...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI...
'Whiteout' to ósmy pełnowymiarowy krążek w przepastnej dyskografii warszawskiej ANTIGAMY. Album jest kolejnym pokazem pierwotnej energii osadzonej w niekonwencjonalnych ramach gatunkowych. Tych 11 szybkich, bezkompromisowych i gwałtownych grindcore'owych ciosów podkreśla atmosferę wzrastającej irytacji oraz upadku ludzkości, jaką da się zaobserwować w otaczającej rzeczywistości. Album został nagrany i zmiksowany w warszawskim JNS Studio przez Pawła "Janosa" Grabowskiego (Riverside, Lost Soul, Dormant Ordeal). Za mastering ponownie odpowiedzialny jest James Plotkin z Plotkinworks (Gridlink, Full Of Hell, Godflesh, Isis, Jesu, Khanate). Dopełnieniem całości jest okładka autorstwa Wojtka Szymańskiego (Kobong, Neuma, Nyia). W zamykającym płytę utworze "2222" nieokiełznaną partię saksofonu dograł Marcin Kajper.
Pozycja obowiązkowa dla fanów NAPALM DEATH, PIG DESTROYER, BRUTAL TRUTH.
U nas w Kejosie to zawsze Pathologist był nadwornym recenzentem materiałów Antigama. A jakoś tak się złożyło, że najnowsza płyta przypadła w podziale mnie. Lecimy więc z tym koksem.
Od razu zaznaczę, że ja nigdy nie byłem maniakiem tego zespołu – płyty mniej więcej znałem, ale nie jarałem się jak norweski kościół w czerwcową noc. Pomyślałem jednak, że dam szansę „Whiteout” – ósmej płycie Warszawiaków. Odpaliłem i zmiotło mnie z planszy. W mojej opinii tym krążkiem Antigama powraca mocno do korzeni grindu – dawno już nie słyszałem tak mocno napalmdeathowej jazdy. Już sam Napalm Death nie gra tak bardzo w swoim stylu, jak obecnie Antigama. I to wcale nie jest zarzut, bo ekipę Barneya zawsze lubiłem. Stąd też „Whiteout” sprawia mi prawdziwą radość przy każdej z sesji odsłuchowych, a mam ich za sobą już naprawdę sporo. Te numery są szybkie, brutalne, ale wpadają równocześnie w ucho. Od pierwszej sekundy mamy do czynienia z grindcore’owym szaleństwem na pełnej kurwie. Oczywiście Antigama nie była by sobą, gdyby nie wprowadziła trochę udziwnień – stąd też obłąkana sekcja dęta czy kilka przeszkadzajek innego typu. Ale nie rozbija mi to całości płyty, po prostu dodaje jeszcze więcej wariactwa do tej muzyki. Równocześnie cały czas mam wrażenie, że ten album jest hołdem dla początków tej sceny i chyba przez to tak bardzo mi się podoba.
Antigama wróciła z pięknym jebnięciem i totalnie mnie zaskoczyła. Wspaniała płyta, nakurwiał ją będę aż z uszu popłynie mi krew.
Oracle
Minęło już siedem długich lat od ostatniego długograja grindersów z Antigamy. OK, może i nietuzinkowa muza potrzebuje czasu, by dojrzeć, no ale panowie! Prosimy, bez takich historii w przyszłości. Nowy krążek nazwany został Whiteout i cały świat będzie mógł się nim cieszyć od 15 lipca tego roku pod skrzydłami Selfmadegod Records.
Słucham zespołu od jego początku. Jako fan Sparagmos, z którego wywodziła się część składu, nie mogłem przejść obojętnie obok nowego projektu. Antigama jest równie oryginalna, a bazą jest tu grindcore. Dwie flagowe pozycje w ich dyskografii, Discomfort i The Insolent, pokazują, jak zmiennym może być ten zespół. Ciekaw nowego, wbiłem więc w Whiteout z rozbiegu i na pełnej…
Pierwsza zauważona zmiana, to nieco inne brzmienie. Materiał zmiksowano w JNS Studio, uzyskując rozkrzyczane, hałaśliwe, lekko chaotyczne (ale nie do przesady) i mocne brzmienie. Bardzo dobrze to współgra z kompozycjami na płycie, ponieważ Antigama z nowym materiałem wróciła na najwyższe obroty, jakby po tych kilku latach przerwy nagraniowej chciała wydrzeć z siebie cały gniew i frustrację otaczającej ją rzeczywistości. Najdłuższy utwór trwa nieco ponad trzy minuty, najkrótszy zamyka się w półtorej. Zatem nie dość, że jest szybko, to w kwestii długości utworów – grindowo. Niemal wszystkie kawałki podkręcone są na maksa i z małymi wyjątkami osiągają prędkości ekstremalne. Rozwrzeszczany Łukasz Myszkowski korzysta w pełni ze swojej siły, oferując (anti)gamę wszelakich ryków, growli i zaśpiewów, brutalizując i tak ekstremalną całość płyty.
Z ogólnej kakofonii krążka wyłamuje się kilka utworów, a w szczególności Holy Hand i Hindrance, które zapewne można by odbierać jako „przeboje” ze względu na ich w miarę przystępną budowę. Ja jednak stawiam na zamykający całość 2222. Pozbawiony wokali pełen furii grind pocisk wzbogacony został o partie saksofonu, który w szaleńczych akrobacjach akompaniuje muzykom przez całą długość kompozycji. Bardzo mi się podoba, że został on wykorzystany nie jako instrument solowy, ale grający także harmonie z riffami, co moim zdaniem daje potężny efekt końcowy.
Generalnie, gdybym miał komuś nieznającemu Antigamy polecić Whiteout, to pewnie wspomniałbym, iż jest to granie w podobnym duchu, co ostatnie, noise’ujące produkcje Napalm Death. Jest to muzyka czerpiąca z wielu źródeł, ale nadal skomasowana i niszczycielska, a co najważniejsze nietuzinkowa, wręcz bogata w różne smaczki. Materiał jest wymagający i zasługuje na wiele przesłuchań, by go odpowiednio poznać i wyłapać każdy niuans. Nie da się ukryć, że żeby to zrobić, trzeba mieć nerwy ze stali i należy kochać ekstremum, ale nikt nie mówił, że będzie lekko! Antigama 2022 = zniszczenie.
Brzeźnicki
1. Undeterminate 1:45
2. Debt Pool 2:25
3. Holy Hand 3:53
4. Dust Farm 2:44
5. Disasters 3:00
6. Unclear Conversions 1:51
7. Align 1:36
8. Muteness 2:00
9. Hindrance 3:11
10. The Howler 2:55
11. 2222 (Saxophone – Marcin Kajper) 2:51
Bass - Maciej Moruś
Drums, Music By, Percussion - Paweł Jaroszewicz
Guitar, Music By - Sebastian Rokicki
Lyrics By, Vocals - Łukasz Myszkowski
Saxophone - Marcin Kajper (tracks: 11)
https://www.youtube.com/watch?v=3tGrokB6DzQ
'Głupi ludzie wierzą w głupie bzdury,
Mądrzy ludzie wierzą w mądre bzdury'
START WIECZOREM...
|