...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI...
[Gdy obojętność jest przyzwoleniem, a przyzwolenie jest akceptacją, gdy akceptacja jest tłumaczeniem że sytuacja jest wyższa racją...]
Jeden z najwspanialszych debiutów w historii heavy metalu teraz ukazuje się ponownie w wersji zremasterowanej i z bonusowymi piosenkami.
Hamburska formacja Running Wild zadebiutowała albumem "Gates To Purgatory" w 1984 roku. Inspirowani przez Judas Priest, AC/DC, Iron Maiden i Kiss, Niemcy zaserwowali osiem porywających kompozycji "Diabolic Force", "Genghis Khan" i "Soldiers Of Hell" na czele.
Oryginalną listę utworów wzbogacono aż o osiem kompozycji, w tym pochodzące z kompilacji "Rock from Hell - German Metal Attack", strony B EP-ki "Victim Of States Power" oraz kompilacji "Death Metal". Niekwestionowany klasyk heavy metalu!!!
Black metal. Trudno pisać recenzję tak dobrej i do tego debiutanckiej płyty niemieckiej grupy z Hamburga. Jeśli ktoś mi mówi, że to najlepsza płyta Running Wild - a jest ich kilkanaście - nie dyskutuję z nim: to już wyłącznie kwestia gustu. Pierwszy raz usłyszałem ją (o ile dobrze pamiętam) w 1988 roku, była to po "South of Heaven" Slayera druga metalowa płyta jaką poznałem w całości, a obie wywarły na mnie taki wpływ, że pozostałem fanem heavy metalu do dzisiaj. Płyta jest bardzo szybka i daleko odbiega od stylu "South of Heaven". Nie ma na niej kawałków o mrocznym, posępnym klimacie. Nie jest również tak żywiołowa i agresywna jak "Kill'em All" Metalliki, ale ma zdecydowanie lepszy wokal i kompozycje. Zaryzykuję stwierdzenie, że kompilując ze sobą style gry z dwóch płyt Metalliki: "Kill'em All" i "Master of Puppets" otrzymamy coś w stylu "Gates To Purgatory". Nie jest porównywalna z "Ride The Ligthning" Metalliki, płytą prezentującą bardziej dojrzały heavy metal i zdaję sobie z tego sprawę. Za to niewątpliwie lepsza od "Melissy" Mercyful Fate z 1983 roku. Dodam tylko, że "Melissę" również uwielbiam, co mam nadzieję zadowoli fanów Kinga Diamonda.
Cechą "Gates To Purgatory" - i w ogóle Running Wild - są rytmiczne, spójne i szybkie kompozycje połączone z chórkami w często bardzo krótkich refrenach. Perkusja na "GTP" jest o wiele łagodniejsza niż u Slayera, gra rolę pasywną, podporządkowaną gitarom i wokalowi, ale też w kompozycjach Running Wild nie ma miejsca dla swobodnej gry na perkusji. Jest uwiązana rytmem. Siła tej płyty to spójność i jednolity klimat - to czego brak na przykład na "Ride The Lightning".
Pierwszy utwór - "Victim of States Power" (wydany również na singlu) - to najszybszy kawałek na płycie i w ogóle jeden z najlepszych utworów Running Wild. Świetna kompozycja, można tego słuchać w nieskończoność. Bez zbędnych dodatków i powikłań gitarowych. Proste i genialne.
"Black Demon" jest dużo wolniejszy i cięższy, ale daleki od balladki. Przypomina "The Thing That Shoud Not Be" Metalliki, ale to skojarzenie ma na celu tylko przybliżyć Ci klimat utworu.
"Preacher" - najcięższy utwór na płycie. Mam wrażenie, że dobrze wyglądałby jego cover zagrany przez Metallikę i umieszczony obok "Sad But True" na czarnym albumie.
Cztery to "Soldiers of Hell". Ten utwór obrazuje duszę Running Wild - kto go nie lubi, nie ma czego u Running Wild szukać. Krótki refren: "Soldiers of Hell". Kapitalna solówka w środku utworu. Po prostu świetne.
"Diabolic Force" - brak słów. O ile pamiętam początkowe kilka taktów "Diabolic Force" było w latach 1988/89 początkiem metalowej audycji w radiu. Kapitalna, bardzo dynamiczna kompozycja z jednosłowowym refrenem "Tonight" wykrzyczanym bardzo wysoko, coś w stylu Kinga Diamonda. No i ta solówka. Znów jeden z najlepszych utworów Running Wild.
Szóstka to "Adrian SOS" dający chwilę przerwy przed kolejnym utworem. Szybki kawałek (SOS oznacza w nim skrót: Son Of Satan!) i dosyć krótki, najsłabszy na płycie. Znajduje się w fatalnym miejscu, po zakończeniu 5 przerzucam od razu na 7, nie mogąc doczekać się tych gitar...
"Genghis Khan" to coś w stylu "Whiplash" z "Kill'em All", ale wolniejsze, łagodniejsze i o klasę lepiej skomponowane. Rzuca na kolana. Podobnie jak w "Diabolic Force" krótki refren, tym razem liczący dwa słowa: "Genghis Khan", po których od razu zaczyna się gitarowa jazda bez trzymanki. Po dwóch dosyć krótkich zwrotkach, druga część utworu z kapitalną, solową grą gitarową. Utwór idealnie przygotuje Cię na finałowy numer.
"Prisoner Of Our Time" to sztandarowa produkcja Running Wild, oddająca siłę ich kompozycji. Lekka i ciężka jednocześnie - genialna. Chórek "...we are Running Wild" w refrenie na zakończenie.
Jedyny zgrzyt na tej płycie to dwa bonusy: "Walpurgis Night" i "Satan". Są na tu zbędne i nie wiem czemu ktoś je dodał. Są bardzo dobre, tego nie kwestionuję, ale płyta kończy się na "Prisoner Of Our Time". Po numerze 8 powinna być cisza, by dać Ci znak, że czas na zapuszczenie płyty od nowa.
Jeszcze kilka zdań komentarza. Gdyby kompozytor i wokalista Running Wild - Rolf Kasparek - współpracował z Metalliką, zapewne pozostałaby ona w kręgu heavy metalu i nie skręciła w hard rock w 1991 roku, po ewidentnych kłopotach z tworzeniem nowego thrash metalowego materiału, widocznych na "...And Justice For All". W ciągu ostatnich pięciu lat nie zdarzyło mi się dosłuchać "One" do końca - utwór genialny, ale... o minutę za długi. Running Wild nie robi takich błędów. Ostatnio w jednym z wywiadów, Lars Ulrich, wyrażając po raz kolejny niezadowolenie z płyty "...And Justice For All", powiedział, że genialne kawałki zawsze są proste, a nic na "...And Justice For All" proste nie jest. "Gates To Purgatory" jest jak najbardziej prosta, jest genialna i doskonale rozumiem motywy fanów twierdzących, że Running Wild to najlepsza heavy metalowa kapela na świecie. Nie dyskutuję z takimi poglądami, sam przez pewien czas tak uważałem, między innymi dzięki "Gates To Purgatory". Gdyby nie trzy ostatnie płyty Iron Maiden ("The X Factor" 1995, "Virtual XI" 1998 i "Brave New World" 2000), napisałbym już na początku tej recenzji bez cienia wątpliwości, że Running Wild przewyższa Iron Maiden o klasę. Steve Harris na szczęście wziął się ostatnio do roboty i tak łatwo zdyskredytować się nie da.
Ocena 10/10 za kapitalny debiut i kawał świetnej muzyki, której ząb czasu jeszcze nie naruszył i do której często wracam nawet po kilkunastu latach. Dodam tylko, że ich kolejny album "Branded And Exiled" z 1985 roku był równie udany.
lived
1. Victim Of States Power 3:37
2. Black Demon 4:24
3. Preacher 4:21
4. Soldiers Of Hell 3:24
5. Diabolic Force 5:00
6. Adrian S.O.S. 2:47
7. Genghis Khan 4:08
8. Prisoner Of Our Time 5:22
Bonus Tracks:
9. Chains & Leather ('Rock From Hell - German Metal Attack' Version)
5:08
10. Adrian ('Rock From Hell - German Metal Attack' Version) 2:43
11. Walpurgis Night (The Sign Of Women's Fight) (12" Single B-Side)
5:19
12. Satan (12" Single B-Side) 4:08
13. Iron Heads ('Death Metal' Version) 3:44
14. Bones To Ashes ('Death Metal' Version) 5:17
15. Soldiers Of Hell (1991 Re-recorded Version) 3:21
16. Prisoner Of Our Time (1991 Re-recorded Version) 4:36
Bass – Stephan
Drums – Hasche
Guitar, Vocals – Preacher
Lead Vocals, Guitar – Rock 'N' Rolf
https://www.youtube.com/watch?v=NjULmYRq66U
!!!
INITIAL SEEDING. SEED 14:30-22:00.
POLECAM!!!
START WIECZOREM... 100% Antifascist
|