...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI.
..::OPIS::..
A dziś słów kilka o jednej z ciekawszych płyt końca lat 60. Już kontakt z okładką “Ahead Rings Out” budzi przyjemne skojarzenia. Trudno wszak przejść obojętnie wobec świniaka w ciemnych okularach, ze słuchawkami w uszach, odpaloną fają w ryjku i kolczykiem w nosie. A to przecież dopiero przedsmak muzycznej uczty, która jest równie zakręcona, co świński ogonek.
Blodwyn Pig został założony w 1968 roku przez Micka Abrahamsa, pierwszego gitarzystę Jethro Tull – zespołu, z którym Abrahams zarejestrował całkiem udany debiutancki materiał “This Was”. Jak to jednak w życiu bywa, w zespole Iana Andersona z czasem pojawiło się trochę niesnasek, w wyniku których Abrahams spakował manatki i ruszył na podbój świata pod własną banderą. Tak właśnie narodził się Blodwyn Pig i debiutancki krążek tej formacji “Ahead Rings Out”, w nagraniu którego udział wzięli także Jack Lancaster (flet, skrzypce, saksofon), Andy Pyle (bas) i Ron Berg (perkusja). Za stronę wokalną płyty odpowiedzialny był natomiast sam Abrahams.
Pod względem artystycznym debiut tej wesołej brytyjskiej formacji wpisuje się w muzyczny krajobraz epoki. Sporo tu wyśmienitego blues-rockowego grania – czasem ciągnącego w stronę spokojnych ballad, innym razem puszczającego wodze jazzowej fantazji, a w jeszcze innych miejscach przejawiającego niemal hard rockowe oblicze. Muzycy dysponowali szerokim zasobem instrumentów (w tym nieocenionych dęciaków), więc mogli wykazać się muzyczną wyobraźnią i pozwolić sobie na odrobinę ekstrawagancji. W efekcie stworzyli bardzo udany, oryginalny, świetnie brzmiący materiał. Nawiasem mówiąc, producentem krążka był Andy Johns – ten sam, który majstrował przy płytach Led Zeppelin czy jedynym, wybitnym swoją drogą materiale Blind Faith. Jako ciekawostkę dodam, że starszy brat Andy’ego, Glyn Johns, również krowie spod ogona nie wypadł, współpracując jako producent i realizator m.in. z Bobem Dylanem czy The Rolling Stones.
Dziś o Blodwyn Pig pamiętają pewnie nieliczni. Zespół niestety przepadł w mrokach historii. W roku 1970 zarejestrował jeszcze jeden krążek, po czym zamilkł na ponad dwie dekady. W latach 90. powrócił wprawdzie z dwoma albumami, te jednak nie przyniosły grupie wielkiej popularności. “Ahead Rings Out” zdecydowanie warto jednak sprawdzić, zwłaszcza jeśli jest się sympatykiem jazzowo-bluesujących dźwięków z nutą progresji i odrobiną ciężkawego rocka. Niewątpliwym atutem tej płyty jest też fakt, że wszystkie utwory są autorstwa muzyków formacji, zwłaszcza Micka Abrahamsa. Nie uświadczymy tutaj coverów i prób wybicia się na dorobku innych.
MKWR
Okładkę płyty „Ahead Rings Out” grupy BLODWYN PIG zaliczam do najbardziej sympatycznych w historii muzyki rockowej. Świnka w słonecznych okularach, słuchawkach na uszach i petem w ryjku za każdym razem rozbrajała moich kolegów, którzy wpadali do mnie, by posłuchać muzyki z płyt, które w tamtych czasach były w naszym kraju ogólnie niedostępne. Zawsze była to jedna wielka salwa śmiechu. Jednak gdy przyszło do słuchania zawartości albumu jakoś tak szybciutko się ulatniali… No cóż – kiedy ja odkrywałem kolejne blues rockowe perełki, moich przyjaciół fascynowała muzyka disco i nagrania Abby, Boney M, Bee Gees, Donny Summer… Takie to były czasy. Wiedziałem jednak, że moda na kolorowe disco prędzej czy później minie, zaś blues trwać będzie wiecznie.
Założycielem grupy i jej niekwestionowanym liderem był doskonały gitarzysta Mick Abrahams, który po spektakularnym sukcesie debiutanckiego albumu Jethro Tull „This Was” (1968) opuścił Iana Andersona i spółkę. Gitarzysta chciał, by Tull szli w kierunku jazz rocka i bluesa, Andersonowi zaś nie było to po drodze. On miał swoją wizję i swój pomysł na muzykę. Chciał pociągnąć zespół w rejony folku, muzyki klasycznej i rocka progresywnego. Jak to wszystko się skończyło – wszyscy wiemy. Jethro Tull stała się jedną z tych wielkich, najważniejszych i niepowtarzalnych grup progresywnych XX wieku. BLODWYN PIG do dziś zaś uchodzi „tylko”(?!) za jedną z najlepszy grup w historii brytyjskiego undergroundu. Mick Abrahams wraz z Jackiem Lancasterem (saksofony, flety, skrzypce), Andy Pylem (gitara basowa), oraz Ronem Bergiem (perkusja) – później zastąpił go znany także z Jethro Tull, Clive Bunker – nagrali dwie płyty, w których idealnie połączyli soczystego rocka z bluesem, jazzem i odrobiną folku. Dodam, że obie są wręcz doskonałe!
W maju 1969 zespół zadebiutował wydaną przez Island małą płytką „Dear Jill/Sweet Caroline”. Szkoda, że strona B singla nigdy nie ukazała się na żadnym albumie, bo to fajny dynamiczny i mocno riffujący numer. Duży album, nagrany w londyńskim Morgan Studios, którego producentem był Andy Johns (młodszy brat Glyn’a Johnsa tego od The Rolling Stones, The Who i Led Zeppelin) ukazał się w sierpniu. „Pamiętam, że wszyscy byliśmy bardzo zachwyceni z końcowego wyniku, zaś „Dear Jill” ze świetną partią Jacka na saksofonie sopranowym do dziś należy do moich ulubionych kawałków” – wspominał po latach Mick Abrahams w jednym z wywiadów.
Na płycie dominuje blues i jazz. Pierwszy to domena gitarzysty o oryginalnym, rozpoznawalnym stylu . Druga to zasługa niezwykle utalentowanego Jacka Lancastera, który swą grą na saksofonach i flecie zachwyca nie mniej niż Dick Heckstall-Smith z Colosseum. Niemal wszystkie kawałki to wulkan niczym nieskrępowanej energii. Wszystko wręcz pływa w gęstej muzycznej lawie ugotowanej w rockowych riffach i pełnych pasji instrumentalnych pasażach. Zaczyna się od kapitalnego „It’s Only Love” – energetycznego dialogu gitarowo-saksofonowego przypominającego nieco „Walking In The Park” Colosseum. Szybkie tempo powtórzy się w instrumentalnym, bardzo ekspresyjnym „The Modern Alchemist” i mocno rozbujanym „Leave For Me” potwierdzającym wielką klasę Lancastera. Podoba mi się także masywny „Up And Coming”, oraz chwalony przez gitarzystę i zagrany na gitarze slide „Dear Jill”. Płytę zamyka rewelacyjny „Ain’t Ya Commin’Home, Babe?”. Kapitalny wstęp grających unisono gitary i saksofonu, krótki tekst i świetna czterominutowa improwizacja gitarzysty i saksofonisty na tle zabójczej wręcz, miażdżącej uszy sekcji rytmicznej. Jeden z najlepszych, najbardziej porywających rockowych utworów końca dekady! Nie żartuję!
Warto też wiedzieć, że amerykańskie wydanie LP zawierało nieco inny zestaw nagrań, oraz trochę zmienioną okładkę. Kompaktowa reedycja wydana przez EMI (2006 r.) zawiera zaś siedem bonusów (sześć autorstwa Micka Abrahamsa) w tym wydany we wrześniu ’69 bardzo intensywny singiel „Walk On Water/Summer Day” .
Na kolejne wydawnictwo BLODWYN PIG nie trzeba było zbyt długo czekać. Album „Getting To This” ukazał się osiem miesięcy później, w kwietniu 1970 roku, który tym razem wydał słynny Chrysalis (ten od płyt „starego” Genesis).
Drugi album i to samo kapitalne, intensywne, progresywne granie, w których luźno krzyżują się style wczesnych Jethro Tull, Ten Years After i Colosseum. Nagrania są bardziej dopracowane, by nie powiedzieć – dopieszczone. Wynika z tego, że grupa więcej czasu poświęciła pracy w studio nagraniowym, a w zasadzie w dwóch: w Olympic (rok później powstanie tu słynny „Electric Warrior” T.Rex) i w Trident (tutaj zaś The Jimi Hendrix Experience nagrali swe trzy, a więc wszystkie, studyjne albumy). Już po pierwszym przesłuchaniu moją szczególną uwagę zwróciły dwa numery. Pierwszy, to składający się z czterech części, ośmiominutowy „San Francisco Sketches” z wokalnymi harmoniami w stylu… The Moody Blues, z jazzowymi wstawkami i oczywiście z mocnym „grzaniem” na gitarę i dęciaki. Bardzo progresywna kompozycja. Drugi to „See Me Way”. Ma on w sobie potężną dynamikę, mnóstwo riffów, nagłe zmiany tempa i nastroju. Obok sztandarowego „Ain’t Ya Coming Home, Babe?” z „jedynki” jest to chyba najlepszy i najbardziej chwytliwy utwór grupy. Oczywiście nie mogę odmówić reszcie nagrań bardzo wysokiego poziomu. Zwłaszcza powala mnie rozimprowizowany, a przy tym zagrany z impetem „Send Your Son To Die”. Jest też niemal hardrockowy, oparty na świetnym gitarowym riffie „Worry”, czy też galopujący, instrumentalny „The Squirelling Must Go On”. Niebo w gębie! A są jeszcze tak smakowite kąski jak otwierający całość „Drive Me” czy akustyczny „Toys”. Album okazał się sporym sukcesem komercyjnym ostatecznie plasując się na ósmym miejscu brytyjskich list przebojów, a więc jedną pozycję wyżej, niż poprzednik. Swoją doskonałą dyspozycję zespół potwierdził na licznych koncertach. Mimo to Mick Abrahams opuścił grupę. Powód? „Ogólne rozczarowanie stroną muzycznego biznesu” jak enigmatycznie wówczas stwierdził. Zastąpił go, co prawda na moment, Tony Banks, gitarzysta z pierwszego składu Yes, ale niedługo potem grupa zawiesiła działalność.
Muzycy wznowili ją w 1974 roku prawie w oryginalnym składzie (jedynie chorego Rona Berga za perkusją zastąpił Clive Bunker) rejestrując dla radia BBC dwie sesje nagraniowe – po czym dali sobie spokój. Część tych nagrań ukazała się po latach na CD pt. „The Modern Alchemist” (Indigo, 1997) i „The Basement Tapes” (Hux, 2000). Nie udało mi się dotrzeć do tych płyt, więc daruję sobie ich opis i zawartość.
W 1971 roku gitarzysta założył Mick Abrahams Band, zaś Andy Pale i Ron Berger grali potem w Juicy Lucy i Savoy Brown. Jack Lancaster występował w Mick Abrahams Band (LP „At Last„), był też producentem muzycznym, oraz uczestniczył w kilku jazz-rockowych projektach. Panowie Abrahams i Lancaster w połowie lat 90-tych wskrzesili raz jeszcze BLODWYN PIG i wraz z nowymi muzykami nagrali nawet dwa albumy. Niestety przeszły one bez echa. No cóż – nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki.
Nie odkryję Ameryki jeśli powiem, że dwie pierwsze płyty BLODWYN PIG to ozdoba każdej szanującej się domowej płytoteki. Nawet jeśli w przeszłości słuchało się tylko prostej muzyki disco. Warto mieć je pod ręką także i z innego, bardzo prozaicznego powodu. Gdy nasze spotkanie towarzyskie zacznie robić się smętne, dobry humor przywróci wszystkim widok okładki z różową świnką z petem w ryjku...
Zibi
..::TRACK-LIST::..
CD 1 - Ahead Rings Out (1969):
1. It's Only Love 3:22
2. Dear Jill 5:18
3. Sing Me A Song That I Know 3:09
4. The Modern Alchemist 5:38
5. Up And Coming 5:30
6. Leave It With Me 3:53
7. Change Song 3:43
8. Backwash 0:52
9. Ain't Ya Coming Home, Babe ? 6:03
Bonus Tracks:
10. Sweet Caroline (B Side To Dear Jill - May 1969) 2:50
11. Walk On The Water (A Side Single Oct 1969) 3:41
12. Summer Day (B Side To Walk On The Water) 3:43
13. McGregor Muckabout (Previously Unreleased) 10:31
CD 2 - Getting To This (1970):
1. Drive Me 3:22
2. Variations On Nainos 3:48
3. See My Way 3:52
4. Long Bomb Blues 1:07
5. The Squirreling Must Go On 4:29
6. San Francisco Sketches (8:15)
a-Beach Scape
b-Fisherman’s Wharf
c-Telegraph Hill
d-Close The Door, I’m Falling Out Of The Room
7. Worry 3:42
8. Toys 3:04
9. To Rassman 1:32
10. Send Your Son To Die 4:26
Bonus Tracks:
11. Same Old Story (A Side Single May 1970) 2:36
12. Slow Down (B Side - Same Old Story May 1970) 4:18
13. Meanie Mornay (Outtake From ‘Getting To This’ Album) 4:45
14. One Thing Leads To Another (Previously Unreleased) 3:39
Track 3 on the second cd is incorrectly referred to 'See My Way' but it is a another version of 'Walk On The Water'.
..::OBSADA::..
Bass [Bass & Six String Bass], Other [Huge Smile] - Andy Pyle (tracks: 2-1, 2-2, 2-3, 2-4, 2-5, 2-6, 2-7, 2-8, 2-9, 2-10, 2-11, 2-12, 2-13, 2-14)
Drums - Ron Berg (tracks: 1-1, 1-2, 1-3, 1-4, 1-5, 1-6, 1-7, 1-8, 1-9, 1-10, 1-11, 1-12, 1-13)
Drums [Drums, Tympani, and anything else he saw fit to bash at the time] - Ron Berg (tracks: 2-1, 2-2, 2-3, 2-4, 2-5, 2-6, 2-7, 2-8, 2-9, 2-10, 2-11, 2-12, 2-13, 2-14)
Electric Bass, Bass [Six-String Bass] - Andy Pyle (tracks: 1-1, 1-2, 1-3, 1-4, 1-5, 1-6, 1-7, 1-8, 1-9, 1-10, 1-11, 1-12, 1-13)
Flute, Violin, Tenor Saxophone, Baritone Saxophone, Soprano Saxophone, Brass [Brass Arrangements] - Jack Lancaster (tracks: 1-1, 1-2, 1-3, 1-4, 1-5, 1-6, 1-7, 1-8, 1-9, 1-10, 1-11, 1-12, 1-13)
Guitar, Vocals, Slide Guitar [Seven-String Slide Guitar] - Mick Abrahams (tracks: 1-1, 1-2, 1-3, 1-4, 1-5, 1-6, 1-7, 1-8, 1-9, 1-10, 1-11, 1-12, 1-13)
Piano - Graham Waller (tracks: 2-1, 2-6)
Tenor Saxophone, Soprano Saxophone, Baritone Saxophone, Flute, Violin [Electric Violin], Horn [Phoon Horn], Cornet, Other [Clogs] - Jack Lancaster (tracks: 2-1, 2-2, 2-3, 2-4, 2-5, 2-6, 2-7, 2-8, 2-9, 2-10, 2-11, 2-12, 2-13, 2-14)
Vocals, Guitar [Guitar & Tenor Guitar], Slide Guitar [Seven String Slide Guitar], Drum [Cockney Flesh Drum], Other [Incomprehensible Inanities] - Mick Abrahams (tracks: 2-1, 2-2, 2-3, 2-4, 2-5, 2-6, 2-7, 2-8, 2-9, 2-10, 2-11, 2-12, 2-13, 2-14)
Wind [Wind Effects] - John Peverett (tracks: 1-1, 1-2, 1-3, 1-4, 1-5, 1-6, 1-7, 1-8, 1-9, 1-10, 1-11, 1-12, 1-13)
https://www.youtube.com/watch?v=en6U8DSpGmc
SEED 14:30-23:00.
POLECAM!!!
|