Best-Torrents.com




Discord
Muzyka / Progressive Rock
STEEL MILL - GREEN EYED GOD (1972/2024) [MP3@320] [FALLEN ANGEL]


Dodał: Fallen_Angel
Data dodania:
2025-07-15 12:47:51
Rozmiar: 174.96 MB
Ostat. aktualizacja:
2025-07-15 12:47:51
Seedów: 0
Peerów: 0


Komentarze: 0

...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI


..::OPIS::..

O tym angielskim zespole praktycznie nie było wiadomo nic. Zero informacji na temat jego historii. Muzycy, którzy pojawili się znikąd, nagrali jedną niesamowitą, absolutnie kapitalną i uroczą płytę w historii rocka, wydaną w niskim nakładzie, po czym słuch o nich zaginął. Dopiero austriacka reedycja w digipaku firmy Rise Above z 2010 roku (o ile się orientuję niestety już niedostępna na rynku) zawiera booklet, z którego dowiedzieć się można co nieco o zespole. Muzyka na tym albumie to prawdziwy undergroud. Mamy tu niemal wszystko: połączenie rocka progresywnego z jazzem, bluesem, folkiem, a także z hard rockiem i heavy metalem!

Źródeł grupy należy szukać w południowym Londynie i w miejscowości Wadsworth, skąd wywodzili się członkowie zespołu. Działali w zespołach, o których dziś być może tylko najbardziej zaawansowani muzyczni archeolodzy wiedzą, że istniały. Co prawda The Garret Singers wydali folkową płytę z Johnem Chellenger’em (sax.)jako… wokalistą(!), zaś Dave Morris (voc. keyboards) i Terry Williams (g) gdzieś od 1967 roku wspólnie grali w zespole The Roadrunners (nota bene w Liverpoolu istniał w tym samym czasie zespół o identycznej nazwie). Pozostali muzycy: Jeff Watts (bg) udzielał się w grupie Design, zaś Chris „The Rat” Martin (dr), który zastąpił Colina Shorta, pogrywał w tak różnych i tak wielu grupach, że dziś nie sposób odtworzyć ich nazwy. Spotkanie całej piątki zaowocowało powstaniem zespołu STEEL MILL.

Grali bardzo dużo koncertów, na których szlifowali i sprawdzali przed publicznością swój własny repertuar. Warto wspomnieć, że np. w legendarnym klubie Marquee występowali z takimi zespołami jak Hawkwind, The Face, Wishbone Ash, Pink Fairies, czy Audience. W lipcu 1971 roku wystąpili na Festiwalu w Reading. „Nogi i nie tylko one, trzęsły się nam ze strachu. Nigdy wcześniej nie graliśmy przed tak wielką publicznością” – wspomina John Challenger. Często też wybierali się do Hamburga i innych niemieckich miast, gdzie zaczynali zdobywać uznanie i coraz szersze grono tamtejszych fanów. Nie było więc przypadku, że to właśnie w Niemczech pierwszy ich singiel ” Green Eyed God/Zangwill” wydany we wrześniu 1971 roku (przez tamtejszy Bellaphon z bardzo fajną okładką) odniósł spory sukces. W Anglii wydała go mała firma Penny Farthing i singiel mimo, że promowany był między innymi przez legendarne Radio Luxembourg dotarł tylko do 51 miejsca na British National Singles Chart. Mała płytka ukazała się także w Belgii i we Włoszech.

To był dobry czas na dużą płytę, która zatytułowana „Green Eyed God” została nagrana w grudniu 1971 roku w słynnym londyńskim Delane Lea Studios i jeszcze tego samego roku trafiła na rynek niemiecki. Dlaczego jednocześnie nie ukazała się w Anglii? No właśnie. Tu zaczynają dziać się dziwne i doprawdy nieprawdopodobne rzeczy. Brytyjczycy zwlekają z jego wydaniem. Ktoś wpadł na „genialny” pomysł, by wypuścić przedtem jeszcze jeden singiel, który pomógłby promować album. Niby logiczne. Tyle, że grupie zaproponowano nagranie utworu zespołu… Status Quo. Rozpętała się awantura, zespół zagroził zerwaniem kontraktu nie zgadzając się na to pod żadnym warunkiem. Ostatecznie druga mała płytka „Get On The Line/Summer’s Child” ukazała się w maju 1972r. Niestety singiel przeszedł niezauważony i wytwórnia Penny Farthing podjęła decyzję o wstrzymaniu dystrybucji nagranego już albumu na czas nieokreślony. Wydała go w Anglii dopiero w 1975 roku, kiedy zespół STEEL MILL dawno już nie istniał. Tym sposobem bezpowrotnie zatrzaśnięto drzwi do kariery nietuzinkowemu zespołowi o wielkich możliwościach artystycznych.

Zanim przejdę do omawiania albumu, jeszcze mała ciekawostka. Pierwsze niemieckie wydanie płyty różniło się kolorem obramowania okładki. Brytyjskie (bardziej znane) jest koloru zielonego, niemieckie zaś było czarne. Niby drobiazg, ale dla kolekcjonerów istotna być może wskazówka. Przejdźmy więc do zawartości albumu. Już otwierający płytę, wielowątkowy „Blood Runs Deep” przekonuje nas jaki muzyczny skarb został zakopany przez historię. Mocne rockowe wejście z całkiem przyzwoitym riffem gitarowym i równie mocnym wokalem. A po chwili lekkie złagodzenie i wchodzi jazzujący saksofon. To on jest tu wiodącym instrumentem. W środku piękny motyw balladowy i powtórzona kilkakrotnie prośba wokalisty „Take me along for the ride”. Prawdziwy rocker i niemal anielskie klimaty. Piękne klimaty z łkającą, momentami grającą unisono gitarą i fletem mamy też w „Summers Child” . To przepiękna i delikatna ballada. Orientalnie jazzujący „Mijo And The Lying Of The Witch” przemienia się w środku w ostrą jazdę hard rockową za sprawą gitary i riffów, których tak na dobrą sprawę nie powstydziłyby się zespoły takie jak Black Sabbath, czy Deep Purple. I jeszcze w to wszystko zmieściły się cudowne partie fletu! „Green Eyed God” to najbardziej niezwykły utwór na tej płycie. W tej tytułowej kompozycji dzieje się tyle, że trudno opisać to wszystko słowami. Tego utworu powinno posłuchać się wielokrotnie. Gwarantuję, że za każdym razem znajdzie się w nim coś nowego. Partie fletu tworzą mroczny, fascynujący klimat. Długie partie solowe, wycieczki w stronę jazz rocka, a wszystko to jeszcze podszyte blues-rockowym charakterem. Jest tutaj wszystko, za co można pokochać ten zespół i tę muzykę. Progresywne, czyste jak łza partie gitary odnajdziemy w „Turn The Page Over”. Do tego ten charakterystyczny fortepian na początku i niesamowita melodyjność wokali, to tylko niektóre składniki tej czarującej piosenki (nie boję się w tym miejscu użyć tego określenia), będąca jak przysłowiowa wisienka na torcie. Na końcu płyty (no, prawie na samym końcu) mamy niepokojąco rozpoczynający się „Black Jewel Of The Forest” Taka bardziej mroczna odmiana folku, z bardzo intensywną grą sekcji rytmicznej. z głównym riffem granym najpierw na basie, a potem podchwyconym przez gitarzystę. Znam ten motyw. To „No Place To Go” bluesmana Howlin’ Wolfa wykorzystany także przez Led Zeppelin w „How Many More Times”. Całość kończy urocza miniaturka muzyczna „Har Fleur” trwająca 44 sekundy. Cudowne zakończenie, cudownej i niezwykłej płyty.

„Zielonooki Bóg” został ponownie wydany w 2010 roku pod tytułem „Jewels Of The Forest” przez austriacką wytwórnię Rise Above ze zmienioną co prawda okładką, ale za to z 32-stronicową książeczką i dodatkowymi dziewięcioma nagraniami! Kapitalne wydawnictwo!

Oczywiście największą gratką dla fana muzyki są te dodatkowe nagrania. Mamy tu pierwszy singiel STEEL MILL , oraz stronę „A” drugiego „Get On Line”, który wyróżnia się tryskającą energią jakiej nie powstydziłyby się garażowe zespoły psychodeliczne. Do tego fantastyczne nagrania z kwietnia 1970 roku z poprzednim perkusistą, Colinem Shortem (aż pięć niesamowitych i cudownie brzmiących utworów!), oraz.. i tu spora niespodzianka: jedno 5-cio minutowe nagranie zrealizowane pomiędzy kwietniem, a lipcem 2010 roku! Co prawda w lekko zmienionym składzie, bo bez dwóch oryginalnych gitarzystów Terry’ego Williamsa i Jeffa Wattsa, ale z klimatem muzycznym jak z roku 1971! Piękne zakończenie niezwykłej płyty niezwykłego zespołu.

Zibi


One of the most obscure release from England (the history of the band and whereabouts of the musicians are still unknown) and most-searched after vinyl by collectors, and one of the best beloved in ProgArchives for a famous unsolicited job application (see last paragraph of the present review). If in a lot of case, rare and expensive does not necessarily mean good or excellent, but in Steel Mill, such is the case. Released in 72 in Germany, this album got its UK release three years later, by which time the group had disbanded. This quintet is your standard quartet plus wind player and develop a heavy progressive so typical of the first years of the 70's and is a pure delight for the progheads searching for lost gems: I AM one of them. Sound-wise Steel Mill is a mix of Raw Material, some hard-riffing from Heep or Sabbath. All of the tracks are penned by wind player John Challenger and keysman and singer Dave Morris.
The heavy-riffed opener Blood Runs Deep is a rather fitting intro, as soon as the first break leads us to a sax/guitar crescendo and quick time changes. Summer Child is one of the highlights of this very even album, where no weaker track exists. Its deep and dark climate underlined by a low-timbre flute works wonder on your imagination. Hard riffs open the longer track of the first side of the wax slide, but its multipkle changes allows plenty of ambiances, some of them not far away from Black Sabbath and Atomic Rooster. The closer, Treadmill, is probably their hardest/heaviest track and the Sabbath influences are loud and clear in this song.

The second side opens on the superb 9-min title track with a haunting (and eastern-sounding) flute over a steady tom-drumming and psalm-like vocals, before the heavy guitar takes the song to a higher and harder climate. Clearly this song is the one that gives the album its weight in prog content, with its slight ethnic influences. Production-wise the album uses the fade-outs and the fade-ins a bit too systematically, but the only time this is slightly bothersome is in the middle of this great track. Turn The Page Over is yet another superb moments and it clearly invites in their next tale of paradise. Black Jewel Of The Forest is the apex of the album, with its slow flute and toms intro (already heard earlier in the album) before a tense guitar enters to modify the drumming and the ambiances switching gradually into a haunting, almost satanic mood: grandiose. The closing interlude is a fitting outro for an almost flawless album.

Steel Mill had also released two singles the following yea r, each time featuring a song from the album and a non-album B-side. Although the album tracks were edited to fit the singles format Repertoire record chose not too include these two songs as bonuses (which is just as well, since they are available in the better longer format), but they did choose to include the two non-album tracks, much to our joy. Obscurity. Obviously not recorded during the same sessions and mixed differently, the two tracks differ a bit from the rest of the album, without sticking out like a sore thumb. Get On The Line was a clear attempt at breaking the market with its basic repeated chorus and songs structures. The same can be said of Zang Will, but the second offers more to the proghead's ears because of more interplay and clear cut solos.

Be careful when looking for this album, as there are some bootlegs both in vinyl and in CD. In its digital form, this album comes with two bonus tracks coming from associated singles - which I have no idea if they are in the same line than the album per se. In any way, shape or form, this album is a real must if you love heavy prog. This album even prompted some Pakistani engineer to apply for a job in this website, and that fact alone makes it a classic album in our beloved Prog Archives;-)

Sean Trane



..::TRACK-LIST::..

1. Blood Runs Deep 5:19
2. Summers Child 4:24
3. Majo and the Laying of the Witch 7:52
4. Treadmil 4:00
5. Green Eyed God 9:51
6. Turn the Page Over 3:56
7. Black Jewel of the Forest 6:13
8. Har Fleur 0:45

Bonus Tracks:
9. Get On The Line (A-side, 1972) 4:13
10. Zangwill (B-side, 1971) 3:45
11. Green Eyed God (A-side, 1971) 3:46
12. Confusion (Demo, 1970) 3:55
13. Love's Come By (Demo, 1970) 2:49
14. Keep Working (Demo, 1970) 3:57
15. Super Clean Man (Demo, 1970) 3:33
16. Monday Arrives (Demo, 1970) 3:14
17. Growing Bald (Demo, 1970) 3:53



..::OBSADA::..

David Morris - vocals, keyboards
Terry Williams - guitar
John Challenger - sax, woodwind, guitar (17)
Jeff Watts - bass (1-9)
Chris Martin - drums, percussion (1-11)
Derek Chandler - bass (10-17)
Colin Short - drums (12-17)




https://www.youtube.com/watch?v=29G9WrqL3Qs



SEED 15:00-22:00.
POLECAM!!!

Komentarze są widoczne tylko dla osób zalogowanych!

Żaden z plików nie znajduje się na serwerze. Torrenty są własnością użytkowników. Administrator serwisu nie może ponieść konsekwencji za to co użytkownicy wstawiają, lub za to co czynią na stronie. Nie możesz używać tego serwisu do rozpowszechniania lub ściągania materiałów do których nie masz odpowiednich praw lub licencji. Użytkownicy odpowiedzialni są za przestrzeganie tych zasad.

Copyright © 2025 Best-Torrents.com