...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI
..::OPIS::..
Oj, nie spodziewałem się teraz takiego kopa w krocze, jaki zafundowała mi wytwórnia Lavadome Productions swoją partią nowych wydawnictw. Na pierwszy rzut biorę Epkę australijskiego zespołu Tzun Tzu noszącą tytuł The Forbidden City, która ujrzała świat 31 stycznia tego roku. Materiał ten jest już szóstą Epką w dyskografii projektu, do tego należy doliczyć dwa splity i jeden album pełnometrażowy.
Tzun Tzu nie było mi znane do tej pory, czego bardzo żałuję. Po wysłuchaniu nowego materiału obiecałem sobie zapoznanie się ze starszymi pozycjami, ponieważ The Forbidden City wbiło mnie w panele podłogowe salonu. Tzun Tzu obraca się w rejonach brutalnego, technicznego death metalu sceny amerykańskiej, łącząc z nim wpływy orientu, który materializuje się nie tylko w dźwiękach, ale i w oprawie graficznej i tekstach. Proszę, wyobraźcie sobie miks Nile z Immolation, który na dodatek włącza wpływy kultury japońskiej. Taka mieszanka musiała się udać! Wspomniany Nile świetnie wplótł w swój styl Egipt, a Tzun Tzu z równym powodzeniem eksploruje równie intrygujące i oryginalne rejony, by dać nową jakość, która zbudowana jest na agresji death metalu i epickiej dekadencji orientu. Trzy utwory zawarte na płycie trwają niecałe dwadzieścia minut, czas ten wystarcza, by zostawić po sobie zgliszcza i zwłoki wrogów. Mini-album dewastuje wszystko, co spotka na swojej drodze, niszczy i ostatecznie ogłasza swój triumf podniosłym zakończeniem ostatniej, trzeciej kompozycji noszącej tytuł Ko’ Muso. Epka zaczyna się najbardziej zbitym, tytułowym utworem. Pierwsze sekundy wyjaśniają momentalnie z kim mamy do czynienia. Szybkie partie wymieniają się z dwustopowymi ciężarami i dopiero w połowie ukazują się elementy fascynacji kulturą Wschodu. Z numerem drugim, z równym impetem wjeżdża asasyn zatytułowany Kunoichi. W pierwszej części wściekły i szybki, a w drugiej wolny, epicki i złowieszczy. Całość oczywiście ubrana jest w odpowiednie ku temu brzmienie, silne, ale i klarowne.
W takich momentach zastanawiam się ile omija mnie świetnej muzyki. Tzun Tzu ze swoim nowym dzieckiem zaskoczył mnie pozytywnie pod każdym względem i nie wiem jak to możliwe, że nie trafiłem na ten zespół do tej pory, mimo długoletniej kariery muzycznej zespołu. Dobrym aspektem tej sytuacji jest to, że mam możliwość poznania starszych nagrań, co umili mi oczekiwania na (mam nadzieję) drugi pełny krążek.
Brzeźnicki
The Australian heavy-weight has composed another crushing effort to present its brand of Ancient Oriental Death Metal in full force. It's intricate, heavy, crushing and original.
Tzun Tzu hearkens to a glorious past…the late 1990s, when the median DM fan didn’t find Hate Eternal too brutal to process. The Orientalism is cringey, but the riffs are serious.
–Doug Moore / Stereogum
This is a strong showing of Tzun Tzu‘s greater points of differentiation beyond the average moderately progressive brutal death metal act and shit, they still hit really hard.
Highly recommended.
— Grizzly Buts (4/5)
Sunzi is considered to be the author of the book The Art Of Wars, an influential Chinese book on military strategy. Whether the band Tzun Tzu is inspired by this author when they chosen band names I do not know? What I do know is that their latest mini release The Forbidden City have much heaviness, darkness and brutality and that the musicians involved probably have much skills like Sunzi! — Permafrost.today
..::TRACK-LIST::..
1. The Forbidden City 05:12
2. Kunoichi 05:37
3. Ko'Muso 08:10
..::OBSADA::..
Don Taylor - Lead Rhythm, Synth Guitars, Vocals
Nick Seja - Lead Rhythm, Synth Guitars, Vocals
Adam Ritchie - Bass, Noise, Programming
Alan Cadman - Drums
https://www.youtube.com/watch?v=nzzpZ7ID8U0
SEED 15:00-22:00.
POLECAM!!!
|