Bartłomiej Kuraś , Paweł Smoleński
Krzyżyk niespodziany. Czas Goralenvolk
czyta Konrad Kuszel
[audiobook PL]
czas trwania: 06h 56m 22s
Wacus sciskal dlon Hansa Franka, gdy przez Tatry ruszali pierwsi kurierzy. Wacus Krzeptowski chluby nazwisku nie przyniósl i skonczyl marnie, a jego kuzyn Józef „Ujek” Krzeptowski poswiecal zycie, by hanbe z nazwiska zmazac. O pierwszym chetnie by zapomniano i pamietano tylko o drugim.
Witkiewicz, Chalubinski, Zaruski, Przerwa-Tetmajer i inni stworzyli wizje Tatr i Podhala jako pieknego zakatka zamieszkanego przez ludzi szlachetnych, swoiste plemie nieskazone cywilizacja. Niemieccy naukowcy równiez twierdzili, ze podtatrzanski lud jest nadzwyczajny, a wrecz ze górale to w istocie Germanie rozpuszczeni w slowianskim zywiole – Goralenvolk.
Kenkarty z litera „G” przyjelo okolo 20 procent ludnosci Podhala. Ci, co przyjeli, wierzyli w wielkie Niemcy, inni w obietnice lepszego traktowania, jeszcze inni brali, bo brali wszyscy w wiosce. Niektórym góralska kenkarta nie przeszkadzala w aktywnosci konspiracyjnej: ukrywali Zydów i tatrzanskich kurierów, sami nosili bibule albo chodzili z meldunkami na slowacka strone.
Do dzis na Podhalu trudno o jednoznaczna opinie o ideologach i przywódcach Goralenvolku. Wstyd naznaczyl jednak nazwiska wielkich rodów. Jest jak niechciany spadek, który mimo wszystko trzeba przyjac. A przeciez góral honorowy i dumny, wierny ojczyznie tatrzanski rozbójnik, zdrajca i kolaborant to awers i rewers tej samej monety. Ale krzyzyk niespodziany to jednak nie to samo co hakenkreuz.
|