Best-Torrents.com


Muzyka / Rock
YELLOW HORSE- TILL I DIE (2024) [WMA] [FALLEN ANGEL]


Dodał: Fallen_Angel
Data dodania:
2024-06-29 11:26:42
Rozmiar: 361.25 MB
Ostat. aktualizacja:
2024-06-29 11:26:42
Seedów: 0
Peerów: 0


Komentarze: 0

...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI.



..::OPIS::..

Niniejszy album stanowi drugą odsłonę twórczości Yellow Horse. Zespół zadbał o wszystkie aspekty począwszy od brzmienia, na klimacie oprawy graficznej skończywszy. Nie mam narodowych kompleksów, choć umiem odróżniać ten częściej spotykany „zachodni poziom” od naszego rodzimego. W tym kontekście pierwsze wrażenie jest niesamowite! Ale porozmawiajmy przede wszystkim o muzyce, bo to przecież ona jest najważniejsza.

Cóż począć, gdy ciężko jest odnaleźć prawdę w tym, co generuje współczesność? Tak, celowo użyłem sformułowania „generuje”, gdyż coraz mniej dziś kreacji, a coraz więcej sztucznej kompilacji, w dodatku z jedynie śladowym udziałem człowieka. Zespół Yellow Horse na swojej drugiej płycie „Till I Die” macha ręką na niemal wszystko, co dzieje się dookoła, cofa się w czasie i próbuje wydobyć z dawnych dekad to, co nie zostało jeszcze wydobyte. Szczególnie skupia się na latach 60. i 70. XX wieku.

Mówi się, że tego typu wycieczki powinny być przepuszczone przez filtr własnej świadomości artystycznej. Nie chodzi o to, żeby przebrać się w dzwony, zapuścić włosy i stać się kolejnym tribute bandem. Istnieją różne stopnie inspiracji. Można robić to bezmyślnie. Można również podchodzić do tematu kreatywnie. Yellow Horse nie odkrywa Ameryki, ale również nie kopiuje bezrefleksyjnie wzorców z epoki pierwszych lotów na księżyc i wojny w Wietnamie. Można powiedzieć, że wędruje złotym środkiem. Czy jednak owa podróż w czasie jest doskonała i bez żadnych turbulencji?

Dla słuchacza najważniejsze jest to, czy daje się ponieść. Choć proponowany przez zespół pomysł opiera się o konkretny poziom i robi wszystko, by z niego nie schodzić, jako całokształt materiał bywa nierówny. Najlepsze momenty to (moim skromnym zdaniem): „Making Love”, „Pure Evil”, „Fugazi”, „Nobody’s Army”, „Devil For You” oraz utwór tytułowy. Co łączy te utwory? Dwa zasadnicze wektory: konkretny pomysł i konkretna melodia. Zarzutem, jaki mam wobec tego materiału, jest brak większej ilości takich momentów.

Ogromnym plusem jest z kolei to wszystko, co wydarzyło się na linii instrument-konsoleta-rejestrator-postprodukcja- ostateczny odsłuch. Na artystyczną formułę składają się wszak nie tylko charakterystyczne kompozycje, ale również brzmienia, o które dość dokładnie tu zadbano. Mamy nie tylko odpowiednio nagrane gitary (zarówno elektryczne, jak i akustyczne), ale również charakterystyczne hammondowe organy i flet.

Sekcja rytmiczna brzmieniowo nie porywa, ale spełnia swoją rolę. Jest po prostu ok, choć werbel rezonuje zbyt sterylnie jak na standardy „realistycznej podróży w czasie”. Zasadniczy i ogromny plus za drobne producenckie smaczki, które pojawiają się często niespodziewanie, ale działają korzystnie. Jakie? A choćby nawiązujące do „No Quater” Led Zeppelin pianino pojawiające się w „Nobody’s Army”, etniczne bębenki, czy flet zagrany tak by udawać mellotron w „Shining Day”.

Od pewnego momentu płyta zaczyna naturalnie płynąć, skupiamy się na lepszych momentach i dajemy ponieść się ogólnemu zamysłowi Yellow Horse. Jak dla mnie można by było nieco materiał skrócić, wybierając najlepsze fragmenty kosztem tych średnich. Niemniej jednak za koncepcję, brzmienie, okładkę i znaczną część kompozycji proponuję ocenę dobrą z plusikiem w skali 1-6. Bo to ogólnie naprawdę dobra płyta.

Dominik Skolimowski



26 kwietnia ukazał się – pod naszym patronatem medialnym – drugi album zespołu Yellow Horse. To silne nawiązanie do okresu w muzyce lat 60-tych i 70-tych oraz pasji do vintage’owych dźwięków i brudnych przesterowanych brzmień. Zapraszamy do zapoznania się z naszą recenzją tego wydarzenia.


Kilka lat minęło zanim zespół Yellow Horse zdecydował się wydać drugi album. Może to i dobrze, bo przez ten czas ich muzyka nabrała większej szlachetności oraz rozmachu, choć grupa wciąż nawiązuje do lat 60/70., czyli tradycyjnych brzmień około rockowych. Właściwie należy powiedzieć, że to krwista twórczość nacechowana uwarunkowaniami, które wywodzącą się bezpośrednio z southern rocka. Niezmiennie znajdziemy więc w ich propozycjach esencję gitarowej energii, nieprzesadzone przestery, ale też bluesową zadumę.

Każdy element na tej płycie ma uzasadnione miejsce, a staranne uporządkowanie nie zabija dorodności twórczej, która nie trąci sztucznością, a więc nie została wymuszona na potrzeby tego projektu. W ogładzeniu całości pomógł im – słynący z zamiłowania do vintage’owych dźwięków – Marcin Bors (oprócz zajęcia się miksem i masteringem, dołożył też kilka gitarowych dźwięków).

Względem debiutu z 2018 roku (“Lost Trail“), ten album wydaje się pełniejszy, a to przez bardziej rozbudowane brzmienie, wciąż mieszczące się w czytelnym zamyśle zespołu. Ma być rasowo, a jednocześnie całkowicie klimatycznie, jakbyśmy przenieśli się w czasie. I tak jest. To z rozmachem zmaterializowane przedsięwzięcie muzyczne, pozwalające całościowo czuć taką muzykę, której trudno szukać we współczesnym obiegu komercyjnym.

Co nie znaczy, że poszczególne utwory nie odnajdują się w dzisiejszych czasach. Przecież każdy element lśni świeżym blaskiem, a więc realizacja i produkcja muzyczna została dostosowana do współczesnych realiów, co pokazuje już pierwszy na płycie, iskrzący doskonałą energią kawałek tytułowy („Till I Die”). Tutaj przebojowość stapia się z efektownie ukazaną – silnie oddziałującą na wyobraźnię – rockową ekspresją.

Wszystko na tym albumie ma swoje miejsce, co znów pozwala mocniej uwidocznić melodykę poszczególnych propozycji. Dlatego niektóre z nich prezentują się faktycznie „śpiewnie”, pomimo że każdy numer został ozdobiony angielskim tekstem („Making Love”). Balladowy ton nie sprawia, że materiał osiada na artystycznych mieliznach, choć zdarzają się mniej okazałe kompozycje, gdzie ten charakterystyczny styl został jakby niepotrzebnie umniejszony („Endless Road”).

Dlatego lepiej dzieje się, gdy do głosu dochodzą np. „led zeppelinowe” motywy („Fugazi” – to jest numer!). Trzeba też podkreślić, że doskonale prezentuje się akustyka związana z żywymi instrumentami, które przywołują klimat folku, a nawet country („Devil For You”). Wykorzystanie szerszego instrumentarium sprawia, że niemal każdy numer ma nieco inny koloryt, a przez to całość staje się znacznie ciekawsza (obok gitar dostrzeżemy, m.in. mandolinę, banjo, drumlę, a nawet flet). Na tym tle zupełnie nienapastliwie, choć często całkiem brawurowo wypada wokal Pawła Soji. Chciałoby się powiedzieć, że to nie z tej epoki, pełen werwy głos.

Na albumie „Till I Die” odnajdziemy to wszystko, co już gdzieś słyszeliśmy, ale spokojnie – Yellow Horse nie karmi nas banalną konwencjonalnością. Czuć w tym aktualność ukrytą za nutą lekkiej ekstrawagancji. Intensywność muzyczna i fason w nowych kompozycjach zespołu znalazły więc właściwe miejsce. Dlatego to nie jakiś odgrzewany kotlet, ani silenie się z materią, a faktyczne oddanie folk-rockowej atmosfery, która budzi najlepsze skojarzenia. To po prostu wysokogatunkowa muzyka wolności.

Łukasz Dębowski



..::TRACK-LIST::..

1. Till I Die
2. Death Horseman
3. Burn
4. Making Love
5. Hot In The City
6. Pure Evil
7. Fugazi
8. Nobody's Army
9. Shining Day
10. Devil For You
11. Fool
12. Endless Road
13. One More Hit
14. Without Your Love



..::OBSADA::..

Paweł Soja - bas, wokal
Dominik Cynar - gitary
Mateusz Krupiński - instrumenty perkusyjne, klawisze
Robert Ziobro - perkusja
Jerzy Hajduk - flet
Mariusz Belcer - gitara akustyczna




https://www.youtube.com/watch?v=Hkm9BfohlqE



SEED 14:30-23:00.
POLECAM!!!

Komentarze są widoczne tylko dla osób zalogowanych!

Żaden z plików nie znajduje się na serwerze. Torrenty są własnością użytkowników. Administrator serwisu nie może ponieść konsekwencji za to co użytkownicy wstawiają, lub za to co czynią na stronie. Nie możesz używać tego serwisu do rozpowszechniania lub ściągania materiałów do których nie masz odpowiednich praw lub licencji. Użytkownicy odpowiedzialni są za przestrzeganie tych zasad.

Copyright © 2024 Best-Torrents.com