Best-Torrents.com




Discord
Muzyka / Elektroniczna
DRUMBIENTONE FEAT. MIRA OPALIŃSKA - TIME DIARY (2025) [WMA] [FALLEN ANGEL]


Dodał: Fallen_Angel
Data dodania:
2025-10-26 19:29:31
Rozmiar: 227.99 MB
Ostat. aktualizacja:
2025-10-26 19:29:31
Seedów: 0
Peerów: 0


Komentarze: 0

...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI...


..::OPIS::..

Album Time Diary to piąta z kolei płyta Bartomieja Olesia wydana pod szyldem Drumbientone, pod którym artysta prezentuje rezultaty swoich działań na polu muzyki elektronicznej. Pytany o pomysł i założenia nowego dzieła, tak je objaśnia: Album łączy dwie moje aktywności kompozytorskie: tworzenie muzyki w sposób klasyczny i zapisywanie jej w nuty, oraz kreowanie brzmień przy pomocy współcześnie dostępnych urządzeń elektronicznych tzn. komputera i syntezatorów. Chciałem opowiedzieć historię o czasie i jego upływie z wykorzystaniem obu tych mediów. Po świetnie przyjętym „Cat's Songs - 17 Haiku for Piano” pragnąłem, żeby nasza współpraca z Mirą Opalińską była kontynuowana.

Punktem wyjścia do powstania muzyki na Time Diary były partie fortepianowe, napisane przez Bartłomieja Olesia, a wykonane przez Mirę Opalińską w klasycznej interpretacji. Ich melancholijny, medytacyjny charakter w sposób płynny splata się z warstwami elektronicznego ambientu i nagrań terenowych. Uchwycony zapis brzmień natury (ale i cywilizacji): rzeki, szumu morza, wiatru, deszczu, stukotu pociągu czy gwaru ulicy, nie tylko urozmaica muzykę wypełniającą album, ale też prowadzi do refleksji o silnym zakorzenieniu człowieka w otaczającym nas świecie i jego elementach – niemych, a właściwie sonorystycznych świadkach nieubłaganie upływającego czasu.

Muzyczna medytacja nad rzeczywistością nie wyklucza emocji: smutku, zadumy, zachwytu, a każdy z utworów tworzy swój odrębny mikrokosmos, spleciony jednakże wspólnym motywem uwypuklonym w tytule albumu. Time Diary to opowieść o obcowaniu z czasem, ale także o powracaniu do myśli, miejsc, wrażeń, wspomnień. To muzyczna podróż w głąb siebie, w której odnajdzie się każdy z nas.

Partie fortepianu zarejestrował Michał Rosicki w Sali Koncertowej PSM im. Krzysztofa Komedy w Lubaczowie. Elektronika i nagrania terenowe zarejestrowane przez Bartłomieja Olesia w domowym studiu i różnych lokacjach.

Wydawca


W ciągu ostatniego półtora roku przyzwyczailiśmy się, że pod szyldem Drumbientone Bartłomiej Oleś publikuje płyty nawiązujące do elektroniczno-ambientowych produkcji Tangerine Dream i Klausa Schulzego. Na albumie „Time Diary”, zarejestrowanym w duecie z pianistką jazzową i klasyczną Mirą Opalińską, podąża on jednak w zupełnie innym kierunku.

Ci, którzy mają w pamięci cztery poprzednie wydawnictwa Bartłomieja Olesia sygnowane nazwą Drumbientone, czyli „Songs of Planets and Moons” (2024), „Seaish Dreams of Electric Waves”, „Storm of Light” oraz „Voyager Dreams” (wszystkie z 2025 roku), mogą być bardzo zaskoczeni tym, co usłyszą na krążku numer pięć – „Time Diary”. Pierwsza zasadnicza zmiana, jaka dokonała się podczas pracy nad nim, to fakt, że artysta postanowił skorzystać z pomocy uzdolnionej polskiej pianistki Miry Opalińskiej. Są tacy, którzy stawiają ją w jednym rzędzie z Krzysztofem Komedą, Andrzejem Trzaskowskim, Adamem Makowiczem, Leszkiem Możdżerem i Marcinem Wasilewskim. I choć dorobku Miry nie da się, jak na razie, zrównać ze wspomnianymi „kolegami po fachu”, kto jednak wie, w jaki sposób będziemy oceniać ją za dekadę, ćwierć- bądź półwiecze.

Pochodząca z Rzeszowa Opalińska (rocznik 1982) pierwszy filharmoniczny koncert zagrała, mając zaledwie… jedenaście lat. Na poletku jazzowym kształciła się najpierw w warszawskim studium policealnym (pod okiem Andrzeja Jagodzińskiego), a następnie w mającym siedzibę w szkockim Glasgow University of Strathclyde, który zresztą ukończyła w 2010 roku z najwyższą lokatą. Tam też założyła swój pierwszy zespół – Mira Opalińska International Quartet. Rok później wróciła do Polski, dzieląc swoje życie zawodowe pomiędzy granie muzyki klasycznej i jazzu improwizowanego. Przed trzynastu laty wydała nagrany wespół z angielskim kontrabasistą Douglasem Whatesem album „Lumière”, na który trafiły nowe interpretacje muzyki filmowej autorstwa między innymi Komedy, Zbigniewa Preisnera i Ennia Morriconego.

Lata później na utalentowaną pianistkę rodem z Podkarpacia zwrócił uwagę Bartłomiej Oleś, przez lata kojarzony przede wszystkim jako perkusista jazzowy (taką muzykę nagrał na takich płytach, jak „Short Farewell: The Lost Session”, „Komeda Ahead”, „Eleven Phrases. Live in CSK”, „Primitivo” czy „Koptycus”). Zbiegło się to w czasie z poszerzeniem kompozytorskich zainteresowań i ambicji Olesia, który z jednej strony zaczął tworzyć muzykę elektroniczno-ambientową (właśnie pod nazwą Drumbientone), z drugiej – klasyczną, czego efektem stały się dwa opublikowane w ostatnich latach wydawnictwa. Jednym z nich był longplay „17 Haiku for Piano” (2023), na którym utwory Bartłomieja zagrała na fortepianie Mira; drugim krążek „String Quartets” (2025), zawierający dzieła napisane na kwartet smyczkowy. Ale gwoli ścisłości należałoby przypomnieć, że podobne próby Oleś podejmował już ponad dwie dekady temu – vide sygnowany przez międzynarodowy Contemporary Quartet album „Plays Music of Bacewicz, Kisielewski, Komsta, Lutosławski, Penderecki” (2002). Fakt, że w tytule nie pojawiło się jego nazwisko – a powinno! – tłumaczyć może chyba jedynie skromnością artysty.

Prawdopodobnie po publikacji płyty „Voyager Dreams” Oleś skonstatował, że w pewnym sensie doszedł do ściany. Że, owszem, mógłby nagrać kolejną, a potem jeszcze następne płyty utrzymane w stylistyce tak zwanej „szkoły berlińskiej”, ale ani nie poszerzą one w żaden sposób jego grona odbiorców, ani też nie rozwiną go artystycznie. A jest on przecież instrumentalistą, który lubi otwierać się na nowych słuchaczy. Dlatego postanowił dokonać zasadniczej zmiany, a w zasadzie to wręcz rewolucji. „Time Diary”, choć sygnowane dobrze już znaną wielbicielom elektroniki nazwą, jest diametralnie różne od dotychczasowych produkcji Drumbientone. Tym razem twórca postanowił bowiem zejść z Kosmosu na Ziemię, muzyką zilustrować piękno naszej planety – i to w kontekście tyleż uniwersalnym, co, jak sugerują tytuły (vide „Park”, „River”, „Lake” czy „Street”), również lokalnym.

Jednocześnie też jako kompozytor zdecydował się wyeksponować nie instrumenty elektroniczne i muzykę generowaną komputerowo, ale – akustyczny fortepian. W większości kompozycji na planie pierwszym pojawia się więc Mira Opalińska. Choć jest ona artystką zamiłowaną w improwizacji jazzowej, tym razem jednak w jej grze – za sprawą Bartłomieja Olesia – dominuje klasyczny minimalizm, mogący kojarzyć się z niektórymi dokonaniami Carli Bley czy Terry’ego Rileya. „Time Diary” pomyślany został jako concept-album, którego głównym niematerialnym bohaterem jest upływający czas. Wbrew temu jednak, co się powszechnie uważa, że – oczywiście w sposób symboliczny – pędzi on na złamanie karku, jego upływ w kompozycjach Olesia jest powolny, niemal niedostrzegalny. Monotonna, ale wysublimowana gra Miry sprawia, że w pewnych momentach możemy poczuć się, jakby w ogóle stanął w miejscu, dzięki czemu osiągamy stan nirwany, całkowitego oderwania od ziemskich problemów.

Na „Time Diary” ambientowa elektronika miesza się zatem z minimalizmem i tak zwanym modern classical. Ba! są takie momenty, kiedy staje się wręcz relaksacyjna, newage’owa. Jak chociażby w otwierającym płytę „Time Beings – Intro”, w którym do rzeczywistości przywołuje nas przede wszystkim rytmiczne stukanie. W drugim w kolejności „Park” (nie odmieniam, wychodząc z założenia, że to tytuł angielski, nie polski) po raz pierwszy rozbrzmiewają zarejestrowane przez Olesia nagrania terenowe, konkretnie odgłosy ptaków, które obok elektronicznych szumów i pogłosów stanowią tło do ambientowo płynącej partii fortepianu. W „River” pojawia się z kolei przepiękny zapętlony motyw grany przez Opalińską. Nie sposób nie dać mu się ponieść. Zmienia się to w „Train” – tak niepokojącym, że spokojnie mógłby stanowić ilustrację do filmu grozy. Choć gwoli ścisłości należy dodać, że z czasem robi się coraz zwiewniej i jaśniej.

W „Lake” – adekwatnie do tytułu – towarzyszą nam odgłosy przelewającej się wody. Na powłóczysty podkład elektroniczny nakłada się natomiast melodyjny wątek fortepianowy, który po raz kolejny urzeka pięknem. W „Rain” duet staje się bardziej… romantyczny. Widać tak na Bartłomieja i Mirę działa – i trudno dziwić się temu – deszcz. W „Street” mamy natomiast do czynienia z zaskakującą ewolucją partii fortepianu: od subtelnie wyciszonej do głośniejszej i groźniejszej, niemal złowrogiej. W końcówce pianistka jednak ponownie tonuje emocje, jakby dotarcie do końca ulicy przynieść miało poczucie bezpieczeństwa. Jak na album koncepcyjny przystało, wieńczy go kompozycja zatytułowana „Time Beings – Outro”, w której duet nie tylko buduje odpowiedni nastrój (to robi już wielokrotnie wcześniej), ale też oddziałuje na wrażliwość słuchacza, hipnotyzując go nieśpiesznym tempem i powracającym rytmicznym stukaniem. Piątą płytą Drumbientone Bartłomiej Oleś otworzył kolejną furtkę. Czy pójdzie dalej drogą rozpościerającą się za nią – dowiemy się zapewne niebawem. Nie miałbym nic przeciwko temu, wręcz przeciwnie, chociaż nie ukrywam, że nie mniej radowałyby mnie także kolejne produkcje utrzymane w stylu „kosmicznym”.

Sebastian Chosiński


„Time Diary” to piąta, autorska płyta perkusisty i kompozytora Bartomieja Olesia wydana jako Drumbientone, pod którym artysta prezentuje projekty realizowane w estetyce „nowej klasyki” muzyki elektronicznej. „ Album łączy dwie moje aktywności kompozytorskie – wyjaśnia genezę Drumbientone – tworzenie muzyki w sposób klasyczny i zapisywanie jej w nuty, oraz kreowanie brzmień przy pomocy współcześnie dostępnych urządzeń elektronicznych tzn. komputera i syntezatorów. Chciałem opowiedzieć historię o czasie i jego upływie z wykorzystaniem obu tych mediów”. Pretekstem nowej sesji oraz zestawu kompozycji przygotowanych na fortepian było z pewnością doskonałe przyjęcie albumu „Cat’s Songs – 17 Haiku for Piano”, który Bartłomiej Oleś zrealizowal z wirtuozerską pianistą Mirą Opalińską.

Mira Opalińska jest laureatką międzynarodowych konkursów pianistycznych a jej styl kształtował się wokół wielu stylistyk a łącząc klasyczne podstawy i naturalny talent do spontaniczności w improwizacji, jej muzyka wymyka się prostej kategoryzacji. Swoje jazzowe fascynacje studiowała na w Katowicach po bacznym okiem Wojciecha Niedzieli, potem – pod kierunkiem Andrzeja Jagodzińskiego – na Wydziale Jazzu Akademii Muzycznej w Warszawie. W 2006 roku pianistka przeprowadziła się do Szkocji kontynuując studia muzyczne na Uniwersytecie Strathclyde w Glasgow. Jej przyjazd do Wielkiej Brytanii zapoczątkował czas europejskich i międzynarodowych tras koncertowych a także licznych audycji w ogólnokrajowym radiu (BBC Scotland) i telewizji (BBC Four). Mira Opalińska doskonale odnajduje się zarówno w muzyce klasycznej, jaki jazzie: tworzy zarówno kameralny duet jazzowy z brytyjskim kontrabasistą Douglasem Whatesem, jak i wirtuozerskie recitale i nagrania najbardziej wymagającego dzieła klawiszowego J.S. Bacha – „Wariacji Goldbergowskich”. Spotkanie z Bartłomiejem Olesiem i jego muzyką stworzyło nowy krajobraz artystycznych inspiracji dla pianistki.

Bartłomiej Oleś to jeden z oryginalnych i uznanych perkusistów oraz kompozytorów polskiej sceny jazzowej. W duecie z Mirą Opalińską w autorskim projekcie „Cat’s Songs:17 Haiku for Piano” firmuje album, na którego jest kompozytorem, ale nie wykonuje nawet jednego dźwięku jako muzyk. Tego zadania, na zaproszenie kompozytora, podjęła się wybitnie utalentowana pianistka Mira Opalińska. „Muszę przyznać, że Mira nie miała łatwego zadania, bo choć mogło ono wydawać się proste, to wcale takie nie było. Potrzeba naprawdę ogromnej świadomości, pokory i chęci zagłębienia się w muzykę, żeby w pełni oddać jej ducha. Idąc za słowami wybitnego islandzkiego kompozytora Jóhanna Jóhannssona: nie wszyscy klasycznie wykształceni muzycy potrafią zagrać prostą muzykę tak, jak należy. Mira zrobiła to fenomenalnie, odczytując w pełni moje intencje i jestem jej za to ogromnie wdzięczny” – wyjaśnia Bartłomiej Oleś. Sesja ta była także sygnałem odejścia Bartłomieja Olesia od muzyki improwizowanej, która przez lata stanowiła elementarną część jego dorobku.

Punktem wyjścia do powstania muzyki „Time Diary” ponownie były partie fortepianowe, napisane przez Bartłomieja Olesia, a wykonane przez Mirę Opalińską w klasycznej interpretacji. Ich melancholijny, medytacyjny charakter w sposób płynny splata się z warstwami elektronicznego ambientu i nagrań terenowych. Uchwycony zapis brzmień natury (rzeki, szumu morza, wiatru, deszczu, stukotu pociągu czy gwaru ulicy) nie tylko urozmaica muzykę wypełniającą album, ale też prowadzi do refleksji o silnym zakorzenieniu człowieka w otaczającym nas świecie i jego niemych elementach. Muzyczna medytacja nad rzeczywistością nie wyklucza emocji: smutku, zadumy, zachwytu, a każdy z utworów tworzy swój odrębny mikrokosmos. „Time Diary” to opowieść o obcowaniu z czasem, ale także o powracaniu do myśli, miejsc, wrażeń, wspomnień. To muzyczna podróż w głąb siebie perfekcyjnie sugerowane talentem Bartłomieja Olesia ( kompozycje, produkcja, elektronika) oraz wirtuozerią pianistki, Miry Opalińskiej.

Dionizy Piątkowski



..::TRACK-LIST::..

1. Time Beings - Intro
2. Park
3. River
4. Train
5. Lake
6. Rain
7. Street
8. Time Beings - Outro



..::OBSADA::..

Bartłomiej Oleś - kompozycje, produkcja, elektronika
Mira Opalińska - fortepian



https://www.youtube.com/watch?v=mdcPFHFvtFw


SEED 15:00-22:00.
POLECAM!!!

Komentarze są widoczne tylko dla osób zalogowanych!

Żaden z plików nie znajduje się na serwerze. Torrenty są własnością użytkowników. Administrator serwisu nie może ponieść konsekwencji za to co użytkownicy wstawiają, lub za to co czynią na stronie. Nie możesz używać tego serwisu do rozpowszechniania lub ściągania materiałów do których nie masz odpowiednich praw lub licencji. Użytkownicy odpowiedzialni są za przestrzeganie tych zasad.

Copyright © 2025 Best-Torrents.com