|
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI..
..::OPIS::..
Kolejny rewelacyjny tytuł z bogatej kolekcji japońskiego rocka progresywnego z początku lat 70-tych - niestety niemal zupełnie nieznany poza Japonią! Wydany w 1971 roku nakładem Capitolu czwarty, ostatni w karierze i bez wątpienia najlepszy album soft-progresywnej formacji z organistą Kunim Kawachim w składzie. LP zawierał dojrzałą, bogato zaaranżowaną i autentycznie frapującą mieszankę psychodelii i wczesnego rocka progresywnego, z organami Kawachiego (znanego m.in. z kapitalnego LP "Kirikyogen" nagranego w 1970 z przyszłymi muzykami Flower Travellin' Band) i gitarą Kimio Mizutaniego (który z muzyka sesyjnego przeistoczył się w "+1" w nazwie grupy) w rolach głównych. Ten ponury, poświęcony motywom przemijania i śmierci, ale bardzo elegancki i pełen klasy album (zaśpiewany po japońsku) przywodzi na myśl twórczość wczesnych Procol Harum w połączeniu z The Zombies (z okresu "Odessey And Oracle").
Przyznam się, że kilka lat temu był taki moment że po zakupie winylu słuchałem tego tytułu przez 2-3 tygodnie, a im dłużej, tym bardziej nie mogłem się od niego oderwać! 10-minutowy "Death" (dość marnie brzmiący...) to moim zdaniem absolutny majstersztyk psych-progresywnego rocka, choć na płycie naprawdę nie ma słabych momentów. Doskonała jakość dźwięku! Dodatkowo sześć rzadkich nagrań koncertowych ze stycznia 1970 roku, utrzymanych w bardziej soulowo-bluesującym stylu.
JL
Happenings Four to zdecydowanie jeden z najciekawszych i najbardziej rewolucyjnych japońskich zespołów przełomu lat 60-tych i 70-tych. Na początku było ich pięciu i nazywali się Sunrise. Na czele grupy, która powstała w 1964 roku, stali bracia Kavachi: Cooney grał na organach, a Chito cicho popylał na perkusji. Dwa lata później prowincjonalny Sunrise przeniósł się do Tokio gdzie zaczęli grać w nocnych klubach taneczną muzykę. W 1967 zredukowany do kwartetu błyskawicznie zmienił repertuar i nazwę na Happenings Four. Po dwóch udanych singlach orientalni muzycy zdecydowali się nagrać dużą płytę na wzór „Magical Mystery Tour” The Beatles. Pomysł został poparty przez kierownictwo koncernu Toshiba, który w 1968 roku wydał im longplay „The Magical Happenings Tour”. Oprócz własnych kompozycji pyta zawierała między innymi wersje piosenek The Beatles („Day Tripper” i „Magical Mystery Tour”), braci Gibb („Holiday”), soulowo jazzowy standard Bobby Hebba („Sunny”), tytułową kompozycję Francisa Lei z filmu „Kobieta i mężczyzna” i numer jazzowego saksofonisty Lou Donaldsona („Alligator Boogaloo”). Wydawnictwo wszystkim przypadło do gustu. To był młyn na wodę. Wkrótce muzycy dali fanom drugi album, „Classical Elegance Baroque 'N’ Roll” (1969), który zawierał autorskie numery, oraz cięższe wersje utworów Beatlesów, duetu Simon And Garfunkel, The Mamas And The Papas. Fani rocka i popu zaskoczeni świetnymi aranżacjami i doskonałą techniką muzyków przyjęli go entuzjastycznie. Kolejny krążek, „The World Of Outsider” (1970), pokazał poważniejszy, bardziej polityczny pejzaż dźwiękowy z tekstami klawiszowca Nobuhiko Shinohary, który czynił ich muzyczny punkt widzenia bardziej agresywnym i postępowym.
W 1971 roku zespół znajdował się u szczytu popularności występując na wielu scenach i festiwalach. Do chłopaków dołączył samuraj Mizutani Kimio ze swoją sześciostrunową gitarą, tym samym marka Happenings Four została wzbogacona o dopisek „+ 1”, który pojawił się przy nazwie zespołu na płycie „Hikishio Michishio” (poza Japonią jako „The Long Trip”). Dzięki napływowi świeżej krwi pop psychodeliczna do tej pory grupa zaczęła nową rundę rozwoju, czym potwierdziła tym właśnie albumem wydanym przez Capitol w maju tego samego roku.
Podążając za brytyjskimi okrętami flagowymi progowego gatunku, japońscy rycerze naostrzyli swoje samurajskie miecze i pokonali proto postępową inwazję bojowymi dźwiękami. Użyli przy tym ojczystego języka (jedynie tytuły utworów są po angielsku), ale w ogólnym kontekście nie ma to żadnego znaczenia. Tematyka albumu dotycząca przemijania i śmierci podana w bardzo elegancki sposób współgra z tym, co i tak jest najważniejsze – pyszną instrumentalną muzyką. Zdolny Kuni Kawachi z wydającym dramatyczne dźwięki psychodelicznym Hammondem w absolutnie niepodrabialnym stylu wyczarował oryginalną atmosferę począwszy od frywolnego i pełnego przygód „An Ebb Tide And The Flood Tide”, gdzie orientalni magowie udają się w przeciwną niż inni stronę, aż do barokowych granic filozoficznej płaszczyzny końcowego „A Pick And A Shovel”.
Już pierwszy utwór „An Ebb Tide And The Flood Tide”, zawierający skomplikowane rytmy perkusji i elektryzujący, napełniony tragedią wokal podkreślony niepokojącymi dźwiękami organów przykuwa uwagę. „A Pick And A Shovel” to podzielona na trzy części opowieść utkana w różne miejsca na płycie opowiadająca o pracowniku biura skazanego na ciężką, fizyczną pracę z kilofem i łopatą. Nasz bohater, wykonujący pracą ponad swoje siły, któregoś dnia pada na ziemię. Nikt nie zwraca na niego uwagi. Umiera obok pracujących jak roboty pracowników. Tome Kitagawa głosem pełnym bólu i rozpaczy pyta: „Jak żyć bez przyjaciela, który nikomu nic nie zawinił..?” Ludzka tragedia zdaje się trwać bez końca. W „Electrocution” niewinny mężczyzna z nadzieją na ułaskawienie zostaje właśnie stracony na krześle elektrycznym. Choć dramaturgia w tym nagraniu jest wielka, mroczne i depresyjne sceny idą w parze z muzycznie lżejszymi przerywnikiem (odurzenie w obliczu śmierci?) przez co kompozycja jako całość nabiera jeszcze większego dramatyzmu. Najdłuższy, 10-minutowy „Death” tak naprawdę nie ma nic wspólnego z proto death metalem. W rzeczywistości to majstersztyk psychodelicznego prog rocka opartego na organach z heavy rockową sekcją rytmiczną zaśpiewany pełnym pasji głosem przez Tome’a! O wiele krótszy, bo ledwo dwuipółminutowy „Money Tree” z wiodącym Hammondem i wokalem odbijającym się echem jak w kościele nawiązuje do barkowej muzyki podlaną psychodelicznym sosem. Brzmi bardzo ciekawe! Z większości mrocznych kompozycji strefę komfortu ma dla nas tylko „On The Cherry Tree And The Tiled Roof Of Street” – pełna ciepła i uroku piosenka w duchu Procol Harum będąca jasnym promykiem wbijającym się w ten w sumie ciemny album. Album, od który swego czasu trudno było mi się uwolnić.
Ekstremalna aktywność koncertowa grupy niekorzystnie odbiła się na muzykach. Tarcia między nimi doprowadziły w 1972 roku do rozwiązania zespołu. Szkoda. Z tak twórczym potencjałem mogli jeszcze stworzyć naprawdę sporo dobrej muzyki. Jak dla mnie Happenings Four +1 był zwiastunem nadchodzącego świtu japońskiego progresywnego rocka.
Zibi
..::TRACK-LIST::..
1. An Ebb Tide And The Flood Tide 5:08
2. Money Tree 2:36
3. A Pick And A Shovel - Part 1 1:14
4. Electrocution 7:07
5. The Long Trip 3:35
6. I'm A Prophet 4:48
7. A Pick And A Shovel - Part 2 1:13
8. Teach Myself Mind 3:34
9. 'Death' 10:23
10. On The Cherry Tree & The Tiled Roof Of Street 4:48
11. A Pick And A Shovel - Part 3 1:42
Bonus Tracks:
12. Boom Boom 4:09
13. Something 5:12
14. I Say A Little Prayer 2:54
15. Spinning Wheel 3:31
16. Blue Moon Of Kentucky 3:11
17. Right Time 3:19
Tracks 12-17 recorded live from 'Rock 'N' Roll Jam '70' double compilation LP at Young Mates, Tokyo, Japan on 26th January 1970.
..::OBSADA::..
Bass - Pepe Yoshihiro
Drums, Vocals - Chito Kawachi
Vocals, Congas [Conga] - Tome Kitagawa
Guitar - Mizutani Kimio
+1
Piano, Organ - Kuni Kawachi
Tracks 12-17
Organ - Nobuhiko Shinohara
https://www.youtube.com/watch?v=LuZ3kfynkgM
SEED 15:00-22:00.
POLECAM!!!
|