|
|
|||||||||||||
Ostatnie 10 torrentów
Ostatnie 10 komentarzy
Wygląd torrentów:
Kategoria:
Muzyka
Gatunek:
Post-Punk
Ilość torrentów:
6
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI.
..::OPIS::.. Jeden z najsłynniejszych post-punkowych i nowofalowych zespołów, będący zarazem całkiem reprezentatywnym dla tej mniej eksperymentalnej odmiany tych nurtów. Pomysł na założenie zespołu pojawił się zresztą podczas występu Sex Pistols, w którym uczestniczyli Bernard Sumner i Peter Hook - późniejsi gitarzysta i basista Joy Division. Koncert przekonał ich, ze nie trzeba wielkich umiejętności, by grać w zespole i podbijać tłumy. Wkrótce jednak dołączył do nich wokalista Ian Curtis, który miał nieco ambitniejsze inspiracje - The Velvet Underground, The Doors, Davida Bowiego, a nawet krautrockowe Neu! i Kraftwerk. Skierował on zespół w mniej punkowe rejony. Po wypróbowaniu kilku perkusistów, stanowisko to ostatecznie objął Stephen Morris. W kwietniu 1979 roku zespół wszedł do studia, by w ciągu niespełna tygodnia zarejestrować materiał na swój debiutancki album, "Unknown Pleasures". Zespół zaprezentował tutaj całkiem oryginalny, rozpoznawalny styl. Spora w tym zasługa producenta Martina Hannetta, który wymógł na muzykach staranniejsze wykonanie (oni sami chcieli zagrać jak na koncertach, bardziej punkowo). Najbardziej charakterystycznym elementem Joy Division jest wokal. W głosie i sposobie śpiewania Curtisa słychać trochę Bowiego, trochę Jima Morrisona, ale nie sposób pomylić go z nimi czy kimkolwiek innym. Jego głos jest zarazem pełen pasji, jak i zimny, wyobcowany. Towarzyszy mu odpowiednia muzyka oparta na wyrazistych, motorycznych partiach basu (będących głównym nośnikiem melodii), perkusji tak prostej, że mogłaby być grana przez automat (choć zdecydowanie brakuje jej precyzji automatu), oraz nieco wycofanych, prostych partiach gitary i klawiszy, które jednak pomagają stworzyć bardzo zimną, depresyjną, gotycką atmosferę. Właśnie ten nastrój jest główną zaletą albumu. Utwory w rodzaju "Days of the Lords", "Candidate", "I Remember Nothing", a zwłaszcza "New Dawn Fades" to prawdziwe mistrzostwo w kreowaniu posępnego, a zarazem hipnotycznego nastroju. Nie można zapomnieć o świetnym "Shadowplay", w którym większa żywiołowość nie sprawia, że utwór brzmi mniej chłodno i złowieszczo. Z kolei w "Insight" rytm i elektroniczne dodatki potwierdzają inspirację wspomnianymi wyżej przedstawicielami krautrocka. W kontekście całości mogą dziwić natomiast nieco pogodniejsze, najbardziej punkowe "Disorder" i "Interzone". O ile ten pierwszy jest bardzo udanym kawałkiem, dzięki czemu można traktować go jako przyjemne urozmaicenie, tak drugi wyraźnie odstaje poziomem od innych kompozycji. Pomimo dzielnej promocji zespołu przez Johna Peela, album "Unknown Pleasures" nie sprzedawał się tak dobrze, jak się spodziewano. Do brytyjskiego notowania wszedł dopiero po samobójczej śmierci Iana Curtisa w następnym roku, nawet wtedy dochodząc zaledwie do 71. miejsca. Z czasem zyskał jednak status jednego z najbardziej kultowych i najpopularniejszych albumów w historii fonografii. Całkiem zasłużenie. Instrumentaliści nie byli żadnymi wirtuozami, ich partie słuchane osobno często są nijakie, ale złożone razem brzmią naprawdę efektownie, a wszelkie braki techniczne zespół nadrabia chociażby rozpoznawalnością, dużym zmysłem melodycznym, umiejętnością kreowania wciągającego klimatu i tworzeniem dość zróżnicowanych, jak na taką stylistykę, kompozycji. Paweł Pałasz Joy Division właściwie mógłby trafić do zestawienia w jednym z felietonów na naszym portalu. Chodzi mianowicie o kapele, które dopadł syndrom jednego przeboju. Kwartet z angielskiego Salford radiowcy z uporem godnym lepszej sprawy starają się sprowadzić do roli twórców przebojowego „Love Will Tear Us Apart”. Dobra, sam poznałem kiedyś grupę właśnie od tego kawałka, ale ileż można… Joy Division: ledwie cztery lata działalności, dwie płyty, parę singli… Wystarczyło by zająć honorowe miejsce w kanonie współczesnego rocka. Parafrazując słynne zdanie z wystąpienia premiera Churchilla: „Nigdy w historii rocka tak wielu nie zawdzięczało tak wiele tak niewielu, w dodatku nie umiejącym grać”. Bo nagrywając debiutancki „Unknown Pleasures” Peter Hook, Bernard Sumner i Stephen Morris byli totalnymi instrumentalnymi żółtodziobami. Mieli jednak w zanadrzu jeden poważny atut: charyzmatycznego wokalistę i autora tekstów Iana Curtisa. Hook chwycił za bas, Sumner próbował coś zdziałać z gitarą, Morris zasiadł za perkusją. Chłopaki mieli szczęście, że akurat w Anglii wybuchła punkowa rewolta i aby osiągnąć sukces nie trzeba już było grać kilometrowych pasaży a la Rick Wakeman i Keith Emerson. Wystarczyły pasja, chęci do grania i pomysł na siebie. Na „Unknown Pleasures” słychać aż nadto, że nie stworzyli jej wirtuozi. Prostota niemal bije z każdego kawałka. Wyrazisty bas, charakterystyczna perkusja, „rozmyte” partie gitary. No i ten Głos. Głęboki, mroczny, niepokojący… Pełen bólu i cierpienia. Zimna fala? Punk? Gotyk? Wszystkiego po trochu, ale czy naprawdę warto zawracać sobie głowę szyldami i etykietkami? Joy Division na pewno byli bardziej gotyccy niż zastępy późniejszych „Gotów” stawiających na groźne makijaże, drogie stroje i obowiązkowe „grobowe” partie wokalne. Ten album zainspirował wiele kapel z lat osiemdziesiątych, także w ówczesnej siermiężnej Polsce. Zresztą do klimatu stanu wojennego pasował idealnie… Inspiruje nadal, nie zestarzał się ani trochę. Jest niczym klasyczny film z najwyższej półki, do którego chętnie wracamy nawet jeżeli wokół szaleje 3D i Dolby Surround. Hook, Sumner i Morris zachowali się fair po tragicznej śmierci Curtisa i dali sobie spokój z Joy Division, powołując do życia New Order. Z czasem zaczęli jednak sięgać na koncertach po dawne kawałki, a ostatnio Peter Hook poszedł na całość i zabrał się za wykonywanie na żywo całego „Unknown Pleasures” plus paru wczesnych singli z własną kapelą, bodaj z synem w składzie. Zdaje się, że „family business” okazał się sukcesem, zwłaszcza polscy fani rocka lubujący się w rockowej nekrofilii wykupili na ów event całą pulę biletów, więc trzeba było go przenieść do większego stołecznego klubu, co by jeszcze więcej zarobić. Ale to już temat na inny tekst... Na razie puszczam po raz kolejny „Candidate”, „Insight” i „New Dawn Fades”... Robert Dłucik ..::TRACK-LIST::.. CD 1 - Unknown Pleasures: 1. Disorder 3:33 2. Day Of The Lords 4:50 3. Candidate 3:05 4. Insight 4:29 5. New Dawn Fades 4:49 6. She's Lost Control 3:57 7. Shadowplay 3:56 8. Wilderness 2:39 9. Interzone 2:16 10. I Remember Nothing 5:53 CD 2 - The Factory, Manchester Live 13 July 1979: 1. Dead Souls 4:25 2. The Only Mistake 4:12 3. Insight 3:52 4. Candidate 2:08 5. Wilderness 2:32 6. She's Lost Control 3:47 7. Shadowplay 3:35 8. Disorder 3:29 9. Interzone 2:05 10. Atrocity Exhibition 6:14 11. Novelty 4:29 12. Transmission 3:50 https://www.youtube.com/watch?v=oo7lt0lLOvg SEED 14:30-23:00. POLECAM!!!
Seedów: 12
Komentarze: 0
Data dodania:
2024-09-03 17:17:39
Rozmiar: 194.66 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI.
..::OPIS::.. Jeden z najsłynniejszych post-punkowych i nowofalowych zespołów, będący zarazem całkiem reprezentatywnym dla tej mniej eksperymentalnej odmiany tych nurtów. Pomysł na założenie zespołu pojawił się zresztą podczas występu Sex Pistols, w którym uczestniczyli Bernard Sumner i Peter Hook - późniejsi gitarzysta i basista Joy Division. Koncert przekonał ich, ze nie trzeba wielkich umiejętności, by grać w zespole i podbijać tłumy. Wkrótce jednak dołączył do nich wokalista Ian Curtis, który miał nieco ambitniejsze inspiracje - The Velvet Underground, The Doors, Davida Bowiego, a nawet krautrockowe Neu! i Kraftwerk. Skierował on zespół w mniej punkowe rejony. Po wypróbowaniu kilku perkusistów, stanowisko to ostatecznie objął Stephen Morris. W kwietniu 1979 roku zespół wszedł do studia, by w ciągu niespełna tygodnia zarejestrować materiał na swój debiutancki album, "Unknown Pleasures". Zespół zaprezentował tutaj całkiem oryginalny, rozpoznawalny styl. Spora w tym zasługa producenta Martina Hannetta, który wymógł na muzykach staranniejsze wykonanie (oni sami chcieli zagrać jak na koncertach, bardziej punkowo). Najbardziej charakterystycznym elementem Joy Division jest wokal. W głosie i sposobie śpiewania Curtisa słychać trochę Bowiego, trochę Jima Morrisona, ale nie sposób pomylić go z nimi czy kimkolwiek innym. Jego głos jest zarazem pełen pasji, jak i zimny, wyobcowany. Towarzyszy mu odpowiednia muzyka oparta na wyrazistych, motorycznych partiach basu (będących głównym nośnikiem melodii), perkusji tak prostej, że mogłaby być grana przez automat (choć zdecydowanie brakuje jej precyzji automatu), oraz nieco wycofanych, prostych partiach gitary i klawiszy, które jednak pomagają stworzyć bardzo zimną, depresyjną, gotycką atmosferę. Właśnie ten nastrój jest główną zaletą albumu. Utwory w rodzaju "Days of the Lords", "Candidate", "I Remember Nothing", a zwłaszcza "New Dawn Fades" to prawdziwe mistrzostwo w kreowaniu posępnego, a zarazem hipnotycznego nastroju. Nie można zapomnieć o świetnym "Shadowplay", w którym większa żywiołowość nie sprawia, że utwór brzmi mniej chłodno i złowieszczo. Z kolei w "Insight" rytm i elektroniczne dodatki potwierdzają inspirację wspomnianymi wyżej przedstawicielami krautrocka. W kontekście całości mogą dziwić natomiast nieco pogodniejsze, najbardziej punkowe "Disorder" i "Interzone". O ile ten pierwszy jest bardzo udanym kawałkiem, dzięki czemu można traktować go jako przyjemne urozmaicenie, tak drugi wyraźnie odstaje poziomem od innych kompozycji. Pomimo dzielnej promocji zespołu przez Johna Peela, album "Unknown Pleasures" nie sprzedawał się tak dobrze, jak się spodziewano. Do brytyjskiego notowania wszedł dopiero po samobójczej śmierci Iana Curtisa w następnym roku, nawet wtedy dochodząc zaledwie do 71. miejsca. Z czasem zyskał jednak status jednego z najbardziej kultowych i najpopularniejszych albumów w historii fonografii. Całkiem zasłużenie. Instrumentaliści nie byli żadnymi wirtuozami, ich partie słuchane osobno często są nijakie, ale złożone razem brzmią naprawdę efektownie, a wszelkie braki techniczne zespół nadrabia chociażby rozpoznawalnością, dużym zmysłem melodycznym, umiejętnością kreowania wciągającego klimatu i tworzeniem dość zróżnicowanych, jak na taką stylistykę, kompozycji. Paweł Pałasz Joy Division właściwie mógłby trafić do zestawienia w jednym z felietonów na naszym portalu. Chodzi mianowicie o kapele, które dopadł syndrom jednego przeboju. Kwartet z angielskiego Salford radiowcy z uporem godnym lepszej sprawy starają się sprowadzić do roli twórców przebojowego „Love Will Tear Us Apart”. Dobra, sam poznałem kiedyś grupę właśnie od tego kawałka, ale ileż można… Joy Division: ledwie cztery lata działalności, dwie płyty, parę singli… Wystarczyło by zająć honorowe miejsce w kanonie współczesnego rocka. Parafrazując słynne zdanie z wystąpienia premiera Churchilla: „Nigdy w historii rocka tak wielu nie zawdzięczało tak wiele tak niewielu, w dodatku nie umiejącym grać”. Bo nagrywając debiutancki „Unknown Pleasures” Peter Hook, Bernard Sumner i Stephen Morris byli totalnymi instrumentalnymi żółtodziobami. Mieli jednak w zanadrzu jeden poważny atut: charyzmatycznego wokalistę i autora tekstów Iana Curtisa. Hook chwycił za bas, Sumner próbował coś zdziałać z gitarą, Morris zasiadł za perkusją. Chłopaki mieli szczęście, że akurat w Anglii wybuchła punkowa rewolta i aby osiągnąć sukces nie trzeba już było grać kilometrowych pasaży a la Rick Wakeman i Keith Emerson. Wystarczyły pasja, chęci do grania i pomysł na siebie. Na „Unknown Pleasures” słychać aż nadto, że nie stworzyli jej wirtuozi. Prostota niemal bije z każdego kawałka. Wyrazisty bas, charakterystyczna perkusja, „rozmyte” partie gitary. No i ten Głos. Głęboki, mroczny, niepokojący… Pełen bólu i cierpienia. Zimna fala? Punk? Gotyk? Wszystkiego po trochu, ale czy naprawdę warto zawracać sobie głowę szyldami i etykietkami? Joy Division na pewno byli bardziej gotyccy niż zastępy późniejszych „Gotów” stawiających na groźne makijaże, drogie stroje i obowiązkowe „grobowe” partie wokalne. Ten album zainspirował wiele kapel z lat osiemdziesiątych, także w ówczesnej siermiężnej Polsce. Zresztą do klimatu stanu wojennego pasował idealnie… Inspiruje nadal, nie zestarzał się ani trochę. Jest niczym klasyczny film z najwyższej półki, do którego chętnie wracamy nawet jeżeli wokół szaleje 3D i Dolby Surround. Hook, Sumner i Morris zachowali się fair po tragicznej śmierci Curtisa i dali sobie spokój z Joy Division, powołując do życia New Order. Z czasem zaczęli jednak sięgać na koncertach po dawne kawałki, a ostatnio Peter Hook poszedł na całość i zabrał się za wykonywanie na żywo całego „Unknown Pleasures” plus paru wczesnych singli z własną kapelą, bodaj z synem w składzie. Zdaje się, że „family business” okazał się sukcesem, zwłaszcza polscy fani rocka lubujący się w rockowej nekrofilii wykupili na ów event całą pulę biletów, więc trzeba było go przenieść do większego stołecznego klubu, co by jeszcze więcej zarobić. Ale to już temat na inny tekst... Na razie puszczam po raz kolejny „Candidate”, „Insight” i „New Dawn Fades”... Robert Dłucik ..::TRACK-LIST::.. CD 1 - Unknown Pleasures: 1. Disorder 3:33 2. Day Of The Lords 4:50 3. Candidate 3:05 4. Insight 4:29 5. New Dawn Fades 4:49 6. She's Lost Control 3:57 7. Shadowplay 3:56 8. Wilderness 2:39 9. Interzone 2:16 10. I Remember Nothing 5:53 CD 2 - The Factory, Manchester Live 13 July 1979: 1. Dead Souls 4:25 2. The Only Mistake 4:12 3. Insight 3:52 4. Candidate 2:08 5. Wilderness 2:32 6. She's Lost Control 3:47 7. Shadowplay 3:35 8. Disorder 3:29 9. Interzone 2:05 10. Atrocity Exhibition 6:14 11. Novelty 4:29 12. Transmission 3:50 https://www.youtube.com/watch?v=oo7lt0lLOvg SEED 14:30-23:00. POLECAM!!!
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2024-09-03 17:14:24
Rozmiar: 603.46 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
..::INFO::..
Progrram (wcześniej Program 3, Program) to wrocławska grupa działająca na scenie alternatywnej już od połowy lat 80. Wywodziła się z punkowych korzeni, jednak wciąż ewoluując flirtem z kolejnymi gatunkami muzycznymi jak hard core czy free jazz i gitarowa awangarda. To, co proponowali jest absolutnie bezkompromisowym zjawiskiem, wymykającym się wszelakim klasyfikacjom. W skład grupy wchodzili Kostas Georgakopulos - wokal, Wojtek Dobrowolski - gitara (niestety zmarł ostatnio), Tomek Gimbut - gitara, Andrzej Nawrocki - klawisze, Marcin Witkowski - perkusja. Można dodać, że Kostas wcześniej śpiewał w innej wrocławskiej grupie punkowej Generator. Artist: Program Country: Polska Year: 1994 Genre: Post Punk, Rock Format / Codec: MP3 Audio bitrate: 320 Kbps ..::TRACK-LIST::.. 1.Lord 2.Moral Insanity 3.I Just Cant Be Happy Today 4.Memory 5.Golden Wood 6.*** 7.I Wana See 8.Dont Try To Change 9. Impossible 10. Gwałt https://www.youtube.com/watch?v=qumQG_8I3WY
Seedów: 56
Komentarze: 0
Data dodania:
2024-03-23 12:39:46
Rozmiar: 106.18 MB
Peerów: 36
Dodał: ertvon
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI...
..::OPIS::.. Na mieście się mówi, że najciekawsza nowa kapela warszawskiej sceny. Choć nie taka znów nowa, bo to już druga płyta TASIEMKI. Pierwsza ukazała się w 2018 nakładem Obuh Records, drugą firmuje punkowy Pasażer. A muzyka zespołu od początku oscylowała gdzieś między punk rockiem, zimną falą i post punkiem. I choć jest zbyt skomplikowana jak na prostego punka; nie zawsze mroczna i depresyjna jak cold wave, i zbyt współczesna jak na post punka, łączy wszystkie te kierunki. Kawałki są melodyjne i dynamiczne, ale też transowe i hipnotyczne, zaś teksty mają mocno reportersko-poetyckie konotacje i znajdziesz w nich życiowe historie, widziane często z niespodziewanej perspektywy. Taaaa... bywalcy koncertów Tasiemki żartują, że to punkowe Świetliki, choć wiadomo przecież, że to gangsterski zespół tylko dla niepoznaki przebrany za nerdów (mrugnięcie okiem). Nazwa zespołu pochodzi przecież od nazwiska przedwojennego, warszawskiego gangstera - taty Tasiemki (tak, tak, widzieliście go w serialu kiedy nazywał się Kum Kaplica) Zarejestrowany w profesjonalnym studio materiał oddaje doskonale żywiołowość koncertów Tasiemki, ale to dlatego, że nagrywali wykształceni muzycznie realizatorzy, ale masterował już duet undergroundowych frików ze studia As One. This is a great record right here. The cover screams dark, gray, cold, post-punk and that’s exactly what it is. From Warsaw, Poland, these guys are super intense, tight, noisy, pulsating punk rock. If I had to guess, I’d say the lyrics are probably very political. I’ll keep my recommendation simple: if you like post-punk and want to hear something new that doesn’t fit perfectly into a category, this is it. Ryan Nichols ..::TRACK-LIST::.. 1. Walczę z kołdrą 2. Cygan 3. Hybryda 4. Spłoń 5. Obywatel T 6. Dankolech 7. W kałuży 8. Prawa Murphy’ego 9. Wanna po dziadku 10. Wodorosty https://www.youtube.com/watch?v=1PU7cld1zaQ SEED 14:30-23:00. POLECAM!!!
Seedów: 1
Komentarze: 0
Data dodania:
2023-11-07 17:35:31
Rozmiar: 81.75 MB
Peerów: 14
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI...
..::OPIS::.. Na mieście się mówi, że najciekawsza nowa kapela warszawskiej sceny. Choć nie taka znów nowa, bo to już druga płyta TASIEMKI. Pierwsza ukazała się w 2018 nakładem Obuh Records, drugą firmuje punkowy Pasażer. A muzyka zespołu od początku oscylowała gdzieś między punk rockiem, zimną falą i post punkiem. I choć jest zbyt skomplikowana jak na prostego punka; nie zawsze mroczna i depresyjna jak cold wave, i zbyt współczesna jak na post punka, łączy wszystkie te kierunki. Kawałki są melodyjne i dynamiczne, ale też transowe i hipnotyczne, zaś teksty mają mocno reportersko-poetyckie konotacje i znajdziesz w nich życiowe historie, widziane często z niespodziewanej perspektywy. Taaaa... bywalcy koncertów Tasiemki żartują, że to punkowe Świetliki, choć wiadomo przecież, że to gangsterski zespół tylko dla niepoznaki przebrany za nerdów (mrugnięcie okiem). Nazwa zespołu pochodzi przecież od nazwiska przedwojennego, warszawskiego gangstera - taty Tasiemki (tak, tak, widzieliście go w serialu kiedy nazywał się Kum Kaplica) Zarejestrowany w profesjonalnym studio materiał oddaje doskonale żywiołowość koncertów Tasiemki, ale to dlatego, że nagrywali wykształceni muzycznie realizatorzy, ale masterował już duet undergroundowych frików ze studia As One. This is a great record right here. The cover screams dark, gray, cold, post-punk and that’s exactly what it is. From Warsaw, Poland, these guys are super intense, tight, noisy, pulsating punk rock. If I had to guess, I’d say the lyrics are probably very political. I’ll keep my recommendation simple: if you like post-punk and want to hear something new that doesn’t fit perfectly into a category, this is it. Ryan Nichols ..::TRACK-LIST::.. 1. Walczę z kołdrą 2. Cygan 3. Hybryda 4. Spłoń 5. Obywatel T 6. Dankolech 7. W kałuży 8. Prawa Murphy’ego 9. Wanna po dziadku 10. Wodorosty https://www.youtube.com/watch?v=1PU7cld1zaQ SEED 14:30-23:00. POLECAM!!!
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2023-11-07 17:31:59
Rozmiar: 234.85 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...( Info )...
Public Image Limited (PIL) to postpunkowa grupa muzyczna powstała w 1978 roku z inicjatywy byłego wokalisty Sex Pistols Johna Lydona, byłego gitarzysty The Clash Keitha Levene'a i basisty Jah Wobble'a. Zespół zawiesił działalność w 1993; wznowił ją we wrześniu 2009 roku. End Of The World to jedenasty, najnowszy album studyjny zespołu. Title: End Of World Artist: Public Image Ltd. Country: Wielka Brytania Year: 2023 Genre: Rock, Post-Punk Format / Codec: MP3 Audio bitrate: 320 Kbps ...( TrackList )... Penge End of the World Car Chase Being Stupid Again Walls Pretty Awful Strange Down On the Clown Dirty Murky Delight The Do That L F C F North West Passage Hawaii https://www.youtube.com/watch?v=G61tL2jiWak
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2023-08-15 10:53:07
Rozmiar: 122.78 MB
Peerów: 16
Dodał: ertvon
Opis
...( Info )...
Gang of Four to brytyjska post-punkowa grupa muzyczna z Leeds w Anglii. Zespół był w pełni aktywny od 1977 do 1984, powrócił dwa razy w latach 90., po czym zawiesił działalność aż do roku 2004. Pierwotny skład stanowili wokalista Jon King, gitarzysta Andy Gill, basista Dave Allen i perkusista Hugo Burnham. Charakterystycznym elementem muzyki Gang of Four była nieomal taneczna sekcja rytmiczna, często eksperymentalne i wielopłaszczyznowe partie gitar o oryginalnym, nietypowym dla wczesnych grup punkowych charakterze (na te struktury melodyczno-rytmiczne składały się: ostinato, "urywane" fragmenty synkopowe, tłumienie i "scratching" strun gitarowych, użycie flażoletów, gitarowe "sprzężenia zwrotne" tworzące hałaśliwe "ściany dźwięku"). Pod wyraźnym, sygnalizowanym wpływem muzycznym grupy pozostawali zarówno: Klaus Mitffoch jak i Rage Against the Machine. Wstawka zawiera debiutancki album studyjny. Title: Entertainment! Artist: Gang Of Four Country: Wielka Brytania Year: 1979 Genre: Post Punk Format / Codec: MP3 Audio bitrate: 320 Kbps ...( TrackList )... 1 Ether 2 Natural's Not in It 3 Not Great Men 4 Damaged Goods 5 Return the Gift 6 Guns Before Butter 7 I Found That Essence Rare 8 Glass 9 Contract 10 At Home He's a Tourist 11 5-45 12 Anthrax 13 Outside The Trains Don't Run On Time 14 He’d Send In The Army 15 It's Her Factory 16 Armalite Rifle https://www.youtube.com/watch?v=fRjsBh_R3TQ
Seedów: 33
Komentarze: 0
Data dodania:
2023-08-12 11:32:43
Rozmiar: 101.09 MB
Peerów: 78
Dodał: ertvon
|