Best-Torrents.com




Discord
Muzyka / Elektroniczna
DRUMBIENTONE BY BARTŁOMIEJ OLEŚ - VOYAGER DREAMS (2025) [WMA] [FALLEN ANGEL]


Dodał: Fallen_Angel
Data dodania:
2025-06-30 19:28:27
Rozmiar: 246.76 MB
Ostat. aktualizacja:
2025-06-30 20:37:44
Seedów: 0
Peerów: 0


Komentarze: 0

...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI


..::OPIS::..

Najdłuższa podróż, jaką można sobie wyobrazić, trwa ponad 47 lat. Od momentu startu 5 września 1977 r.

Voyager One przebył już 15 570 216 669 mil (25 057 834 774,96 km) od Ziemi w chwili pisania tego tekstu, a odległość ta nadal rośnie! Za 300 lat Voyager One dotrze do Obłoku Oorta, którego przekroczenie zajmie 30 000 lat. Jeśli sonda pozostanie nienaruszona, za około 18 000 lat będzie oddalona od Słońca o rok świetlny. Łączność z sondą jest utrzymywana za pośrednictwem Deep Space Network (DSN), przy użyciu anten o średnicy 34 i 70 metrów, zlokalizowanych w trzech kompleksach: w pobliżu Madrytu w Hiszpanii, Canberry w Australii i Goldstone (w pobliżu Barstow) w Kalifornii. Do kadłuba każdej sondy Voyager przymocowana jest 12-calowa, pozłacana miedziana płyta gramofonowa. Zawiera ona pozdrowienia wypowiadane w 55 językach, a także muzykę, dźwięki i obrazy przedstawiające różnorodność życia i kultury na Ziemi. Voyager widział już rzeczy tak niewyobrażalne dla nas, jak ogromne odległości, które pokonał.

Ten album opowiada o jego marzeniach - jeśli jakieś ma.

Audio Cave


The longest journey one can imagine has lasted over 47 years. Since its launch on September 5, 1977, Voyager One has already traveled 15,570,216,669 miles (25,057,834,774.96 km) from Earth as of this writing and the distance continues to grow!

In 300 years, Voyager One will reach the Oort Cloud, which will take 30,000 years to cross. If the probe remains intact, in about 18,000 years, it will be one light-year away from the Sun.

Communication with the probe is maintained through the Deep Space Network (DSN), using antennas 34 and 70 meters in diameter, located in three complexes: near Madrid in Spain, Canberra in Australia, and Goldstone (near Barstow) in California.

Attached to the hull of each Voyager probe is a 12-inch, gold-plated copper phonograph record. It contains greetings spoken in 55 languages, as well as music, sounds, and images representing the diversity of life and culture on Earth.

Voyager has already seen things as unimaginable to us as the vast distances it has traveled.
This album is about its dreams—if it has any.

Audio Cave


To, co na początku mogło wydawać się ekstrawagancją i chwilowym kaprysem muzyka jazzowego, w ciągu kolejnych miesięcy, począwszy od jesieni ubiegłego roku, nabrało rumieńców. Drumbientone by Bartłomiej Oleś przekształcił się bowiem w pełnoprawny projekt artystyczny, którego dyskografia wzbogaciła się właśnie o album numer cztery: „Voyager Dreams”.

Od jesieni ubiegłego roku Bartłomiej Oleś nie spuszcza z elektroniczno-ambientowego tonu. W ciągu dziesięciu miesięcy pod szyldem Drumbientone opublikował już cztery pełnowymiarowe albumy, na których znalazła się muzyka inspirowana twórczością mistrzów rocka elektronicznego (spod znaku „szkoły berlińskiej”) oraz ambientu. Zaczął od „Songs of Planets and Moons” (2024), później dorzucił „Seaish Dreams of Electric Waves” (2025) i „Storm of Light” (2025), a po trzech miesiącach jeszcze „Voyager Dreams”, która tematycznie nawiązuje do debiutanckiego krążka.
Co je łączy? Po pierwsze: fakt, że oba wydawnictwa ukazały się nakładem VinylON Records w wersjach winylowej i kompaktowej. Po drugie: poświęcone są one eksploracji Wszechświata przez sondy kosmiczne NASA. Choć w przypadku najnowszego albumu artysta skupił się tylko na jednej z nich – tej, która rozpoczęła swoją misję najwcześniej. To wystrzelona z przylądka Canaveral na Florydzie 5 września 1977 roku Voyager 1. Od tamtej pory minęło już prawie czterdzieści lat, a wykonana ludzką ręką sonda wciąż przemierza bezkresy Kosmosu. Jej celem pierwotnym było badanie Jowisza i Saturna oraz ich księżyców. Obecnie, jak się szacuje, znajduje się już mniej więcej 24 miliardy kilometrów od Ziemi i mknie w kierunku gwiazdozbiory Wężownika.
Ale „Voyager Dreams” ma też coś wspólnego z baśnią. Oleś bowiem antropomorfizuje swoją bohaterkę, obdarzając ją… marzeniami. Tym samym przemierzająca Wszechświat sonda przestaje być jedynie martwym przedmiotem, wysłanym w odległe zakątki „okiem” człowieka, zyskuje uczucia, kontempluje obrazy, które do niej docierają. A artysta przekłada to na język muzyki. W efekcie powstał kolejny concept-album, nad którym muzyk pracował tym razem zaskakująco długo, bo od grudnia 2024 do lutego 2025 roku. Owocem stało się ponad czterdziestopięciominutowe dzieło podzielone na siedem rozdziałów. Ma ono oczywiście wiele wspólnego z poprzednimi płytami opublikowanymi pod szyldem Drumbientone. Choć mam wrażenie, że jeszcze więcej jest w nim klasycznego ambientu.
Na początek odsłuchu wykonajmy proste ćwiczenie. Wystarczy, „odpalając” krążek, zamknąć oczy i wyobrazić sobie, że patrzymy w przestrzeń kosmiczną. Dominuje w niej próżnia, lecz nawet gołym okiem dostrzeżemy wypełniającą ją materię (pojedyncze gwiazdy, ich konstelacje, komety i tym podobne). Ogrom tej pustki będzie zapewne z jednej strony przerażający, ale z drugiej – również fascynujący. I tak odbiera ją Oleś. Choć Voyager 1 przemieszcza się z olbrzymią, niewyobrażalną jak na warunki ziemskie prędkością, patrząc na niego z boku (co jest oczywiście nierealne), odnosilibyśmy jednak wrażenie, że tkwi w miejscu, ewentualnie przechadza się leniwie. Nie dziwi więc, że w kolejnych utworach – od otwierającego album „Dream number 969”, poprzez „Dream number 100,029” i „Dream number 300,058” – mamy do czynienia przede wszystkim z powłóczystą elektroniką, snującymi się monotonnie dźwiękami.

Tak płyną kolejne minuty. Ale to wcale nie znaczy, że nic się nie dzieje. Muzyka Olesia ewoluuje, dochodzą do niej wciąż nowe elementy: pozorna senność (jak w „Dream number 969”) przekształca się w idealnie oddający głębię Kosmosu majestat („Dream number 100,029”), by wkrótce zmrozić krew mroczno-niepokojącymi barwami („Dream number 300,058”). Dopiero w czwartym w kolejności „Dream number 6,000,051” nastrój nieco się rozjaśnia, a „Dream number 9” zaskakuje bogactwem tonów, które jednoznacznie kojarzą się z japońską muzyką etniczną (można nawet odnieść wrażenie – i jest to tylko wrażenie! – że Bartłomiej gra na biwie bądź koto). Jest to o tyle zrozumiałe, że kompozycję tę Polak zadedykował Hiroshiemu Yoshimurze (1940-2003), pionierowi ambientu w Kraju Kwitnącej Wiśni.
W „Dream number 6,200” powraca obecny na innych płytach Drumbientone duch ambientowych dzieł takich klasyków, jak Klaus Schulze czy Tangerine Dream. Elektroniczna pulsacja jest jednak tylko krótkim przerywnikiem, albowiem w finałowym „Dream number Don’t Remember” artysta powraca do stonowanych pasaży, w których pozornej martwocie tkwi jednak życie. A raczej „życie”, bo rozumiane czysto symbolicznie. W oddali przepływa pył międzygwiazdowy, przez sondę przenikają cząstki kosmiczne, fale grawitacyjne odkształcają czasoprzestrzeń. A Voyager 1, dopóki starczy mu energii (szacuje się, że powinno ona wyczerpać się w tym roku), „płynie” dalej i dalej od Ziemi i istot, które go stworzyły.

Sebastian Chosiński



..::TRACK-LIST::..

1. Dream number 969 07:13
2. Dream number 100,029 05:29
3. Dream number 300,058 05:09
4. Dream number 6,000,051 04:45
5. Dream number 9 08:42
6. Dream number 6,200 03:45
7. Dream number Don't remember 10:20



..::OBSADA::..

Bartłomiej Oleś - muzyka, komputer, symulatory software’owe, nagranie, miks




https://www.youtube.com/watch?v=AYHZTJgvROY



SEED 15:00-22:00.
POLECAM!!!

Komentarze są widoczne tylko dla osób zalogowanych!

Żaden z plików nie znajduje się na serwerze. Torrenty są własnością użytkowników. Administrator serwisu nie może ponieść konsekwencji za to co użytkownicy wstawiają, lub za to co czynią na stronie. Nie możesz używać tego serwisu do rozpowszechniania lub ściągania materiałów do których nie masz odpowiednich praw lub licencji. Użytkownicy odpowiedzialni są za przestrzeganie tych zasad.

Copyright © 2025 Best-Torrents.com