...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI.
..::OPIS::..
Debiutancki album Gnidy - zespołu Syrusa (m.in. Thy Disease) i Lucassa (m.in. Sammath Naur).
Ekstrema i syf godny mistrzów grindcore'a i brutalnego death metalu.
Gwoli ścisłości, nie chodzi o żaden nowy wytwór krakowskiej Gnidy. Tekst powstał na podstawie reedycji S.Y.F.-u, oryginalnie wydanego w dwa tysiące dwunastym. Tę wersję zawdzięczamy Defense Records, a poza standardowymi piętnastoma kawałkami i numerami, w bonusie zawiera też dwa teledyski.
Krótkimi słowami wstępu zaczęliśmy tę krótką recenzję, bo i materiał cechuje okropna krótkość. I tutaj zaczyna się problem. Choć Gnida teoretycznie rżnie grindcore, to jednak S.Y.F. dużo bardziej brzmi brutal death metalem. Nie sądziłem, że kiedyś coś takiego napiszę, ale krążek jest po prostu za krótki. Pomysły przedstawiane przez ekipę są naprawdę niezłe, ale tylko na ostatnim Fucking Whore mają szansę wybrzmieć. Poza tym wyjątkiem, poświęcane poszczególnym strzałom okolice sześćdziesięciu sekund zwyczajnie nie wystarczają. Deathday powinien dostać jeszcze przynajmniej dwie minuty, Place of Torment też. Gnida gra bardzo porządnie i tworzy kozackie motywy, które niestety przemijają zanim zdążą rozbujać słuchacza. Sytuacji nie poprawiają sample, które nierzadko trwają przez połowę albo i więcej kawałka. Rapture ma bardzo fajny, symfoniczny i podniosły fakt, tylko dlaczego druga część (notabene świetna, kategorycznie zasługująca na więcej) trwa krócej, niż on? Wymieńmy jeszcze tytułowy S.Y.F. albo Vommy Tommy. Rozumiem stylistykę grindcore’owych, dwusekundowych strzałów, ale tutaj to już przesada. W związku z tym, ciężko powiedzieć o płycie coś konkretnego. Brzmi, jakby przeznaczono ją dla ludzi upośledzonych na poziomie koncentracji i ekspresowo tracących zainteresowanie. Dobrze byłoby, gdyby powstało coś w stylu „wersji rozszerzonych” tych numerów. A jeżeli przy okazji podrasuje się brzmienie, wyrównując wycofane gitary i perkusję z wyrzuconym na front wokalem, i wszystko to nieco się oczyści, „oddymi”, będzie kapitalnie.
Historia pokazuje, że Gnida uczy się na błędach, a ich drugi longplay jest już niewiarygodną kosą. S.Y.F. nie jest zły, ale przydałoby mu się więcej pracy. Po odpowiednich szlifach mógłby okazać się pięknym diamentem.
Kapitan Bajeczny
Second album of this amazing band from Poland! Extreme, fast and ugly Brutal Death Metal/Grindcore from members of ALIENACJA, ESQARIAL, SAMMATH NAUR, BANISHER, THY DISEASE, ANAL STENCH.
..::TRACK-LIST::..
1. Rapture 01:25
2. Sick Creation 00:36
3. Blinded by Methyl 00:59
4. Devastated 01:21
5. Budbomber 00:52
6. Antibiotic Existence 00:47
7. Masochistic Anal-gram 01:09
8. Sturdy Yawping Faeces (S.Y.F.) 00:45
9. Place of Torment 01:13
10. Salivation 00:59
11. Need Weed 00:11
12. Pukemon 00:51
13. Vommy Tommy 00:17
14. Deathday 01:15
15. Fucking Whore 02:09
+ video
https://www.youtube.com/watch?v=hpJlfikLuLk
SEED 14:30-23:00.
POLECAM!!!
|