamian dostajemy jednak cudownie oszczędną, wręcz ascetyczną aranżanżację w lekko jazzującym klimacie. Żebyśmy całkiem nie odpłynęli, na ziemię sprowadza nas „Coffee Homeground”, kabaretowa piosenka z absurdalnym tekstem. Utwór tyleż zabawny i rozrywkowy, co niezwykle stylowy. Grande finale i dopełnienie całości stanowi „Hammer Horror”. Tytuł o tyle przewrotny, że w ogóle nie jest o wytwórni Hammer, znanej z horrorów. Natomiast opowieść o aktorze, którego nawiedza duch innego aktora, zmarłego podczas kręcenia filmu, mogłaby posłużyć właśnie jako kanwa scenariusza horroru klasy B. Wstęp godny romantyków rosyjskich przechodzi w teatralną piosenkę z refrenem opartym na „groźnych” smykach i obniżonym dźwięku bębna. Nie szedłbym tak daleko, aby aranż tej piosenki określić mianem przesadnego, wagnerowskiego, ale na pewno jest odpowiednio dramatyczny, filmowy, z gongiem wieszczącym koniec spektaklu. Trzydzieści siedem minut, w czasie których nie sposób się nudzić. Ok, może moje bezkrytyczne podejście do twórczości Kate Bush przesłania mi niedostatki tej płyty, a może moja wrażliwość jest na innym poziomie, bo uważam, że jest bardzo, bardzo dobry album. Łagodny, ale nie mdły. Spójny, jednorodny, ale nie nudny. To po prostu album, który trzeba słuchać od deski do deski, bowiem wszystkie utwory znakomicie się uzupełniają i tworzą jedną całość. Na tej płycie po raz kolejny Kate Bush zabiera muzykę pop tam, gdzie ta muzyka jeszcze nie była. To już nieco inne miejsce niż to na „The Kick Inside”. „Lionheart” tworzy naturalny pomost pomiędzy tym niewinnym, młodzieńczym optymizmem, naturalną świeżością, pasją, a głosem artystki dojrzałej, doskonale zorientowanej w swoim potencjale i umiejętnościach, mającej pełna kontrolę nad procesem twórczym i produkcją, nie bojącej się eksperymentować. „Lionheart” jest takim, jedynym w swoim rodzaju doświadczeniem, którego nie znajdziesz na „The Kick Inside”, ani na „Never For Ever”. Płyta zapomniana, obarczona absolutnie krzywdzącym piętnem tej najgorszej w dorobku Kate Bush, na której moim zdaniem artystka po raz drugi udowadnia, że ma do zaoferowania coś wyjątkowego i niezwykłego, momentami wręcz ekscytującego. Obok „The Kick Inside”, na tym albumie da się jeszcze odczuć tę szczególną, intymną wręcz więź ze słuchaczem. Wraz z dojrzałością i złożonością kolejnych płyt ta więź maleje, zamienia się bardziej w podziw, który wynosi co prawda na piedestały, ale tym samym nie jest już tak bliskim uczuciem. „Lionheart” to pełny, przemyślany album, który, jeśli mogę tak to ująć „zestarzał się” o niebo lepiej niż „The Kick Inside”. No cóż, może faktycznie moja wrażliwość jest specyficzna i jednostkowa i zwichrowana. Jeśli tak jest, to bardzo dobrze. Nie muszę się jeszcze ranić, by zobaczyć, czy jeszcze coś czuję. Jeśli dam ocenę [10/10], to zostanę posądzony o nadmierną egzaltację. Jeśli napiszę [9/10], niechcący potwiedzę coś z czym się nie zgadzam, a mianowicie że jest to najsłabsza płyta Kate Bush. Nie dam więc żadnej oceny, niech każdy zrobi to sam, jeśli już bardzo chce. Ale nie wcześniej niż po poświęceniu temu albumowi takiej porcji uwagi, na jaką on niewątpliwie zasługuje. Robert Marciniak Drugi album Kate Bush ukazał się zaledwie 9 miesięcy po swoim poprzedniku, „The Kick Inside”. Patrząc na całą dyskografię brytyjskiej wokalistki i jej wieloletnie odstępy między albumami, to rzeczywiście nagranie płyty w 9 miesięcy nie jest w jej stylu; Bush znana jest ze swojej perfekcyjności, a „Lionheart” było wymogiem wytwórni. Po latach artystka przyznała, że jak na tak krótki czas jest to dobra płyta, ale nie jest z niej do końca zadowolona. Album nie różni się znacznie od swojego poprzednika. Ponownie wykorzystano teksty, które Bush napisała jako nastolatka (podobno w latach 70. zarejestrowano setki takich piosenek i najprawdopodobniej nigdy ich nie usłyszymy), tylko trzy kompozycje napisano „na świeżo”. Pierwsze „Symphony in Blue” to jeden z moich faworytów – to beztroska popowa kompozycja, w której Bush balansuje na granicy jawy i snu. Mniej podoba mi się niepokojące „Fullhouse”, w którym artystka wysokim głosem upomina „Remember yourself / you’ve got a fullhouse in your head tonight”. Najmniej podoba mi się przedobrzone przez swoją teatralność i wokalizy „Coffee Homeground”. Nie zabrakło fortepianowych kawałków, które są wizytówką Bush. Zmysłowe „In the Warm Room” nawiązuje do “Feel It” z poprzedniego albumu; 20-letnia wokalistka po raz kolejny udowodniła, że nie ma oporów w przed wykonywaniem utworów o tematyce erotycznej (z resztą jak śpiewa w “Symphony in Blue”: “The more I think about sex the better it gets”). Natomiast folkowe „Oh England My Lionheart”, w którym pobrzękuje klawesyn jest piękną odą do ojczyzny artystki. Słabiej brzmią żywsze kompozycje o rockowym charakterze – kiedy „Hammer Horror” jeszcze zyskuje poprzez swoją melodyjność i chwytliwy refren, to w „Don’t Push Your Foot on Heartbreak” podobają mi się jedynie piski Bush w refrenie. Za najgorszy utwór uważam „Wow” – nie dość, że jego warstwa liryczna kuleje, to irytuje mnie to, że wokalistka wyje w nim jak syrena. Warto też wspomnieć o intrygującym kawałku „Kashka From Baghdad”, obok którego nie można przejść obojętnie, może dlatego że opowieść o Kashce z Bagdadu, która żyje na kocią łapę z jakimś typem, jest po prostu intrygująca. „Lionheart” nie powtórzyło sukcesu poprzednika, ba, to jedyny album Kate Bush, który nie załapał się do pierwszej piątki w UK. Nie uważam go jednak za słabszy – tak samo zachwycam się wybranymi utworami i pomijam pozostałe. Brakuje mi jednak na nim hitu na miarę „Wuthering Heights” czy małych arcydzieł takich jak „The Man with a Child in His Eyes” czy „Moving”. Wciąż słuchanie 20-letniej wokalistki to przyjemność – młoda artystka uwodzi swoją dziewczęcością, zachwyca świetnie napisanymi tekstami i sprawia, że do jej muzyki chce się wracać po 4 dekadach. Szafir ..::TRACK-LIST::.. 1. Symphony In Blue 3:34 2. In Search Of Peter Pan 3:46 3. Wow 3:58 4. Don't Push Your Foot On The Heartbrake 3:11 5. Oh England My Lionheart 3:09 6. Fullhouse 3:13 7. In The Warm Room 3:33 8. Kashka From Baghdad 3:55 9. Coffee Homeground 3:38 10. Hammer Horror 4:37 ..::OBSADA::.. Kate Bush - vocals, piano, assistant arranger, harmony vocals (4, 5) Andrew Powell - arranger, joanna strumentum (8), harmonium (10) Duncan Mackay - Fender Rhodes (1, 2, 4), synthesizer (3, 9, 10) 4B - synthesizer (3) Francis Monkman - harpsichord (4, 5), Hammond organ (6) Richard Harvey - recorders (5) Ian Bairnson - electric guitar (1–4, 6, 10), acoustic guitar (2, 10), rhythm guitar (9) Paddy Bush - mandolins (3), harmony vocals (4, 5, 8), slide guitar (4), strumento de porco (pig's-head psaltery), mandocello and pan flute (8) Brian Bath - guitars (3) David Paton - bass guitar (1, 2, 4, 6, 9) Del Palmer - bass guitar (3, 8, 10) Stuart Elliott - drums (1, 2, 4, 6, 9, 10), percussion (1, 8, 9) Charlie Morgan - drums (3, 8) David Katz - orchestral contractor (for unnamed session orchestra: 9, 10) https://www.youtube.com/watch?v=3KKgC67wU50 SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-01-20 16:49:56
Rozmiar: 87.08 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::.. „Pierwszy album był wizytówką, stopą w drzwiach, jeśli chcemy to tak nazwać. Cały czas bardzo ważne jest dla mnie, aby się zmieniać i ulepszać. Myślę też, że potrafię być w miarę obiektywna wobec własnej pracy i miałam szczęście, że udało mi się zebrać piosenki na „Lionheart”. Nie mam specjalnych patentów, ponieważ zawsze traktuję każdą piosenkę jako osobną całość i pracuję nad nią pojedynczo. Uwielbiam też rockowe piosenki, ale zazwyczaj są to tylko trzy akordy i nie wierzę w tego rodzaju pisanie. Lubię naprawdę mocną linię melodyczną i to była technika, której musiałam się nauczyć, ale wygląda na to, że mi się udało. W każdym razie jestem zadowolona”. – Kate Bush w wywiadzie dla prasy muzycznej po ukazaniu się drugiego albumu. Zawsze zastanawiałem się (i jak widać czynię to do dziś) dlaczego krytyka i fani nie lubią „Lionheart” tak bardzo, jak innych albumów Kate Bush. Jedyną sensowną odpowiedzią jest to, że spodziewano się płyty o podobnej „sile rażenia”, co debiut, lub nawet, co jest już absolutnie niemożliwe, większej. Przyznam się, że mój odbiór „Lionheart” jest zgoła inny. Niezakłócony nadmiernie rozbuchanymi oczekiwaniami, całkowicie odporny na niższe notowania i krytyczne recenzje. Wydaje mi się, że niezbyt uzasadnione rozczarowanie krytyki (i wytwórni z tytulu słabszej sprzedaży) przełożyło się na jakąś obiegową opinię, tyleż powszechną i ugruntowaną, co krzywdzącą. Robiąc tzw. risercz do recenzji, spytałem niektórych moich znajomych, co sądzą o tej płycie. Oczywiście najpopularniejszą odpowiedzią było „to najgorsza płyta Kate Bush, bardzo rzadko jej słucham”. Hmm… no może właśnie, za rzadko? W kulisy powstania „Lionheart” można zagłębić się w dowolnym artykule w „internetach”, nie będę się za bardzo więc rozpisywał. Ukazała się zaledwie dziewięć miesięcy po debiucie, w dodatku zaangażowanie w prace nad nią były ograniczone trasą koncertową. To rodzi pierwszą obiegową opinię krytyczną - płyta powstała w pośpiechu, odgrzano odrzuty z „The Kick Inside” i sięgnięto po mniej udane kompozycje z lat młodzieńczych. Prawda jest taka, że w większości materiał z „Lionheart” to utwory premierowe (poza bodajże trzema). Podobno „The Kick Inside” brzmi jak prawdziwe i autentyczne dzieło, a „Lionheart” jest pretensjonalne i zbyt mocno opiera się na strukturze swojego poprzednika. Wg mnie album jest po prostu bardziej spójny i jednolity. Pod tym względem to bardziej dojrzałe dzieło. Pamiętajmy, że druga płyta dla artysty to tzw. płyta „prawdy”. Historia muzyki notuje znacznie więcej oszałamiających debiutów, niż drugich płyt. Debiut Kate Bush „The Kick Inside” był piękną i intrygującą płytą z niesamowicie wyrafinowanymi tekstami i ciekawymi aranżacjami. Na tym tle „Lionheart” może jest nieco mniej zróżnicowany. Nie ma tu może tak wysokich, szalonych wzlotów, jak „Wuthering Heights”, ale i nie ma też żadnych słabych momentów. Efektem końcowym jest bardzo zgrabna i jednolicie brzmiąca kolekcja utworów, wyjątkowo dobrze zagrana w całości, śmiało i bez kompleksów przekraczająca drzwi art rocka, prog rocka, soft rocka, art popu. Te same drzwi, które tak udatnie zablokowała stopą „The Kick Inside”. No dobra… kluczem do „Lionheart” jest odrzucenie porównań. Warto spokojnie usiąść, położyć się, klęknąć, no nie wiem, cokolwiek, ale po prostu wsłuchać się dokładnie i wniknąć w płytę „Lionheart”, nie grzebiąc (nawet podświadomie) w „The Kick Inside”. I wtedy okazuje się, że „Lionheart” jest genialny w swych romantycznych i pięknie dziwacznych obrazach, tak charakterystycznych dla Kate Bush. Oczywistą główną atrakcją albumu jest wszechobecny wysoki, zmysłowy i emocjonalny wokal, teatralny wręcz sopran wokalistki. Nieodłącznym druhem jest zaś melodyjny fortepian. To są te przepiękne, szlachetne kamienie, które oprawiono w 24-karatowe złoto aranżacji i wykonania. Pięknie zgrane i poprowadzone są wokale drugoplanowe (celowo nie uzywam słowa „chórki” bo ono jest jakies zbyt mało znaczące, a tutaj te drugie plany są bardzo istotnymi elementami). Zespół muzyków staje na wyżynach – niesamowicie dopracowane (gdzie tu niby ten pośpiech?) aranżacje i brzmienie. Zwróćcie choćby uwagę na to, jak od pierwszych nut przez całość prowadzi bas – wysunięty nieco do przodu, ale nie agresywny. Wręcz przeciwnie, nadaje głębi, miękkości i „romantycznych dołów”. Nie w sensie uczuć, tylko brzmienia. Stonowane gitary elektryczne dodają lekko rockowych muśnięć, nie naruszając przewiewności i lekkości przestrzeni („In Search of Peter Pan”), a orkiestralne aranżacje (chociażby kabaretowe dęciaki drewniane w „Coffee Homeground”) są naprawdę na najwyższym poziomie. Płytę otwiera niesamowita sekwencja „Symphony In Blue”, „In Search Of Peter Pan” i „Wow”. No i teraz nie wiem… Czy jak napiszę, że „Symphony in Blue” mógłby spokojnie pojawić się na poprzednim albumie, to będę dalej grzebał w „The Kick Inside”, czy bardziej wyrażę swój zachwyt nad tym, jak dobry jest to kawałek? Przyjmijmy to drugie. Progresja akordów, bas i gitary są nieco w manierze najlepszych dokonań Supertramp, czy 10cc. Kolejna piosenka, fortepianowa ballada „In Search of Peter Pan”, jest już bardzo charakterystyczna dla stylu Kate Bush. Bez wątpienia to utwór z wczesnego okresu twórczości. Urokliwy, ale nie naiwny. Następnie pojawia się „Wow”. Chyba najbardziej chwytliwy utwór z płyty. Subtelna i wysublimowana orkiestrowa aranżacja od samego wstępu, przemyślane muzyczne zwroty, jak np. pnące się w górę glissanda w refrenie i pięknie stonowana końcówka. „Don’t Push Your Foot on the Heartbrake” to dynamiczny, rockowy kawałek w refrenie, jednak, gdy już już ma się rozpędzać, pomału „lirycznieje”. Bez względu na to, jak udziwniony jest w środku, początek i koniec doskonale wpisuje się w naturalną płynność albumu. Potem „Oh England, My Lionheart”, kawałek tak emocjonalnie patriotyczny, że aż ciarki przechodzą. Muzycznie to przeprzepiękna ballada, rzekłbym, że to jest już ten poziom, który określa się „piękna, że aż strach”. Momentami dochodzi do granicy, za którą czaić się może już tylko egzaltacja i pretensjonalność. Siłą tego utworu jest jednak to, że granica dobrego smaku nie zostaje w żadnym momencie przekroczona i możemy delektować się każdym dźwiękiem bez uczucia zażenowania. Dla mnie jest to jeden z najpiękniejszych utworów na albumie. Jest staromodny, bardzo angielski, w najbardziej tradycjonalistycznym tego słowa znaczeniu, wręcz elżbietański (ten szesnastowieczny, od Elżbiety I Tudor). Tak kończy się pierwsza strona, mamy chwilę na zadumę, na oddech, zanim przejdziemy do dalszej części. Co mamy do tej pory? Pięć wspaniałych utworów, ani jednej złej nuty, żadnej mielizny. Przed nami druga strona, nie chwalmy więc dnia przed zachodem słońca, ale czy to aby na pewno jest ta najgorsza płyta? Otwierający stronę B „Fullhouse” to kolejny z mocniejszych momentów na albumie, serwujący słuchaczowi mieszankę quasisymfonicznej atmosfery i energii prowadzącego śpiewu, ozdobiony klimatycznymi wokalami w tle. To utwór pełen pozornych dysonansów i jazzowego kolorytu. Zabawy z metrum i stylami (echa reggae w refrenie) i wysmakowane gitary. Wszystko to wydaje się w bardzo satysfakcjonujący sposób współgrać ze śpiewem. „In The Warm Room” to ten już bardzo znajomy klimat, lecz Kate Bush wyczarowuje w nim specyficzną atmosferę posługując się zmianami tonacji i ciekawą progresją akordów. To ten moment, gdy głos nie przeplata się z podkładem muzycznym, a zostaje niejako nań narzucony, w sensie lekkiej narzuty. A ponieważ jest zwiewny jak muślin, może się przesuwać w różne strony, nie tracąc jednak kontaktu z materią, którą przykrywa. No dobrze, muszę w końcu to z siebie wykrztusić – rewelacyjny „In The Warm Room” jest najsłabszym utworem z całej płyty… Boże, czemuś nie dał mi talentu pisania tak słabych kawałków!? „Kashka from Bagdad” to w warstwie lirycznej znów zabawa wieloznacznością, ironią, pastiszem. Gdyby ubrać ten kawałek w aranżacje z moogów i mellotronów, byłby to rasowy progrockowy killer. W zamian dostajemy jednak cudownie oszczędną, wręcz ascetyczną aranżanżację w lekko jazzującym klimacie. Żebyśmy całkiem nie odpłynęli, na ziemię sprowadza nas „Coffee Homeground”, kabaretowa piosenka z absurdalnym tekstem. Utwór tyleż zabawny i rozrywkowy, co niezwykle stylowy. Grande finale i dopełnienie całości stanowi „Hammer Horror”. Tytuł o tyle przewrotny, że w ogóle nie jest o wytwórni Hammer, znanej z horrorów. Natomiast opowieść o aktorze, którego nawiedza duch innego aktora, zmarłego podczas kręcenia filmu, mogłaby posłużyć właśnie jako kanwa scenariusza horroru klasy B. Wstęp godny romantyków rosyjskich przechodzi w teatralną piosenkę z refrenem opartym na „groźnych” smykach i obniżonym dźwięku bębna. Nie szedłbym tak daleko, aby aranż tej piosenki określić mianem przesadnego, wagnerowskiego, ale na pewno jest odpowiednio dramatyczny, filmowy, z gongiem wieszczącym koniec spektaklu. Trzydzieści siedem minut, w czasie których nie sposób się nudzić. Ok, może moje bezkrytyczne podejście do twórczości Kate Bush przesłania mi niedostatki tej płyty, a może moja wrażliwość jest na innym poziomie, bo uważam, że jest bardzo, bardzo dobry album. Łagodny, ale nie mdły. Spójny, jednorodny, ale nie nudny. To po prostu album, który trzeba słuchać od deski do deski, bowiem wszystkie utwory znakomicie się uzupełniają i tworzą jedną całość. Na tej płycie po raz kolejny Kate Bush zabiera muzykę pop tam, gdzie ta muzyka jeszcze nie była. To już nieco inne miejsce niż to na „The Kick Inside”. „Lionheart” tworzy naturalny pomost pomiędzy tym niewinnym, młodzieńczym optymizmem, naturalną świeżością, pasją, a głosem artystki dojrzałej, doskonale zorientowanej w swoim potencjale i umiejętnościach, mającej pełna kontrolę nad procesem twórczym i produkcją, nie bojącej się eksperymentować. „Lionheart” jest takim, jedynym w swoim rodzaju doświadczeniem, którego nie znajdziesz na „The Kick Inside”, ani na „Never For Ever”. Płyta zapomniana, obarczona absolutnie krzywdzącym piętnem tej najgorszej w dorobku Kate Bush, na której moim zdaniem artystka po raz drugi udowadnia, że ma do zaoferowania coś wyjątkowego i niezwykłego, momentami wręcz ekscytującego. Obok „The Kick Inside”, na tym albumie da się jeszcze odczuć tę szczególną, intymną wręcz więź ze słuchaczem. Wraz z dojrzałością i złożonością kolejnych płyt ta więź maleje, zamienia się bardziej w podziw, który wynosi co prawda na piedestały, ale tym samym nie jest już tak bliskim uczuciem. „Lionheart” to pełny, przemyślany album, który, jeśli mogę tak to ująć „zestarzał się” o niebo lepiej niż „The Kick Inside”. No cóż, może faktycznie moja wrażliwość jest specyficzna i jednostkowa i zwichrowana. Jeśli tak jest, to bardzo dobrze. Nie muszę się jeszcze ranić, by zobaczyć, czy jeszcze coś czuję. Jeśli dam ocenę [10/10], to zostanę posądzony o nadmierną egzaltację. Jeśli napiszę [9/10], niechcący potwiedzę coś z czym się nie zgadzam, a mianowicie że jest to najsłabsza płyta Kate Bush. Nie dam więc żadnej oceny, niech każdy zrobi to sam, jeśli już bardzo chce. Ale nie wcześniej niż po poświęceniu temu albumowi takiej porcji uwagi, na jaką on niewątpliwie zasługuje. Robert Marciniak Drugi album Kate Bush ukazał się zaledwie 9 miesięcy po swoim poprzedniku, „The Kick Inside”. Patrząc na całą dyskografię brytyjskiej wokalistki i jej wieloletnie odstępy między albumami, to rzeczywiście nagranie płyty w 9 miesięcy nie jest w jej stylu; Bush znana jest ze swojej perfekcyjności, a „Lionheart” było wymogiem wytwórni. Po latach artystka przyznała, że jak na tak krótki czas jest to dobra płyta, ale nie jest z niej do końca zadowolona. Album nie różni się znacznie od swojego poprzednika. Ponownie wykorzystano teksty, które Bush napisała jako nastolatka (podobno w latach 70. zarejestrowano setki takich piosenek i najprawdopodobniej nigdy ich nie usłyszymy), tylko trzy kompozycje napisano „na świeżo”. Pierwsze „Symphony in Blue” to jeden z moich faworytów – to beztroska popowa kompozycja, w której Bush balansuje na granicy jawy i snu. Mniej podoba mi się niepokojące „Fullhouse”, w którym artystka wysokim głosem upomina „Remember yourself / you’ve got a fullhouse in your head tonight”. Najmniej podoba mi się przedobrzone przez swoją teatralność i wokalizy „Coffee Homeground”. Nie zabrakło fortepianowych kawałków, które są wizytówką Bush. Zmysłowe „In the Warm Room” nawiązuje do “Feel It” z poprzedniego albumu; 20-letnia wokalistka po raz kolejny udowodniła, że nie ma oporów w przed wykonywaniem utworów o tematyce erotycznej (z resztą jak śpiewa w “Symphony in Blue”: “The more I think about sex the better it gets”). Natomiast folkowe „Oh England My Lionheart”, w którym pobrzękuje klawesyn jest piękną odą do ojczyzny artystki. Słabiej brzmią żywsze kompozycje o rockowym charakterze – kiedy „Hammer Horror” jeszcze zyskuje poprzez swoją melodyjność i chwytliwy refren, to w „Don’t Push Your Foot on Heartbreak” podobają mi się jedynie piski Bush w refrenie. Za najgorszy utwór uważam „Wow” – nie dość, że jego warstwa liryczna kuleje, to irytuje mnie to, że wokalistka wyje w nim jak syrena. Warto też wspomnieć o intrygującym kawałku „Kashka From Baghdad”, obok którego nie można przejść obojętnie, może dlatego że opowieść o Kashce z Bagdadu, która żyje na kocią łapę z jakimś typem, jest po prostu intrygująca. „Lionheart” nie powtórzyło sukcesu poprzednika, ba, to jedyny album Kate Bush, który nie załapał się do pierwszej piątki w UK. Nie uważam go jednak za słabszy – tak samo zachwycam się wybranymi utworami i pomijam pozostałe. Brakuje mi jednak na nim hitu na miarę „Wuthering Heights” czy małych arcydzieł takich jak „The Man with a Child in His Eyes” czy „Moving”. Wciąż słuchanie 20-letniej wokalistki to przyjemność – młoda artystka uwodzi swoją dziewczęcością, zachwyca świetnie napisanymi tekstami i sprawia, że do jej muzyki chce się wracać po 4 dekadach. Szafir ..::TRACK-LIST::.. 1. Symphony In Blue 3:34 2. In Search Of Peter Pan 3:46 3. Wow 3:58 4. Don't Push Your Foot On The Heartbrake 3:11 5. Oh England My Lionheart 3:09 6. Fullhouse 3:13 7. In The Warm Room 3:33 8. Kashka From Baghdad 3:55 9. Coffee Homeground 3:38 10. Hammer Horror 4:37 ..::OBSADA::.. Kate Bush - vocals, piano, assistant arranger, harmony vocals (4, 5) Andrew Powell - arranger, joanna strumentum (8), harmonium (10) Duncan Mackay - Fender Rhodes (1, 2, 4), synthesizer (3, 9, 10) 4B - synthesizer (3) Francis Monkman - harpsichord (4, 5), Hammond organ (6) Richard Harvey - recorders (5) Ian Bairnson - electric guitar (1–4, 6, 10), acoustic guitar (2, 10), rhythm guitar (9) Paddy Bush - mandolins (3), harmony vocals (4, 5, 8), slide guitar (4), strumento de porco (pig's-head psaltery), mandocello and pan flute (8) Brian Bath - guitars (3) David Paton - bass guitar (1, 2, 4, 6, 9) Del Palmer - bass guitar (3, 8, 10) Stuart Elliott - drums (1, 2, 4, 6, 9, 10), percussion (1, 8, 9) Charlie Morgan - drums (3, 8) David Katz - orchestral contractor (for unnamed session orchestra: 9, 10) https://www.youtube.com/watch?v=3KKgC67wU50 SEED 15:00-22:00. POLECAM!!! ![]()
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-01-20 16:45:35
Rozmiar: 194.80 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...( Info )...
Artist...............: Marianne Mirage Album................: Teatro Genre................: Pop Year.................: 2025 Codec................: reference libFLAC 1.4.3 ...( TrackList )... 001. Marianne Mirage - Chiudi Gli Occhi 002. Marianne Mirage - Cielo 003. Marianne Mirage - Baci 004. Marianne Mirage - Tramontana 005. Marianne Mirage - Venere 006. Marianne Mirage - Senza Ridere 007. Marianne Mirage - Iride 008. Marianne Mirage - Due Anime 009. Marianne Mirage - La Canzone Del Vampiro ![]()
Seedów: 70
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-01-20 09:28:43
Rozmiar: 336.63 MB
Peerów: 23
Dodał: Uploader
Opis
...( Info )...
Artist: Michael Bolton Album: Spark of Light (Deluxe) Year: 2024 Quality: FLAC 24Bit-44.1kHz ...( TrackList )... 01. Spark of Light 02. Running Out of Ways 03. Eyes on You 04. Beautiful World 05. Whatever She Wants 06. Just The Beginning 07. Safe 08. Home 09. We Could Be Something 10. Out of the Ashes 11. One Life 12. Somebody To You 13. Spark of Light (Sunset Guitar Session) 14. Beautiful World (Unplugged Version) 15. When A Man Loves A Woman (Live) ![]()
Seedów: 527
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-01-17 21:49:57
Rozmiar: 575.66 MB
Peerów: 139
Dodał: Uploader
Opis
...( Info )...
Artist: Malcolm Vaughan Album: Essential Classics Vol. 645 Malcolm Vaughan Year: 2024 Genre: Traditional pop Quality: FLAC 16Bit-44.1kHz ...( TrackList )... Disc 1 01. My Special Angel 02. St Therese of the Roses 03. More than Ever 04. Everyday of My Life 05. Wait for Me 06. Chapel of the Roses 07. If You Were the Only Girl in the World 08. To Be Loved 09. Oh My Papa 10. The Heart of a Child Disc 2 01. You'll Never Walk Alone 02. With your Love 03. The World is Mine 04. Willingly 05. Only You (And You Alone) 06. Hello Young Lovers 07. Love Me as Though there was No Tomorrow 08. Miss You 09. The Holy City 10. My Foolish Heart ![]()
Seedów: 258
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-01-16 12:47:41
Rozmiar: 252.35 MB
Peerów: 178
Dodał: Uploader
Opis
...( Info )...
Artist...............: Alanis Morissette Album................: Supposed Former Infatuation Junkie (Thank U Edition) Genre................: Pop Year.................: 2024 Codec................: reference libFLAC 1.4.3 ...( TrackList )... 001. Alanis Morissette - Front Row 002. Alanis Morissette - Baba 003. Alanis Morissette - Thank U 004. Alanis Morissette - Are You Still Mad 005. Alanis Morissette - Sympathetic Character 006. Alanis Morissette - That I Would Be Good 007. Alanis Morissette - The Couch 008. Alanis Morissette - Can't Not 009. Alanis Morissette - UR 010. Alanis Morissette - I Was Hoping 011. Alanis Morissette - One 012. Alanis Morissette - Would Not Come 013. Alanis Morissette - Unsent 014. Alanis Morissette - So Pure 015. Alanis Morissette - Joining You 016. Alanis Morissette - Heart of the House 017. Alanis Morissette - Your Congratulations 018. Alanis Morissette - Pollyanna Flower 019. Alanis Morissette - These Are the Thoughts 020. Alanis Morissette - Death of Cinderella 021. Alanis Morissette - Uninvited (Demo) 022. Alanis Morissette - Uninvited (Freemasons Remix) ![]()
Seedów: 263
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-01-15 08:43:15
Rozmiar: 566.97 MB
Peerów: 32
Dodał: Uploader
Opis
Artist...............: Eurythmics
Album................: Live 1983-1989 (Live) Genre................: Pop Year.................: 1993 001. Eurythmics - Never Gonna Cry Again (Live) 002. Eurythmics - Love Is A Stranger (Live) 003. Eurythmics - Sweet Dreams (Are Made Of This) (Live) 004. Eurythmics - This City Never Sleeps (Live) 005. Eurythmics - Somebody Told Me (Live) 006. Eurythmics - Who's That Girl (Live) 007. Eurythmics - Right By Your Side (Live) 008. Eurythmics - Here Comes the Rain Again (Live) 009. Eurythmics - Sex Crime (1984) (Live) 010. Eurythmics - I Love You Like A Ball And Chain (Live) 011. Annie Lennox - Would I Lie to You (Live) 012. Eurythmics - There Must Be An Angel (Playing With My Heart) (Live) 013. Eurythmics - Thorn In My Side (Live) 014. Eurythmics - Let's Go (Live) 015. Eurythmics - Missionary Man (Live) 016. Eurythmics - The Last Time (Live) 017. Eurythmics - Miracle Of Love (Live) 018. Eurythmics - I Need A Man (Live) 019. Eurythmics - We Two Are One (Live) 020. Eurythmics - (My My) Baby's Gonna Cry (Live) 021. Eurythmics - Don't Ask Me Why (Live) 022. Eurythmics - Angel (Live) ![]()
Seedów: 421
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-01-14 16:04:53
Rozmiar: 700.34 MB
Peerów: 76
Dodał: Uploader
Opis
...( Info )...
Artist...............: Nada Album................: Le Piu' Belle Canzoni Di Nada Genre................: Pop Rock Year.................: 1998 Codec................: reference libFLAC 1.4.3 ...( TrackList )... 001. Nada - Pasticcio Universale 002. Nada - Ti Stringero 003. Nada - Dolce Piu' Dolce 004. Nada - Fandango 005. Nada - Candida Follia 006. Nada - Dimmi Che Mi Ami, Che Mi Ami, Che Tu Ami Solo Me 007. Nada - Rosa 008. Nada - Tentazioni 009. Nada - Febbre Senza Malattia 010. Nada - Noi ![]()
Seedów: 39
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-01-05 08:30:21
Rozmiar: 284.04 MB
Peerów: 7
Dodał: Uploader
Opis
...( Info )...
Artist: Various Artists Album: K-Pop House Party Year: 2024 Format: mp3 320 kbps ...( TrackList )... 01. IVE - After LIKE 02. aespa - Spicy 03. ITZY - Cheshire 04. NewJeans - OMG 05. JEON SOMI - Fast Forward 06. (G)I-DLE - Nxde 07. BLACKPINK - Shut Down 08. LE SSERAFIM - ANTIFRAGILE 09. NewJeans - Ditto 10. Kara - WHEN I MOVE 11. Jessi - ZOOM 12. B.I - BTBT 13. TOMORROW X TOGETHER - Good Boy Gone Bad 14. Red Velvet - Feel My Rhythm 15. BLACKPINK - Pink Venom 16. (G)I-DLE - TOMBOY 17. NCT 127 - 2 Baddies 18. SEVENTEEN - HOT 19. IVE - LOVE DIVE 20. Got7 - NANANA 21. NCT DREAM - Beatbox 22. Psy - That That (prod. & feat. SUGA of BTS) (prod. SUGA) 23. NCT DREAM - 버퍼링 Glitch Mode 24. Stray Kids - MANIAC 25. STAYC - RUN2U 26. BTOB - The Song 27. Jay Park - GANADARA (Feat. IU) 28. Solar - HONEY 29. TAEYEON - Can't Control Myself 30. Dreamcatcher - MAISON 31. Bigbang - Still Life 32. TAEYONG - Love Theory 33. BTS - Dynamite 34. TWICE - MORE & MORE 35. Eric Nam - Paradise 36. Alesso - Going Dumb (with Stray Kids) 37. Stray Kids - God’s Menu 38. SUPER JUNIOR - 2YA2YAO! 39. WINNER - Hold 40. JENNIE - SOLO 41. BTS - Boy With Luv (feat. Halsey) 42. ZICO - Any song 43. DPR LIVE - OUT OF CONTROL 44. Stray Kids - MIROH 45. SUNMI - LALALAY 46. IZ_ONE - DAYDREAM 47. ATEEZ - Horizon 48. Red Velvet - 짐살라빔 Zimzalabim 49. SEVENTEEN - HIT 50. MONSTA X - Play It Cool 51. momoland - Thumbs Up 52. TOMORROW X TOGETHER - PUMA 53. JEON SOMI - What You Waiting For 54. TAEYEON - 사계 Four Seasons 55. HyunA - FLOWER SHOWER 56. Got7 - Lullaby 57. ATEEZ - ILLUSION 58. Wjsn - As You Wish 59. CLC - Devil 60. Bigbang - BANG BANG BANG 61. NCT 127 - 소방차 Fire Truck 62. Red Velvet - 피카부 Peek-A-Boo 63. MAMAMOO - HIP 64. K_DA - THE BADDEST 65. SuperM - Jopping ![]()
Seedów: 192
Komentarze: 0
Data dodania:
2025-01-01 11:17:01
Rozmiar: 492.64 MB
Peerów: 268
Dodał: Uploader
Opis
...( Info )...
Artist...............: Nada Album................: Nada Genre................: Pop Rock Year.................: 1969 Codec................: reference libFLAC 1.4.3 ...( TrackList )... 001. Nada - Senza te 002. Nada - Ma Che Freddo Fa 003. Nada - Dai vieni qui 004. Nada - Cuore stanco 005. Nada - Ritornerà vicino a me 006. Nada - Per te per me 007. Nada - Biancaneve 008. Nada - Se tu ragazzo mio 009. Nada - Una Rondine bianca 010. Nada - Una Donna Sola 011. Nada - Les bicyclettes de Belsize 012. Nada - Yellow Submarine ![]()
Seedów: 66
Komentarze: 0
Data dodania:
2024-12-31 16:05:07
Rozmiar: 209.65 MB
Peerów: 7
Dodał: Uploader
Opis
...( Info )...
Artist...............: ABBA Album................: Thank You For The Music [4CD] Genre................: Pop Year.................: 1983 Codec................: reference libFLAC 1.4.3 ...( TrackList )... 001. People Need Love 002. Another Town, Another Train 003. He Is Your Brother 004. Love Isn't Easy (But It Sure Is Hard Enough) 005. Ring Ring (English Version) 006. Waterloo 007. Hasta Manana 008. Honey, Honey 009. Dance (While The Music Still Goes On) 010. So Long 011. I've Been Waiting For You 012. I Do, I Do, I Do, I Do, I Do 013. SOS 014. Mamma Mia 015. Fernando 016. Dancing Queen 017. That's Me 018. When I Kissed The Teacher 019. Money, Money, Money 020. Crazy World 021. My Love, My Life 022. Knowing Me, Knowing You 023. Happy Hawaii 024. The Name Of The Game (Edit) 025. I Wonder (Departure) (Live From Sydney Showground, Australia - 1977) 026. Eagle (Long Version) 027. Take A Chance On Me 028. Thank You For The Music 029. Summer Night City (Long Version) 030. Chiquitita 031. Lovelight (Remixed Edit Version) 032. Does Your Mother Know 033. Voulez-Vous (Edit) 034. Angeleyes 035. Gimme! Gimme! Gimme! (A Man After Midnight) 036. I Have A Dream 037. The Winner Takes It All 038. Elaine 039. Super Trouper 040. Lay All Your Love On Me 041. On And On And On 042. Our Last Summer 043. The Way Old Friends Do (Live At Wembley Arena, London, England - 1979) 044. The Visitors 045. One Of Us 046. Should I Laugh Or Cry 047. Head Over Heels 048. When All Is Said And Done 049. Like An Angel Passing Through My Room 050. The Day Before You Came 051. Cassandra 052. Under Attack 053. Put On Your White Sombrero 054. Dream World 055. Thank You For The Music (Doris Day Mix) 056. Hej gamle man 057. Merry-Go-Round 058. Santa Rosa 059. She's My Kind Of Girl 060. Medley Pick A Bale Of Cotton 061. You Owe Me One 062. Slipping Through My Fingers - Me And I (Live From Dick Cavett Meets Abba, Sveriges Television - 1981) 063. Abba Undeleted (Medley) 064. Waterloo (French - Swedish Version) 065. Ring Ring (Swedish - Spanish - German Version) 066. Honey Honey (Swedish Version) ![]()
Seedów: 468
Komentarze: 0
Data dodania:
2024-12-29 11:17:06
Rozmiar: 1.81 GB
Peerów: 233
Dodał: Uploader
|