Best-Torrents.com




Discord
Muzyka / Doom metal
BEDOWYN - BLOOD OF THE FALL (2016) [WMA] [FALLEN ANGEL]


Dodał: Fallen_Angel
Data dodania:
2024-12-22 16:35:57
Rozmiar: 365.73 MB
Ostat. aktualizacja:
2024-12-22 16:35:57
Seedów: 0
Peerów: 0


Komentarze: 0

...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI


..::OPIS::..

Ciężkie, intensywne, rasowe amerykańskie granie z zaskakująco przystępnymi aranżami to sygnatura BEDOWYN.
Niesamowita atmosfera, swoboda ale i moc dźwięków na “Blood of the Fall” sprawiają, że BEDOWYN ma szansę zostać liczącym się zespołem w swoim gatunku po obu stronach Atlantyku. Takiego brzmienia nie da się podrobić, tego feelingu nie da się niczym zastąpić! Tak się gra tylko w USA!
A BEDOWYN gra szczerą i bezpretensjonalną muzykę, która przypadnie do gustu nie tylko fanom BARONESS czy ORANGE GOBLIN.

Wydawca


Kwartet Amerykanów z Północnej Karoliny pod koniec 2015 roku zarejestrował i własnym sumptem wydał debiutancki album "Blood of The Fall", który wzbudza refleksję, iż Mastodon, Baroness czy Orange Goblin mogą mieć obawy o swoją pozycję. To kapitalne pięćdziesiąt minut soczyście brzmiącego metalu, nierównomiernie rozłożonego pomiędzy gatunki heavy, doom, sludge, stoner i thrash. To zarazem opowieść o mrocznym obliczu ludzkości. Prawdziwe biczowanie dźwiękiem i słowem.

Niewiele brakowało, aby "Blood of The Fall" nie ukazał się na polskim rynku, ale sprawy w swoje ręce wzięła opolska wylęgarnia ekstremalnego metalu Via Nocturna, dzięki której duży debiut Bedowyn będzie miał swoją premierę w Polsce pod koniec maja 2016 roku. Warto się przygotować do tego okresu o wiele staranniej, niż do Światowych Dni Młodzieży, bowiem "Blood of The Fall" to materiał zasługujący na wszelkie uznanie. Krążek, który poraża swoim klimatem, dopracowaną sekcją instrumentalną i wokalną, a także niebanalnymi strukturami utworów i gładkim przemieszczaniem się pomiędzy nimi. Myślę więc, że już tylko jakieś żałosne chwile dzielą Bedowyn od zdobycia szerokiego uznania na całym świecie.

Rzeczywistość "Blood of The Fall" to sporo brudu - instrumentalnego w dwóch wydaniach kompozycji "The Horde" i w utworze "For a Fleeting Moment", ale też instrumentalno-wokalnego w pozostałej części albumu. Pierwsze słowa wyśpiewane na krążku przez Alexa Traboulsiego w rytm perkusji Marca Campbella - rise! - to gwarantowane dreszcze na skórze. To odrodzona siła Mastodon. Sama kompozycja "Rite To Kill" wprowadzająca do lirycznego świata Bedowyn, instrumentalnie oparta na wspominanej perkusji i wielopiętrowych gitarach, nie daje wytchnienia swoją intensywnością. Wieńczy ją wysokiej klasy solo gitarowe. Zresztą Bedowyn nie oszczędza się na gitarach. Pod tym względem Mark Peters i Alex Traboulsi to z jednej strony metalowi wymiatacze, zaś z drugiej wirtuozi instrumentu. Dużo mówią o tym kompozycje "Cotard’s Blade" i "Lord Of The Suffering", będące swoistym koktajlem pomysłów formacji.

Wszechstronność czteroosobowej kapeli daje się zauważyć właściwie w każdym z numerów tworzących "Blood of The Fall". W ognisku ciężkich riffów, nadaktywnej perkusji, klimatycznych wokali i pulsującego basu, istnieje też przestrzeń dla fragmentów pytających o wrażliwość słuchacza, jak w "Leave The Living…For Dead". Zestawienie ze sobą ciężaru i drapieżności w okolicach melancholii wypada tu bardzo przekonująco. Tymczasem obecność na krążku folkowego utworu instrumentalnego "For a Fleeting Moment", opartego na gitarze akustycznej i szumie morza, pozwala sądzić, iż skala inspiracji Bedowyn nie ma końca. W owej refleksyjności rozpoczyna się także piękne zatytułowana kompozycja "Where Wings Will Burn", będąca moim zdaniem nieślubnym dzieckiem utworu "Sleeping Giant" Mastodon z 2006 roku. Tej konwencji nie wyłamuje też "Halfhand" z partią czystych (!) wokali i pokrętnej konstrukcji. To trzeba usłyszeć.

W zawartości płyty mieszczą się tu także kompozycje nad wyraz ciężkie, o wiele bardziej brutalne niż wściekłe, jak w przypadku numeru tytułowego. Są też numery kompozycje sprawiające wrażenie garażowego grania, szybkie, hałaśliwe i niespodziewane nośne, jak "I Am The Flood", który równocześnie proponuje dość egzotyczną solówkę gitarową. W każdym razie próba wypracowania jakiegoś schematu dla Bedowyn i jego debiutu mija się z celem. Zespół na przestrzeni jednej kompozycji potrafi przemieszczać się w różnych metalowych gatunkach. Całość nie brzmi pioniersko, takie rzeczy wyprawiały już wspominane w tekście kapele, ale kunszt zaprezentowanych pomysłów, poczucie nieustannie towarzyszącego oldschoolu i klimat albumu prowadzą do jedynej możliwej konkluzji - dzieło najlepsze.

Twórcy Bedowyn to muzycy w okolicach czterdziestki. Późno jak na start kariery, prawda? Nieprawda! W przypadku ich debiutanckiego "Blood of The Fall" mamy do czynienia z materiałem dojrzałym, gotowym by zdobywać świat i niszczyć konwencje. To jeden z najlepszych debiutów jakie kiedykolwiek słyszałem, a zarazem ilustracja metalu o największej sile rażenia.

Konrad Sebastian Morawski


Zaczyna się od wiatru. I riffu, który brzmi jakby napisał go Leif Edling. I trzeba uczciwie przyznać, że na kapelę, która firmuje się pojęciami „stoner” i „doom”, to porządna rekomendacja. Nie obawiajcie się jednak – Blood of the Fall pozbywa się ducha Candlemass już chwilę później, kiedy zaczyna się Rite to Kill. Wtedy poznajemy prawdziwe oblicze Bedowyn, zaskoczenia z Północnej Karoliny.

Raleigh, wschodnie wybrzeże Stanów Zjednoczonych. Łagodne zimy, gorące lata. Czasami susza, czasami huragan, czasami tornado. Ponad 400 tysięcy ludzi w średnim jak na amerykańskie standardy mieście. 3 razy więcej niż w leżącym nad oceanem w tym samym stanie Wilmington. Z Raleigh do Wilmington jest niecałe 200 kilometrów. W 2001 roku w Wilmington powstał kwartet ASG, którego ostatnim długograjem Blood Drive zasłuchuję się od trzech lat. Kwartet Bedowyn powstał zaś 10 lat później, w Raleigh. Pomiędzy ASG i Bedowyn jest sporo podobieństw.

Kiedy tylko w Rite to Kill z debiutanckiego długograja Bedowyn zatytułowanego Blood of the Fall kończy się ten pierwszy edlingowy riff, zaczynam odbierać kolejne znajome komunikaty. Tak brzmi mroczniejsza wersja ASG, nieco bardziej doomowa, nieco bardziej przemieszana z klasycznymi przebiegami na dwie gitary, które czasami przypominają nawet Grand Magus. Ale melodyka jest tu taka sama. Gdyby nie inny głos wokalisty miałbym pewnie problem z określeniem, który zespół skomponował I Am the Flood albo Leave the Living for Dead. Brzmienie jest bardzo podobne. Choć Bedowyn czasami napędza się podwójną stopa i tempem, na jakie ASG pewnie nigdy by się nie zdobyli, to w riffach i melodiach czuć takie samo pomieszanie duchoty, napięcia i specyficznego luzu, wyjebania, które przychodzi kiedy dedlajny sypią ci się z kalendarza, wierzyciele walą do drzwi, a ty w desperacji zaczynasz mieć wszystko w dupie. A kiedy Bedowyn zwalniają, głos wokalisty nagle roznosi po pomieszczeniu jak smak po kubeczkach smakowych, dokładnie jak w przypadku Jasona Shi, kiedy śpiewa „Caress me gently, I’m on fire”.

Może tak właśnie brzmi Północna Karolina?
Bedowyn i ASG są to siebie tak samo podobni, jak różni. Bedowyn są agresywniejsi, korzystają z większej liczby środków. Alex Traboulsi nie boi się wejść chwilami w blackmetalowy growl. Choć słuchałem tej płyty już co najmniej kilkanaście razy wciąż dziwię się, że Bedowyn są w stanie rozpłynąć się w dźwiękach niczym Baroness (Where Wings Will Burn), podeptać pięty Mastodon (Blood of the Fall), rozpędzić się do heavymetalowych temp (Lord of the Suffering) i wrócić na koniec do posępnych i posuwistych doomowych zginaczy karku (The Horde (Exodus)). A wszystko to przeplatają jeszcze intrygującymi refrenami, w których unosi się duch lat 90-tych.

Blood of the Fall Bedowyn będzie smakowitym kąskiem dla tych, którzy oczekują dusznego stoner/doomu, w którym mieszają się wpływy Pentagram, Orange Goblin, Trouble i Alabama Thunderpussy. Dla tych, którzy kilkanaście lat temu pokochali swoimi brudnymi serduchami Down, Corrosion of Conformity z Pepperem, płytka powinna być jak znalazł. Ja się bawiłem przednio. Ale ja uwielbiam ASG…

nmtr


Kapele takie jak Bedowyn to chyba idealny przykład tego, że nigdy nie należy zamykać się na poszukiwania nowych doznań w gatunku, który wydaje się być nam do cna wyeksploatowany. Stoner/doom metal od kilku lat przypomina mi, że pewna moda zawsze przemija, a pierwszą erupcję utalentowanych bandów zastępują epigoni, którzy przeważnie przelatują bez większego echa przez scenę. No cóż, polska wytwórnia – prężnie rozwijająca się Via Nocturna – wydała na płycie kompaktowej debiut amerykanów z Bedowyn i mówiąc szczerze, sięgnąłem po płytę Blood of the Fall bez większej nadziei na coś szczególnego… i jakże się myliłem.


Pochodząca z północno-karolińskiego Raleigh kapela raczej nie jest znana polskim maniakom stoner/doom metalu. Blood Of The Fall jest pełnoprawnym debiutem fonograficznym, a istniejąca od 2011 roku formacja doczekała się jedynie EP Wolves & Trees, która światło dzienne ujrzała w 2013 roku. Z kronikarskiego obowiązku dodam, że omawiana przeze mnie płyta swoją cyfrową premierę miała już rok temu, natomiast fizycznie pierwszy raz pojawia się dzięki Via Nocturna, która dotychczas fanom ostrych dźwięków kojarzona była z wydawnictw z kręgu black i death metalu.

Największym zaskoczeniem na Blood Of The Fall okazuje się dla mnie wszechstronność materiału i jego… przystępność. Tak, to drugie nie wzięło się znikąd, bo pomimo tego, że jesteśmy zewsząd atakowani ciężkim riffowaniem i niejednokrotnie brudny sound katuje nasze uszy, to wszystko jest spięte dosyć charakterystycznymi, dobrymi melodiami. Przykładem może być pędzący do przodu, bardzo dynamiczny kawałek Cotard’s Blade, w którym wwiercające się w moją świadomość linie wokalne są jednymi z najlepszych na albumie. Na płycie nie brakuje akustycznych brzmień, szczególnie widocznych w kawałku Halfland. Zespół pokusił się wzorem Tommy’ego Iommiego z klasycznych płyt Black Sabbath o akustyczną miniaturkę w postaci urokliwego For a Fleeting Moment.

Być może ta różnorodność na płycie wzięła się stąd, że zespół poszukuje własnego brzmienia i tożsamości, bo momentami ciężko nie zauważyć jawnych odniesień do mistrzów takiego grania, jak w utworze tytułowym, który spokojnie mógłby się znaleźć na LP Crack The Skye Mastodona, natomiast Lord of The Suffering brzmi nieco jak Black Sabbath z doładowaniem. Z drugiej strony, nic tylko przyklasnąć zespołowi, bo są to, jakby nie patrzeć, wybitne inspiracje.

Bedowyn faktycznie nie próbują wyważać otwartych drzwi, tylko konstruują swoje kompozycje najlepiej, jak się da, dostarczając przy tym mnóstwo radości słuchaczowi. Owszem, nie wszystkie kompozycje są strzałem w dziesiątkę, spokojnie mogłoby na płycie nie być takiego Where Wings Will Burn, który nie ma ciekawego tematu przewodniego i chyba za bardzo w tym kawałku rządzi chaos; jest to solidny track, który jednak ginie w tłumie lepszych. Ale są to chyba nieliczne uwagi płynące w kierunku całego albumu. Blood Of The Fall, to krążek, który przy odrobinie szczęścia powinien zamieszać w podsumowaniach roku, szczególnie wśród debiutantów w swoim gatunku.

Jakub Pożarowszczyk



..::TRACK-LIST::..

1. The Horde 01:17
2. Rite To Kill 05:53
3. Blood Of The Fall 04:51
4. Cotard's Blade 04:55
5. Leave The Living... For Dead 04:02
6. For A Fleeting Moment 02:58
7. Where Wings WIll Burn 05:40
8. I Am The Flood 03:59
9. Halfhand 05:36
10. Lord Of The Suffering 06:23
11. The Hord (Exodus) 03:11



..::OBSADA::..

Lead Guitar, Rhythm Guitar, Acoustic Guitar - Mark Richard Peters
Lead Vocals, Rhythm Guitar - Alexander Traboulsi
Keyboards, Synth - Alex Traboulsi (tracks: 6), Geoff Dean (tracks: 1, 3, 8, 9)
Bass Guitar - Todd Parham
Drums, Engineer, Producer - Mark Campbell




https://www.youtube.com/watch?v=6yVz2Ix9Rew




SEED 15:00-22:00.
POLECAM!!!

Komentarze są widoczne tylko dla osób zalogowanych!

Żaden z plików nie znajduje się na serwerze. Torrenty są własnością użytkowników. Administrator serwisu nie może ponieść konsekwencji za to co użytkownicy wstawiają, lub za to co czynią na stronie. Nie możesz używać tego serwisu do rozpowszechniania lub ściągania materiałów do których nie masz odpowiednich praw lub licencji. Użytkownicy odpowiedzialni są za przestrzeganie tych zasad.

Copyright © 2024 Best-Torrents.com