|
|
|||||||||||||
Ostatnie 10 torrentów
Ostatnie 10 komentarzy
Discord
Wygląd torrentów:
Kategoria:
Muzyka
Gatunek:
Blues Rock
Ilość torrentów:
8
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI.
..::OPIS::.. Pięciopłytowy boks zawierający cztery albumy nagrane dla MGM Records w latach 1967-1968: 'Winds Of Change' (wersja mono i stereo), 'Twain Shall Meet', 'Every One Of Us' i 'Love Is'. Każdy z albumów wzbogacony utworami pochodzącymi z singli. - A DELUXE BOXED SET FEATURING ALL OF THE CLASSIC ALBUMS BY ERIC BURDON & THE ANIMALS - FEATURING THE ALBUMS “WINDS OF CHANGE”, “THE TWAIN SHALL MEET”, “EVERY ONE OF US”, “LOVE IS” & THE RARE MONO VERSION OF “WINDS OF CHANGE” - ALL NEWLY REMASTERED FROM THE ORIGINAL MASTER TAPES - WITH TEN BONUS TRACKS TAKEN FROM SINGLES, ALL RE-MASTERED FROM THE ORIGINAL MASTER TAPES FOR THE FIRST TIME - INCLUDES AN ILLUSTRATED BOOKLET WITH NEW ESSAY AND A POSTER Esoteric Recordings is pleased to announce the release of a new boxed set featuring all of the albums recorded by ERIC BURDON & THE ANIMALS for the MGM Records label issued between October 1967 and December 1968. ERIC BURDON & THE ANIMALS came together in December 1966 when the original Animals had ground to a halt. Vocalist Eric Burdon recruited Vic Briggs (guitar, piano), John Weider (guitar, violin, bass), Danny McCulloch (bass) and Barry Jenkins (drums) to form a new group which changed direction away from raucous Rhythm and Blues and embraced Psychedelic rock and the influences of the emerging counter-culture. Signing to MGM Records in the USA (where he became based) and teaming up with producer TOM WILSON (also famed for his work with BOB DYLAN, THE MOTHERS OF INVENTION & THE VELVET UNDERGROUND), the band’s debut single “WHEN I WAS YOUNG” was released in April 1967 and was a powerful statement, featuring Weider’s violin and Briggs’ fuzzed guitar, becoming a hit in Europe, Australia and the USA. The B-side of the single A GIRL NAMED SANDOZ was a psychedelic ode to the Swiss pharmaceutical company which developed LSD. The follow-up single, SAN FRANCISCAN NIGHTS, issued in August 1967, came on the heels of the band’s famed appearance at the MONTEREY POP FESTIVAL in June 1967 and would be the band’s biggest hit, breaking the top twenty in the UK, Europe and the USA. The band’s debut album, WINDS OF CHANGE was issued in October 1967 and featured the singles SAN FRANCISCAN NIGHTS and GOOD TIMES, along with an inventive cover version of PAINT IT BLACK and the psychedelic rockers YES, I AM EXPERIENCED (a tribute to Burdon’s friend Jimi Hendrix) and IT’S ALL MEAT. The album “THE TWAIN SHALL MEET” was recorded in December 1967 but not issued until May 1968 and featured two further singles, MONTEREY and SKY PILOT (Parts One & Two). Incredibly 1968 would see a further two album releases by the group in the USA and Europe; “EVERY ONE OF US”, recorded in June and issued in August of that year, was a fine album which saw ZOOT MONEY join the band on organ and piano, but inexplicably the album failed to gain a release in the UK. By the time of its release, Vic Briggs had departed to be replaced by ANDY SUMMERS (formerly with Zoot Money in the band DANTALIAN’s CHARIOT) on guitar. This line-up recorded the double album “LOVE IS” in Los Angeles in October 1968, issued only as a single LP in the UK, which featured imaginative cover versions of RIVER DEEP, MOUNTAIN HIGH, RING OF FIRE (also a hit single in many countries) and Traffic’s COLOURED RAIN. The album also featured the song GEMINI which segued in to a fine re-make of the DANTALIAN’s CHARIOT classic THE MADMAN (RUNNING THROUGH THE FIELDS). Released in December 1968, it was to be the final album by the group. Burdon remained in the United States and joined forces with the group WAR in 1969. The set features the albums “WINDS OF CHANGE” (both stereo and mono versions), “THE TWAIN SHALL MEET”, “EVERY ONE OF US” and “LOVE IS”, all newly re-mastered from the original master tapes, along with ten bonus tracks drawn from the band’s single releases, including the classic B-sides A GIRL NAMED SANDOZ, AIN’T THAT SO and GRATEFULLY DEAD, all remastered from recently located original master tapes. Also included is an illustrated booklet with new essay and a replica poster. “WHEN I WAS YOUNG – The MGM Recordings” is a fine tribute to the music of Eric Burdon & the Animals. Pierwsza odsłona The Animals zakończyła swój żywot w 1965 roku, Burdon wyjechał do Stanów Zjednoczonych gdzie założył The New Animals. Grupa nagrała tam cztery albumy po czym się rozpadła. Trzy z nich już opisałem, kolej na czwarty (ale trzeci w kolei). „Every One Of Us” został nagrany w sierpniu 1968 roku, a do zespołu doszedł nowy muzyk, Zoot Money, grający wcześniej w psychodelicznej grupie Dantalian’s Chariot. Od wydania poprzedniej płyty minęło mało czasu, ale wszystko się dramatycznie zmieniło i muzyka Burdona zaczęła odzwierciedlać otaczający świat. To już nie było sielankowe Lato Miłości 1967 roku. Czołgi na ulicach, obławy, nagonki, płonące dzielnice, dziesiątki zabitych i rannych – te obrazy wstrząsnęły Ameryką. „Wizje! Omeny! Halucynacje! Cuda! Ekstazy! Spłynęły rzeką Ameryki! Sny! Adoracje! Olśnienia! Religie! Okręty wrażliwego łajna! Prawdziwy święty śmiech w rzece! Widzieli to wszystko! Dzikie oczy! Święte wycia! Żegnali! Skakali z dachu! W samotność! Powiewając! Niosąc kwiaty! Do rzeki! Na ulicę!” Allen Ginsberg „Skowyt”: Płyta Erica Burdona i jego The New Animals ma w sobie coś z tej płonącej, złowieszczej rzeczywistości. Obok niepokoju, Burdon jest jednym z pierwszych, który żegna Lato Miłości. Ale okazuje się, że ta melancholijna kolekcja piosenek wypełniona jazzowymi i folkowymi aranżacjami ma tą siłę, moc, wypowiedzenia wojny. A wszystko zaczyna się jeszcze dziewiczo, w utrzymanym w klimacie z poprzedniej płyty utworze „White Houses”. Dużą rolę odgrywa w nim świetna solówka Weidera oraz pełny, cholernie dojrzały głos Burdona. Wiesz, dopiero teraz uświadomiłem sobie, że głównie jest to płyta Burdona. Jego wokal jest po prostu nie-sa-mo-wity. Taką głębię wyczarować może tylko artysta. I Eric Burdon nim jest. Aranżacja i wykonanie znanego bluesa „St. James Infirmary” pokazuje całą potęgę Burdona. Czysty, mocny, czarny głos doprowadza do ekstazy. Nagle nie wiesz co się dzieje, wojna trwa ale już nie tylko na ulicach ona też jest w Twojej głowie. Lato Miłości zmieniło oblicze świata i już nic tego nie stłumi. Ta wiara zawarta na płycie ciągle jest, tylko się wsłuchaj!! Dziewiętnastominutowy „Nowy Jork 1963 – Ameryka 1968” jest podzielony, umownie na trzy części. Miła, spokojna melodia z monotonnym basem i cichą, melancholijną gitarą rozpoczyna utwór stanowiący punkt kulminacyjny całej płyty. Burdon podróżuje z Newcastle przez Londyn do Nowego Jorku zbierając swoje doświadczenia. W Nowym Jorku spotyka Boba Dylana i piękne czarne kobiety oraz czyta o śmierci Kennedy’ego. Część środkowa zawiera wywiad z członkiem Czarnych Panter, organizacji walczącej o prawa Murzynów. Rewolucja opanowała ścieżki płyty. Ostry, napędzający rytm z wyjącą wręcz krzyczącą „Wypuście mnie!” gitarą, do tego podłączone organy Zoota Moneya napędzają trzecią, pełną ekspresji część utworu czyniąc z niego prawdziwy dynamit, który wybucha z każdą sekundą trwania numeru. „Chcę być wolny cały czas” Burdon nie zostawia wątpliwości o co mu chodzi. Słuchając tej płyty zawsze czuję się pochłonięty muzyką i wielkim wokalem w dziwny, ale przyjemny sposób. Grzegorz Wiśniewski ..::TRACK-LIST::.. CD 3 - Every One Of Us (Released in August 1968): 1. White Houses 3:47 2. Uppers And Downers 0:25 3. Serenade To A Sweet Lady 6:14 4. The Immigrant Lad 6:13 5. Year Of The Guru 5:24 6. St. James Infirmary 5:03 7. New York 1963 - America 1968 18:54 Bonus Track: 8. White Houses (Single Version-Stereo Mix) ..::OBSADA::.. Lead Vocals - Eric Burdon Organ [Hammond], Piano, Vocals - George Bruno Bass, Vocals, Twelve-String Guitar - Danny McCulloch Guitar, Bass, Engineer [Remix] - Vic Briggs Guitar, Celesta - John Weider Drums, Tambourine - Barry Jenkins https://www.youtube.com/watch?v=hUTpJ-fcSIk SEED 14:30-23:00. POLECAM!!!
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2024-07-29 16:44:16
Rozmiar: 113.79 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI.
..::OPIS::.. Pięciopłytowy boks zawierający cztery albumy nagrane dla MGM Records w latach 1967-1968: 'Winds Of Change' (wersja mono i stereo), 'Twain Shall Meet', 'Every One Of Us' i 'Love Is'. Każdy z albumów wzbogacony utworami pochodzącymi z singli. - A DELUXE BOXED SET FEATURING ALL OF THE CLASSIC ALBUMS BY ERIC BURDON & THE ANIMALS - FEATURING THE ALBUMS “WINDS OF CHANGE”, “THE TWAIN SHALL MEET”, “EVERY ONE OF US”, “LOVE IS” & THE RARE MONO VERSION OF “WINDS OF CHANGE” - ALL NEWLY REMASTERED FROM THE ORIGINAL MASTER TAPES - WITH TEN BONUS TRACKS TAKEN FROM SINGLES, ALL RE-MASTERED FROM THE ORIGINAL MASTER TAPES FOR THE FIRST TIME - INCLUDES AN ILLUSTRATED BOOKLET WITH NEW ESSAY AND A POSTER Esoteric Recordings is pleased to announce the release of a new boxed set featuring all of the albums recorded by ERIC BURDON & THE ANIMALS for the MGM Records label issued between October 1967 and December 1968. ERIC BURDON & THE ANIMALS came together in December 1966 when the original Animals had ground to a halt. Vocalist Eric Burdon recruited Vic Briggs (guitar, piano), John Weider (guitar, violin, bass), Danny McCulloch (bass) and Barry Jenkins (drums) to form a new group which changed direction away from raucous Rhythm and Blues and embraced Psychedelic rock and the influences of the emerging counter-culture. Signing to MGM Records in the USA (where he became based) and teaming up with producer TOM WILSON (also famed for his work with BOB DYLAN, THE MOTHERS OF INVENTION & THE VELVET UNDERGROUND), the band’s debut single “WHEN I WAS YOUNG” was released in April 1967 and was a powerful statement, featuring Weider’s violin and Briggs’ fuzzed guitar, becoming a hit in Europe, Australia and the USA. The B-side of the single A GIRL NAMED SANDOZ was a psychedelic ode to the Swiss pharmaceutical company which developed LSD. The follow-up single, SAN FRANCISCAN NIGHTS, issued in August 1967, came on the heels of the band’s famed appearance at the MONTEREY POP FESTIVAL in June 1967 and would be the band’s biggest hit, breaking the top twenty in the UK, Europe and the USA. The band’s debut album, WINDS OF CHANGE was issued in October 1967 and featured the singles SAN FRANCISCAN NIGHTS and GOOD TIMES, along with an inventive cover version of PAINT IT BLACK and the psychedelic rockers YES, I AM EXPERIENCED (a tribute to Burdon’s friend Jimi Hendrix) and IT’S ALL MEAT. The album “THE TWAIN SHALL MEET” was recorded in December 1967 but not issued until May 1968 and featured two further singles, MONTEREY and SKY PILOT (Parts One & Two). Incredibly 1968 would see a further two album releases by the group in the USA and Europe; “EVERY ONE OF US”, recorded in June and issued in August of that year, was a fine album which saw ZOOT MONEY join the band on organ and piano, but inexplicably the album failed to gain a release in the UK. By the time of its release, Vic Briggs had departed to be replaced by ANDY SUMMERS (formerly with Zoot Money in the band DANTALIAN’s CHARIOT) on guitar. This line-up recorded the double album “LOVE IS” in Los Angeles in October 1968, issued only as a single LP in the UK, which featured imaginative cover versions of RIVER DEEP, MOUNTAIN HIGH, RING OF FIRE (also a hit single in many countries) and Traffic’s COLOURED RAIN. The album also featured the song GEMINI which segued in to a fine re-make of the DANTALIAN’s CHARIOT classic THE MADMAN (RUNNING THROUGH THE FIELDS). Released in December 1968, it was to be the final album by the group. Burdon remained in the United States and joined forces with the group WAR in 1969. The set features the albums “WINDS OF CHANGE” (both stereo and mono versions), “THE TWAIN SHALL MEET”, “EVERY ONE OF US” and “LOVE IS”, all newly re-mastered from the original master tapes, along with ten bonus tracks drawn from the band’s single releases, including the classic B-sides A GIRL NAMED SANDOZ, AIN’T THAT SO and GRATEFULLY DEAD, all remastered from recently located original master tapes. Also included is an illustrated booklet with new essay and a replica poster. “WHEN I WAS YOUNG – The MGM Recordings” is a fine tribute to the music of Eric Burdon & the Animals. Pierwsza odsłona The Animals zakończyła swój żywot w 1965 roku, Burdon wyjechał do Stanów Zjednoczonych gdzie założył The New Animals. Grupa nagrała tam cztery albumy po czym się rozpadła. Trzy z nich już opisałem, kolej na czwarty (ale trzeci w kolei). „Every One Of Us” został nagrany w sierpniu 1968 roku, a do zespołu doszedł nowy muzyk, Zoot Money, grający wcześniej w psychodelicznej grupie Dantalian’s Chariot. Od wydania poprzedniej płyty minęło mało czasu, ale wszystko się dramatycznie zmieniło i muzyka Burdona zaczęła odzwierciedlać otaczający świat. To już nie było sielankowe Lato Miłości 1967 roku. Czołgi na ulicach, obławy, nagonki, płonące dzielnice, dziesiątki zabitych i rannych – te obrazy wstrząsnęły Ameryką. „Wizje! Omeny! Halucynacje! Cuda! Ekstazy! Spłynęły rzeką Ameryki! Sny! Adoracje! Olśnienia! Religie! Okręty wrażliwego łajna! Prawdziwy święty śmiech w rzece! Widzieli to wszystko! Dzikie oczy! Święte wycia! Żegnali! Skakali z dachu! W samotność! Powiewając! Niosąc kwiaty! Do rzeki! Na ulicę!” Allen Ginsberg „Skowyt”: Płyta Erica Burdona i jego The New Animals ma w sobie coś z tej płonącej, złowieszczej rzeczywistości. Obok niepokoju, Burdon jest jednym z pierwszych, który żegna Lato Miłości. Ale okazuje się, że ta melancholijna kolekcja piosenek wypełniona jazzowymi i folkowymi aranżacjami ma tą siłę, moc, wypowiedzenia wojny. A wszystko zaczyna się jeszcze dziewiczo, w utrzymanym w klimacie z poprzedniej płyty utworze „White Houses”. Dużą rolę odgrywa w nim świetna solówka Weidera oraz pełny, cholernie dojrzały głos Burdona. Wiesz, dopiero teraz uświadomiłem sobie, że głównie jest to płyta Burdona. Jego wokal jest po prostu nie-sa-mo-wity. Taką głębię wyczarować może tylko artysta. I Eric Burdon nim jest. Aranżacja i wykonanie znanego bluesa „St. James Infirmary” pokazuje całą potęgę Burdona. Czysty, mocny, czarny głos doprowadza do ekstazy. Nagle nie wiesz co się dzieje, wojna trwa ale już nie tylko na ulicach ona też jest w Twojej głowie. Lato Miłości zmieniło oblicze świata i już nic tego nie stłumi. Ta wiara zawarta na płycie ciągle jest, tylko się wsłuchaj!! Dziewiętnastominutowy „Nowy Jork 1963 – Ameryka 1968” jest podzielony, umownie na trzy części. Miła, spokojna melodia z monotonnym basem i cichą, melancholijną gitarą rozpoczyna utwór stanowiący punkt kulminacyjny całej płyty. Burdon podróżuje z Newcastle przez Londyn do Nowego Jorku zbierając swoje doświadczenia. W Nowym Jorku spotyka Boba Dylana i piękne czarne kobiety oraz czyta o śmierci Kennedy’ego. Część środkowa zawiera wywiad z członkiem Czarnych Panter, organizacji walczącej o prawa Murzynów. Rewolucja opanowała ścieżki płyty. Ostry, napędzający rytm z wyjącą wręcz krzyczącą „Wypuście mnie!” gitarą, do tego podłączone organy Zoota Moneya napędzają trzecią, pełną ekspresji część utworu czyniąc z niego prawdziwy dynamit, który wybucha z każdą sekundą trwania numeru. „Chcę być wolny cały czas” Burdon nie zostawia wątpliwości o co mu chodzi. Słuchając tej płyty zawsze czuję się pochłonięty muzyką i wielkim wokalem w dziwny, ale przyjemny sposób. Grzegorz Wiśniewski ..::TRACK-LIST::.. CD 3 - Every One Of Us (Released in August 1968): 1. White Houses 3:47 2. Uppers And Downers 0:25 3. Serenade To A Sweet Lady 6:14 4. The Immigrant Lad 6:13 5. Year Of The Guru 5:24 6. St. James Infirmary 5:03 7. New York 1963 - America 1968 18:54 Bonus Track: 8. White Houses (Single Version-Stereo Mix) ..::OBSADA::.. Lead Vocals - Eric Burdon Organ [Hammond], Piano, Vocals - George Bruno Bass, Vocals, Twelve-String Guitar - Danny McCulloch Guitar, Bass, Engineer [Remix] - Vic Briggs Guitar, Celesta - John Weider Drums, Tambourine - Barry Jenkins https://www.youtube.com/watch?v=hUTpJ-fcSIk SEED 14:30-23:00. POLECAM!!!
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2024-07-29 16:40:58
Rozmiar: 296.97 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI.
..::OPIS::.. Pięciopłytowy boks zawierający cztery albumy nagrane dla MGM Records w latach 1967-1968: 'Winds Of Change' (wersja mono i stereo), 'Twain Shall Meet', 'Every One Of Us' i 'Love Is'. Każdy z albumów wzbogacony utworami pochodzącymi z singli. - A DELUXE BOXED SET FEATURING ALL OF THE CLASSIC ALBUMS BY ERIC BURDON & THE ANIMALS - FEATURING THE ALBUMS “WINDS OF CHANGE”, “THE TWAIN SHALL MEET”, “EVERY ONE OF US”, “LOVE IS” & THE RARE MONO VERSION OF “WINDS OF CHANGE” - ALL NEWLY REMASTERED FROM THE ORIGINAL MASTER TAPES - WITH TEN BONUS TRACKS TAKEN FROM SINGLES, ALL RE-MASTERED FROM THE ORIGINAL MASTER TAPES FOR THE FIRST TIME - INCLUDES AN ILLUSTRATED BOOKLET WITH NEW ESSAY AND A POSTER Esoteric Recordings is pleased to announce the release of a new boxed set featuring all of the albums recorded by ERIC BURDON & THE ANIMALS for the MGM Records label issued between October 1967 and December 1968. ERIC BURDON & THE ANIMALS came together in December 1966 when the original Animals had ground to a halt. Vocalist Eric Burdon recruited Vic Briggs (guitar, piano), John Weider (guitar, violin, bass), Danny McCulloch (bass) and Barry Jenkins (drums) to form a new group which changed direction away from raucous Rhythm and Blues and embraced Psychedelic rock and the influences of the emerging counter-culture. Signing to MGM Records in the USA (where he became based) and teaming up with producer TOM WILSON (also famed for his work with BOB DYLAN, THE MOTHERS OF INVENTION & THE VELVET UNDERGROUND), the band’s debut single “WHEN I WAS YOUNG” was released in April 1967 and was a powerful statement, featuring Weider’s violin and Briggs’ fuzzed guitar, becoming a hit in Europe, Australia and the USA. The B-side of the single A GIRL NAMED SANDOZ was a psychedelic ode to the Swiss pharmaceutical company which developed LSD. The follow-up single, SAN FRANCISCAN NIGHTS, issued in August 1967, came on the heels of the band’s famed appearance at the MONTEREY POP FESTIVAL in June 1967 and would be the band’s biggest hit, breaking the top twenty in the UK, Europe and the USA. The band’s debut album, WINDS OF CHANGE was issued in October 1967 and featured the singles SAN FRANCISCAN NIGHTS and GOOD TIMES, along with an inventive cover version of PAINT IT BLACK and the psychedelic rockers YES, I AM EXPERIENCED (a tribute to Burdon’s friend Jimi Hendrix) and IT’S ALL MEAT. The album “THE TWAIN SHALL MEET” was recorded in December 1967 but not issued until May 1968 and featured two further singles, MONTEREY and SKY PILOT (Parts One & Two). Incredibly 1968 would see a further two album releases by the group in the USA and Europe; “EVERY ONE OF US”, recorded in June and issued in August of that year, was a fine album which saw ZOOT MONEY join the band on organ and piano, but inexplicably the album failed to gain a release in the UK. By the time of its release, Vic Briggs had departed to be replaced by ANDY SUMMERS (formerly with Zoot Money in the band DANTALIAN’s CHARIOT) on guitar. This line-up recorded the double album “LOVE IS” in Los Angeles in October 1968, issued only as a single LP in the UK, which featured imaginative cover versions of RIVER DEEP, MOUNTAIN HIGH, RING OF FIRE (also a hit single in many countries) and Traffic’s COLOURED RAIN. The album also featured the song GEMINI which segued in to a fine re-make of the DANTALIAN’s CHARIOT classic THE MADMAN (RUNNING THROUGH THE FIELDS). Released in December 1968, it was to be the final album by the group. Burdon remained in the United States and joined forces with the group WAR in 1969. The set features the albums “WINDS OF CHANGE” (both stereo and mono versions), “THE TWAIN SHALL MEET”, “EVERY ONE OF US” and “LOVE IS”, all newly re-mastered from the original master tapes, along with ten bonus tracks drawn from the band’s single releases, including the classic B-sides A GIRL NAMED SANDOZ, AIN’T THAT SO and GRATEFULLY DEAD, all remastered from recently located original master tapes. Also included is an illustrated booklet with new essay and a replica poster. “WHEN I WAS YOUNG – The MGM Recordings” is a fine tribute to the music of Eric Burdon & the Animals. ..::TRACK-LIST::.. CD 2 - The Twain Shall Meet (Released In May 1968) 1. Monterey 4:42 2. Just The Thought 3:49 3. Closer To The Truth 4:35 4. No Self Pity 4:54 5. Orange And Red Beams 3:46 6. Sky Pilot (Bagpipes Royal Scots Guards) 7:36 7. We Love You Lil 6:55 8. All Is One 7:52 Bonus Tracks: 9. Sky Pilot (Part One) (Bagpipes Royal Scots Guards) 3:09 10. Sky Pilot (Part Two) (Bagpipes Royal Scots Guards) 4:36 11. Monterey (Mono Single Version) 4:28 Tracks 1 to 8 from Eric Burdon & The Animals - The Twain Shall Meet LP rel. 1968-05 Track 9 to 10 A & B sides of Eric Burdon & The Animals - Sky Pilot stereo 7" single rel. 1968-05 Track 11 B side of Eric Burdon & The Animals - Monterey / Ain't That So 7" single - mono version - rel. 1968-05 ..::OBSADA::.. Eric Burdon - vocals (1, 3, 4, 6, 8) John Weider - guitar, violin Vic Briggs - guitar Danny McCulloch - bass, vocals (2, 5) Barry Jenkins - drums https://www.youtube.com/watch?v=mgSMhzTzAxc SEED 14:30-23:00. POLECAM!!!
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2024-07-14 08:47:36
Rozmiar: 130.91 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI.
..::OPIS::.. Pięciopłytowy boks zawierający cztery albumy nagrane dla MGM Records w latach 1967-1968: 'Winds Of Change' (wersja mono i stereo), 'Twain Shall Meet', 'Every One Of Us' i 'Love Is'. Każdy z albumów wzbogacony utworami pochodzącymi z singli. - A DELUXE BOXED SET FEATURING ALL OF THE CLASSIC ALBUMS BY ERIC BURDON & THE ANIMALS - FEATURING THE ALBUMS “WINDS OF CHANGE”, “THE TWAIN SHALL MEET”, “EVERY ONE OF US”, “LOVE IS” & THE RARE MONO VERSION OF “WINDS OF CHANGE” - ALL NEWLY REMASTERED FROM THE ORIGINAL MASTER TAPES - WITH TEN BONUS TRACKS TAKEN FROM SINGLES, ALL RE-MASTERED FROM THE ORIGINAL MASTER TAPES FOR THE FIRST TIME - INCLUDES AN ILLUSTRATED BOOKLET WITH NEW ESSAY AND A POSTER Esoteric Recordings is pleased to announce the release of a new boxed set featuring all of the albums recorded by ERIC BURDON & THE ANIMALS for the MGM Records label issued between October 1967 and December 1968. ERIC BURDON & THE ANIMALS came together in December 1966 when the original Animals had ground to a halt. Vocalist Eric Burdon recruited Vic Briggs (guitar, piano), John Weider (guitar, violin, bass), Danny McCulloch (bass) and Barry Jenkins (drums) to form a new group which changed direction away from raucous Rhythm and Blues and embraced Psychedelic rock and the influences of the emerging counter-culture. Signing to MGM Records in the USA (where he became based) and teaming up with producer TOM WILSON (also famed for his work with BOB DYLAN, THE MOTHERS OF INVENTION & THE VELVET UNDERGROUND), the band’s debut single “WHEN I WAS YOUNG” was released in April 1967 and was a powerful statement, featuring Weider’s violin and Briggs’ fuzzed guitar, becoming a hit in Europe, Australia and the USA. The B-side of the single A GIRL NAMED SANDOZ was a psychedelic ode to the Swiss pharmaceutical company which developed LSD. The follow-up single, SAN FRANCISCAN NIGHTS, issued in August 1967, came on the heels of the band’s famed appearance at the MONTEREY POP FESTIVAL in June 1967 and would be the band’s biggest hit, breaking the top twenty in the UK, Europe and the USA. The band’s debut album, WINDS OF CHANGE was issued in October 1967 and featured the singles SAN FRANCISCAN NIGHTS and GOOD TIMES, along with an inventive cover version of PAINT IT BLACK and the psychedelic rockers YES, I AM EXPERIENCED (a tribute to Burdon’s friend Jimi Hendrix) and IT’S ALL MEAT. The album “THE TWAIN SHALL MEET” was recorded in December 1967 but not issued until May 1968 and featured two further singles, MONTEREY and SKY PILOT (Parts One & Two). Incredibly 1968 would see a further two album releases by the group in the USA and Europe; “EVERY ONE OF US”, recorded in June and issued in August of that year, was a fine album which saw ZOOT MONEY join the band on organ and piano, but inexplicably the album failed to gain a release in the UK. By the time of its release, Vic Briggs had departed to be replaced by ANDY SUMMERS (formerly with Zoot Money in the band DANTALIAN’s CHARIOT) on guitar. This line-up recorded the double album “LOVE IS” in Los Angeles in October 1968, issued only as a single LP in the UK, which featured imaginative cover versions of RIVER DEEP, MOUNTAIN HIGH, RING OF FIRE (also a hit single in many countries) and Traffic’s COLOURED RAIN. The album also featured the song GEMINI which segued in to a fine re-make of the DANTALIAN’s CHARIOT classic THE MADMAN (RUNNING THROUGH THE FIELDS). Released in December 1968, it was to be the final album by the group. Burdon remained in the United States and joined forces with the group WAR in 1969. The set features the albums “WINDS OF CHANGE” (both stereo and mono versions), “THE TWAIN SHALL MEET”, “EVERY ONE OF US” and “LOVE IS”, all newly re-mastered from the original master tapes, along with ten bonus tracks drawn from the band’s single releases, including the classic B-sides A GIRL NAMED SANDOZ, AIN’T THAT SO and GRATEFULLY DEAD, all remastered from recently located original master tapes. Also included is an illustrated booklet with new essay and a replica poster. “WHEN I WAS YOUNG – The MGM Recordings” is a fine tribute to the music of Eric Burdon & the Animals. ..::TRACK-LIST::.. CD 2 - The Twain Shall Meet (Released In May 1968) 1. Monterey 4:42 2. Just The Thought 3:49 3. Closer To The Truth 4:35 4. No Self Pity 4:54 5. Orange And Red Beams 3:46 6. Sky Pilot (Bagpipes Royal Scots Guards) 7:36 7. We Love You Lil 6:55 8. All Is One 7:52 Bonus Tracks: 9. Sky Pilot (Part One) (Bagpipes Royal Scots Guards) 3:09 10. Sky Pilot (Part Two) (Bagpipes Royal Scots Guards) 4:36 11. Monterey (Mono Single Version) 4:28 Tracks 1 to 8 from Eric Burdon & The Animals - The Twain Shall Meet LP rel. 1968-05 Track 9 to 10 A & B sides of Eric Burdon & The Animals - Sky Pilot stereo 7" single rel. 1968-05 Track 11 B side of Eric Burdon & The Animals - Monterey / Ain't That So 7" single - mono version - rel. 1968-05 ..::OBSADA::.. Eric Burdon - vocals (1, 3, 4, 6, 8) John Weider - guitar, violin Vic Briggs - guitar Danny McCulloch - bass, vocals (2, 5) Barry Jenkins - drums https://www.youtube.com/watch?v=mgSMhzTzAxc SEED 14:30-23:00. POLECAM!!!
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2024-07-14 08:44:32
Rozmiar: 342.66 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI.
..::OPIS::.. Wydany na początku 1973 roku, jedyny album świetnej, heavybluesrockowej formacji z Urugwaju. Ten zremasterowany i bardzo dobrze brzmiący (znacznie lepiej niż CD Akarmy w nieoryginalnej okładce) to bardzo ciężkie, jamujące granie z bluesowymi elementami w stylu Led Zeppelin, Black Sabbath, Cream i Cactus. Dość długie utwory, mnóstwo improwizacji - bardzo profesjonalna, choć undergroundowa płyta! Na początku był kwintet Opus Alfa , który powstał w stolicy Urugwaju, Montevideo, pod sam koniec 1970 roku. Zaczynali od grania znanych rockowych kawałków, głównie amerykańskich i brytyjskich wykonawców. Dwa lata później wydali bardzo udaną płytę („Opus Alfa”) z całkowicie autorskim materiałem opartym na blues rocku z elementami psychodelii i progresywnego rocka z wykorzystaniem takich instrumentów jak skrzypce, flet, bandurri (hiszpański rodzaj mandoliny), organy, gitary akustyczne. I co ważne dla tamtejszego odbiorcy – z tekstami śpiewanymi po hiszpańsku. Ta muzyczna różnorodność stała się nadzieją dla urugwajskich fanów na niekomercyjny zespół i takąż muzykę. Zaskakujące więc, że niemal tuż po jej wydaniu, podczas występu w Teatro del Circulo 17 lipca 1972 roku muzycy ogłosili, że grupa Opus Alfa zostaje rozwiązana. Tuż po tym klawiszowiec powrócił do pracy jako inżynier dźwięku, zaś wokalista skupił się na karierze solowej. Na szczęście pozostała trójka: Daniel Bertolone (g, voc), Jorge „Flaco” Barral (bg, voc) i Jorge Graf (dr) postanowiła grać dalej! Niemal z marszu ruszyli w trasę pod nazwą DIAS de BLUES. Lont, który rozpalił eksplozję tria, miał miejsce na festiwalu B.A. Rock w stolicy Argentyny, Buenos Aires, który odbył się 27 października 1972 roku. Sukces zespołu był tak wielki, że wytwórnia Discos De La Planta z miejsca zwróciła na nich uwagę. Muzyka tria, absolutnie dzika i surowa była mieszanką hiper elektrycznego, progresywnego bluesa podpartego zaangażowanymi tekstami głęboko trafiającymi do serc i umysłów gnębionego przez władzę społeczeństwa. które znajdowało się na skraju przepaści. Zespołowi udało się połączyć to, co cechowało Cream, Led Zeppelin, Cactus – potężne brzmienie oparte na silnej sekcji rytmicznej z mocno wyeksponowanym basem i kapitalną grą gitarzysty prowadzącego. Innowacyjna propozycja DIAS de BLUES spotkała się z ogromnym uznaniem urugwajskiej publiczności rozlewając się wkrótce szerokim strumieniem poza granice malutkiego kraju jakim jest Urugwaj. Jak głosi legenda, Daniel Bertolone grał w zespole na pożyczonej gitarze, gdyż nie stać go było na własny instrument, co nie przeszkadzało grać mu te swoje piekielne riffy i znakomite solówki, których większość gitarzystów mogła jedynie pozazdrościć. Jorge „Flaco” Barral, będący pod silnym wpływem Jacka Bruce’a tak w partii wokalnej jak i instrumentalnej, nadał zespołowi koloryt dzięki silnemu zmysłowi melodycznemu. Z kolei utalentowany perkusista Jorge Graf, to wzór niezwykłej precyzji, o którym śmiało można było powiedzieć, że był chodzącym metronomem. W październiku tego samego roku muzycy weszli do studia ION w stolicy Argentyny, gdzie pod okiem tamtejszego producenta Carlosa Priza nagrali swój jedyny album zatytułowany po prostu „Dias de Blues”. Krążek ukazał się na początku 1973 roku jednocześnie w Urugwaju i Argentynie wydany przez Discos De La Planta, ale z dwiema alternatywnymi okładkami. Pierwsza, moim zdaniem zdecydowanie ciekawsza i ładniejsza, została zaprojektowana przez urugwajskiego rysownika Celmara Poumé. Wydanie argentyńskie to rycina Jose B. Arruararrena w kolorze pistacjowym, która w 2015 roku została także wykorzystana w kompaktowej reedycji szwedzkiej wytwórni Flawed Gems. Mówiąc o wznowieniach warto dodać, że włoska Akarma w 2000 roku wydała ten tytuł na dwóch nośnikach: winylu i CD. Co ciekawe, Włosi nie wykorzystali żadnej z oryginalnych grafik – zaprojektowali nową, dość zaskakującą, „renesansową” szatę. Nie to, że mi się nie podoba. Wręcz przeciwnie. Tyle, że według mnie kompletnie nie pasuje do charakteru muzyki jaką trio grało. Tył winylowej okładki Akarmy tak jak i jej front bardziej pasuje mi na album progresywnego zespołu. Stara maksyma mówiąca, że lepsze jest wrogiem dobrego w tym przypadku sprawdziła się idealnie. Inna zaś mówi, że nie szata zdobi człowieka, a okładka muzykę. Skupmy się więc nad zawartością albumu. Na płycie znalazło się osiem nagrań trwających w sumie 38 minut znakomitej muzyki. Co ważne – w studio nagraniowym zespół nic nie stracił ze swej mocy i tej specyficznej surowości jakie cechowały ich sceniczne występy. Album to ciężki blues rock z fuzzowanymi partiami gitary , solidnymi bębnami i potężnym basem. Całość otwiera psychodeliczny, sześciominutowy blues zatytułowany „Amasijando Los Blues” z absolutnie fantastyczną grą gitarzysty. Znakomita technika Daniela Bertolone lśni ponad gęstą linią pulsującego basu „Flaco” Barrala. Naprawdę fantastyczne otwarcie! Po tak mocnym wejściu mamy piękną akustyczną balladę „Dame Tu Sonrisa Loco” z udanym i dość zaangażowanym politycznie tekstem (nie ostatnim na płycie) mówiącym o społecznej nierówności i niesprawiedliwości. Nie inaczej jest w kolejnej, ciężkiej bluesowej piosence „No Podrán Conmigo” gdzie z kolei mowa jest o przyszłości, a raczej braku lepszej egzystencji, z którym to tematem borykało się urugwajskie społeczeństwo w owym czasie. Młodzi fani słowa spływające z ust Barrala spijali jak miód z szeroko otwartymi ustami. Nic dziwnego. „Flaco” wyróżniał się otwartą postawą i muzycznym dążeniem zakorzenionym w wartościach ekspresyjnej wolności i doskonałej komunikacji z publicznością. Dorastając w bluesie i folku był otwarty na kulturę i muzykę różnych rejonów świata, z drugiej zaś strony przywiązywał szczególną uwagę do języka ojczystego jako nośnika swej narodowej tożsamości… Ośmiominutowy „Cada Hombre Es Un Camino”, to kolejny, powolny jak drogowy walec blues z potężnym basem i doskonałymi, wybuchowymi solówkami gitarowymi, zaś dużo krótszy „Están Desubicados” jest świetnym, acid rockowym kawałkiem. Szkoda tylko, że rozwijający się numer kończy się zbyt szybko pozostawiając lekki niedosyt. Podejrzewam, że na koncertach rozwijał się on w długi jam. A skoro o koncertach mowa, utworem, który stał się pokoleniowym hymnem była prosta piosenka „Esto Es Nuestro” z harmonijką i fortepianem. Klarowność tekstu, z którym szczególnie młodzież bardzo się identyfikowała śpiewany był w całości przez publiczność. Zespół ograniczał się li tylko do muzycznego akompaniamentu. To był zawsze magiczny moment ich występów… Swoją wściekłość zespół jednogłośnie wyładował w „Toda Tu Vida”, najpotężniejszym i najdłuższym utworze na płycie. Zaczyna się energicznym riffem dopasowującym się do gęstej perkusji i dramatycznego głosu Jorge Barrala. Każdy z muzyków ma swoją solową partię, które ostatecznie przekształcają się w wielkie improwizowane granie. Kapitalne zakończenie tego znakomitego albumu! Album „Dias de Blues” pełen jest potężnych gitarowych riffów, które tylko podkreślają zdolność muzyków do improwizacji czyniąc z niej charakterystyczny i rozpoznawalny znak towarowy. Do tego produkcja płyty jest nienaganna, każdy instrument słychać w krystalicznie czysty sposób. Bez wątpienia jest to reprezentatywny longplay z gatunku blues rocka, jaki powstał na ówczesnej scenie i jeden z największych rockowych albumów Ameryki Południowej lat 70-tych. Niestety obciążony politycznymi i gospodarczymi problemami Urugwaj był na skraju przepaści, co w pewnym stopniu przeszkodziło zespołowi na rozwinięcie skrzydeł i tak dobrze zapowiadającą się przyszłość. Punktem krytycznym zamykającym drogę do dalszej kariery tria okazał się zamach stanu Juana Marii Bordaberry w 1973 roku, który definitywnie spowodował rozpad grupy. Jorge Barral wyemigrował do Hiszpanii, a Daniel Bertolone do Australii. W końcu mógł sobie kupić tam gitarę… Jedynie Jorge Graf pozostał w kraju, ale tylko do połowy lat 70-tych; ostatecznie osiedlił się we Włoszech. Można powiedzieć, że DIAS de BLUES to dowód na to, że pragnienie to potęga i że z determinacją i z pasją można osiągnąć rzeczy bardzo wielkie. DIAS de BLUES to grupa, która wywarła wpływ nie tylko na urugwajski rock, ale m.in. na scenę argentyńską, dostarczając coś nowego, świeżego, będącego efektem samozaparcia, wiary i wysiłku. I to w czasach, które tego wcale nie ułatwiały. Szkoda, że sytuacja polityczna nie pozwoliła im dłużej cieszyć się wspólnym graniem. Na całe szczęście zdążyli pozostawić po sobie ten znakomity klejnot. Wielki klasyk południowoamerykańskiego bluesa i niezbędna pozycja dla fanów gatunku. Zibi ..::TRACK-LIST::.. 1. Amasijando Los Blues 6:15 2. Dame Tu Sonrisa Loco 2:37 3. No Podrán Conmigo 2:20 4. Cada Hombre Es Un Camino 7:46 5. Están Desubicados 3:28 6. Esto Es Nuestro 2:09 7. Vuela 4:02 8. Toda Tu Vida 9:23 ..::OBSADA::.. Bass, Acoustic Guitar, Sounds [Orrigontófono], Vocals - Jorge Barral Drums, Percussion, Piano - Jorge Graf Electric Guitar, Guitar [Bottleneck], Harmonica, Piano, Vocals - Daniel Bertolone https://www.youtube.com/watch?v=oXdSAVF4_AU SEED 14:30-23:00. POLECAM!!!
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2024-06-16 14:16:23
Rozmiar: 88.13 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI.
..::OPIS::.. Wydany na początku 1973 roku, jedyny album świetnej, heavybluesrockowej formacji z Urugwaju. Ten zremasterowany i bardzo dobrze brzmiący (znacznie lepiej niż CD Akarmy w nieoryginalnej okładce) to bardzo ciężkie, jamujące granie z bluesowymi elementami w stylu Led Zeppelin, Black Sabbath, Cream i Cactus. Dość długie utwory, mnóstwo improwizacji - bardzo profesjonalna, choć undergroundowa płyta! Na początku był kwintet Opus Alfa , który powstał w stolicy Urugwaju, Montevideo, pod sam koniec 1970 roku. Zaczynali od grania znanych rockowych kawałków, głównie amerykańskich i brytyjskich wykonawców. Dwa lata później wydali bardzo udaną płytę („Opus Alfa”) z całkowicie autorskim materiałem opartym na blues rocku z elementami psychodelii i progresywnego rocka z wykorzystaniem takich instrumentów jak skrzypce, flet, bandurri (hiszpański rodzaj mandoliny), organy, gitary akustyczne. I co ważne dla tamtejszego odbiorcy – z tekstami śpiewanymi po hiszpańsku. Ta muzyczna różnorodność stała się nadzieją dla urugwajskich fanów na niekomercyjny zespół i takąż muzykę. Zaskakujące więc, że niemal tuż po jej wydaniu, podczas występu w Teatro del Circulo 17 lipca 1972 roku muzycy ogłosili, że grupa Opus Alfa zostaje rozwiązana. Tuż po tym klawiszowiec powrócił do pracy jako inżynier dźwięku, zaś wokalista skupił się na karierze solowej. Na szczęście pozostała trójka: Daniel Bertolone (g, voc), Jorge „Flaco” Barral (bg, voc) i Jorge Graf (dr) postanowiła grać dalej! Niemal z marszu ruszyli w trasę pod nazwą DIAS de BLUES. Lont, który rozpalił eksplozję tria, miał miejsce na festiwalu B.A. Rock w stolicy Argentyny, Buenos Aires, który odbył się 27 października 1972 roku. Sukces zespołu był tak wielki, że wytwórnia Discos De La Planta z miejsca zwróciła na nich uwagę. Muzyka tria, absolutnie dzika i surowa była mieszanką hiper elektrycznego, progresywnego bluesa podpartego zaangażowanymi tekstami głęboko trafiającymi do serc i umysłów gnębionego przez władzę społeczeństwa. które znajdowało się na skraju przepaści. Zespołowi udało się połączyć to, co cechowało Cream, Led Zeppelin, Cactus – potężne brzmienie oparte na silnej sekcji rytmicznej z mocno wyeksponowanym basem i kapitalną grą gitarzysty prowadzącego. Innowacyjna propozycja DIAS de BLUES spotkała się z ogromnym uznaniem urugwajskiej publiczności rozlewając się wkrótce szerokim strumieniem poza granice malutkiego kraju jakim jest Urugwaj. Jak głosi legenda, Daniel Bertolone grał w zespole na pożyczonej gitarze, gdyż nie stać go było na własny instrument, co nie przeszkadzało grać mu te swoje piekielne riffy i znakomite solówki, których większość gitarzystów mogła jedynie pozazdrościć. Jorge „Flaco” Barral, będący pod silnym wpływem Jacka Bruce’a tak w partii wokalnej jak i instrumentalnej, nadał zespołowi koloryt dzięki silnemu zmysłowi melodycznemu. Z kolei utalentowany perkusista Jorge Graf, to wzór niezwykłej precyzji, o którym śmiało można było powiedzieć, że był chodzącym metronomem. W październiku tego samego roku muzycy weszli do studia ION w stolicy Argentyny, gdzie pod okiem tamtejszego producenta Carlosa Priza nagrali swój jedyny album zatytułowany po prostu „Dias de Blues”. Krążek ukazał się na początku 1973 roku jednocześnie w Urugwaju i Argentynie wydany przez Discos De La Planta, ale z dwiema alternatywnymi okładkami. Pierwsza, moim zdaniem zdecydowanie ciekawsza i ładniejsza, została zaprojektowana przez urugwajskiego rysownika Celmara Poumé. Wydanie argentyńskie to rycina Jose B. Arruararrena w kolorze pistacjowym, która w 2015 roku została także wykorzystana w kompaktowej reedycji szwedzkiej wytwórni Flawed Gems. Mówiąc o wznowieniach warto dodać, że włoska Akarma w 2000 roku wydała ten tytuł na dwóch nośnikach: winylu i CD. Co ciekawe, Włosi nie wykorzystali żadnej z oryginalnych grafik – zaprojektowali nową, dość zaskakującą, „renesansową” szatę. Nie to, że mi się nie podoba. Wręcz przeciwnie. Tyle, że według mnie kompletnie nie pasuje do charakteru muzyki jaką trio grało. Tył winylowej okładki Akarmy tak jak i jej front bardziej pasuje mi na album progresywnego zespołu. Stara maksyma mówiąca, że lepsze jest wrogiem dobrego w tym przypadku sprawdziła się idealnie. Inna zaś mówi, że nie szata zdobi człowieka, a okładka muzykę. Skupmy się więc nad zawartością albumu. Na płycie znalazło się osiem nagrań trwających w sumie 38 minut znakomitej muzyki. Co ważne – w studio nagraniowym zespół nic nie stracił ze swej mocy i tej specyficznej surowości jakie cechowały ich sceniczne występy. Album to ciężki blues rock z fuzzowanymi partiami gitary , solidnymi bębnami i potężnym basem. Całość otwiera psychodeliczny, sześciominutowy blues zatytułowany „Amasijando Los Blues” z absolutnie fantastyczną grą gitarzysty. Znakomita technika Daniela Bertolone lśni ponad gęstą linią pulsującego basu „Flaco” Barrala. Naprawdę fantastyczne otwarcie! Po tak mocnym wejściu mamy piękną akustyczną balladę „Dame Tu Sonrisa Loco” z udanym i dość zaangażowanym politycznie tekstem (nie ostatnim na płycie) mówiącym o społecznej nierówności i niesprawiedliwości. Nie inaczej jest w kolejnej, ciężkiej bluesowej piosence „No Podrán Conmigo” gdzie z kolei mowa jest o przyszłości, a raczej braku lepszej egzystencji, z którym to tematem borykało się urugwajskie społeczeństwo w owym czasie. Młodzi fani słowa spływające z ust Barrala spijali jak miód z szeroko otwartymi ustami. Nic dziwnego. „Flaco” wyróżniał się otwartą postawą i muzycznym dążeniem zakorzenionym w wartościach ekspresyjnej wolności i doskonałej komunikacji z publicznością. Dorastając w bluesie i folku był otwarty na kulturę i muzykę różnych rejonów świata, z drugiej zaś strony przywiązywał szczególną uwagę do języka ojczystego jako nośnika swej narodowej tożsamości… Ośmiominutowy „Cada Hombre Es Un Camino”, to kolejny, powolny jak drogowy walec blues z potężnym basem i doskonałymi, wybuchowymi solówkami gitarowymi, zaś dużo krótszy „Están Desubicados” jest świetnym, acid rockowym kawałkiem. Szkoda tylko, że rozwijający się numer kończy się zbyt szybko pozostawiając lekki niedosyt. Podejrzewam, że na koncertach rozwijał się on w długi jam. A skoro o koncertach mowa, utworem, który stał się pokoleniowym hymnem była prosta piosenka „Esto Es Nuestro” z harmonijką i fortepianem. Klarowność tekstu, z którym szczególnie młodzież bardzo się identyfikowała śpiewany był w całości przez publiczność. Zespół ograniczał się li tylko do muzycznego akompaniamentu. To był zawsze magiczny moment ich występów… Swoją wściekłość zespół jednogłośnie wyładował w „Toda Tu Vida”, najpotężniejszym i najdłuższym utworze na płycie. Zaczyna się energicznym riffem dopasowującym się do gęstej perkusji i dramatycznego głosu Jorge Barrala. Każdy z muzyków ma swoją solową partię, które ostatecznie przekształcają się w wielkie improwizowane granie. Kapitalne zakończenie tego znakomitego albumu! Album „Dias de Blues” pełen jest potężnych gitarowych riffów, które tylko podkreślają zdolność muzyków do improwizacji czyniąc z niej charakterystyczny i rozpoznawalny znak towarowy. Do tego produkcja płyty jest nienaganna, każdy instrument słychać w krystalicznie czysty sposób. Bez wątpienia jest to reprezentatywny longplay z gatunku blues rocka, jaki powstał na ówczesnej scenie i jeden z największych rockowych albumów Ameryki Południowej lat 70-tych. Niestety obciążony politycznymi i gospodarczymi problemami Urugwaj był na skraju przepaści, co w pewnym stopniu przeszkodziło zespołowi na rozwinięcie skrzydeł i tak dobrze zapowiadającą się przyszłość. Punktem krytycznym zamykającym drogę do dalszej kariery tria okazał się zamach stanu Juana Marii Bordaberry w 1973 roku, który definitywnie spowodował rozpad grupy. Jorge Barral wyemigrował do Hiszpanii, a Daniel Bertolone do Australii. W końcu mógł sobie kupić tam gitarę… Jedynie Jorge Graf pozostał w kraju, ale tylko do połowy lat 70-tych; ostatecznie osiedlił się we Włoszech. Można powiedzieć, że DIAS de BLUES to dowód na to, że pragnienie to potęga i że z determinacją i z pasją można osiągnąć rzeczy bardzo wielkie. DIAS de BLUES to grupa, która wywarła wpływ nie tylko na urugwajski rock, ale m.in. na scenę argentyńską, dostarczając coś nowego, świeżego, będącego efektem samozaparcia, wiary i wysiłku. I to w czasach, które tego wcale nie ułatwiały. Szkoda, że sytuacja polityczna nie pozwoliła im dłużej cieszyć się wspólnym graniem. Na całe szczęście zdążyli pozostawić po sobie ten znakomity klejnot. Wielki klasyk południowoamerykańskiego bluesa i niezbędna pozycja dla fanów gatunku. Zibi ..::TRACK-LIST::.. 1. Amasijando Los Blues 6:15 2. Dame Tu Sonrisa Loco 2:37 3. No Podrán Conmigo 2:20 4. Cada Hombre Es Un Camino 7:46 5. Están Desubicados 3:28 6. Esto Es Nuestro 2:09 7. Vuela 4:02 8. Toda Tu Vida 9:23 ..::OBSADA::.. Bass, Acoustic Guitar, Sounds [Orrigontófono], Vocals - Jorge Barral Drums, Percussion, Piano - Jorge Graf Electric Guitar, Guitar [Bottleneck], Harmonica, Piano, Vocals - Daniel Bertolone https://www.youtube.com/watch?v=oXdSAVF4_AU SEED 14:30-23:00. POLECAM!!!
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2024-06-16 14:12:46
Rozmiar: 270.89 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI.
Dwa pierwsze albumy The Black Crowes to arcydzieła! Bezbłędne, wciągające od początku do końca... Brzmią niezwykle czysto prosto i mocno. ..::TRACK-LIST::.. 30th Anniversary remaster. 1CD version features the original album. 1. Twice As Hard 2. Jealous Again 3. Sister Luck 4. Could I've Been So Blind 5. Seeing Things 6. Hard To Handle 7. Thick N' Thin 8. She Talks To Angels 9. Struttin' Blues 10. Stare It Cold 11. Mercy, Sweet Moan ..::OBSADA::.. Bass - Johnny Colt Drums - Steve Gorman Guitar - Jeff Cease, Rich Robinson Lead Vocals - Chris Robinson https://www.youtube.com/watch?v=QnZNFgn_zuY SEED 14:30-23:00. POLECAM!!!
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2024-06-14 19:53:59
Rozmiar: 104.36 MB
Peerów: 11
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI.
Dwa pierwsze albumy The Black Crowes to arcydzieła! Bezbłędne, wciągające od początku do końca... Brzmią niezwykle czysto prosto i mocno. ..::TRACK-LIST::.. 30th Anniversary remaster. 1CD version features the original album. 1. Twice As Hard 2. Jealous Again 3. Sister Luck 4. Could I've Been So Blind 5. Seeing Things 6. Hard To Handle 7. Thick N' Thin 8. She Talks To Angels 9. Struttin' Blues 10. Stare It Cold 11. Mercy, Sweet Moan ..::OBSADA::.. Bass - Johnny Colt Drums - Steve Gorman Guitar - Jeff Cease, Rich Robinson Lead Vocals - Chris Robinson https://www.youtube.com/watch?v=QnZNFgn_zuY SEED 14:30-23:00. POLECAM!!!
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2024-06-14 19:52:44
Rozmiar: 326.82 MB
Peerów: 9
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI.
..::OPIS::.. A dziś słów kilka o jednej z ciekawszych płyt końca lat 60. Już kontakt z okładką “Ahead Rings Out” budzi przyjemne skojarzenia. Trudno wszak przejść obojętnie wobec świniaka w ciemnych okularach, ze słuchawkami w uszach, odpaloną fają w ryjku i kolczykiem w nosie. A to przecież dopiero przedsmak muzycznej uczty, która jest równie zakręcona, co świński ogonek. Blodwyn Pig został założony w 1968 roku przez Micka Abrahamsa, pierwszego gitarzystę Jethro Tull – zespołu, z którym Abrahams zarejestrował całkiem udany debiutancki materiał “This Was”. Jak to jednak w życiu bywa, w zespole Iana Andersona z czasem pojawiło się trochę niesnasek, w wyniku których Abrahams spakował manatki i ruszył na podbój świata pod własną banderą. Tak właśnie narodził się Blodwyn Pig i debiutancki krążek tej formacji “Ahead Rings Out”, w nagraniu którego udział wzięli także Jack Lancaster (flet, skrzypce, saksofon), Andy Pyle (bas) i Ron Berg (perkusja). Za stronę wokalną płyty odpowiedzialny był natomiast sam Abrahams. Pod względem artystycznym debiut tej wesołej brytyjskiej formacji wpisuje się w muzyczny krajobraz epoki. Sporo tu wyśmienitego blues-rockowego grania – czasem ciągnącego w stronę spokojnych ballad, innym razem puszczającego wodze jazzowej fantazji, a w jeszcze innych miejscach przejawiającego niemal hard rockowe oblicze. Muzycy dysponowali szerokim zasobem instrumentów (w tym nieocenionych dęciaków), więc mogli wykazać się muzyczną wyobraźnią i pozwolić sobie na odrobinę ekstrawagancji. W efekcie stworzyli bardzo udany, oryginalny, świetnie brzmiący materiał. Nawiasem mówiąc, producentem krążka był Andy Johns – ten sam, który majstrował przy płytach Led Zeppelin czy jedynym, wybitnym swoją drogą materiale Blind Faith. Jako ciekawostkę dodam, że starszy brat Andy’ego, Glyn Johns, również krowie spod ogona nie wypadł, współpracując jako producent i realizator m.in. z Bobem Dylanem czy The Rolling Stones. Dziś o Blodwyn Pig pamiętają pewnie nieliczni. Zespół niestety przepadł w mrokach historii. W roku 1970 zarejestrował jeszcze jeden krążek, po czym zamilkł na ponad dwie dekady. W latach 90. powrócił wprawdzie z dwoma albumami, te jednak nie przyniosły grupie wielkiej popularności. “Ahead Rings Out” zdecydowanie warto jednak sprawdzić, zwłaszcza jeśli jest się sympatykiem jazzowo-bluesujących dźwięków z nutą progresji i odrobiną ciężkawego rocka. Niewątpliwym atutem tej płyty jest też fakt, że wszystkie utwory są autorstwa muzyków formacji, zwłaszcza Micka Abrahamsa. Nie uświadczymy tutaj coverów i prób wybicia się na dorobku innych. MKWR Okładkę płyty „Ahead Rings Out” grupy BLODWYN PIG zaliczam do najbardziej sympatycznych w historii muzyki rockowej. Świnka w słonecznych okularach, słuchawkach na uszach i petem w ryjku za każdym razem rozbrajała moich kolegów, którzy wpadali do mnie, by posłuchać muzyki z płyt, które w tamtych czasach były w naszym kraju ogólnie niedostępne. Zawsze była to jedna wielka salwa śmiechu. Jednak gdy przyszło do słuchania zawartości albumu jakoś tak szybciutko się ulatniali… No cóż – kiedy ja odkrywałem kolejne blues rockowe perełki, moich przyjaciół fascynowała muzyka disco i nagrania Abby, Boney M, Bee Gees, Donny Summer… Takie to były czasy. Wiedziałem jednak, że moda na kolorowe disco prędzej czy później minie, zaś blues trwać będzie wiecznie. Założycielem grupy i jej niekwestionowanym liderem był doskonały gitarzysta Mick Abrahams, który po spektakularnym sukcesie debiutanckiego albumu Jethro Tull „This Was” (1968) opuścił Iana Andersona i spółkę. Gitarzysta chciał, by Tull szli w kierunku jazz rocka i bluesa, Andersonowi zaś nie było to po drodze. On miał swoją wizję i swój pomysł na muzykę. Chciał pociągnąć zespół w rejony folku, muzyki klasycznej i rocka progresywnego. Jak to wszystko się skończyło – wszyscy wiemy. Jethro Tull stała się jedną z tych wielkich, najważniejszych i niepowtarzalnych grup progresywnych XX wieku. BLODWYN PIG do dziś zaś uchodzi „tylko”(?!) za jedną z najlepszy grup w historii brytyjskiego undergroundu. Mick Abrahams wraz z Jackiem Lancasterem (saksofony, flety, skrzypce), Andy Pylem (gitara basowa), oraz Ronem Bergiem (perkusja) – później zastąpił go znany także z Jethro Tull, Clive Bunker – nagrali dwie płyty, w których idealnie połączyli soczystego rocka z bluesem, jazzem i odrobiną folku. Dodam, że obie są wręcz doskonałe! W maju 1969 zespół zadebiutował wydaną przez Island małą płytką „Dear Jill/Sweet Caroline”. Szkoda, że strona B singla nigdy nie ukazała się na żadnym albumie, bo to fajny dynamiczny i mocno riffujący numer. Duży album, nagrany w londyńskim Morgan Studios, którego producentem był Andy Johns (młodszy brat Glyn’a Johnsa tego od The Rolling Stones, The Who i Led Zeppelin) ukazał się w sierpniu. „Pamiętam, że wszyscy byliśmy bardzo zachwyceni z końcowego wyniku, zaś „Dear Jill” ze świetną partią Jacka na saksofonie sopranowym do dziś należy do moich ulubionych kawałków” – wspominał po latach Mick Abrahams w jednym z wywiadów. Na płycie dominuje blues i jazz. Pierwszy to domena gitarzysty o oryginalnym, rozpoznawalnym stylu . Druga to zasługa niezwykle utalentowanego Jacka Lancastera, który swą grą na saksofonach i flecie zachwyca nie mniej niż Dick Heckstall-Smith z Colosseum. Niemal wszystkie kawałki to wulkan niczym nieskrępowanej energii. Wszystko wręcz pływa w gęstej muzycznej lawie ugotowanej w rockowych riffach i pełnych pasji instrumentalnych pasażach. Zaczyna się od kapitalnego „It’s Only Love” – energetycznego dialogu gitarowo-saksofonowego przypominającego nieco „Walking In The Park” Colosseum. Szybkie tempo powtórzy się w instrumentalnym, bardzo ekspresyjnym „The Modern Alchemist” i mocno rozbujanym „Leave For Me” potwierdzającym wielką klasę Lancastera. Podoba mi się także masywny „Up And Coming”, oraz chwalony przez gitarzystę i zagrany na gitarze slide „Dear Jill”. Płytę zamyka rewelacyjny „Ain’t Ya Commin’Home, Babe?”. Kapitalny wstęp grających unisono gitary i saksofonu, krótki tekst i świetna czterominutowa improwizacja gitarzysty i saksofonisty na tle zabójczej wręcz, miażdżącej uszy sekcji rytmicznej. Jeden z najlepszych, najbardziej porywających rockowych utworów końca dekady! Nie żartuję! Warto też wiedzieć, że amerykańskie wydanie LP zawierało nieco inny zestaw nagrań, oraz trochę zmienioną okładkę. Kompaktowa reedycja wydana przez EMI (2006 r.) zawiera zaś siedem bonusów (sześć autorstwa Micka Abrahamsa) w tym wydany we wrześniu ’69 bardzo intensywny singiel „Walk On Water/Summer Day” . Na kolejne wydawnictwo BLODWYN PIG nie trzeba było zbyt długo czekać. Album „Getting To This” ukazał się osiem miesięcy później, w kwietniu 1970 roku, który tym razem wydał słynny Chrysalis (ten od płyt „starego” Genesis). Drugi album i to samo kapitalne, intensywne, progresywne granie, w których luźno krzyżują się style wczesnych Jethro Tull, Ten Years After i Colosseum. Nagrania są bardziej dopracowane, by nie powiedzieć – dopieszczone. Wynika z tego, że grupa więcej czasu poświęciła pracy w studio nagraniowym, a w zasadzie w dwóch: w Olympic (rok później powstanie tu słynny „Electric Warrior” T.Rex) i w Trident (tutaj zaś The Jimi Hendrix Experience nagrali swe trzy, a więc wszystkie, studyjne albumy). Już po pierwszym przesłuchaniu moją szczególną uwagę zwróciły dwa numery. Pierwszy, to składający się z czterech części, ośmiominutowy „San Francisco Sketches” z wokalnymi harmoniami w stylu… The Moody Blues, z jazzowymi wstawkami i oczywiście z mocnym „grzaniem” na gitarę i dęciaki. Bardzo progresywna kompozycja. Drugi to „See Me Way”. Ma on w sobie potężną dynamikę, mnóstwo riffów, nagłe zmiany tempa i nastroju. Obok sztandarowego „Ain’t Ya Coming Home, Babe?” z „jedynki” jest to chyba najlepszy i najbardziej chwytliwy utwór grupy. Oczywiście nie mogę odmówić reszcie nagrań bardzo wysokiego poziomu. Zwłaszcza powala mnie rozimprowizowany, a przy tym zagrany z impetem „Send Your Son To Die”. Jest też niemal hardrockowy, oparty na świetnym gitarowym riffie „Worry”, czy też galopujący, instrumentalny „The Squirelling Must Go On”. Niebo w gębie! A są jeszcze tak smakowite kąski jak otwierający całość „Drive Me” czy akustyczny „Toys”. Album okazał się sporym sukcesem komercyjnym ostatecznie plasując się na ósmym miejscu brytyjskich list przebojów, a więc jedną pozycję wyżej, niż poprzednik. Swoją doskonałą dyspozycję zespół potwierdził na licznych koncertach. Mimo to Mick Abrahams opuścił grupę. Powód? „Ogólne rozczarowanie stroną muzycznego biznesu” jak enigmatycznie wówczas stwierdził. Zastąpił go, co prawda na moment, Tony Banks, gitarzysta z pierwszego składu Yes, ale niedługo potem grupa zawiesiła działalność. Muzycy wznowili ją w 1974 roku prawie w oryginalnym składzie (jedynie chorego Rona Berga za perkusją zastąpił Clive Bunker) rejestrując dla radia BBC dwie sesje nagraniowe – po czym dali sobie spokój. Część tych nagrań ukazała się po latach na CD pt. „The Modern Alchemist” (Indigo, 1997) i „The Basement Tapes” (Hux, 2000). Nie udało mi się dotrzeć do tych płyt, więc daruję sobie ich opis i zawartość. W 1971 roku gitarzysta założył Mick Abrahams Band, zaś Andy Pale i Ron Berger grali potem w Juicy Lucy i Savoy Brown. Jack Lancaster występował w Mick Abrahams Band (LP „At Last„), był też producentem muzycznym, oraz uczestniczył w kilku jazz-rockowych projektach. Panowie Abrahams i Lancaster w połowie lat 90-tych wskrzesili raz jeszcze BLODWYN PIG i wraz z nowymi muzykami nagrali nawet dwa albumy. Niestety przeszły one bez echa. No cóż – nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Nie odkryję Ameryki jeśli powiem, że dwie pierwsze płyty BLODWYN PIG to ozdoba każdej szanującej się domowej płytoteki. Nawet jeśli w przeszłości słuchało się tylko prostej muzyki disco. Warto mieć je pod ręką także i z innego, bardzo prozaicznego powodu. Gdy nasze spotkanie towarzyskie zacznie robić się smętne, dobry humor przywróci wszystkim widok okładki z różową świnką z petem w ryjku... Zibi ..::TRACK-LIST::.. CD 1 - Ahead Rings Out (1969): 1. It's Only Love 3:22 2. Dear Jill 5:18 3. Sing Me A Song That I Know 3:09 4. The Modern Alchemist 5:38 5. Up And Coming 5:30 6. Leave It With Me 3:53 7. Change Song 3:43 8. Backwash 0:52 9. Ain't Ya Coming Home, Babe ? 6:03 Bonus Tracks: 10. Sweet Caroline (B Side To Dear Jill - May 1969) 2:50 11. Walk On The Water (A Side Single Oct 1969) 3:41 12. Summer Day (B Side To Walk On The Water) 3:43 13. McGregor Muckabout (Previously Unreleased) 10:31 CD 2 - Getting To This (1970): 1. Drive Me 3:22 2. Variations On Nainos 3:48 3. See My Way 3:52 4. Long Bomb Blues 1:07 5. The Squirreling Must Go On 4:29 6. San Francisco Sketches (8:15) a-Beach Scape b-Fisherman’s Wharf c-Telegraph Hill d-Close The Door, I’m Falling Out Of The Room 7. Worry 3:42 8. Toys 3:04 9. To Rassman 1:32 10. Send Your Son To Die 4:26 Bonus Tracks: 11. Same Old Story (A Side Single May 1970) 2:36 12. Slow Down (B Side - Same Old Story May 1970) 4:18 13. Meanie Mornay (Outtake From ‘Getting To This’ Album) 4:45 14. One Thing Leads To Another (Previously Unreleased) 3:39 Track 3 on the second cd is incorrectly referred to 'See My Way' but it is a another version of 'Walk On The Water'. ..::OBSADA::.. Bass [Bass & Six String Bass], Other [Huge Smile] - Andy Pyle (tracks: 2-1, 2-2, 2-3, 2-4, 2-5, 2-6, 2-7, 2-8, 2-9, 2-10, 2-11, 2-12, 2-13, 2-14) Drums - Ron Berg (tracks: 1-1, 1-2, 1-3, 1-4, 1-5, 1-6, 1-7, 1-8, 1-9, 1-10, 1-11, 1-12, 1-13) Drums [Drums, Tympani, and anything else he saw fit to bash at the time] - Ron Berg (tracks: 2-1, 2-2, 2-3, 2-4, 2-5, 2-6, 2-7, 2-8, 2-9, 2-10, 2-11, 2-12, 2-13, 2-14) Electric Bass, Bass [Six-String Bass] - Andy Pyle (tracks: 1-1, 1-2, 1-3, 1-4, 1-5, 1-6, 1-7, 1-8, 1-9, 1-10, 1-11, 1-12, 1-13) Flute, Violin, Tenor Saxophone, Baritone Saxophone, Soprano Saxophone, Brass [Brass Arrangements] - Jack Lancaster (tracks: 1-1, 1-2, 1-3, 1-4, 1-5, 1-6, 1-7, 1-8, 1-9, 1-10, 1-11, 1-12, 1-13) Guitar, Vocals, Slide Guitar [Seven-String Slide Guitar] - Mick Abrahams (tracks: 1-1, 1-2, 1-3, 1-4, 1-5, 1-6, 1-7, 1-8, 1-9, 1-10, 1-11, 1-12, 1-13) Piano - Graham Waller (tracks: 2-1, 2-6) Tenor Saxophone, Soprano Saxophone, Baritone Saxophone, Flute, Violin [Electric Violin], Horn [Phoon Horn], Cornet, Other [Clogs] - Jack Lancaster (tracks: 2-1, 2-2, 2-3, 2-4, 2-5, 2-6, 2-7, 2-8, 2-9, 2-10, 2-11, 2-12, 2-13, 2-14) Vocals, Guitar [Guitar & Tenor Guitar], Slide Guitar [Seven String Slide Guitar], Drum [Cockney Flesh Drum], Other [Incomprehensible Inanities] - Mick Abrahams (tracks: 2-1, 2-2, 2-3, 2-4, 2-5, 2-6, 2-7, 2-8, 2-9, 2-10, 2-11, 2-12, 2-13, 2-14) Wind [Wind Effects] - John Peverett (tracks: 1-1, 1-2, 1-3, 1-4, 1-5, 1-6, 1-7, 1-8, 1-9, 1-10, 1-11, 1-12, 1-13) https://www.youtube.com/watch?v=en6U8DSpGmc SEED 14:30-23:00. POLECAM!!!
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2024-05-01 11:05:00
Rozmiar: 261.00 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI.
..::OPIS::.. A dziś słów kilka o jednej z ciekawszych płyt końca lat 60. Już kontakt z okładką “Ahead Rings Out” budzi przyjemne skojarzenia. Trudno wszak przejść obojętnie wobec świniaka w ciemnych okularach, ze słuchawkami w uszach, odpaloną fają w ryjku i kolczykiem w nosie. A to przecież dopiero przedsmak muzycznej uczty, która jest równie zakręcona, co świński ogonek. Blodwyn Pig został założony w 1968 roku przez Micka Abrahamsa, pierwszego gitarzystę Jethro Tull – zespołu, z którym Abrahams zarejestrował całkiem udany debiutancki materiał “This Was”. Jak to jednak w życiu bywa, w zespole Iana Andersona z czasem pojawiło się trochę niesnasek, w wyniku których Abrahams spakował manatki i ruszył na podbój świata pod własną banderą. Tak właśnie narodził się Blodwyn Pig i debiutancki krążek tej formacji “Ahead Rings Out”, w nagraniu którego udział wzięli także Jack Lancaster (flet, skrzypce, saksofon), Andy Pyle (bas) i Ron Berg (perkusja). Za stronę wokalną płyty odpowiedzialny był natomiast sam Abrahams. Pod względem artystycznym debiut tej wesołej brytyjskiej formacji wpisuje się w muzyczny krajobraz epoki. Sporo tu wyśmienitego blues-rockowego grania – czasem ciągnącego w stronę spokojnych ballad, innym razem puszczającego wodze jazzowej fantazji, a w jeszcze innych miejscach przejawiającego niemal hard rockowe oblicze. Muzycy dysponowali szerokim zasobem instrumentów (w tym nieocenionych dęciaków), więc mogli wykazać się muzyczną wyobraźnią i pozwolić sobie na odrobinę ekstrawagancji. W efekcie stworzyli bardzo udany, oryginalny, świetnie brzmiący materiał. Nawiasem mówiąc, producentem krążka był Andy Johns – ten sam, który majstrował przy płytach Led Zeppelin czy jedynym, wybitnym swoją drogą materiale Blind Faith. Jako ciekawostkę dodam, że starszy brat Andy’ego, Glyn Johns, również krowie spod ogona nie wypadł, współpracując jako producent i realizator m.in. z Bobem Dylanem czy The Rolling Stones. Dziś o Blodwyn Pig pamiętają pewnie nieliczni. Zespół niestety przepadł w mrokach historii. W roku 1970 zarejestrował jeszcze jeden krążek, po czym zamilkł na ponad dwie dekady. W latach 90. powrócił wprawdzie z dwoma albumami, te jednak nie przyniosły grupie wielkiej popularności. “Ahead Rings Out” zdecydowanie warto jednak sprawdzić, zwłaszcza jeśli jest się sympatykiem jazzowo-bluesujących dźwięków z nutą progresji i odrobiną ciężkawego rocka. Niewątpliwym atutem tej płyty jest też fakt, że wszystkie utwory są autorstwa muzyków formacji, zwłaszcza Micka Abrahamsa. Nie uświadczymy tutaj coverów i prób wybicia się na dorobku innych. MKWR Okładkę płyty „Ahead Rings Out” grupy BLODWYN PIG zaliczam do najbardziej sympatycznych w historii muzyki rockowej. Świnka w słonecznych okularach, słuchawkach na uszach i petem w ryjku za każdym razem rozbrajała moich kolegów, którzy wpadali do mnie, by posłuchać muzyki z płyt, które w tamtych czasach były w naszym kraju ogólnie niedostępne. Zawsze była to jedna wielka salwa śmiechu. Jednak gdy przyszło do słuchania zawartości albumu jakoś tak szybciutko się ulatniali… No cóż – kiedy ja odkrywałem kolejne blues rockowe perełki, moich przyjaciół fascynowała muzyka disco i nagrania Abby, Boney M, Bee Gees, Donny Summer… Takie to były czasy. Wiedziałem jednak, że moda na kolorowe disco prędzej czy później minie, zaś blues trwać będzie wiecznie. Założycielem grupy i jej niekwestionowanym liderem był doskonały gitarzysta Mick Abrahams, który po spektakularnym sukcesie debiutanckiego albumu Jethro Tull „This Was” (1968) opuścił Iana Andersona i spółkę. Gitarzysta chciał, by Tull szli w kierunku jazz rocka i bluesa, Andersonowi zaś nie było to po drodze. On miał swoją wizję i swój pomysł na muzykę. Chciał pociągnąć zespół w rejony folku, muzyki klasycznej i rocka progresywnego. Jak to wszystko się skończyło – wszyscy wiemy. Jethro Tull stała się jedną z tych wielkich, najważniejszych i niepowtarzalnych grup progresywnych XX wieku. BLODWYN PIG do dziś zaś uchodzi „tylko”(?!) za jedną z najlepszy grup w historii brytyjskiego undergroundu. Mick Abrahams wraz z Jackiem Lancasterem (saksofony, flety, skrzypce), Andy Pylem (gitara basowa), oraz Ronem Bergiem (perkusja) – później zastąpił go znany także z Jethro Tull, Clive Bunker – nagrali dwie płyty, w których idealnie połączyli soczystego rocka z bluesem, jazzem i odrobiną folku. Dodam, że obie są wręcz doskonałe! W maju 1969 zespół zadebiutował wydaną przez Island małą płytką „Dear Jill/Sweet Caroline”. Szkoda, że strona B singla nigdy nie ukazała się na żadnym albumie, bo to fajny dynamiczny i mocno riffujący numer. Duży album, nagrany w londyńskim Morgan Studios, którego producentem był Andy Johns (młodszy brat Glyn’a Johnsa tego od The Rolling Stones, The Who i Led Zeppelin) ukazał się w sierpniu. „Pamiętam, że wszyscy byliśmy bardzo zachwyceni z końcowego wyniku, zaś „Dear Jill” ze świetną partią Jacka na saksofonie sopranowym do dziś należy do moich ulubionych kawałków” – wspominał po latach Mick Abrahams w jednym z wywiadów. Na płycie dominuje blues i jazz. Pierwszy to domena gitarzysty o oryginalnym, rozpoznawalnym stylu . Druga to zasługa niezwykle utalentowanego Jacka Lancastera, który swą grą na saksofonach i flecie zachwyca nie mniej niż Dick Heckstall-Smith z Colosseum. Niemal wszystkie kawałki to wulkan niczym nieskrępowanej energii. Wszystko wręcz pływa w gęstej muzycznej lawie ugotowanej w rockowych riffach i pełnych pasji instrumentalnych pasażach. Zaczyna się od kapitalnego „It’s Only Love” – energetycznego dialogu gitarowo-saksofonowego przypominającego nieco „Walking In The Park” Colosseum. Szybkie tempo powtórzy się w instrumentalnym, bardzo ekspresyjnym „The Modern Alchemist” i mocno rozbujanym „Leave For Me” potwierdzającym wielką klasę Lancastera. Podoba mi się także masywny „Up And Coming”, oraz chwalony przez gitarzystę i zagrany na gitarze slide „Dear Jill”. Płytę zamyka rewelacyjny „Ain’t Ya Commin’Home, Babe?”. Kapitalny wstęp grających unisono gitary i saksofonu, krótki tekst i świetna czterominutowa improwizacja gitarzysty i saksofonisty na tle zabójczej wręcz, miażdżącej uszy sekcji rytmicznej. Jeden z najlepszych, najbardziej porywających rockowych utworów końca dekady! Nie żartuję! Warto też wiedzieć, że amerykańskie wydanie LP zawierało nieco inny zestaw nagrań, oraz trochę zmienioną okładkę. Kompaktowa reedycja wydana przez EMI (2006 r.) zawiera zaś siedem bonusów (sześć autorstwa Micka Abrahamsa) w tym wydany we wrześniu ’69 bardzo intensywny singiel „Walk On Water/Summer Day” . Na kolejne wydawnictwo BLODWYN PIG nie trzeba było zbyt długo czekać. Album „Getting To This” ukazał się osiem miesięcy później, w kwietniu 1970 roku, który tym razem wydał słynny Chrysalis (ten od płyt „starego” Genesis). Drugi album i to samo kapitalne, intensywne, progresywne granie, w których luźno krzyżują się style wczesnych Jethro Tull, Ten Years After i Colosseum. Nagrania są bardziej dopracowane, by nie powiedzieć – dopieszczone. Wynika z tego, że grupa więcej czasu poświęciła pracy w studio nagraniowym, a w zasadzie w dwóch: w Olympic (rok później powstanie tu słynny „Electric Warrior” T.Rex) i w Trident (tutaj zaś The Jimi Hendrix Experience nagrali swe trzy, a więc wszystkie, studyjne albumy). Już po pierwszym przesłuchaniu moją szczególną uwagę zwróciły dwa numery. Pierwszy, to składający się z czterech części, ośmiominutowy „San Francisco Sketches” z wokalnymi harmoniami w stylu… The Moody Blues, z jazzowymi wstawkami i oczywiście z mocnym „grzaniem” na gitarę i dęciaki. Bardzo progresywna kompozycja. Drugi to „See Me Way”. Ma on w sobie potężną dynamikę, mnóstwo riffów, nagłe zmiany tempa i nastroju. Obok sztandarowego „Ain’t Ya Coming Home, Babe?” z „jedynki” jest to chyba najlepszy i najbardziej chwytliwy utwór grupy. Oczywiście nie mogę odmówić reszcie nagrań bardzo wysokiego poziomu. Zwłaszcza powala mnie rozimprowizowany, a przy tym zagrany z impetem „Send Your Son To Die”. Jest też niemal hardrockowy, oparty na świetnym gitarowym riffie „Worry”, czy też galopujący, instrumentalny „The Squirelling Must Go On”. Niebo w gębie! A są jeszcze tak smakowite kąski jak otwierający całość „Drive Me” czy akustyczny „Toys”. Album okazał się sporym sukcesem komercyjnym ostatecznie plasując się na ósmym miejscu brytyjskich list przebojów, a więc jedną pozycję wyżej, niż poprzednik. Swoją doskonałą dyspozycję zespół potwierdził na licznych koncertach. Mimo to Mick Abrahams opuścił grupę. Powód? „Ogólne rozczarowanie stroną muzycznego biznesu” jak enigmatycznie wówczas stwierdził. Zastąpił go, co prawda na moment, Tony Banks, gitarzysta z pierwszego składu Yes, ale niedługo potem grupa zawiesiła działalność. Muzycy wznowili ją w 1974 roku prawie w oryginalnym składzie (jedynie chorego Rona Berga za perkusją zastąpił Clive Bunker) rejestrując dla radia BBC dwie sesje nagraniowe – po czym dali sobie spokój. Część tych nagrań ukazała się po latach na CD pt. „The Modern Alchemist” (Indigo, 1997) i „The Basement Tapes” (Hux, 2000). Nie udało mi się dotrzeć do tych płyt, więc daruję sobie ich opis i zawartość. W 1971 roku gitarzysta założył Mick Abrahams Band, zaś Andy Pale i Ron Berger grali potem w Juicy Lucy i Savoy Brown. Jack Lancaster występował w Mick Abrahams Band (LP „At Last„), był też producentem muzycznym, oraz uczestniczył w kilku jazz-rockowych projektach. Panowie Abrahams i Lancaster w połowie lat 90-tych wskrzesili raz jeszcze BLODWYN PIG i wraz z nowymi muzykami nagrali nawet dwa albumy. Niestety przeszły one bez echa. No cóż – nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Nie odkryję Ameryki jeśli powiem, że dwie pierwsze płyty BLODWYN PIG to ozdoba każdej szanującej się domowej płytoteki. Nawet jeśli w przeszłości słuchało się tylko prostej muzyki disco. Warto mieć je pod ręką także i z innego, bardzo prozaicznego powodu. Gdy nasze spotkanie towarzyskie zacznie robić się smętne, dobry humor przywróci wszystkim widok okładki z różową świnką z petem w ryjku... Zibi ..::TRACK-LIST::.. CD 1 - Ahead Rings Out (1969): 1. It's Only Love 3:22 2. Dear Jill 5:18 3. Sing Me A Song That I Know 3:09 4. The Modern Alchemist 5:38 5. Up And Coming 5:30 6. Leave It With Me 3:53 7. Change Song 3:43 8. Backwash 0:52 9. Ain't Ya Coming Home, Babe ? 6:03 Bonus Tracks: 10. Sweet Caroline (B Side To Dear Jill - May 1969) 2:50 11. Walk On The Water (A Side Single Oct 1969) 3:41 12. Summer Day (B Side To Walk On The Water) 3:43 13. McGregor Muckabout (Previously Unreleased) 10:31 CD 2 - Getting To This (1970): 1. Drive Me 3:22 2. Variations On Nainos 3:48 3. See My Way 3:52 4. Long Bomb Blues 1:07 5. The Squirreling Must Go On 4:29 6. San Francisco Sketches (8:15) a-Beach Scape b-Fisherman’s Wharf c-Telegraph Hill d-Close The Door, I’m Falling Out Of The Room 7. Worry 3:42 8. Toys 3:04 9. To Rassman 1:32 10. Send Your Son To Die 4:26 Bonus Tracks: 11. Same Old Story (A Side Single May 1970) 2:36 12. Slow Down (B Side - Same Old Story May 1970) 4:18 13. Meanie Mornay (Outtake From ‘Getting To This’ Album) 4:45 14. One Thing Leads To Another (Previously Unreleased) 3:39 Track 3 on the second cd is incorrectly referred to 'See My Way' but it is a another version of 'Walk On The Water'. ..::OBSADA::.. Bass [Bass & Six String Bass], Other [Huge Smile] - Andy Pyle (tracks: 2-1, 2-2, 2-3, 2-4, 2-5, 2-6, 2-7, 2-8, 2-9, 2-10, 2-11, 2-12, 2-13, 2-14) Drums - Ron Berg (tracks: 1-1, 1-2, 1-3, 1-4, 1-5, 1-6, 1-7, 1-8, 1-9, 1-10, 1-11, 1-12, 1-13) Drums [Drums, Tympani, and anything else he saw fit to bash at the time] - Ron Berg (tracks: 2-1, 2-2, 2-3, 2-4, 2-5, 2-6, 2-7, 2-8, 2-9, 2-10, 2-11, 2-12, 2-13, 2-14) Electric Bass, Bass [Six-String Bass] - Andy Pyle (tracks: 1-1, 1-2, 1-3, 1-4, 1-5, 1-6, 1-7, 1-8, 1-9, 1-10, 1-11, 1-12, 1-13) Flute, Violin, Tenor Saxophone, Baritone Saxophone, Soprano Saxophone, Brass [Brass Arrangements] - Jack Lancaster (tracks: 1-1, 1-2, 1-3, 1-4, 1-5, 1-6, 1-7, 1-8, 1-9, 1-10, 1-11, 1-12, 1-13) Guitar, Vocals, Slide Guitar [Seven-String Slide Guitar] - Mick Abrahams (tracks: 1-1, 1-2, 1-3, 1-4, 1-5, 1-6, 1-7, 1-8, 1-9, 1-10, 1-11, 1-12, 1-13) Piano - Graham Waller (tracks: 2-1, 2-6) Tenor Saxophone, Soprano Saxophone, Baritone Saxophone, Flute, Violin [Electric Violin], Horn [Phoon Horn], Cornet, Other [Clogs] - Jack Lancaster (tracks: 2-1, 2-2, 2-3, 2-4, 2-5, 2-6, 2-7, 2-8, 2-9, 2-10, 2-11, 2-12, 2-13, 2-14) Vocals, Guitar [Guitar & Tenor Guitar], Slide Guitar [Seven String Slide Guitar], Drum [Cockney Flesh Drum], Other [Incomprehensible Inanities] - Mick Abrahams (tracks: 2-1, 2-2, 2-3, 2-4, 2-5, 2-6, 2-7, 2-8, 2-9, 2-10, 2-11, 2-12, 2-13, 2-14) Wind [Wind Effects] - John Peverett (tracks: 1-1, 1-2, 1-3, 1-4, 1-5, 1-6, 1-7, 1-8, 1-9, 1-10, 1-11, 1-12, 1-13) https://www.youtube.com/watch?v=en6U8DSpGmc SEED 14:30-23:00. POLECAM!!!
Seedów: 18
Komentarze: 0
Data dodania:
2024-05-01 11:02:07
Rozmiar: 722.99 MB
Peerów: 15
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI...
..::OPIS::.. Edycja pierwszego studyjnego albumu zespołu Dżem - „Cegła” (SACD Hybrid) wydana w limitowanym nakładzie, w cyklu „Polskie Nagrania catalogue selections”. Jest to pierwsza w Polsce edycja tej płyty zrealizowana w formacie SACD (Super Audio Compact Disc). Pierwszy raz w Polsce klasyka polskiej muzyki rozrywkowej ukazuje się na nośniku SACD. Cykl zawiera najważniejsze płyty z katalogu Polskich Nagrań, które zostały na nowo zremasterowane i wydane z niespotykaną dotąd starannością w formacie SACD. Wybór tego formatu jest ukłonem w stronę audiofilów. Reedycja najważniejszych płyt w formacie SACD, ze względu na dostępność archiwów Polskich Nagrań w postaci analogowych taśm matek, jest naturalnym wyborem umożliwiającym najdoskonalsze zbliżenie się albumów do analogowego oryginału wynosząc je na niespotykany dotąd na polskim rynku muzycznym poziom. W celu zapewnienia pełnej zgodności ze standardowymi odtwarzaczami płyt CD, niniejszy seria SACD została wykonana jako hybrydowa i zawiera dodatkową warstwę danych w formacie CD Audio, czytaną przez wszystkie odtwarzacze CD. Częstotliwość próbkowania strumienia danych DSD wykorzystywanego na płytach SACD jest 64 razy wyższa niż na płycie audio CD i wynosi 2,824MHz. Album „Cegła” to fonograficzny i studyjny debiut grupy Dżem. Premierę miał w październiku 1985. Jest uznawany za jedną z najważniejszych polskich płyt roku 1985 i w ogóle lat 80. To prawdziwe greatest hits zespołu Dżem, pełne piosenek granych i słuchanych do dziś. Zawiera utwory m.in.: "Whisky", "Czerwony jak cegła", "Oh, Słodka", "Powiał boczny wiatr", "Nieudany skok", "Kim jestem – jestem sobie". Album „Cegła” zaprezentował wszechstronność zespołu i niepodrabialną wokalną ekspresję Riedla w pełnej krasie i wywindował Dżem do absolutnej ekstraklasy polskiego rocka. ..::TRACK-LIST::.. 1. Czerwony Jak Cegła 5:12 2. Whisky 5:08 3. Nieudany Skok 3:50 4. Ballada O Dziwnym Malarzu 6:12 5. Jesiony 4:58 6. Powiał Boczny Wiatr 3:46 7. Kim Jestem – Jestem Sobie 4:07 8. Oh, Słodka 8:09 ..::OBSADA::.. Bass Guitar - Beno Otręba Drums - Michał Giercuszkiewicz Guitar - Adam Otręba, Jerzy Styczyński Guitar [Slide, Guest] - Leszek Winder (tracks: 1, 3, 5) Organ [Hammond, Guest] - Rafał Rękosiewicz (tracks: 4, 5) Piano, Piano [Rhodes] - Paweł Berger Vocals [Guest] - Jerzy 'Jorgos' Skolias (tracks: A1 to A3) Vocals, Harmonica - Ryszard Riedel https://www.youtube.com/watch?v=uAtZNHoOFiY SEED 14:30-23:00. POLECAM!!!
Seedów: 3
Data dodania:
2023-11-19 19:04:36
Rozmiar: 95.94 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
|