...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI.
..::OPIS::..
„Soundtracks” to mocno specyficzna płyta Can. Przede wszystkim jest to album przejściowy – Malcolm Mooney postanowił bowiem rozstać się z zespołem. Przeżył załamanie nerwowe – ponoć z uwagi na rasizm, z jakim się stykał w Niemczech (Mooney jest Afroamerykaninem). I postanowił wrócić do ojczyzny. Zastąpił go przypadkiem spotkany w Monachium przez Czukaya i Liebezeita uliczny śpiewak rodem z Kraju Kwitnącej Wiśni – Kenji „Damo” Suzuki (ur. 16 stycznia 1950).
Już z nowym nabytkiem w składzie Can zaczął rejestrować nowy album. W międzyczasie zaś na rynku pojawiła się płyta zbierająca efekty pobocznych działań zespołu – utwory zarejestrowane dla potrzeb X muzy. Pochodziły one z filmów „Deadlock” Rolanda Klicka, „Cream”, „Madchen… nur mit Gewalt” Rogera Fritza, „Na samym dnie” Jerzego Skolimowskiego i „Bottom – Ein grosser grablauer Vogel” Thomasa Schamoniego. Kompozycje były rejestrowane w różnych okresach czasu, częściowo z Mooneyem, w większej części już z Suzukim.
Zaczynamy od trzech fragmentów z “Deadlock”. Utwór tytułowy płynie sobie dość powoli, wypełniony gitarowym hałasem (choć w finale Karoli gra ładną melodię), syntezatorowymi dodatkami i głosem Suzukiego – mniej nawiedzonym niż u poprzednika. „Tango Whiskyman” – dziwne, odjechane tango – to delikatnie plumkający sobie na gitarze Karoli, subtelnie śpiewający Suzuki i wyeksponowany Liebezeit (swoją drogą słychać, że to absolutna światowa czołówka perkusistów wszechczasów – to, jak wspólnie z Czukayem rozprowadzają to tango, jak zgrabnie Jaki łączy rytm z rozbudowanymi przygrywkami – coś podobnego w nieco innym, jazzowym stylu robił u Frippa Bill Bruford – to czyste bossostwo jest). Główny temat z „Deadlock” to perkusyjne kanonady i gitarowo-syntezatorowy hałas. Potem mamy „Don’t Turn The Light On Leave Me Alone” z filmu „Cream”, przy okazji debiut Suzukiego jako wokalisty Can – wzbogacony fletem, znów z hipnotycznym rytmem nieco kojarzącym się z sambą, tym razem połączonym z dość subtelną, wyrafinowaną grą całego zespołu (zwłaszcza gitarzysty). „Soul Desert” (pochodzący z „Madchen… nur mit Gewalt”), nagrany z Mooneyem, to swoista kontynuacja debiutu: hipnotycznie powtarzany rytm, nawiedzona partia wokalna (Mooney to szlocha, to zawodzi, to recytuje)…
Utwory z drugiej strony oryginalnej czarnej płyty są jak yin i yang. „She Brings The Rain” (z filmu Schamoniego; pojawiał się także na początku „Lisbon Story” Wendersa – nic dziwnego, wszak muzykę do „Lisbon Story” skomponował Irmin Schmidt) to nietypowa dla Can delikatna ballada. Osadzona na linii kontrabasu, z delikatnymi dodatkami gitar i klawiszy, subtelnie zaśpiewana przez Mooneya, do tego przez moment pojawia się w tle łagodna kantylena skrzypiec w wykonaniu Karoliego… A „Mother Sky” (ten utwór muzycy Can sprezentowali naszemu Skolowi) to kwadrans Canowego szaleństwa w pigułce. Natarczywy rytm, ekspresyjna, hałaśliwa gitara, mocne basowe podkłady i ostinata „płynące” partie bębnów nadające całości hipnotyczny pęd, Suzuki śpiewający jak w transie… W pewnym momencie całość się zatrzymuje, Jaki wybija delikatnie, niezbyt natarczywie rytm – tylko po to, by zespół mógł jeszcze mocniej dać słuchaczowi po uszach ekspresyjną kulminacją. Idealna ilustracja nocnego, nerwowego życia na ulicach wielkiego miasta.
Dość chaotyczna to płyta – inaczej być nie mogło, skoro mamy tu zbiór kompozycji zarejestrowanych do kilku różnych filmów. Tyle że, przy okazji, mamy tu zgrabny obraz Can w okresie przejściowym, coraz śmielej eksperymentujący z formą utworów, oprócz typowego dla początków działalności hipnotycznego, transowego grania próbujący swoich sił w balladzie, tangu, zwięzłej piosence. Zarazem pożegnanie jednego wokalisty i powitanie kolejnego. Album, który sami muzycy uznają za rzecz poboczną w swoim dorobku („to nasza druga płyta, ale to nie jest nasza płyta numer dwa. Ta się ukaże na początku 1971” – głosi komentarz na okładce). Tym niemniej, jest to dzieło poznania warte. Przy całej swojej chaotyczności - jest to jedna z najciekawszych płyt Can. Choćby z uwagi na drugą stronę longplaya – te dwa utwory to rzecz dziesięciogwiazdkowa, bez wątpienia. Strona pierwsza też trzyma wysoki poziom.
Piotr 'Strzyż' Strzyżowski
Aby utrzymać się z grania, grupa Can na początku swojej działalności tworzyła dużo muzyki do filmów. Już w 1970 roku uzbierało się ich tyle, że postanowiono wydać je na jednej kompilacji. "Soundtracks" to drugie długogrające wydawnictwo zespołu, ale - jak wyraźnie zaznaczono na okładce - nie drugi album. Nagrania powstały pomiędzy listopadem 1969, a sierpniem 1970 roku. W międzyczasie doszło do istotnej zmiany składu. Wokalista Malcolm Mooney przeszedł załamanie nerwowe, które uniemożliwiło mu dalszą współpracę z zespołem. Jego miejsce zajął pochodzący z Japonii Damo Suzuki - uliczny muzyk, przypadkiem zauważony przez Holgera Czukaya i Jakiego Liebezeita.
Mooney zdążył jeszcze zaśpiewać w dwóch filmowych nagraniach: "Soul Desert" z "Mädchen... nur mit Gewalt" w reżyserii Rogera Fritza i "She Brings the Rain" z "Ein großer graublauer Vogel" Thomasa Schamoniego. O ile pierwszy z nich to typowy Can - z wysuniętą na pierwszy plan, monotonną grą sekcji rytmicznej i dziwną partią wokalną - tak drugi, stylizowany na staroświecką balladę, brzmi bardzo konwencjonalnie, zarówno w warstwie muzycznej, jak i wokalnej (tekst nie pozostawia jednak złudzeń, że to wszystko tylko żart). Równie zróżnicowane są nagrania dokonane już z nowym wokalistą, dysponującym znacznie szerszą skalą i większymi umiejętnościami. Do obrazu "Deadlock" Rolanda Klicka zespół dostarczył kilka melodycznych, właściwie piosenkowych kawałków, choć zanurzonych w onirycznym, narkotycznym klimacie ("Deadlock", "Tango Whiskyman" i jeszcze raz tytułowy, tym razem w wersji instrumentalnej). Ale już w "Don't Turn the Light on, Leave Me Alone" z "Cream - Schwabing Report" Leona Capetanosa muzycy zagrali w typowy dla siebie sposób - jest więc dziwnie i bardzo rytmicznie. Jednak najbardziej swobodny utwór pochodzi ze ścieżki dźwiękowej brytyjskiego filmu Jerzego Skolimowskiego, "Deep End" (w Polsce znanego jako "Na samym dnie"). "Mother Sky" to piętnastominutowy jam z szaloną grą gitarzysty Michaela Karoliego i cudownie hipnotyzującą grą sekcji rytmicznej. Ten utwór to bezsprzecznie jedno z największych osiągnięć grupy.
"Soundtracks" jest właściwie tylko dodatkiem do podstawowej dyskografii Can, ale bardzo wartościowym. Pokazuje, że zespół porusza się sprawnie w różnych konwencjach, także w bardziej zwyczajnym graniu. Choć zachwyca przede wszystkimi tymi mniej konwencjonalnymi utworami, z "Mother Sky" na czele. Ze względu na jego obecność jest to pozycja obowiązkowa. Pozostałe kawałki stanowią zaś przyjemny dodatek.
Paweł Pałasz
..::TRACK-LIST::..
1. Deadlock (From The Movie Deadlock) 03:27
2. Tango Whiskyman (From The Movie Deadlock) 04:04
3. Deadlock (Instrumental Title Melody From The Movie Deadlock) 01:40
4. Don't Turn The Light On, Leave Me Alone (From The Movie Cream) 03:42
5. Soul Desert (From The Movie Mädchen Mit Gewalt), Vocals Malcolm Mooney
03:48
6. Mother Sky (From The Movie Deep End) 14:31
7. She Brings The Rain (From The Movie Bottom - Ein Grosser Graublauer Vogel), Vocals Malcolm Mooney 04:04
..::OBSADA::..
Bass - Holger Czukay
Percussion, Flute - Jaki Liebezeit
Vocals - Damo Suzuki
Guitar - Michael Caroli
Organ - Irmin Schmidt
https://www.youtube.com/watch?v=zD7ykHU1yII
SEED 14:30-23:00.
POLECAM!!!
|