...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::..
Reedycja 2025 trzeciego albumu Profanum, pierwotnie wydanego w 2001 roku.
Na zawartość albumu składają się dwie suity 'Ecce deliquium lunae' oraz 'Ecce axis mundi'.
'Musaeum Esotericum' to przedziwna, alchemiczna mieszanka muzyki klasycznej, mrocznego ambientu i Black Metalu.
Wydawca
Nigdy nie uważałem się za jakiegoś wielkiego fana zielonogórskiego Profanum, ale po kontakcie z takim krążkiem jak "Musaeum Esotericum" nie mogę już na tę nazwę być obojętny. Doprawdy nie przypuszczałem, że w głowie Geryona może zrodzić się tak chora i diabelska muzyka. Ostatni krążek Profanum to czterdzieści minut szatańsko przepierdolonej podróży w głąb ludzkiego umysłu, która postawi każdego słuchacza na granicy załamania nerwowego. Bo oprócz pompatycznych klawiszy rodem z Mortiisa, znajdziemy tu także olbrzymią dawkę industrialu, która udziela się zarówno w masakrujących uderzeniach automatu, jak i maksymalnie przesterowanych wokalach. To wszystko składa się na doskonały konglomerat, zawierający solidną porcję klimatu z jednej strony i dźwiękowego rozpiździaju z drugiej. Szkoda już więcej słów, aby próbować opisać to Dzieło. Tego trzeba przede wszystkim posłuchać. Jestem naprawdę pod olbrzymim wrażeniem.
Krążek polecam przede wszystkim fanom twórczości spod znaku Cold Meat Industry, ale myślę, że ludzie nie słuchający na co dzień dźwięków z przebogatej oferty Rogera Karmanika znajdą tu także coś dla siebie. Jeśli tylko jesteś w stanie zdzierżyć muzyczne eksperymenty i masz ucho otwarte na czasem odbiegające od metalu klimaty, to jest to coś dla Ciebie. Naprawdę szczerze polecam, ta płyta jest warta każdej złotówki, jaką wpierdoli się w jej kupno. Mój kandydat na album roku.
Kornik
Po drugiej płycie „Profanum Aeternum – Eminence Of Satanic Imperial Art” z Profanum odszedł Reyash i zespół stał się duetem. Geryon i Bastis postanowili wtedy jeszcze bardziej odejść od tradycyjnego black metalu i zanurzyć się w świecie zupełnie innym, choć z pewnością nie mniej przerażającym. W ten sposób powstało „Musaeum Esotericum” – dzieło niesamowite i niezwykłe pod każdym względem.
„Musaeum Esotericum” to nie jest muzyka. To coś znacznie więcej. To jest film, który dzieje się na naszych oczach. To jest film, w którym jesteśmy w środku. Znajdujemy się w nim nagle, wystraszeni, pełni trwogi, nieświadomi co się dzieje i gdzie my w ogóle jesteśmy. Dźwięki nas otaczają, pojawiają się niespodziewanie, wzbudzają strach i niepokój. Gdzieś zaszumi, gdzieś zaszura, pojawiają się melancholijne instrumenty. Głównie klawisze, które kreują niewyobrażalne napięcie i atmosferę grozy. Tu wszystko dzieje się szybko, zmienia się. Człowiek nie zdąży przyzwyczaić się do jednej sytuacji, a już nadchodzą dwie następne. Kroczymy niepewnie pośród ciemności, a wokół nas dzieją się rzeczy niebywałe, zupełnie teatralne, trzymające w napięciu, dające wiele wrażeń i emocji. Gra na pianinie jak u Szpilmana, smętna wiolonczela, gwiezdne wojny, podróż przez las, lot na świni jak w „Mistrzu I Małgorzacie”, brzęk łańcuchów, klasztorne modły i śmiech samego Szatana. Można tu usłyszeć wszystko, można odlecieć tam gdzie tylko potrafi zanieść nas wyobraźnia. A muzycznie jest to doskonałe. Sekwencje zdarzeń następują w sposób tworzący sztukę. Dużo w tym melodii, dużo artyzmu. To przez cały czas wciąga, cały czas układa się w pasjonujący spektakl dźwięku, myśli i obrazu. Całość podzielona jest na dwa głównie utwory składające się każdy z trzech części, ale nie polecałbym w ogóle na to zwracać uwagi. W to trzeba wejść zupełnie i zatracić poczucie czasu oraz rzeczywistości.
Wokal nie jest tu głównym aktorem, ale jak już wchodzi to zazwyczaj rozbraja tak samo jak muzyka. Jakieś monologi, liturgie po łacinie, szepty, ale i groźne, rzężące kwestie po polsku, występujące zazwyczaj w parze z zerwaniem się charkotu gitar i perkusyjnego łomotu. Bo są tu jeszcze strzępy tego black metalu, który wystaje niczym ostra skała naprzeciw falom i rani boleśnie zakłócając estetykę i dramaturgię przedstawienia.
Wprowadzanie elementów elektroniki, ambientu czy neoklasyki do black metalu oraz tworzenie na jego podstawie wartości awangardowych to nic takiego nadzwyczajnego. Jest wiele takich zespołów i wiele takich płyt, ale czegoś tak dobrego to ze świecą szukać. „Musaeum Esotericum” to jest absolutne mistrzostwo, coś zupełnie wyjątkowego. Nie ma drugiej takiej płyty.
Wujas
Musaeum Esotericum is very different from Profanum's previous releases. "Flowers.." was more of a well produced black metal album with a fair amount of ambient influence. "Eminence.." was their album that really showed their creativity and innovation of seldom using guitars - the theme and feel of the songs were very dark, evil, and sinister. Musaeum Esotericum still follows that trend from Eminence but now there's a huge emphasis on the classical influence.
This particular album may still be feel as dark, and it is, but the songs generally have a more romantic feel to them. These guys must have been heavily inspired by Bach, Mozart, Beethoven, Wagner etc when they started writing this album. You have your violins, bass, cellos, etc. If I didn't know any better, I would've thought I was in Europe in the 1600's/1700's. Because of this aspect, Musaeum Esotericum comes off as intelligent, clean, prideful, and impressive. The classical elements of Musaeum Esotericum are very cleanly produced and well-polished.
Of course, the album isn't all classical. There are a fair amount of metal parts. First start with the vocals. They are either clean spoken, harsh spoken, or fairly deep pitched, harsh singing. as far as the singing goes, it's pretty distorted along with the rest of the metal elements. I'm tempted to think of this as experimental black metal. While the song titles seem to be in Latin, I think the lyrics have a Polish tongue to them.
The rest of the metal aspects are pretty hard to describe. Profanum goes out their way to minimize their guitar work. It's possible there are some guitars there but the production gets so distorted it's hard to tell. Drums play the largest role in the metal aspects, but even those beats are a bit distorted. The metal parts do come in pretty randomly. Someone might think this is stupid, but I think it makes each song more interesting and rather unpredictable. Besides, it's not that spontaneous.
With this album, the classical parts never occur at the same time as the metal parts. That is, it's not mixed, giving the album a more black and white feel to it.
Musaeum Esotericum only has two tracks, but I thought this was a good idea. Both tracks are exceptionally long (unfortunately the total time is less than 40 minutes) so I think the release comes off feeling more epic. these tracks could've been split up but I think if that was the case, the album would feel like it was missing some extra punch.
My favorite part on the album is the first 5 minutes of the first track. There's an incredible build up and coordination between the vocals, classical parts, and metal parts. I'd rather not ruin the fire of the album by dissecting every part of both songs so I'll leave that experience up to the listener.
If you're looking for something well produced, intellectual sounding, and filled with dark themes, Musaeum Esotericum may be for you. It will be different than anything you're used to hearing for sure.
PhantomMullet
..::TRACK-LIST::..
1. Ecce Deliquium Lunae: Atri Misanthropiae Floris 20:56
2. Ecce Axis Mundi: Ars Magna Et Ultima 17:34
..::OBSADA::..
Geryon - All instruments
Bastis - Vocals
https://www.youtube.com/watch?v=FIkGKvavNaE
SEED 15:00-22:00.
POLECAM!!!
|