...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI...
..::OPIS::..
Trzeci album krakowskiej grupy Loonypark powstawał bardzo długo i światło dzienne ujrzał dopiero z początkiem tegorocznej kalendarzowej wiosny. Miał to być szczególny album, definitywnie różny od wcześniejszych dokonań krakowskiej grupy. Jak się okazuje – zabieg ten udał się. Otrzymaliśmy płytę bardzo bliską sztandarowym wydawnictwom wytwórni Lynx Music.
Patrząc na wcześniejszą twórczość Loonypark, „Unbroken Spirit Lives In Us” wydaje się być naturalną kontynuacją drogi muzycznej obranej na płycie „Straw Andy” z jeszcze wyraźniejszym podążaniem w stronę rocka progresywnego. Poszczególne kompozycje są nieco bardziej rozbudowane – nie brakuje tutaj dłuższych form muzycznych. Rozpoczynający płytę utwór „Failed Game” zdecydowanie nadawałby się do radia. Jego zakończenie zostało tak skonstruowane, że słuchacz oczekuje pojawienia się po nim głosu spikera. W początkowych jego fragmentach brzmienie klawiszy Krzysztofa Lepiarczyka może się kojarzyć ze słynnym analogowym keyboardem – minimoogiem. W ogóle gra Krzysztofa to najmocniejsza strona tej płyty. Podobnie jak mocny, krystalicznie czysty, śpiewający nienaganną angielszczyzną wokal Sabiny Goduli-Zając. Tradycyjnych dźwięków imitujących pianino jest tu zdecydowanie mniej lub nie rzucają się one w uszy aż tak bardzo jak na wcześniejszych płytach zespołu. Brzmienie albumu jest bardzo zróżnicowane i nie brakuje tu ostrzejszych i bardziej zadziornych form. Przykładem tego jest chociażby nagranie „Upside Down” z bardzo interesującym wstępem. Niektóre kompozycje płynnie przechodzą jedna w drugą, czyli nie mamy tu takiego po prostu zbiorowiska poszczególnych utworów, lecz zwarty kompozycyjnie materiał. Tak właśnie jest z nagraniami „Upside Down” i „Treasure”. Żywiołowe brzmienia, które pojawiają się w środkowej części „Treasure” po prostu powalają. Stanowią one kontrast w stosunku do łagodnego wstępu. Pod sam koniec tego utworu mamy wręcz rewelacyjne solo gitarowe Piotra Grodeckiego. Z kolei „Awakening” to porywająca balladka chwytająca za serca. Pełni ona podobną funkcję jak „Stranger” na poprzednim albumie. Ba, nawet przewyższa „Stranger”, gdyż idealnie wpasowuje się w całość płyty. Myślę, że gdyby utwór ten odpowiednio wyedytować, to otrzymalibyśmy krótki, na przykład trzyminutowy kawałek idealnie nadający się do radia. Może zespół powinien z tego pomysłu skorzystać? Kto wie? Podsuwam go za darmo. „A Star” to kolejna balladka, ale już nie tak ciekawa. Prawdę powiedziawszy, jest to chyba najsłabszy utwór na płycie. Na szczęście to tylko chwilowe obniżenie lotów. Rozpoczynające się zaraz potem tytułowe nagranie to typowy Loonypark, jaki znamy z wcześniejszych płyt. Ale dojrzalszy, precyzyjnie zbudowany i rozwijający się w sposób precyzyjny i konsekwentny. W piątej minucie trwania utworu następuje nagły zwrot akcji i kompozycja ta ze spokojnej miniaturki staje się bardziej dynamiczna, wręcz patetyczna. Jej zakończenie to prawdziwy punkt kulminacyjny całej płyty. Ale jest jeszcze zakończenie. Dwuczęściowe „The End” w pewnym sensie może kojarzyć się z finałem albumu „Interdead” grupy Millenium. Pierwsza część to instrumentalna miniatura z przepiękną partią delikatnej gitary Piotra Grodeckiego, zaś pod koniec części drugiej wchodzi wokal Sabiny oraz co jakiś czas pojawiają się zniekształcone, puszczone jakby od tyłu, głosy. Wszystko to robi niezłe wrażenie i sprawia, że po zakończeniu płyty „Unbroken Spirit Lives In Us” chce się jej słuchać od początku.
Album ten dowodzi, że zespół Loonypark z płyty na płytę rozwija się. Chociaż pomiędzy poszczególnymi płytami występuje długi interwał czasowy, zaś nagrywanie zajmuje zespołowi wyjątkowo dużo czasu (w tym przypadku około pół roku), to dzięki temu otrzymujemy bardzo udaną płytę. Zdecydowanie najlepszą w dorobku tej krakowskiej grupy. Oby tak dalej.
Paweł Świrek
Ponarzekałem delikatnie na debiut Loonypark i podkreśliłem pewne zmiany, jakie zaszły na Straw Andy – drugim albumie projektu Krzysztofa Lepiarczyka. Jak jest na trzeciej w dyskografii płycie grupy? Bardzo solidnie i na tyle udanie, że można Unbroken Spirit Lives In Us nazwać najlepszym dokonaniem formacji.
Choć tak naprawdę wielkich zaskoczeń tu nie ma. Tym bardziej, że grupa zyskała pewną stabilizację (album nagrał dokładnie ten sam skład, który rejestrował poprzednią płytę). Otrzymujemy zatem bardzo dobrze zagrany i nagrany neoprogresywny rock, bez niepotrzebnych wirtuozerskich szaleństw, za to z ciepłą melodyką i miłą dla ucha szczególną nostalgią. Pewną wyrazistość tego zespołu podkreśla, z pozoru nieprzystający do tak delikatnej muzycznej materii, niski i mocny wokal Sabiny Goduli – Zając. Nie zmienił się też pomysł na konstrukcję poszczególnych kompozycji, rozpoczynanych zazwyczaj delikatnie i rozwijanych z czasem ciekawymi formami gitarowymi Piotra Grodeckiego, czy klawiszowymi zagrywkami Lepiarczyka. Tych ostatnich jest tu naprawdę sporo, czy to w formie teł, czy solowych popisów – jednym słowem, czuć silną rękę lidera.
W czym zatem tkwi siła tej udanej płyty. Chyba w tym, że Lepiarczykowi udało się zgrabnie połączyć doświadczenia z dwóch dotychczasowych krążków i umiejętnie je tu wymieszać. W efekcie tego muzyka na Unbroken Spirit Lives In Us nie jest tak statyczna, jak na debiucie. Mam wrażenie, że ma więcej feelingu, przestrzeni i pewnej rockowej swobody.
Sam krążek dobrze obrazuje już otwierający całość Failed Game. Rozpoczęty jakby „oldskulowymi” klawiszami ma w podkładzie sporo zadziornej gitary, soczysty bas, zaangażowany śpiew Goduli i popisowe solo Lepiarczyka na instrumentach klawiszowych. A wszystko kończy piękny, jesienny motyw pianina. Dużo rockowego żaru, już na samym początku, jest w następnym Upside Down. I choć pierwotnie kompozycja sprawia wrażenie zbudowanej z jakby nieprzystających do siebie części, z czasem zyskuje na tak wyrazistym kontraście zestawionych elementów. To w tym utworze po raz pierwszy otrzymujemy gitarowe solo Grodeckiego w Camelowym stylu. W Treasure muzycy też łączą delikatność i powolność w zwrotce z prawie rockową galopadką napędzaną klawiszowym motywem w dalszych fragmentach numeru. Warto też tu zwrócić uwagę na fajnie wykorzystane „smyczkowe” klawisze. W Awakening nietrudno zauważyć akustyczne gitarowe brzmienia wcześniej tu niewykorzystywane. Niczym szczególnym nie wyróżnia się zwięzły A Star, jednak już kompozycja tytułowa jest bardzo udaną balladą podkręconą perkusją i szerszym instrumentarium w drugiej części. Album kończy rzecz zdecydowanie najbardziej intrygująca i udana na krążku. Dwuczęściowy The End. Jego pierwsza część to wykreowane przede wszystkim na gitarze solo (chyba najlepsze na krążku), druga urzeka klimatem i nastrojem stworzonym głównie przez elektronikę, sample i przejmujący tekst autorstwa Goduli: This is the end, when heart stops beat, when people are gone, and storm will come… Wartościowa rzecz, choć z pewnością głównie dla fanów neoprogresywnego grania.
Mariusz Danielak
This was the third album from Polish act Loonypark, and in the intervening years there was just the one line-up change with drummer Jakub Grzesło departing prior to their 2011 release, 'Straw Andy', and being replaced by Grzegorz Fieber. In many ways, this is quite a different album to the debut, which perhaps isn't surprising given that there were seven years between the two, as the band were by now confident in what they were doing, and it is this confidence that shines through in everything they touch. It is more symphonic than before, and whereas the power was somewhat restrained in the past, here it is allowed more freedom. Sabina hits the notes she wants to, and maintains them without a quiver, standing proud to the world, showing that she knows she has the voice, and is going to use it.
The delicate guitar lines that were the trademark sound of the debut are still here, but not as frequent as they once were. The band have shifted so that Krzysztof's keyboards are even more important than they were previously: they are much more integral to the overall being that is Loonypark. He isn't afraid to play delicate piano if that is what is needed, or use the sounds of a harpsichord, while Piotr Lipka brings in a fretless bass to give that extra warmth, or they can easily move into all-out bombastic over the top symphonic prog. There is a real sense of space within the music, so that the listener can move between the interweaving strands and concentrate on whatever seems to be the most important. "Treasure" is a real highlight, with so much delicacy at the beginning that it feels as if a gossamer thread is being wove, before being blast away just in time for them to start the process all over again. I became a fan of Loonypark when I first heard their debut all those years ago, but this album is just so much more than I could ever have imagined that they would become. Awesome.
kev rowland
..::TRACK-LIST::..
1. Failed Game 5:10
2. Upside Down 5:06
3. Treasure 6:59
4. Awakening 6:31
5. A Star 4:39
6. Unbroken Spirit Lives In Us 7:06
7. The End Part I 3:06
8. The End Part II 4:13
..::OBSADA::..
Sabina Godula-Zając - vocals
Piotr Grodecki - guitars
Krzysztof Lepiarczyk - keyboards, horn, composer, co-producer
Piotr Lipka - bass
Grzegorz Fieber - drums
https://www.youtube.com/watch?v=re-iUAvjYLs
SEED 15:00-22:00.
POLECAM!!!
|