Best-Torrents.com




Discord
Muzyka / Metal
ZMARŁYM - WIELKIE ZANIKANIE (2025) [MP3@320] [FALLEN ANGEL]


Dodał: Fallen_Angel
Data dodania:
2025-05-28 17:01:00
Rozmiar: 108.97 MB
Ostat. aktualizacja:
2025-05-28 17:01:00
Seedów: 0
Peerów: 0


Komentarze: 0

...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI



https://www.youtube.com/watch?v=VREU5QopmTA


..::OPIS::..

Śledzę dokonania zespołu Zmarłym od samego początku, czyli świetnej EP-KI - "Ziemie jałowe" z 2020 roku. Ich styl ewoluował w coś w moim odczuciu naprawdę oryginalnego co zmaterializowało się rok później w ich debiut "Druga fala". Płyta przedstawiająca pandemiczną rzeczywistości oczami zespołu. Album posiada jedną z fajniejszych opraw graficznych tamtego czasu

Ich podejście do szeroko pojętego post-black metalu jest inne, a całokształt twórczości jest niczym narracja obecnego stanu rzeczy na świecie. Zespół robi wycieczki na progresywne tereny wcześniej nie eksplorowane.

"Czy w nocy dobrze śpicie?
Czy Bomby się boicie?
Czy śpiewa wciąż Madonna?
Czy Netflix się ogląda?" - fragment tekstu utworu: "Ludzie schronu (2034)"

Mnie najnowszy album dosłownie oblał mrokiem i ciężarem. Nie mówię o ciężarze kompozycji bo są płyty bardziej surowe czy ostrzejsze brzmieniowo. Tutaj atmosfera gra pierwsze skrzypce jest niczym szemrany zaułek mijany wieczorową porą... ciężki, przytłaczający i czasami przerażający jak nasza rzeczywistość.

Dokładnie tak, "Wielkie zanikanie" potrafi przerazić, trafnością spostrzeżeń jak i brzmieniem, które uruchamia reakcję uciekaj lub walcz od pierwszych zasłyszanych dźwięków syntezatorów przywołujących na myśl muzykę z pierwszych części kultowego Resident Evil...

Czując ten dziwny dreszczyk i niepokój dałem się kompletnie pochłonąć tej post-apokaliptycznej wizji świata zespołu Zmarłym.

Tym utworom, które swą paskudną rzeczywistością uzależniają...

Spacer brudnymi ulicami, który trzeba przebyć kilka razy by odkryć wszystkie zawarte smaki goryczy i dodatkowe muzyczne ukryte smaczki jak saksofon w "Plamy I" - wyśmienite panowie

Ten album jest dowodem, że debiut nie był przypadkowy i zespół ma na siebie pomysł, wciąż rozwijany i wciąż świeży. Oni zmieniają się jak otaczający nas świat, a patrząc na to jak po*********y ten świat potrafi być oczekuje, że Zmarłym mogą stać się jeszcze lepsi w tym co robią!

Muzyczne retrospekcje


Ze Zmarłym mam tak, że poprzednie wydawnictwa pokręciły się u mnie w odtwarzaczu chwilę czy dwie, były całkiem niezłe, ale nigdy ani razu do nich nie wróciłem. I to nie dlatego, że miesięcznie dostaję do odsłuchu kilkadziesiąt nowości, z których nawet ćwiartki w całości nie przerabiam. Po prostu nie miałem ochoty. Przy okazji nowego albumu obiecałem sobie, że nie napiszę o nim ani słowa zanim nie przemielę go wzdłuż i wszerz. No i chyba już to nastąpiło, a ja… nadal mam o Zmarłym takie samo zdanie jak dotychczas. Zespołów kombinujących z black metalem mamy na krajowym podwórku prawdziwe zatrzęsienie. Jedni idą w czysty „post”, inni mieszają z wpływami francuskimi, głównie dysonansowymi, tudzież starają się naśladować (może bardziej elegancko zabrzmiało by „czerpać”) Mgłę zabarwioną Furią. Zmarłym też dbają o to, by ich black metal nie był tym, czym gatunek ów był w latach dziewięćdziesiątych. Kwestia, czy ktoś lubi dokonania spod znaku Gruzja, Wędrowcy~Tułacze~Zbiegi czy nawet Sznur. Nie, nie mam na myśli, że te zespoły inspirują dźwięki płynące z „Wielkie Zanikanie”, jednak sposób swoistego „wyjebania” na black metal jest tu podobny. Dobrze to i źle. Chłopaki w sumie nie śpiewają o Szatanie, nie malują twarzy i nie biegają z mieczami po lasach (choć w ich przypadku chyba bardziej po blokowiskach, bo Zmarłym to zdecydowanie bardziej miejski metal niż leśny). Może nawet nie uważają swojej twórczości za black metal. Jednak ten black metal w ich kompozycjach się pojawia, w takiej czy innej formie. Z drugiej strony, daleki też jestem, by nazwać tę muzykę awangardową. Bo za mało w niej awangardy. Jest na tej płycie na pewno wiele elementów, które zaskakują, wiele inspiracji płynących nie tylko z metalu stricte. I nie mówię tutaj jedynie choćby o pojawiającym się gdzieś tam saksofonie, robiącym tło jak w starych polskich filmach, bo to wyłącznie pierwszy z brzegu przykład. Ten krążek to prawdziwy przeplataniec, i gdyby rozłożyć go na czynniki pierwsze, to naprawdę można zastanawiać się, jak Zmarłym to wszystko poskładali do kupy. A że nie wszystkie puzzle wydają mi się tutaj z tego samego zestawu, to i chwilami, poza szerokim i szczerym uśmiechem zadowolenia, pojawia się na mojej twarzy także lekki, kwaśny grymas. Dokładnie takie same wrażenia mam przy wokalach. Chwilami są naprawdę ostre i jadowite, a chwilę później męczą bułę, tak jakby muzycy chcieli by były na siłę inne. Przykład? Numer tytułowy. Pytam, dlaczego owo „Zanikanie świata” jest bardziej nucone pod nosem niż zaśpiewane pełną gębą? Dla kontrastu rozpierdala mnie zastosowana w tym utworze elektronika, bardzo odważna i wyrazista. No cóż, chyba już zawsze w stosunku do Zmarłym będę stał w rozkroku. Nie wiem, czy jest sens powtarzać, że zespół ma potencjał, bo ileż można. Nadal jednak nie doczekałem się od nich albumu, który by mnie poskładał. Bo fakt, że chodzę i nucę fragmenty „Wielkiego Zanikania” jest chyba efektem podobnym do podśpiewywania „Abrakadabra” Lady Gagi, którą to słyszę w radio podczas jazdy autem co kilka chwil. Jeśli dotychczas zdążyliście się ze Zmarłym zaprzyjaźnić, to nowy materiał też wam wejdzie leciutko, bo na pewno nie jest słabszy niż poprzednie. Ja sobie posłuchałem, bawiłem się całkiem nieźle, ale pewnie znów nie wrócę.

jesusatan


Zmarłym to zespół, który chyba już dość mocno zakorzenił się na polskiej scenie black metalowej, dlatego przez wielu drugi krążek ekipy z Końskich był zapewne mocno wyczekiwany. Czy ja też czekałem? Niekoniecznie. Niech za dowód posłuży Wam fakt, że po „Drugą Falę” po kilkunastu odsłuchach w 2021 nie zabrałem się ani razu ponownie.

Ale zabrałem się za „Wielkie Zanikanie”, bo pamiętałem, że debiut mimo wszystko miał coś w sobie. Coś, co intrygowało, co prawda nie na długo, ale jednak wzbudzało zainteresowanie. I jak to się ma jedno do drugiego? Dalej jest to podobne granie do tego z pierwszej płyty. Dla mnie to jest coś w rodzaju miksu „dziwności” znanej z Gruzji oraz miejsko black metalowych klimatów pokroju Odrazy. Szczególnie do tej Gruzji mam wrażenie, że Zmarłym ma dość blisko, aczkolwiek ciężko mi wskazać konkrety. Nie ma tu może takiego festiwalu absurdów, skrajności i wulgarności, ale jest jakiś vibe, który od czasu do czasu wzbudza we mnie pewne skojarzenia. W ogóle na „Wielkim Zanikaniu” zanika również black metal. Mam wrażenie, że jest go mniej niż w poprzednim wydawnictwie, a już na „Drugiej Fali” Zmarłym raczej odchodził od tej klasycznej formy czarnej ekspresji. Na dwójce jest jeszcze więcej kombinowania, zwalniania, czystych wokali i bardzo dużo elektroniki. To akurat mocno na plus dla mnie i to chyba jest ten element, który mnie najbardziej tu cieszy.

Z odchodzenia do black metalu wynika też to, że płyta ma dość mocno przebojowy charakter . Na przykład „A Good Day” zaczynający się typowym black metalem, który dokładnie w połowie zmienia się diametralnie w prawie rockowy numer. I to się tyczy w zasadzie całej płyty „Wielkie Zanikanie”. Trochę tego, trochę tamtego, trochę black metalu, trochę rocka, trochę elektroniki. Intryguje mnie ta muzyka, ale obawiam się, że z drugą płytą stanie się dokładnie to, co z pierwszą: nie będę wracał.

Nie wiem do końca dlaczego, ale nie ma ta muzyka dla mnie magii przyciągania. Czegoś, co sprawi że sięgnę po te dźwięki za miesiąc, dwa, czy za pół roku… Aczkolwiek jestem pewien, że Zmarłym dzięki temu krążkowi utwierdzi swoich miłośników w przekonaniu że jest dobrze i zapewne zaskarbi sobie nowych fanów. Dla mnie płyta raczej bez historii i bez powrotu.

Pathologist


Zmarłym, a quartet from the Polish town of Końskie, caused a stir in the Polish black metal scene by combining electronic music elements with black metal on their 2021 first full-length, "Druga fala." For some, that album was garbage, but for others, it brought some freshness to the scene. A short while ago, they released their second album, "Wielkie Zanikanie," which shows that they aren't likely to change their direction.

There is, however, one thing that is different compared to the previous album - they gave up on the COVID pandemic theme, instead, they focused on talking about modern society and city life. Lyrics aren't on a very high level but also don't suck at all.

This album creates an atmosphere that is, on one hand, disturbing but on the other quite interesting. Black metal and electronic elements combine, creating a gripping album that held my attention from start to end. Comparing this album to the previous one, "Druga fala", it can be noted that Zmarłym didn't forget how to combine black metal elements with electronic music. The best example of this can be both songs named "Plamy". The first one, the shortest song on this album, is like an invitation (in electronic music style) to a bigger story that develops this time in mostly black metal style. What is more, clean vocals are sometimes a controversial choice in black metal, but again, Zmarłym (specifically: Andrzej Kądziela) did a fantastic job, for example, on "Ludzie Schronu (2034)" on "Good day" by doing his inhumane shouts and shortly after that singing clean. That unique atmosphere distinguishes Zmarłym from many other black metal bands.

The band took a bit more progressive approach with this album. There is less repetitiveness. The most progressive song on this album is "Bunt maszyn," in which the band showed, I think, their best skills. The main riff isn't a typical BM riff, and the vocals vary very much. And the guitar solo - like an icing on this prog-black metal cake. Next song, "A Good Day", also has a bit of progressiveness in it. The song suddenly stops at some point, and then another guitar solo can be heard. I also liked mentioned before two songs named "Plamy". Of course, in all these songs there are black metal elements, such as blast beats and tremolo riffs. This is another argument in favour of buying this album.

I wrote something about the instruments, but I will extend it now. Riffs, no matter if they are tremolo or not, are memorable, might be a bit generic for some, but genethe two songs mentioned before, Andrzej Kądziela took vocals on a higher level than on the previous album. He can sing both clean and harsh, also sometimes he speaks. Drums, as before, aren't anything very special, but Michał Piekarski handled this quite hard-to-follow album well. And yes, bass can sometimes be heard. No rawness here. Lastly, there is supposed to be a saxophone. Besides the start of "Plamy I" I couldn't hear it. Of course, it's not a big deal, but maybe I'm deaf and I can't hear things? I liked the fact that there was such a thing, it is not popular in black metal.

And again, as in the case in the previous album, if you are not afraid of electronic music sounds in black metal, go listen to this album (before it disappears).

SzejkElRopa



..::TRACK-LIST::..

1. Miejsca 05:45
2. Sny o lataniu 03:38
3. Idziemy w mgłę 03:50
4. Ludzie schronu (2034) 03:56
5. Bunt maszyn 04:56
6. A Good Day 05:00
7. Plamy I 03:37
8. Plamy II 08:47
9. Wielkie zanikanie 06:36



..::OBSADA::..

Andrzej Kądziela - Vocals, Guitar, Keyboards
Kacper Biedrzycki - Guitar
Marcin Ścibisz - Bass
Michał Piekarski - Drums



https://www.youtube.com/watch?v=NQFlPMYfzcU



SEED 15:00-22:00.
POLECAM!!!

Komentarze są widoczne tylko dla osób zalogowanych!

Żaden z plików nie znajduje się na serwerze. Torrenty są własnością użytkowników. Administrator serwisu nie może ponieść konsekwencji za to co użytkownicy wstawiają, lub za to co czynią na stronie. Nie możesz używać tego serwisu do rozpowszechniania lub ściągania materiałów do których nie masz odpowiednich praw lub licencji. Użytkownicy odpowiedzialni są za przestrzeganie tych zasad.

Copyright © 2025 Best-Torrents.com