Best-Torrents.com




Discord
Muzyka / Rock
ULTRAVOX - VIENNA (1980/2018) [MP3@320] [FALLEN ANGEL]


Dodał: xdktkmhc
Data dodania:
2021-08-22 08:54:28
Rozmiar: 222.74 MB
Ostat. aktualizacja:
2024-07-12 13:49:10
Seedów: 4
Peerów: 2


Komentarze: 0

...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI...


„The feeling is gone
only you and I
This means nothing to me
Oh Vienna”

Tekst o przemijającym uczuciu, idealnie stworzony do tego, aby nim kończyć toksyczne związki, wysmakowany, artystowsko – dekadencki teledysk, nagrany, a jakże by inaczej w Wiedniu. Ktoś kiedyś napisał, w jakimś angolskim piśmie muzycznym kilka lat temu, że „Vienna” to jest taki sam rockowy klasyk, jak choćby „And You And I” Yes, tylko zagrany na innych instrumentach. Jakby obrazoburczo to nie zabrzmiało, ale wydaje mi się, że jest to po prostu stwierdzenie faktu, a nie żadna herezja. Wiem, że dla wielu fanów, szczególnie jeszcze starszej daty niż ja, takie stwierdzenie może być nie do przyjęcia – bo jak to, klasykiem może być coś nie jest z lat siedemdziesiątych, albo sześćdziesiątych? Ano takie czasy, że klasykiem może być coś młodszego. I nie ma co zapominać, że „Vienna” jest już dawno po wojsku, a w tym roku stuknęło jej równo trzydzieści lat – nie da się ukryć, że to wiek bardzo szacowny.

Prawdopodobnie nie byłoby tej płyty, ani następnych, a nazwa Ultravox kojarzyłaby się tylko osobom dobrze zorientowanym w brytyjskiej nowej fali lat siedemdziesiątych, gdyby nie całkiem inna płyta całkiem innego zespołu. W 1979 roku Foxx zniechęcony brakiem chęci pozostałych muzyków do czynnego włączania się do procesu twórczego, powiedział, że on sobie idzie i będzie już bawił się sam. Reszta zespołu pozostała z nazwą i bez lidera. I można powiedzieć, że to był koniec. Drugie życie Ultravox zaczęło się dzięki Steve’owi Strange i jego pomysłowi na supergrupę Visage. Spotkali tam się Billy Currie, Warren Cann, oraz Chris Cross (czyli trzy sieroty po Ultravox) z niejakim Midgem Ure – gitarzystą, wokalistą współpracującym min. Thin Lizzy, Rich Kids. Poznali się u Strange’a i postanowili dalej kontynuować współpracę pod już trochę znaną nazwa Ultravox. Nową płytę nagrano w studiu Conniego Planka w Kolonii, on też został jej współproducentem. Na pewno było to bardzo dobre posunięcie, bo akurat w tych czasach w Niemczech powstawało bardzo dużo i też bardzo dobrej szeroko rozumianej muzyki elektronicznej, czy mocno z elektroniką związanej - Tangerine Dream, Kraftwerk, Schulze, La Dusseldorf, w Berlinie swoją słynną trylogię - „Heroes”, „Low” i „Lodger” - nagrywał Bowie. Czyli właściwy czas i właściwe miejsce. I wpływy też prawie, że dosłownie słyszalne. Porównajmy sobie „Hall Full of Mirrors” Kraftwerka i „Mr. X”. Ale Ultravox to jednak to jednak inna parafia. Bo to jednak zespół rockowy. Mimo wszystko. W całej tej noworomantycznej ferajnie niewielu wykonawców na takie miano zasługiwało, ale oni to na pewno. „Vienna” to w zasadzie jedyny taki spokojniejszy utwór na całym krążku. Jeszcze jest co prawda wyciszony „Mr. X”, ale spokojny to on na pewno nie jest – mroczny, nieco niesamowity, z melodeklamacją Canna. Pozostałe są dynamiczne, żywe, zagrane z werwą i niezłym powerem. Syntezatory huczą jak skrzyżowanie mooga z silnikiem odrzutowym, partie skrzypieć Curriego podkręcają tempo, a Ure udowadnia, że gabarytów może jest przeciętnych, ale głos ma wielki. Taka jazda jest przez całą pierwszą stronę. Druga jest nieco bardziej stonowana, bo na niej są wspomniane „Mr. X” i tytułowa „Vienna”, ale całość i tak kończy energiczny, przebojowy, ale ponury „All Stood Still”.

Zawsze bardziej lubiłem „Quartet”, bo tam są „Hymn” i „Visions In Blue”, moje ulubione utwory Ultravox. Jednak „Vienna” to dzieło wybitne, mające spory wpływ na muzykę rozrywkową lat osiemdziesiątych, a także oryginalne, bo mam pewne problemy, żeby znaleźć wykonawców, którzy wcześniej graliby jakoś bardzo podobnie. Oczywiście Ultravox nie było zespołem wolnym od obcych wpływów, no bo choćby ten „Mr. X”. Wykorzystali cudze pomysły, ale do stworzenia jednak czegoś własnego.

Obecnie Ultravox, w swoim najsłynniejszym składzie funkcjonuje jako objazdowa atrakcja z cyklu „Czy nas jeszcze pamiętasz?” Ale kto z nas zasłuchanych wtedy w te piosenki, nie chciałby usłyszeć na żywo Vienny, Hymnu, Serenady, czy Wizji w Błękicie?

“Face in the window in the night.
Caught for a second by the light.
Ashes of memories still aglow. (Only for you)
Portraits and pictures you once saw.
Visions in blue.”

Wojciech Kapała

Chyba nie ma człowieka, który wspominając lata '80, ich niesamowity klimat, modę wówczas panującą nie zahaczyłby pamięcią o ówczesną muzykę, a wśród niej szczególnego miejsca nie przyznałby "Viennie". Utwór ów jak mało, który szczególnie wpasował się w ramy mody czy mentalności ludzi z epoki new romantic, stając się jednocześnie najbardziej charakterystycznym kawałkiem tamtych lat. Choć to jemu przyznaje się laur pierwszeństwa, płyta z której pochodzi, jako całość jest dziełem genialnym, tym samym zasługującym na uwagę zwykłych koneserów muzyki jak i niepoprawnych romantyków. Nie przedłużając swoich wywodów: Panie i Panowie - "Vienna".
Nim przejdziemy do samej muzyki, warto wspomnieć nieco o historycznych zmianach, jakie zaszły przed pojawieniem się płytki na półkach sklepowych. A trzeba przyznać, że jest o czym mówić bowiem rok 1980 dla formacji Ultravox był naprawdę wyjątkowy. Przede wszystkim ze składu odszedł wokalista - John Foxx, - który odtąd postanowił oddać się karierze solowej. Jego miejsce godnie zastąpił Midge Ure, który właściwie wyniósł na wyżyny możliwości i potencjał grupy. Drugą zmianą było rozwiązanie przez Island Records kontraktu z Brytyjczykami, co zaowocowało rozpoczęciem współpracy z kolejnym kolosem wydawniczym - Chrysalis Records. Mimo to, Brytyjczycy zamiast oswajać się z nowymi warunkami pracy, prężnie wzięli się do roboty, czego owocem jest ów album.

Plastikowy krążek obdarzony tytułem "Vienna" strzeże 9 utworów utrzymanych w stylistyce new romantic i synthpop. Trzeba przyznać, że oba gatunki przenikają się tutaj z prawdziwą gracją zawsze budując ten sam, niepowtarzalny klimat. Siadasz do krążka, zamykasz oczy, mija chwila a dokładniej pozwalasz by "Astradyne" po delikatnym wstępie przerodził się w zwartą strukturę dźwięku i… już jesteś w innym świecie, jakby piękniejszym, w którym nic ponad muzykę i Twoje uczucia nie liczy się tak bardzo. Pozostaje świadome obcowanie z pięknem klasycznych instrumentów oraz miękko brzmiącym "otoczeniem" kreowanym za sprawą syntezatorów. A najważniejsze, że nie może być tutaj mowy o jakiejkolwiek przesadzie. Każdy dźwięk jest podporządkowany tej samej zasadzie: "musi być romantycznie, musi być klimat".

I rzeczywiście od owego klimatu aż roi się w każdym z utworów. Począwszy od pięknego "New Europeans" gdzie artyści rozliczają się z pojawiającym się wówczas problemem rozwodów i totalnym zatraceniem pojęcia rodziny, poprzez "Sleepwalk", w którym melodyjna gitara szaleńczo wije się w głośnikach, aż po kapitalny i jedyny w swoim rodzaju tytułowy utwór, który to stał się niedoścignionym dziełem tamtych czasów, pierwowzorem nowo-romantycznej ścieżki.

Obok instrumentów, wreszcie wiele dobrego można powiedzieć o najnowszym "nabytku" grupy. Midge Ure, który użycza swego głosu w każdym z utworów, jest fantastycznym uzupełnieniem każdej z kompozycji. Jego wokal za każdym razem przybiera inny odcień. Co prawda czasem korzysta z pomocy technicznych przetwarzających jego głos tak by dopasować go do bardziej elektronicznych momentów na płycie ("Western Promise"). Kiedy jednak zapomni o technicznych nowinkach i odda się w ręce swych naturalnych umiejętności, efekt jest piorunujący. Wspominana "Vienna", wspomniany również "New Europeans" - dwa najlepsze dowody na to, że decyzja Foxxa i co za tym idzie przyjęcie na jego miejsca Ure'a, było strzałem w dziesiątkę.

Mam wrażenie, że oddając swój kolejny, już czwarty krążek ekipa Ultravox, w zmienionym składzie, miała poczucie genialności, tego co stworzyli. Piękne melodie komponowane za pomocą instrumentów klasycznych, syntezatora i melodyjnej gitary kryją w sobie magię tamtych lat. Zupełnie tak jakby "Vienna" niczym pamiątkowa fotografia miała zamknąć ducha ówczesnych czasów wewnątrz muzyki na niej zawartej, gotowego za każdym następnym odsłuchem na nowo ożyć w umysłach i sercach słuchaczy. To epokowe dzieło na zawsze zmieniło oblicze muzyki, nie tyle kładąc podwaliny pod kolejne gatunki, ale olśniewając swym blaskiem miliony ludzi, pozwalając zanurzyć się im na te kilkadziesiąt minut w romantycznej krainie dźwięku.

Ketzer


CD 1- Vienna:
1. Astradyne
2. New Europeans
3. Private Lives
4. Passing Strangers
5. Sleepwalk
6. Mr. X
7. Western Promise
8. Vienna
9. All Stood Still

CD 2 - Further Listening:
1. Sleepwalk [Early Version]
2. Waiting [2008 Remaster]
3. Face To Face [Live at St. Albans, 16 Aug 1980]
4. King's Lead Hat [Live at The Lyceum, 17 Aug 1980]
5. Passionate Reply [2008 Remaster]
6. Herr X [2008 Remaster]
7. All Stood Still [12" Version]
8. Alles Klar [2008 Remaster]
9. Keep Talking [Cassette Recording During Rehearsals]
10. Sleepwalk [Live in Rehearsals at The Lyceum, 17 Aug 1980]
11. All Stood Still [Live in Rehearsals at The Lyceum, 17 Aug 1980]


Bass, Synthesizer, Vocals – Chris Cross
Drums, Percussion [Electronic], Vocals – Warren Cann
Lead Vocals, Guitar, Synthesizer – Midge Ure
Piano, Violin, Viola, Synthesizer – Billy Currie


https://www.youtube.com/watch?v=xJeWySiuq1I

NIE ZACHOWUJ SIĘ JAK PRAWDZIWY POLSKI KMIOT... POBIERAJĄC UDOSTĘPNIAJ... UDOSTĘPNIAJ TAKŻE PO POBRANIU!

INITIAL SEEDING. SEED 14:30-22:00.
POLECAM!!!

START WIECZOREM... 100% Antifascist

Komentarze są widoczne tylko dla osób zalogowanych!

Żaden z plików nie znajduje się na serwerze. Torrenty są własnością użytkowników. Administrator serwisu nie może ponieść konsekwencji za to co użytkownicy wstawiają, lub za to co czynią na stronie. Nie możesz używać tego serwisu do rozpowszechniania lub ściągania materiałów do których nie masz odpowiednich praw lub licencji. Użytkownicy odpowiedzialni są za przestrzeganie tych zasad.

Copyright © 2024 Best-Torrents.com