Best-Torrents.com




Discord
Muzyka / Pop
KATE BUSH - THE KICK INSIDE (1978/2018) [WMA] [FALLEN ANGEL]


Dodał: Fallen_Angel
Data dodania:
2025-02-07 17:41:15
Rozmiar: 257.28 MB
Ostat. aktualizacja:
2025-02-07 17:41:15
Seedów: 0
Peerów: 0


Komentarze: 0

...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI


..::OPIS::..

Twórczość Kate Bush stanowi doskonały przykład ambitnej muzyki pop. Z jednej strony jest to wciąż pop, czyli granie łatwe w odbiorze, o dużych walorach rozrywkowych. Z drugiej zaś bardziej obyci słuchacze mogą docenić wokalny oraz kompozytorski kunszt artystki, a także wykraczające poza popowe schematy aranżacje. Bush zaczęła tworzyć własny repertuar już pod koniec lat 60., w wieku jedenastu lat. Przez długi czas nie udawało się jednak zainteresować nim nikogo z muzycznego przemysłu. Wszystko zmieniło się w połowie następnej dekady, gdy taśmy z demówkami nastoletniej wokalistki, pianistki i kompozytorki trafiły do Davida Gilmoura. Rekomendacja gitarzysty Pink Floyd, zaledwie kilkanaście miesięcy po ogromnym sukcesie "The Dark Side of the Moon", zachęciła przedstawicieli EMI do przyjęcia artystki pod własne skrzydła. Z podpisaniem kontraktu postanowili poczekać jednak, aż osiągnie pełnoletność. W rezultacie debiutancki album Bush ukazał się dopiero w 1978 roku.

"The Kick Inside" z miejsca stał się wielkim przebojem, co zawdzięczał wcześniejszemu sukcesowi singla "Wuthering Heights". Na opublikowanie właśnie tego utworu uparcie nalegała sama Bush, choć wydawca optował za "James and the Cold Gun" jako wiodącym singlu. Był to strzał w dziesiątkę, ponieważ nagranie dotarło na sam szczyt brytyjskiej listy, co nie udało się wcześniej żadnej kobiecie wykonującej własną kompozycję. Utwór stał się hitem także w wielu innych krajach. Cała ta historia brzmi wręcz spektakularnie, co może prowadzić do pewnych wątpliwości: na ile dzisiejszy odbiór "The Kick Inside" wynika z jego faktycznej wartości, a na ile jest to zasługa towarzyszącej mu historii, którą przytaczają tez chyba wszystkie pozostałe recenzje? Można do tego podejść na co najmniej dwa różne sposoby. Wyrozumiały, stwierdzając, że to bardzo dojrzałe dzieło, jak na tak młodą artystkę. Albo bardziej krytyczny, wskazując na dość nierówny poziom materiału, co tym trudniej obronić, że kompozycje powstawały na przestrzeni ponad pięciu lat.

Nie brakuje tu znakomitych momentów, jak wspomniany "Wuthering Heights", być może najlepiej z tej płyty pokazujący wokalne możliwości Bush. Instrumentalnie nie dzieje się tu raczej nic szczególnie godnego uwagi, choć jest zgrabnie i wszyscy muzycy grają dokładnie tyle, ile trzeba, by wypełnić przestrzeń pod wokalnymi akrobacjami liderki. Nie zawsze jednak warstwa instrumentalna jest tak bardzo spychana na dalszy plan przez śpiew. Przykładem mogą być choćby dwa pierwsze utwory, w zasadzie tworzące razem pewną całość - nie tylko za sprawą otwierających je odgłosów wielorybów - "Moving" i "The Saxophone Song". Tym razem zachwyca nie tylko wokal, ale też wkład pozostałych muzyków. W pierwszym uwagę przyciągają uwagę fortepianowe pasaże oraz wyrazisty bas, który pełni nie tylko rolę rytmiczną, ale także wzbogaca harmonię, melodię oraz kolorystykę. W podobny sposób wykorzystano go także w wielu innych utworach na tej płycie. Drugi został natomiast udanie wzbogacony o tytułowy saksofon, na którym zagrał jazzowy muzyk Alan Skidmore.

Czasem jednak fantastyczny efekt udaje się osiągnąć przy znacznie skromniejszych środkach, jak w "Feel It", w którym Bush akompaniuje sobie jedynie na pianinie, ale zarówno w grę, jak i śpiew wkładając tyle serca, że jest to jeden z emocjonalnych szczytów albumu. Zaliczyć do nich można też równie subtelny, choć nie tak ascetyczny "The Man with the Child in His Eyes". Fajnej różnorodności dodają z kolei oparty na rytmice reggae "Kite" czy najbardziej żywiołowy "James and the Cold Gun", trochę zbliżający się do rockowej sztampy, ale z ciekawszym przełamaniem w końcówce. Uwagę przyciąga też na pewno humorystyczny refren "Oh to Be in Love". Na pozostałe kawałki natomiast trochę zabrakło (unikalnych) pomysłów i nie są aż tak wyraziste, jak te wymienione. Co gorsze, aż cztery z nich to jednocześnie cztery ostatnie ścieżki na albumie, co może zacierać wrażenie wywołane wcześniejszą częścią płyty. Nie są to jednak żadne paździerze - może poza drugim, bardziej banalnym podejściem do reggae, w postaci "Them Heavy People" - lecz całkiem przyjemne piosenki, które po prostu nie lśnią tak bardzo, jak pozostałe.

"The Kick Inside" przynosi utwory w większości bardzo wyrafinowane, jak na granie pozostające przez cały czas stuprocentowym popem. Momentami nie jest to muzyka bardzo odległa od tego, co w zbliżonym okresie i wcześniej prezentowały grupy w rodzaju Genesis, Camel czy Caravan, jednak utwory Kate Bush zamykają się w długości od dwóch i pół do czterech i pół minuty. Dzięki temu zachowują zwarty, przejrzysty charakter, choć nie brakuje w nich przecież różnych ciekawych rozwiązań, dzięki czemu wyróżnia się ta płyta na tle popowych produkcji. Tyle, że nie wszystko zachwyca mnie tu w równym stopniu.

Paweł Pałasz


Była sobie kiedyś mała dziewczynka, która bardzo lubiła tańczyć i śpiewać, a do tego nawet pisała piosenki. Mieszkała w małym domku z tatusiem, mamusia i braciszkami. Tatuś był doktorem, ale też lubił grać i śpiewać. Kiedy był młody, to napisał piosenkę, sprzedał, a za to co zarobił, kupił mamie dziewczynki pierścionek zaręczynowy (to było jeszcze w czasach kiedy małej dziewczynki, a nawet jej braciszków na świecie nie było). Małą dziewczynką, jak była już nieco większą małą dziewczynką, zainteresował się ktoś, kogo można byłoby nazwać księciem z bajki. Ale nie zainteresował się on małą dziewczynką w ten sposób, w jaki to sobie wszyscy teraz wyobrażają. Ten książę dostał taśmę z piosenkami małej dziewczynki i bardzo mu się spodobały. I pojechał do małej dziewczynki, bo chciał zobaczyć kto ona jest. Co prawda nie na wspaniałym rumaku, tylko pewnie niezłą bryką, nie nosił lśniącej zbroi, tylko jeansy i t-shirt, bez miecza, którego pewnie i nie miał, zamiast niego używał Fendera Stratocaster, bo to nie do końca był książę, tylko David Gilmour , gitarzysta Pink Floyd. I dzięki niemu Kaśka podpisała kontrakt z EMI.

Ponieważ panna Bush była jeszcze wtedy mocno nieletnia, EMI rozsądnie wsadziło ją do „zamrażarki” – czyli miała dalej się uczyć, szlifować talent, dokształcać się tanecznie, a debiut odłożono do czasu osiągnięcia przez Kaśkę pełnoletniości.

Chociaż artystka miała już sporo materiału przygotowanego na debiutancka płytę, prace nad nią trwały bardzo długo – z przerwami dwa lata. Szefowie EMI doskonale wiedzieli, że mają w zanadrzu niezłą bombę, bo już wstępne ruchy promocyjne - rozesłanie taśm z kilkoma utworami wybranym ludziom mediów, spotkały się entuzjastycznymi reakcjami. Ale już wtedy okazało się, że panna Bush ma własne zdanie co do swojej kariery i potrafi się bardzo uprzeć. Wytwórnia przeznaczyła na pierwszego singla piosenkę "The Man with the Child in His Eyes”. Kaśka miała inną koncepcję – uważała, że „Wichrowe Wzgórza” będą się lepiej nadawały. Przeforsowała to i okazało się, że miała rację – singiel z tym nagraniem, nagrany przez początkującą nastolatką, wydany na początku stycznia 1978, dotarł na sam szczyt brytyjskiej listy przebojów. Poza tym francuskiej, włoskiej, belgijskiej i australijskiej. A potem było już z górki.

Skutecznie holowany przez przebojowego singla, album „The Kick Inside” spokojnie dotarł do pierwszej trójki i sprzedał się w samej Wielkiej Brytanii w platynowym nakładzie. A new star is born.

Mimo takiego sukcesu „The Kick Inside” wcale nie było płytą, która wyznaczałaby nowe muzyczne trendy. Był to album pod bardzo wieloma względami bardzo konwencjonalny. Coś takiego nazywam parsonsowską szkołą nagrywania pop-rocka. Wystarczy porównać sobie wydane mniej więcej w tym czasie płyty Ala Stewarta, Johna Milesa, oczywiście Alan Parsons Project, a też i na przykład Eltona Johna – wszystkie mają jakiś wspólny mianownik, nie tylko taki, że wiele z nich produkował sam Parsons i często gęsto jego współpracownicy udzielali się przy tych przedsięwzięciach – był wtedy taki charakterystyczny sposób nagrywania takiej muzyki – bogato, wystawnie, rozbudowane aranżacje, wspomaganie się orkiestrą. „The Kick Inside” doskonale się wpasowało w ten styl i jest nieodrodnym muzycznym dzieckiem tamtych czasów. EMI też pewnie niespecjalnie zależało na muzycznych eksperymentach, woleli towar sprawdzony i bezpieczny. W tym przypadku wartością dodaną była sama Kaśka – jej absolutnie niepowtarzalny głos, jej muzyka.

„The Kick Inside” - jak na debiutantkę – płyta bardzo dojrzała. Tym bardziej, że ta debiutantka była jeszcze nastolatką, a do tego wiele z tych utworów powstało kilka lat wcześniej, kiedy panna Bush miała 15-16, a nawet 13 lat! Na pewno to nie tylko „Wuthering Heights”, chociaż po wiek wieków ta piosenka pozostanie znakiem rozpoznawczym Kate Bush i jej największym przebojem i reszta mimo wszystko jest w jego cieniu. Ale to nie są wcale żadne wypełniacze, to też znakomite utwory – na początek „Moving” ze „śpiewem” wielorybów, potem „The Saxophone Song”, „Strenge Phenomena”, w zasadzie mogę wymienić całą płytę, albo przynajmniej jeszcze moje ulubione: „Oh to Be In Love”, "L'Amour Looks Something Like You", „Feel It” (podoba mi się tekst…), czy „Them Heavy People”. W zasadzie większość to „normalne” piosenki utrzymane w średnich tempach, do tego kilka ballad i raptem jeden nieco dynamiczniejszy numer – „James And The Ciold Gun” – opowieść o dziewczynie, której chłopak jest na bakier z prawem, znika na całe tygodnie, a ona się o niego boi. W wersji studyjnej zbrodniczo wyciszono finałową solówkę gitarową, a w całej okazałości można ją usłyszeć (i zobaczyć) na „Live at The Hammersmith Odeon”. Ten cudzysłów przy słowie „normalne” musi się pojawić, bo mimo dość konserwatywnych aranżacji i takiej produkcji, muzyka Kate Bush była czymś niesamowicie oryginalnym – jej piosenki, jej absolutnie niepowtarzalny głos i sposób śpiewania – tego wcześniej nie było (i później też nie). Od początku było wiadomo, że mamy do czynienia z artystką wyjątkową, której związki z naszym światem nie są do końca bardzo ścisłe. Sama Kaśka broniła się przed tymi opiniami, twierdząc, że jej piosenki wcale nie są dziwaczne (dokładnie „sophisticated”). Ale my, fani i tak wiemy swoje. Dla nas, fanów, ta pani jest istotą nieco bajkową, która przez przypadek zaglądnęła na Ziemię. Przynajmniej dla mnie trzy pierwsze płyty mają klimat jak z „Alicji w Krainie Czarów”, a jest to dość mocno zakręcona opowieść. Z drugiej strony mało jest artystek, które potrafią swoją karierę prowadzić z tak żelazną konsekwencją, z pełną świadomością tego, co się chce, nie zważając na żadne naciski. EMI szybko się przekonało, że będzie tak, jak chce panna Bush, albo nie będzie wcale. I że panna Bush zawsze ma rację. Zawsze.

Niewątpliwie początek kariery jednej z najciekawszych artystek współczesnej sceny muzycznej był bardzo udany i efektowny. Jednak czas pokazał, że to był dopiero początek…

W moim prywatnym rankingu płyta numer trzy – po „The Dreaming” i „The Sensual World”.

Wojciech Kapała



..::TRACK-LIST::..

1. Moving 3:02
Bass - David Paton
Drums - Stuart Elliott
Electric Piano - Duncan Mackay
Guitar - Ian Bairnson

2. The Saxophone Song 3:55
Bass - Bruce Lynch
Drums - Barry De Souza
Electric Guitar - Paul Keogh
Guitar - Alan Parker, Paul Keogh
Keyboards - Andrew Powell
Saxophone - Alan Skidmore

3. Strange Phenomena 2:57
Bass - David Paton
Drums - Stuart Elliott
Guitar - Ian Bairnson

4. Kite 2:58
Bass - David Paton
Drums - Stuart Elliott
Guitar - Ian Bairnson
Organ, Clavinet - Duncan Mackay
Percussion - Morris Pert

5. The Man With The Child In His Eyes 2:41
6. Wuthering Heights 4:29
Acoustic Guitar - David Paton
Bass, Celesta - Andrew Powell
Drums - Stuart Elliott
Electric Guitar - Ian Bairnson
Organ - Duncan Mackay
Percussion - Morris Pert

7. James And The Cold Gun 3:36
Bass - David Paton
Drums - Stuart Elliott
Guitar - Ian Bairnson
Organ - Duncan Mackay

8. Feel It 3:03
9. Oh To Be In Love 3:18
Bass - David Paton
Drums, Percussion - Stuart Elliott
Guitar, Backing Vocals - David Paton, Ian Bairnson
Mandolin - Paddy Bush
Synthesizer - Andrew Powell

10. L'Amour Looks Something Like You 2:28
Bass - David Paton
Drums - Stuart Elliott
Electric Piano - Duncan Mackay
Guitar - Ian Bairnson

11. Them Heavy People 3:05
Backing Vocals - Paddy Bush
Bass - David Paton
Drums - Stuart Elliott
Guitar - Ian Bairnson

12. Room For The Life 4:06
Bass - David Paton
Drums, Percussion - Stuart Elliott
Guitar - Ian Bairnson
Percussion [Boo-bams] - Morris Pert
Wind [Beer Bottles] - Andrew Powell, Ian Bairnson

13. The Kick Inside 3:38



..::OBSADA::..

Kate Bush - lead and backing vocals; piano
Andrew Powell - arrangements; keyboards (2); piano; Fender Rhodes piano (3); bass guitar; celeste (6); synthesizer (9); beer bottles (12)
Duncan Mackay - piano; Fender Rhodes (1, 10); synthesizer (3); Hammond organ (4, 6, 7); clavinet (4)
Ian Bairnson - electric guitar; acoustic guitar (except on 2); backing vocals (9); beer bottles (12)
David Paton - bass guitar (1, 3, 4, 7, 9–12); acoustic guitar (6, 9); backing vocals (9)
Stuart Elliott - drums (exc. 2, 5, 13); percussion (9, 12)
Alan Skidmore - tenor saxophone (2)
Paul Keogh - electric guitar; acoustic guitar (2)
Alan Parker - acoustic guitar (2)
Bruce Lynch - bass guitar (2)
Barry de Souza - drums (2)
Morris Pert - percussion (3, 4, 6); boobam (12)
Paddy Bush - mandolin (9); backing vocals (11)
David Katz - orchestral contractor (for an uncredited orchestra on all tracks exc. 4, 5, 7, 8, 12)




https://www.youtube.com/watch?v=xmLoERYUZSI



SEED 15:00-22:00.
POLECAM!!!

Komentarze są widoczne tylko dla osób zalogowanych!

Żaden z plików nie znajduje się na serwerze. Torrenty są własnością użytkowników. Administrator serwisu nie może ponieść konsekwencji za to co użytkownicy wstawiają, lub za to co czynią na stronie. Nie możesz używać tego serwisu do rozpowszechniania lub ściągania materiałów do których nie masz odpowiednich praw lub licencji. Użytkownicy odpowiedzialni są za przestrzeganie tych zasad.

Copyright © 2025 Best-Torrents.com